wtorek, 27 września 2022

Plany, plany, plany... 7

W czasie kiedy Marek przebywał we firmie, Ula zajmowała się mistrzem. Czuła, że będzie ciężko, ale nie że aż tak. Pshemko zażyczył sobie na śniadanie ponownie jajecznicę i kawę. Późnej wypoczywał przed domem i ciągle musiała mu coś donosić. Chciał szkicownik, inne kredki, radio, poduszkę. Za każdym razem wołał ją słowami. Czy Urszula może przyjść do mnie? Kiedy nie pojawiła się dostała smsa.

Czy Urszula może przyjść do mnie? -napisał, zamiast tego co chce.

Pali się -odpisała.

Potrzebuję przejść w cień.

Zrobię kawę i przychodzę.

-Urszula pojawiła się w końcu -rzekł z niezadowoleniem.

-Pshemko nie zamierzam być na każde twoje zawołanie. Chciałeś na obiad gołąbki, to ci je robię. Nie jesteś całkowitym kaleką. Sam byś przesunął się o te parę metrów.

-Urszula zawsze mówi co myśli?

-Zawsze i nie zamierzam ci się podchlebiać.

-I tak nie lubię lizusów -odparł, kiedy przenosiła fotel w cień. — Gdybyś mogła przynieść mi jeszcze wody z tą pyszną miętą z ogródka.

-Przyniosę. Tylko nie wołaj mnie co chwila. Zrobiłam dwadzieścia gołąbków. Dziesięć jest dla ciebie. Musi ci starczyć na dziś i jurto.

-Obawiam się, że nie starczą. Wojtuś przyjeżdża popołudniu, a on również je lubi. A na jutro na obiad chciałbym… -zaczął.

-Pshemko nie zamierzam całe dnie siedzieć w kuchni i ci gotować -wtrąciła gwałtownie.

-Prażonki z mizerią albo zsiadłym mlekiem i jajka sadzone. To nie jest dużo pracy nieprawdaż.



Aldona tymczasem zastanawiała się co zrobić z nagraniem. Chciała dać przesłuchać bratu, ale był on zbyt strachliwy i mógłby jeszcze bardziej stać się nerwowy przy Aleksie. Po zastanowieniu postanowiła, że skontaktuje się bezpośrednio z Dobrzańskimi. Marka nie znała, ale Helenę i Krzysztofa już tak. Senior miał konto w banku, gdzie pracowała i była jego doradcą finansowym. Helena sprawy fundacji również załatwiała poprzez jej bank. Oboje wiedzieli też, że jest siostrą Adama. Numer telefonu natomiast mogła znaleźć w ich danych. Następnego dnia zadzwoniła do Krzysztofa i pokrótce opowiedziała o tym co usłyszała. Godzinę później spotkali się osobiście w kawiarni w pobliżu banku, gdzie pracowała. 


 

-Nie do wiary -rzekł Krzysztof, kiedy Aldona dała mu do odsłuchania nagranie i pomogła w tłumaczeniu.

-Prędzej Aleks mówił, że Krzysztof, to znaczy pan nie jest mu już tak przychylny i że może nie udać się im doprowadzić do upadłości firmy. Wie pan, Adam od czasu jak zaczął pracować z Aleksem, chodzi ciągle zestresowany. Było mi trudno uwierzyć, że Aleks jest taki bezwzględny i dąży do celu po trupach, dopóki sama nie usłyszałam.

-Bardzo dobrze zrobiła pani, że przyszła do mnie.

-Boję się, tylko żeby nie odbiło się to na Adasiu. Ja nawet po to chciałam zatrudnię się w F&D, aby mu raźniej było. Mnie tak łatwo nie jest złamać, zastraszyć.

-Nikt się nie dowie pani Aldono. Nawet Marek. Daję pani na to słowo. Miałbym prośbę, aby po cichu pani sprawdziła sprawy finansowe Aleksa. Zwłaszcza ten przelew do Armando. Z tego co się orientuję, mamy konto w tym samym banku.

-Bez problemu. Na piątek będzie miał pan wszystko gotowe.



Marek z Warszawy wrócił po piętnastej. Wraz z nim przyjechał Wojtek. Syn mistrza sam zaoferował pomoc, bo dokładnie zdawał sobie sprawę, jaki może być ojciec uciążliwy. Panowie mieli przenieść się również do domku wynajętego przez Pshemka. Dla Marka i Uli oznaczało to, że będą mieć ponownie domek dla siebie bez lokatora na dole. W czasie obiadu, na którym królowały gołąbki,  Marek opowiedział Uli i Pshemkowi o przebiegu rozmowy z Aleksem i ojcem.

-Póki co plan Aleksa polega na zwolnieniu ludzi i sprowadzeniu Luigi. Ojciec nie jest za zwolnieniami i w tym mamy przewagę. Musimy się tylko solidnie przygotować. Mamy czas do piątku.

-Trzy dni to sporo czasu Marek -mówiła Ula.

-Ja zdążę -zapewniał mistrz. —Dzisiaj naszkicowałem kilka projektów sukienek ciążowych, a w głowie mam pomysły na kolekcję rodzinną. Jutro popracuję nad tym. W tej samotni powstawały moje najlepsze kolekcje. Przynosi szczęście.

-To nie wracasz jutro ze mną? -zapytał Wojtek

-Nie. Mam tu spokój, nikt mi nie przeszkadza, a Urszula dobrze gotuje. Ty z Markiem możesz jeździć rano i wracać wieczorem.

Kiedy ojciec z synem, zostawili ich samych, Marek opowiedział Uli o żądaniach Pauliny i o rozmowie z rodzicami.

-Ojciec na szczęście jest ze mną Ula. Powiedział jeszcze, że umie rozdzielić problemy firmy od porzucenia Pauliny.

-Chociaż on nie zje mnie żywcem w piątek na radzie.

-Spokojnie, mamy nie będzie.

-Ale będzie Paulina i Aleks. Z Aleksem spotkam się pierwszy raz od czasu tamtej rady, a awanturę, jaką zrobiła nam Paulina do dzisiaj mam w głowie.

-Na to ci chyba będę mógł ci pomóc. Co byś powiedziała na to, żebyśmy poszli już spać? Zamierzam zawrócić ci w głowie tak, że Paulina pójdzie w niepamięć.

-Tylko że ona bardzo mocno tkwi i będziesz się musiał mocno postarać.

Marek przez całe popołudnie czekał również na telefon od Pauliny, ale się nie doczekał. Nie wiedział czy Febo nie odsłuchała wiadomości, czy się nie usytuowała do tego co miał jej do zakomunikowania. Tego dnia więcej nie zamierzał myśleć o byłej narzeczonej, bo czekał go wieczór i noc z Ulą.



Nowy dzień pracy Marek zaczął od nieoczekiwanej wizyty Kamili Smutek. Kobieta korzystając, że chwilowo nie ma Wioletty w sekretariacie, weszła do gabinetu Marka niezapowiedziana.

-Witaj Marek. Sporo czasu się nie widzieliśmy -mówiła, idąc wolno w jego stronę.

-Co tu robisz? Jeśli chodzi ci o mnie, nic z tego.

-Nie o ciebie i ciebie też miło widzieć -rzekła, siadając naprzeciw niego. — Od razu przejdę do rzeczy, zanim mnie wyrzucisz. Mam dla ciebie propozycję. Jestem teraz zastępcą redaktora naczelnego gazety i portalu Tutaj i kanału na You Tubie. Szukam do moich cyklowych artykułów i filmików młodych i ambitnych ludzi, którzy w młodym wieku doszli do bogactwa. To do kogo miałam się udać, jak nie do dawnego znajomego?

-Nie ten adres. Ja nie jestem znów taki młody. Tym bardziej ambitny, a majątek zawdzięczam rodzicom.

-To szczegóły. Czytelnik nie będą się nad tym zastanawiać. Poza tym masz dom za milion, auto za prawie milion, zegarek za kilkadziesiąt tysięcy, zagraniczne wyjazdy, więc bogaty jesteś.

-Jest pełno takich osób. Jakieś trzydzieści parę osób przed moją rodziną w rankingu na najbogatszych Polaków. Dlaczego ja?

-Powiedzmy, że ze względu na dawną znajomość.

-A bez tego powiedzmy?

- Tak się mówi. A połowa z tych trzydziestu paru jest w średnim wieku i nieosiągalna dla takiej małej gazety jak ta, w której pracuję. Pomyśl, chociaż a ja zadzwonię za jakiś czas. Zgoda? -mówiła, wyciągając rękę.

-Zgoda.



Ula tymczasem miała nie tylko Pshemka do towarzystwa, ale również Piotra. Lekarz zarówno poprzedniego dnia jak i dzisiejszego pojawił się w jej pobliżu. Mistrz jednocześnie rozmawiał przez telefon z Pauliną i spoglądał na nich przez okno swojego domku. 




-Bella nie dzwoń do mnie codziennie -rzekł z upomnieniem mistrz. — To niebezpieczne. Dzwoniłaś w niedzielę i wczoraj. Nic się złego nie dzieje, a jak zacznie, sam zadzwonię. Ula gotuje, rozmawiamy sobie -mówił błacho.

-Ok. Tylko nie daj się omamić obiadkami Pshemko -mówiła słodko. — A czekoladę i ciasteczka już ci kupiłam. (Paulina obiecała przywieź mu z Włoch drogie ciasteczka i drogą czekoladę do picia.

-Dziękuję. I nie dam nikogo omamić Paulinko. Muszę kończyć, bo Urszula idzie -skłamał. 

 

Ula siedziała przy stoliku i pracowała z laptopem na kolanach, kiedy dosiadł się Piotr. To, że Marek i Piotr działają sobie na nerwy, nietrudno było dostrzec projektantowi. Już pierwszego dnia, kiedy Sosnowski wiózł go do szpitala ze skręconą nogą, powiedział, że z Uli i Marka dziwna para, bo on taki elegancik i zarozumialec, a Ula prosta i miła dziewczyna.  Przyznał mu wtedy rację, ale od tej pory sporo się zmieniło w jego podejściu do Uli i Marka, więc kiedy skończył rozmawiać z Pauliną, wziął kule i wyszedł na dwór. 

-Kiedy osoba Piotr naprawi kontakt w mojej łazience?

-Popołudniu. Muszę pojechać do miasta i kupić. 

-To niech jedzie, a nie urządza sobie pogawędki z Urszulą. I mógłby ustąpić miejsca starszemu? Muszę porozmawiać z Urszulą o pracy -postanowił, że dyplomatycznie pozbędzie się Sosnowskiego. — To poufne.

Słowa mistrza podziałały, bo Piotr nic nie powiedział, tylko odszedł.

-Dzięki Pshemko -rzekła Ula, kiedy lekarz odszedł wystarczająco daleko. — Ja nie potrafię tak powiedzieć komuś prosto z mostu, żeby sobie poszedł. Denerwuje mnie.

-Drobnostka Urszulo. Teraz musimy naprawdę zabrać się do pracy. Do piątku coraz bliżej.



Piątek w końcu nadszedł. Marek i Ula do firmy jechali bez nerwów. Mieli dobry plan na uratowanie firmy, a gdyby jednak poszło coś nie tak zdecydowani byli odejść z firmy. Aleks i Paulina również podążali do firmy.

-Nie wybuchaj złością -prosił Aleks siostrę. — Zostawi mi wszystko. Musimy pójść jeszcze do Pshemka i wszystko z nim ustalić.

-Dostanie czekoladę i ciasteczka, to będzie zadowolony braciszku. Z Krzysztofem tak łato nie pójdzie.

-Pshemko może go przekonać. Wystarczy, jak powie albo ja, albo Marek i ta przybłęda Cieplak.


Kiedy Ula i Marek na ustaloną godzinę wstawili się w sali konferencyjnej Febo ani Krzysztofa nie było. Niedługo po nich przyszedł Krzysztof.

-Witaj tato -rzekł Marek.

-Dzień dobry panu -dodała Ula.

-Witajcie -odparł im życzliwie. — Widziałem się właśnie z Pshemko i jest w doskonałym humorze. Wyjazd dobrze mu zrobił. Popijał swoją ulubioną czekoladę i ciastkami był niemal zasypany.

-Dzięki Uli tato. To ona znosiła jego humory.

-Nie taki zły Pshemko, jak krążące o nim historie -odparła Ula.

-Miałem trochę czasu, aby pomyśleć, co można zrobić, aby wyjść z kryzysu i wymyśliłem -mówił Krzysztof. — Mój znajomy Tomasz Kozłowicz jest dyrektorem programowym telewizji Konkret i mielibyśmy pomysł na pewien program. Mistrzowie igły albo szycia. Jeszcze coś o młodych projektantach.

-To było coś tato.

Dalej nie było im dane rozmawiać, bo w drzwiach pojawiło się rodzeństwo Febo.

 

piątek, 16 września 2022

Jakub Dobrzański -mini

 

Urszula Dobrzańska to, że jest w ciąży zaczęła podejrzewać w miesiąc po ślubie. Zaskoczeniem dla niej to nie było, bo tuż przed ślubem i po przestali się z Markiem zabezpieczać. Zanim poszła do lekarza, kupiła sobie testy ciążowe. Dla pewności kupiła dwa testy i oba wyszły pozytywnie. Mogła je sama przeprowadzić i później w jakiś romantyczny sposób oznajmić Markowi, że jest w ciąży, ale postanowiła, że oboje dowiedzą się równocześnie.

Z podzieleniem się nowinami z najbliższymi poczekali do czasu, aż nie będą pewni. Dwumiesięczną ciążę dwa tygodnie później potwierdziła lekarka Uli. Tego samego dnia dostali pierwszy wydruk z USG oraz mogli usłyszeć bicie serca. Dziecko również rozwijało się prawidłowo. W międzyczasie przeprowadzili się z Siennej do nowego domu. To właśnie z tej okazji zaprosili swoje rodziny na niedzielny obiad. Z powiększenia się rodziny dziadkowie oczywiście ucieszyli się i obiecali pomagać młodym.

Marek do bycia rodzicem zaczął przygotowywać się niemal od chwili, kiedy było już pewne, że zostaną rodzicami. Zamierzał być przy porodzie i dlatego zapisał siebie i Ulę do szkoły rodzenia. Jako przykładny uczeń nie opuszczał żadnych zajęć. Oboje uczyli się jak oddychać, jak ma masować stopy Uli i co robić, aby było jej wygodnie. Marek ćwiczył również na specjalnych lalkach przewijanie i kąpanie.  Kiedy Ula była w ósmym miesiącu ciąży, przygotował w ich sypialni kącika dla dziecka. Osobnego pokoju dla niego lub jej nie chcieli, bo uważali, że takie małe dziecko przez pierwsze miesiące powinno spać z nimi. Kolorystycznie nic nie wybierali, bo płeć dziecka postanowili dopiero poznać przy porodzie.  Ciąża przebiegała na tyle dobrze, że przez pierwsze siedem miesięcy Ula jeździła z Markiem do pracy.

Ranek w pierwszy dzień lata nie zapowiadał, że już następnego dnia będzie ich trójka. Była to sobota, więc oboje mogli spędzić ze sobą cały dzień. Tuż po obiedzie Ula zaczęła odczuwać bóle. Po karetkę nie dzwonili, tylko Marek sam zawiózł żonę do szpitala. 


 

 Mały Jakub Tomasz Dobrzański urodził się nad ranem tydzień przed terminem i był zdrowym dzieckiem. Ula nie musiała nawet być z synem długo w szpitalu, bo do domu wyszła po trzech dniach. Przez ten czas Marek dokończył wystrój kącika dla dziecka. Tym razem w niebieskich kolorach. Przez pierwsze dwa tygodnie miał też wolne i zajmował się żoną w połogu i dzieckiem

Znowu jestem zakochana -myślała.  Wróć. Nie znowu, bo dalej kocham. Pokochałam drugi raz kogoś do szaleństwa. Marek miał być jedynym facetem w moim życiu, ale pojawił się drugi i nic na to nie poradzę. Będę ich obu kochać. Najbardziej na świecie i po równo.

Synek chował się dobrze, a bilanse były książkowe. Był również pogodnym i radosnym dzieckiem. Rodzina i znajomi od pierwszych dni doszukiwali się także podobieństwa do Uli lub Marka. W tym zdania były mocno podzielone. Pierwszy niepokój w jego rozwoju pojawi się, jak miał pół roku. W czasie pobytu w Rysiowie miał, bowiem kontakt z kotem Szymczaków i to spowodowało katar i trudności w oddychaniu. Dlatego niedługo później Ula zrobiła mu testy na alergię nie tylko na sierść kota, ale i na inne alergeny. Trochę tego było i musieli uważać, co je.  Wszystkie te szczęśliwe chwile uwieczniali również na zdjęciach i filmach. 

 


Gdy miał niespełna półtora roku na świecie pojawiła się jego siostra Julka. Rodzice trochę obawiali się zmian w jego życiu, ale wszystko poszło gładko i swoją siostrą od początku był mocno zainteresowany. Przybiegał, jak płakała, dawał zabawki. W wieku czterech lat poszedł do przedszkola. Panie od razu uchwyciły jego dwa talenty.  Rysowa znacznie lepiej niż jego rówieśnicy, miał większy zasób słów i składania zdań. Ze względu na młodszą siostrę nie omijał dziewczynek w zabawach.  Te natomiast były nim zauroczone. Szkoła podstawowa mijała podobnie. Wyróżniał się z języka polskiego i plastyki. Z tych zawsze miał szóstki. Inne przedmioty bardzo źle też nie wypadały, bo poniżej czwórki nie schodził, a świadectwa miał z czerwonym paskiem. Dalej był też mocno związany z siostrą i do jedenastego roku życia dzielił nawet z nią pokój. Kiedy szedł do piątej klasy a Julka do czwartej, dostali swoje pokoje. Na świecie był już wtedy ich roczny braciszek Antoś. 

W wieku siedemnastu lat został twarzą F&D i foto modelem. Nie był, co prawda tak przystojny, jak ojciec, ale swój urok miał. 


 

Szkoła średnia przyniosła też ze sobą pierwsze randki i młodzieńcze miłości. Podobnie jak ojciec miał powodzenie u dziewczyn. Z tym, że nie rozkochiwał dziewczyn jak ojciec i nie porzucał ze złamanym sercem. Również to one uganiały się za nim, a nie on za nimi. O prawdziwej miłości jednak trudno było mówić.  Związek z Eweliną, jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole był najpoważniejszy. Dziewczyna należała jednak do tych, które w Kubie widziały głównie sławę, nazwisko i bogactwo. Szybko też owinęła sobie go wokół palca. Ich wiązek jeszcze bardziej się pogłębił, kiedy zaczęli uprawiać seks. Kuba był jej pierwszym facetem i uważał, że skoro się mu oddała, coś to znaczy i porzucać jej nie wypada. Musiał również przyznać, że dobrze mu było z nią w łóżku i to łączyło go z ojcem z młodości. Sama Ewelina związek z Kubą dobrze rozgrywała, bo nie zdradzała go ani nie filtrowała z innymi chłopakami. Przy Kubie w przyszłości mogła żyć wygodnie i nie zamierzała z planów rezygnować. Po skończeniu liceum Kuba poszedł na dziennikarstwo, a Ewelina do policealnej szkoły na kierunek kosmetologii i na kurs makijażystki.

Z początkiem rozpoczęcia drugiego roku studiów Kuba zaczął rozumieć, że seks to nie wszystko i że nie po drodze mu z Eweliną. Ona wolała kluby a on pójść do kina na dobry film. On chciał mieć taką rodzinę, w jakiej się wychował, a ją interesowało używanie życia. W głębi duszy czuł nawet, że popełnia błąd ojca. Dokładnie znał historię ojca i cioci Pauliny.  Tato w przeszłości był też w związku bez prawdziwej miłości. Z tym że on mieszkał z narzeczoną, a oni póki co osobno z rodzicami. Ewelina nie była też tak zaborcza, jak ciotka.

Więcej wspólnego niż z Eweliną miał z Emilką przyjaciółką Julki. Poznali się jeszcze w czasach przedszkolnych i uważali się za przyjaciół. Pod koniec podstawówki zaczął się w niej podkochiwać, ale przyznać się do swoich uczuć nie umiał. Zwłaszcza że Emi miała chłopaka. Emilka w nim również nie widziała tylko przyjaciela, ale nie chciała się narzucać. Obawiała się, że wyśmieje ją, bo chłopcy w tym wieku dojrzali nie byli. Julka natomiast, choć była blisko związana zarówno z bratem jak i przyjaciółką nic nie podejrzewała. Sami się również nie zwierzali Julce. Przez kilka lat uczucie było nieco uśpione w nich.  Któregoś dnia jednak obudziły się wspomnienia sprzed lat. Ponownie jednak swoje uczucia zachowali dla siebie. Zwłaszcza że Emi wiedziała o Ewelinie a Kuba o Konradzie chłopaku Emilki.

W jeden lipcowy wieczór stało się to, co nie powinno. Ula z Markiem i najmłodszym synem byli na wczasach, a Julka u swojego chłopaka. Emilka do domu Dobrzańskich przyszła, aby oddać Julce sukienkę. Kuba robił właśnie sobie kolację i zaprosił dziewczynę. Do kolacji wypili kilka lampek dobrego wina i włączyli nastrojową muzykę. Alkohol i melodia szybko zaczęły działać na ich umysły. Do pokoju Kuby szli, rozrzucając swoje ubrania, gdzie popadnie.

-Zdradziliśmy kochające osoby -rzekła Emilka, kiedy otrzeźwieli.

-Wiem Emi -odparł cicho.

-Musimy zapomnieć o tym, co się stało. I najlepiej nie widywać się przez jakiś czas -zadecydowała dziewczyna

-Masz rację Emi -przytaknął. — Ja wyjeżdżam za tydzień  na trzy tygodnie.  

-Lepiej też będzie, jak nie przyznamy się do zdrad. To było nic nieznaczącego.

-Tak Emi -po raz kolejny zgodził się z dziewczyną.

Mimo to że obiecali zapomnieć o sobie, to zapomnieć nie potrafili.

Po co mi to było -robił sobie wyrzuty Kuba jeszzce parę dni później. Mało ci seksu z Eweliną było. Upicie się i seks to takie banalne. Ale ma coś w sobie. To było coś wspaniałego i niezapomnianego. Ten jej Konrad jest szczęściarzem.

Czy żałuję? Chyba nie -myślała Emilka. Nie mogę żałować coś, co było tak wspaniałe. I chciałaś tego od dawna. Chociaż w tych chwilach był mój, a nie tej przemądrzałej Eweliny.

 

Związek Kuby zaczął również przechodzić kryzys. Ewelina po prawie czterech latach bycia z nim, była już pewna usidlenia młodego Dobrzańskiego i zaczęła popełniać błędy.  Jedna rozmowa była szczególnie bolesna dla ich związku.

-Kuba nie mogę spotkać się dzisiaj z tobą -oznajmiła mu, dzwoniąc w jedno z popołudni.  Makijażystka zachorowała, a dziewczyny urządzają sobie wieczór panieński. Mam je malować. Chcą wstawić fotki na Instagram.

-Nie wierzę.  Jutro rano lecę do Lizbony. Mieliśmy spędzić dzisiaj ze sobą cały wieczór.  

-Wiem, że lecisz. Dobrze płacą.

-Czyli pieniądze są dla ciebie najważniejsze? -wytknął jej.  — Zresztą nie pierwszy raz wystawiasz mnie do wiatru. Niedawno wybrałaś koleżanki niż pójście ze mną do kina.

-Dokładnie wiesz, że nie lubię kryminałów psychologicznych. 

-Mogłaś mi powiedzieć prawdę, że nie chcesz iść. Nie widzisz, że mamy coraz mniej czasu dla siebie? Ważniejsze są dla ciebie koleżanki czy wizyty u klientek.

-To tylko ja jestem winna? -pytała z oburzeniem. — To ty lecisz na trzy tygodnie do Lizbony i mnie zostawiasz.

-Tylko że ja nigdy nie odwołałem naszego spotkania. Pomyśl, co jest dobre, a co nie dla naszego związku. Nie chcę być wpisany pomiędzy koleżankami a umówioną klientką na makijaż.

- Chcę się rozwijać, a nie tylko patrzeć na to, co ci odpowiada.

-Skoro ja ci przeszkadzam, to daj sobie spokój ze mną. Będziesz miała sporo czasu na realizowanie marzeń.

-Poważnie nie mówisz?

-Mówię Ewelina. Nie chcę, abyś się męczyła przy mnie.  Pomyśl, co jest ważniejsze. Ja czy cała reszta?

 

Wyjazd do Lizbony okazał się tragiczny w skutkach. Dwa dni po przylocie wypożyczył, bowiem motor i uległ ciężkiemu wypadkowi. Miał poważnie złamaną nogę, połamane żebra, uraz kręgosłupa i twarzy. Wszystko to spowodowało, że przeszedł poważne operacje. Była też spora obawa, że może zostać sparaliżowany i że będzie miał kłopoty neurologiczne spowodowane urazem głowy. Musiał pozostać również w śpiączce farmaceutycznej przez tydzień. Po wybudzeniu lekarze mogli ocenić jego sprawność jego ruchomą. Na szczęście odruchy nóg i rąk były prawidłowe. Wiedział również, jak się nazywa i pamiętał datę urodzenia. Niepokojące było jednak to, że stracił wzrok.

Ula z Markiem oczywiście przylecieli do Lizbony dzień po jego wypadku i chociaż nic nie mogli zrobić, pozostali do czasu aż nie zostanie wybudzony. Kiedy było już wiadomo, że najgorsze ma za sobą Marek wrócił do Polski, a Ula została z synem.

Ewelina do Lizbony się nie pofatygowała, ale jak tylko Marek był w lepszym stanie, kontaktowała się z nim. Rozmowa była trudna, bo wiedziała o jego problemach z oczami i niedowładem nogi. Jedna z kolejnych rozmów okazała się ich ostatnią rozmową.

- Co ustaliło konsylium? -zapytała.

-Nic nowego. Na razie nie wiedzą, jak przywrócić mi wzrok i czy się da. Będę musiał nauczyć się bardziej słuchać i zamienić książki na audiobooki. Najgorsze będą pierwsze dni po powrocie do domu. Będę potrzebował ciągłej opieki. Później postaram się sam sobie radzić.

-Spore wyzwanie Kuba. Zmienić swoje życie całkowicie tak z dnia na dzień. Miałeś swoje plany, pasje. Nic już nie narysujesz.

-Ale żyje. I to jest najważniejsze.  

-Wiem. Ja chyba psychicznie nie dała rady.

-Myślałaś, co dalej z nami?

-Tak -odparła zwahaniem.

- Jak czujesz, że nie podołasz, to powiedz. Zrozumiem.

-Kuba nie chodzi o to -zaczęła się tłumaczyć. —Myślałam o tym, co mówiłeś przed wylotem do Lizbony. My przestaliśmy się rozumieć i mamy inne poglądy.

-Rozumiem Ewelina. Roztajmy się w zgodzie -szybko podjął decyzję za ich oboje.

Rozstaniem nie był w ogóle załamany. Zrozumiał przy okazji kolegów. Jeszcze w liceum jego koledzy dziwili się, że poderwał jedną laskę i od razu związał się na poważnie, skoro tego kwiatu pół światu i trzeba się dokładnie zastanowić, czy to ta jedyna.  Również tego samego dnia poinformował o tym matkę.

-Jak mogła zostawić cię w takim momencie -mówiła z niedowierzaniem.  — Podła kobieta. Cztery lata chyba nic nie znaczyły dla niej.

- Ewelina nie złamała mi serca. Jeśli tak myślisz. Jeszcze przed wyjazdem było źle. Dzień przed moim wylotem pokłóciliśmy się mamo. Nie kocham jej wystarczająco mocno, aby teraz żałować. Pokazała po prostu, jaka jest. I to bardziej ja zaproponowałem rozstanie.

-Gdyby była inna, powiedziałaby nie, nie zgadzam się na rozstanie. Byłaby z tobą na dobre i na złe.

-Ale jest taka i nie chce być z kaleką.

-Nie mów tak o sobie -wtrąciła z oburzeniem. — Nie jesteś kaleką. Na pewno znajdziesz kogoś, dla kogo nie będzie miało to znaczenia synku. Musisz tylko poszukać.

Emilka również dzwoniła do niego regularnie i dodawała otuchy.  Jako przyszła pielęgniarka obiecała mu także pomoc.

Do Polski wrócił po niespełna dwóch miesiącach. Rodzeństwo, krewni, koledzy i znajomi zrobili mu i rodzicom huczne przyjęcie. Emilka również była, ale wyczuł, że jest bez humoru.

-Co się stało, że Emi taka przygaszona, milcząca? -zapytał siostrę.

-Rozstała się z Konradem. Okazało się, że nie jest jedyną dziewczyną w jego życiu. Zdradzał ją od pół roku. Jak nie dłużej.

Przez kolejne dni Emilka przychodziła do Dobrzańskich regularnie i była oczami Kuby. Czytała mu ulubione gazety, książki, zabierała na spacery. Tym samym na jego twarzy zaczął pojawiać się uśmiech. Z tego z kolei ucieszeni byli wszyscy Dobrzańscy. Pod koniec września Emilka zorganizowała dla siebie, Emilki, Antosia i Kuby weekendowy wyjazd nad morze. Liczyła, że brat i przyjaciółka jeszcze bardziej zbliżą się do siebie. Pomysł był trafiony, bo spędzali ze sobą sporo czasu, gdy ona pilnowała Antosia.

-Nawet nie wiesz, jak dobrze mieć taką przyjaciółkę ja ty Emi -mówił jej w czasie spaceru po plaży. —Zawsze znajdziesz czas dla mnie.

-Po to są przyjaciele Kubuś. Żeby pomagać.

-Myślałaś o tym co się stało cztery miesiące temu -zapytał nieoczekiwanie.

-Na początku. Najlepsze jest to że gdy ja miałam wyrzuty sumienia, Konrad zdradzał mnie w najlepsze.

-Ja zostałem zdradzony lojalnością. Inna zdrada, ale tak samo boli.

Emilka nabrała już odwagi, aby pocałować go i tym samy dać do zrozumienia, że nie jest jej obojętny, ale przeszkodził im jakiś pies. 


 

Po powrocie do Warszawy ich relacje dalej pozostały przyjacielskie. Mieli tylko dla siebie mniej czasu dla siebie, bo rozpoczął się rok akademicki i wrócili na swoje uczelnie. Przełomowe okazały się andrzejki. Emilka postanowiła zorganizować małą imprezę u siebie w domu i zaprosić kilku znajomych. Emi jako gospodyni i jedyna osoba bez pary zobowiązała się zająć Kubą. Taniec  przytulaniec wywołał w nich bardzo mocne uczucia. Kiedy wyszli na taras, doszło do tego nieoczekiwanego pocałunku. Kuba po omacku wziął w dłonie jej twarz i pocałował delikatnie.

-Jest szansa, że kiedyś przestaniemy być przyjaciółmi? -zapytał cicho.

-Nie Kuba -zaprzeczyła. — Nie chcę zrywać naszej przyjaźni, a przyjaźń między kochającymi się osobami nie jest taka zła. Niektórzy uważają, że taki związek jest trwalszy. Kocham cię. Już w podstawówce czułam do ciebie coś więcej niż przyjaźń.

-Zabawne, bo ze mną było podobnie -mówił, śmiejąc się wesoło. —Bałem się przyznać do tego uczucia. I kocham cię do szaleństwa. Teraz już wiem, czego mi brakowało w związku z Eweliną. Ja nie kochałem jej tak naprawdę.

Kolejny pocałunek nie był już delikatny tylko długi i namiętny.

 

Tym razem Kuba nie zamierzał czekać z oświadczynami i Emilkę o rękę poprosił w czasie świąt. W kolejne wakacje pobrali się i zamieszkali w mieszkaniu podarowanym młodym przez Dobrzańskich i rodziców Emilii. Wkrótce pojawiła się nadzieja na odzyskanie wzroku. Operacja miała być przeprowadzona w San Francisco w Amerykańskiej Akademii Okulistyki. Koszt był spory, ale Ula i Marek dali radę, pokryć wszystkie koszty. Zabieg udał się na tyle dobrze, że widział sporo, choć musiał wspomagać się okularami. Szczęścia całej rodziny dopełniała ciąża Emilki. Najszczęśliwszy był Kuba, bo mógł zobaczyć swoją córeczkę Igę a później syna Marcina. 

 

Julka w listopad 2022 a Antoś  marzec 2023