Pojawienie się w Polsce Simone Rinaldi było zaskoczeniem dla obojga Febo. Był on dawnym kumplem Aleksa a parę lat temu, kiedy Paulina mieszkała w Mediolanie z babcią, a Aleks już w Polsce również przez pewien czas był jej chłopakiem. Ich rozstanie jednak do najmilszych nie należało, bo podejrzewała, że ma coś wspólnego z kradzieżą w domu babci. Liczyła też, że nie będzie się więcej z nim widziała. Zwłaszcza jak dowiedziała się, że został aresztowany za handel narkotykami, dopalaczami i środkami odurzającymi. Do Pauli zadzwonił późnym popołudniem.
-Witał piękna -przywitał się z nią po włosku. — Jak dobrze, że masz ten sam numer telefonu.
-Simone?
-We własnej osobie. Jestem w Polsce i szukam kontaktu z tobą i Aleksem. Dzwoniłem do niego do pracy, ale sekretarka powiedziała mi, że akurat poleciał do Mediolanu. Tam skąd ja przyleciałem. Możemy się spotkać? Raczej musimy się spotkać.
-Niby, po co? Nic nas nie łączy. Sześć lat temu pozałatwialiśmy wszystkie sprawy.
- Wyszedłem właśnie z więzienia i nie mam pieniędzy.
-I po to dzwonisz? Myślisz, że coś ci dam?
-Dokładnie tak. Ty i Aleks. Jest mi winny przysługę, a ty masz swój sekrecik. Chyba nie chcesz, aby twój ukochany dowiedział się prawdy? A Aleks o kradzieży. Przypuszczam, że nie wie, jak było z tym włamaniem.
-Jakiej prawdy ma się dowiedzieć Marek?
-Jak się spotkamy, to się dowiesz.
Zgodziła się spotkać się z nim, bo miała za dużo do stracenia. Aby nie ryzykować przypadkowego spotkania, z kimś ze znajomych umówiła się z nim z dala od centrum. Chwilę po tym jak zakończyli rozmowę, przysłał jej MMS-em ich zdjęcie.
Następnego dnia, kiedy przyszła na umówione miejsce do parku Rinaldi już na nią czekał.
-Ciągle pięknie wyglądasz -rzekł, podchodząc do niej. — Chociaż wolałem cię, jak nie byłaś tak elegancka.
-Czego chcesz -zapytała, nie wymyślając się na uprzejmość przywitania.
-Tak jak mówiłem ci przez telefon, wyszedłem właśnie z więzienia i nie mam pieniędzy. We Włoszech mam za dużo wrogów i postanowiłem osiedlić się w ojczyźnie babci. Potrzebuję coś na start i wynająć małe mieszkanie. Jeszcze moglibyście z Aleksem pracę mi załatwić w swojej firmie. Znam w miarę dobrze polski i dobre studia skończone.
-Może jeszcze samochód?
-Samochód mam akurat. Ale miło, że pomyślałaś. Potrzebuję tylko małego mieszkania.
-Aleks ani ja nic ci nie będziemy kupować.
-Fakt Aleks nie musi nic kupować. Wystarczy, że odstąpi mi jedno ze swoich mieszkań na wynajem.
-Jak jedno ze swoich? -zainteresowała się.
-Nie mów, że nie wiesz, co porabia twój ukochany braciszek?
-A ty skąd masz takie wiadomości.
-Mamy wspólnych znajomych. Aleks inwestuje w nieruchomości. Wracając do sprawy twojej tajemnicy, wiem, co się wydarzyło pięć lat temu przy zajeździe. Twój narzeczony może nieźle się zdziwić, że szlachetna Paulina nie jest taka szlachetna. Jeszcze sprawa kradzieży u twojej babci. Zeznałem nieprawdę, że ukradli ci klucze, żeby ci ratować tyłek. Jak dobrze myślę, Aleks nie wie, kto sprowadził złodziei. Ten jego zegarek kosztował ze dwadzieścia tysięcy. Pomijając, że była to pamiątka po ojcu. Za głupotę trzeba płacić.
-Możesz mnie nie obrażać -wysyczała.
-Skoro zaprosiłaś do domu obcych ludzi poznanych w klubie, to tylko idiotka mogła tak zrobić. Ile w sumie było strat. Biżuteria, figurka, gotówka. Chyba ponad trzydzieści tysięcy euro.
-A ja, jeśli dobrze się orientuję, to składanie fałszywych zeznań jest karalne.
-Ty więcej możesz stracić. Słyszałem, że Marek jest z tobą z wdzięczności. Ciekawy jestem, co się stanie, gdy się okaże, że nie jest ci nic wdzięczny.
Pojawienie się Simone spowodowało, że na pewien czas odłożyła sprawy związane z Ulą, Wiolettą i narzeczonym. Zadzwoniła również do brata. Ten obiecał wrócić najszybciej, jak się da i pomóc rozwiązać problemy. Rinaldi też znał jego tajemnice i obawiał się, że może mu sporo zaszkodzić.
Marek tymczasem ciągle namawiał Sebastiana, aby zajął się Wiolettą. Ten, choć z oporami dał się w końcu przekonać. Głównie, dlatego że miał ostre spięcie z Pauliną. Febo przyszła do niego i zrobiła awanturę za przedłużenie umowy z modelką Angelą. Na odpowiedź, że nie ma powodów zwolnienia jej, przypomniała mu, kto jest współwłaścicielem firmy. Poza tym miał też na pieńku z Aleksem i gdyby ten kiedyś został prezesem on były pierwszy do zwolnienia. Nawet Adam przyłożył do tego rękę, chociaż całkiem przypadkiem. Turek przyszedł do działu kadr z pretensjami, że za późno dostarczają do działu księgowości ilość przepracowanych godzin poszczególnych pracowników.
-Gdyby Aleks był waszym bezpośrednim szefem, chodzilibyście jak w zegarku -mówił do Ali i drugiej kadrowej Marioli.
-Ale nie jest, a ty wchodzisz na mój teren -odparł mu Sebastian zza jego pleców. — To, że jesteś prawą ręką Aleksa i zastępujesz go w czasie wyjazdu, nie oznacza, że jesteś tak samo ważny.
- A może ty jesteś ważniejszy? Kumpel prezesika. Trzeba wiedzieć, od której strony uderzyć i do kogo, aby zaistnieć.
-I ty to wiesz?
-Żebyś wiedział, że wiem, z kim trzymać.
Po tej rozmowie od razu poszedł do Marka. Teraz i on wiedział, że Wiolettę lepiej mieć po swojej stronie i odseparować ją od Adama.
- Masz rację Marek, trzeba uciąć te dziwne relacje Wioli i Febo -rzucił przyjacielowi od drzwi jego gabinetu głosem wzburzenia. — Oni i Adam coraz bardziej się panoszą. Turek przyszedł z pretensjami, że za późno dostarczane są do działu księgowości ilość przepracowanych godzin. Zawsze to było 3 albo 4 danego miesiąca. Ale nie to mnie wkurwiło. Powiedział, że wie, do kogo należy uderzyć we firmie. Ewidentnie Wiolkę miał na myśli.
-To nasz Adaś zaczyna się rozkręcać. A Paulina dzisiaj mi oznajmiła, że jakiegoś Simona mam zatrudnić. Jest logistykiem i miałby zajmować się kontaktami z dostawcami tkanin z Włoch i importem odzieży do butików we Włoszech.
-Coraz bardziej otaczają się swoimi ludźmi i panoszyć. Trzeba z tym skończyć Marek.
-Miło słyszeć Seba.
-Tylko jak to wszystko przeprowadzić, żeby dziwnie nie wyglądało, jak wyjdę tak nagle z Wiolą. Nawet Aleks może zacząć coś podejrzewać.
-Tak to zorganizuję, że nie będzie nic podejrzanego Seba -uspokajał przyjaciela. — Pójdziecie do teatru Buffo. To znaczy pójdziemy, bo mam cztery bilety na najnowsze przedstawienie na piątek. Dla mnie, dla ciebie, Pauli i Wioli. A znając Paulinę, nie będzie chętna.
-Dlaczego? Lubi przecież takie rozrywki.
- Paula woli Teatr Narodowy i coś bardziej na poziomie. Poza tym nie lubi twojego towarzystwa, a Wiola też nie należy do osób, z którymi chciałaby się pokazać publicznie. Potrzebna jest jej tylko we firmie. Pozostajemy my i Wiola. Ja postaram się szybko wymiksować z waszego towarzystwa i zostaniecie sami.
-Dobrze wymyślone Marek, tylko, co będzie, jeśli Wiola ma już coś w planach z Turkiem na piątek.
-Raczej nie ma, bo Adam, co piątek przychodzi do pracy z małą walizeczką i jedzie do rodziców na weekend.
-Fakt. To jesteśmy prawie w domu.
Paulina tak jak przypuszczał Marek, nie była zainteresowana wyjściem z narzeczonym, Sebą i Wiolettą. Dokładnie tymi powodami, o których mówił przyjacielowi. Jednak zaskoczyła go innym rozwiązaniem.
-Poproś Ulę, żeby poszła zamiast mnie.
-Dlaczego ją?
-Bo później łatwiej będzie zaprosić mi ją do Teatru Narodowego (poprzednia część). Zapomniałeś, że chcę zorganizować wyjście Uli i Aleksa w naszym towarzystwie.
-Nie zapomniałem, ale dalej uważam, że to nie jest dobry pomysł.
-A ja tak. Zobaczysz, będzie z nich udana para. A na razie spróbuj Ulę przekonaj na pójście do teatru.
-Spróbuję -odparł z wyraźnym zadowoleniem.
Z takiego obrotu sprawy i w swoje szczęście nie mógł uwierzyć. Mógł wyjść całkiem jawnie z Ulą i to za przyzwoleniem Pauliny. Liczył, że Ula się zgodzi wyjść do teatru.
Zanim jednak dotarł do dziewczyn, o wszystkim powiedział Sebastianowi.
-I super Marek. Paula ułatwiła sprawę. Teraz tak podejrzanie nie będzie wyglądać. I ty skorzystasz. Pobędziesz z Ulą.
-Dokładnie. Zobaczysz, będzie całkiem przyjemnie.
Ulę i Wiolę spotkał w bufecie na codziennej kawie. Było nawet mu to na rękę, bo nie musiał osobno z nimi rozmawiać i namawiać na wyjście.
-Mogę się dosiąść -zapytał, przystając przy ich stoliku?
-Siadaj Marek -odparła Ula za siebie i Wiolę.
-Lubicie przedstawienia muzyczne -zapytał, siadając. — Pytam, bo mam bilet do na pojutrze do teatru Buffo. Konkretnie cztery. Dla siebie i Sebastiana. Miała iść z nami Paulina, ale nie jest zainteresowana, więc pomyślałem o was.
-Nigdy nie byłam, ale słyszałam, że warto iść -odezwała się, jako pierwsza Wiola.
-A ty Ula?
-Byłam dwa razy na takim przedstawieniu i naprawdę warto. Chciałam, co prawda prosto po pracy pojechać do Rysiowa, ale wrócę późniejszym autobusem.
-Czyli obie jesteście chętne -zapytał Marek, patrząc na Ulę i od niej oczekując odpowiedzi.
-Jesteśmy Marek. Tylko, dlaczego my? Jesteśmy tu nowe.
-Potraktujcie to, jako nagroda za dobrą pracę. Później dogadamy szczegóły
-My dwie Marek i Sebastian. Prawie jak podwójna randka -zamarzyła Wiola, kiedy Marek odszedł od ich stolika. Może to dobry wstęp na pogłębienie mojej znajomości z Sebastianem
- Może -odparła, chociaż osobiście uważała, że Sebastian raczej nie zainteresuje się taką dziewczyną jak Wioletta. Nie potrafiła jednak powiedzieć prawdy koleżance.
-Chciałabym, żeby się tak stało.
-A Adam nie będzie miał nic przeciwko twojemu wyjściu? Spotykasz się, z nim kwiaty ci przysłał.
-Nigdy nie powiedział, że jesteśmy parą. Zresztą trochę z nudów się z nim umawiałam. Z niego, to takie ciepłe bułki Ula. Nie czuję przy nim szybszego bicia serca, ani motyli na sercu.
-Nic na siłę Wiola. Jak nie czujesz nic do Adam, to nie dawaj mu nadziei. I sama nie pakuj się w taki związek. Siebie unieszczęśliwisz i jego.
-Dzięki, że mi to mówisz. Teraz wiem co mam robić.
Po pracy Sebastian zaczął żałował, że zgodził się na pomysł przyjaciela. Siedział w swoim aucie, gdy Wiola pojawiła się w drzwiach i wyglądała mocno zniechęcająco. Kiedy jednak Adam pojawił się obok niej, znowu nabrał chęci na pokazanie Adamowi, kto bardziej potrafi zainteresować sobą Wiolettę.
Jak wojna to wojna -pomyślał. Wszystkie chwyty dozwolone. Nie będzie mi ten Turek -burek podskakiwał.