Swoich zaręczyn Ula i Marek nie zamierzali ukrywać. Jeszcze tego samego dnia podzielili się dobrymi wiadomościami z rodziną Uli. Kupili dużą pizzę i pojechali do Rysiowa.
-Dzisiaj szczególny dzień, to szczególna kolacja kochani -rzekła Ula, wchodząc z dużym kartonem w rękach Marka.
-Oświadczyłem się Uli i zgodziła się za mnie wyjść -wyjaśnił Marek.
-To gratuluję -odezwał się, jako pierwszy Jasiek. — Ula to skarb. Ma tyle w sobie ciepła.
-Wiem i dziękuję Jasiu. — Ale pana panie Józefie również chciałby poprosić o rękę Uli.
-Nie zamierzam stawać na drodze do waszego szczęścia -odparł życzliwie Józef. — Cieszę się, że tak się potoczyła wasz znajomość. Chociaż nie podobało mi się, jak miałeś narzeczoną i Ulę uwodziłeś.
-Mi też -odparł, nie wdając się w szczegóły. —Częstujcie się.
-To kiedy się ożenicie -zapytała Beatka, częstując się pierwszym kawałkiem pizzy. — Nigdy nie byłam na weselu.
-Już niedługo Betti -zapewnił Marek. — A ty będziesz naszym najważniejszym gościem.
Kamila Smutek o zaręczynach Uli i Marka dowiedziała się, jako jedna z pierwszych, bo już następnego dnia rano na aukcyjnej imprezie Obrazy sław, a odbywającej się na zamku w pobliżu Rysiowa. O tym, że Ula i Marek również się wybierają, dowiedziała się prędzej, dlatego postanowiła, że również przyjedzie razem z ekipą gazety i portalu Tutaj, aby zrobić kilka zdjęć i przeprowadzić wywiady ze znanymi osobami i autorami obrazów. Impreza zgromadziła sporo osób, ale Kamili udało się w końcu wypatrzeć samotną Ulę przy jednym z obrazów. Pierścionka zaś na palcu Uli trudno było nie zauważyć.
-Widzę, że się sporo zmieniło u ciebie Ula? -zagadnęła. —Piękny i unikalny pierścionek.
-Samej trudno mi uwierzyć Kamila.
-To gratuluję tobie i Markowi. Zasłużył na kogoś takiego jak ty. A gdzie szczęśliwy narzeczony? -pytała, rozglądając się dookoła.
-U dentysty. Powinien przyjechać za jakąś godzinę.
-To mamy godzinę dla siebie Ula. Zapraszam cię na lampkę wina. Jest, co oblewać. Znasz się na tych wszystkich kredytach? -zagadnęła.
-Wolę nie słyszeć słowa kredyt -wymruczała do siebie.
-Pytam, bo planuję kupić mieszkanie, a jestem zielona w tym temacie. Pomyślałam, że mi pomożesz i pójdziesz ze mną do banku. Tylko tyle.
-Kiedy? Popołudnia Marek mi zajmuje.
-Umówiona jestem na wtorek na szesnastą piętnaście. Marek puści cię chyba na jedno popołudnie. I nie daj się kochana zdominować. Musisz mieć swoje życie oprócz Marka.
Smutek nie zdążyła jeszcze dobrze opuścić imprezy, gdy zadzwoniła z nowinami do Pauliny. Prędzej planowała, że spotka się z Febo na mieście i powie jej osobiście, ale po namyśle stwierdziła, że to zły pomysł, bo jeszcze na niej wyładuje złość. Febo telefon odebrała po dłuższym czasie.
-Mam nadzieję, że masz jakieś dobre wieści -rzekła, nie wysilając się na przywitanie. —Obudziłaś mnie.
-Nie bardzo. Twoje plany biorą w łeb. Marek coraz bardziej ci ucieka -oznajmiła z małą satysfakcją. — Widziałam na palcu Uli bardzo ładny stary pierścionek zaręczynowy.
-Kretyn. Wykupił pierścionek Heleny.
Dalej już nie rozmawiały, bo Kamila usłyszała dźwięk jakby rzucanego telefonu.
Tego samego dnia również Helena i Krzysztof dowiedzieli się o zaręczynach. Rano Marek upewnił się, że sobotnie popołudnie spędzą w domu i pojechał z Ulą do rodziców na podwieczorek.
-Nie mówiłeś, że z gościem przyjedziesz -zagadnęła Helena.
-Bo to niespodzianka. Mamo, tato Ulę znacie, ale od wczoraj jest moją narzeczoną.
-To udało się wam z niespodzianką synu -odparł życzliwie Krzysztof. —Ale mocno z mamą zdziwieni nie jesteśmy.
-I pierścionek wrócił do rodziny -dodała Helena, patrząc przy przywitaniu na dłoń Uli. —Miło widzieć go na twoim palcu.
-Jest niepowtarzalny pani Heleno. Nie wiem, dlaczego Paulinie się nie podobał.
-Bo nie błyszczał brylantem -odparł Marek.
-Odezwała się do nas Paulina -oznajmił Krzysztof. — Bałem się już, że również będzie żądała spłaty, ale ku mojemu zdziwieniu woli systematyczne wpłaty z zysków niż jednorazową wypłatę.
-Jeden kłopot mniej -podsumował Marek.
-Możemy nie mówić o Aleksie i Paulinie -wtrąciła Helena. — Od czasu ich wyskoków Krzysiu ma ciągle wysokie ciśnienie.
-Trudno wybić sobie z głowy spłatę Aleksa Heleno.
Paulina również myślała o spłacie, bo duża suma kusiła. Jednak wtedy już na zawsze odcięłaby się od firmy i Marka, a chciała być blisko jego i umilać życie.
Wszystko wskazywało na to, że spłata Aleksa rozwiąże się jednak szybciej, niż przypuszczano. Stało się tak za sprawą samego Krzysztofa jego asertywności, Pshemka oraz Uli. Mistrz, wiedząc o kłopotach, sam zaproponował pomoc. Ulę i Marka spotkał przy windzie.
-Szukałem was -rzekł ze swoim rozhisteryzowaniem.
-To nas znalazłeś? Coś ważnego Pshemko, bo idziemy na spotkanie z ojcem?
-To prawda, że Aleks odchodzi na zawsze, sprzedaje akcje, firma będzie miała z tego powodu kłopoty i trzeba zwalniać pracowników, aby go spłacić -wyrzucił powody wzburzenia.
-Od kiedy słuchasz plotek? -odparł ze spokojem Marek.
-W każdej plotce jest trochę prawdy.
-Pshemko na część twoich pytań odpowiedź brzmi tak a na inne nie -wyjaśniała Ula. — Nie zamierzamy nikogo zwalniać, zadłużać firmy, ani upadać. Prawda jest tylko w tym, że Aleks odchodzi i chce odsprzedać nam akcje. Szukamy na to pieniędzy.
-Trzeba było od razu do mnie przyjść. Pomógłbym częściowo.
-A jak ty możesz nam pomóc?
-A mogę Marco. Od ponad dwudziestu pięciu lat jestem projektantem i mam trochę zaoszczędzonych pieniędzy. Miały być dla Wojtusia, ale liczę na szybkie zyski. Mógłbym wyłożyć z pięć milionów.
-Serio? -zapytał z nieukrywaną radością Marek.
-Jestem zdecydowany, jeśli ma to pomóc firmie. Tak za dwa trzy dni będę mieć całość.
-Nawet nie wiesz, jak nam pomagasz -odezwała się Ula. — Akcje w twoich rękach są bezpieczniejsze niż w Febo. Na szczęście firma ma pierwszeństwo w wykupie akcji. Inaczej Aleks sprzedałby akcje pierwszemu lepszemu typkowi ze swoich znajomych.
-Nie wątpię. Mało razy szkodził firmie. Nie będę już wam dłużej głowy zawracał kochani. To jesteśmy umówieni? -rzekł i zanim ktoś zdążył mu odpowiedzieć, odwrócił się i poszedł w stronę swojej pracowni.
-Co to było Marek? -zapytała Ula, kiedy weszli do windy.
-Tak się załatwia sprawy biznesowe z Pshemko kochanie.
Kiedy dotarli do restauracji Ĉeska serwująca dania z Czech i piwo z beczki, Krzysztofa jeszcze nie było, ale kelner odprowadził ich do stolika zarezerwowanego przez ojca Marka. Karta dań leżała na stoliku i w oczekiwaniu na seniora zajęli się wyborem dań. Marek zamówił na dobry początek butelkę szampana. Krzysztof doszedł chwilę po nich.
-Witaj tato -rzekł Marek.
-Dzień dobry -dodała Ula.
-Witajcie kochani -odparł im życzliwie. —Szampan? -zapytał, widząc butelkę trunku na stoliku. Coś świętujemy?
-Pshemko oferuje nam pięć milionów. Półgodziny temu powiedział nam o tym, a on słowny jest.
-To jest, co świętować. Wybraliście już coś z karty? -dodał, siadając przy stoliku.
-Zupę kulajda, pieczeń wieprzowym z knedelkami, surówkę, pieczony ser, a na deser ciasto miodowo -orzechowe i kawę -odparł Marek.
-Brzmi doskonale. Wezmę to samo. I ja płacę, bo ja was zaprosiłem.
-Wygrałeś w totka tato? Dwa dni temu płaciłeś w restauracji Marconi.
-Postanowiłem pozwiedzać okoliczne restauracje i posmakować dań tradycyjnych. I kiedy ja zapraszam, to płacę. Ale nie o tym chciałem porozmawiać z wami. Mówiłem ci kiedyś Marek o znajomy Tomku Kozłowskim.
-Pamiętam. To ten od telewizji Konkret.
-Dokładnie tak. Jest tam dyrektorem programowym, ale i ma też pięć procent akcji i z pomocą syna gra na giełdzie. Jest zainteresowany wejść w spółkę z około pięcioma milionami. Ja i mama mamy lokaty, ale śmiało możemy je zerwać. Będzie kolejne jakieś pięć do siedmiu milionów. Miało być dla wnucząt, ale to może poczekać.
-Tato nie musicie.
-Ale chcemy synu.
-Mój dom z meblami i wyposażeniem będzie wart z półtora miliona i również sprzedam obligacje. Jeszcze Adam zaproponował pomoc. Uli zaproponował.
-Dokładnie tak. Wczoraj rozmawialiśmy o tych nieszczęsnych kredytach i powiedziałam mu o Aleksie i o spłaceniu jego i żeby również pomyślał jak w miarę szybko się z tym uporać. Sam zaproponował pomoc. Powiedział, że ma dwa miliony na koncie.
-Jakim cudem ma tyle pieniędzy? -dziwił się Krzysztof.
-Okazało się, że popołudniami dorabiał w biurze rachunkowym. Rodziny nie ma, aut, co rok nie zmienia, daleko nie wyjeżdża, mieszka w blokach, to zaoszczędził przez dziesięć lat -wyjaśniał Marek.
-Fakt rozrzutny nie jest -przytaknął. Ale był prawą ręką Aleksa -mówił z wątpliwościami Krzysztof.
- Adam mimo wszystko to porządny pracownik -stanęła Ula w obronie Turka. —Był tylko zastraszany przez Aleksa. A po tym, co teraz zrobił mu Aleks, tym bardziej jest gotów nam pomóc.
-To została jeszcze większa część spłaty -podsumował senior. —Oby Paulinie się odmieniło i nie chciała spłaty. Wracając do Kozłowskiedo, to czas wprowadzić pomysł na show w życie. Ma to być coś w stylu Projekt Runway oraz Mistrzowie igły. Umówiłem nas na jutro na trzynastą w restauracji Mała Gruzja. Druga sprawa to firma Twoje Dekoracje poszukuje szwalni do szycia poduszek, firanek, serwet i tym podobnych rzeczy. Nasza szwalnia w Markach w jednej trzeciej nie jest wykorzystana i nie zaszkodzi dowiedzieć się czegoś więcej. Chcą na trzy lata podpisać umowę.
-Skąd wiesz o tej szwalni? -zapytał Marek.
-Bo czytam Puls Biznesu, a nie Auto Świat. Nie mów tylko mamie, że znowu pracą się zajmuję.
-Nie powiem tato. To będzie nasza słodka tajemnica.
Dzień później Ula, Marek i Krzysztof rozmawiali już z panem Kozłowskim o szczegółach współpracy. Główną linią współpracy miał być program Mistrzowie Igły dla krawcowych bądź krawców oraz osobny dla młodych projektantów Projektanci na start.
-Jesienią chcemy wystartować z tymi programami, a zyski powinny być już jesienią -mówił Kozłowski. Do tego czasu zainteresowani bylibyśmy zaopatrywaniem w stroje naszych prezenterów. Planujemy latem koncerty, konkursy piękności i ładne stroje będą nam potrzebne.
-Porozmawiamy z Pshemko -obiecał Marek. —Znając go, to się zgodzi.
-Co do udziałów w firmie na poniedziałek byłbym gotowy -mówił Kozłowski.
-My też. To znaczy Aleks.
-Nie myśleliście o akcjach pracowniczych? Mój szef i właściciel telewizji ma pięćdziesiąt jeden procent akcji, a resztę akcji mają pracownicy. Jak firma stanie na nogi możecie systematycznie odkupywać od pracowników.
-Większość to szwaczki -wyjaśniał Marek. —Żyją od wypłat do wypłaty.
-Spytać nie zaszkodzi -poparł pomysł Krzysztof. —Zwołaj zebranie pracowników i spytaj, co myślą.
-A pan nie jest zainteresowany kupnem większego pakietu? -zapytała Ula.
-Nigdy nie inwestuję z rozmachem. To z ostrożności. Jakby coś się stało, mniej tracę. Oczywiście nie myślę, że tak się stanie z F&D. Po prostu miałem trzydzieści procent akcji w jednej takiej firmie i kiedy upadła ja sporo straciłem.
Nie był to koniec dobrych wiadomości dla Uli i Marka, bo już następnego dnia umówili się na spotkanie z prezesem i menagerem firmy Twoje dekoracje. Przedstawili im świetne propozycje, bo zainteresowani byli wynajmem części szwalni na pięć lata i zgodzili się zapłacić za cały ten okres z góry. Były to dodatkowe trzy miliony do spłacenia Aleksa.
-Jeszcze tylko jakieś osiem -dziesięć milionów i będziemy mieć Aleksa z głowy -mówił Marek, kiedy wyszli ze spotkania.
-Powinno być z górki, a to te najtrudniejsze miliony.
-Poradzimy sobie Ula.
Pomoc pojawiła się z nieoczekiwanych stron. Pierwsza od matki Wojtka, Katarzyny Bojarskiej. Kobieta wraz z mężem była właścicielką kilku restauracji w nadmorskich miejscowościach i stać ją było na dołożenie się do spłacenia Aleksa. Druga natomiast od Klaudii Nowickiej.
Trudne zadanie przed rodziną Dobrzańskich. Alex zażądał astronomicznej kwoty, którą trudno zebrać. A jednak wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i poszukać wsparcia u przyjaciół i znajomych. Nawet Klaudia Nowicka się zaoferowała. Co do Pauliny, to z jednej strony dobrze, że nie zażądała wypłaty całej kwoty za udziały, a z drugiej chyba nienajlepiej, skoro zamierza nadal orbitować wokół Marka. Mam obawy, czy nie knuje kolejnego paskudztwa. Wcześniej miałam wątpliwości, ale po tym rozdziale nabrałam pewności, że Smutek działa ręka w rękę z Pauliną. Ula wydaje się jej ufać, powinna jednak być ostrożniejsza, bo Smutek za szybko chce się zaprzyjaźniać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Ula za bardzo ufa Smutek, ta ich znajomość może źle się skończyć. Ciekawa jestem co obiecała Paulina tej dziennikarce, że ta tak gorliwie jej o wszystkim donosi. Cieszy mnie natomiast chęć pomocy Dobrzańskim przez tak wielu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środowy wieczór.
Julita
No, no Klaudia ratuje Marka przed Aleksem. Ale się porobiło. Super, że Ula z Markiem są już oficjalnie zaręczeni i pierścionek pozostanie w rodzinie. Ale mnie ciągle nie daje spokoju pani Smutek, po czyjej jest stronie. Bo to, że Paula knuje to wiadomo i tak szybko nie przestanie, bo jadu w niej więcej niż w kłębowisku węży. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i życzę wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuń