niedziela, 7 lipca 2024

Potrącenie na skutek miłości -mini.

Głośne wycie syreny karetki i policji wzbudziły w pracownikach jednego z biurowców przy Lwowskiej we Warszawie strach i ciekawość. Jedni wyglądali przez okna, a inni wyszli przed budynek. Tam przy ulicy leżała młoda kobieta potrącona przez samochód. Poszkodowaną okazała się Urszula Cieplak, a sprawcą jej ukochany Marek Dobrzański. Przy rannej kucał zaś Piotr Sosnowski lekarz, który liczył, że Ula i on będą parą. Ten pojawił się chwilę po tym jak doszło do potrącenia. Marek tymczasem zadzwonił na 112. Zanim ci dojechali Sosnowski, pobieżnie zbadał stan poszkodowanej.

-Jak się jej coś poważnego stało, nie daruję ci tego -wysyczał Sosnowski.

-Ja sam sobie tego nie daruję -odparł, patrząc mu w oczy.

-Może specjalnie w nią wjechałeś? Z zemsty, że chce wyjechać ze mną do Bostonu.

-Ciekawe. Mi po przyjściu z lunchu powiedziała, że nie zamierza nigdzie lecieć. Tobie na odczepkę mówiła, że się zastanawia. Ma sporo pracy przed pokazem, a ty ciągle jeden temat z nią maglowałeś.

- Nie wymyślaj. Nie unikniesz kary. A Ula całkiem cię skreśli. Policja już jedzie.

-To się jeszcze okaże czy skreśli czy nie i czy chce lecieć do Bostonu czy nie.

Chwilę później na miejscu wypadku pojawiła się zarówno karetka pogotowia jak i pogotowie. Kiedy lekarz i ratownicy badali poszkodowaną, policjanci zajęli się spisywaniem danych i zeznań. 


 

-Dzień dobry. Aspirant Jerzy Dziurman i sierżant Anna Kłobudzka. O dokumenty poproszę panów.

-To, co się dokładnie tu stało -zapytała policjantka.

-Ten oto tu obywatel potrącił moją dziewczynę z premedytacją i specjalnie -odezwał się, jako pierwszy Sosnowski. —Widziałem, jak szarpnęło samochodem i cofnął tak, aby potrącić Ulę.

-Przepraszam bardzo, ale nie potrąciłbym nikogo specjalnie -wtrącił automatycznie Marek.

-Dlaczego uważa pan, że pan Dobrzański celowo potrącił panią Cieplak -zapytała.

-Kiedyś byli razem, ale teraz Ula to moja dziewczyna i on nie może się z tym pogodzić. Zwłaszcza że chcieliśmy wyjechać z Polski do Bostonu.

-To były jego plany. Ula nigdzie nie chciała lecieć. Sama powiedziała mi o tym dzisiaj.

-W ten sposób chciałeś ją zatrzymać w Polsce -pytał Sosnowski. — Wybrałeś najgorszy sposób.

-Panu na razie podziękujemy -przerwał policjant. — Pan opowie, co się stało -zwrócił się do Dobrzańskiego.

-Cofałem, kiedy zadzwonił telefon i gdy chciałem zobaczyć, kto dzwoni, to upadł mi na podłogę. Chciałem podnieść i straciłem panowanie. Nie widziałem Uli i mój błąd, bo nie spojrzałem w lusterko.  Musiała wybiec nieoczekiwanie. To były sekundy nieuwagi. Zresztą Ula dzwoniła do mnie.

-Kurczę Marek, co się stało -zapytał Sebastian, który wraz z Wiolką pojawił się nieoczekiwanie obok niego.

-Potrąciłem Ulkę. Niechcący Seba.

-Niechcący -kpił dalej Sosnowski. —Wjechał w nią, bo za trzy dni miała lecieć ze mną do Bostonu -upierał się przy swoim.

-Znam Marka od lat i nigdy by takich metod by się nie dopuścił -rzekł Sebastian do policjantów. — Nie jest mściwy. Ani nie posuwa się do nieuczciwych metod pozyskania uczuć Uli.

-On i Dobrzański są od dawna przyjaciółmi i będzie tak zeznawał, żeby przyjaciela wyciągnąć z kłopotów -oznajmił Sosnowski.

-Trzeźwy pan jest panie Dobrzański -pytała policjantka.

-Jak niemowlę. To była chwila nieuwagi. Razem z Ulą pracowaliśmy prawie całą noc. Mało spałem i przemęczony byłem. To mogę mieć na usprawiedliwienie. Chociaż takowego nie ma.  Tu jest monitoring i może obejmuje to miejsce.

-Przejrzymy. Jaki jest stan rannej -zapytała, przechodzącego lekarza.

-Stabilny. Odzyskała już świadomość. Ma, co prawda uraz głowy, ale nie wygląda na poważny i uraz obojczyka i ramienia. Może jeszcze stłuczenie płuc i brzucha.  Odczuwa tam ból.  Na Limanowskiego ją zabieramy.

-Pan panie Dobrzański pozostanie w kraju i przyjedzie jutro na Łaziebną podpisać zeznania. Pan, jako świadek panie Sosnowski tak samo -mówił policjant. —Ktoś z państwa coś jeszcze widział -zapytał gapiów.

-Ja nie widziałam, ale Ulka pobiegła za Markiem -odezwała się Wiolka. —Powiedziałam jej to samo, co ona mi kiedyś, gdy zastanawiałam się nad związkiem z takim jednym fotografem Arturem, że może kiedyś żałować, że nie porozmawiała z Markiem, jak ja z moim Cebulkiem i nie powie mu, że nie zamierza wyjeżdżać z Piotrem, zanim ten nie poleci do Mediolanu z Pauliną.  Więc powiedziałam jej, leć Ulka leć za nim na złamanie barku.

-Można jaśniej pani…? Muszę też spisać pani dane.

-Violetta Kubasińska przez V i dwa T -odparła, wyciągając dłoń na przywitanie do policjanta, jakby mieli zawrzeć znajomość.

-Jeszcze raz powie pani, co wie. Nie zdążyłem wszystkiego poukładać. Jakiś Artur, Cebulek, Paulina. Mają wspólnego z wypadkiem?

-Po prostu jedna kobieta i dwóch facetów -rzekła policjantka do kolegi, dla której jako płeć piękna było wszystko jasne.

-Tego nie napiszę w raporcie. To jak było pani Kubasińska.

-No, więc Ulka była kiedyś z Markiem, ale on …- zaczęła Wiola. 

-Ja wyjaśnię Wiola -wtrącił Sebastian. —Wioli chodzi o to, że poradziła Uli, żeby zawalczyła o Marka, bo to jego kocha, a nie Piotra i Ula pobiegła za nim, żeby powiedzieć mu, żeby nie leciał do Mediolanu z byłą narzeczoną.

-Czyli pani Cieplak mogła wybiec pod koła -pytał mundurowy.

-Dokładnie tak panie władzo -potwierdziła Kubasińska.  —Mogę być tym świadkiem koronowanym i wszystko zeznać przed sądem.

-Weźmiemy pod uwagę pani Kubasińsko -odparł z delikatnym uśmiechem policjant.  — To wszystko z mojej strony. Tu pana dokumenty panie Dobrzański i proszę nie wyjezdżać z kraju -dodał.

-Nie zamierzam wyjezdżać. 

-Nie aresztuje go pan -zapytał z oburzeniem Sosnowski.

-Proszę pana, gdybyśmy każdego aresztowali, musielibyśmy mieć areszt w wieżowcu. 

 

Do szpitala pojechali obaj panowie. Sosnowski oczywiście nie życzył sobie obecności Marka, ale ten nie zamierzał odchodzić, zanim nie dowie się, co z Ulą.

-Do więzienia trafisz Dobrzański -wysyczał. — Postaram się już o to.

-Najważniejsze teraz jest Ula. I bez obawy. Nie zamierzam uniknąć kary, jak taka będzie mi nałożona.

-Najlepiej będzie, jak znikniesz z życia Uli. Tylko problemy ma przez ciebie. Najpierw oszukałeś ją, omotałeś, a teraz prawie zabiłeś.

-Ula sama powie mi czy chce mnie widzieć, czy nie. Nie ty będziesz o tym decydować.

Chwilę później wyszedł lekarz i powiedział mniej więcej to samo, co lekarz z miejsca wypadku. Ula miała złamaną rękę, uraz obojczyk, rozciętą głowę, posiniaczone ciało i ciężki oddech.

Po godzinie w szpitalu pojawił się też Józef i Maciek. Sosnowski, co było do przewidzenia, od razu oskarżył przed Cieplakiem Marka. 

-Tak jak mówiłem przez telefon panie Józefie, Marek wjechał w córkę celowo -mówił cwaniacko.

 - I jeszcze miał czelność tu przyjść -mówił z oburzeniem.

-Mówiłem mu, żeby nie przychodził.

-To ja już mu powiem -odparł, podchodząc do Marka.

-Jak można być tak podłym i tu przychodzić -zaczął ze wzburzeniem Cieplak. — Mało namieszał pan w jej życiu?

-Nigdy w życiu nie skrzywdziłbym Uli celowo i w ten sposób pani Józefie. To był nieszczęśliwy wypadek. Tyle razy mi pomogła, uratowała życie. Tego się nie zapomina. Policja bada sprawę i wszystko wyjaśni. 

- Panie Józefie Marek ma rację. Policja się tym zajmie -Maciek postanowił obiektywnie spojrzeć na sprawę.

-Dzięki Maciek. Chociaż ty nie oskarżasz mnie bez jednoznacznych dowodów.

Uraz obojczyka Uli  był z przemieszczeniem i konieczna była operacja. Złamanie ręki było na szczęście niegroźne i wymagało tylko gipsu. Nie miała też obrażeń wewnętrznych w obszarze brzucha, a stłuczenie płuc było jednostronne i lekkie.

Ze względu na planowany zabieg, Ula dopiero nazajutrz miała złożyć zeznania przed policją. Tylko ojcu, Maćkowi i Piotrowi powiedziała, że pobiegła za Markiem i kiedy potknęła się, upuściła telefon i schyliła się w momencie, kiedy Marek ruszał. Ku niezadowoleniu Sosnowskiego pokrywało się z tym, co mówił Marek i jego wina nie był już tak ewidentna.

-Pewna jesteś Ula. Widziałem, jak gwałtownie cofał -próbował jeszcze coś zdziałać Sosnowski.

-Nie straciłam pamięci i wiem, co się stało. Sama weszłam pod koła.

-Też go oskarżałem córciu -rzekł Cieplak.

-Byłeś w nerwach, więc mogło cię ponieść tato. Gdzie jest teraz?

-Był, ale dzwonili z firmy, że Pshemko wpadł w panikę i musiał pojechać i uspokoić go -wyjaśnił Maciek. — Jutro pokaz, a ty w szpitalu. Mistrz ciężko to znosi.

 

We firmie Marek musiał nie tylko mistrz uspokajać, ale i zmierzyć się z Pauliną. Ta od razu postanowiła wynająć mu najlepszego adwokata.

-Mecenas Pawłowicz wyciągnie cię z tego. Sama weszła ci pod koła. Wiola tak mówi.

-Prosił cię ktoś Paula? Odpowiedź brzmi nie.  Sam sobie poradzę.

-Chciałam pomóc. Mamy jutro lecieć do Mediolanu.

-Ten twój adwokat nie powiedział ci, że nie mogę opuszczać kraju?  Zresztą jutro muszę zająć się pokazem. Ktoś musi być obecny z nas. I mam coraz mniejszą ochotę lecieć z tobą do Mediolanu. Nawet niezobowiązująco Paula.

-Cieplak wpakowała cię w kłopoty i jeszcze ci na niej zależy.

-W nic mnie nie wpakowała Paula. I nic nie sprawi, że przestanę ją kochać.

 

Już następnego dnia rano sprawa potrącenia była jeszcze bardziej jasna. Marek i Piotr jeszcze raz złożyli zeznania. Potwierdziły się też zeznania Marka, co do telefonu od Uli. Ta dzwoniła do niego niespełna dwie minuty przed tym jak Marek zadzwonił na numer alarmowy.  Policja przejrzała też monitoring. Ten jednoznacznie pokazał, że Piotr zeznał nieprawdę, bo na nagraniu widać, jak zza rogu budynku wychodzi po tym jak Marek wyszedł z auta i jak sprawdza, w co uderzył. Tym samym nie mógł widzieć samej chwili wypadku. Zeznania Wioletty i to, co mówiła Ula, okazały się zaś prawdą, bo Ula wybiegła z biurowca, a chwile później potknęła się. W tym samym czasie Marek gwałtownie cofną swoim autem i mógł nie widzieć leżącej na ziemi Uli. Zeznania Uli były tylko formalnością i powiedziała policjantom wszystko to, co dzień prędzej ojcu, Maćkowi i Piotrowi. Nie zamierzała też wnosić oskarżenia i czuła się współwinna.

-To było potrącenie na skutek miłości -zakończyła swoje zeznania. — Chciałam zatrzymać Marka i powiedzieć mu, żeby nie leciał do Mediolanu i że to jego kocham.

-Wy kobiety komplikujecie sobi, tylko życie tym kochaniem i niekochaniem -rzekł policjant.

-A ja rozumiem panią -odezwała się policjantka. —Pan Dobrzański jest taki urokliwy, a pan Sosnowski wydaje się taki nieszczery.

 

Pokaz F&D Gusto, pomimo że spożył sporo kłopotów na finiszu i nie było na nim inicjatorki, przebiegał bez zakłóceń. Według ekspertów też kolekcja była strzałem w dziesiątkę i spodobała się publiczności. Marek wraz z Pshemko udzielili również wywiadu. Po nim Marek chciał od razu pojechać do Uli, ale obok niego pojawiła się Paulina.

-Pokaz się udał, pozamykasz wszystkie plany i możemy już lecieć Marco -mówiła słodko.

-Paula możesz przestać żebrać -odparł ze znudzeniem. —Nie polecę z tobą do Mediolanu i nie będziemy razem. Nie kocham cię i tylko firma będzie nas łączyć. Ula jest moją jedyną miłością.

-Ta dziewucha znikąd. Przybłęda jedna, brzydula.

-Możesz jej nie obrażać. Ty jej do pięt nie dorastasz. I gdzie twoja klasa?

-Zabrała mi ciebie -mówiła wściekle. —Gdyby nie ona byłabym już panią Dobrzańską. Jest nikim innym jak podłą zdzirą bez skrupułów. Dała ci dupy jak inne twoje panienki. Taka jest ta twoja świętoszka. Wywłoka i hipokrytka. Omotała cię jak ostatniego głupca. Ty lepszy nie jesteś. Jesteś gorszy od gnidy. Pieprzonym sukinsynem bez grama uczuć. Oboje pożałujecie, że ….

-Marek -przerwał Olszański wywód Febo.

-Co Seba? -zapytał mało uprzejmie. — Nie widzisz, że rozmawiam z Pauliną.

-To idzie na żywo -mówił ściszonym głosem. Wszyscy widzą na telebimie waszą rozmowę.

-Tak -uśmiechnął się z małą satysfakcją. —To już problem Pauli. Teraz wszyscy wiedzą, jaki ma ostry język.

 

Kwadrans później Marek jechał do Uli do szpitala. Chciał jak najszybciej powiedzieć jej, że to ją kocha najmocniej na świecie i przeprosić za potrącenie. Od Maćka wiedział już, że Ula pytała o niego i że nie wini go o wypadek. Zadzwoniłby już dawno do niej, ale jej telefon uległ w czasie wypadku ziszczeniu, a nowego się jeszcze nie dorobiła. Ula ciągle przebywała na sali pooperacyjnej, ale miejsce na wyznanie sobie miłości nie miało znaczenia dla nich. 

-Jesteś w końcu Marek -rzekła z promiennym uśmiechem. — Widziałam właśnie na laptopie migawki z pokazu. Chyba się podobało.

-Tak. I to bardzo -odparł, siadając na jej łóżku.  —Tylko ciebie brakowało. Ula przepraszam cię za to, co się stało. Nie widziałem cię.

-Wiem i nie mówmy więcej o tym wypadku. Na szczęście nic poważnego mi nie jest. Ręka i obojczyk się zrosną. Najważniejsze jest to, na czym stoimy. Na naszej miłości Marek. To ciebie zawsze kochałam, a próba zastąpienia cię Piotrem była głupotą. Teraz wiem, jaki jest. Na siłę chciał obwinić cię o wypadek.

-Tak to prawda. Jeszcze tam przed firmą ciągle o tym mówił. Nie mówmy już o nim ani o tym, co było tylko o tym, co jest i co będzie kochanie. Kocham cię nad życie Ula i będę kochał do końca życia.  Chcę się zestarzeć przy tobie.

-To mamy wspólne plany Marek. A ile chciałbyś mieć dzieci.

-Wyjdzie w praniu kochanie. Dwójka minimum. Jedynakiem jestem i wiem, jak to jest. Chyba możemy się tu pocałować Ula.

-Chyba tak. Póki, co sami jesteśmy.

9 komentarzy:

  1. Wspaniała mini.
    Sosnowski jak zwykle zachowuje się jak podła gnida. I nawet potrafił w jakimś sensie przekabacić na swoją stronę Cieplaka. Całe szczęście, że był tam Maciek.
    A Paulina drugie ziółko. I wreszcie wszyscy ujrzeli jaka ona jest.
    Dziękuję Ci bardzo za tę mini.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielę w nocy.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Prosiłam o kontakt poza blogiem, bo chodzi o Gosię z bloga. I prosiła mnie o skontaktowanie się z Tobą.

      Usuń
    2. Dziękuję, że się spodobała. Cieplaka nietrudno było wmówić, że Marek celowo wjechał w Ulę, skoro w oczach Józefa był ideałem i najlepszym kandydatem na zięcia. Fakt Paulinę poniosło i znajomi usłyszeli z jej ust słowa, które zazwyczaj nie używa w towarzystwie.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.
      PS Odezwałam się. Teraz co prawda urlop, ale w wolnej chwili przejrzę pocztę.

      Usuń
  2. Super 👍Już myślałam, że teraz będzie cisza bo wakacje a tu taka niespodzianka. 🤗 pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia 🍀🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będzie cisza, bo od dzisiaj 2 tygodnie urlopu, więc tydzień na wsi u rodziny zapowiada się ciekawie. Dzieciaki będą miały frajdę, bo kurki będą, kotek, cielaczek niedaleko u rodziny, las itp.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. milosc zawsze zwyciezy nad prostota piotr to niezly manipulant myslal ze jak bedzie mocil to cieplak mu uwierzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sosnowski liczył, liczył i szybko się przeliczył. Ula doskonale pamiętała wypadek i nic nie ukrywała. A on w dodatku złożył fałszywe zaznania, że niby był świadkiem, a okazało się, że nie był.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam milutko.

      Usuń
  4. Ale fajna mini! Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością. Miłość zwycięży zawsze, tak jak i prawda. Szkoda, że Sosnowskiemu nie przypisali żadnego paragrafu za mataczenie i wprowadzanie funkcjonariuszy w błąd, a Paulina po popisie, który dała i który wszyscy słyszeli, powinna albo na stałe wyjechać do Włoch, albo zacząć przemykać kanałami, żeby nikt jej nie rozpoznał i nie wytykał palcami. Przy okazji Ula mogłaby ją oskarżyć o pomówienia, też byłoby pięknie.
    Dla Uli i Marka wszystko skończyło się na tyle szczęśliwie, że mogą już planować wspólną przyszłość. Cudownie.
    Serdecznie pozdrawiam. :) GośkaSz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że się spodobała. Zawsze Marek miał wypadek, więc postanowiłam, że i Ulę coś takiego się stanie. Nic nie pisałam o Sosnowskim i o tym, że wprowadzał w błąd w policję, bo musiałabym się coraz bardziej rozpisać. Najważniejsze, że z knuć nic nie wyszło, był monitoring i Ula pamiętała wypadek.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń