Pokaz F&D Familii zbliżał się wielkimi krokami. Pomysł Aleksa polegał na stworzeniu kolekcji dla rodzin w wersji eleganckiej, sportowej i codziennej. Teraz miała powstać kolekcja na jesień, a później na zimę, wiosnę i lato. Z tym że dwa tygodnie przed planowanym pokazem w Hiszpanii wylansowana została taka sama kolekcja i z taką samą kontynuacją. Tym samym F&D znalazłoby się w poważnych kłopotach, bo mogła być oskarżona o plagiat. Marek i Krzysztof od razu zwołali naradę.
-Ktoś musiał nas zdradzić -zaczął Aleks.
-Założę się, że to Cieplak -rzekła Paulina.
-Dam sobie rękę uciąć, że nie ona -odparł ostro Marek.
-Biedna jest i kilka tysięcy mogło ją skusić.
- Jeśli biedna to musi być od razu zdrajczynią. Ja myślę, że na tobie ktoś się zemścił -zwrócił się do Aleksa.
-Nie rozumiem.
-Mam ciekawy list -odparł, pokazując mu kopię listu z groźbą. Tylko idiota zadziera z firmą Valentina.
-Skąd to masz? Cieplak ci dała? -dopytywał Febo. — Szpiegowała mnie?
-Od początku mówiłam ci, ale ty mnie nie słuchałeś -wtrąciła Paulina.
-Nie od Uli -odparł bez zająknięcia Marek. — Ula jest zbyt lojalna i uczciwa, żeby donosić. Sam wpadłem na pomysł grzebania w twoim koszu.
-Jakim prawem grzebałeś w moich rzeczach -pytał z oburzeniem Aleks.
-To były śmieci. Komputer miałeś wyłączony, szafki, szuflady pozamykane, ale nie pomyślałeś o koszu na śmieci i że z niego można się wiele dowiedzieć. Dwa razy się opłaciło. Pierwszy raz, gdy wpadłem na ten list, a drugi, gdy znalazłem wydruk z przelewu. Nawet do niszczarki nie chciało ci się go wrzucić.
-Jaki znowu przelew.
-Dojdziemy do tego. Mamy sporo do wyjaśnienia Aleks, nie tylko przelew, ale i umowy, które zawierałaś. Na szczęście, jako współwłaściciel mam prawo je widzieć. A przynajmniej te oficjalne.
-Sugerujesz, że są i nieoficjalne.
-Wystarczą te oficjalne, żeby wiedzieć, ile błędów popełniłeś. Zawierasz umowy z tanim dostawcą akcesoriów krawieckich, a dodatki sprowadzasz droższe z Włoch. Gdzie widzisz oszczędność? I te magazyny. Jedna kontrola i po nas. Tylko ostatni idiota pozwala szyć podróbkę markowej bielizny. I jeszcze sprawa przelewów. Możesz nam wytłumaczyć, dlaczego trzy miesiące temu wpłaciłeś na konto jednego z Scacchi dwieście tysięcy z konta firmy a w ostatnim tygodniu zapłaciłeś firmie spedycyjnej za przejazd do Włoch. Nic nas nie łączy z tym rejonem Europy. Jak nam wszystko wytłumaczysz?
-To muszą być brednie wyssane z palca -odezwała się Febo, zamiast brata.
-Paula na wszystko są dowody -odparł jej Marek. —Może coś powiesz Aleks.
-Co niby mam powiedzieć? Myślisz, że tak łatwo jest prowadzić tak dużą firmę. Czasami, żeby coś osiągnąć, trzeba robić coś przeciw prawu.
-Ojciec nie robił -odparł mu Marek. —Myślę tato, że tak naprawdę Scacchi rządzą firmą, skoro ciągle są w pobliżu. Łamią prawo i dopuszczają się fałszerstw.
-Scacchi takim zarządzaniem zbudowali fortunę.
-Nie pozwolę zrujnować tego, co budował mój i twój ojciec.
-Marek ma rację. Nie tak wyobrażałem sobie prowadzenie przez ciebie firmy.
-Krzysztof nie chciałem cię zawieść -mówił ze skruchą. — Pokaz miał przynieść sporo dochodu.
-Którego nie będzie. I pokazu i zysku. Chodzi o całokształt twojej prezesury. Nazbierało się sporo win.
-Miej teraz trochę honoru i sam zrezygnuj ze stanowiska prezesa -rzekł Krzysztof. — Ja i Marek cię przegłosujemy. Sam nie możesz głosować, a sama Paulina ci nie wystarczy.
-Jak możecie go tak traktować -oburzała się Paulina.
-Tak myślałem, że będziesz bronić brata -wtrącił Marek. — Dobrze wiedzieć Paula.
-Marek, Paulino zostawcie mnie samego z Aleksem.
Chwilę później Marek i Paulina stali przy windzie. Nie zdążyli wejść, jak podeszła do nich Wioletta.
-I jak rada?
-Źle. Ktoś zdradził pomysł naszej kolekcji firmie z Hiszpanii -odparła Paulina
-Założę się, że to brzydula. Szpieg z krainy dreszczowców.
-Deszczowców Wiola -poprawił Marek.
-Widzisz nawet ona myśli, że to brzydula. Wiola tyle razy mówiłam ci, żeby nie brała sobie biżuterii -zwróciła się z krytyką do Wioletty. — To własność firmy. Zdejmij naszyjnik i odnieść na swoje miejsce.
-Ale on jest mój. Dwa dni temu Sergio przysłał mi za miłą i lukrowaną (lukratywną) znajomość. Chociaż nie wiem, co miał na myśli z tą lukrowaną znajomością.
-Hiszpanem nie był przypadkiem -zapytała Febo.
-Tak, ale mówił całkiem dobrze po polsku Paulinko. Szkoda, że musiał już wrócić do Hiszpanii.
- Rozmawiałaś z nim może o pracy -zapytał Marek.
-O czymś trzeba było mówić. On opowiadał mi o swojej szkole językowej a ja o pracy z Paulinką.
- To mamy winną Paula.
-Wiola, jak mogłaś zdradzić mu nasze rozmowy -wysyczała Febo. — Zrujnowałaś pokaz.
-Jak ja?
-Normalnie -odparł Marek. — Nie rozumiesz. Znajomość lukratywna znaczy owocna. Dowiedział się, czego chciał i zniknął. Sporo będzie cię ta znajomość kosztować.
-Paulinko powiedź coś.
-Zejdź mi z oczu Wioletta -wysyczała.
Wracając po pracy do domu Marek, był przygotowany na spotkanie i rozmowę z Pauliną. Nie zdążył się jeszcze do końca rozebrać i wejść do salonu, jak zaczęła rozmowę.
-Jak wyobrażasz sobie nas, jako rodzinę Marek -pytała ciągle oburzona tym jak potraktował. — Aleks jest załamany.
-Nie wyobrażam i dlatego czas, aby zakończyć nasz związek -odparł ze spokojem i przechodząc do sprawy. — I nie jest to żart. Od dawna nosiłem się z tym zamiarem. Aleks jest dla ciebie najważniejszy nie ja. Po tym jak wygrał konkurs, świętowałaś z nim, a nie pomyślałaś, jak ja się czuję. Jednak nie to jest powodem, tylko to, że jeśli było między nami coś, to się wypaliło. Nie kocham cię.
-Możesz nie gadać głupot. Jedna Wioletta mi starczy.
-To nie są głupoty. Chcę być w przyszłości szczęśliwy. Z kimś, kogo pokocham.
-Nie mów, że na sentymenty ci się wzięło -prychnęła z kpiną. — Prędzej ma to być zemsta, że brata bronię.
-Gdyby nawet Aleks uczciwie prowadził firmę, tak samo bym myślał. Zrozum Paula. My nie pasujemy do siebie. Tylko nasi rodzice tak uważali.
-Do tej pory ci to nie przeszkadzało.
-Ale zaczęło. I ty sama wszystko niszczyłaś. Awanturami, podejrzeniami i śledzeniem mnie. Nie chcę, żeby moje życie tak wyglądało. I lepiej, żeby teraz się rozstać niż później, jakbyśmy byli po ślubie.
-Ja tak tego nie zostawię. Zobaczymy, jak przed Heleną się będziesz tłumaczył.
- Zdania nie zmienię. Nawet mama mnie nie przekona.
-To się jeszcze okaże.
Póki co Paulina ponownie zajęła się pocieszaniem brata, a nie dzwonieniem do Heleny. Tym samym Marek, jako pierwszy pojawił się u rodziców i wszystko wyjaśnił.
-To, co cię sprowadza synu -pytał ojciec. — Ciąg dalszy sprawy z Aleksem
-Nie. Rozstałem się z Pauliną. To znaczy, ja jej powiedziałem, że się rozstajemy, ale jak na razie nie przyjmuje do świadomości.
-Jak to synku -zapytała z żalem Helena. — Przecież tyle lat byliście razem.
-I to był błąd. Ona widzi tylko siebie i Aleksa. To już postanowione mamo.
-Po tym jak zachowuje się Paulina, całkowicie zgadzam się z Markiem Heleno -odezwał się Krzysztof. — Ciągle by były kłótnie.
-Dziękuję tato.
Wieczorem wydarzenia całego dnia postanowił odreagować w klubie w towarzystwie Sebastiana.
-To, co Marek dzwonimy po Zuzę i Natalię -pytał Olszański, gdy usiedli przy barze. — Czy nowe panny sobie poszukamy.
-Seba nie mam ochoty umawiać się z nimi. Mam Ulę.
-Halo. Marek. Sprawa zakończona, nie musisz już zajmować się Ulą.
-Ale chcę.
-Nie rozumiem.
-Zależy mi na Uli. Po raz pierwszy zależy mi na kobiecie tak naprawdę.
-Żartujesz? Ty nie jesteś z typu monogamisty.
- Dla niej się zamierzam zmienić. Za bardzo ją lubię.
-No i co z tego.
-Poczytaj sobie Kubusia Puchatka.
-Dobra Marek. Nie pij już dzisiaj więcej.
Firma miała na szczęście w zapasie projekt Marka pod tytułem Letnie kolory w jesiennej stylizacji. Część kreacji z F&D Familii można było wykorzystać a resztę lekko przerobić. Tylko sam pokaz musieli przesunąć o trzy tygodnie. W tym samym czasie Marek został prezesem, a rodzeństwo poleciało na dłużej do Mediolanu. Wraz z asystentką Ulą wzięli się ostro do pracy i ponaprawiali to, co zniszczył Aleks. Kara spotkała również Wiolettę. Dokładnej straty trudno było obliczyć, więc umownie oddała firmie pół miliona. Tym samym zmuszona była sprzedać swoją działkę pod Warszawą.
Związek Uli i Marka nabierał coraz większego rozpędu. Spotykali się nie tylko na swoich zajęciach i w pracy, ale i całkiem prywatnie. Choć nie ukrywali się zbytnio mocno, to nikt się z pracy nie domyślał, że łączy ich coś więcej niż koleżeństwo. Marka znali i wiedzieli, że Ula nie jest w jego typie. Prędzej liczyli, że po rozstaniu z Pauliną zacznie spotykać się bez zobowiązań z jakąś modelką. O tym, że są razem, wiedziała tylko Ala oraz Sebastian. Ala była z tych osób, które plotkowały, ale wiedziała, co może powiedzieć, a co nie. Sebastian natomiast z obawy, że może stracić przyjaciela, też nikomu nic nie mówił. Nawet pomimo tego, że miał teraz dla niego mniej czasu, niż gdy był z Pauliną.
Parę dni przed pokazem Ula zmieniła swój wygląd. Na początek ortodonta zdecydował, że czas zdjąć aparat. Tym samym mogła w pełni się uśmiechać. Kolejnym etapem był optyk. Już poprzednim razem pani optyczka proponowała jej szkła kontaktowe. Drogo nie kosztowały, więc się zdecydowała. Następnego dnia nic z włosami nie zrobiła, tylko pozwoliła, aby ułożyły się naturalnie. Tak nowa Ula zrobiła ogromne wrażenie nie tylko na Marku, ale na innych. Dla Marka uroda jednak nie była ważna, bo wystarczyło mu, jaki ma charakter.
Na pokazie wystąpili razem i razem poprowadzili galę. Ta od początku do samego końca była bardzo udana i wszystko wskazywało, że kolekcja odniesie sukces. Sam koniec zaskoczył wszystkich.
- Drodzy moi -zaczął uroczyście. — Sukces pokazu to nie tylko moja zasługa i Pshemka, ale wielu innych osób. Szczególne podziękowania należą się Uli, która w ostatnich dniach pomagała mi z poświęceniem i determinacją. Jest niesamowitą osobą i te kwiaty, które trzymam są dla niej. Ula dziękuję -zwrócił się do niej samej. — To dzięki tobie stałem się lepszy, chociaż nie powinienem sam siebie tak oceniać. Wiem jednak, że teraz inaczej patrzę na świat i na to co ważne. A ważne jest, żeby mieć obok siebie, kogoś bliskiego i oddanego. Kogoś kogo się pokochało i ten ktoś dał niewyobrażalne szczęście. Proszę Ula kwiaty dla ciebie.
-Są piękne Marek i to co mówiłeś było piękne i wzruszające -rzekła z łzami, bo Marek obwieścił, że łączy ich coś pięknego. — Nic piękniejszego nie słyszałam.
Po tym pokazie ich związek przestał być tajemnicą. Chociaż większość pracowników się dziwiła, co szef widzi w niedawnej jeszcze firmowej brzyduli. Teraz, choć zmieniła się, daleko było jej do pięknych modelek czy eleganckiej Pauliny.
Październikowy wyjazd na Mazury do miejscowość, gdzie byli w sierpniu, był formalnością w ich związku. Tym razem wynajęli jeden pokój i mogli po raz pierwszy spędzić ze sobą upojną noc. W tym ważnym dla nich miejscu nie mogło zabraknąć oświadczyn. Marek zorganizował je tak, że Ula nie była pewna czy coś takiego będzie miało miejsce. Straciła już nadzieję, bo mieli za godzinę wracać do domu, gdy Marek zaproponował ostatni krótki spacer. Byli na pomoście, gdy Marek wyjął z marynarki pudełeczko z pierścionkiem i przystanął.
-Ula wiem, że oświadczyny w tym miejscu są oklepane, ale gdzie miałbym poprosić cię o rękę jak nie tu -zaczął uroczyście. —Kochanie zostaniesz moją żoną? Niczego nie byłem tak pewny, jak tego, że chcę z tobą spędzić resztę życia, z tobą mieć dzieci i przy tobie się zestarzeć.
-Marek nikt takim oświadczynom, by się nie oparł - odparła ze wzruszeniem. — Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa i kocham cię wariacie.