Z odsłuchaniem wiadomości
nagranej przez Marka Ula poczekała dobrą godzinę. Chciała w samotności
posłuchać jego głosu, a była w towarzystwie Maćka. W drodze do firmy mijali
jakiś wypadek, ale ona zainteresowana oglądanie nie była i odwróciła głowę. Od
przyjaciela słyszała tylko, że dobrze to nie wygląda. Gdy odwiózł ją już do
firmy, to nieoczekiwanie pojawił się Piotr i wyciągnął na kawę. Poszła, choć
ochoty nie miała, bo ciągle zastanawiała się, co jest na poczcie głosowej.
Ostatniej nocy, gdy pracowała z Markiem, czuła się tak swobodnie i szczęśliwie,
i teraz myślała, że może i Marek czuł to samo i powie coś w stylu, że zostaje.
Gdy Piotr w końcu poszedł sobie, sięgnęła po telefon i zaczęła z uśmiechem na
ustach słuchać słów Marka.
Ula jestem w domu,
więc jakbyś potrzebowała mojej pomocy, to przyjadę do firmy. Przebiorę się
tylko, odświeżę i….
Dalej był tylko słychać
jakieś trzaski i klakson. Szybko oddzwoniła, ale nikt nie odbierał. Długo nie
zastanawiając się, pobiegła do Piotra na parking. Biegnąc zaś, zrozumiała jedną
ważną rzecz.
-Piotr poczekaj -wołała za
nim. —Coś się musiało stać Markowi. Nagrał mi się i nagle było słychać huk
-mówiła chaotycznie. —Teraz jego telefon jest nieaktywny.
-Ula bez nerwów. Zadzwoń do
firmy.
-Masz rację. Zadzwonię do Wioli.
-Wiola wiesz może coś o
Marku? -pytała, gdy tylko usłyszała jej głos. —Nikt nic ci nie mówił.
-A co znowu jakaś panienka?
-odparła pytaniem.
-Już nic Wiola. —Nic
nie wie -rzekła i do Sosnowskiego.
-Brak wiadomości to dobra
wiadomość Ula -pocieszał.
-Seba powinien coś wiedzieć -rzekła,
wybierając jego numer. —On na pewno coś wie. Są przyjaciółmi.
Na połączenie długo nie
czekała.
-Cześć Seba. Dzwonił do mnie Marek, ale coś się musiało
stać. Słyszałam trzaski, klaksony i brzęk szkła. Dzwoniłam do niego, ale nie
odbiera.
-Spokojnie Ula -wtrącił
Olszański. —Marek miał wypadek, ale jest cały i zdrowy. Jakiś idiota uderzył w
tył jego auta a on w kolejny samochód. Rozmawiałem z nim parę minut temu.
Zadzwonił do mnie do pracy i powiedział, że pomimo tego, że nic mu nie jest, to
jest w szpitalu, bo musi poddać się badaniom. Również tym na zawartość alkoholu
we krwi i obecność narkotyków. Policja i ubezpieczyciele muszą wszystko mieć
jasne. A nie dzwonił, bo upadł mu telefon i gdzieś leży w jego samochodzie. Mam
właśnie sprawdzić, gdzie go odholowali.
-Dzięki Bogu Seba. Tak bardzo
się bałam, że, że – zaczęła, ale bała się dokończyć. —Wczoraj pracowaliśmy całą
noc i bałam się, że to przez mnie. Nie spał całą noc.
-Wiem Ulka, że pracowaliście.
Rozmawiałem z nim rano i nie był w najlepszym nastroju.
-Mówiłam mu, żeby wziął wolne
i wyspał się, ale widocznie nie posłuchał mnie.
-On z innych powodów jest
nieswój Ula. Jego dusza cierpi. Chyba staję się sentymentalny, bo wierszem
mówię- rzekł ni do siebie, ni do niej. —A ty, gdzie jesteś i kiedy przyjdziesz?
Pshemko wariuje, a tylko ty masz na niego dobry wpływ.
-Będę za jakiś kwadrans
-odparła.
-Marek jest cały i zdrowy
-powiedziała do Sosnowskiego, chociaż już to słyszał. —Musi poddać się
rutynowym badaniom.
-To dobrze, że nic mu nie
jest. To, co oprowadzę cię do pracy -zaoferował również swoją pomoc. —Jesteś
zbyt zdenerwowana. Jeszcze z tych schodów spadniesz.
-Nie Piotr -wtrąciła. —Te
parę minut niepewności, co z Markiem otworzyły mi oczy. Nie mogę ani być z tobą,
ani wyjechać.
-Czyli Marek wygrał -odparł z
goryczą.
-Nie Piotr. Marek już i tak
wybrał. Sam widziałeś spotkania z Pauliną. Teraz słyszałam, że jadą razem na
wakacje.
-I mimo to chcesz zostać tu i
dręczyć się ich widokiem? -pytał z niedowierzaniem.
-Tu czy tam i tak dręczyłabym
się Markiem i tym, że ciebie okłamuję. Tylko
wydawało mi się, że coś może między nami być więcej niż zwykła znajomość.
-To po co szukałaś kontaktu
ze mną?
- Sam wiesz, że to moje koleżanki za
moimi plecami pojechały do ciebie. Nie prosiłam o to.
-Wiem, ale później mogłaś
zakończyć znajomość. Może chciałaś odegrać się na Marku i udowodnić mu, że i ty możesz mieć
kogoś.
-Nie Piotr. Nie jest to żadne
odegranie się. Poza tym nie potrafiłabym
udawać, że cię kocham. Najgorsze co mogłoby nas spotkać, to życie w kłamstwie.
Sama brzydzę się kłamstwem, a podobnie postępowałabym.
-Może jak wyjadę, zatęsknisz
i zmienisz zdanie -mówił z nadzieją.
-Nie Piotr. To się wie.
-Szczerość do bólu mi
fundujesz.
-Przepraszam. Przepraszam, że
dawałam ci dwa miesiące nadziei i że cię nie kocham. Cześć Piotr i dziękuję za
wszystko -dodała i szybko odeszła.
-Mimo to będę czekał na
ciebie jurto o dwunastej pod ambasadą -odparł do odchodzącej Uli.
Po odejściu usiadła jeszcze
na chwilę na ławce, aby pomyśleć nad dalszym życiem bez Marka i Piotra.
Nie mogłabym inaczej
postąpić. Już prędzej powinnam rozwiązać sprawę z Piotrem. Po tym, jak
przeczytałam list. Wtedy była jeszcze
szansa dla mnie i Marka, a teraz przepadło. Stracił nadzieję na związek i
wrócił do Pauliny.
Gdy wróciła do firmy, poszła
do bufetu.
-Jesteś w końcu -zaczęła Iza.
—Miłość miłością Ulka, ale pokaz jest już jutro.
-Właśnie mówiłyśmy, że ta
strzała amora mogłaby uderzyć dwa dni później -dorzuciła Ela.
-A ja właśnie rozstałam się z
Piotrem -oznajmiła im bez owijania w bawełnę.
-Co zrobiłaś? -zapytał obie.
-Rozstałam się z Piotrem. Dobrze
słyszałyście.
-Jak rozstałaś? -pytała Iza.
—Przecież jeszcze wczoraj nie odstępował cię na krok. A dzisiaj przyszedł tylko
po to, aby zabrać cię na kawę przed pracą.
-Nie mogę być z kimś, kogo tylko
lubię. Z Markiem też nie jestem.
-To przez ten wypadek Marka?
-zapytała dla odmiany Ela. —On zawsze wejdzie ci w paradę.
-Marek już wybrał, więc nie
dlatego zerwałam z Piotrem.
-Ula, ale z Piotrem pasowaliście
do siebie -przekonywała Ela. —Mało jest takich porządnych facetów. On by ci
nieba przychylił.
-I miałabym z nim być z
rozsądku? To tak samo podłe, jak być z kimś z wyrachowania.
-Zapomniałaś już, jak
pocieszał cię po tym, co zrobił ci Marek -argumentowała Iza. —Albo jak nie
patrzył na twoją urodę, tylko zainteresował się tobą, jak byłaś jeszcze prostą
i skromną Ulą?
-A Marek jak zwykle dostał
olśnienia, jak wypiękniałaś -dorzuciła bufetowa.
-Dajcie jej spokój dziewczyny
-odezwała się milcząca dotąd Ala, która znała więcej faktów. —To jej sprawa.
-Właśnie a wdzięczności jest
tak samo złym powodem, jak rozsądek, żeby być z kimś? Poza tym nie znacie
wszystkich faktów. Marek pokochał mnie prędzej. Tak napisał mi w liście.
-To dziwny sposób znalazł
sobie na okazywanie miłości -kpiła Ela.
-Naprawdę chcecie, abym była
nieszczęśliwa -pytała z rezygnacją.
-Chcemy, żebyś nie cierpiała
znowu z powodu Marka -odparła ugodowo Iza.
-Jestem dorosła i sama wiem,
co jest dla mnie najlepsze. Związek z Piotrem to zamknięty rozdział.
Trzy godziny później Marek pojawił
się w firmie. Paulina również pojawiła się, bo zdążyła dowiedzieć się o wypadku
Marka. W holu, gdy tylko dojrzała go, to podbiegła, cmoknęła w policzek, a ślad
po pomadce rozsmarowała. Świadkiem powitania była Ula, która akurat wychodziła
z windy. Szybko jednak wsunęła się z powrotem do windy i pojechała na górę.
-Marco, ile razy jeszcze
będziesz straszył mnie swoimi wypadkami?
-Skąd wiesz o wypadku?
-zapytał błaho.
-Dzwonił ktoś z policji na
domowy numer z informacją, że mają twój telefon i jest do odbioru na
komisariacie. Może pojedziesz teraz po niego, a później pójdziemy coś zjeść
-zaszczebiotała. —Powinniśmy porozmawiać Marco. Tyle się działo ostatnio między
nami, że pomyślałam sobie, że może razem wyjedziemy. Wiem, że wybierasz się na
urlop tak jak ja.
-Masz rację Paula, musimy
porozmawiać, ale nie zamierzam nigdzie wychodzić -odparł stanowczo. —Ani
wyjeżdżać. Zrozum, że nas już nie ma i nie będzie.
-To po co były te ostatnie
spotkania? -pytała z rozdrażnieniem. —Naprawdę chciałeś wyciągnąć ode mnie
tylko te informacje? Tak bardzo zależy
ci na niej? Ona już wybrała, a ty dalej bawisz się w samarytanina.
-Można i tak kochać Paula. Ty
tego jednak nie zrozumiesz, bo kochasz tylko brata i siebie. Może jeszcze
pieniądze.
-A ty żyjesz mrzonkami
-rzuciła zjadliwie. —Ona nie kocha cię, a ja mogę znowu być twoja.
-Nie Paula. Albo będę z Ulą,
albo sam.
-Jeszcze zatęsknisz za
kobietą -mówiła sarkastycznie. —Nie potrafisz żyć seksu i sam wrócisz do mnie.
-Prędzej pójdę do klubu na
panienki Paula, niż trafię do twojego łóżka -rzekł pewnym głosem. —Miłego lotu
-dodał, odchodząc.
-Co chciała Paula? -zapytał
nieoczekiwanie Sebastian, który pojawił się w holu i widział przez chwilę, jak
Marek rozmawiał z Febo.
-Wymyśliła sobie, że może
łączyć nas łóżko i że możemy razem wyjechać do Włoch.
-Jak łóżko Marek? -pytał
zszokowany. — Zaproponowała ci sam seks.
-Poniekąd. Powiedziałem jej,
że kocham Ulę a ona pomimo tego może być ze mną i jak zapragnę bliskości z
kobietą, to jest chętna.
-Z tej strony jej nie znałem -stwierdził z ciągłym niedowierzaniem. — A co z tym wyjazdem?
-Zaproponowała wspólny urlop.
-Chodziły takie słuchy Marek,
że macie wyjechać. Pewnie sama je rozpowiedziała.
-Pewnie tak. Gdyby nasze
stosunki były inne, to może zgodziłbym się na wspólny wyjazd, a tak muszę sam
wyjechać.
-Naprawdę musisz? Może spróbujesz
jeszcze raz porozmawiać z Ulką -proponował delikatnie.
-Ula już wybrała Piotra i
Boston -odparł zrezygnowanym tonem.
-Może nie. Gdy odsłuchała
twoją wiadomość, dzwoniła do mnie i pytała, co ci się stało. Nieźle ją
zmartwiłeś.
-W końcu jesteśmy
przyjaciółmi Seba.
-Ale sam mówiłeś kiedyś, że
kochała cię naprawdę, a tego się nie zapomina -argumentował.
-Widocznie myliłem się Seba. Przepadło
i tyle.
-Ja mimo to uważam, że
powinieneś porozmawiać na spokojnie. Możesz kiedyś żałować, że nie spróbowałeś.
-Później pogadam -odparł na
odczepne. —Zadowolony? Byłeś już na lunchu? Paula chciała zaprosić mnie, ale
nie miałem ochoty z nią wychodzić. Stawiam.
-Skoro stawiasz, to chętnie.
Ula tymczasem w swoim gabinecie ciągle miała przed oczami scenę z holu.
Wrócili do siebie, to już
koniec. Muszę zmienić pracę. Nie chcę ponownie przechodzić przez męczarnie i
patrzeć na nich. Dawana miłość jednak nie rdzewieje.
Rozmyślania jej przerwało nadejście Wioli.
-Ulka, czy to prawda, co
mówiły dziewczyny w bufecie? -zaczęła od drzwi. —Rzuciłaś Piotra?
-News dnia się szykuje
-odparła do siebie. —Dobrze słyszałaś Wiola. I nie mów mi tylko, jak głupio postąpiłam.
-Jak tu przyszłaś, to żadnego
chłopaka nie miałaś, a teraz rzucasz facetami jak rękawiczkami. Najpierw Marek,
a teraz Piotr. Marka mogę zrozumieć, ale Piotra już nie.
-Wiola Marek to Sebastian, a
Piotr to Artur. Teraz rozumiesz.
-To znaczy, że na Marku ci
zależy? -pytała.
-To znaczy, że nie mogę wchodzić
w coś, co nie ma przyszłości Wiola. Marek to inna inszość.
-Fakt nie możesz. Głowa do
góry Ula. Na Piotrze i Marku świat się nie kończy.
-Dlaczego życie musi być
takie pokrętne Wiola i za złe wybory i pomyłki w miłości trzeba drogo płacić.
-Nie wiem dlaczego, ale wiem,
że nie można się poddawać. Powinnaś spotkać się z Markiem i porozmawiać jak
cywilizowani ludzie.
-I co mam mu powiedzieć?
Marek miłość do Piotra już mi przeszła? Zwłaszcza że wrócił do Pauliny.
-Dokładnie tak. Sebulek mówi,
że dla ciebie haruje jak wół w oręży. Spotkaj się z nim i powiedz prawdę.
-Pytanie, tylko czy on będzie
chciał spotkać się ze mną.
-Zawsze możesz na dywanik go
posłać. Jesteś w końcu panią prezes.
-Dzięki Wiola. Jesteś nie
tylko oddaną sekretarką, ale i przyjaciółką.
-Serio Ulka? Jestem twoją
przyjaciółką? Paula nigdy nic mi takiego
nie powiedziała.
Szykując się do domu, Ula miała
nadzieję, że tam będzie miała trochę spokoju. Maciek jednak pojawił się u niej jeszcze, zanim weszła do domu.
-Słyszałem od Ani, że Markowi
samochód skasowali, a jemu cudem nic się nie stało -rzekł, jak tylko znaleźli się w korytarzu.
-To był ten wypadek, który
mijaliśmy. I fakt miał sporo szczęścia, że wyszedł bez szwanku. Podobno nie ma
nawet zadrapania. W chwili wypadku nagrywał mi się i tak samo strasznie, jak wyglądało,
dało się usłyszeć. Huki, trzaski, klaksony. Bałam się, że to przez mnie miał
wypadek. Całą noc zatrzymałam go w pracy i mógł być przemęczony. Na szczęście
nie była to jego wina.
-A jak sprawy z Piotrem stoją?
-zagadnął. —Widziałem go rano przed firmą. Doszliście w końcu do jakiegoś
porozumienia w sprawie Bostonu? Jedziesz robić karierę w…
-Rozstałam się z nim -wtrąciła.
—I nie mów, jak głupio zrobiłam. Wystarczy, to co powiedziała mi Ela i Iza.
-Nie zamierzam Ula -odparł po
chwili. —Na początku myślałem, że Piotr to dobre rozwiązanie, ale widziałem różnice
między tym, jak patrzysz na Marka, a jak na Piotra.
-To, dlaczego nic prędzej nie
mówiłeś?
-Bo nic by to nie dało.
Kiedyś mówiłem ci, żebyś dała sobie spokój z Markiem i nie posłuchałaś mnie. Teraz
byłoby tak samo. Tylko co teraz? On podobno
wrócił do Pauliny.
-Postaram się żyć bez Marka. Wiem,
że będzie trudno, ale nie mogłabym również żyć z Piotrem. Będzie dobrze Maciuś
-mówił, próbując brzmieć optymistycznie. —Jestem teraz inna niż rok temu. Ładna,
pewniejsza siebie i jeśli odejdę z F&D to znajdę sobie inną pracę albo
zajmę się PRO -es. Nie jestem już brzydulą.
-Tylko to nie sprawiedliwe
Ula. Wszyscy wokół ciebie znaleźli kogoś. Ja, twój tato, Wiola, Ela.
-Widocznie nie wszystkim
pisana jest miłość i nie wszystko można mieć -odparła ze smutkiem.
Marek tymczasem po lunchu z
Sebastianem postanowił spróbować jeszcze raz porozmawiać z Ulą. Dodatkową
motywacją było, to co Wiola powiedziała mu przez telefon. W pracy już jej nie
zastał, a od Ani dowiedział się, że zrobiła sobie wolne i pojechała do domu. To
problemu dla niego nie stanowiło, bo pożyczył auto od Seby i pojechał do
Rysiowa. Ulę spotkał przed domem, gdy odprowadzała Maćka.
-Marek? Co tu robisz? -pytała
jednocześnie zaskoczona, ale i szczęśliwa.
-Nie mogę tak bezczynnie
siedzieć Ula i przyjechałem poszukać swojej szansy. Kocham cię i wiem, że i ty
mnie kochasz. Wiem też od Wioli, że rozstałaś się z Piotrem, więc nie mów, że
jest inaczej.
-Nie zamierzam Marek -odparła
ze wzruszeniem. —Gdy odsłuchiwałam twoją wiadomość i gdy nagle usłyszałam
trzaski i klakson, to serce mi zamarło i zrozumiałam, że ciągle cię kocham. Bałam się, że coś ci się stało. Tysiąc
razy bardziej wolałabym, żebyś był już z Pauliną, niż miałoby coś ci się stać.
-Kochanie i to jest prawdziwa
miłość -mówił, biorąc w swoje dłonie jej twarz. —Ja byłem zdecydowany
zrezygnować z ciebie dla twojego szczęścia.
-Moje szczęście może być
tylko przy tobie Marek. Kocham cię od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam cię przed
firmą pewnego lipcowego poranka.
-A ja od pewnego późnego
majowego wieczora, gdy spotkaliśmy się nad Wisłą. Byłem tylko głupcem, że nie
powiedziałem ci tego.
-A nie, gdy odeszłam z firmy
i nie schowałam się w samotni Pshemka? -pytała podchwytliwie.
-Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę,
że jestem głupcem i że firma była ważniejsza od miłości.
-Marek jesteśmy na ulicy -protestowała,
gdy Marek zbliżył swoją twarz do twarzy Uli. —Zobaczy nas Dąbrowska i będą plotki.
-Niech sobie plotkują Ula
-odparł, całując delikatnie w usta.
-Kiedy jechałem tu,
pomyślałem sobie, że jak pierwszy raz jechałem do ciebie, również samochodem
Sebastiana szczęście dopisało mi i wróciłaś do pracy i że teraz będzie podobnie
i wrócisz do mnie -rzekł, jak oderwał się od jej ust.
-Najwidoczniej auro Seby
przynosi ci szczęście Marek -odparła.
Dziękuję za 700 000 wejść.
Wiem, że czekaliście na Hańbę, ale znacznie trudniej jest pisać cofając się o
ponad 100 lat, niż o teraźniejszości. Kiedy kolejna część Hańby nie wiem, bo
chcę dać mini świąteczną i piszę ją stopniowo. Do tego przed świętami w domu
sporo pracy jest i nie tylko tej przy dzieciach. Pozdrawiam i jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI.