wtorek, 13 listopada 2018

Skazani na miłość cz. 3



Ula dokładnie wiedziała, że podsłuchiwać jest bardzo nieładnie, ale teraz nie sposób było nie słuchać tego, co się dzieje za drzwiami sekretariatu. Zastanawiała się również nad tym, czy ma wejść, czy przeczekać te burze. Po krótkim namyśle postanowiła zaryzykować, zapukać i dowiedzieć się o co im poszło.
- Marek mogę przysiąc na wszystkie świętości, że to nie- słyszała błagalny ton Wioli.
-To kto? - odparł Marek, gdy wsuwała głowę w drzwi.
-Cześć wam. Co tak ostro od rana- zagadnęła, przystając obok sofy.



-Cześć- odparli niemal razem. —Jakoś inaczej wyglądasz- dodał Marek.
-Ładniej- wtrąciła i Wioletta.
-Dzięki- odparła z zadowoleniem. —To o co wam poszło. Było was słychać aż na korytarzu.
-Marek oskarża mnie, że powiedziałam Paulinie o jakimś spotkaniu w zajeździe Pod Strzechą.
-Pod Strugą Wiola.
-Widzisz Marek. Ja nawet nie wiem, jak się nazywał ten zajazd.
-W twoim przypadku to żaden argument- mówił z wyrzutami. —Ciągle coś przekręcasz. Poza tym słyszałaś, jak rozmawiałem z Sebą w piątek popołudniem o spotkaniu, żeby dał mi na ten czas alibi i mówił, że idziemy na squasha.
-To o niczym nie świadczy- przedstawiała swoje racje Kubasińska.
-Ale to tajemnica chyba nie była Marek- zagadnęła Ula tak, jakby przyznała się do winy.
-To znaczy, że to ty- wtrącił.
-Nie Marek. To było stwierdzenie, a nie pytanie. Po prostu Paulina sama mogła wydedukować, że gdzieś wybierasz. I nie rozumiem, co było złego w tym, że idziesz na spotkanie biznesowe. Chyba że takie nie było.
-Było Ula.  Paulina to samo musiała sobie pomyśleć, bo pojawiła się w zajeździe chwilę po mnie.
-To powinna być zadowolona, że zastała tam Terleckiego, a nie kobietę- dedukowała Ula.
- Nie do końca. Febo i Terlecki to wrogowie- zaczął wyjaśniać. —Aleks i Paulina oskarżają go o wypadek rodziców. Przed wypadkiem Terlecki i wujek pokłócili się ostro i teraz oboje uważają, że wujek Franczesko z tego powodu nie zapanował nad kierownicą i spowodował wypadek. A argumenty, że wujek nie dostosował prędkości do warunków atmosferycznych, do nich nie docierają. Gdy więc Paula dotarła do zajazdu i zastała tam nas, zrobiła mi nie mniejszą awanturę, jakbym był z kobietą. Oni uważają, że ich wrogowie są i moim. A Aleks pomimo tego, że do dzisiaj był poza Warszawą, to już zdążył poinformować mnie, że nie zamierza poprzez pana Terleckiego zawierać umów z klientami z Rosji. Gdyby nie Wiola to nie dowiedzieliby się, kto dał mi namiary i mógłbym podpisać ze trzy intratne umowy- dodał, patrząc na Wiolę.
-Kiedy to naprawdę nie ja powiedziałam- zarzekała się Wioletta. —Ula może ma rację, że Paulina sama coś zaczęła podejrzewać. Ostatnio ciągle o coś cię podejrzewała.
-Zgadzam się z Wiolą- poparła ją. —Może faktycznie chciała cię sprawdzić, czy naprawdę idziesz na squasha.
Sprawa Uli, Wioli i Pauliny była również tematem w czasie lunchu, na który to Marek wybrał się z Sebastianem.
-Coraz bardziej jestem skołowany- mówił przyjacielowi. —Ula ma powody, aby być lojalna wobec Pauliny a Wioletta jest zdolna do wszystkiego.
-Albo faktycznie Paulina jest już tak obeznana w twoim temacie, że wie, kiedy kłamiesz- stwierdził rozsądnie Olszański.
-Może. Na razie muszę czekać z osądami. Kto wie czy któraś się nie zdradzi w końcu.
-A co zrobisz, jak znajdziesz winną?
-Zwolnię Seba. Nawet nie będę się zastanawiał.
Z założonymi rękoma nie zamierzał czekać, bo w planach miał odczekać parę dni, aż sprawa ucichnie i powiedzieć o dwóch różnych rzeczach zarówno Uli, jak i Wioli i sprawdzić, która jej powie. Sebastianowi o tym natomiast nie powiedział z obawy, że wszystko wypapla Wioli i ta będzie ostrożna. Już i tak uważał, że Sebastian wie za dużo. W swoich domysłach nie mylił się, bo jeszcze tego samego dnia powiedział Wioli o groźbach zwolnienia winnej. Kubasińska natomiast z racji, że lubiła Ulę, to również uprzedziła ją o planach Marka.
Aleks tymczasem w swoim biurze przegląda, to co udało się Paulinie przegrać z laptopa Uli na pendrave. Ula w papierach zarówno w tych dosłownych, jak i elektronicznych miała porządek, to mógł z łatwością rozeznać się w spotkaniach Marka, jego planach na przyszłość i obecnych poczytaniach. Było tego zaś wystarczająco dużo, aby część wiadomości wykorzystać i zaszkodzić Markowi.
Przez kolejne trzy dni było spokojnie i nic nie wzbudzało podejrzeń Marka. W czwartek jednak okazało się, że jeden z kontrahentów, z którym zamierzał nawiązać współpracę, wybrał konkurencyjną firmę. Nie łączy jednak tego z donoszeniem Paulinie. Sama Febo natomiast zdobywała nowe informacje, bo po raz drugi mogła bez problemu usiąść do komputera Uli i skopiować nowe rzeczy zapisane w poszczególnych folderach.

Okazja na przeprowadzenie swojego planu nadarzyła się Markowi już w kolejny poniedziałek, gdy Ula dostała ze szkoły Betti telefon, że ta złamała sobie rękę i musi pojawić się w jednym ze szpitali. Po jej wyjściu i przed swoim wyjściem na lunch przeprowadził rozmowę z Wiolettą.
- Pamiętasz Kamilę Piątek? – zapytał, wchodząc do sekretariatu.
-To ta, co ubiera się na czarno i wygląda, jakby obchodziła codziennie halogen? (halloween)- zapytała.
-Dokładnie Wiola. Gdyby pojawiła się, to powiedz jej, że zadzwonię do niej i spław ją jak najszybciej. Paulina nie może jej tu zobaczyć. Zrozumiałaś?
-Zrozumiałam. Głupia nie jestem przecież- odparła.
-To dobrze. Wychodzę na dwie godziny, to zapisuj wszystko, odbieraj telefony i nie szlajaj się po firmie, tylko siedź w biurze. Sama zostajesz.
Na tym jego plan nie kończył się, bo pojawienie się Kamili było tylko przykrywką do tego na, co miała skusić się Wioletta. Tym zaś było pojawienie się kuriera z przesyłką w postaci drobnego upominku samochodziku oraz liściku. 




List zaś był tak sklejony w kopercie, że można było z łatwością odkleić, przeczytać i skleić kopertę powtórnie.  To zaś było dla Wioletty pokusą nie do pokonania.
Mareczku z tobą jest jak z jaguarem. Szybka jazda, dzika ekstaza, egzotyczna przygoda i sto procent satysfakcji. Roxi.
Po powrocie do firmy Marek sprawdził przez siebie wysłaną przesyłkę i zastał dokładnie sklejoną kopertę. Samochodzik w pudełku również był obrócony w inną stronę. Kolejne godziny i cały wtorek mijał, więc Markowi na wyczekiwaniu na tym, co się stanie. Miał jednak spokój ze strony Pauliny. O tym, że wie list był czytany, Wioli jednak nie wspomniał. Równie dobrze Wioletta mogła nic nie mówić Paulinie, jaki i Paulina, aby nie stracić informatora, nie robić mu tym razem awantury.

Cztery dni później w piątkowy ranek, to Ula miała swój test lojalności wobec szefa. Odbierając pocztę trafiła bowiem na dużą kolorową kopertę z agencji nieruchomości, a  zaadresowaną na nazwisko Marka. Widniał na niej również widoczny dopisek największy wybór mieszkań do wynajęcia i kupna we Warszawie. Godzinę później zaś, gdy  jechali za miasto do szwalni, to Marek zainicjował pewną rozmowę.



-Gdybyś poprosił cię o coś nie do końca uczciwego, to zgodziłabyś się mi pomóc- zagadnął.
-Zależy, co to by było Marek.
-Chciałbym, żebyś powiedziała Paulinie, jeśli by pytała oczywiście, że dzisiaj wieczorem pracujemy w terenie. Oglądamy na przykład miejsca na wieczorną sesję zdjęciową.
-Nie Marek- przerwała mu. —Jeszcze niedawno oskarżałeś mnie i Wiolę za donoszenie, a teraz sam prawie o to samo prosisz.
-To nie tak Ula. Nie idę na spotkanie z kobietą. To znaczy, chcę iść na otwarcie nowego klubu, w którym występuje Mirabella, a Paulina nie znosi jej i z góry założy, że będzie coś więcej, niż wysłuchanie jak śpiewa.
-Niezależnie co masz w planach, to mówię nie- odparła stanowczo.
Podobnie jak w przypadku Wioli miał opracowany drugi plan na podejście Uli, a pierwszy etap miał miejsce rano w firmie. Teraz musiał znaleźć tylko odpowiedni moment na drugi etap. Niezależnie czy w szwalni, czy po powrocie do firmy. Ten zaś nadarzył się już w szwalni. Trafił bowiem na odpowiednie miejsce, w którym widział odbijający się korytarz w szybie drzwi i czekał na pojawienie się Uli. Gdy dojrzał ją, to obrócił się tyłem i kącikiem oczu obserwował zbliżającą się postać Uli. W odpowiednim momencie rozpoczął rozmowę  wyciszonym telefonem.
-Tak, tak dzwoniłem dzisiaj po  ósmej do pana. (…) Wystarczy salon z aneksem kuchennym, sypialnia i łazienka z dużą wanną- usłyszała Ula. —(….) Z innych wymogów to chyba tylko to, żeby znajdowało się z dala od centrum i Lwowskiej. (…) Może być Kolbego (….) Nie panie Nowakowski. Zapłacę gotówką za wynajem za rok z góry. (…) Możemy spotkać się jutro po piętnastej, obejrzeć mieszkanie i ewentualnie podpisać umowę. (…) Do widzenie-odparł, spoglądając ukradkiem w odbicie w szybach drzwi. Z zadowoleniem stwierdził również, że Ula cicho odchodzi.
 Droga powrotna, jak mógł Marek przypuszczać, do najmilszych nie należała, bo Ula ewidentnie była na niego obrażona. O powody nawet nie musiał pytać i udawał, że nic nie dostrzega.
-Gdybym zboczył nieco z drogi i odwiedził panią Więcek moją wychowawczynię z liceum w domu spokojnej starości, to byłby dla ciebie jakiś problem? -zagadnął chwilę po wyjeździe spod szwalni.
-Nie- odparła błaho i wpatrując się w okno po drugiej stronie.


Miejsce pobytu pani Więcek, jak na taki przybytek, wyglądał całkiem ładnie. Budynek był otynkowany na biało, a do niego przylegał duży ogródek z ławeczkami.
-Mam tu czekać, czy mogę iść z tobą? -  zapytała, bo siedzieć samej w aucie, nie chciała.  
-Jeśli chcesz, to nie mam nic przeciwko temu- odparł.


Byłą wychowawczynię Marka zastali w ogrodzie w towarzystwie innych seniorów i spędzili z nią przy kawie małą godzinę.
-Marek zawsze miał rogaty charakter drogie dziecko- opowiadała jej z uśmiechem, gdy poznały się i minęły pierwsze konsternacje. —W szkole było o nim tak samo głośno, jak teraz w gazetach i Internecie.
-Ale ma i zalety, a pani jest tego przykładem- wzięła go w obronę Ula.
-Halo ja tu jestem- odezwał się sam zainteresowany.
-Czasami miał to do siebie, że mówił, gdy o nic nie był pytany- zażartowała wychowawczyni.
-I dlatego tak dobrze pani mnie zapamiętała- wtrącił, bo rozmowa przybierała złe tory. —Szaraczek przeszedłby bez echa.
-Twoje i Olszańskiego gadulstwo to jedna strona medalu a zapamiętanie ucznia to druga. Umiałeś się wybić w tłumie. I nie chodzi tylko o urodę. Twoja bezpośredniość w nawiązywaniu kontaktów robiła swoje.
-Ale lepsza taka opinia niż chuligana- zawyrokowała Ula.
-To prawda. Chociaż zdarzały się mu małe wybryki. To co młodzieży?  Miło było was gościć, ale pewnie czeka was praca, a ja mam jeszcze na tyle taktu, aby wiedzieć, że trzeba wizytę zakończyć- dodała, wstając z ławeczki. —Odniosę kubki do kuchni i odprowadzę was na parking.
-Proszę, zostawi kubki- wtrąciła Ula. —Sama postaram się trafić do kuchni i odnieść.
-Ona jest aniołem- zachwycała się pani Więcek, gdy oddaliła się wystarczająco daleko. —Miła, dobra, uczynna, z empatią. Całkiem inna niż ta twoja narzeczona.
-Tak pani myśli? Ja nie jestem jej pewny do końca.  Ktoś szpieguje w moim biurze.
-I ty myślisz, że to ona? – zapytała sugestywnie. —Bo ja myślę, że za dobrze z oczu jej patrzy Mareczku.
-Mata Hari na szpiega również nie wyglądała- argumentował.
-Ona a Ula to dwie różne dusze. Pomijając w to, że Ula wpatrzona jest w ciebie jak w obrazek. Ciągle brała cię w obronę.
-Jak wpatrzona? Coś pani się przewidziało.
-Wzrok mam jeszcze dobry Dobrzański- odparła. —Powtarzam ci to od lat, gdy próbowałeś ściągać na lekcjach.
Ula wkrótce dołączyła do nich, bo kubki oddała jednej z opiekunek, a pani Więcek tak jak obiecała, odprowadziła ich do samochodu. 
-Miło było cię poznać Ula- żegnała ją z uśmiechem. —I zapraszam ponownie w odwiedziny- dodała szczerze.
-Ta trasa akurat jest częsta w naszych planach wyjazdowych, to kto wie, proszę pani- odparła grzecznie. —I oczywiście, jeśli Marek się zgodzi.
-Skoro obie panie sobie tego życzą to, dlaczego nie- odparł kurtuazyjnie.
W drodze do Warszawy trzymali się dalej tematu pani Więcek i lat szkolnych. Marek zastanawiał się również nad jej słowami, że Ula jest wpatrzona w niego jak w obrazek. Wychowawczyni jego miała bowiem to do siebie, że umiała przejrzeć człowieka na wylot i dostrzec to, co inni nie widzieli. On już w latach szkolnych mógł doświadczyć tego i teraz mogło być podobnie.  Przykładem na to zaś mogłyby być niepochlebne opinie na temat Pauliny po jej poznaniu i jak najbardziej pochlebne dzisiejsze o Uli. Sam dokładnie wiedział o tych wszystkich złych cechach charakteru Pauliny i dobrych Uli, a które mógł odkryć w okresie próbnym, gdy sprawa szpiegowania w jego biurze nie ujrzała światła dziennego.

Popołudniowy piątek i reszta weekendu minęły Markowi całkiem spokojnie, bo wyglądało na to, że i Ula nie powiedziała Paulinie o wyjściu do klubu i o planach dotyczących mieszkania. Tematu Uli jednak w rozmowach nie ominęli, bo jeszcze tego samego popołudnia nawiązała się rozmowa.
-Mógłbyś nie ciągnąć Uli ze sobą na każde spotkanie- rzekła mu, gdy pojawił się w domu. —Ludzie komentują jej wygląd.
-Jest moją asystentką i to należy do jej obowiązków- odparł z niesmakiem na ostatnie zdanie. —I nie wiem, dlaczego masz pretensje. To ty wiedząc, jak wygląda przyprowadziłaś ją jako kompetentną i odpowiednią osobę na moją sekretarkę.
-Mam przynajmniej pewność, że nie zrobisz sobie z niej kolejnej kochanki- oznajmiła bez ogródek i z wyniosłością.
-Tak myślałem- mruknął w odpowiedzi.  —Mogłaś chociaż opuścić sobie mówienie o jej o trudnej sytuacji rodzinnej i powiedzieć prawdę. W wyrachowaniu i manipulacji jesteś mistrzynią. 
-Wolę to niż twój kolejny romans i pośmiewisko- rzuciła w odpowiedzi.
-Kawa na ławę Paula. Szpiegować mnie również jej kazałaś? -zapytał wprost.

Wieczorem z racji, że i Paulina wychodziła z Aleksem na kolację ze znajomymi z Włoch, to i on bez jej awantur mógł pójść do klubu spotkać się z Sebastianem.


-Paula przyznała się, że za zatrudnieniem Uli stoi tylko fakt brak jej urody i co za tym idzie brak romansu z mojej strony- oznajmił mu już na początku spotkania.
-To pewnie i ma w planach szpiegowanie poprzez Ulę- odparł sugestywnie.
-Spytałem ją o to, to powiedziała, że to moje wymysły, bezpodstawne oskarżenia i że jestem chyba przewrażliwiony na tym punkcie, skoro wszystkich oskarżam o donoszenie.  
-Tak sobie myślę Marek, że mógłbyś odpłacić jej własną bronią.
-To znaczy co? -zapytał, choć przypuszczał, o co chodzi Olszańskiemu. 
-Zająć się nią. Poza tym, gdybyś to ty zajął się Ulą, to by tobie sprzyjała, a nie Paulinie. Dla ciebie to pestka, a sprawa słuszna.
-Nie Seba. Nie mógłbym z nią- stanowczo odmówił.
-Ja wiem, że nie wygląda jak Klaudia czy Mirabella, ale teraz, aż tak źle też nie wygląda- kontynuował, nie zważając na słowa przyjaciela. —Raz po raz zaprosiłbyś ją gdzieś po pracy, przytulił.
-Nie chodzi o to- odparł z obawami, czy powiedzieć Sebastianowi o rozmowie z ich wychowawczynią.  —Boję się, że Ula coś czuje do mnie. Dzisiaj, gdy byliśmy razem u pani Więcek, to powiedziała mi, że Ula jest wpatrzone we mnie, a ostatnią rzeczą, jaka jest mi potrzebna to zakochana panna.
-Tym lepiej Marek- wtrącił podekscytowany, tym co usłyszał.  —Zakochana kobieta wiele zrobi i nie zrobi. Pomyśl o tym czy nie warto zainwestować trochę czasu i uroku w Ulę i mieć pewność, że nie będzie ci spiskować z Pauliną.
CDN PO MINI SCHODY...

8 komentarzy:

  1. Czyżby szykowała nam się pewnego rodzaju intryga? A na miejscu Marka sprawdziłabym monitoring. Ale fakt te podchody są nieco zabawne. Zastanawiam się czy Violetta rzeczywiście nic nie powiedziała pannie Febo o liściku bo wystraszyła się konsekwencji, a może nie miała ku temu sposobności.
    Myślę, że była wychowawczyni może pomóc w przyszłości podjąć odpowiednie decyzje względem Pauliny oraz Uli.
    Dziękuję za dzisiaj
    Gorąco pozdrawiam
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że zarówno Ula jak i Wiola nie donoszą i jeśli coś kiedyś powiedzą to będzie przypadkiem. Paulina przez głupotę Wioli ma swój sposób.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  2. No, no bardzo fajny rozdział :) Wygląda na to że Viola także nic nie powiedziała Pauli, bo Uli jestem pewna. Dobrze jej z oczu patrzy, jak to powiedziała pani Więcek. Jeśli chodzi o końcówkę to szykuje się to że Marek będzie podrywał Ulę, chociaż za bardzo nie chce. Wychowawczyni od razu zauważyła że Ulka coś czuje do Dobrzańskiego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakaś intryga musiała być i choć z oporami to w końcu Marek zacznie zajmować się Ulą. Czasami tak jest, że obcy widzą więcej więc pani Więcek to widzi.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Ciekawy rozdział, bo znów trochę niewiadomych.Szkoda tylko, że Ula nie wyczuwa złych intencji Pauliny. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyczuła, bo Paulina o nic na razie nie prosiła Ulę.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Teraz Marek knuje, ale ma dobre intencje, bo chce się dowiedzieć, która z dziewczyn jest tak wobec niego nielojalna i donosi Paulinie. Naiwność Uli może się tu na niej zemścić, bo jednak hasło do jej komputera zna Violetta, która nie omieszkała podzielić się nim z Pauliną. Teraz panna FE ma swobodny dostęp do wszelkich informacji jakie ten komputer zawiera a skoro tak, główna wina będzie obciążać Ulę.
    Marek po rozmowie z Sebastianem coraz bardziej jest pewny, co do uczuć, jakie żywi do niego Cieplakówna i w dodatku potwierdza to emerytowana nauczycielka. Uczciwe z jego strony jest to, że nie chce jej dawać żadnych złudnych nadziei, do czego usilnie namawia go Sebastian. Pani Więcek mimo, że już wiekowa osoba od razu zauważyła, że ze strony Uli to coś więcej niż tylko relacja podwładna - szef. Ciekawa jestem co z tego wyniknie.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacje Ula , Wiola, Paulina, Marek będą tak wymieszane, że Marek nie będzie ogarniał tego co się dzieje wokół niego. Ale słowa Seby weźmie do serca i zacznie spotykać się z Ulą.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń