Ula
dokładnie wiedziała, że podsłuchiwać jest bardzo nieładnie, ale teraz nie
sposób było nie słuchać tego, co się dzieje za drzwiami sekretariatu.
Zastanawiała się również nad tym, czy ma wejść, czy przeczekać te burze. Po krótkim namyśle postanowiła zaryzykować, zapukać i dowiedzieć się o co im poszło.
-
Marek mogę przysiąc na wszystkie świętości, że to nie- słyszała błagalny ton
Wioli.
-To
kto? - odparł Marek, gdy wsuwała głowę w drzwi.
-Cześć-
odparli niemal razem. —Jakoś inaczej wyglądasz- dodał Marek.
-Ładniej-
wtrąciła i Wioletta.
-Dzięki-
odparła z zadowoleniem. —To o co wam poszło. Było was słychać aż na korytarzu.
-Marek
oskarża mnie, że powiedziałam Paulinie o jakimś spotkaniu w zajeździe Pod Strzechą.
-Pod
Strugą Wiola.
-Widzisz
Marek. Ja nawet nie wiem, jak się nazywał ten zajazd.
-W
twoim przypadku to żaden argument- mówił z wyrzutami. —Ciągle coś przekręcasz.
Poza tym słyszałaś, jak rozmawiałem z Sebą w piątek popołudniem o spotkaniu, żeby
dał mi na ten czas alibi i mówił, że idziemy na squasha.
-To o
niczym nie świadczy- przedstawiała swoje racje Kubasińska.
-Ale
to tajemnica chyba nie była Marek- zagadnęła Ula tak, jakby przyznała się do
winy.
-To
znaczy, że to ty- wtrącił.
-Nie
Marek. To było stwierdzenie, a nie pytanie. Po prostu Paulina sama mogła
wydedukować, że gdzieś wybierasz. I nie rozumiem, co było złego w tym, że idziesz
na spotkanie biznesowe. Chyba że takie nie było.
-Było
Ula. Paulina to samo musiała sobie
pomyśleć, bo pojawiła się w zajeździe chwilę po mnie.
-To
powinna być zadowolona, że zastała tam Terleckiego, a nie kobietę- dedukowała
Ula.
- Nie
do końca. Febo i Terlecki to wrogowie- zaczął wyjaśniać. —Aleks i Paulina
oskarżają go o wypadek rodziców. Przed wypadkiem Terlecki i wujek pokłócili się
ostro i teraz oboje uważają, że wujek Franczesko z tego powodu nie zapanował
nad kierownicą i spowodował wypadek. A argumenty, że wujek nie dostosował
prędkości do warunków atmosferycznych, do nich nie docierają. Gdy więc Paula
dotarła do zajazdu i zastała tam nas, zrobiła mi nie mniejszą awanturę, jakbym
był z kobietą. Oni uważają, że ich wrogowie są i moim. A Aleks pomimo tego, że
do dzisiaj był poza Warszawą, to już zdążył poinformować mnie, że nie zamierza
poprzez pana Terleckiego zawierać umów z klientami z Rosji. Gdyby nie Wiola to
nie dowiedzieliby się, kto dał mi namiary i mógłbym podpisać ze trzy intratne
umowy- dodał, patrząc na Wiolę.
-Kiedy
to naprawdę nie ja powiedziałam- zarzekała się Wioletta. —Ula może ma rację, że
Paulina sama coś zaczęła podejrzewać. Ostatnio ciągle o coś cię podejrzewała.
-Zgadzam
się z Wiolą- poparła ją. —Może faktycznie chciała cię sprawdzić, czy naprawdę
idziesz na squasha.
Sprawa
Uli, Wioli i Pauliny była również tematem w czasie lunchu, na który to Marek
wybrał się z Sebastianem.
-Coraz
bardziej jestem skołowany- mówił przyjacielowi. —Ula ma powody, aby być lojalna
wobec Pauliny a Wioletta jest zdolna do wszystkiego.
-Albo
faktycznie Paulina jest już tak obeznana w twoim temacie, że wie, kiedy
kłamiesz- stwierdził rozsądnie Olszański.
-Może.
Na razie muszę czekać z osądami. Kto wie czy któraś się nie zdradzi w końcu.
-A co
zrobisz, jak znajdziesz winną?
-Zwolnię
Seba. Nawet nie będę się zastanawiał.
Z
założonymi rękoma nie zamierzał czekać, bo w planach miał odczekać parę dni, aż
sprawa ucichnie i powiedzieć o dwóch różnych rzeczach zarówno Uli, jak i Wioli
i sprawdzić, która jej powie. Sebastianowi o tym natomiast nie powiedział z
obawy, że wszystko wypapla Wioli i ta będzie ostrożna. Już i tak uważał, że
Sebastian wie za dużo. W swoich domysłach nie mylił się, bo jeszcze tego samego
dnia powiedział Wioli o groźbach zwolnienia winnej. Kubasińska natomiast z
racji, że lubiła Ulę, to również uprzedziła ją o planach Marka.
Aleks tymczasem
w swoim biurze przegląda, to co udało się Paulinie przegrać z laptopa Uli na
pendrave. Ula w papierach zarówno w tych dosłownych, jak i elektronicznych
miała porządek, to mógł z łatwością rozeznać się w spotkaniach Marka, jego planach
na przyszłość i obecnych poczytaniach. Było tego zaś wystarczająco dużo, aby
część wiadomości wykorzystać i zaszkodzić Markowi.
Przez
kolejne trzy dni było spokojnie i nic nie wzbudzało podejrzeń Marka. W czwartek
jednak okazało się, że jeden z kontrahentów, z którym zamierzał nawiązać
współpracę, wybrał konkurencyjną firmę. Nie łączy jednak tego z donoszeniem
Paulinie. Sama Febo natomiast zdobywała nowe informacje, bo po raz drugi mogła
bez problemu usiąść do komputera Uli i skopiować nowe rzeczy zapisane w
poszczególnych folderach.
Okazja
na przeprowadzenie swojego planu nadarzyła się Markowi już w kolejny
poniedziałek, gdy Ula dostała ze szkoły Betti telefon, że ta złamała sobie rękę
i musi pojawić się w jednym ze szpitali. Po jej wyjściu i przed swoim wyjściem
na lunch przeprowadził rozmowę z Wiolettą.
- Pamiętasz
Kamilę Piątek? – zapytał, wchodząc do sekretariatu.
-To ta,
co ubiera się na czarno i wygląda, jakby obchodziła codziennie halogen? (halloween)- zapytała.
-Dokładnie
Wiola. Gdyby pojawiła się, to powiedz jej, że zadzwonię do niej i spław ją jak
najszybciej. Paulina nie może jej tu zobaczyć. Zrozumiałaś?
-Zrozumiałam.
Głupia nie jestem przecież- odparła.
-To
dobrze. Wychodzę na dwie godziny, to zapisuj wszystko, odbieraj telefony i nie
szlajaj się po firmie, tylko siedź w biurze. Sama zostajesz.
Na tym
jego plan nie kończył się, bo pojawienie się Kamili było tylko przykrywką do
tego na, co miała skusić się Wioletta. Tym zaś było pojawienie się kuriera z przesyłką
w postaci drobnego upominku samochodziku oraz liściku.
List zaś był tak sklejony w kopercie, że można było z łatwością odkleić, przeczytać i skleić kopertę powtórnie. To zaś było dla Wioletty pokusą nie do pokonania.
List zaś był tak sklejony w kopercie, że można było z łatwością odkleić, przeczytać i skleić kopertę powtórnie. To zaś było dla Wioletty pokusą nie do pokonania.
Mareczku z tobą jest jak z jaguarem. Szybka jazda, dzika ekstaza,
egzotyczna przygoda i sto procent satysfakcji. Roxi.
Po
powrocie do firmy Marek sprawdził przez siebie wysłaną przesyłkę i zastał
dokładnie sklejoną kopertę. Samochodzik w pudełku również był obrócony w inną
stronę. Kolejne godziny i cały wtorek mijał, więc Markowi na wyczekiwaniu na tym,
co się stanie. Miał jednak spokój ze strony Pauliny. O tym, że wie list był
czytany, Wioli jednak nie wspomniał. Równie dobrze Wioletta mogła nic nie mówić
Paulinie, jaki i Paulina, aby nie stracić informatora, nie robić mu tym razem awantury.
Cztery
dni później w piątkowy ranek, to Ula miała swój test lojalności wobec
szefa. Odbierając pocztę trafiła bowiem na dużą kolorową kopertę z agencji nieruchomości, a zaadresowaną na nazwisko Marka. Widniał na niej również widoczny dopisek największy wybór mieszkań do wynajęcia i kupna we Warszawie. Godzinę później zaś, gdy jechali za miasto do szwalni, to Marek zainicjował pewną rozmowę.
-Gdybyś
poprosił cię o coś nie do końca uczciwego, to zgodziłabyś się mi pomóc-
zagadnął.
-Zależy,
co to by było Marek.
-Chciałbym,
żebyś powiedziała Paulinie, jeśli by pytała oczywiście, że dzisiaj wieczorem pracujemy
w terenie. Oglądamy na przykład miejsca na wieczorną sesję zdjęciową.
-Nie
Marek- przerwała mu. —Jeszcze niedawno oskarżałeś mnie i Wiolę za donoszenie, a
teraz sam prawie o to samo prosisz.
-To
nie tak Ula. Nie idę na spotkanie z kobietą. To znaczy, chcę iść na otwarcie
nowego klubu, w którym występuje Mirabella, a Paulina nie znosi jej i z góry
założy, że będzie coś więcej, niż wysłuchanie jak śpiewa.
-Niezależnie
co masz w planach, to mówię nie- odparła stanowczo.
Podobnie
jak w przypadku Wioli miał opracowany drugi plan na podejście Uli, a pierwszy etap miał miejsce rano w firmie. Teraz musiał
znaleźć tylko odpowiedni moment na drugi etap. Niezależnie czy w szwalni, czy po powrocie do
firmy. Ten zaś nadarzył się już w szwalni. Trafił bowiem na odpowiednie miejsce, w
którym widział odbijający się korytarz w szybie drzwi i czekał na pojawienie
się Uli. Gdy dojrzał ją, to obrócił się tyłem i kącikiem oczu obserwował zbliżającą
się postać Uli. W odpowiednim momencie rozpoczął rozmowę wyciszonym telefonem.
-Tak,
tak dzwoniłem dzisiaj po ósmej do pana. (…) Wystarczy salon z aneksem kuchennym, sypialnia i
łazienka z dużą wanną- usłyszała Ula. —(….) Z innych wymogów to chyba tylko to,
żeby znajdowało się z dala od centrum i Lwowskiej. (…) Może być Kolbego (….) Nie
panie Nowakowski. Zapłacę gotówką za wynajem za rok z góry. (…) Możemy spotkać
się jutro po piętnastej, obejrzeć mieszkanie i ewentualnie podpisać umowę. (…) Do
widzenie-odparł, spoglądając ukradkiem w odbicie w szybach drzwi. Z
zadowoleniem stwierdził również, że Ula cicho odchodzi.
-Gdybym zboczył nieco z drogi i odwiedził panią Więcek moją wychowawczynię z liceum w domu spokojnej starości, to byłby dla ciebie jakiś problem? -zagadnął chwilę po wyjeździe spod szwalni.
-Nie- odparła błaho i wpatrując się w okno po drugiej stronie.
Miejsce pobytu
pani Więcek, jak na taki przybytek, wyglądał całkiem ładnie. Budynek był
otynkowany na biało, a do niego przylegał duży ogródek z ławeczkami.
-Mam
tu czekać, czy mogę iść z tobą? -
zapytała, bo siedzieć samej w aucie, nie chciała.
-Jeśli
chcesz, to nie mam nic przeciwko temu- odparł.
Byłą
wychowawczynię Marka zastali w ogrodzie w towarzystwie innych seniorów i
spędzili z nią przy kawie małą godzinę.
-Marek
zawsze miał rogaty charakter drogie dziecko- opowiadała jej z uśmiechem, gdy
poznały się i minęły pierwsze konsternacje. —W szkole było o nim tak samo
głośno, jak teraz w gazetach i Internecie.
-Ale
ma i zalety, a pani jest tego przykładem- wzięła go w obronę Ula.
-Halo
ja tu jestem- odezwał się sam zainteresowany.
-Czasami
miał to do siebie, że mówił, gdy o nic nie był pytany- zażartowała wychowawczyni.
-I
dlatego tak dobrze pani mnie zapamiętała- wtrącił, bo rozmowa przybierała złe tory.
—Szaraczek przeszedłby bez echa.
-Twoje
i Olszańskiego gadulstwo to jedna strona medalu a zapamiętanie ucznia to druga.
Umiałeś się wybić w tłumie. I nie chodzi tylko o urodę. Twoja bezpośredniość w
nawiązywaniu kontaktów robiła swoje.
-Ale lepsza
taka opinia niż chuligana- zawyrokowała Ula.
-To
prawda. Chociaż zdarzały się mu małe wybryki. To co młodzieży? Miło było was gościć, ale pewnie czeka was
praca, a ja mam jeszcze na tyle taktu, aby wiedzieć, że trzeba wizytę zakończyć-
dodała, wstając z ławeczki. —Odniosę kubki do kuchni i odprowadzę was na
parking.
-Proszę,
zostawi kubki- wtrąciła Ula. —Sama postaram się trafić do kuchni i odnieść.
-Ona
jest aniołem- zachwycała się pani Więcek, gdy oddaliła się wystarczająco daleko.
—Miła, dobra, uczynna, z empatią. Całkiem inna niż ta twoja narzeczona.
-Tak
pani myśli? Ja nie jestem jej pewny do końca. Ktoś szpieguje w moim biurze.
-I ty
myślisz, że to ona? – zapytała sugestywnie. —Bo ja myślę, że za dobrze z oczu
jej patrzy Mareczku.
-Mata
Hari na szpiega również nie wyglądała- argumentował.
-Ona a
Ula to dwie różne dusze. Pomijając w to, że Ula wpatrzona jest w ciebie jak w
obrazek. Ciągle brała cię w obronę.
-Jak
wpatrzona? Coś pani się przewidziało.
-Wzrok
mam jeszcze dobry Dobrzański- odparła. —Powtarzam ci to od lat, gdy próbowałeś
ściągać na lekcjach.
Ula
wkrótce dołączyła do nich, bo kubki oddała jednej z opiekunek, a pani Więcek
tak jak obiecała, odprowadziła ich do samochodu.
-Miło
było cię poznać Ula- żegnała ją z uśmiechem. —I zapraszam ponownie w
odwiedziny- dodała szczerze.
-Ta
trasa akurat jest częsta w naszych planach wyjazdowych, to kto wie, proszę
pani- odparła grzecznie. —I oczywiście, jeśli Marek się zgodzi.
-Skoro
obie panie sobie tego życzą to, dlaczego nie- odparł kurtuazyjnie.
W drodze
do Warszawy trzymali się dalej tematu pani Więcek i lat szkolnych. Marek
zastanawiał się również nad jej słowami, że Ula jest wpatrzona w niego jak w
obrazek. Wychowawczyni jego miała bowiem to do siebie, że umiała przejrzeć
człowieka na wylot i dostrzec to, co inni nie widzieli. On już w latach
szkolnych mógł doświadczyć tego i teraz mogło być podobnie. Przykładem na to zaś mogłyby być niepochlebne opinie na temat Pauliny po jej poznaniu i jak najbardziej pochlebne dzisiejsze o
Uli. Sam dokładnie wiedział o tych wszystkich złych cechach charakteru Pauliny i
dobrych Uli, a które mógł odkryć w okresie próbnym, gdy sprawa szpiegowania w
jego biurze nie ujrzała światła dziennego.
Popołudniowy
piątek i reszta weekendu minęły Markowi całkiem spokojnie, bo wyglądało na to,
że i Ula nie powiedziała Paulinie o wyjściu do klubu i o planach dotyczących mieszkania.
Tematu Uli jednak w rozmowach nie ominęli, bo jeszcze tego samego popołudnia nawiązała
się rozmowa.
-Mógłbyś
nie ciągnąć Uli ze sobą na każde spotkanie- rzekła mu, gdy pojawił się w domu. —Ludzie
komentują jej wygląd.
-Jest
moją asystentką i to należy do jej obowiązków- odparł z niesmakiem na ostatnie
zdanie. —I nie wiem, dlaczego masz pretensje. To ty wiedząc, jak wygląda przyprowadziłaś
ją jako kompetentną i odpowiednią osobę na moją sekretarkę.
-Mam
przynajmniej pewność, że nie zrobisz sobie z niej kolejnej kochanki- oznajmiła bez
ogródek i z wyniosłością.
-Tak myślałem- mruknął w odpowiedzi. —Mogłaś chociaż opuścić sobie mówienie o jej o trudnej sytuacji rodzinnej i powiedzieć prawdę. W wyrachowaniu i manipulacji jesteś mistrzynią.
-Wolę
to niż twój kolejny romans i pośmiewisko- rzuciła w odpowiedzi.
-Kawa na ławę Paula. Szpiegować mnie również jej kazałaś? -zapytał wprost.
CDN PO MINI SCHODY...
Wieczorem
z racji, że i Paulina wychodziła z Aleksem na kolację ze znajomymi z Włoch, to i
on bez jej awantur mógł pójść do klubu spotkać się z Sebastianem.
-Paula
przyznała się, że za zatrudnieniem Uli stoi tylko fakt brak jej urody i co za
tym idzie brak romansu z mojej strony- oznajmił mu już na początku spotkania.
-To
pewnie i ma w planach szpiegowanie poprzez Ulę- odparł sugestywnie.
-Spytałem
ją o to, to powiedziała, że to moje wymysły, bezpodstawne oskarżenia i że
jestem chyba przewrażliwiony na tym punkcie, skoro wszystkich oskarżam o
donoszenie.
-Tak
sobie myślę Marek, że mógłbyś odpłacić jej własną bronią.
-To
znaczy co? -zapytał, choć przypuszczał, o co chodzi Olszańskiemu.
-Zająć
się nią. Poza tym, gdybyś to ty zajął się Ulą, to by tobie sprzyjała, a nie
Paulinie. Dla ciebie to pestka, a sprawa słuszna.
-Nie
Seba. Nie mógłbym z nią- stanowczo odmówił.
-Ja
wiem, że nie wygląda jak Klaudia czy Mirabella, ale teraz, aż tak źle też nie
wygląda- kontynuował, nie zważając na słowa przyjaciela. —Raz po raz
zaprosiłbyś ją gdzieś po pracy, przytulił.
-Nie chodzi
o to- odparł z obawami, czy powiedzieć Sebastianowi o rozmowie z ich wychowawczynią.
—Boję się, że Ula coś czuje do mnie.
Dzisiaj, gdy byliśmy razem u pani Więcek, to powiedziała mi, że Ula jest
wpatrzone we mnie, a ostatnią rzeczą, jaka jest mi potrzebna to zakochana panna.
-Tym
lepiej Marek- wtrącił podekscytowany, tym co usłyszał. —Zakochana kobieta wiele zrobi i nie zrobi. Pomyśl
o tym czy nie warto zainwestować trochę czasu i uroku w Ulę i mieć pewność, że nie
będzie ci spiskować z Pauliną.
Czyżby szykowała nam się pewnego rodzaju intryga? A na miejscu Marka sprawdziłabym monitoring. Ale fakt te podchody są nieco zabawne. Zastanawiam się czy Violetta rzeczywiście nic nie powiedziała pannie Febo o liściku bo wystraszyła się konsekwencji, a może nie miała ku temu sposobności.
OdpowiedzUsuńMyślę, że była wychowawczyni może pomóc w przyszłości podjąć odpowiednie decyzje względem Pauliny oraz Uli.
Dziękuję za dzisiaj
Gorąco pozdrawiam
Julita
Zapewniam, że zarówno Ula jak i Wiola nie donoszą i jeśli coś kiedyś powiedzą to będzie przypadkiem. Paulina przez głupotę Wioli ma swój sposób.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
No, no bardzo fajny rozdział :) Wygląda na to że Viola także nic nie powiedziała Pauli, bo Uli jestem pewna. Dobrze jej z oczu patrzy, jak to powiedziała pani Więcek. Jeśli chodzi o końcówkę to szykuje się to że Marek będzie podrywał Ulę, chociaż za bardzo nie chce. Wychowawczyni od razu zauważyła że Ulka coś czuje do Dobrzańskiego ;)
OdpowiedzUsuńJakaś intryga musiała być i choć z oporami to w końcu Marek zacznie zajmować się Ulą. Czasami tak jest, że obcy widzą więcej więc pani Więcek to widzi.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Ciekawy rozdział, bo znów trochę niewiadomych.Szkoda tylko, że Ula nie wyczuwa złych intencji Pauliny. Pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńNie wyczuła, bo Paulina o nic na razie nie prosiła Ulę.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Teraz Marek knuje, ale ma dobre intencje, bo chce się dowiedzieć, która z dziewczyn jest tak wobec niego nielojalna i donosi Paulinie. Naiwność Uli może się tu na niej zemścić, bo jednak hasło do jej komputera zna Violetta, która nie omieszkała podzielić się nim z Pauliną. Teraz panna FE ma swobodny dostęp do wszelkich informacji jakie ten komputer zawiera a skoro tak, główna wina będzie obciążać Ulę.
OdpowiedzUsuńMarek po rozmowie z Sebastianem coraz bardziej jest pewny, co do uczuć, jakie żywi do niego Cieplakówna i w dodatku potwierdza to emerytowana nauczycielka. Uczciwe z jego strony jest to, że nie chce jej dawać żadnych złudnych nadziei, do czego usilnie namawia go Sebastian. Pani Więcek mimo, że już wiekowa osoba od razu zauważyła, że ze strony Uli to coś więcej niż tylko relacja podwładna - szef. Ciekawa jestem co z tego wyniknie.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Relacje Ula , Wiola, Paulina, Marek będą tak wymieszane, że Marek nie będzie ogarniał tego co się dzieje wokół niego. Ale słowa Seby weźmie do serca i zacznie spotykać się z Ulą.
UsuńPozdrawiam miło.