środa, 3 maja 2017

Życie na niby 17



Cztery dni później Ula ponownie pojawiła się w posiadłości Marka.  Jednakże na spotkanie z Markiem tak długo czekać nie musiała, bo dwa dni po wydarzeniach w jego domu, chcąc nie chcąc musiała pójść do Strefy Mody M&P z dokumentami. Na szczęście Marek zajęty był z Adamem pracą nad Targami Mody i długo tam nie zabawiła. Oczywiście przez ten czas nie mogła przestać o nim myśleć, ale pomysłu na odkochanie nie miała. Rozmyślała tylko nad swoim pomysłem wyjazdu do pana Lange do Niemiec, choć nie mówiła jeszcze tego rodzinie ani szefowi.  Pomysł jednak odrzuciła, bo nie mogła zostawić samej rodziny. Betti ciągle miała do niej miliony pytań i tylko ona potrafiła odpowiedzieć na nie, a ojciec był schorowany i nie chciała zrzucać na niego obowiązków domowych. Jasiu natomiast robił karierę modela, a wolny czas poświęcał Kindze i w domu ciągle go nie było. Inaczej byłoby gdyby ojciec w końcu oświadczył się Alicji, ożenił się i zamieszkali w Rysiowie, ale na to nie zapowiadało się.
Marek tymczasem za namową Sebastiana, któremu opowiedział wszystko, postanowił odnowić niektóre kontakty z dziewczynami z dawnych lat. Jednak ku jego rozczarowaniu i zdziwieniu połowa z nich była już zamężna albo miała narzeczonego a nawet dzieci i spotkaniem z nim nie była zainteresowana. Te wolne też marudziły, bo szukały coś na stałe a nie na jedną noc. Z przygnębieniem, więc stwierdził, że pozostają mu niezawodne modelki i sekretarki albo przyjdzie mu szukać nowych panienek w młodszych rocznikach.

W sobotę wieczorem pogoda dopisała i wedle planu Marek rozpalił grilla.  Zanim jednak całe towarzystwo udało się do ogrodu to w salonie Wioletta pokroiła urodzinowy tort. Atmosfera była miła, ale niektórym osobom łatwo było wyczuć napięcie pomiędzy Ulą a Markiem. Siedzieli z dala od siebie i mało ze sobą rozmawiali. Później nie było lepiej, bo Marek zajęty pilnowaniem ognia znowu miał niewiele czasu na zajmowanie się Ulą a i Ula wolała, że tego nie robi. Wiola natomiast krążyła z mamą między ogrodem a kuchnią i nią zajęła się seniorka rodu Kubasińskich. Wzięła Ulę pod ramię i poszły w głąb ogrodu.


-Przepraszam, że cię pytam, ale czy mój wnuk przypadkiem nie skrzywdził cię?- zapytała znienacka babcia Wioli i Marka.
-Nie-odparła krótko, ale i z wahaniem. —A dlaczego pani pyta?
-Bo dziwnie zachowujecie się i jest między wami jakiś dystans. Stara jestem, wzrok szwankuje, ale gołym okiem widać, że jest coś nie tak.
-Proszę się nie martwić. Do łóżka mnie nie zaciągnął- wyjaśniła.
-A próbował?- dociekała i wyraźnie zaniepokoiła się. — Znam go i wiem, do czego może być zdolny.
-Nie- rzekła pewnie. — I nie próbował nawet. I nic nie zrobił też, co mogłoby mnie obrazić- tym razem lekko kłamała.  —Jest to po prostu bardziej skomplikowane niż wydaje się.
-Marek podoba ci się, prawda? – rzekła spoglądając na nią życzliwie.
 -To aż tak to widać-Ula postanowiła przyznać się do uczuć.
- Tak drogie dziecko. Zauważyłam już kiedyś, że spoglądasz na niego z miłością.  Ale nic nie mówiłam, bo mój wnuk mógłby tylko cię wykorzystać wiedząc o uczuciach. Dla niego zakochana w nim panienka to połowa wysiłku mniej w uwodzeniu i zaciągnięciu do łóżka. A ty jesteś za dobra i za porządna dla niego i nie chciałabym, żeby skrzywdził cię i żebyś płakała po nim. Nie zasługujesz na to. Chociaż chciałabym, aby miał ciebie za żonę albo kogoś podobnego.
- Miło słyszeć coś takiego- odparła wylewnie. —Tylko, że Marek żoną i dziećmi nie jest zainteresowany i sam mi to powiedział. Nawet dwa razy. Miłością też nie.
-Cały Mareczek- westchnęła staruszka.  —Mi już dawno temu mówił, że dobrym materiałem na męża nie jest. Jego ojciec święty też nie był, ale aż tak przed małżeństwem nie bronił się. Nawet z tą panną Izabellą Grubiańską.(patrz ewentualnie część 3) Owszem uwodził kobiety, córkę moją również, ale później ze ślubem spieszyło mu się i z Helenką ożenił w przeciągu trzech miesięcy. A co się stało, że staliście się z Markiem tacy oschli – zmieniła nieco temat. —Pokłóciliście się?
- Nie tyle pokłóciliśmy tylko szczerze porozmawialiśmy i ja wyznałam mu, że zakochałam się w nim- Ula odważyła się w końcu powiedzieć o tym komuś, a pani Basia wydawała się odpowiednia na zwierzenia. — Wtedy też między innymi dał mi drugi raz i wyraźnie do zrozumienia, że nie jest zainteresowany małżeństwem. Ani ze mną, ani z nikim innym. 
-Przestraszył się biedaczek, że będziesz chciała czegoś więcej i wasza znajomość pójdzie w złym kierunku-podsumowała. — Ale chociaż był uczciwy i nie wykorzystał tego.
-Nie tak do końca, bo najpierw pocałował mnie raz, drugi, powiedział, że bardzo mnie lubi, że mam ładną figurę, uśmiech, usta, oczy i że słodko całuję.  O tym, że pociąga ją wolała jednak nie wspominać.
-To bardzo dużo widzi w tobie-odparła z zadowoleniem.  —Dodając do tego, że wie, że jesteś inteligentna, dobra, rodzinna, zabawna. A to wiem od niego –wytłumaczyła Uli.
- Tylko to nic nie da, bo do miłości nie da się zmusić. Tak jak nie da się odkochać. Ja myślałam nawet, żeby wyjechać i zapomnieć.
-Wyjechać to najgorsze, co mogłabyś teraz zrobić- radziła jej Kubasińska seniorka. —Trzeba pić te żelazo póki gorące, jakby powiedziała moja wnusia.
-To, co mam robić? Pozwalać całować się?- pytała z powątpiewaniem.
- Być sobą i pokazywać to, co podoba mu się w tobie- odparła otwarcie. —Czasami trzeba też dać mężczyźnie trochę posmakować siebie- dodała ku jej zdziwieniu. — Ja nie namawiam cię do pójścia z nim do łóżka, ale skoro mojemu wnukowi podoba się całowanie ciebie i jeszcze do tego widzi w tobie atrakcyjną kobietę i lubi cię to jest bardzo dobry początek. Pozwól mu na jakieś czułości, jeśli znowu najdzie go ochota i w odpowiednim momencie przerwij.  Jemu nic na siłę nie można narzucać. Sam musi do pewnych rzeczy dojrzeć. A ja postanowiła zostać u niego na dwa tygodnie to już teraz zapraszam cię na odwiedziny i na podwieczorek. Razem coś wymyślimy.
-Chętnie przyjdę proszę pani-rzekła przyjaźnie. —Ale nie ze względu na Marka tylko, dlatego że panią lubię.
-A ja ciebie drogie dziecko-odparła staruszka równie dobrotliwie. — Ale teraz lepiej będzie jak wrócimy do reszty.
-A jak pani czuje się po operacji stawu?-zapytała.
-Jak na mój wiek to dobrze...
Marek o planach babci dowiedział się rano tuż po przyjeździe wujostwa, gdy zobaczył wuja z babci walizką. Kubasińska z początkiem października miała jechać do sanatorium i chciała we Warszawie zrobić zakupy i umilić wnukowi czas po wyjeździe Wioletty. Marek z takiego obrotu sprawy nie był zbytnio zadowolony, bo miał inne plany na czas nieobecności kuzynki. Pocieszał się tylko tym, że to niecałe dwa tygodnie a później babcia wyjeżdża i po powrocie z sanatorium może już tu nie wróci.

Czas przy grillu mijał wesoło a piwo tę atmosferę podkręcało. Później młodsze towarzystwo przeniosło się do klubu 69. Ula, co prawda wolałaby wrócić do domu, ale Wioletta namówiła ją, bo nie chciała czuć się osamotniona wśród trzech facetów.  To Szymek jej brat, który od ponad miesiąca był pełnoletni wymyślił te wyjście, bo chciał iść do tego osławionego przez Marka klubu, gdzie wpuszczali tylko osoby z dowodem. Po przyjściu do lokalu Ula z Wiolettą poszły do jednego z nielicznych wolnych stolików a męska część towarzystwa po drinki.


- Proszę Wiola dla ciebie a to dla ciebie Ula- rzekł Marek stawiając przed nimi szklaneczki.
-Też będę tu przychodził w czasie studiów- oznajmił tymczasem Szymek rozglądając się po klubie z zachwytem. —Razem z wami-dodał mając na myśli kuzyna i Sebastiana.
-No-odparł Marek niezbyt zachwycony chodzenie z młodszym o ponad jedenaście lat kuzynem po klubach.
-Ty to będziesz miał się uczyć a nie balować-odparła mu siostra. — Inżynierem chcesz podobno zostać.
-Uczyć się będę od poniedziałku do piątku a balować w weekendy. Marek tak robił i studia skończył.
-Marek to żaden przykład- żachnęła.  —Trzydziestka na karku i dalej z kwiatka na kwiatek.
-Ale nie zapyla-wtrącił ironicznie Sebastian.
-Seba może tak pójdziesz zatańczyć-odparł mu sam zainteresowany. —Tyle tu dziewczyn.
 W kolejnej godzinie Wioletta i Sebastian uraczyli się kolejnym drinkiem, a Ula nie chcą być nazajutrz zbyt pijana, sokiem. Marek również tym zadowolił się. Szymek natomiast dalej chłonął otoczenie.
-Ta jest ekstra, co nie - zachwycał się pokazując dziewczynę w żółtej bluzeczce i czarnej miniówie. —Znacie ją?- zapytał Marka i Sebę.
-Szymek ona jest raczej w twoim wieku to raczej nie znamy- odparł Olszański patrząc na dziewczynę, która wyglądała na dość łatwą. — I ostatnio tu nie bywamy. Ostatnio to byliśmy tu z miesiąc temu na wieczorze kawalerskim kolegi- sprecyzował.  
 Marek również popatrzył na nią i choć nie wymieniał poglądów na ten temat z przyjacielem to miał podobne odczucia, co do dziewczyny.  
-Pójdę i zatańczę obok-rzekł entuzjastycznie młody Kubasiński.
-Jestem ciekawa tylko, dlaczego nie przychodzicie? -odezwała się tymczasem Wioletta. —Szlajali, szlajali i może coś wyszlajali - dodała patrząc na Ulę.
-To znaczy, co?- pytał Olszański.
 - To, że może przydarzyło się wam małe kuku na kukuryku-wypaliła.
-Wiola-zaczął ostro Marek. —Niektóre twoje stwierdzenia są po prostu wulgarne. I nie pij więcej.
-Ja nic nie mam-rzekł Sebastian już też lekko pijany. —Mam pokazać?
-Możecie przestać- odezwał się Marek.  —Obiecałem pilnować Szymka to jeszcze was muszę pilnować. Ula zatańczymy? –zapytał, gdy nie mógł odnaleźć wzrokiem kuzyna i nie chciał przeciskać się przez tłum sam.
-Możemy-odparła, ale bez zachwytu.
Taniec z Markiem nie przysporzył jej tylu dreszczyków, co ostatnio, gdy tańczyli razem na zabawie Sylwestrowe jego firmy. Wtedy obejmował ją i rozmawiali a teraz tańczyli osobno i krótko, bo zguba w postaci Szymka szybko znalazła się.
Po odnalezieniu Szymka, Marek stwierdził, że czas kończyć zabawę i poodwozić ich do domów. Zamówił dla kuzynostwa taksówkę i kazał zawieść do swojego domu, a Sebastian miał blisko to wsiadł w autobus i przejechał dwa przystanki. Dla Uli zamówił drugą taksówkę i pojechał z nią do Rysiowa.
-Widziałem, że w czasie, gdy rozpalałem grilla to babcia porwała cię na pogawędkę- zaczął nic nieznaczącą rozmowę.
-Tak-odparła lekko.  —Rozmawialiśmy tak ogólnie o wszystkim i o jej wyjeździe do sanatorium.
-Dobrze jej to zrobi na operowany staw i pooddycha świeżym górskim powietrzem- argumentował.
- Dokładnie- przytaknęła. —Zaprosiła mnie na wtorek- uprzedziła go też.
-Będziesz mile widziana- odparł tylko, a Ula zastanawiała się czy to prawda.
Przez resztę drogi rozmawiali na temat łączących ich spraw zawodowych, a po dotarciu pod jej dom pożegnali się krótkim cześć.

Ula tak jak obiecała pani Kubasińskiej odwiedziła ją trzy razy w ciągu dziesięciu dni pobytu u wnuka i przy okazji mogła spotykać dwa razy Marka. Jednak okazja na jakąś dłuższą rozmowę sam na sam była dopiero w czasie ostatniej wizyty, gdy Ula zasiedziała się do wieczora i pani Basia wymusiła na wnuku odwiezienie jej.


- Nie jesteś zły na babcię?- zapytała delikatnie w samochodzie.
-Nie –odparł kręcąc przecząco głową. — A dlaczego miałbym być?
-Bo wymusiła odwiezienie mnie.
- Bardziej to ty powinnaś protestować-mówił niepewnie. —Ostatnia nasza rozmowa tu była dość nietaktowna i brutalna.
-Marek, a jaka miała być? Każde dawanie kosza kobiecie czy mężczyźnie jest brutalne. To jest prawo natury. A ja niepotrzebnie mówiłam, co czuję.
-Potrzebnie Ula. Wiemy przynajmniej, na czym stoimy. I naprawdę nie wiem jak inaczej, bardziej taktownie mógłbym powiedzieć ci to wszystko. Chyba tylko, że jesteś fajną, mądrą, dowcipną, porządną dziewczyną i zasługujesz na prawdziwą miłość i faceta, który nie zdradzałby cię a nie na mnie.
-Taktownie, a na jedno wyszło- wymruczała.
-Ula nie wiem, co jeszcze mógłbym powiedzieć- westchnął bezradnie. —Chyba tylko przeprosić.
-A możemy o tym już nie mówić-poprosiła. —Tematy służbowe są bezpieczniejsze i jest, co omawiać.  
-Ok. Ula nie będę wracać do tego-odparł błaho.
Do Rysiowa dojechali szybko i równie szybko Ula postanowiła  pożegnać się.
-To, co Ula widzimy się w Krakowie pojutrze- rzekł Marek, gdy podjechał pod jej dom.
-Tak-odparła krótko. —I dzięki za podwiezienie-odparła odpinając pas.
-Drobnostka-odparł kurtuazyjnie. —Miłej nocy życzę ci i cześć-dodał widząc, że otwiera drzwi samochodu.
 -Cześć-odparła i czym prędzej wyskoczyła z auta.

Trzydniowe Międzynarodowe Targi Mody w Krakowie zaplanowane były na ostatni weekend lata. Już na miejscu okazało się, że stoisko Dec & Lange mieściło się po przeciwległej stronie, co Strefa Mody M&P i Ula mogła widzieć często Marka a on ją. Uli nie umknęło też to, że obok ich stoiska mieściła się firma modowa z Londynu a modelką tam była Mirabella dawna kochanka Marka. Kobieta pojawiła się jednak dopiero w piątek wieczorem i Marek od tej pory często spoglądał tam. Dobrzański natomiast dojrzał, że oprócz pana Deca obecny jest też Lange junior i widział go często rozmawiającego z Ulą. Choć nie miał okazji poznać go to wiedział, że Damian jest znanym niemieckim model i popularnym tam playboyem.


Ze spotkania z Mirabellą, Marek ucieszył się, bo nie musiał szukać sobie towarzystwa wśród licznych i pięknych hostess.  Za to Sebastian, który dojechał również w piątek wieczorem miał, w czym wybierać. Zabawę, jednak zostawili sobie na niedzielę wieczór. Zarówno piątek, jaki i sobota była ciężka a niedziela zapowiadała się podobnie to i chcieli wypocząć samotnie w łóżku. Po krótkich spotkaniach z Mirabellą i hostessą Ewą, którą upatrzył sobie Olszański i po kilku namiętnych pocałunkach zapowiadających interesująco niedzielno- poniedziałkową noc, oboje poszli do swoich pokoi. W ostatni dzień targów, targi przeżywały jeszcze większe oblężenie niż w poprzednich dwóch dniach i do samego zamknięcia przewijało się mnóstwo zwiedzających i kupujących. Wieczorem natomiast na pożegnanie i dla wystawców przygotowany był szampan i mały bankiet. 

Ambitne plany Marka i Sebastiana, z piątku i soboty, na uroczy wieczór w ramionach upatrzonych kobiet nie powiodły się. Hostessa Ewa przy bliższym poznaniu okazała się nudna i daleko jej było jak myślał Olszański do ciętego języka Wioletty. Nie miała też takiej urody, jaką posiadała Kubasińska, a co w jego mniemaniu oznaczało cycki i długie nogi. Te walory kuzynki Marka spostrzegł w klubie, kiedy to Wioletta przyciągała jego uwagę nie tylko ostrym językiem, ale i obcisłą sukienką. Dostrzegł też to, że po zakochanej w nim trzynastolatce nie ma śladu i jest teraz godna jego uwagi.  Chciał też przy najbliższej okazji powiedzieć o tym przyjacielowi i samej Wioli.
Mirabella natomiast już na początku bankietu stała się zbyt natarczywa i demonstracyjnie całowała go i ochota na nią przeszła mu. Kolejne drinki powodowały, że była jeszcze bardziej nachalna i nawet, gdy byli w większym gronie to nie zachowywała umiaru.  W dodatku inteligencją kobieta nie grzeszyła i można było to odczuć zwłaszcza, gdy rozmawiała jednocześnie z Ulą i Damianem. W końcu przy kolejnej gafie Marek postanowił odprowadzić ją do jej pokoju i grzecznie podziękować za wieczór.
Ula tymczasem krytycznie spoglądała na Marka, jego dziewczynę i ich umizgi.  Ich wspólne wyjście również zauważyła i momentalnie wzgardziła Markiem. Ale poczuła też, że spowodowało to zmniejszenie uczucia do Marka. Za to Damian okazał się równie czarującym mężczyzną, co Marek  i spędziła z nim miło trzy dni.



W poniedziałek rano Marek pojawił się w jej pokoju, aby powiedzieć, że niedługo wyruszają w drogę powrotną do Warszawy.  Jeszcze poprzedniego dnia ustalili, że Ula wróci z Markiem i Sebastianem, bo pan Dec jechał prosto do Berlina. Pakowała się właśnie i była akurat w toalecie, gdy wszedł Dobrzański.
-Co tu robisz-zapytała chłodno z wiadomych względów.
-Damian wychodził to wszedłem- odparł. — A można wiedzieć, co on tu robił po siódmej?
-Chyba nie powinno obchodzić cię, co robię- rzekła z oburzeniem.
-Tak jakby od wczoraj jesteś pod moją opieką-rzucił jakby z wyrzutami. —Pan Leszek wyraźnie powiedział, że mam ten skarb, czyli ciebie pilnować.
-Ale przyzwoitką nie kazał ci być. I nie mów mi tylko, że zazdrosny jesteś.
-A całuje lepiej ode mnie?– spytał nieoczekiwanie i nie czekając na odpowiedź przyciągnął i zaczął całować zachłannie, a ona poddała mu się po raz trzeci. Przez kolejne sekundy bez najmniejszego protestu całował żarliwie jej wargi jakby zawsze należały do niego i nie potrafiła zaprotestować. Co innego mówiło serce a co innego rozum, bo przecież być może chwilę prędzej całował Mirabellę. Chciała właśnie wyswobodzić się z jego objęć i przerwać pocałunek, ale Marek ubiegł ją.
-Przyszedłem powiedzieć ci tylko, że wyjeżdżamy za półgodziny- rzekł z tym swoim łobuzerskim uśmiechem, a Ula zrozumiała, że pocałował ją specjalnie, aby coś udowodnić.


Wychodząc z jej pokoju sam nie wiedział czy był zazdrosny, czy nie. Jednego był pewien, że choć na bankiecie Ula nie wyróżniała się ani strojem, ani urodą to była widoczna poprzez swoją naturalnością.  W dodatku aparatu ortodontycznego pozbyła się dzień przed targami i teraz mogła swój już i tak piękny i szczery uśmiech pokazywać w całej krasie. Zauważył też moment jak Ula oblizuje usta i uśmiecha się uwodzicielsko do Damiana, a on do niej i z niezrozumiałych dla niego powodach miał to ciągle przed oczami. Usta Uli były tak ponętne, że chciałby je całować.

Podróż do Warszawy minęła im szybko i bezproblemowo. Najpierw Marek odwiózł Ulę do Rysiowa a później razem z Sebastianem pojechali do Warszawy. Ula bez pośpiechu rozpakowała się, wypiła z ojcem kawę, opowiedziała o wyjeździe i poszła chwilę odpocząć, bo umówiła się z panem Decem, że przed piętnastą wyśle mu faksem dokumenty.  Nie zdążyła położyć się, gdy odezwał się jej telefon.  To Marek dzwonił, żeby powiedzieć jej, że zostawiła jakąś teczkę pod torbą Sebastiana. Dziesięć minut później zadzwonił ponownie mówiąc, że pani Peres dzwoniła do Adama a on do niego z informacją, że dostał zaproszenie do Madrytu i chętnie wziąłby ją ze sobą, jako tłumaczkę.  Pół godziny później, gdy szykowała się do wyjścia ponownie odezwał się jej telefon, a na wyświetlaczu ponownie widniało imię Marek.

12 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie jak długo oboje zamierzają to ciągnąć. Ona go kocha, a on podobno nie a zaczyna być zazdrosny. I ten pocałunek co to miało być. Nie wiem co on chciał jej pokazać. Że co....
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek pocałował ją z impulsu i nie zastanawiając się co robi. Chociaż zazdrości nie można wykluczyć. Co do tego jak długo będzie taki związek ciągnięty to ok. 6 tygodni w sensie opowiadania.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Marek to sam nie wie czego chce. Niby jest zazdrosny ale nie ma prawa bo nie kocha i jak on mówi nie nadaje się do związku. Pocałował Ule ale dlaczego? Ula jakoś nie potrafiła tego przerwać ale jej można wybaczyć bo dla niej coś takiego jest jak spełnienie marzeń. Jeszcze tak ponad miesiąc i Marek zrozumie że się zakochał? Chyba dobrze policzyłam. :-) G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damiana w moich planach nie miało być w ogóle i pojawił się w ostatniej chwili na małe życzenie Małgosi. Ale w moim pierwowzorze na końcu części też mieli się całować. Co do samego pocałunku to napisałam wyżej. Tak masz rację, jeszcze ponad miesiąc Marek będzie uświadamiał sobie, że zakochał się. Chociaż już teraz widać zalążki zakochiwania i tego, że czas przestać żyć na niby.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  3. A ja uważam że pocałował Ulę i z zazdrości i z pragnienia. I co najważniejsze łatwe kobiety przestały go interesować i nic nie było z Mirabellą. Może teraz ten wspólny wyjazd coś zmieni. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam i kiedyś wszystko może znudzić. Co do wyjazdu to nie mogę zdradzić.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Marek powoli zaczyna coś czuć do Ulki ,choć sam tego nie dostrzega i niby chce żyć jak dawniej ,ale nie można zaprzeczyć ,że go do niej ciągnie.A ten Damian nie sprawi ,że ona zapomni i odkocha się w Marku ,mam rację? To byłoby raczej niemożliwe w jej przypadku ,a na pewno czeka ich wspólne życie ,gdy do Marka dotrze ,że się zakochał ,że Ulka to ta jedyna. Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie ciągnie go tylko fizycznie i nawet Seba widzi więcej w Wioli. Ale i na niego przyjdzie pora. O Damianie będą tylko wspominki, bo nie miało w ogóle go być.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Marek zachowuje się trochę jak pies ogrodnika. Sam nie zeżre i drugiemu nie da. Skoro wyjaśnił Uli już wcześniej, że nie nadaje się do stałego związku, to skąd nagle ten przypływ zazdrości o modela? Z jednej strony on jakoś bardzo się broni przed zaangażowaniem, a z drugiej jednak miłe mu Uli towarzystwo, bo wszędzie ją ze sobą ciąga. Teraz Madryt, a co dalej?
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ale ma taki charakter i pewnych rzeczy nie potrafi dopuścić do siebie.Co do ciągania to pierwszy raz chce ciągnąc ją ze sobą gdzieś, bo na Targi Mody przyjechali osobno ze swoimi firmami i tylko wracali razem.Ale czy zaciągnie to nie zdradzę.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  6. Biedny Marek, zakochał się tylko jeszcze o tym nie wie. I jak tu czytam to jeszcze dość długo będzie walczył sam ze sobą. Jego zachowanie jest trochę niezrozumiałe, mówi jedno a robi drugie ale chyba go rozumiem.
    Między Markiem a Mierabellą do niczego nie doszło, a Ula spędziła noc z Damianem? Jest zakochana w Marku a sypia z innym? To trochę nie w stylu Uli, chyba, że coś źle zrozumiałam?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko kto z kim sypia, czy nie sypia wyjaśni się w kolejnej części albo w dwóch kolejnych.
    Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń