Ula to, że jest po raz drugi w ciąży, zaczęła podejrzewać, gdy Kuba miał siedem miesięcy. Drugie dziecko oczywiście z Markiem planowali, ale dopiero za jakieś trzy lata. Dlatego nie mogła być pewna, jak zareaguje mąż. Póki co chciała zostać z synem przez rok w domu, a później chciała wrócić, chociaż na pół etatu do pracy. Zanim poszła do lekarza, wszystko sobie policzyła i zrobiła test ciążowy. Ten wyszedł pozytywny. Była jeszcze w łazience gdy Marek nieoczekiwanie również wszedł.
Czasu na schowanie tego co trzymała w ręku, nie było i to, co chciała ukryć przed mężem do czasu, aż się nie upewni się wydało. Marek na szczęście zareagował bardzo odpowiedzialnie, dojrzale i troskliwie.
-Kochanie będzie nas po prostu czwórka -mówił czule. — Więcej do kochania.
-Ale chcieliśmy mieć ten czas dla siebie -mówiła, patrząc ciągle na test. — Miało być tak jak przed ślubem i tuż po.
-To nam nie ucieknie -odparł, całując z czoło. — A dzieci to skarb.
Do lekarza poszli już oboje. Bardziej nie na potwierdzenie ciąży, tylko na sprawdzenie, czy wszystko jest dobrze. W czasie wizyt u lekarza od innych pacjentek sporo słyszała. Jedne panie mówiły, że dwójka się lepiej chowa a inne, że czasu dla siebie przez następne kilkanaście lat nie będzie miała. Zwłaszcza że dzieci miało różnić jakieś półtora roku.
Utoniesz w pieluchach i zupkach -słyszała.
Te młodsze będzie szybciej się rozwijało, bo będzie brało przykład ze starszego -pocieszała inna pani.
Marek już jako doświadczony ojciec, aż tak bardzo nie przeżywał ciąży Uli. Zajmował się częściej natomiast Kubusiem. Zwłaszcza jak synek zaczął dobrze chodzić, a Ula nie chciała ryzykować bieganiem za nim. Pierwsza ciąża przebiegała książkowo i spokojnie i Ula liczyła, że z drugą będzie tak samo. Tym razem jednak miała więcej mdłości, bardziej opuchnięte stopy i była bardziej zmęczona. Trafiła również do szpitala, bo pomimo zażywania witamin i dobrego odżywiania stwierdzono anemię ciążową. Na szczęście był to stan przejściowy i po pięciu dniach z zaleceniami mogła wrócić do męża i syna. Sporo pomocy w tym czasie mieli od rodziców Marka, którzy siedzieli z wnukiem, kiedy Marek musiał iść do pracy.
Tydzień przed planowanym porodem Marek miał już wolne, a torba Uli była spakowana. Ich córeczka postanowiła jednak na świat przyjść dwa dni prędzej niż planowany poród. Była to w dodatku noc i Marek nie chcąc dzwonić i budzić rodziców ani teścia i Ali i sprowadzać ich do opieki nad Kubusiem musiał zadzwonić po karetkę pogotowia. Sam do szpitala dojechał cztery godziny później. Ula była w początkowej fazie porodu i mógł dołączyć do niej. Córeczka urodziła się drobniejsza niż jej brat, ale poza tym była całkowicie zdrowa.
Moje kolejne szczęście -myślała Ula, leżąc jeszcze w szpitalu. —Teraz mam trzy szczęścia. Jeszcze jedno i będziemy jak czterolistna koniczyna. Nie Ula. O czy ty myślisz? Starczy nam dzieci.
To, że będzie tym razem dziewczynka, dowiedzieli się przypadkiem. Na jednej z wizyt Ula z Markiem byli jeszcze na korytarzu, kiedy przez otwarte usłyszeli, jak lekarka mówi cztery badania i wszystkie dziewczynki. Imię Julia, choć dla Marka wiązało się z jego przeszłością, wybrała Beatka. Im również się podobało i mała została Julią Dobrzańską.
Po powrocie ze szpitala Ula z Markiem obawiali się tego jak zareaguje ich syn. Prędzej oczywiście mówili mu, że będzie miał rodzeństwo, ale zarówno na świadome zrozumienie nowej sytuacji, jak i na okazywanie zazdrości był jednak za mały. Kuba od pierwszego dnia był mocno zainteresowany Jucią jak mówił przez pierwszy okres. Patrzył, jak rodzice kąpią ją, przybiegał jak płakała, dawał zabawki. Julcia podobnie jak brat chowała się zdrowo. Gdy miała kilka miesięcy, Ula zrobiła jej również test na alergię, ale w przeciwieństwie do brata nie wykryto u niej żadnych uczuleń. W wieku przedszkolnym było widać różnice w charakterze rodzeństwa. Kuba był romantykiem a Julcia rezolutna i wygadana. Ona też często przejmowała inicjatywę w zabawach. Również w przedszkolu, a później w szkole jej wychowawczynie zauważyły jej gadulstwo.
Z urody przypominała trochę mamę z jej jeszcze niedawnej przeszłości. Miała podobne okulary i fryzurę. W tym czasie rodzeństwo miało wspólny pokój i jeszcze bardziej ich zżyło ze sobą. Śmiało mogli uchodzić za bliźniaków, a nie za rodzeństwo z kilkumiesięczną różnicą wieku.
Kiedy Kuba miał dziesięć lat, a Julcia dziewięć na świecie pojawił się ich brat Antoś. Oboje do roli starszego rodzeństwa podeszli bardzo dojrzale. Byli już w tym wieku, że wiedzieli, że Antoś będzie potrzebował więcej uwagi od rodziców niż oni i zazdrośni nie byli. W ich rodzinnym albumie natomiast przybyły nowe zdjęcia.
W liceum odezwała się w Julci natura ojca i przyszedł czas na pierwsze randki. Uroda pomagała jej w zdobywaniu chłopaków. Z nikim jednak na dłużej i poważnie się nie wiązała. Większość z nich uznawała za snobów niewidzących nic poza ładną buzią, jej pochodzeniem i zainteresowaniem seksem.
Studia wybrała odpowiednie do swojego charakteru i poszła na prawo. W przyszłości chciała rozwiązywać ludzkie dramaty i pilnować, aby nie łamano praw dziecka i człowieka.
Drugi rok przyniósł wysyp chłopaków wokół niej. Pierwszy z nich był młody Terlecki, wnuk pana Terleckiego, z którymś niegdyś współpracowali jej rodzice. Rafał po dziadku przejął firmę i działał dodatkowo w samorządzie Warszawy. Poznali się na imprezie u wspólnych znajomych. Drugiego chłopaka poznała poprzez Antosia. Najmłodszy Dobrzański uczęszczał na treningi lekkiej atletyki i był jego trenerem. Marek Siódmiak od razu zrobił na niej dobre wrażenie, bo część swoich podopiecznych trenował za darmo. Trzecim był znany celebryta, muzyk i początkujący aktor Tom Tomasz Poręba Porębski, jak się przedstawiał. Jego poznała w Klubie 69 ulubionym jeszcze lokalu przez jej ojca i wuja Sebastiana.
-Kochana to który? -pytała ją przyjaciółka Emilka w czasie spotkania w ulubionej ich kawiarni. —Bogaty biznesmen, początkująca gwiazda czy szlachetny trener.
-Etap sprawdzania kochana -odparła, sącząc aromatyczną kawę.—Każdy z nich ma wady i zalety. Marka trzy razy dopiero widziałam. W tym dwa razy jak odwoziłam Antosia na trening i raz kiedy pomógł mi przy samochodzie.
-Ale po jednym spotkaniu można wywnioskować czy coś kliknęło. No i o Marku mówisz z błyskiem w oku -mówiła prowokacyjnie.
-Powiem ci, jak lepiej go poznam. Mogę powiedzieć ci, jaki jest Tomek i Rafał. Tomek jest rozrywkowy, zadufany i lekkoduch, a Rafał to prawdziwy dżentelmen, podchodzący nawet do seksizmu. Muszę tylko logistycznie poustawiać sobie spotkania.
Z tym poradziła sobie łatwo, bo Tomek i Rafał weekendy mieli zajęte. Tomek wyjeżdżał w trasy albo występował na miejscu. Rafał natomiast wyjeżdża na wykłady o prowadzeniu udanego biznesu i co robić, aby nie zbankrutować. Na te dni pozostawał jej Marek. W ciągu tygodnia miał natomiast mniej czasu. Rano pracował w szkole, a popołudnia spędzał czas na treningach.
Przez kolejne trzy tygodnie Julka umawiała się z całą trójką. Chociaż jako takie randki to nie były, bo nie usłyszała wyraźnego umówisz się ze mną. Tomka najczęściej spotykała w klubie i spędzali razem wieczór. Rafał zaprosił ją na premierę nowego spektaklu muzycznego i na event do siebie do pracy. Marka natomiast spotykała, jak zawoziła brata na trening oraz na siłowni działającej przy kubie, gdzie trenował Antoś i gdzie sama postanowiła poćwiczyć. Julka usłyszała w końcu, wyczekiwane umówisz się ze mną. I to od Marka.
Umówili się w centrum, ale nie tam mieli jednak spędzić czas. Marek oczywiście dokładnie swoich planów nie zdradził na sobotni wieczór. Powiedział jej, tylko aby ubrała się na sportowo. Park trampolin, bo tam pojechali, w tym czasie nie był mocno oblegany i mogli bawić się doskonale. Dla Marka pierwsza wizyta tam nie była, bo odbijał się jak piórko i zdążył jeszcze w powietrzu wykręcić salto.
-Jak ja dawno nie fruwałam Marek -mówiła z rozradowaniem, przeskakując z jednej trampoliny na drugą. —Chyba z dziesięć lat. Antoś ma co prawda trampolinę, ale już swoje najlepsze lata ma za sobą.
-Miło, że trafiłem z atrakcją -rzekł, posyłając uśmiech. — A później zabiorę cię na kolację. Mam nadzieję, że lubisz naleśniki albo omlet.
-To i to lubię. Ale mamy naleśników na pewno nie przebije nic.
Wieczór spędzony z Markiem był bardzo udany. Rozmawiali o wszystkim i śmiali się z opowiedzianych historii. Rafał, jak sobie uświadomiła, miał inne poczucia humoru, a Tomek czasami nie łapał dowcipu.
Rafał i Tomek tymczasem również się przebudzili i zaczęli uważać Julkę nie za jakąś zwykłą znajomą, ale dziewczynę.
-Wszyscy mi zazdroszczą takiej dziewczyny -rzekł jej w czasie wyjścia na jubileusz firmy Zyg-Zag.
-Dziewczyny? Nie wiedziałam, że mam chłopaka? -mówiła, przenosząc wzrok ze sceny na niego.
-Spotykamy się, dzwonimy do siebie, lubimy -stwierdził bezspornie.
-No tak Rafał. Inaczej nie da się tego określić.
Jeszcze tego samego pocałowali się na pożegnanie. Byli w jego aucie i przed domem Dobrzańskich.
Pocałunek jak pocałunek -myślała. Motyli nie ma. Może te motyle to bajka? Jeszcze ani razu nie poczułam.
Kolejnego dnia Tomek w czasie wywiadu dla kolorowej prasy spytany o uczucia opowiedział o Julce, z którą spędza sporo czasu. Dociekliwi paparazzi wypatrzyli ich w tłumie w klubie i zrobili kilka zdjęć. W dodatku w chwili, kiedy byli do siebie przytuleni.
-Ponawiam pytanie Julka -pytała Emilka, kiedy młoda Dobrzańska wróciła do stolika po tańcu z Tomkiem. —Który z nich? Tomek, Rafał czy Marek.
-Na dzień dzisiejszy najlepiej czuję się z Markiem. Potrafi mnie zaskoczyć, a Tomek i Rafał są przewidujący. Jest miły, inteligentny, atrakcyjny.
-To na co czekasz. Jeszcze ktoś ci go sprzątnie, skoro ma tyle zalet.
-Mama zawsze mówi, że Marki wbrew wszystkiemu są porządni. Ale faktycznie muszę coś zrobić z Rafałem i Tomkiem.
Młody Terlecki tymczasem sam się usunął z jej życia, bo okazało się, że jego była dziewczyna, jest z nim w ciąży. W dodatku obwiniła ją, że odciąga Rafała od niej. Płakać po nim jednak nie zamierzała, bo nie był miłością jej życia. Rafałowi najprościej byłoby powiedzieć, że między nimi nic nie może być, bo nadają na innych falach. Zanim jednak to zrobiła, trudno było się im spotkać, bo wyjechał. Telefonicznie natomiast nie chciała zakończyć z nim znajomości.
Z Markiem również poczuła smak pocałunku i było to, na co czekała. Marek pocałował ją delikatnie, ale wystarczyło, żeby nogi się pod nią ugięły. Byli w parku liniowym i po tym jak zjechała w ramiona Marka, pocałował ją.
-Nie gniewasz się -zapytał z obawami.
-Co ty Marek. Cudownie całujesz.
Po takiej odpowiedzi Marek odważył się na dłuższy i bardziej namiętny pocałunek.
Przez kolejne dwa tygodnie sielanka trwała między nimi na dobre. Spotykali się prawie codziennie i dzwonili do siebie.
-To jakie plany masz na dzisiaj? -zapytała jednego dnia, kiedy podjechał pod jej uczelnię.
-Uwierzysz, jak powiem, że muszę podlać kwiatki w mieszkaniu babci i wyjąć listy, bo pojechała do sanatorium?
-I może kota nakarmić?
-Kot pojechał do hotelu.
Mieszkanie babci nie było bardzo luksusowe, ale było czysto i przytulnie. Były tam trzy pokoje w tym dawny pokój jego samego, gdzie mieszkał po przeprowadzce z Kalisza do Warszawy.
-Teraz mam swoją kawalerkę. Nie chciałem babci na głowie siedzieć. Kawy?
-Chętnie.
W czasie kiedy pili kawę Julka dorwała albumy babci i pobyt się przedłużał. Siedzieli w salonie obok siebie i oglądając zdjęcia, opowiadał o rodzinie. Najstarsze zdjęcia były z lat trzydziestych i przedstawiały pradziadka Marka. Młody Siódmiak był nawet podobny do swojego przodka. Julkę najbardziej interesowało, dlaczego nagle zabrakło ojca Marka na zdjęciach. Myślała, że zmarł, ale Marek opowiedział jej historię.
-Gdy miałem dziesięć lat, zostawił mamę mnie i trzynastoletnią siostrę dla innej młodszej kobiety. Zamieszkali pod Krakowem i z każdym tygodniem, miesiącem i rokiem mieliśmy coraz mniejszy kontakt. Parę miesięcy temu przypomniał o swoim istnieniu, gdy potrzebował większej gotówki na leczenie, a dzieci z nowego związku nie kwapiły się do pomocy. Zmarł w hospicjum, chociaż miał żonę i dwoje dorosłych dzieci na miejscu. Babcia to jego mama i też nie mogła przeboleć, że zostawił rodzinę.
-Przykre Marek -mówiła, siadając jeszcze bliżej niego. —Moi rodzice co prawda rozwiedli się, ale wrócili do siebie po dwóch miesiącach.
-To miałaś szczęście. Ja nie miałem szansy grać z ojcem w piłkę, oglądać mecz, majsterkować, rozmawiać o męskich sprawach -mówił, smutno i patrząc przed siebie.
-Ale wyrosłeś na całkiem fajnego, porządnego faceta -odparła, instynktownie obejmując go.
Chwilę później zaczęli się całować, a że byli sami, to włożyli w to wiele żarliwości.
-Jak zaraz nie przestaniemy, wylądujemy w łóżku -rzekł z ociąganiem Marek.
-Jesteśmy w końcu dorośli -odparła, patrząc z przyzwoleniem.
Swój pierwszy raz przeżyli w dawnym pokoju Marka. Oboje pragnęli się nawzajem, ale niczego nie przyspieszali i oddali się spokojnej miłości.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że będę pierwszym? -zapytał, opierając się na łokciu i patrząc uważnie w twarz.
-Zmieniłoby to coś? -odparła pytaniem.
-Byłby ostrożniejszy, delikatniejszy -argumentował, jakby z wyrzutami.
-Było cudownie Marek -wtrąciła. —Tak wyobrażałam sobie seks.
Idylla ich miłości trwała cztery dni. W tym czasie spotykali się, pisali SMS-y, rozmawiali przez telefon, całowali. Piątego dnia wszystko się posypało. Marek będąc w szkole i robiąc sobie kawę w czasie przerwy, zauważył na stoliku w pokoju nauczycielskim kolorową gazetę On, Ona, Oni, a na pierwszej stronie widniało zdjęcie Julki z Tomkiem. Artykuł długi nie był i wynikało z niego, że są parą.
-Nie wiedziałam, że interesuje cię kolorowa prasa -zagadnęła jedna z nauczycielek, która pojawiła się obok niego.
-Nie interesuje -odparł ponuro. — Znam Julkę Dobrzańską. To siostra chłopka, którego trenuję.
-Szybko pocieszyła się po Rafale Terleckim.
-To znaczy?
-Jeszcze miesiąc temu byli parą.
-Skąd to wszystko wiesz?
-Mama pracuje w firmie u Terleckich. Rafałek postarał się o dziecko z inną i związek z tą Julką się rozpadł.
Sama Julka zadzwoniła do niego godzinę później w czasie przerwy. Najchętniej by nie odbierał, ale był akurat sam na korytarzu, a kiedyś musiałby i tak porozmawiać z nią.
-Cześć. Nie zadzwoniłeś, więc ja dzwonię. Pomyślałam sobie, że dzisiaj ja zorganizuję nam popołudnie.
-Nie trzeba.
-Ale chcę. Znam fajny klub…
-Klub 69, gdzie spotykasz się z tym Tomkiem -wtrącił? —Z nim również spotkasz się, aby pocieszyć się po tym całym Terleckim?
-Marek daj powiedzieć mi. To jakieś nieporozumienie.
-Muszę kończyć, bo jacyś dwaj chłopacy się szarpią.
Kłócić i wyjaśniać sprawy przez telefon nie chciała, dlatego nie dzwoniła po raz drugi, tylko cztery godziny później pojechała do klubu. Liczyła, że ta rozmowa wszystko wyjaśni. Pech chciał, że Marek zauważył, jak przyjechała, a gdy weszła do recepcji, zastała go całującego się z inną dziewczyną. Chwilę później odjechała spod klubu. Po półgodzinie siedziała w kawiarni i wyżalała się przyjaciółce.
-To koniec mojego związku z Markiem. Jest taki sam jak inni -mówiła z rozpaczą. — Całował taką jedną rudą Ankę z tatuażem z recepcji, jak przyjechałam do klubu.
-Może to ona rzuciła się na niego. Nie znam go, ale nie wydaje mi się, aby cię okłamywał. Musiało się coś stać.
-Nie wiem. Rano gdy zadzwoniłam do niego, powiedział mi o Rafale i Tomku. Uważa, że spotykam się z nim i Tomkiem, bo związek z Rafałem mi nie wyszedł.
-Ja bym próbowała porozmawiać z nim na spokojnie -przekonywała.
-Po co skoro uważa, że bawię się facetami. A skoro mi nie ufa, nie ma sensu się wiązać. Bez zaufania nie można stworzyć udanego związku.
-Ja bym jednak próbowała
-On zaczął i to on powinien pierwszy przeprosić.
Marek w tym czasie nie miał też łatwo, bo dziewczyna, którą pocałował, obraziła się na niego i zrobiła mu uzasadnioną kłótnią.
Kolejne dni zarówno dla Julki jak i dla Marka były ciężkie. Chodzili rozdrażnieni i smutni. Na szczęście Ula i Marek polecieli do Mediolanu do Febo, bo rodzice na pewno by zaważyliby, że coś się stało i córka musiałaby się tłumaczyć.
Emilka i Kuba postanowili pomóc im. Musieli znaleźć tylko odpowiedni plan. W pierwszej kolejności Emi postanowiła pójść do klubu i spróbować czegoś się dowiedzieć. Szczęście jej dopisało, bo na korytarzu spotkała dziewczynę o rudych włosach, z tatuażem, a na służbowej plakietce widniało imię Ania.
-Przepraszam, szukam Marka Siódmiaka albo jego dziewczyny Julki -zagadnęła uprzejmie.
-Marek będzie dopiero popołudniu -odparła, nie reagując w żaden sposób na słowa jego dziewczyny Julki. — Julki nie widziałam już parę dni. Ale chyba się popstrykali. Marek chodzi jak chmura gradowa, a tylko kłótnia z ukochaną mogła do tego doprowadzić.
-Nie wiedziałam -odparła zdziwiona. — Może o tego Tomka Porębę im poszło.
-Może. Niedawno Marek rzucił się na mnie i zaczął całować, jak tylko Julka pokazała się w drzwiach. Chciał się odegrać albo coś. Coś przekazać, jak przyjdzie Marek?
-Nie trzeba. Jakoś sobie poradzę.
To, czego się dowiedziała, dało impuls jej i Kubie do dalszego działania. Emilka chciała już powiedzieć o wszystkim Julce, ale przypomniało się jej, jak mówiła, że wszystko zaczął Marek i to on powinien pierwszy ją przeprosić.
Kuba tymczasem postanowił, że jak pojedzie do klubu po brata, postara się porozmawiać z Markiem i przekonać go, aby pierwszy pogodził się z Julką. Ten jednak tego dnia wziął sobie wolne. Od jego kolegi, który go zastępował, dowiedział się natomiast tego samego co prędzej Emilka, że w ostatnich dniach jest nie do zniesienia.
-Dobrze, że zgodził się pojechać za mnie na ten długi weekend na kurs skałkowy ze starszymi chłopakami. Może tam się wyżyje.
Okazją do pogodzenia ich był właśnie ten wyjazd. Kuba na stronie klubu znalazł informację o wyjeździe i postanowił, że siostra i Emilka również wyjadą do Jury krakowsko -częstochowskiej. Według planu zamieszczonego na stronie klubu jedną z atrakcji było zwiedzanie Groty Łokietka. Emilka postanowiła, że pojawi się tam z Julką tam o odpowiedniej porze. Podstęp się udał, bo spotkali się w pobliżu.
-Co tu robisz? -zapytał Marek.
-Co on tu robi Emi -zapytała z wyrzutami Julka. — Dlatego razem z Kubą nalegaliście na wyjazd?
-Albo porozmawiacie, albo zaraz zrobię tutaj hałas -odparła Emi. — Przy tych wszystkich ludziach. Wszyscy mają was dość. Twoja koleżanka Anka, którą pocałowałeś na złość Julki i twój kolega z klubu. Ty kochasz Julkę a Julka ciebie. Sprawa z Tomkiem dawno skończona, a z Rafałem jeszcze prędzej. A ty Julka chodzisz cały czas smutna. To głupie to on powinien mnie pierwszy przeprosić, to ona zaczęła. To tytle ode mnie. Teraz wszystko od was zależy. Albo tu zaraz się pogodzicie, albo wykrzyczę, że jesteście ostatnimi kretynami, bo nie umiecie dojść do porozumienia -mówiła, głośniej.
-Emi -zaczęła Julka z rozżaleniem.
-Emi ma rację Julka. Idioci z nas, że nie potrafiliśmy porozmawiać i że dawałem się we znaki innym. Zapomnijmy raz na zawsze o naszej kłótni. Kocham cię i nie uda mi się o tobie zapomnieć.
-To był najgorszy tydzień mojego życia Marek -wyznała ze łzami. — I tak samo cię kocham. Przy żadnym innym chłopaku nie czułam tego, co przy tobie.
Oboje mieli ochotę na jakiś namiętny pocałunek, ale wookół nich było sporo dzieci i woleli takiego widowiska im nie serwować. Na to przyszedł czas, kiedy poszli na samotną wycieczkę do ruin zamku w Rabsztynie.
Wiadomość, że Julka pogodziła się z Markiem ucieszyła nie tylko Emilkę i Kubę, ale i Dobrzańskich. Ci nie wiedzieli nawet, że związała się z Markiem Siódmiakiem. Oboje go znali z treningów Antosia i uważali za miłego chłopaka. O Rafale i Tomku również wiedzieli, ale nie byli zachwyceni tym, że córka spotykała się z nimi. Woleli jednak nie być toksycznymi rodzicami i nie wtrącać się w uczucia córki. W przeszłości do ich życia wtrącali się inni i o mało co Marek byłby teraz mężem Pauliny, a Ula być może żoną Piotra.
Pół roku później w czasie wyjazdu na wakacje Marek poprosił Julkę o rękę. Zrobił to na środku jeziora, aby Julka miała dwa wyjścia. Przyjąć oświadczyny albo pozostać tam tak długo aż się nie zgodzi. Ze ślubem trochę poczekali, bo Julka ciągle studiowała i pobrali się pomiędzy jej czwartym a piątym rokiem studiów i dwa miesiące przed ślubem Kuby i Emilki. Niedługo po obronie pracy dyplomowej na świat przyszedł Staś, a później Agata i Mateusz. Julka Siódmiak spełniała się nie tylko jako żona i mama, ale i jako radca prawny.
Antoś marzec 2023 a Kuba wrzesień 2022
No to Ci Julcia, ale męża to sobie podobnego do taty znalazła 🤣 nawet Marek mu było 🤗 Bardzo fajna mini. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen Marek był porządny, a całował inną na złość Julce. To Julka w jednym czasie kręciła z trzerna chłopakami. Ale to, że jeśli już się zakochał to na zabój.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Julka sporo odziedziczyła w genach po rodzicach, ale nie wiedziałam, że i sentyment u niej dziedziczny. Na pewno wiele razy słyszała historię miłości własnych rodziców i może stąd ciągoty do Marków, a zwłaszcza jednego. Miłość Uli i Marka nie była łatwa i wciąż miała pod górkę. Miłość Julki i Marka w swoim przebiegu na pewno była mniej burzliwa, chociaż bez nieporozumień się nie obyło. Najważniejsze jednak, że para jest ze sobą szczęśliwa i w dodatku obdarowałą dziadków trójką wnucząt.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna opowieść. Serdecznie pozdrawiam. :)
Julka i Marek mieli Kubę i Emilkę osoby, które były z nimi a nie przyjaciółki źle doradzające i rodziców pchających w ramiona kogoś kogo się nie kochało.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Julka poniekąd zachowuje się jak jej ojciec. Ale jednak potrafiła w porę dostrzec z kim jej po drodze.
OdpowiedzUsuńJednak o mały włos nie straciłaby tego. Dzięki pomocy brata i przyjaciółki udało się wszystko poukładać i stworzyć kochającą rodzinę.
Dziękuję Ci bardzo za tę mini.
Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
Julita
Kuba geny miał po matce a ona fakt po ojcu. Nie wiem tylko co z Antosiem zrobić ani nie mam na niego pomysłu.
UsuńPozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
Jeśli mogę coś doradzić to spróbuj połączyć ich geny u Antosia. Uroda po ojcu a charakter po matce albo odwrotnie.
UsuńPozdrowiam serdecznie.
Julita
Bardziej nie mam pomysłu na niego. Oprócz tego, że będzie szefem F&D.
Usuń