środa, 29 listopada 2017

Nie wszystko jest takie, jakim się nam wydaje 1/4


Powrót do pracy ze wspólnego wyjazdu do SPA, Ula i Marek nie tak sobie wyobrażali. Już na dzień dobry Paulina oskarżyła swojego narzeczonego o romans z Anią z recepcji i mniemaniu Uli był to dobry moment na powiedzenia prawdy o ich związku. Jej ukochany miał jednak całkiem inne zdanie na ten temat i podejrzenia Pauli szybko rozwiał. W ramach godzenia się zaprosił nawet na lunch.

Ula zaś nieświadoma tego, co się dzieje zajęła się pisaniem kwartalnego raportu. Potrzebując paru faktur, zadzwoniła do Marka, ale powiedział jej, że wyszedł na służbowy lunch i że ma wziąć dokumenty ze szuflady biurka. Zarówno w sekretariacie, jak i w jego gabinecie spotkały ją dwie niemiłe niespodzianki. Wioletta bowiem oświeciła ją w sprawie, gdzie, z kim i co robi Marek w danym czasie, a chwilę później w szufladzie jego biurka znalazła błyskotki i list.


Paulina i Marek tymczasem siedzieli w ogródku w restauracji Książęca i Marek dalej urabiał swoją narzeczoną. Do zrealizowania obranego celu było już blisko i te kilka pocałunków miało uspokoić narzeczoną. Za dwa dni miało odbyć się, bowiem posiedzenie zarządu i ostatnią rzeczą, jaką teraz potrzebował to konfliktu z narzeczoną, a co za tym idzie to i z rodzicami, i Aleksem. Później w planach miał odwołanie ślubu i żyć po swojemu i z Ulą. 


Do pracy oboje wrócili zadowoleni. Marek z powodu, że Paula znowu ufa mu a ona, że Marek nie ma romansu.
-Wy tacy roześmiani a tu taka tragedia- rzekła do nich od drzwi Wioletta.
-A co Wiola? - zakpił Marek. — Nie ma twojego ulubionego koloru lakieru do paznokci.
-To wy nic nie wiecie? - pytała ciągle zatrwożona i zdziwiona. —Ulka miała wypadek. Przyszła tu chwilę po waszym wyjściu to powiedziałam jej, że wyszliście na lunch, to poszła po jakieś papiery, a chwilę później wystrzeliła z twojego biura jakby rogaty i ogoniaty diabeł za nią leciał i od razu wybiegła na dwór prosto pod tego forda- wyjaśniał na jednym tchu. — I, gdybyś odbierał telefony ode mnie to wiedziałbyś prędzej.
-Ula miała wypadek- wyszeptał.
-No przecież mówię. Adam wracał z lunchu i był świadkiem. Podobno cała była we krwi- mówił, otrząsając się na samą myśl.
-Muszę dowiedzieć się, gdzie ją wzięli- rzekł ni do siebie, ni do Wioli i Pauli.
-Marek chyba nie zamierzasz lecieć do niej?-  pytała rozkazująco Paulina.
-Zamierzam- odparł stanowczo. —Wiola pozamykaj tu wszystko, bo nie wiem, kiedy wrócę- dodał, będąc już w drzwiach.

Od Adama dowiedział się, że wzięli ją do najbliższego szpitala, czyli na Katowicką. Po dotarciu na miejsce niewiele dowiedział się jednak bo nie był z rodziny. Lekarz powiedział, tylko że czeka ją operacja. Kwadrans po nim do szpitala dotarł i Jasiek, który był we Warszawie i jemu lekarz powiedział o usunięcie krwiaka i śledziony oraz uszkodzonej nerce i połamanych żebrach. Józef również wkrótce przyjechał w towarzystwie Maćka.
-I co z Ulcią? – pytał Cieplak ze łzami w oczach. —Gdzie teraz jest?
-Operują ją właśnie tato. Była blisko szpitala to szybko trafiła tutaj. Jest tu dobry sprzęt i szybko trafiła na salę operacyjną. Wszystko będzie dobrze. Ula ma młody organizm, serce zdrowe.  Tak mówił lekarz.
-Oby. Drugiej śmierci nie zniósłbym- odparł, ale z wyczuwalną niepewnością.
-Jasiek ma rację. Ula będzie żyła- poparł Marek.
-Panie Józefie- odezwał się i Maciek. —Powinien się pan uspokoić. Choruje pan na serce.
-Jak można być spokojnym w takim momencie- mówił ze zdenerwowaniem.
-Tato, Maciek ma rację. Jeszcze na zawał zejdziesz tu- i Jasiek próbował uspokoić ojca.
-Pan widział wypadek? Widział pan, jak to się stało. To podobno jej wina-  Cieplak zadawał pytania Markowi.
-Nie było mnie we firmie akurat. Ale z tego, co mówił jeden z pracowników, to wbiegła na ulicę.
-Co w nią wstąpiło panie Marku? - pytał załamany. — Zawsze była taka ostrożna. Mówiła, że ma dla kogo żyć i była taka szczęśliwa w ostatnich dniach.
-Powie nam, jak już wróci do zdrowia- odparł.
Czas w szpitalu dłużył się niemiłosiernie. Paulina oczywiście nie omieszkała dzwonić do niego przez ten czas i to parę razy, ale odebrał tylko jej pierwszy telefon. Febo zapytała co prawda co u Cieplak, ale z zimnego i oficjalnego tonu wywnioskował, że pytała nie z troski albo z ciekawości, ale dlatego, że tak wypadało. Później telefon postanowił wyciszyć i co jakiś czas sprawdzać kto dzwoni i oddzwaniać.  Wioletta, rodzice i Sebastian również dzwonili w sprawie Uli, ale ich troska nie była udawana.
W szpitalu Marek zabawił trzy godziny i wyszedł dopiero po skończonej operacji. Lekarz miał dla nich w miarę dobre wieści, bo choć usunęli jej śledzionę, to krwiak bardzo duży nie okazał się, były tylko dwa żebra pęknięta, a nerka była tylko stłuczona. Przed powrotem do domu na chwilę wstąpił do firmy. Wioletcie nie mógł zaufać, że wszystko pozamyka. Pierwszą rzeczą, jaką dostrzegł to niedomknięta dolna szuflada w jego biurku i list napisany kiedyś przez Sebastiana, a który zawsze leżał głębiej a teraz na wierzchu.
Ula musiała znaleźć list i prezenty- pomyślał z przerażeniem. Wiola mówiła przecież, że z mojego biura wypadła zdenerwowana. Przyszła po faktury a znalazła list. To przeze mnie miał wypadek.

Do domu i Pauliny nie chciał jeszcze wracać, to zadzwonił do Sebastiana i umówił się w klubie.
- I co nowego u Ulki? – zagadnął Sebastian po zamówieniu drinków.
-Tak średnio. Usunęli jej krwiaka, śledzionę, ma stłuczoną nerkę i dwa złamane żebra. Musi też kilka dni być w śpiączce farmakologicznej.
-Ale będzie żyć. Mimo wszystko to lubiłem ją.
- Lekarz mówi, że zagrożenia nie ma.  To przeze mnie miała ten wypadek- dodał, popijając drinka.
- Jak przez ciebie? – pytał zdziwiony.
-Jestem pewien, że Ula znalazła list i prezenty od ciebie. Poza tym Wiola powiedziała jej, że jestem z Pauliną na lunchu a ja jej chwilę prędzej, że poszedłem na służbowym lunchu. Zdenerwowała się i wybiegła na ulicę.
-To ty, to wszystko na wierzchu trzymałeś? – oburzał się na przyjaciela. —Mogła to znaleźć Paula albo Wiola i byłoby po tobie. I to jeszcze przed zarządem.
-Ale na szczęście nie znalazły.
-A właśnie co z zarządem i raportem?  -Sebastian wrócił do poprzedniej swojej wypowiedzi.
-To chyba nie jest teraz najważniejsze- odparł, choć sam zastanawiał się nad tym, jak rozwiązać sprawę raportu, zarządu i ślubu. Miał przecież zaraz po zarządzie rozstać się z Pauliną, a tak znalazł się w impasie. —Ale ojciec dzwonił do mnie i ma przyjść jutro do firmy i ustalić co i jak z stanowiskiem Uli. Pytał nawet, czy mógłby pomóc jakoś.
-To może uda nam się jakoś przetrwać. Ula w szpitalu to nic nie powie o waszych sprawach. I przynajmniej nie wparuje ci do katedry i nie przerwie ślubu.
-Seba, jeśli mam słuchać takich głupot to lepiej będzie, jak się rozstaniemy- zbeształ go.
-Przecież taki był plan Marek. Fałszywy raport, zarząd i miałeś odstawić grzecznie Ule. I co się tak patrzysz na mnie. Coś się zmieniło. A może zakochałeś się w brzyduli.
-Seba Uli. Zapisz sobie to gdzieś w końcu. I więcej razy mnie nie ratuj genialnymi planami.
-Czyli to moja wina- odszczekał się Sebastian.
-Nie to tylko wyłącznie moja wina, bo dałem namówić się na te twoje idiotyczne pomysły uwodzenia Uli- ironizował Marek.
-A miałeś lepszy pomysł. Ratowałem ci tyłek i pół firmy i nie mniej teraz do mnie pretensji.
-Ratowałeś kosztem czyiś uczuć. Dziękuję bardzo za taką pomoc.
-Masz wojnę z Aleksem, a na wojnie są ofiary i w cywilach– argumentował cynicznie.
-Tylko że przez te twoje idiotyczne pomysły wpakowałem siebie w kłopoty, a Ulę pod koła. Nie wspominając, że złamałem jej życie.
- Jak wyjdzie ze szpitala, to wyliże się jak każda inna. Zafundujesz jej jakieś sanatorium daleko od Warszawy, to zapomni i będzie po sprawie- mówił lekceważąco.
-Czy ty słyszysz, co mówisz? - pytał z niedowierzaniem Marek. —I tak na przyszłość Seba- dodał, wstając od stolika. —Nie pomagaj mi więcej.

Dzień później, pomimo protestów Pauliny, która chciała, aby Marek pojechał z nią na spotkanie z florystką zajmującą się wystrojem katedry na ich ślub, już rano pojechał do szpitala. Zastał tam również Cieplaka i od niego dowiedział się, że Ula za pięć dni będzie wybudzona ze śpiączki, jeśli nic złego się nie stanie.


-To bardzo dobre wiadomości panie Józefie- odparł przysiadając obok na krzesełku. —A jak się pan czuje?
-Dziękuję już lepiej. Przyjmuje tutaj mój kardiolog i zbadał mnie dzisiaj.
-To dobrze. Przywiozłem rzeczy Uli. Torebkę, telefon. Wiola pomyślała rozsądnie i zebrała wszystko i przyniosła do mojego gabinetu.
- Dziękuję. Chyba bardzo się pan martwi o Ulę? – zapytał z obawą i chcąc przejść na inny temat rozmowy. —Widziałem wczoraj pana jak wróciliście razem z tego wyjazdu i całowaliście się przed domem, a ma pan przecież narzeczoną.
-To trochę skompilowane panie Józefie- próbował jakoś wybrnąć z sytuacji. —I mam za mało teraz czasu, aby tak to wszystko wytłumaczyć. Mogę obiecać, że nie skrzywdzę Uli.
-Dobrze słyszeć- odparł, ale Markowi wydawało się, że bez wiary w jego słowa. —Bo wie pan Ula szczęścia w miłości nie miała i nie chciałbym, żeby po raz kolejny cierpiała.
-Tym razem nie będzie- obiecywał. —Ale teraz muszę już iść. Praca czeka. Wpadnę popołudniu do Uli.

Tymczasem we firmie tematem rozmów ciągle był wypadek Uli.
-Masz swoje kolejne pięć minut Adam- zagadnął Febo. —Krzysztof ma przyjechać dzisiaj, to przekonam go, że stanowisko dyrektora finansowego długo nie może być bez włodarza. A Cieplak tak szybko nie wróci. A jeśli wróci, to nie wiadomo czy z jej głową wszystko będzie dobrze.
-Co ty Aleks- oburzył się Turek. —Mam cieszyć się nieszczęściem kogoś innego.
-Myśl o tym w kategoriach, że dopisało ci szczęście. Ty za kierownicą przecież nie siedziałeś- manipulował Turkiem.
-Ale widziałem. To było straszne Aleks- mówił z większą nerwowością niż zazwyczaj. —Wszędzie krew i roztrzaskane okulary Uli. Powiem panu Krzysztofowi, że mogę ewentualnie coś tam pilnego zrobić.
-Ty naprawdę jesteś takim kretynem, czy udajesz?  -pytał cynicznie. —Ja mogę załatwić ci dobrą posadę, a ty w samarytanina chcesz się bawić.
-No nie wiem Aleks- mówił niezdecydowanie. —Głupio tak za plecami Uli knuć.
-Jak chcesz- odparł z niezadowoleniem. —Ale kolejnej szansy możesz nie mieć.
Niedługo po tym Adam dostał kontrpropozycję.
-Twoim asystentem? – pytał, siedząc naprzeciwko prezesa i poluźniając z nerwów krawat.
-Dokładnie. Ula odeszła na inne stanowisko i potrzebuję kogoś na jej miejsce. Tyle, co dyrektor finansowy zarabiać nie będziesz, ale więcej niż główny księgowy.
-Kurczę Marek- mówił z ciągłym niedowierzaniem. —Nie spodziewałem się czegoś takiego. Poważnie mówisz?
-Bardzo poważnie. Możesz nawet od jutra zacząć, jeśli zgodzisz się przyjąć tę posadę. Parzenia kawy nie będę wymagał.
-Pewnie, że chcę- rzekł Turek z entuzjazmem. —Mogę nawet tę kawę parzyć. Piłem kiedyś od Wioli i lepszą robię.
-Świetnie- 0dparł Marek. —Tylko że do czasu powrotu Uli musimy zająć się i jej obowiązkami, a ty swoje przekazać pani Teresie i ewentualnie pomagać jej.
- Spokojnie Marek. Damy radę- mówił zdecydowanie Turek.
Decyzja Marka zaskoczyła Sebastiana nie mniej niż Adama.


-On asystentem- dziwił się. —Co ty kombinujesz?
-Słyszałem, jak Aleks mówił mu, żeby teraz postarał się u mojego ojca o stanowisko dyrektora finansowego, a Adam zainteresowany nie był. Nie chciał, jak mówił, wykorzystywać nieszczęścia Uli dla swoich celów. Ale znając Aleksa, to dalej będzie chciał obsadzić to stanowisko Adamem. Choćby czasowo. Pytał mnie nawet, czy już coś postanowiłem z Cieplak.
-To teraz rozumiem- mówił, uśmiechając się cwaniacko.  —Postanowiłeś przedstawić mu swoją kontrpropozycję.
-Dokładnie. Może bez wpływu Aleksa będą z niego ludzie i będzie po naszej stronie. A przynajmniej będę mieć go na oku.
-Bardzo mądrze Marek- poparł przyjaciela w całej rozciągłości.   —A tak z innego kociołka, jak powiedziałaby Wiola, to znalazłem świetne miejsce na twój wieczór kawalerski. Popatrz tylko na te ….-
-Niepotrzebnie, bo żadnego ślubu nie będzie- wtrącił, spoglądając tylko przelotnie na zdjęcie z jakiegoś lokalu ze striptizem
-Co?! – wykrzyknął kadrowy.  
-To Seba. Nie jestem samobójcą ani masochistą, aby skazywać siebie tak dobrowolnie na życie z Pauliną. I ty jako mój przyjaciel uszanuj to- dodał widząc sceptyczną minę przyjaciela.

Późnym popołudniem i opuszczając firmę pomyślał, że cały dzień może zaliczyć do udanych. Ojciec zgodził się przełożyć zarząd, Adam przyjął jego propozycję, a Aleks nic nie wskórał z etatem dyrektora finansowego.  Humor popsuła mu tylko Paulina, która zażądała, aby pojawił się na omawianiu szczegółów ślubu w domu jego rodziców, a on miał inne plany i chciał pojechać do Uli oraz kolejna kłótnia z Sebastianem. Przyjaciel nie uszanował jego prośby i w najczarniejszych kolorach przedstawił mu, co się może stać w przypadku odwołania ślubu.
Wieczorem w szpitalu panował spokój, a i Uli nie było nikogo z rodziny i mógł wejść na chwilę do jej sali. Ubrany w ochronny fartuch usiadł na taborecie przy łóżku i delikatnie pogłaskał jej dłoń leżącą bez ruchu na pościeli.
-Ula skarbie- szeptał, aby ciszy nie zagłuszyć. — Nie wiem, czy mnie słyszysz, ale i tak powiem, co chcę powiedzieć. A kiedy będziesz już przytomna, to powiem to wszystko jeszcze raz. Chociaż nie zdziwię się, jeśli nie będziesz chciała mnie oglądać, ale będę próbował. Jestem świnią Ula, jak kiedyś powiedziałaś. Podłą świnią, kreaturą, łajdakiem i mógłbym tak dalej określać siebie. Ty uratowałaś mi życie, a ja bawiłem się twoimi uczuciami. Całowałem, choć tak naprawdę nie chciałem całować, wychodziłem na randki, chociaż tak naprawdę nie chciałem wychodzić, dawałem prezenty, chociaż nie chciałem dawać i uwodziłem, choć nie chciałem uwodzić. Zmieniłem się dopiero w ten wieczór, gdy przejrzałaś mnie. W moim biurze całowałem cię z wyrachowania i pożądania, a nad Wisłą to już chciałem naprawdę. W SPA też było wszystko naprawdę. Ula kocham cię i powinienem powiedzieć ci to już w SPA i nie wiem, dlaczego nie zrobiłem tego. Ale o tym, że nie kocham Pauli i nie ma jej już w moim życiu, było prawdą. Tak jak i to że może wyjechać z Aleksem.  Do wczoraj wszystko było pięknie i miałem plany Ula. Chciałem po zarządzie rozstać się z Pauliną i związać z tobą kochanie, a wyszło nie tak jak miało. Mam jednak nadzieję, że nie jest za późno dla nas i że nie skreślisz mnie bez porozmawiania. Będę walczył o to i prosił chociaż o tę jedną rozmowę i wybaczenie.
Dłużej przy Uli nie mógł zostać, bo pielęgniarka nalegała na opuszczenie sali OIOM-u. Na sam koniec pocałował rękę, powiedział Pa i wyszedł.
W domu rodziców, choć spóźniony to pojawił się również. Cieszył się nawet, że przy najważniejszej rozmowie, jaką miał przeprowadzić w swoim życiu będą i rodzice, bo dwa razy nie będzie musiał powtarzać się i że tylko raz będzie musiał wysłuchiwać słów wyrzutów. 


-Jesteś w końcu- zaczęła ostro Paulina, gdy tylko pojawił się w drzwiach salonu. —Zapewne byłeś u Cieplak- ni spytała, ni stwierdziła. — A my z Heleną jesteśmy już w połowie omawiania listy szczegółów.
-Korki przewidziałaś Paula? A może zamierzasz zatrzymać ruch w połowie Mediolanu na kolumnę samochodów.
-Spóźniłeś się, to chociaż nie ironizuj- odparła arogancko. —Bądź teraz tak miły i wybierz przynajmniej wzór emblematu na chusteczki do ust. Jutro musimy wysłać do drukarni – mówiła, podając mu stos kartoników.
-To zbyteczne- odparł, nie odbierając od niej szablonów. —Nie będzie żadnego ślubu– dodał prosto.
- Jeśli miał to być żart to w złym guście- odparła Febo.
-Nie, nie był. Ty zresztą już masz męża.
- Ja- prychnęła.  —Jakim świństwem poczęstował cię Sebastian w klubie?
- Aleksa- mówił spokojnie. —On jest dla ciebie najważniejszy. Nie ja.
-On i babcia to jedyna moja rodzina jakbyś nie zauważył- odparła dosadnie.
-Brawo- odparł, przyklaskując. —Właśnie strzeliłaś gafę stulecia. Wychodzi na to, że my nie jesteśmy dla ciebie rodziną.
-Oczywiście, że jesteście- odparła szybko, widząc skrzywione miny Dobrzańskich.
-Marek dałeś słowo Paulinie- zaczął ojciec.
Uli też dałem- pomyślał.
-Są sytuacje, że inaczej się nie da, tato – odparł zdecydowanie.
-Synku możesz wyjaśnić nam, co to ma wszystko znaczyć? – odezwała się i Dobrzańska, nader spokojnie. —Tylko sensownie.
-Oczywiście mamo. Aleks to pierwszy powód, a drugi to taki, że między nami nie ma już miłości. Nie jestem nawet pewny, czy była kiedykolwiek.
-I dopiero teraz to zrozumiałeś? - oburzał się Krzysztof. —Dwa tygodnie przed ślubem.
-Nie. Wiedziałem prędzej, ale dopiero teraz zaczęło mi to przeszkadzać – mówił z opanowaniem. —Są pewne granice w związkach. Nawet, gdzie miłość nie istnieje musi być jakieś porozumienie, a między nami tego nie ma.
-Założę się, że to ta Cieplak – odezwała się Paulina, gdy minął jej pierwszy szok i uspokoiła się kieliszkiem koniaku. — Ona namieszała mu w głowie. Wczoraj, jak tylko dowiedział się o wypadku, to poleciał do niej.
-Masz rację- odparł Marek, choć słowa skierowane były do jego matki. —Ona otworzyła mi oczy na pewne sprawy i jaka jesteś wyniosła. Ciągle mówiłaś do niej brzydula albo Cieplak. I tylko raz powiedziałaś o niej Ula, gdy miałaś w tym interes. Wyjeżdżałem do szwalni i chciałaś, aby mnie pilnowała.  A przypominam ci, że powinnaś być jej wdzięczna, bo uratowała życie twojemu narzeczonemu, a nie robić świństwa.
-Ciągle trzymała twoją stronę, kryła cię – wrzucała z siebie słowa tonem krytyki.  —To za co mam być jej wdzięczna?
-Właśnie Paula. Ty nieustannie kazałaś mnie szpiegować i po to zatrudniłaś nawet Wiolettę. Robiłaś awantury o każde spóźnienie do domu i spojrzenie na inną kobietę. Nie przeczę, że nie byłem ci zawsze wierny, ale nie miałem kochanki w każdej kobiecie, na którą spojrzałem albo rozmawiałem. I gdybym miał ciepło w domu, to wracałbym do niego chętnie, a nie chodził z Sebastianem do klubu. Ty to ciepło miałaś tylko dla Aleksa, jak już powiedziałem.
-Chyba przesadzasz Marek- odezwała się ponownie Helena.
-Mamo wiem, co mówię- przerwał rodzicielce. —Mogę nawet powiedzieć o trzech tych najważniejszych faktach z ostatniego czasu. O tych, które najbardziej wskazywały na, to kto jest dla niej najważniejszy. Moja impreza po wygraniu konkursu na prezesa – mówił, cedząc słowa. — Nie poszła na nią, bo zrobiłaby przykrość Aleksowi.  Teraz gdy Aleks był zmuszony odejść z firmy, to musiała pocieszać go, bo był załamany. A gdy na święta podarowaliście mi swoje udziały to, ona podarowała mu swoje, bo był zazdrosny, że mam więcej niż on. Pomijając to że Paulina uważała, że po ślubie będzie współwłaścicielką moich udziałów. Już postanowiłem- wrócił do początku rozmowy. —Ślubu nie będzie.
-Synku- zaczęła Helena. —Wszyscy są już zaproszeni, mają kupione bilety, prezenty.  Co pomyślą sobie o nas. Będzie skandal.  Macie czas, aby dojść do porozumienia.
-Mamo ślub bierze się dla siebie, a nie dla ludzi. Ani nie dla ciebie i ojca, bo ciągle przekonywaliście mnie, że Paula jest mi przeznaczona, a tak nie jest – argumentował. —I nie ma szans na porozumienie. Nie będzie całej tej szopki ze ślubem na osiemset osób. To już postanowione i zdania nie zmienię.
- Nikt mi jeszcze tak nie obrażał – rzekła Paulina, idąc w stronę barku po kolejny kieliszek koniaku. —I wiedz, że żałuję każdej spędzonej z tobą chwili. 
-Właśnie uświadomiłaś mi, że podjąłem jedyną słuszną decyzję- odparł, idąc w stronę wyjścia.
Od rodziców wyszedł zadowolony, bo było lepiej niż przypuszczał. Nikt nikogo nie spoliczkował, Paulina w jakąś wielką histerię nie wpadła, a i rodzice przełknęli to w miarę spokojnie.

Jeśli są błędy to przepraszam. A jeśli ktoś wyłapie, to śmiało można pisać, to poprawię. Ja na szukanie czasu nie mam. (:

21 komentarzy:

  1. Ranczula to jest świetne. Zwłaszcza fragment gdy Marek mówi nieprzytomnej Uli te wszystkie miłe słowa. A porzucanie Pauliny to sama przyjemność w czytaniu. Czekam na kolejną części. Ada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że te dwa fragmenty spodobają się.Moje to też ulubione. Do tego jeszcze rozmowa w klubie Seby i Marka.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. Tutaj musiała się stać tragedia aby Marek w końcu podjął męską decyzję. Biedna Ulka wylądowała w szpitalu przez tą nieszczęsną kartkę. Bardzo mi się podobał monolog Marka do Uli. Teraz jak Marek jest wolny może skupić się na Uli. G :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadek tylko przyspieszył decyzję o porzuceniu Pauliny. Monologi jeszcze będą.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  3. Chyba przedwczoraj lub wczoraj obejrzałam powtórkowy odcinek BrzydUli, w którym Ula znajduje świecidełka i list od Sebastiana. Ta miniaturka jest bardzo na czasie, jakbyś szła łeb w łeb z serialem. U Ciebie ma to tragiczniejszy przebieg. Ula nieźle została poturbowana i sporo czasu upłynie zanim wydobrzeje. Marek do niej mówi, opowiada o intrydze, ale ona go nie słyszy. Co będzie, gdy się wybudzi, ujrzy Marka przy łóżku i wszystko sobie przypomni? Jak uświadomi sobie, że to jednak pośrednio przez Marka znalazła się pod kołami samochodu i trafiła do szpitala? Jeśli w dodatku zacznie mu robić wyrzuty i to przy swojej rodzinie, to ja czarno to widzę. Marek straci w oczach Cieplaków, a zaufanie jak wiadomo trudno jest odbudować zwłaszcza, że obiecał Józefowi, że Ula nie będzie przez niego cierpieć. Marek zrobił najważniejszy krok, mianowicie rozstał się z Pauliną. Ona czuje się upokorzona i nie wiadomo, czy nie będzie się mścić. Bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że lecą na TVN 7 ale nie oglądam i przypadek sprawił, że pokrywają się. Co do reszty wpisu to wszystko Marek będzie przeprowadzał rozważnie. Porozmawia z Cieplakiem, da czas Uli itp.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Przykro, że odkrycie tej intrygi skończyło się tak a nie inaczej.
    Oby Ula po wybudzeniu chociaż pozwoliła aby Marek jej to wszystko wytłumaczył. I mimo tego co odkryła dała im szansę na bycie razem. Dobrze postąpił Marek zrywając z Pauliną.
    Gdy czytałam dialog Marka z Sebastianem to z początku myślałam, że Sebastian nie jest taki zły. A jednak nazwał ją brzydulą i nadal nie widzi nic złego w tym całym jego pomyśle.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula pamiętliwa nie jest i w serialu miała jakieś kontakty z Markiem. Tutaj również będą. Co do Seby to masz rację. Myślałam, że nikt nie zauważy, że nawet wypadek go nie wzruszył mocno.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  5. Omal Ulka nie przypłaciła życiem odkrywając okrutną prawdę. Za bycie draniem, oszustem i cymbałem powinien pocierpieć.Niech ona nie wybacza mu zaraz po przebudzeniu.Na wszystko trzeba zasłużyć ,a on ją skrzywdził i nie zasługuje na nic innego jak potępienie. Zerwanie z Pauliną to jedyna rozsądną rzecz oprócz monologu w szpitalu.Niech bardziej się postara i udowodni ,iż jest coś wart.
    Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek trochę pocierpi, ale jak pisałam wyżej Ula wybaczy w końcu Markowi.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  6. Po zalogowaniu się na bloga zawsze po lewej stronie wyświetlał mi się pasek z informacją o wpisach, komentarzach, statystykach, układ, ustawienia a teraz jest puste miejsce. Tylko na króciutką chwilę mignie mi to. Co ciekawe to w telefonie i w laptopie męża jest wszystko ok. Tylko u mnie nie działa na laptopie. Sprawdzam sobie czasami statystykę dodaję coś w układzie a teraz nie mogę.
    Za pomoc z góry dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Mnie to wszystko się wyświetla jak wejdę w PROJEKT na górnym pasku po prawej stronie. Masz coś takiego? Jak w to klikniesz, to otworzy się strona a po jej lewej będziesz miała całą listę, którą wymieniłaś.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Tam również mi się nie wyświetla. Będę musiała chyba korzystać w wypadku sprawdzania statystyki z telefonu albo laptopa męża.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam.

      Usuń
  7. Ja kiedyś miałam podobnie ale dnia następnego wszystko wróciło samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie od wczoraj nic. W wolnych chwilach szukam po internecie, ale nic nie działa.
      Dzięki za wpis.

      Usuń
    2. To musi mieć coś wspólnego z nową Mozillą bo na starej działa. Tak jak na Gogle.

      Usuń
    3. Mnie dziś aktualizowała się Mozilla ale wszystko jest.
      Dziwne to.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Wielkie wow. No i taki Marek się podoba. Szkoda, że taki nie był w serialu. Walczy o Ule i nareszcie powiedział wszystkim prawdę. Nie martwił się, że zarządem. Teraz jak wybudzi się Ula to jestem ciekawa czy będzie chciała rozmawiać z Markiem. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Czekam na kolejną część.
    Też czekam na drugą cześć "skazani na miłość". Bardzo mnie to zaciekawiło *.*
    Pozdrawiam :)
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga część prawdy w kolejnej części. A wyznanie miłości również będzie, choć łatwo nie bedzie.
      Skazani na miłość dopiero po nowym roku. Najpierw to a później 2 części Rozmowy. Chciałabym jeszcze dodać mini na święta. Jest jeszcze coś takiego jak Pięć w jednym. Cierpliwości.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy następną część dodasz ????? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń