niedziela, 5 czerwca 2022

Testament cz. 14

-Ula musimy pójść z tym na milicję. Jeszcze dzisiaj  -mówił Marek. — Koniec żartów, koniec knuć Febo. To wygląda na groźby w podtekście.  

-Wiem Marek -odparła z poruszeniem.— Jakby miało coś ci się stać. –mówiła drżąco. — Nie darowałabym sobie tego -dodała z łzami w oczach.  

-Nic mi nie będzie -wtrącił, przytulając do siebie.

-Łatwo mówić. Oni są nieobliczalni.

-Wiem, ale nie będą mordować. Oni jak już wolą załatwiać sprawy w białych rękawiczkach, bez rozlewu krwi.

-Mimo to się martwię.

-Idziemy czy nie -ponaglał ich Jasiek.

-A ja muszę do łazienki -dodała Betti.

-Idziemy -odparła im Ula.

 

 Kuchnia jak i całe mieszkanie było w pełni wyposażone i dlatego Ula mogła zrobić dla wszystkich herbatę. Do tego mieli drożdżówki. Kiedy ona zajęta była w kuchni, Marek zwiedzał poszczególne pokoje.

-I jakie wrażenia -zapytała, kiedy pojawił się w kuchni.

-Dziwne. Trochę wspomnień mam.  I nic się nie zmieniło. Wszystko jest na swoim miejscu, jakby dopiero wczoraj stąd się wyprowadzał. Ten obrazek w salonie dalej krzywo wisi, a poduszki na sofie leżą od strony drzwi.

-Bo nic tu jeszcze nie robiłam i tylko raz byłam.  Po niedzieli muszę przyjechać i posprzątać. Jest trochę kurzu i firanki trzeba wyprać. W środę by mi pasowało, bo w czwartek na dziewiątą mam inaugurację roku. 

-W środę mam wolne i pomogę i w sprzątaniu. Czas, aby wróciło tu życie, tak w przenośni mówiąc Ula.

-Wróci Marek. Kiedy pierwszy raz tu przyszłam, zdziwiłam się, że zostawiliście meble i wszystkie sprzęty. Pralka, lodówka, odkurzacz. Są nawet talerze i kubki. A w szafie z witryną w salonie jest serwis kawowy. Widać, że stary.

-Był już, jak się tu wprowadzaliśmy. To jakaś pamiątka po panu Kozerskim. A sprzęty są, bo  Paula na nowym mieszkaniu wolała nowe sprzęty. Te niektóre są jeszcze z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Nie były używane od roku, ale powinny działać.

- Zobaczymy, jak je podłączę do prądu.

-Ja cię kręcę -usłyszeli głos Jasia z jednego z pokojów. —Dżem i Jackson.

-Chyba ogląda płyty. Pójdę do niego Ula.

Jasiek faktycznie zainteresował się dawnym pokojem Marka, książkami, płytami, kasetami i gazetami pozostawionymi przez Marka. W pokoju był również adapter i radiomagnetofon  Jamnik. Wszystko oglądał to z uwagą i zachwytem.

-Kurczę, ale masz skarby tu -rzekł, kiedy Marek pojawił się w pokoju.  

-Możesz zabrać stąd, co chcesz Jasiu. Ja już nie będę z tego korzystać. Wyrosłem.

-Dzięki. Będzie co słuchać z kolegami.

Wychodził już z pokoju, ale zawrócił.

-Nie wszystko możesz zabrać -rzekł, sięgając do najniższej szuflady w komodzie. —Nie chcę mieć problemów z twoją siostrą -dodał, wyciągając spod gazet Razem i Film inne gazety. — Pomijając to, że jesteś za młody na takie gazety.

Takimi  gazetami oczywiście były świerszczyki, czyli Pan, Playboy i CKM. Pech chciał, że gdy wychodził z pokoju, wpadł na Ulę i nie udało się mu ukryć tego, co trzyma w ręku.

-Ula to takie dawne czasy -mówił cicho i kierując Ulę do kuchni. — Już wyrosłem z takich gazet.

-Tak? Tu pisze rok 1986 -wskazała na gazetę Pan. — Nie tak dawno.

-Ale i nie taka teraźniejszość.

-I tak nagle dzisiaj się ci wspomniało o nich?

-Tak. I dobrze, bo mogły wpaść w ręce Jaśka.

-Paulina pozwalała ci na takie gazety?

-Nic nie mówiła, żeby przeszkadzało. Albo nie wiedziała, że mam. To był mój pokój i nie grzebała w nim. I gdyby mi zależało na nich, zabrałbym ze sobą na nowe mieszkanie, a nie zostawiał.

-Może stare numery ci się znudziły -drążyła temat.

-A ty się rumienisz cały czas, jak rozmawiamy. A to tylko obrazki. Jesteś zgorszona, zażenowana? 


 

Nigdy do tej pory na takie intymne tematy nie rozmawiali i faktycznie rozmowa była dla niej krępująca i nie wiedziała, jak ma to skomentować. Oprócz całowania  nie przeżyła oczywiście nic więcej. Nawet w całowaniu był tylko Marek. Inaczej było z Markiem, bo będąc z Pauliną, seksu sobie nie odmawiali. Febo  bowiem potwierdzając opinię, że w tych sprawach Włosi są temperamentni, była gorąca i namiętną kocicą. Była to też  jej jedyna zaleta. Marek seks lubił i coraz bardziej brakowało mu takiej cielesnej bliskości. Ostatni jego raz był w lipcu, czyli kiedy on zaczął interesować się Ulą. Później rodzeństwo pozostawało we Włoszech dłużej, niż zamierzali, a on był pod coraz większym urokiem Uli. Następnie Paulina zaczęła karać go za niewywiązywanie się z ich planu i sypiali oddzielnie.

-Nie jestem małym dzieckiem jak Betti, żeby nie wiedzieć jak zbudowana jest kobieta a jak mężczyzna -odparła na wypowiedź Marka o rumieńcach. Unikała również wzroku Marka. 

-Ale tego mężczyzny chyba nie z własnej autopsji znasz?

Z niezręcznej sytuacji wybawiła ją na szczęście Beatka. Siostra bowiem nie znalazła nic ciekawego dla siebie w mieszkaniu i dlatego Ula włączyła jej telewizor, oglądała popołudniowy program dla dzieci i przybiegła do niej z pytaniem.

-Ulcia jak umala nasa Pusia i piesek z filmu, gdzie posli. Do mamy?

-Do takiego nieba dla zwierzątek. Mama jest w niebie dla ludzi a zwierzątka w innym miejscu -tłumaczyła, kucając przy siostrze.

-Cemu nie są lazem. Smutno bez zwiezątek tak? Ja tak nie chcę. Z kim będę się bawiła, jak kotków nie będzie.

-Nikt z nas nie był w niebie i nie wiadomo czy na pewno nie ma tam zwierzątek -włączył się do rozmowy Marek. — Może jednak są.

-Marek ma rację. Nic nie wiadomo. Jasiek herbata -zawołała jeszcze do brata.

Rozmowę przy stole głównie prowadził Marek z Jasiem, bo Jasiu nie mógł nacieszyć się tym, co podarował mu Marek.

-Musimy wyjść tak na godzinę -rzekła Ula do brata, kiedy kończyli jeść i pić.  

-Poradzę sobie. Idźcie na milicję, jak musicie. Młodą się również zajmę.

 

Wizyta na komisariacie dużo nie dała, bo posterunkowy Warchał, tylko wysłuchał ich, spisał zeznania i kazał przyjść im w poniedziałek, gdy będzie w pracy jego kolega, który prowadzi sprawę włamania do kancelarii pana Moniuszki. Obie sprawy były według słów Uli i Marka powiązane i nie było sensu ich rozdzielać.

-Może adwokata powinnaś wynająć -zapytał, kiedy szli do wyjścia. — Tato zna kilku.

-Dzięki za troskę Marek, ale pan Moniuszko nim jest. Dziadek Febo zatroszczył się o mnie i nawet go opłacił.

-Serio? Musiało ich to zaboleć. Dziadek stanął po stronie obcej osoby, a nie wnuków.

-To świadczy o tym jak bardzo obawiał się wnuków.

-Miłe było to mówienie milicjantowi, że powinienem dostać ochronę, że nie chcesz, aby coś mi się stało, że jestem w niebezpieczeństwie. Walczyłaś jak lwica z tym Warchałem.

-Bo jesteś dla mnie bardzo ważny Marek. I nic nie koloryzowałam.

Rozmowę ku zaskoczeniu Uli, Marek kontynuował wieczorem, kiedy byli już w Rysiowie, Ula położyła spać siostrę i gdy Jasiu poszedł do swojego pokoju.

-Pamiętasz, jak powiedziałaś mi dzisiaj, że jestem dla ciebie ważny -pytał, gdy wyszedł z Ulą przed dom. — Ty dla mnie również jesteś bardzo ważna Ula -dodał, gdy mu przytaknęła. —I  kocham cię Ula. –mówił, odwracając ją do siebie. —  Jesteś taka inna, niż wszystkie znane mi dziewczyny. Tak bardzo martwisz się o mnie. Dzisiaj widziałem to w twoich oczach. Nie tylko w tym co mówiłaś.  Jesteś dobra, czuła, troskliwa -mówił, wpatrując się w jej twarz.

-Marek -zaczęła z oszołomieniem.  — Ale mnie zaskoczyłeś. Nie myślałam, że i ty mnie. Ja ciebie pokocham już dawno.

Dalej już nic nie powiedziała, bo poczuła, że Marek zaczął całować  jej usta.

 

Odskocznią od problemów dla Uli i rodzeństwa była wizyta u Dobrzańskich. Marek tak jak obiecał, zabrał ją i rodzeństwo do swojego rodzinnego domu w niedzielę po wizycie u ojca w szpitalu. W progu przywitali ich oboje rodzice Marka. 


 

-Dzień dobry państwu -przywitała się uprzejmie. — Ula Cieplaka, a to Jasiu i Beatka.

-Dzień dobry -odparła życzliwie Helena, podając dłoń całej trójce. — Miło nam was gościć i poznać. Marek tyle opowiadał o tobie i rodzinie.

-A ja dziękuję za zaproszenie.

-Chcieliśmy poznać osobę, która tak dobrze wpłynęła na naszego syna i na Pshemka -dodał Krzysztof.

-Miło słyszeć -odparła z onieśmieleniem, bo nie spodziewała się tyle miłych słów. — A to dla państwa -dodała, podając im koszyk. —  Wszystko z mojego sadu i ogródka.

-Dziękujemy i zapraszamy do środka -mówiła Helena, otwierając przed nimi drzwi.

Salon u Dobrzańskich podobnie jak w odziedziczonym mieszkaniu był urządzony antycznymi meblami. Tylko sprzęt elektroniczny łączył go z teraźniejszymi czasami. Wkrótce na stole pojawiło się ciasto, kawa i sok dla Jasia i Beatki.

-A jak się czuje twój tato? -pytał Krzysztof. —Serce to nie przelewki. Sam choruję. Mam dobrego kardiologa. To uczeń profesora Religii. Jeśli zajdzie potrzeba skontaktuję was.

-Dziękuję za pamięć. Marek już mi wspominał. Póki co jest dobrze. Jutro wychodzi, że szpitala. Marek zobowiązał się go przywieźć do domu. Od dawna pomaga nam. Mają państwo wspaniałego, uczynnego syna.

-Dziękujemy. Miło słyszeć. Staraliśmy się go wychować najlepiej, jak się dało. I chyba udało się, skoro doceniasz te zalety Marka -mówiła z nieukrywaną szczęśliwością Helena. — Od czasu jak cię poznał, zmienił się na lepsze. Miał szczęście, trafiając na ciebie.

-Ja tu jestem kochani -wtrącił Marek. — Po tych wszystkich ochach i achach stanę się jeszcze zarozumiały.

-Synu -odezwał się ponownie Krzysztof. — Ta cecha nigdy nie była ci bliska i nie będzie.

Wizyta u Dobrzańskich przedłużyła się, bo zostali również na kolacji. Przez cały ten czas nie było chwili, aby Ula poczuła się niezręcznie albo że nie jest mile widziana w życiu ich syna. Było wręcz odwrotnie, bo seniorzy nie szczędzili słów zadowolenia nad związkiem z ich synem. Kolejnym dowodem zaakceptowania Uli było zaproszenie całej rodziny na pokaz i jubileusz dwudziestolecia istnienia firmy.

 

Aleks również jadł obiad w towarzystwie, ale tak miło jak u Dobrzańskich nie było. Pomimo że była to elegancka restauracja.

-Za mało się starasz Febo -mówił jeden z towarzyszy. —Mamy za ciebie robotę odwalać? Szef tego nie lubi.

-Nie moja wina, że gliny drepczą mi po piętach. W poniedziałek mam zgłosić się na komisariat.

-To postaraj się nic im nie chlapnąć -odparł drugi. — Czas ucieka, długi rosą, a mieszkanie ciągle nie jest ani twoje, ani nasze.

-Robię co mogę. Nawet siostrę wysłałem do Sopotu, żeby nie narobiła głupot z zazdrości. Potrzebuję trochę czasu. Mam plan, jak dotrzeć do Cieplak. Już działam.

-To działaj dalej -odezwał się ponownie ten pierwszy. —Tylko oby owocnie.

 

Paulina tymczasem w dwa dni po przyjeździe do Sopotu poznała uroczego Vito Mazzo. Mężczyzna w jej obecności próbował dogadać się w sklepie z pamiątkami i ona posłużyła za tłumacza. W podzięce  Włoch zaprosił ją na kawę i na spacer plażą. Szybko okazało się również, że zameldowany był w tym samym hotelu i że do Polski przyleciał w interesach. Kiedy płacił za kawę, uwadze Pauliny nie uszło, że miał sporo gotówki. Kolejnym atutem było to, że był kawalerem, a w Neapolu miał spory majątek. Następnego dnia rano do pokoju Pauliny zapukał posłaniec i przyniósł jej bukiet kwiatów z bilecikiem.

Dziękuję za wczorajszy uroczy dzień.  Bawiłem się doskonale. Dlatego ośmielam się zaprosić cię na obiad. Czekam na odpowiedź.

 Paulinę dwa razy  nie trzeba było zapraszać, bo zadzwoniła do recepcji i poprosiła o połączenie z pokojem Vita. Połączenie uzyskał szybko.

-Vito dziękuję za kwiaty i zaproszenie -rzekła, zanim on się odezwał — Są piękne.  A zaproszenie przyjmuję. Będzie mi miło towarzyszyć w czasie obiadu.

-Świetnie Paulina. O dwunastej nie będzie za wcześnie, jak przyjdę po ciebie? Rano mam jedną sprawę do załatwienia.

-Będzie w sam raz. Zdążę zjeść śniadanie i naszykować się do wyjścia.

Czas do obiadu Paulina spędziła w hotelowym salonie piękności, a później wybierała odpowiedni strój. Vito ewidentnie był nią zainteresowany i dlatego nie zamierzała go sobie odpuścić. Za pięć dwunasta usłyszała pukanie do drzwi.  Poprawiła tylko usta czerwoną pomadką i poszła otworzyć.

-Witaj -rzekła, pokazując się w uwodzicielskiej pozie, czyli obierając się ręką o framugę drzwi.

-Witaj -odparł z zachwytem. —Pięknie wyglądasz.

-Dziękuję. Jestem już gotowa i możemy wychodzić.

Na obiedzie Vito nie oszczędzał i na stole pojawiło się najdroższe jedzenie z karty. Wino do tanich również nie należało. Nawet napiwki były pokaźne dla kelnerów. Później w czasie spaceru Paulina stała się właścicielką bursztynowej bransoletki. Spotkanie oczywiście zostało przedłużone do kolacji w pokoju Pauliny. 


 

-Szkoda, że musisz wracać pojutrze -mówiła z wyuczonym zawiedzeniem.  — Nudno będzie bez ciebie. Jesteś uroczym i  prawdziwym dżentelmenem. W dodatku Włochem -komplementowała, jak mogła.

-A ty jesteś uroczą i prawdziwą damą i Włoszką w dodatku -odwzajemniał komplementy z satysfakcją, bo wszystko szło po jego myśl. Przysłuży się sprawie i może skorzysta z wdzięków Pauliny.  — Co do powrotu do Włoch, to postanowiłem zostać parę dni dłużej. Bardzo tu ładnie a teraz mam kolejny powód, aby zostać dłużej. Może zmienię tylko miejsce pobytu. Słyszałem, że Kraków jest ładny. Na środę wieczór planuję tam polecieć.

-Tak. Kraków jest piękny -przytaknęła z nadzieją, że usłyszy za chwilę zaproszenie na wspólny wyjazd. 

-We wtorek w hotelu organizowany jest dansing i pomyślałem, że może poszlibyśmy potańczyć? -odparł co prawda zaproszeniem, choć nie tym, o którym myślała.

-Chętnie pójdę z tobą Vito -odparła, bo wybrzydzać ani odpuszczać sobie Vito nie zamierzała.

 

12 komentarzy:

  1. Nastąpił przełom w związku Uli i Marka oboje wyznali sobie miłość. Aleks ma jak widać poważne kłopoty i przez to tak duże parcie na to mieszkanie. Czyżby to były jakieś długie hazardowe?
    Coś mi mówi, że ten cały Vito to jest tam celowo.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U jednych kolorowo a u innych nieciekawie. Marek tak naprawdę powinien być wdzięczny Febo za pomysł, aby zainteresował się Ulą.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. No między Ulą i Markiem drgnęło w dobrym kierunku i mam nadzieję, że będzie szło systematycznie do przodu. Ale martwią mnie mafijni znajomi Aleksa i Ula z Markiem magą być w niebezpieczństwie. Oj, a Vito to chyba tak całkiem nie do końca przez przypadek znalazł się w Sopocie i Paulina też może mieć kłopoty. Bardzo ta część ekscytująca i już nie mogę się doczekać kolejnej. Całkiem niezły kryminał się z tego opowiadania robi. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula i Marek znają się, jakieś 3 miesiące więc coś mogli sprecyzować do swoich uczyć. O Ulę i Marka możesz być spokojna, bo nic im nie grozi. Aleks ma więcej kłopotów i będzie musiał jakoś z nich wybrnąć.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. mam nadzieje ze wszystko pujdzie jak po masle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec blisko więc dużo problemów nie będzie.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. franek z grujca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie odpowiednie
      dziękuję za komentarz i pozdrawiam milutko.

      Usuń
  5. Sytuacja między Markiem i Ulą stała się klarowna. Kochają się, a w dodatku seniorzy w pełni popierają ten związek. Ula pomału wije sobie gniazdko w nowym mieszkaniu, choć mam pewne obawy, czy w ogóle zdaży je urządzić do końca, skoro jest ono przedmiotem szemranych interesów między Alexem i półświatkiem. Ten cały Vito też jakiś podejrzany i chyba nie ma czystych intencji wobec Pauliny. Jakby na to nie patrzeć, ta mafia ciężko pracuje nad rodzeństwem i z pewnością nie odpuści, dopóki nie wyjdzie na swoje. Martwię się tylko o Ulę i o plany Alexa wobec niej. Czyżby wciąż jej coś groziło?
    Serdecznie pozdrawiam. )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie mieszkanie będzie zamieszkałe przez Ulę i Marka w swoim czasie. Na razie mają nowy kłopot i to, co może grozić Markowi.
      Trudno było nie domyśleć się, że Vito i Paulina to nie przypadek. Dla Pauliny jak pisałam jest zbawieniem i rozwiązaniem problemów finansowych.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  6. Czas który Marek spędza z Ulą oraz jej rodzeństwem jest najpiękniejszy. Jak widać rozmowa zeszła na temat krępujący dla ich dwojga. W sumie między Ulą i Markiem jeszcze do niczego nie doszło, chociaż bardzo ich do siebie ciągnie. Seniorzy Dobrzańscy są oczarowani Ulą i również ma zielone światła jeśli chodzi o związek z Markiem. Mam ogromną nadzieję, że w kolejnej części zrobią kolejny krok w stronę ich miłości. Widać jak obojgu bardzo zależy na tym związku wyznanie miłości już było i to jest najważniejsze. Oby jak najszybciej wyjaśniła się ta sprawa jeśli chodzi o te zeznania które Ula z Markiem składali na policji. Jak widać Alex ma poważne kłopoty i nie wiadomo jak to się wszystko może skończyć. Oraz jaki plan ma Febo względem Uli? Paulina myśli, że kolejny raz trafiła na kogoś bogatego i ma pewne marzenia. Ten cały Vito to na pewno jest też zamieszany w sprawę tych bandziorów z którymi trzyma Alex. Coś czuję, że w następnej części nie tylko między Ulą i Markiem będzie gorąco, ale również w rodzinie Febo coś się wydarzy nie koniecznie miłego. Vito ma plan jak zemścić się na Alexsie gdyby poszło coś nie tak. Jego celem będzie Paulina i gorzko tego oby dwoje pożałują.
    Dziękuję bardzo za kolejną część.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt oprócz pocałunków nic nie było. Znają się również dopiero kilka tygodni a w tamtych latach takiego szybkiego chodzenia do łóżka raczej nie było. Trochę inaczej sprawa się ma z Pauliną, która już się widzi w majątku Vito i jego kobietą. Dla Uli teraz najważniejszy jest teraz Marek i to żeby nic mu się nie stało.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń