Marek po powrocie z Rysiowa do Warszawy musiał wrócić do rodziców, bo wyjeżdżając od nich, zostawił tam swój telefon. Nie wiedział jeszcze, gdzie jest teraz Paulina. Wjeżdżając na ich posesję było już wiadomo, że impreza już się skończyła na dobre, bo nie było widać aut z firmy cateringu ani z zespołu muzycznego. W salonie zastał rodziców i Paulinę.
-Można wiedzieć, gdzie byłeś przez ostatnie trzy godziny –wysyczała Febo.
-Byłem się przewietrzyć Paula. Trzysta osób w salonie może spowodować, że jest zaduch.
-Powinieneś ze mną być.
-Sama do tego doprowadziłaś. Ktoś widział mój telefon?-zapytał, ale odpowiedzi nie usłyszał. Dlatego wziął domowy bezprzewodowy, zadzwonił do siebie i poszedł na górę poszukać go. Telefon był w jego dawnym pokoju, który teraz służył na przechowywanie jego rzeczy, a których Paulina nie chciała, aby były w ich domu. Oczywiście miał nieodebrane połączenia od Pauliny. Odświeżył się jeszcze i zszedł na dół.
-Marco, jak ja teraz znajomym w oczy spojrzę. A jak jutro napiszą o tym w On, Ona, Oni –z życia gwiazd?
-Zaraz Paula. Mam rozumieć, że zaprosiłaś dziennikarzy z prasy? Kogo jeszcze? Telewizję śniadaniową?
-Teraz chyba nie jest ważne, kogo? Musimy uniknąć większego skandalu. Trzeba porozmawiać z nimi. Zapłacić, jeśli trzeba będzie, żeby nie publikowali.
-To twój popis przed Adamem Wrońskim i twój skandal. Ja nikomu nie będę płacił Paula –mówił stanowczo. —Może nauczy cię to szacunku do wszystkich.
-Marek, Paulinka była pod presją zaręczyn –próbowała bronić Dobrzańska.
-Mamo a jak nakrzyczała na sprzątaczkę, że przypadkiem zbiła ramkę za 20 zł, to również była pod presją. Nie mamo. Ja nic nikomu płacić nie będę. Wracasz ze mną do domu, czy zostajesz? –zapytał Paulinę.
-Jadę do Aleksa. On mi pomoże.
Paulin postawiła na swoim i w prasie nie ukazało się nic, co mogłoby zaszkodzić jej wizerunku. Mimo to skandal pozostał i mogła wyczuwać dystans, jaki mieli do niej znajomi. Kolejny tydzień spędziła także w Mediolanie.
Początek grudnia, jak miało się wkrótce okazać do najbardziej udanych dla Marka nie należał. Za wszystkim stała Wioletta, bo zaczęła snuć domysły na temat dyrektora finansowego i dawnej asystentki Marka Natalii Tracz. Choć pracowała we firmie od czterech miesięcy, to dopiero teraz Kubasińskiej udało się jej ustalić pewne fakty na jej temat. Pierwszy był taki, że przypadkiem usłyszała, że jedna dziewczyna w galerii mówi do niej Angela. Całe zajście oglądała przez szparę z przymierzalni i spotkanie jak wywnioskowała do miłych nie należało. Dwa dni później zaś, gdy przyszła do niej z papierami słyszała, jak rozmawia przez telefon i że jakiś Marek pobił się z kolegą. Jeszcze tego samego dnia postanowiła po pracy śledzić kobietę, a ta doprowadziła ją do pobliskiej szkoły i chłopca około ośmioletniego. Wieczorem natomiast zadzwoniła z tymi informacjami do Pauliny do Mediolanu.
-Jeśli to jego, to gorzko pożałuje –wysyczała.
-A pamiętasz Paulinko, jak mówiłam ci, że Natalia ma haka na Marka? ( dopiero teraz zorientowałam się, że zapomniałam dopisać w poprzedniej części o tym). —Jak nic szantażuje go dzieckiem. Awans z asystentki na dyrektora dostała tak samo szybko.
- Pamiętam i nie mów nikomu, czego się dowiedziałaś. Zwłaszcza Sebastianowi.
-Od, czego masz mnie Paulinko. My jesteśmy jak te dwa zimne ognie –dodała cokolwiek miało to znaczyć.
Kolejny dzień śledztwa przyniósł Wioli nowe ustalenia. Posunęła się dalej i poszła za Natalią do jej mieszkania. Tracz mieszkała w czteropiętrowym bloku i do klatki dostała się chwilę później. Na spisie lokatorów nikogo takiego nie było. Lokatorem był za to M Dobrzyński, ale tego szczegółu y -a Wioletta nie dostrzegła. Od dwóch nastoletnich dziewczyn podstępem, bo powiedziała im że jej mąż ma tu chyba kochankę i ma na imię Natalia, dowiedziała się więcej. Dziewczyny bez zachęty opowiedziały jej, że tak co parę dni przyjeżdża do nich młody, przystojny facet w srebrnym drogim samochodzie. Druga dodała, że ostatnio był również elegancki, miły mężczyzna w średnim wieku, siwy w okularach i z laseczką. Dzień później słyszała jak mały Mareczek chwalił się, że dostał konsolę od dziadka.
Jeden Dobrzański wart drugiego -pomyślała Wiola odchodząc.
Marek nieświadom, że zbierają się nad nim czarne chmury zajął się przygotowywaniem nowych umów z szwalniami, dostawcami tkanin i dodatków, butikami oraz magazynami. Zbliżał się koniec roku i trzeba było je przedłużyć albo zregenerować. Jedna z umów, jak zauważyła Wiola opiewała na Angele Tracz i dotyczyła butiku w Warszawie. Daleko nie było i Kubasińska pojechała w to miejsce. Butik był z tych lepszych a od sprzedawczyni dowiedziała się, że właścicielki nigdy nie widziała i pojawia się tylko Marek Dobrzański, a w samochodzie siedzi czasem jakaś blondynka z jakimś chłopcem.
Kolejne dowody jeszcze bardziej przekonały Wiolettę i Paulinę, że Marek ma dziecko z Natalią a Krzysztof wie o wszystkim. Febo chciała od razu przylecieć do Polski, ale Aleks miał inny pomysł.
-Sorella daj Wioli działać. Ona jest lepsza niż detektyw i nic nie kosztuje. Na załatwienie Marka będzie czas jak polecimy na święta. Jeszcze zarobimy na tym. Zadzwonisz do niego i poprosisz o pieniądze na firmę, którą chcemy razem otworzyć, możesz nawet domu go pozbawić, jak pod zastaw pójdzie. Puścisz go z torbami Paula. Tego samego dnia jeszcze Paulina z pomocą brata przejrzała wspólne konto z Markiem i okazało się, że co miesiąc wysyła gdzieś dwa tysiące.
W nawale pracy Marek miał czas, aby jeździć do Rysiowa do Uli. U niej w domu było tak ciepło i przyjemnie.
Świetnie rozmawiało się mu zarówno z Ulą, jak i z Józefem i Beatką. Ula nie
była tak pusta, jak znane do tej pory mu dziewczyny i nawet jak opowiadała jak
się robi pierogi słuchał z przyjemnością. Najbardziej rozczuliło go to jak
czyta Betti bajkę. Siostra leżała u niej na kolanach, a ona głaskała po głowie
i czytała. Patrząc na nią myślał, jaka jest urocza, miła, dobra i że chyba zakochuje
się w niej. Nie liczyło się nawet to że urodą nie powalała jak modelki, jego asystentki, dziewczyny z klubu czy Paulina. Ula przede wszystkim zawsze chodziła uśmiechnięta.
-Szybsze dorośnięcie nauczyło mnie życia -opowiadała Ula, gdy siedziała z Markiem w jej pokoju, pili kawę i jedli ciasto. Za życia mamy do prac kuchennych się nie pchałam i mogłam jeść kanapki na śniadanie, obiad, kolację. A teraz po latach prób i błędów wiem, co trzeba robić, aby ciasto na pierogi było idealne albo jak gęste ma być ciasto na naleśniki, racuchy czy kluseczki do rosołu. Nudzę cię Marek? –zapytała przerywając swój monolog. —Nic nie mówisz.
-Nie skąd Ula. Nawet nie wiesz jak miło jest z tobą rozmawiać, słuchać i patrzeć -odparł dokładnie to, co myślał.
-To dobrze. Nie byłoby nic gorszego niż zanudzenie cię.
Krótko przed świętami Ula miała okazję pojechać na tydzień do SPA. W planach wyjazd był dopiero po Nowym Roku, ale teraz zwolniła się rezerwacja i ona wskoczyła na to miejsce. W SPA miała leczyć rany po operacji przeszczepu skóry na policzku oraz wypocząć i nabrać sił przed powrotem do pracy. Liczył również, że tam zapomni o pocałunku z Markiem. Minęły dwa tygodnie, a ona wciąż pamiętała. Wyjazd był zapłacony w całości przez Marka, choć jej powiedział, że firma ma spory upust i Voucher.
Spa mieściło się ponad godzinę drogi od Warszawy w pobliżu Włocławka. Samo miejsce było również urokliwe, bo był las i widok na Wisłę. Uroku miejsca nie odbierał nawet fakt, że była późna jesień. Od poniedziałku do niedzieli Ula zażywała masaży, laser, kąpieli w ciepłym basenie i zabiegów kosmetycznych. Był również punkt optyczny i Ula zmieniła okulary i zaopatrzyła się w szkła kontaktowe. Marek zrobił jej niespodziankę i przyjechał na weekend.
-Marek? Co u robisz? –zapytała, gdy szła wczesnym piątkowym wieczorem na kolację i zobaczyła go w recepcji.
-Przyjechałem na weekend. Muszę również odpocząć.
-Sam?
-Sam. Paula poleciała do Mediolanu do brata i wróci dopiero na święta. Wyglądasz świetnie Ula. Widać, że wyjazd ci służy.
-Dzięki Marek.
Ula od czasu wypadku na przekór tego, co mówili lekarze faktycznie wypiękniała i nie było praktycznie śladu po oparzeniach. Włosy zdążyły jej podrosnąć i zmieniła kolor i fryzurę. Teraz miała także delikatny makijaż.
Po zameldowaniu się i rozpakowaniu Marek przyszedł na kolację i zjedli razem. Umówili się także, że nazajutrz pojadą na zakupy do Włocławka, bo święta miały być już w przyszłym tygodniu, a Ula nie miała żadnych prezentów. Po kolacji zażyli kąpieli, pluskając się nawzajem i bawiąc w ciepłym basenie. Sam wieczór Markowi zepsuł telefon od Pauliny z pytaniem, gdzie jest.
-W domu –skłamał przez zająknięcia. —Sebastian dzisiaj spędza wieczór z Wiolą. —Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie, czy tylko spytać, gdzie jestem.
-Powiedzieć dobranoc Marco.
-Jeśli myślisz, że zmienię zdanie albo mnie udobruchasz, to się mylisz. Nie dam wam żadnych pieniędzy. Mówiłem już rano. Pomijając to, że bez mojej wiedzy chciałaś wszystko dokonać. Byłaby to kradzież.
-Porozmawiamy jak wrócę Marco –zaszczebiotała z niezadowoleniem. —Pa kochanie.
-Żebyś wiedziała, że porozmawiamy Paula –powiedział do siebie.
Kwadrans później, kiedy szedł korytarzem, to spotkał go recepcjonista i spytał, czy narzeczona dodzwoniła się do niego, bo dzwoniła do recepcji i mówiła, że nie odbiera i pytała czy jest w pokoju. Nie musiał nawet pytać o szczegóły, bo zrozumiał wszystko. Pytaniem było, tylko to skąd wiedziała, gdzie był. Z tym pytaniem zadzwonił do Sebastiana. Obawiał się, że przypadkiem wygadał się przed Wiolettą.
-Marek zwariowałeś! –oburzył się Olszański. — Nikt nie wie, że pojechałeś do SPA i Wioli nie mówiłem.
-To, skąd wie o tym Paulina?
-Nie wiem. Ale ostatnio czytałem, że jakaś dziewczyna zainstalowała w telefonie chłopaka lokalizator i sprawdzała, gdzie jest. Przypadkiem się wydało.
-Czekaj, czekaj Seba. Ja słyszałem o tym samym. Z tydzień temu Wiola pożyczała mój telefon, bo jej się wyładował i przepadła na pół godziny. Mogła z rozkazu Pauli założyć aplikacje.
-To masz odpowiedź, skąd wie. Ja swój muszę przejrzeć.
-Tylko, dlaczego nie oddzwoniła i nie zrobiła awantury?
-Zdradziłaby się, skąd wie, gdzie jesteś i musiałaby się tłumaczyć –odparł logicznie Sebastian.
Z lokalizatorem w swoim telefonie nie zamierzał na razie nic robić ani mówić Pauli, że wie o nim. Jak będzie zrywał z nią, to będzie miał kolejny argument przeciwko niej.
Nazajutrz rano po śniadaniu Marek poszedł popływać, a Ula na laser i masaż. O jedenastej udali się do Włocławka.
-Dzięki Marek. Ratujesz mnie, bo trudno byłoby mi się wyrwać na zakupy z Rysiowa do Warszawy. W poniedziałek chcę dom ogarnąć, we wtorek na chwilę pojechać po zakupy spożywcze i zająć się gotowaniem i pieczeniem, a środa już wigilia.
-Spokojnie Ula. Ja też jeszcze nic nie kupiłem i skorzystam i kupię. W firmie czeka na ciebie bon towarowy na zakupy spożywcze za pięćset złotych.
-Przyda się na pewno.
Zakupy zrobili w jednym z Centrum Handlowych. Zazwyczaj razem chodzili i tylko w chwilach, gdy byli sami, to kupili prezenty dla siebie. Później był czas na krótkie wyjście na miasto.
-Wisła tak samo piękna po zmroku, jak w Warszawie –westchnęła Ula, gdy spacerowali brzegiem. —Chociaż rzadko oglądam po zmroku. Zazwyczaj chodzę w dzień.
-Tak Ula. Pamiętam. Opowiadałaś mi, że chodzisz tam odprężyć się i na przemyślenia. Muszę znaleźć sobie podobne miejsce, żeby mieć, gdzie na spokojnie pomyśleć.
-Z problemami do mnie zawsze możesz przyjść. Mam nadmiar wolnego czasu.
-Wiem Ula. Od sierpnia zwierzam ci się, opowiadam, a ty zawsze mnie wysłuchasz, znajdziesz rozwiązanie. Byłabyś świetną psychoterapeutką.
-Mogłeś prędzej mi to powiedzieć –odparła z wyrzutem. —Założyłabym pogotowie od trudnych, problematycznych spraw –dodała, śmiejąc się wesoło.
-To byłbym twoim najlepszym pacjentem Ula.
Nastrój był tak romantyczny, że trudno nie było, aby coś się wydarzyło. Marek nawet nie pytał, tylko znienacka obrócił Ulę do siebie i pocałował. Nie był to krótki pocałunek jak ostatnio, tylko długi i namiętny.
-Marek, co ty robisz? –pytała z oszołomieniem.
-Całuje. Od jakiegoś czasu miałem ochotę. Wyglądasz tak pociągająco i dziewczęco.
-To nie powód. Całują się ci, których łączy uczucie.
-Coś małe te protesty. Nie podobam ci się?
-Masz narzeczoną, a ja nie jestem z tych dziewczyn, dla których znaczenia to nie ma.
-Czyli podobam się –odparł stwierdzająco. —Jeśli chodzi o Paulę, to już niedługo nie będzie mnie z nią nic wiązało. Zaraz po świętach zrywam zaręczyny. Nie chcę przed świętami rodzicom kłopotu robić. Dzisiaj okazało się, że Paulina i Aleks chcą otworzyć firmę, ale nie mają tyle funduszy. Paula chciała zastawić nasz dom i wykorzystać nasze oszczędności. Na szczęście nigdy nie czyta, co podpisuje i bez mojej zgody nic nie może zrobić. Mocno była zdziwiona, kiedy zadzwoniłem do niej i powiedziałem, że musi mieć moją zgodę.
-Czyli święta dobrze ci się nie zapowiadają?
-Jak, co roku będziemy udawać wielką i kochającą się rodzinę Febo Dobrzańskich –mówił ironicznie.
-Jak będzie ci bardzo źle, to wpadnij do nas. Znajdzie się miejsce przy stole.
-Dzięki i skorzystam Ula. Chciałem się wprosić do was w drugi dzień świąt. To, co wracamy Ula. Jest już prawie siódma. Zdążę jeszcze przerzucić parę kilogramów na siłowni.
Droga do Spa minęła im na słuchaniu radia i audycji konkursowej. Prowadzący zadawał pytania z różnych dziedzin, a słuchacze w czasie trwania piosenki wysyłali smsy. Gdy odpowiedź prawidłowa nie padała, to spiker podawał podpowiedź. Akcja była charytatywna, bo wszystkie pieniądze z smsów miały być przeznaczone na rzecz dzieci z Domów Dziecka, a nagrodą były radiowe życzenia świąteczne dla najbliższych oraz wylosowanie numeru wróżby na Nowy Rok. Ula i Marek odgadywali również, ale nie odpowiedzi nie wysyłali.
Jedno pytanie brzmiał. Kto sławny jeździł niebieskim Garbusem.
-Pshemko do dzisiaj jeździ –rzekł Marek.
-Elvis Presley –odparła Ula.
-To też wiesz? Codziennie mnie czymś zaskakujesz.
-Gdzieś słyszałam i jakoś utkwiło mi w pamięci.
Zachęcona przez Marka wysłała sms i niedługo potem oddzwonili z radia i wygrała możliwość złożenia życzeń oraz wróżbę. Tradycyjnie pozdrowiła rodzinę, choć nie słuchali, znajomych i Marka. Wróżba, która kryła się pod numerem osiem, a który wybrała, była obiecująca.
Najbliższe dni będą obfitować w samą pomyślność i czeka ciebie nieoczekiwany przypływ gotówki oraz zmiana w życiu. W pracy uważaj na blondynkę. Jeśli jesteś panną, to po Nowym Roku może trafić cię strzała Amora, a jeśli nie to twoja połówka zaskoczy cię czymś wyjątkowym.
-Początek się zgadza Ula. Dostaniesz bon, wracasz do pracy i jest blondynka Wioletta, na którą musisz uważać.
-Fakt z tym trafili.
No to zapowiada się ciekawa końcówka. Marek chce zerwać zaręczyny, jakieś dziecko, knucie Febo, istny Hitchcock. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ostatnią część.
OdpowiedzUsuńWszystko wyjaśni się niebawem, bo we wtorek sensie opowiadania , a jest sobota wieczór. Jeszcze zaskoczę.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz
Czyżby Marek miał syna z Nadią? Przynajmniej taki przyszedł mi pomysł do głowy w pierwszym momencie a przecież nie wszystko jest takim jakim się wydaje. Zaskoczyłaś mnie tym wątkiem i z niecierpliwością czekam na rozwiązanie tej zagadki. Mam tylko małe zastrzeżenie do tej części. Na początku piszesz o Nadii Tracz, a w pewnym momencie o Natalii. Domyślam się, że chyba pomyłka, choć może coś przeoczyłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Jak najbardziej Natalia. Natalią była już w pierwszej części. Nadię z rozmachu musiałam napisać. Dziękuję za spostrzegawczość.Poszukam i poprawie.
UsuńMarek oczywiście może mieć dziecko z inną. Zwłaszcza takie małe. Jedno mogę zdradzić Natalia nie jest jego córką. Słyszałam, że taka fama jest na FB.
Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Liczyłam na koniec a dopiero teraz akcja się rozwinęła. Tyle domysłów może być co do Natalii i Mateczka jak w Brzyduli 2 i tajemnicy Nadii.Marek i Natalia mogą byč rodzeństwem ale to takie byłoby proste i czuję że będzie jakaś niespodzianka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Mariola.
Nie wiem czy rozwiązanie tajemnicy Natalii i Marka zaskoczy. Postaram się zaskoczyć z innej strony.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam miło.
Ale zakręcone to wszystko. Ja myślę że to jednak nie jest dziecko Marka mimo tego że mały chwalił się prezentem od dziadka. Może to jest syn Krzysztofa? Marek zrywaj te zaręczyny jak najszybciej bo masz blisko siebie kobietę idealną.
OdpowiedzUsuńJedno mogę zdradzić. Marek szybko zerwie zaręczyny. Koligacje rodzinne to na razie tajemnica jak Nadia.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Febo i te ich gierki aby wyciągnąć pieniądze z firmy oraz od Marka. Zastanawia mnie co też kryje tak naprawdę Natalia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środowy wieczór.
Julita
Wyciągnięcie forsy było jednym z punktów zemsty na Marku za niewierność. Chcieli ogołocić Marka. Natalia tak naprawdę już nic nie ukrywa. Ma syna i nie wiadomo kto jest tatusiem.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Faktycznie strzała amora w brzuch Uli okazała się tym do czego została przeznaczona i trafiła chyba ich oboje prosto w serce. Teraz jednak Marek musi uporządkować swoje życie osobiste, by móc być z Ulą, a to nie będzie łatwe. Violetta działa jak agencja FBI i trzeba przyznać, że jest dość sprytna. Dzięki niej Paulina jest na bieżąco i zna każdy ruch narzeczonego. Chyba tylko nie wie, z kim był w tym SPA. Febo znowu knują i mam nadzieję, że powinie im się noga. Dobrze, że Marek zabezpieczył ich wspólne konto. Dzięki temu Febo nie może dokonywać samodzielnie wypłat.
OdpowiedzUsuńBardzo intrygująca historia. Czekam na ostatnią część.
Serdecznie pozdrawiam. :)
O strzale Amor jeszcze na koniec będzie. Wróżba spełni się już niedługo. Co do Febo to kto szybko płaci dwa razy płaci, więc powinni wiedzieć, że co mówi Wiola może mocno różnić sie od faktów.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.