sobota, 21 listopada 2020

Strzała Amora -mini. 1/3 Pożar

-Nie kocha jej -krzyczała Ula Cieplak rozmawiając przez telefon z Maćkiem.  Gwar jednak zagłuszała jej słowa i powtórzyła je. Pech chciał, że włączony był mikrofon i  osoby zebrane na pokazie w Łazienkach Królewskich usłyszeli, co mówi.  Prędzej opowiadała o związku Marka z Pauliną, ale te trzy wyrazy wykrzyczała. Zebranym nie trudno było domyślić się, że mowa była o Marku i Paulinie. Parę minut prędzej Dobrzański publicznie poprosił pannę Febo o rękę i wszyscy zgromadzeni połączyli te wydarzenia. Niedługo po tym wściekły Marek odjechał z piskiem opon. Ula przed jego odjazdem chciał porozmawiać z nim wytłumaczyć i przeprosić, ale on rozmawiać z nią nie chciał. Chwilę po odjeździe usłyszała huk i pobiegła w tamtą stronę. To, co zastała było przerażające, bo samochód Marka był rozbity o figurkę, a spod maski wydobywał się dym. Długo nie myśląc, pobiegła na miejsce i z całych sił otworzyła drzwi od strony kierowcy. Dała jakoś radę wyciągnąć go,  przeciągnąć w bezpieczne miejsce i położyć na ziemi. Ona sama zaś w panice biegała obok amorka i zahaczyła o strzałę. Chwilę później nastąpił wybuch i zwołał inne osoby.

 

Następnego dnia rano, gdy Marek obudził się, a raczej obudziły go jęki słyszane  zza ściany bądź otwartego okna, była u niego pielęgniarka zbadać ciśnienie i temperaturę.


 

-Tam za ścianą kobieta jakby jęczała. Rodzi?

-Pan chyb nigdy nie słyszał rodzącej. A tam jest inny oddział. Leczą tam poparzenia. Gdy nie pańska sekretarka leżałby pan tam również. Chociaż nie wiadomo, czy by pan jeszcze żył. Podobno po wybuchu pożar objął cały samochód.

-Pożar? Coś mi świt, że robiłem się samochodem, ale nie pamiętam nic więcej.

-Szczegółów nie znam, ale to cud, że pan i ta kobieta żyjecie.

 

Popołudniu Marek znalazł gazetę Stołeczną, a tam na pierwszej stronie było jego zdjęcie z Wiolą. W oddali płoną jego samochód. Podpis zaś brzmiał.

 Heroiczny wyczyn sekretarki Dobrzańskiego. 

Długo nie zastanawiając się uciekł ze szpitala i pojechał do firmy. Po drodze zaopatrzył się w bukiet kwiatów. We firmie kazał Ani z recepcji zwołać krótkie zebranie. Kwadrans później w konferencyjnej zebrała się grupa pracowników. 


 

-Wiola byłaś niesamowita -zaczął Marek głosem wielkiej wdzięczności. — Ja sam nie odważyłbym się na tak heroiczny wyczyn. Ryzykowałaś swoje życie. Będę wdzięczny ci do końca mojego życia. Oczywiście masz pracę. Proszę to dla ciebie -dodał, podając jej kwiaty.

-Dziękuję Marek -odparła. Marek zaczął również jej klaskać.  —Co jest? –pytał zdziwiony na brak reakcji innych. —Oklaski się należą Wioli.

-Marek na głowę ci padło? –odezwał się Olszański. —Jej dziękujesz?

-A, komu niby mam dziękować? Widziałem zdjęcie w gazecie.

-Zdjęcia ogląda się w a Playboy, a Stołeczną się czyta – przerwał mu. —To Cieplak wyciągnęła cię z samochodu, a Wiola przypadkiem się przyplątała i nic nie zrobiła. Straż i my tu mamy nagranie.

-Ula? –pytał rozglądając się po sali. —Gdzie ona jest?

-Jakby ci powiedzieć.

-Nie żyje Seba?

-Żyje. Jakoś nadziała się na strzałę amora, upadła i jeszcze została poparzona. Leży w szpitalu. Tam, gdzie i ty byłeś, ale na innym oddziale.

-Muszę pojechać do niej -odparł. Odebrał jeszcze Wioli, to co nie należało się jej.

-Kwiatów i tak nie można wnosić do szpitala -zaprotestowała.

-To zasuszę albo do kościoła zaniosę Najświętszej Panience za uratowanie życia. A ty powinnaś od razu się przyznać.

 

W sali numer trzy przy łóżku Uli siedziało dwóch młodych mężczyzn. Ula leżała z przezroczystymi opatrunkami na ramieniu, dłoni i małą raną twarzy oraz podłączona do kroplówki. Taki stan rzeczy zastał Marek, który zajrzał do sali.

-Dzień dobry –rzekł cicho, bo dziewczyna spała tak jak pacjent na drugim łóżku, oddzielonym parawanem. —Marek Dobrzański.

-To pan –odezwał się starszy. —Maciek Szymczyk przyjaciel Uli. —Nic panu nie jest, jak widać.

-No nie. Dzięki Uli. Jak z nią jest? Mi nic nie powiedzą, bo nie jestem z rodziny.

-Długie leczenie przed nią –odparł drugi mężczyzna w ciemnych włosach. —Ula miała jeszcze operację. Ta strzała jej utknęła w brzuchu. Na szczęście tylko skórę przebiła. Teraz ciągle jest na silnych lekach i prawie ciągle śpi. Ja jestem jej bratem. Jasiek –mówił, spoglądając na ekran swojego dzwoniącego telefonu.

-Miło mi poznać. Chociaż nie. Miło nie jest na miejscu.

-Tato dzwoni –oznajmił młody Cieplak. —Może już wie, kiedy będzie mieć operację.

-Ich ojciec mocno przeżył wypadek Uli –wyjaśnił Maciek, gdy Jasiek wyszedł na korytarz porozmawiać. —Dostał drugi zawał i również leży w szpitalu. Czekał na operację bajpasów, ale teraz chyba będą musieli mu przyspieszyć.

-Smutne. Tyle nieszczęść ich spotkało.

Po powrocie do firmy przejrzał nagranie i mógł na własne oczy zobaczyć, jak Ula walczy z drzwiami, jego ciężarem i jak sama zostaje ranna.

 


Z Ulą praktycznie przez kolejny tydzień kontaktu nie było, bo ciągle spała. Marek codziennie wpadał, choć na chwilę do niej. Przy okazji poznał Beatkę i matkę Maćka. Na jego wizyty w szpitalu źle patrzyła Paulina i rozbiła mu z tego powodu hałas.

-Cieplak jest nieprzytomna i nie ma sensu chodzić do szpitala na okrągło –mawiała.  

-Uratowała mi życie Paula. Nie zostawię jej samej.

-Zapomniałeś, z jakiego powodu byłeś zdenerwowany. Jest współwinna wypadkowi.

-Nie, nie zapomniałem Paula.

Marek dokładnie wiedział, że nie był to jedyny powód jego zdenerwowania.  Prędzej miały miejsce inne wydarzenia, które doprowadziły go do tego stanu. Najpierw Aleks widział, jak całuje się z Klaudią, a później w panice, że Aleks powie siostrze, co widział, postanowił przechytrzyć go i poprosić o rękę Paulinę.  Teraz zarówno Paulina, jak i jego rodzice będą nalegać na szybkie oficjalne zaręczyny i ślub. Na odroczenie ślubu miał pomysł, bo postanowił, że poleci do Włoch i zarezerwuje katedrę w Mediolanie, w której jej rodzice również brali ślub. Kolejka była tam długa i tym samym zyskałby przynajmniej rok wolności.

W przeciwieństwie do Pauliny jego rodzice byli z nim i obiecali pomóc całej rodzinie Cieplaków. Dla Beatki znalazły się półkolonie, Cieplak miał po wyjściu ze szpitala skorzystać z sanatorium, a Jasiek dostał przepustkę na pracę modela. Ula zaś w prywatnej klinice mogła mieć leczone oparzenia.

Ula, kiedy była już na tyle przytomna zaczęła martwić się tym, że będzie długo chorować i nie będzie mogła pracować i zarabiać. Z kłopotami podzieliła się z Maćkiem.

-Ten twój szef obiecał ci pomóc. Przyszedł tu dzień po wypadku i był bardzo przejęty.Teraz jest w interesach w Mediolanie.

-Więc nie były to moje majaki. Naprawdę był?-mówiła z delikatnym uśmiechem.

Marka znała tylko dwa dni, ale wystarczyło jej, aby zakochać się w nim od pierwszego wejrzenia. Było to zaś wcześnie rano, gdy chciała wejść do firmy, ale drzwi były zamknięte. Wkrótce on z nich wyszedł, a kiedy zawołała go, obrócił się i spojrzał przenikliwie. Chwilę później dał dziesięć złotych, bo wziął ją za dziewczynę zbierającą datki. Ta jedna krótka chwila wystarczyła, aby pokochała go całą sobą.

Pierwsze ich spotkanie po wypadku było krępujące dla obu. Marek przyjechał do niej dzień po powrocie z Mediolanu po pracy. Tym razem była sama, więc wszedł. Ula leżała i patrzyła w jakiś punkt sufitu.

-Dzień dobry pani. Jak się pani czuje? –zapytał cicho.

-Dzień dobry. Bywało lepiej. Ale jak ktoś ma pecha od dziecka, to będzie mieć już zawsze.

-Proszę tak nie mówić. Mogę na chwilę usiąść?

-Tak proszę.

- Dziękuję za uratowanie mi życia –rzekł, gdy usiadł na małym krzesełku. —Gdyby nie pani, teraz bym nie żył. Powinienem przynieść pani bukiet róż, ale kwiatów nie wolno wnosić.

-Ja i tak na intensywny zapach reaguję kichaniem i nie byłoby to wskazane w moim stanie.

-Czyli tylko paprotki ewentualnie wchodzą w rachubę –stwierdził wesoło. —Wie pani, ile potrwa leczenie?

-Według lekarzy całe leczenie z przeszczepem będzie trwać przynajmniej pół roku. Niestety –dodała cicho.

-O finanse się nie martw -odparł, odgadując jej myśli. —Jest pani zatrudniona u nas, więc chorobowe się pani należy.

-Byłam na okresie próbnym i tylko dwa dni. 

-Nie szkodzi. Prywatnie pomogę jeszcze z leczeniem prywatnym.

-Dziękuję panu. Chociaż o to nie muszę się martwić. Moja rodzina będzie miała, co do garnka włożyć.

Dla Uli najtrudniejsze było patrzenie w lustro, bo urodą nigdy nie powalała, a teraz miała jeszcze ranę po oparzeniu i nadpalone włosy.

-Jak ja wyglądam? - pytała pielęgniarkę. — Te nadpalone włosy wyglądają ohydnie.

-Coś zaradzimy pani Urszulo –odparła pocieszająco. —Skóra na głowie nie jest poparzona, to delikatnie umyjemy włosy, a Ania moja córka jest fryzjerką i zetnie te nadpalone. W sobotę wieczorem zajmiemy się tym.

-Byłoby miło.

Nowa fryzura Uli była całkiem ładna, bo włosy sięgały niespełna ramion i nie miała już podkręconej grzywki. Na obecny czas upięła jej z tyłu głowy. Ania zasugerowała także, żeby przyciemnić i porzucić zakręcanie grzywki. 


 

Ula w szpitalu została jeszcze trzy tygodnie, a później miała odczekać odpowiedni czas i i udać się na przeszczep skóry na policzku oraz ranieniu. Marek odwiedzał ją dalej i dużo rozmawiał. Ula opowiadała mu o swoim życiu, a on o swoim. Któregoś dnia przeszli również na ty.

-Jutro w końcu wychodzę Marek. Na ulicy pokazać się będzie ciężko, ale przynajmniej w domu coś zrobię.

-Będę mógł odwiedzić cię w Rysiowie?

-Będzie mi miło.

 

W pracy tymczasem Krzysztof ogłosił, że następcę wybierze na podstawie planu rozwoju firmy, a na razie Marek będzie dalej prezesem.  Przygotowywanie prezentacji Markowi szło ciężko, bo Wioletta nie dawała się nawet do prowadzenia sekretariatu, nie mówiąc już o poważniejszych zadaniach. Przyparty do muru musiał przyjąć asystentkę. Wybór padł na seksowną Natalię Tracz, która oprócz walorów fizycznych, była nie mniej kompetentna niż Ula. Współpraca rozpoczęła się bardzo dobrze, bo po dwóch tygodniach mieli wszystko już napisane. Marek na samej pracy nie chciał poprzestać i jak tylko nadarzyła się okazja, to próbował zażyć cielesnej rozkoszy. Jego zabiegi oczekiwanego rezultatu jednak nie przyniosły. Było nawet odwrotnie, bo asystentka wszystko nagrała i zagroziła, że jak będzie chciał ją zwolnić, to będzie wiedziała jak zrobić użytek z nagrania.  Natalia od pierwszego dnia pracy narobiła sobie również wrogów w postaci Wioletty i Pauliny. Kubasińska próbowała nawet sztuczek, aby jej zaszkodzić,ale Tracz była na to zbyt inteligentna. Oprócz tego asystentka Marka z nikim nie zawierała znajomości i trzymała się z dala od firmowych plotek. Dlatego zaczęto nazywać ją mumią.

Wyniki konkursu na prezesa wkrótce nadeszły i głosami ekspertów dwa do jednego wygrał Marek. Na tym pomoc Natalii się nie skończyła, bo w dwa miesiące później wykryła krętactwa Aleksa i Febo miał do wyboru odejść albo ona z Markiem opowiedzą wszystko Krzysztofowi. Aleks wybrał pierwsze rozwiązanie i odszedł z firmy, a ona została dyrektorem finansowym. Miejsce asystentki czekało na Ulę, bo miała do pracy wrócić w ciągu dwóch miesięcy.

Życie Cieplaków przez ten czas opierało się głównie na szpitalach, bo Ula z ojcem często tam gościli. Oboje na szczęście wracali do zdrowia. Józef po operacji serc, a Ula po przeszczepie skóry. Marek tak jak obiecał przyjeżdżał do Rysiowa i spędzał z nimi miło czas. Był to czas, kiedy Ula dobrze poznała Marka, bo czasami zwierzał się jej.  Któregoś dni Ula wzięła go na miejsce rysiowskiej atrakcji, czyli w ruiny nazwane Górką Szczęścia albo miłości.

-Według legendy tu zapoznał się założyciel Rysiowa ze swoją żoną. Przejeżdżał powozem i zauważył piękną dziewczynę zbierającą jagody. Ale on miał poślubić inną. Mimo to uciekł od rodziny i tu z dala od swojej rodziny zbudował dom i się osiedlił. Dożyli wspólnie starości i doczekali się tuzina dzieci. Oni to zbudowali i od tej pory zakochani tu przychodzą, bo przynosi wieczną miłość albo szczęście.


 

-I ludzie w to wierzą? –zapytał ironicznie.

-Komu ja to mówię -rzekła do siebie. -Ty przecież w prawdziwą miłość nie wierzysz.

 

W międzyczasie Paulina zaplanowała przyjęcie zaręczynowe. Miało odbyć się w posiadłości Dobrzańskich i zgromadzić sporo osób, z czego większj połowy Marek nie znał.  Z tego powodu pokłócili się, bo Marek nie zamierzał wydawać tyle pieniędzy na zachcianki Pauliny. Termin, jaki wybrała, był kolejnym powodem do kłótni, bo było to tuż po powrocie Krzysztofa z kliniki ze Szwajcarii i mogło mu to zaszkodzić. Paulina jednak postawiła na swoim i przyjęcie się odbyło. Oczywiście nie obyło się bez wpadek, bo kiedy miał już wkładać pierścionek na palec Pauliny, to skończyła się taśma w kamerze i wszystko trzeba było powtarzać. Teatralny gest Pauliny był również kuriozalny.

Nie to jednak było gwoździem przyjęcia, bo Paulina za przypadkowe potrącenie i wylanie na jej suknię wina bez ogródek wyrzuciła z siebie potok obraźliwych słów. Mężczyzna, którego zbrukała, ubrany był podobnie jak kelner, stał przy stole i  wzięła go za obsługę.

-Jak chodzisz –wysyczała. —Oczu nie masz? Za takie coś możesz wylecieć z pracy.

-Może tak grzeczniej –odparł jej spokojnie mężczyzna. —Każdemu może się zdarzyć taka sytuacja.

-Ja płacę i ja wymagam. I jeszcze jesteś bezczelny.

-No cóż, pani Febo. Do prawdziwej damy pani daleko. Moja firma obsługuje przyjęcie i ja decyduję, za co pracownicy wylatują z pracy. Brak kultury, szacunku i wulgarność są na pierwszym miejscu, i  w tym się pani wykazała. Marek, jeszcze nie miałem okazji pogratulować ci, ale jak widać nie mam, czego –dodał do Marka, który pojawił się obok.

-Gratuluję Paula obraziłaś właśnie Adama Wrońskiego –rzekł jej Marek, odciągając na bok. —Zapraszasz ludzi, a ich nawet nie znasz. On i jego ojciec od lat prowadzą sieć hoteli i usługi cateringowe.  

-Jeszcze ty mnie nie denerwuj –wysyczała.

Po tym incydencie impreza roku, a przynajmniej kwartału dobiegała końca. Ci, co stali najbliżej wszystko słyszeli i przekazywali dalej. Paulina po tych wszystkich spojrzeniach uciekła i schowała się w pokoju.  Zanim ostatni gość odjechał, to Marek również odjechał i pojechał do Rysiowa.  Na wizytę u Uli czas dobry nie był, ale pojechał na ruiny.

Ula przez cały wieczór chodziła bez humoru, bo właśnie teraz jej ukochany się zaręczał. Po kolacji ubrała się cieplej i poszła się przejść. Wybrała oczywiście Górkę Szczęścia. Chwilę już siedziała, gdy usłyszała, że nadjeżdża auto. Pomyślała, że ktoś przyjechał na sesję ślubną, bo zdarzało się, że nowożeńcy przyjeżdżali tu wieczorami na zdjęcia. Z auta wyszła jednak tylko jedna osoba i szybko rozpoznała w niej Marka.

-Marek? Co tu robisz? Dzisiaj twoje zaręczyny.

-Przyjęcie się skończyło wraz z wpadką Pauliny. Zrobiła awanturę jednemu gościowi za potracenie, bo wzięła go za kelnera.

-Przynajmniej będzie, co wspominać –odparła, bo nie wiedziała za bardzo, co może powiedzieć.

-Na pewno. Tego zapomnieć się nie da.

W ruinach spędzili pół godzinie na rozmowie o wszystkim. Również o pracy. Ula była ciągle na bieżąco, bo już niedługo miała wrócić do firmy. Kiedy żegnali się, doszło do nieoczekiwanego pocałunku. Marek chciał podziękować za rozmowę i pożegnać się cmoknięciem w policzek, ale Ula akurat przekręciła głowę i ich usta się spotkały.

-Ula przepraszam –rzekł, ze zmieszaniem. —Nie powinienem.

-Nie powinieneś –powtórzyła. —Dzisiaj się zaręczyłeś. Pójdę już.

11 komentarzy:

  1. Wooow. Kobieto dawaj drugą część, bo to się nie da tak spokojnie czekać. Już B2 serwuje stany przedzawalowe, miej litość. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B2 oglądam w player więc jestem do przodu, choć tydzień to sporo czasu. Ja rozwodu ani rozpadu związku nie planuje. Chociaż rozwód Uli i Marka to z miłości jak myślę i jak było w Ranczu. Albo coś w tym rodzaju. Ale i tak Marek ma przechlapane i obawiam się, że dopiero około 170 odcinka przyjdzie nam cieszyć się ponownie z ich szczęścia.
      Drugą część postaram się dać szybko.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Jaka niespodzianka! Dopiero publikowałaś kolejny rozdział opowiadania a tu pierwsza część mini i to jaka! Świetnie rozwinięty pomysł sytuacji w Łazienkach i wypadku Marka. Ula miała wyjątkowego pecha a Amor, który miał przynosić szczęście i miłość wbił tym razem swoją strzałę w Uli brzuch. Najgorsze jednak są poparzenia. Marka uratowała przed nimi a siebie już nie zdążyła. Mogą zostać blizny zwłaszcza na twarzy, gdzie skóra jest wrażliwa i delikatna.
    Ula zakochana w Marku a on tym,czasem zaręcza się. Co za niefart. Może jednak fatalne zachowanie Pauliny na przyjęciu pozwoli Markowi zrozumieć, że to nie z nią mu po drodze. Oby.
    Dziękuję za niespodziankę i serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całość miałam w głowie, więc pisanie szło gładko. Zwłaszcza że dziećmi siostra się zajęła. Spokojnie ta strzała jest w serce, bo gdyby Ula nie została ranna Marek tak troskliwie nie zajął się nią. Zbyt mocno Uli również nie poraniłam. Tylko trochę policzka i ramię z większą raną. Więc tak źle nie będzie. Co do zaręczyn to w serialu zaręczył się o odręczył jak powiedziała kiedyś moja siostra. Zachowanie Uli to kolejny powód, żeby jak najszybciej zwijał żagle.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam miło.

      Usuń
  3. Świetna mini i jakże miła niespodzianka. Uśmiałam się z słów Sebastiana. Ogląda się Playboya i że Wioletta się przyplątała. Tego kto w serialu uratował życie powinni bardziej pokazać. Wioli za kłamstwo się nie dostało. Liczbę że Najświętsza Panienka Uli nie zostawi i pomoże w odwzajemnienia uczuć. Czekam na 2 część. Zamiana jak dla mnie może poczeać.k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się telefon zacina. Nie opublikowało się że strasznie mi żal Uli bo musi strasznie cierpieć.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Pisanie na telefonie a zwłaszcza podpowiedzi są czasami i moją udręka. Jak nie sprawdzę to logiki w smsie czasami nie ma.
      Ja mogę zgodzić się, że brakowało oficjalnego podziękowania Uli. Ula na pewno cierpi, ale po burzy jest słońce.
      Pozdrawiam milo i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Super mini nie mogę doczekać się już ciągu dalszego. Wszystko dzieje się dość szybko i co zrobi Paula jeśli dowie się o pocałunku zastanawiam się czy ktoś to widział?I powie Pauli. No i Ula będzie cierpiała ,bo Marek jest zajęty. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się streszczać i nie robić kolejnego opowiadania. Spokojnie nikt ich nie widział, ale pocałunek w pamięci długo będzie.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  5. Mini jak zawsze świetna. Paulina jak zwykle pokazała jaka to z niej kobieta z klasą podczas przyjęcia zaręczynowego. Violetta tak jak w serialu nawet nie miała cywilnej odwagi przyznać się kto stoi za uratowaniem Dobrzańskiego. Dobrze, że Sebastian powiedział jak było naprawdę.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część i czekam na kolejną.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotnią noc.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina na pewno będzie żałować tego co zrobiła. Ale co się stało się nieostanie.
      Pozdrawiam milo i dziękuję za komentarz.

      Usuń