niedziela, 21 lipca 2024

Piękna i nieporadna część 1-4 przypomnienie.

  WERSJE ROZSZERZONE. ( cz. 1- 4) Lipiec 2024

Jeden z korytarzy firmy F&D roił się od młodych dziewczyn. Dzisiaj właśnie miały odbyć się rozmowy kwalifikacyjne na stanowisko sekretarki Marka Dobrzańskiego. Urszula Cieplak również aspirowała na to stanowisko. Kiedy wyszła z windy, od razy jej uwagę zwróciło to, że prawie wszystkie kandydatki były młode, ładne w mocnych makijażach i obcisłych sukienkach. To jej nie zniechęciła, bo urodą nie odbiegała od nich i miała dobre CV. Tylko jedna dziewczyna wyglądała całkiem inaczej i nie pasowała do reszty. Siedziała też samotnie, postanowiła więc przysiąść się do niej.

-Cześć Urszula Cieplak. — Według kolejki proszą, czy kto na jaką godzinę był umówiony.

-Według listy. Kadrowy wywołuje. Wioletta Kubasińska tak na marginesie . Ja mam małą szansę -mówiła nieznajoma. Tu głównie uroda się liczy, a nie to co ma się w głowie.

-Więcej optymizmu Wiola.

Rozmowy szły dość sprawnie po dziewczyny wychodziły po 5 do 10 minut.  W trakcie jednej z rozmowy na korytarzu pojawiła się wysoka i elegancko ubrana kobieta. Przystając na chwilę otaksowała wszystkie dziewczyny i gdy kolejna dziewczyna wyszła z kadr, ta jakby nigdy nic weszła do biura. Przez kolejne pięć minut kadrowy nie pojawił się też na korytarzu, a niektóre z dziewczyn zaczęły rozmawiać o wpychaniu się bez kolejki i protekcjach.

Tymczasem w gabinecie Sebastiana Olszańskiego dyrektora od spraw HR,  Paulina Febo usiadła naprzeciwko mężczyzny i wyraziła swoje zdanie o zatrudnieniu dziewczyny na stanowisko sekretarki dla narzeczonego Marka Dobrzańskiego.

-Ta dziewczyna w białej bluzce w delikatne paski będzie odpowiednia -oznajmiła tonem, że nie chce słyszeć sprzeciwu.

-Zobaczymy Paula. Może jest po zwykłym liceum, a Markowi potrzebny jest ktoś z lepszym wykształceniem.

-Ciekawa jestem jakie wykształcenie mają te dwie przy drzwiach. Wyglądają, jakby o całkiem inną pracę się starały.

O, kim mówi Paula, dokładnie wiedział, bo je widział i dokładnie wyglądały jak poprzednie sekretarki Marka. Piękne buzie i ciało, a w głowie pusto.

-Marek teraz naprawdę potrzebuje kogoś wykwalifikowanego –przekonywał Paulinę Febo. — Jest teraz prezesem, a nie dyrektorem od spraw reklamy i marketingu.

-To lepiej poprzeglądaj ich papiery, a nie patrz tylko na twarz, nogi i biust -oznajmiła wyniośle i wyszła.

Tuż za nią na korytarzu pojawił się kadrowy.

-Wioletta Kubasińska -wywołał i jak na zawołanie okazała się nią dziewczyna wspomniana przez Paulinę.   

Dziewczyna najgorszego wykształcenia nie miała. Skończyła właśnie studia licencjackie z dobrą oceną, umiała w miarę dobrze mówić po angielsku i uczyła się hiszpańskiego. Jedyny mankament był taki, że urodą nie powalał.  Cera się błyszczała, brwi bez regulacji, włosy w nieładzie, lekka nadwaga i ubiór jak na maturę sprzed lat. Była do tego niepewna, że gdy podawała mu teczkę, przewróciła wazonik z tulipanami. Kadrowy nie wiedział jednak, że zazwyczaj nosi okulary, ale rano oddała je do naprawy i że tak naprawdę, to on był przyczyną jej niezdarności. Kiedy siedziała bowiem na korytarzu, dokładnie nie widziała kadrowego i dopiero teraz mogła spostrzec, że jest wyobrażeniem jej ideału urody mężczyzny. Wysoki, wysportowany blondyn, trochę pucowaty z twarzy i z niebieskimi oczami.


 

Dziewczyna, która po niej weszła była całkowitym przeciwieństwem Wioletty Kubasińskiej. Skończyła SGH na dwóch kierunkach, posiadała certyfikaty kursów językowych z niemieckiego i rosyjskiego. Angielski również był perfekcyjny. Do tego była bardzo ładna i gustownie ubrana. Była dokładnie w typie jego przyjaciela Marka Dobrzańskiego.

Kiedy Ula wyszła z biura, ciągle analizowała przebieg rozmowy. Dlatego szła zamyślona korytarzem i nie zauważyła zapatrzonego w dokumenty mężczyznę. Wpadnięcie na siebie było kwestią krótkiego czasu.

-Kurczę blaszak -rzekła. —Zamyśliłam się i nie zauważyłam pana -tłumaczyła, pomagając pozbierać papiery. — Wyszłam właśnie od kadrowego i próbowałam sobie przypomnieć czy wszystko powiedziałam, co chciałam.

-Ja też powinienem patrzeć przed siebie, a nie w papiery -mówił, patrząc w błękitne oczy dziewczyny, a nie na to, co zbiera z podłogi. Najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem -pomyślał.

-Jak to coś ważnego należy przydepnąć -rzekła, patrząc na mężczyznę trochę dłużej.  — Żeby pecha nie przyniosło -dodała, kiedy dojrzała dziwny wyraz twarzy. Źle jednak odczytała jego myśli, bo Marek patrzył na nią z podziwem, a ona pomyliła to z niezrozumieniem jej. — Wiem, że to głupie, ale lepiej na zimno dmuchać

-Dokładnie -przytaknął z uprzejmości i z przekonania własnego. Kiedy odbierał papiery z rąk Uli, ich dłonie spotkały się na chwilę. Ula również posłała mu również jeden ze swoich uroczych uśmiechów. —Dziękuję pani za pomoc w pozbieraniu papierów.

-Drobnostka. Do widzenia panu.

-Do widzenia -odparł ze swoim pokazowym dołeczkowy uśmiechem. Liczył, że dziewczyna zauważy te jego urocze dołki w policzkach, ale zdążyła odwrócić wzrok.  Jedynie, co zauważyła, że ubrany był w koszulę w jasny róż bez krawata, sportową marynarkę i dżinsy.  Papiery zaś były z działu marketingu i wzięła go za pracownika z tego działu. 


 

Chciał od razu pójść do Sebastiana i spytać go o dziewczynę, ale miał ważne spotkanie i rozmowa z przyjacielem musiała poczekać.

W kadrach pojawił się po godzinie.

-Seba była taka  dziewczyna z błękitnymi oczami, paroma piegami na nosie i koralami.

-Żadna korali na nosie nie miała, ale wiem o kim mówisz. Urszula Cieplak. Najlepsze wykształcenie  -mówił, podając mu teczkę. — A tu masz Wioletty Kubasińskiej. Paula ją wybrała.

-Jakaś jej znajoma?

-Nie. Najmniej atrakcyjna i gapowata. Jak podawała mi teczkę przewróciła wazonik a jak wychodziła wpadła w ksero. Wiolka demolka z niej.

-Obie zaproś na jutro Seba. Tak się składa, że nikt z moich podwładnych nie chce zająć mojego miejsca, bo nie chce użerać się z Aleksem, więc ktoś będzie potrzebny. Ula z takimi kwalifikacjami nadaje się na dyrektora działu marketingu i reklamy, a ta Wiola na sekretarkę. I wilk będzie syty i owca cała.

             ***************************************

2   Następnego dnia Ula i Wioletta ponownie się spotkały na korytarzu. To, że są tylko one dwie dawał nadzieję, że będą zatrudnione. Chwilę później na korytarzu pojawił się kadrowy w towarzystwie mężczyzny, na którego wpadła Ula dzień prędzej. Inaczej jednak był ubrany. Tym razem miał na sobie elegancki garnitur, jasnoniebieską koszulę i krawat, a poprzednio był bardziej luzacki. 

-Witam panie -zaczął kadrowy. —Razem z prezesem chcieliśmy jeszcze raz porozmawiać z paniami -dodał ku zdziwieniu Uli, bo nie myślała, że może być tu prezesem.  Myślała, że to jakiś zwykły pracownik.

-Zapraszam panią pani Urszulo -rzekł, podkręcając uśmiech.

-Widzimy się ponownie -zagadnęła trochę niepewnie Ula, gdy była już w środku i odsuwał jej krzesełko, aby mogła usiąść.

-Ale teraz mamy okazję nie tylko się widzieć, ale i poznać -odparł z zadowoleniem Marek, kiedy znalazł się po drugiej stronie swojego biurka.

Dalsza rozmowa z prezesem kompletnie ją zaskoczyła, bo usłyszała propozycję objęcia stanowiska dyrektora a nie jego sekretarki.

-Tak od razu?

-Wiem, że rzucam panią na wielką wodę i dlatego proponuję okres próbny oraz moją pomoc i moich dawnych współpracowników. Możemy od razu pójść i pokazać ci miejsce pracy.

-Możemy iść proszę pana.

-Marek. Proszę mówić mi po imieniu. Taki mamy zwyczaj -dodał wyciągając rękę.

-Ula.

Dział reklamy i marketingu mieścił się piętro niżej i szybko tam doszli. Rozkład pomieszczeń był prosty, bo niewielki sekretariat, gabinet szefa i dwa oddzielne pokoje. Miała mieć swoją sekretarkę Kamilę i cztery inne osoby do pomocy. Krysię, Asię, Arka i Łukasza. Marek chwilę jeszcze został z nimi, ale musiał porozmawiać i z Wiolettą i zostawił Ulę z nimi.

-Jak się tu pracuje -rozpoczęła rozmowę Ula. —Słyszałam pochlebne słowa o firmie.

-Ogólnie mówiąc, firma dba o pracowników i nikt nie narzeka -odparła Krysia. — My jako dział też jesteśmy zgrani.

-To dlaczego nikt z was się nie starał o to stanowisko? Nowi chyba nie jesteście -zapytała, o to co ją nurtowało. — Awans, któremuś z was  na pewno się należał. Nie chcę nikomu podbierać stanowiska.

-Nikomu nic nie zabierasz -zapewnił Łukasz.

-Marek ci nie powiedział? -zapytał sugestywnie Arek.

-O, czym niby?

-Razem z tym stanowiskiem łączą się spotkania z Aleksem Febo, a przeprawa z nim nie jest warta tych pieniędzy -wyjaśnił Arek. — Dlatego nikt z nas nie chciał zająć miejsca po Marku. Sami prosiliśmy go o to? Marek a rodzeństwo Febo to przepaść. On miły, nie wywyższa się, a oni wyniośli i ciągle z pretensjami. Marek dla wszystkich jest Markiem a Aleks i Paulina Febo panem i panią. Wielkie państwo z Mediolanu.

-Czyli prezes wpuścił mnie na miny -zapytała, kiedy wysłuchała zażaleń na Aleksa i Paulinę.

-Marek może będzie ci pomagał -wtrącił wymownie Łukasz. Zrozumiałe to było jednak dla pozostałych współpracowników, a nie dla niej.

-Jeśli nie dam rady, to odejdę, bo tylko na okres próbny postanowiłam się zatrudnić.

 

Piętro wyżej tymczasem Marek już wraz z Sebastianem rozmawiał z Wiolettą o jej ewentualnej pracy. Ta rozmowa nie była też aż tak ekscytująca dla Marka jak poprzednia, kiedy to nie mógł oderwać wzroku od Uli, jej oczu i uśmiechu. Z Kubasińską od razu też podpisał umowę na trzymiesięczny okres próbny. Podobnie jak Marek, który nie mógł oderwać wzroku od Cieplak, to Wioletta ciągle wpatrzona była w Sebastiana. Nawet wtedy, gdy coś odpowiadała Markowi. 

-Ciągle w ciebie się wpatrywała Seba -rzekł Marek, gdy wyszła z gabinetu. —W miłość a w dodatku od pierwszego wejrzenia nie wierzę, ale patrząc na nią, to może jednak coś takiego istnieje.

-Pogięło cię? I  kto wczoraj zachwycał się Ulą. I dzisiaj zresztą pewnie też.

-Ja to, co innego. Ona jest po prostu atrakcyjna i tyle.

-I elegancka. A ten sweter i bluzkę, co miała na sobie Wioletta, to jakby po babci.

-Ale rzeczy były czyste i pachniały świeżością. Flejtuchem nie jest i ma zadbane zęby, dłonie. Nie jest aż taka najgorsza.

-Ważne, że Paulinę zadowoliłeś. O nią zazdrosna nie będzie. 

-Raczej nie. Muszę właśnie pójść do Aleksa i powiedzieć, że zatrudniłem dwie osoby i żeby Adam wciągnął je na listę płac.

Chwilę później Ula ponownie rozmawiała z Markiem w jego gabinecie.

-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że są problemy z Aleksem Febo, że jest trudny w współpracy. Dlatego nikt nie chciał zostać dyrektorem.

-Nie chciałem cię zniechęcać. Ale spokojnie samą cię z nim nie zostawię. Będę cię we wszystkim wspierał.

-Liczę na to. Jesteś prezesem i powinieneś mieć kontrolę nad wszystkim i wszystkimi, a nie pozwolić, aby pracowało się z kimś bez komfortu.

-Na razie jestem tylko pełniącym obowiązki prezesa. Przygotowuję się do konkursu na prezesa. Aleks jest moim konkurentem. Mam już pewne plany. Muszę omówić je z Sebastianem i Wiolettą. Jeśli da radę. Nie wiem jak z jej ekonomią.

Chciał jeszcze spytać, czy może na nią i liczyć, ale uznał, że to za szybko.

-Jakbyś potrzebował fachowej pomocy, możesz na mnie liczyć -rzekła, jakby czytała w jego myślach. — Chyba że to nie zgodne z zasadami. Mam jeszcze kolegę, który kończył studia ze mną i mógłby ci pomóc. Ma sporo wolnego czasu, bo pracuje w domu, jako doradca finansowy i prowadzi małe biuro rachunkowe.

-Dzięki i miło, że zaproponowałaś.

Gdy wychodziła, wpadła na jakąś elegancką kobietę. Dokładnie nie wiedziała, jak wygląda Paulina Febo, ale domyśliła się, że to ona. Przeprosiła tylko kobietę i wyszła z biura. Paulina tymczasem weszła do gabinetu narzeczonego. Marek musiał oczywiście wytłumaczyć jej kim jest Ula i na jakie stanowisko ją zatrudnił. 


 

-Myślałeś, że skoro zatrudniłeś prostą sekretarkę, to nie zauważę, że zatrudniłeś kogoś ładnego na inne stanowisko.

-Nie myślałem. Prędzej, czy później i tak byś się dowiedziała.

-To uważaj, bo jeśli się dowiem, że coś cię łączy z nią to pożałujesz.

-Po co przyszłaś, bo na Ulę przypadkiem trafiłaś -postanowił, zmienić temat?

-Chcę wiedzieć, czy już zdecydowałeś, co do twarzy na pokaz. Klaudia czy Dominika. Muszę przygotować odpowiednie dodatki i biżuterię. Mają różne typy urody i co innego potrzebują.

-Jeszcze nie. Daj mi dwa dni.

Prawda była taka, że Marek jednej i drugiej modelce w czasie upojnych nocy obiecał ten intratny zaszczyt i teraz musiał z tego jakoś wybrnąć. Obawiał się, że sam jego urok nie wystarczy a zemsta zwłaszcza Klaudii może okazać się bolesna. 

Przed końcem dnia Ula ponownie pojawiła się w gabinecie Marka i tak jak obiecał jej Marek razem poszli  do Aleksa i innych działów.  

                   ***************************

3 Do gabinetu dyrektora finansowego było najbliżej i dlatego od wizyty w jego biurze Ula i Marek rozpoczęli swój krótki obchód po firmie. Reakcja Febo na widok Uli mocno zaskoczyła Marka. Aleks zawsze chodził ponury i z kamienną miną, a teraz widział w jego twarzy zachwyt i delikatny uśmiech. Mimo to Aleks nie byłby sobą, gdyby nie uderzył uszczypliwościami w Marka.


 

Kolejnym miejscem, które Ula odwiedziła była pracownia mistrza. projektant swoim stylu obszedł ją na około i uśmiechając się z aprobatą.

-Bellissima. Piękna i elegancka w każdym calu.

-Dziękuję panu.

-Tylko nie panu -wtrącił z delikatnym napomnieniem. — Mistrzu albo Pshemko wystarczy. Marco ma gust nie od parady.

-Najważniejsze jest, że Ula ma konkretne wykształcenie -wtrącił Marek

-Nie myślałem, że kiedyś od ciebie to usłyszę -odparł mu ironicznie. — Urszula jest taka naturalna. Nie cierpię tych sztucznych kobiet i nadąsanych. Czuję od Urszuli dobrą energię.

 

Paulina tymczasem nie zamierzała siedzieć bezczynnie i przypilnować narzeczonego. W tym miała pomóc jej Wioletta Kubasińska. Co prawda całkiem nie pasowała do jej stylu życia, ale czego się nie robi dla dobra sprawy. Dziewczyna wydawała się łatwą do manipulowania, schlebiania  i to zamierzała wykorzystać. 

Co do Uli też miała plany. Postanowiła nie traktować jej jako potencjalną rywalkę tylko nawiązać bliższą znajomość. Może nawet zaprzyjaźnić, a przyjaciółce przecież nie wypada odbijać narzeczonego. Ula o Paulinie sporo się już dowiedziała jak i o jej związku z Markiem o jego miłosnych podbojach i pikantniejszych szczegółach z jego życia.  Po tym, czego się dowiedziała, było jej nawet żal Pauliny, bo wiedziała, co może czuć zdradzona kobieta. Jeszcze rok temu miała chłopaka Radka, ale nagle dowiedziała się, że ją zdradza i czuła się z tym okropnie.

Sposobność na zapoznanie się z Ulą Febo znalazła, kiedy spotkały się w bufecie. Na dobry początek pochlebiła jej tym że ceni ambitne kobiety, że we firmie na kierowniczych stanowiskach zatrudnieni są sami mężczyźni i że nie ma nawet,  z kim porozmawiać.

-Może nam uda się czasami pogadać -rzekła słodko.

- Przecież są tu miłe dziewczyny i można…

-Chodzi mi o rozmowę bardziej kompetentną, a nie o firmowe plotki -przerwała jej w pół zdania. — Ja zajmuję się dodatkami, a nie zawsze jestem pewna swoich decyzji i nie mam się, kogo poradzić. Myślałam, że ze strony nowej sekretarka Marka będę mogła mieć pomoc, ale stylu nie ma za grosz. To pani powinna zostać jego sekretarką, a tę dziewczynę dać do innego działu. W końcu to ona jest najbliżej Marka i niejako reprezentuje firmę. Nie pasuje do sekretariatu prezesa.

-Ubiór nie jest najważniejszy. Ważne, że zna się na swojej pracy.  

Przez kolejne dwa dni z zarówno Ula jak i Wioletta wdrażały się w obowiązki. Wioletta nawet została po godzinach, aby zorientować się w papierach i po swojemu je poukładać na półkach. Marek jak na razie zastrzeżeń do jej pracy nie miał. Wszystko, co było mu potrzebne miał na czas, a i kawę umiała całkiem dobrze zaparzyć. Jedynie do jej niezdarności mógłby się przyczepić. Raz zepsuła ksero, a innym razem strąciła jego zdjęcie w ramce, gdzie był wraz z Pauliną. Pęknięcie tak się ułożyło, że rozdzieliło narzeczeństwo.  Miała też tendencję do przekręcania słów, przysłów albo całych wyrażeń.

 Ula dość szybko musiała stoczyć pierwszą batalie z Aleksem i przy okazji dowiedziała się dlaczego nikt nie chciał zostać dyrektorem działu marketingi i reklamy.  Problem tkwił w tym, że Aleks jako dyrektor działu finansowego budżet przeznaczony na reklamę poza krajem rozdzielił niejednakowo. Najwięcej przeznaczył na rynek włoski a znacznie mniej na niemiecki i austriacki.   Właśnie z tą sprawą poszła do niego.

-Kiedy Marek był dyrektorem nie było takich różnic -mówiła odważnie. Myślał pan, że się nie dowiem. Albo może chciał pan, abym błąd popełniła i wyłożyła się? 

-We Włoszech mamy największy zbyt. Dlatego postanowiłem, że od tego kwartału zmienię budżet. Roberto Maldini. jeszcze bardziej rozwija tamtejszy rynek.

- Jak pan nie zmieni decyzji pójdę do Marka i powiem mu, aby na zarządzie wyjaśnili tę sprawę. Zdanie prezesa jest ważniejsze i powinnam pójść od razu do niego, a nie szarpać się z panem -mówiła, wstając zza biurka.

Aleks w końcu zgodził się na warunki Uli i mogła świetować pierwszą wygraną z Aleksem.

 

Marek tymczasem szukał sposobu na rozwiązanie problemu z modelkami. Było jedno miejsce na twarz nowej kolekcji, a modelki dwie.  Klaudii byle czym by nie zadowolił, więc postanowił poszukać coś dla Domi. Okazja sama się nadarzyła, bo w Sopocie miały być zorganizowane tygodniowe obchody dni krajów nadbałtyckich.  Domi oprócz roli modelki miała być również hostessą. Od razu zamówił dla niej również pokój w hotel Haffner na tydzień i dla siebie na trzy dni. Po załatwieniu tych spraw nie pozostało mu nic innego jak powiedzieć Paulini i Pshemko, że podjął decyzję i że Klaudia zostanie twarzą Kolekcji inspirowanej literaturą.  

 

Kolejny dzień pracy dla Wioletty zaczął się nieciekawie, bo kiedy przyszła do pracy w gabinecie Marka zastała Klaudię. Modelka w dodatku ubrana była  w samą bieliznę.  Próbowała ją wyprosić i nawet szarpać, ale leżała na sofie i było to ponad jej siły. Na domiar złego pojawiła Domi. Widząc rozebraną rywalkę, również wkrótce zrzuciła z siebie ubrania. Teraz oprócz jednej modelki w bieliźnie Wioletta miała dwie. Dziewczyny zaczęły się w dodatku kłócić i nie wiedziała jak ma je uspokoić i wyprosić z biura.

Ula w sekretariacie pojawiła się nieoczekiwanie i niemal w ostatniej chwili.  Wiola od razu opowiedziała o wszystkim, co się dzieje za drzwiami.

-Za chwilę będzie tu Marek z Pauliną. Na ósmą piętnaście są umówieni, z kimś od organizowania przyjęć, a w jego gabinecie siedzą Domi i Klaudia prawie całkiem gołe i kłócą się o Marka. Ja w takich krytycznych sytuacjach jestem bezradna.

-Spokojnie Wiola. Ja się nimi zajmę.

                          *************************

4 Kiedy Ula weszła do gabinetu Marka, faktycznie zastała Klaudię i Domi paradujące w bieliźnie. Już od samych drzwi patrzyła na nie z zachwytem, dodając że tak bosko wyglądają, że przechodzą ciarki i że ta bielizna dodaje im erotyzmu. To wystarczyło, aby obie zebrały swoje rzeczy i wyszły. 


 

Marek wraz z Pauliną do firmy dojechał kwadrans później. Wioletta już zdążyła uprzedzić Marka, że sytuacja jest opanowana i mógł ze spokojem przyjść do swojego gabinetu.

-Dzięki. Jesteś wielka Wiola. Gdyby Paulina je tu spotkała, nie miałbym spokoju przez najbliższe dni.

-To nie ja. Ula przyszła i je wypędziła.  Załatwiła na całego. Zaczęła przyglądać się im, mówić i zachowywać się jakby zainteresowała się nimi na poważnie. Obie ubrały się i wyleciały, że aż się pyliło za nimi. Ja bym sobie nie poradziła. Wiem, że ja powinnam się tym zająć, ale nie potrafiłam -usprawiedliwiała się.

-Ok. Wiola. Nic się nie stało. Ważne, że się udało.  Sam bym nie wiedział, jak je obie wywalić z biura. Pójdę i podziękuję Uli również.

Do Uli poszedł od razu. Nie było jej jednak chwilowo, ale jej sekretarka Kamila pozwoliła mu wejść do gabinetu szefowej. Na kanapie leżał magazyn Elle i w oczekiwaniu na jej przyjście postanowił, przejrzeć gazetę. Kiedy wziął ją do ręki wypadły z niej dwa intrygujące zdjęcia. Momentalnie przypomniało się mu to, co mówiła mu całkiem niedawno Wioletta.


 

Patrzyła na nie jakby była nimi zainteresowana. Czyżby Ula była less?  Przecież zatrudniłem ją w jednym celu.

Dalej na Ulę nie czekał, bo zadzwoniła Wioletta i powiedziała mu, że przyszła pani Ewelina Skoczylas specjalistka od urządzania przyjęć. Kiedy wrócił do swojego biura, Paulina również już była i we trójkę zajęli się rozmową na temat przyjęcia zaręczynowego. Marek dopiero teraz dowiedział się o wielkości imprezy.  Narzeczona postanowiła urządzić je z rozmachem na sto pięćdziesiąt osób w Ogrodach Magnolia z drogim cateringiem, alkoholem i muzyką. Nawet dodatki w postaci kwiatów, chusteczek do ust były bardzo drogie. Całość wyniosła bowiem sześćdziesiąt tysięcy. Na taki wydatek nie chciał się zgodzić i było to kolejnym powodem do sprzeczki z narzeczoną.

Aby odreagować spotkanie, poszedł z Sebastianem na lunch. Chciał też przyjacielowi opowiedzieć o swoich podejrzeniach co do Uli i kłótni z Pauliną.

-Jeśli jest less nici z twojego planu Marek.

-Niestety. 

-Przynajmniej Paulina da Uli spokój jeśli ona woli dziewczyny.

-Póki, co i tak muszę odłożyć wszystkie panny na bok. Nie mogę przed wyborem prezesa narazić się Pauli. Jakby mnie przyłapała, z kimś to na pewno by mnie nie poparła na zarządzie.

-Już dawno mówiłem ci, żebyś ją rzucił, ale ty swoje i że tyle dla ciebie zrobiła. Całe życie będziesz jej wdzięczny?  Może naprawdę ją kochasz i są to wymówka? Miałbyś normalne, spokojne życie bez Pauliny.

-Seba -jęknął.

-Ja tylko mówię, co widzę i co się dzieje. Naprawdę stanowisko jest warte życia z Pauliną? Ona cię wykańcza. Pamiętasz, jak to było przed Pauliną, kiedy miałeś swoje małe mieszkanie, zero marudzenia, hałasów i w ogóle miałeś spokój.

-Pamiętam Seba. Ale te czasy już nie wrócą.

Sprawa Uli ku radości Marka miała miejsce jeszcze tego samego dnia po powrocie z lunchu. Poszedł do niej, aby podziękować za wybawienie go z kłopotów. Ta nie zamierzała owijać w bawełnę i dość ostro powiedziała mu co sądzi o jego zachowaniu. 


 

-Do moich i Wioli obowiązków nie należy wyciąganie cię z prywatnych kłopotów Marek. Następnym razem może ci się nie udać i Paulina nakryje cię -argumentowała. Albo doniesie życzliwy.

- Paula nie potrzebuje życzliwych. Doskonale wie, co robię i widzi nawet to, czego nie ma. Najwidoczniej jej to nie przeszkadza aż tak bardzo. Inna już dawno by zerwała i odeszła. 

-Miłość jest ślepa, jak to mówią. Ale z czasem odzyskuje się jasność widzenia. 

-A to niby, kogo się tyczy? Mnie i Pauliny?

-Nie. Akurat mnie i mojego byłego. Nie ma, co tematu rozciągać.

Dziewczyny na pewno ją nie interesują. I chyba nie ma chłopaka. Nie ma kto dać mi w gębę, jakby co. Ale będę musiał uważać. To chyba świeża sprawa.

W czasie kiedy Marek był na lunchu Paulina przyszła do Wioletty z małym upominkiem w postaci bezpłatnych kosmetyków. W zamian poprosiła Kubasińską o przyniesienie z bufetu kawy i ciasta. Gdy wyszła przejrzała jego kalendarz i to co trzyma w szufladach.  Tam znalazła wzór próbnej intercyzy i teczki z rachunkami, co kupił i na co ona wydaje pieniądze.

 Zaskarbienie sobie sympatii Uli było trudniejsze do zrealizowania. W tym miało pomóc jej spotkanie z panią Krüger z Niemiec. Kobieta była główną redaktorką pisma o modzie na terenie Niemiec i przyleciała do Polski, aby nawiązać współpracę z tutejszymi firmami modowymi. Paulina była odpowiedzialna za kontakty z prasą, a Ula od reklamy i obie miały pójść na spotkanie. Ula głównie miała wystąpić jako tłumaczka. W służbowym wyjściu  Paulina miała cel, bo była to dobra okazja, aby nieco zbliżyć się do Cieplak i poznać lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz