poniedziałek, 12 września 2016

Wakacje. Cykl miniaturek



Ciąg dalszy miniaturki 12, 9 , 11.
 Takie małe, co nieco wakacyjno- sielankowe.

Dla przypomnienia. Ula i Marek mają już ponad czteroletnią córkę Emilkę i trzymiesięcznego syna Tomka. Wiola i Sebastian mają równolatkę Emilki, Natalkę a Wiola jest teraz w szóstym miesiącu ciąży.

-Tatusiu chcę iść na plażę- usłyszał Marek cichy głos swojej córki i poczuł potrząsanie za ramię. Z ociąganiem otworzył oczy i spojrzał na stojącą przy łóżku z wiaderkiem Emilkę.
-Chcę iść na plażę budować zamek-powtórzyła się.
-Kotku, ale jest wcześnie-rzekł i sięgnął po telefon chcąc sprawdzić godzinę.– Jest dopiero dwadzieścia po siódmej. Tomek w nocy płakał i chciałbym jeszcze pospać. Ty też powinnaś jeszcze spać. Wczoraj cały dzień prawie byliśmy w podróży i późno poszłaś spać.
- Ale jest już jasno, a Natalka też idzie- trochę skłamała, bo jej koleżanka robiła dokładnie to samo w sypialni swoich rodziców.
Chcą nie chcąc Marek wstał narzucił szlafrok i wyprowadził córeczkę ze sypialni. Przed wyjściem rzucił jeszcze okiem na żonę i syna. Oboje smacznie spali. Na korytarzu spotkał równie zaspanego Sebastiana ze swoją córeczką.
-Poranna pobudka, co Seba- zagadnął Marek.
-No-odparł Olszański.  Wszystko, przez Emi. Natka powiedziała, że Emilka idzie na dwór i ona też chce.
-Ja usłyszałem dokładnie to samo- rzekł z ciągle zaspanym głosem i drapiąc nieogoloną brodę.  — Z tą różnicą, że to Natalka idzie i ona też chce.
-Cwaniary małe- westchnął Olszański.
 Za te ich małe kłamstewka nie mogli się jednak gniewać. Bądź, co bądź obie były córeczkami tatusia. Musieli też docenić to, że dziewczynki same ubrały się. Chociaż Emilka miała ubraną bluzeczką na lewą stronę, a Natalka nie do pary skarpetki i niezapięte sandałki.
Po szybkiej toalecie Marek wziął się za smażenie jajecznicy dla wszystkich a Sebastian poszedł do sklepu po bułki.  Dziewczynki natomiast oglądały bajki. Pół godziny później śniadanie było gotowe i obie rodziny mogły zasiąść do stołu. Ula i Wiola zwabione zapachem śniadania również wstały.  
Do Stegny przyjechali wczorajszego popołudnia i mieli spędzić tutaj trzy tygodnie. Dobrzańscy wspólnie z Olszańskimi wynajęli dla siebie nieduży domek. Na dole mieścił się salon z wyjściem na taras i na mały skwer z drzewem, kuchnia i łazienka.  Na piętrze natomiast mieściły się trzy sypialnie. Dla każdego małżeństwa osobna i jedna wspólna dla Emilki i Natalki. Choć był już początek września to ciągle było ciepło i woda w morzu również była w miarę ciepła, aby dziewczynki mogły, chociaż zamoczyć nóżki a oni wziąć krótką kąpiel.  Specjalnie wybrali tak późny termin wakacji, aby było już po sezonie i mniej tłoczno.  Ponadto Tomek prędzej był za mały na taki wyjazd a teraz miał już prawie trzy miesiące i ten najgorszy okres za sobą. Przez ten czas ku uciesze rodziców i dziadków rósł zdrowo. Był też grzecznym niemowlakiem i rzadko płakał. Nawet podróż minęła bez płaczu. Marek z Sebastianem starannie przygotowali się do wyjazdu. Wybrali miejscowość w miarę blisko Warszawy, zaplanowali trasę i postoje. Nawet to, aby ich córeczki jechały razem, samochodem Sebastiana i nie marudziły. Ula tym sposobem mogła mieć też dla siebie i synka całe tylne siedzenie ich auta.



Po śniadaniu Marek z Sebastianem poszli na plażę ze swoimi córeczkami, a Ula i Wioletta zostały w domku z Tomkiem.
-Piękny widok, prawda Ula-westchnęła Wiola patrząc na morze w oddali.  —Chciałabym również wyjść, ale upał za duży jak dla mnie i Sary- dodała gładząc już mocno zaokrąglony brzuszek.
-Spokojnie Wiola i my pójdziemy na plaże- uśmiechnęła się na myśli o wieczornych planach.  – Marek i Sebastian obiecali nam, że wieczorem wyjdziemy na spacer.
-Jeśli będę się dobrze czuła- rzekła bez wiary. —  Gdy byłam w ciąży z Natalką to czułam się lepiej i taka gruba nie byłam.
-Każda ciąża jest inna- odparła sensownie.
 –Wiem, ale Sebastian teraz tylko Natalkę widzi.  Nawet mu się nie dziwię, bo wyglądam jak ten Hipcio z bajki Natalki.
-Wiola głupot nie gadaj- oburzyła się na słowa przyjaciółki.   Podobasz się Sebastian tak samo mocno jak za czasów, gdy byłaś szczupła. I zrobiłby dla ciebie wiele. Zapomniałaś już jak zjechał pół miasta w poszukiwaniu dla ciebie sukienki ciążowej w kolorze szmaragdowym?  Albo jak w drodze tutaj na postojach masował ci stopy?
-Nie zapomniałam – odparła, ale bez przekonania.  — Mam tylko nadzieję, że po porodzie szybko wrócę do formy i figury jak ty.
-Uważasz, że mam ładną figurę?-zapytała wyraźnie zadowolona z komplementu.
-Pewnie Ulka- odparła bardzo przekonująco. — Nawet niepomalowanym okiem to widać. Marek tak samo patrzy na ciebie jak za czasów początku waszego małżeństwa. Gdy pokażesz mu się w tym stroju kąpielowym który kupiłaś to... .  O Boże Ula-urwała nagle.
-Co się stało- zapytała Ula zrywając się z leżaka.  – Coś z ciążą.
- Nie. Oni są na plaży, a co jest na plaży?
-Piasek, plażowicze, upał-zaczęła wyliczać.
-Plażowiczki Ula- sprecyzowała.  — Skąpo ubrane, opalone i gorące. Przecież to dla nich raj.
-Nie, Wiola –rzekła z niedowierzaniem. –  Marek i Seba zmienili się. Przecież sama mówiłaś, że Marek patrzy na mnie zakochanym wzrokiem.
-Może i mówiłam, ale oni są tak jakby wyposzczeni i nie wiadomo, co może im do głowy strzelić. Nie wiem jak ty, ale ja Cebulka sprawdzę czy nie ma śladów pomadki albo perfum.
-Wiola jak sprawdzisz, jak są nad morzem pójdą wykąpać się i ślad zmyją się?
-Fakt-zasępiła się. – Nic im nawet nie udowodnimy.
-Zapytamy Emilkę i Natalkę, co robili-odparła nieco nakręcona przez Wiolę.  – Dziecko zazwyczaj prawdę mówi. Ja spytam Emi a ty Natalkę. Osobno na wszelki wypadek.
Czarny scenariusz Wioli sprawdził się, bo obie dziewczynki po przyjściu, gdy zostały same ze swoimi mamusiami zgodnie stwierdziły, że na plaży tatuś i wujek rozmawiali z panią Julią i Basią.  Panie leżały obok i były bardzo ładne i miłe, bo częstowały ich cukierkami i winogronem, a na koniec tatuś i wujek umówili się z nimi na jutro. Ula wszystkie te rewelacje przyjęła nader spokojnie i próbowała nie wierzyć, choć fakty mówiły, co innego. W przeciwieństwie do Wioli, która zrobiła Sebastianowi awanturę, chociaż nie powiedziała mu, za co, a on to wziął za jej zmienny nastrój związany z ciążą. Zamierzała też nakryć męża na gorącym uczynku.
-A nie mówiłam Ula-rzekła do Uli, gdy tylko mogły chwilę same porozmawiać. – Jeden dzień na urlopie i już znaleźli sobie kogoś. Żeby, chociaż byli sami, ale my tu też jesteśmy.
-Wiola, ale to nie możliwe – mówiła bez przekonania. —  Marek nie mógłby.
-Seba też nie, a Natalka mówiła, że tej całej Basi telefon naprawiał i jadł ciasteczka czekoladowe. On za ciasteczka czekoladowe dałby się pokroić i posiekać w drobny mak.
-Marek tak samo- odparła zasmucona.
-Jutro pójdziemy za nimi i nakryjemy ich na gorącym uczynku-zadecydowała.  –To wojna Ula. Albo my, albo one.

Następnego dnia przed dziesiątą obaj panowie wraz z córeczkami wyszli na plażę, a Ula z Wiolettą i Tomkiem chwilę po nich. Wiedzieli gdzie ich szukać, bo poprzedniego dnia popołudniem byli tam na spacerze. Już z daleka dostrzegli ich w towarzystwie dwóch blond piękności w obcisłych szortach dżinsowych i podkoszulkach równie dopasowanych. Ich córeczki natomiast bawiły się przy brzegu morza.  Zanim jednak doszły do mężów obie dziewczyny odeszły kawałek dalej i tam rozłożyły koc. Pojawienie się żon mocno zdziwiło obu mężczyzn.
-I, co –wrzasnęła Wiola na męża.  — Panienek zachciało podrywać się wam.
-Wiola, co za głupoty opowiadasz? – pytał z politowaniem. Jakie podrywanie?
-Natalka i Emilka powiedziały nam wszystko o Basi i Juli i o ciasteczkach.
-Wiola to jakieś nieporozumienie- próbował coś powiedzieć.
-Nieporozumienie to nasz ślub był- nie dała mu szansy na tłumaczenie. – Takie świństwo zrobić mi i Natalce i to tydzień przed rocznicą ślubu.
-Wiola uspokój się – próbował wpłynąć na żonę.   — Patrzą na nas.
-Niech sobie patrzą –wytykała mu. – Do tamtych też pójdę jak trzeba będzie- dodała wskazując na leżące nieopodal kobiety.
Ula tymczasem milczała i czekała, aż powie coś Marek.
-Ula chyba nie myślisz, że mógłbym umówić się z kimś tutaj- rzekł w końcu z wyraźną urazą.
-Lubisz ciasteczka czekoladowe- wyrzuciła mu bezsensownie.
-Lubię i czekoladowe i kokosowe i takie zwykłe z cukrem- mówił z entuzjazmem, chociaż Uli do jego nastroju było daleko. —  Tylko nie rozumiem, co mają ciasteczka do pani Basi i Juli. Możecie nam to wyjaśnić jakoś rozsądnie? -zapytał obie.
-A ty możesz powiedzieć nam, kim one są- odparła Wiola.
-W każdej chwili, bo właśnie idą- oznajmił wskazując palcem zza ich plecy.
Obie wzburzone kobiety obejrzały się. Jedynymi osobami, które podążały w ich kierunku były dwie panie w kapeluszach słomianych, płóciennych jasnych spodniach do kolan i przewiewnych bluzeczkach. Kobiety już z daleka wyglądały na ładne, ale miały jakieś pięćdziesiąt- sześćdziesiąt lat.
-Pani Basia dostała od dzieci telefon dotykowy nie umiała uruchomić aparatu i poprosiła nas o pomoc – zaczął tłumaczyć Marek, gdy obie kobiety zamilkły.   A dzisiaj mają coś przynieść.
-Co?- zapytała Wiola, bo dalej nie ufała mężczyzną.
 - To akurat jest niespodzianka dla ciebie-odparł jej Sebastian. – Na rocznice ślubu.
- Wiola chyba wygłupiłyśmy się –rzekła Ula ze skruchą.
-Nie da się ukryć- odparł jej Marek patrząc wymownie na żonę.
-Przepraszam- rzekła Ula z potulną miną. —  Z tego, co mówiła Emilka to wynikało, że to ktoś, z kim chcieliście się umówić.
-To trzeba było spytać nas a nie dziewczynek- wytknął Sebastian.
-Ale z nimi tam rozmawialiście-rzekła Wiola wskazując blond piękności.
-Same podeszły i spytały czy jesteśmy sami- usprawiedliwiał się Marek.   A jak powiedzieliśmy, że z dziećmi to odeszły. Nie wiem jak mogłyście w ogóle o coś takiego nas osądzać- dodał oskarżycielskim tonem i spoglądając ze smutkiem w oczach na Ule.
 -Bo myślałam, że taka gruba nie podobam się już Sebastianowi- odparła Wiola.  — A Ula tak przy okazji zwątpiła. Za bardzo nakręciłam ją- sumiennie wzięła winę na siebie.
-Porozmawiamy później– odparł Marek, gdy pani Basia i Julia dochodziły do nich.   Ala łatwo mieć nie będziecie.
Kobiety okazały się bardzo miłe i chwilę porozmawiały z całą czwórką.  Ula i Wioletta dowiedziały się, że poprzedniego dnia Marek i Sebastian dużo o nich opowiadali i były to same pozytywne rzeczy. Nie mogły nadziwić się też, że Marek i Sebastian to tacy uczynni i przykładni mężowie i ojcowie i tylko pozazdrościć takich mężów.  Na koniec krótkiego spotkania dziewczynkom dały lizaki w kształcie misiów, a Sebastianowi tajemniczą kopertę. 
-To, co robimy z naszymi agentkami– zapytał żartobliwie Marek, Sebastiana, gdy panie odeszły.
- No nie wiem- zastanawiał się Olszański. – Może szlaban na zakupy?
-Nie –zaprzeczył Marek.   Dla Uli byłaby to nagroda a nie kara. Wiesz jak ona nie lubi zakupów.
-Fakt. To moja Wiolka nie może bez nich żyć- stwierdził racjonalnie.  — Fryzjer, kosmetyczka też nie, bo to dla nas tak ładnie wyglądają- wykluczał kolejne warianty Sebastian.
-To może szlaban na miesiąc na wizyty w tym ich klubie B&B- podsunął pomysł tym razem Marek.
- Odpada –odparł sceptycznie Sebastian. — Wiola ostatnio ma na pieńku z jedną z dziewczyn, to przestała chodzić.
-To nie wiem Seba, co jeszcze możemy wymyślić- rzekł wysilając umysł.
-Przepraszam bardzo, ale my tu jesteśmy- wtrąciła Wioletta.   Jakbyście nie zauważyli.
-Zauważyliśmy Wiolka, zauważyliśmy- odparł mąż nie patrząc nawet na nią.  – To może szlaban na tę telenowele „ Alessandra”. Przynajmniej przez ten czas jak tu jesteśmy.
-To jest pomysł- podchwycił Marek. —  Ula ogląda, Wiola też. Angela właśnie zepchnęła Alessandrę ze schodów a ta uderzyła się w głowę i straciła pamięć, to robi się ciekawe.
-Oglądasz to?- zdziwił się Olszański.
-Seba jak ty coś powiesz- rzekł spoglądając na niego z pobłażaniem.   — Ula wczoraj oglądała w sypialni to stąd wiem.
- Ula słyszysz to-odezwała się ponownie Wiola.  — Traktują nas jak powietrze i kpią- mówiła oburzona chyba bardziej z faktu zakazu oglądania ulubionej telenoweli niż ich gadaniem.
 - Spokojnie- odparła jej Ula. —   Niech sobie nas karzą, jak chcą i mówią, co chcą. Wszystkie odcinki lecą w Internecie i to z wyprzedzeniem.  A nam się należało, bo to było głupie.
-Nawet bardzo głupie- odparł jej Sebastian.
-Kochanie- rzekł czule Marek obejmując żonę.  — Ty, Emilka i Tomek jesteście dla mnie najważniejsi na świecie i nigdy, przenigdy nie mógłbym cię zdradzić, zranić i stracić to wszystko. Do dzisiaj czuję te uczucie, gdy byłaś z Piotrem.  To za bardzo boli Ula. Jest mi po prostu przykro, że mogłaś coś takiego o mnie pomyśleć.
-Dokładnie tak- dodał Olszański.  — Pięć lat wierności, a wy z takim, czymś wyskakujecie.
- Ok- rzekła Ula. — Był to bardzo głupie, niedorzeczne, żałosne, bezsensowne i etcetera,  ale możecie nam to chyba wybaczyć?
-Pod warunkiem, że więcej razy nie będziecie posądzać nas o zdradę-odparł Marek za siebie i przyjaciela.
-Ja na pewno nie- pierwsza odezwała się Ula.
-Ja też nie- poparła ją Wioletta. —   Słowo harcerki.
-To, co Seba?- zapytał przyjaciela, ale patrząc na żonę.   Puszczamy w niepamięć?  W końcu koszule nam prasują, piorą skarpetki, domem zajmują.
-A mamy inne wyjście- odparł mu Sebastian spoglądając na Wiolettę. — Kochamy je ponad wszystko, ze wszystkimi wadami i zaletami.



Oprócz tego małego nieporozumienia reszta czasu na wspólnym urlopie obu rodzinom minęła bardzo przyjemnie. Panowie zgodnie stwierdzili, że Uli i Wioli należy się odpoczynek i to oni przejęli większą częścią obowiązków. Wstawali pierwsi i zajmowali się zakupami, śniadaniem i dziewczynkami. Pilnowali, aby umyły się i jak należy ubrały. Nauczyli się nawet zaplatać warkocza i nie takiego zwykłego, ale i dobieranego.  Po tych wszystkich porannych czynnościach szli całą grupą na plażę, na zwykły spacer do parku, na plac zabaw, wesołego miasteczka albo na zwiedzanie okolicy.  Po powrocie natomiast pomagali przy obiedzie i sprzątaniu. Resztę dnia i wieczory spędzali na kolejnych przechadzkach albo na wypoczywaniu na tarasie. Z wyjazdu najbardziej cieszyły się dziewczynki, bo Olszańscy od miesiąca mieszkali w Pomiechówku i spotykały się rzadziej. Teraz mogły nadrobić czas i być ze sobą przez cały czas i bawić się.  Zwłaszcza podobała się im plaża, muzeum zabawek z Kinder Niespodzianki, Piracka Zatoka i przejazd kolorową kolejką wąskotorową. Oprócz tego mogły cieszyć się z całodziennej obecności swoich tatusiów, bo obie były ukochanymi i rozpieszczonymi córeczkami. Ula i Wioletta z czasem zaczęły być nawet zazdrosne, bo małe nabrały nawyku mówienia, że tata albo wujek robi to albo mówi tamto. Dorośli z wyjazdu również skorzystali, bo oprócz tego, że małżonkowie mogli więcej czasu spędzić ze sobą to i Ula z Wiolettą a Marek z Sebastianem.



 Tydzień po przyjeździe nad morze Wiola i Sebastian obchodzili piątą rocznicę ślubu. Jeszcze przed wyjazdem na wakacje Olszański ustalił z Dobrzańskimi, że zajmą się Natalką a oni będą mieć cały wieczór dla siebie. Zanim wyszli to wspólnie z rodziną Dobrzańskich zjedli uroczysty obiad i obejrzeli prezenty. Natalka z Emilką podarowały im laurki a Ula z Markiem duże kąpielowe ręczniki z wyhaftowanymi imionami i krótkimi miłosnymi wierszykami. Sebastian żonie podarował kubek z jego fotografią, a ona mu breloczek na kluczyki z bursztynem. Wieczorem natomiast poszli na kolację a później na przedstawienie.  Była to ta niespodzianka, którą miał dla Wioletty, Sebastian. Panie spotkane na plaży miały bilety, ale wyjściem na nowoczesne przedstawienie opartego głównie na głośnym śpiewie z efektami świetlnymi zainteresowane nie były i odstąpiły je Sebastianowi. Wiola natomiast takie rozśpiewane widowiska lubiła. Do domu wrócili szczęśliwi i zadowoleni.

Ula z Markiem również mieli jedno popołudnie i wieczór tylko dla siebie. Marek dla Uli wybrał smażalnię ryb, w której można było zjeść również inne dania, kino plenerowe, a na koniec lody i spacer rozświetlonymi uliczkami miasteczka i plaży.
-Jest tak pięknie Marek, że nie mam ochoty wracać ani do domku, ani do Warszawy- rzekła Ula wdychając morskie powietrze.
- Masz rację kochanie-odparł bezspornie. — W domu z tobą i dziećmi jest cudownie, ale takie chwile sam na sam są najwspanialsze.
-Tak dawno nie byliśmy sami na takim zwykłym spacerze czy wyjściu- westchnęła przytulając się bardziej do Marka. —  Ostatnio wchodzimy tylko służbowo i na zakupy a ostatnie takie całkiem prywatne wyjście mieliśmy wiosną po moich urodzinach.
-Obiecuję ci, że jak wrócimy do domu to się to zmieni i będziemy wychodzić przynajmniej dwa razy w miesiącu- zapewniał szeptem. —  Rodzice zawsze powtarzają, że chętnie zajmują się dziećmi, to będziemy zostawiać je z nimi, a my będziemy mieć czas tylko dla siebie. Pójdziemy nad Wisłę, do palmiarni, do parku, na zapiekanki i w inne cudowne miejsca.
 -Brzmi wspaniale-rzekła uśmiechając się. —  Żeby tak jeszcze móc częściej spotykać się z Wiolettą. Od czasu jak wyprowadziła się do Pomiechówka to tylko telefony nam zostały i widziałam ją tylko raz i tylko, dlatego że miała kontrolne badania.
-Ja z Sebastianem widzę się tylko, dlatego że pracujemy razem.  I to głownie w przerwie na obiad, bo od razu po pracy jedzie do domu.  A jeszcze miesiąc temu wychodziliśmy pobiegać, czasami do klubu.
- Mam pomysł Marek- odparła wyraźnie ożywiona.   Może porozmawiamy z nimi i zaproponujemy, żeby przynajmniej raz w miesiącu spotykać się razem na weekend u nas albo u nich.  Możemy też gdzieś wyjeżdżać razem. Co ty na to?
-Dobry pomysł skarbie- rzekł z równym podekscytowaniem. — Na pewno im i dziewczynkom spodoba się.



 Pomysł Uli spodobał się Olszańskim, jak najbardziej, bo im również brakowało dłuższych wspólnych spotkań. Zwłaszcza Wioletcie, która stwierdziła, że ploteczki z Ulą przez telefon to nie to samo, co wi fi. Na razie zamierzali cieszyć się czasem spędzonym tutaj. 

Oprócz wyjść Uli z Markiem i Wioletty z Sebastianem dziewczyny miały swoje babskie wyjście a ich mężowie swoje. Ula i Wioleta jedno przedpołudnie spędziły w SPA. Dobrzańska zafundowała sobie masaż całego ciała i wizytę u kosmetyczki, a jej przyjaciółka ukojenie stóp, basen i również kosmetyczkę. Panowie natomiast jeden z wieczorów spędzili w klubie z kręgielnią.
Czas w Stegnie szybko mijał i w końcu urlop dobiegł do końca i czas było wrócić do domu i zajęć. Do Warszawy powrócili wypoczęci, zrelaksowani, szczęśliwi i z postanowieniami do zrealizowania.

*Kolejny wpis ok. 25 września.
* Miniaturka do końca nie sprawdzona, ale dodaję, bo jutro praca, pakowanie i wyjazd nocny

7 komentarzy:

  1. Ciepła i bardzo rodzinna mini, choć nie obyło się bez zgrzytów. Zazdrość to jednak paskudna rzecz. Z drugiej strony obie dziewczyny pamiętają jakie życie wcześniej wiedli ich mężowie, więc i o podejrzenia nietrudno. Obecność dzieci sprawia, że ta mini jest przesłodka. Obie dziewczynki są przeurocze i najwyraźniej już są przyjaciółkami. Morał z tej bajki wyciągnęłam taki, że jeśli nawet kiedyś wiodło się rozrywkowe życie, to życie rodzinne daje dopiero poczucie bezpieczeństwa, stabilizację, domowe ciepło i rodzinną miłość. Takie wartości są nie do przecenienia i myślę, że żaden z panów ani Marek, ani Sebastian nie zamienili by tego na szaloną przeszłość.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    PS.
    Liczba mnoga od "Mężczyzna" - Mężczyznom nie mężczyzną
    Podobnie w wypadku "Dziewczynka" - Dziewczynkom nie dziewczynką.
    To rzuciło mi się w oczy, ale poza tym świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna mini
    MM

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny za te komentarze i za ewentualne jeszcze dodane.
    Pozdrawiam wszystkich miło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rodzinna i bardzo fajna miniaturka.Ale mnie U tak najbardziej rozwalila sytuacja z Panią Basią i Julią. To było mega :D
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby małe sprecyzowały ile mają lat albo chociaż Ula albo Wiola spytała to nie było by zazdrości i niedomówień. Nie byłby też miniaturki.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło

      Usuń
  6. Przepiękna miniaturka taka rodzino-sielankowa. Ulka i Violka zazdrosne ,ale wszystko się wyjaśniło. Czekam na więcej takich. A Violetta w twoim opowiadaniach zawsze świetna. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń