czwartek, 24 grudnia 2020

Szkolna wigilia 1/4 + Życzenia.

Firma F&D od wielu lat sponsorowała stypendia dla pięciu osób z jednego z liceów Warszawy. Finansowali również niektóre inwestycje szkoły. Dopłacali szkolne wycieczki, spotkania z ciekawymi ludźmi, kupowali sprzęt. Szkoła, którą wybrali, nie była przypadkowa, bo tam uczęszczał ich syn. Marek obecnie miał trzydzieści sześć lat i piastował stanowisko prezesa firmy. Helena i Krzysztof brali także czynny udział w życiu szkoły. Obecni byli na rozpoczęciu roku szkolnego, zakończenia, akademiach oraz szkolnej wigilii. Tego roku na szkolną wigilię Dobrzańscy ze względu na niedawną operację Krzysztofa pójść nie mogli. W zamian wysłali syna i synową Paulinę Febo -Dobrzańską. Z tym że Paulina nie zamierzała iść z mężem, bo miała już inne plany, co w jej przypadku oznaczało spotkanie z przyjaciółkami albo kosmetyczkę.

-Marek, powiedz mi, co takiego ciekawego mogłabym tam robić -pytała z irytacją?

-To samo co z koleżankami. Rozmawiać.

-Oprócz ciebie nie będę nikogo znać. Zresztą dlaczego twoi rodzice tyle się angażują w szkołę? Fundacja twojej mamy im nie wystarcza?

-To ich pieniądze i ich czas, więc nie powinno cię to interesować. Czyli nie idziesz ze mną.

-Nie kochanie -odparła stanowczo. —Weź Sebastiana.

-Oczywiście, że wezmę Paula.

Sebastian na pójście był jak najbardziej chętny. Mury szkolne opuścił ponad piętnaście lat temu i był ciekawy, jak zmieniła się jego szkoła.  

-Dzięki. Ja oprócz paru nauczycieli, którzy nas uczyli, to nie znałbym nikogo.  Później możemy pójść do klubu.

-A co Paulina daje ci wychodne? -zakpił.

-Seba mam ci dowalić?

-Nie chcę, żeby znowu wystawiła ci walizki.

-Tyle razy wyrzucała mnie z domu, że naprawdę da się przyzwyczaić. Zresztą ona nie wystawi się na pośmiewisko rozstania ze mną na dobre.

Narzeczeństwo a później małżeństwo nie układało się dobrze Markowi. Paulinę znał od dziecka i już wtedy jego rodzice i Pauliny wymyślili sobie, że kiedyś ich dzieci pobiorą się i tym samym wspólna firma bardziej się połączy. Śluby planowali dwa. Cywilny w Polsce, aby oszczędzić sobie urzędowych spraw, a kościelny w Mediolanie. Paulina liczyła też na dwa wielkie przyjęcia i co się z tym wiązało większy rozgłos, ale zarówno Marek jak i Dobrzańscy wybili jej to z głowy i musiała się zadowolić uroczystym obiadem po ślubie cywilnym. Rodzinę w urzędzie założyli trzynastego maja w piątek o trzynastej w Pałacu Ślubów. Data dla większości byłaby pechowa, ale Febo w przesądy nie wierzyła. Dwa tygodnie później na początku czerwca miał odbyć się ślub kościelny. Marek jednak pięć dni po ślubie wracał późnym wieczorem z Poznania przez teren leśny i aby nie zderzyć się z jeleniem, to gwałtownie skręcił i uderzył w drzewo. Mocnych obrażeń nie miał, ale złamana noga uniemożliwiła mu lecieć do Mediolanu na własny ślub i zmuszeni byli przełożyć na czerwca przyszłego roku. Sebastian, który za bardzo nie przepadał za Pauliną, mówił nawet, że może to znak, żeby nie żenił się z Febo, ale nie słuchał go. Paula była piękną kobietą i uległ jej urokowi, jakiś czas temu. W łóżku również umiała zaspokoić go. Nie przeszkadzało jednak to Markowi, aby mieć masę kochanek w postaci modelek, sekretarek czy przypadkowych panienek z klubu. Przez całe siedem lat narzeczeństwa i kilka miesięcy małżeństwa Paula ciągle robiła mu z tego powodu awantury. Marek mimo to nie zamierzał się zmieniać. Co więcej, zdradzając ją, odreagowywał wybuchy złości Pauliny.  Nie miał nawet najmniejszych wyrzutów sumienia, bo nie kochał jej. Nie wierzył nawet w miłość. Wiedział także, że Paulina go nie kocha, a jest z nim z wyrachowania. Marek był przystojny, sporo kobiet chciałoby być na jej miejscu i chciała, aby inne kobiety jej zazdrościły. Przede wszystkim jednak przy Marku mogła wieść luksusowe życie i wydawać na siebie miesięcznie nawet dwadzieścia tysięcy, nie zarabiając wiele na siebie. 

Szkolna wigilia oprócz nauczycieli zgromadziła komitet rodzicielskie oraz samorząd uczniowski.  Dwie dziewczyny oraz trzech chłopców. Marka i Sebastiana posadzono naprzeciwko nich i mogli obserwować młodzież. Chłopy niczym szczególnym się nie wyróżniali i byli z różnych klas i światów. Jeden sportowiec, drugi informatyk, a ostatni humanista. Również w zachowaniu byli spokojnie. Dziewczyny za to różniły się wszystkim. Wioletta blondynka była rozgadana, pomalowana jak na nastolatkę za mocno i w drogim stroju. Jej koleżanka przewodnicząca samorządu spokojna, z delikatnym makijażem i skromnie ubrana. Uwagę Marka przykuły jednak oczy dziewczyny, bo były błękitne i miał wrażenie, że już raz je widział. Tak jak twarz dziewczyny. Również w czasie rozmowy była jak na swój wiek bardziej rozwinięta. Kiedy Marek z Sebą za zgodą dyrektora wyszli na zwiedzanie szkoły, to właśnie o tych dwóch dziewczynach rozmawiali. Dał im nawet pęk kluczy od poszczególnych klas.

-Słuchając Wioletty, to mam wrażenie, że my byliśmy bardziej dojrzali -rzekł Olszański, gdy wyszli na korytarz. —Jest tak samo zakręcona jak nasza Wioletta. Może imię ma wpływ. A chłopacy tacy niemrawi.

-Seba na podstawie jednej rozmowy nie oceniaj. Ten Dawid humanista bardzo rozsądnie mówił.

-On tak, ale Marcin to w innym świecie żył. Marek a ty co tak ciągle spoglądałeś na tę Darię? Pociąga cię czy co? Ona maturę ma na głowie. I jest za młoda dla nas. Pamietasz naszą zasadę. Przynajmniej drugi rok studiów.

-Zwariowałeś -oburzył się, zaglądając do jednej z klasy. —Po prostu mam wrażenie, że ją znam skądś. Jakbym widział już te oczy i uśmiech.

-  Z taką urodą może miała jakąś sesję zdjęciową. To, co idziemy zobaczyć, jak zmieniła się nasza klasa o profilu geograficznym.

-Już na pierwszy rzut oka widać, jak zmieniła się szkoła. W każdej klasie sprzęt elektroniczny -odparł, siadając w swojej dawnej ławce.

-Twoi rodzice muszą niezłą sumkę przelewać na konto firmy. Chodź, pójdziemy na parter i obejrzymy sobie gablotkę z życia szkoły.

-Wisiało się tam parę razy -westchnął Marek.

Z tablicy dowiedzieli się sporo o Darii Cieplak. Dziewczyna nie tylko była przewodniczącą szkoły, ale i redaktorem gazetki. Poza tym była laureatką ogólnopolskich olimpiad z matematyki i fizyki.

-Nigdy bym nie przypuszczał, że ona jest tak zdolna -mówił Seba. —W jej przypadku uroda idzie w parze z inteligencją.

-Nie da się ukryć Seba.

Od czasu jak poznał również nazwisko Darii, to jeszcze bardziej miał wrażenie, że musiał już mieć kontakt z nią, bo nazwisko Cieplak było mu znane.


 

Wieczorem, kiedy próbował zasnąć, to miał przed oczami Darię Cieplak. Myśli były tak mocne, że gdy był już w półśnie, to cofnął się o kilkanaście lat wstecz i pobytu w Łodzi. To tam widział dziewczynę z takimi oczami.

-Ula, Ula Cieplak -przypomniały się mu jej słowa.

-Ula, jak moja babcia. —Marek Olszański -przedstawił się nazwiskiem przyjaciela, bo razem z prawdziwym Olszańskim mieli taki układ. On był Markiem Olszańskim a Seba Sebastianem Dobrzańskim. Robili to na wypadek, jakby jakaś przypadkowo poznana dziewczyna chciał na dłużej zawrzeć znajomość.

-Miło cię poznać Ula.

Poznali się w jednym z klubów Łodzi w lutym. Ula była wtedy w maturalnej klasie, miała akurat ferie i była tam z kilkoma osobami ze szkoły na kursie dokształcającym z informatyki. Dwudziestojednoletni Marek natomiast zatrzymał się u Wojtka kolegi ze studiów i razem pisali referat na studia. Tak więc oboje spędzili tam kilka dni. 

Trzeciego dnia stało się, to na co czekał Marek od chwili poznania, czyli zaciągnął ją do łóżka. Już od chwili poznania zrobiła na nim ogromne wrażenie i zapragnął całować ponętne usta i trzymać w ramionach. Do tego miała niezłą figurę. Uli Marek podobał się również, ale nie miała takich myśli, jak on. Do tej pory nie miała też żadnego chłopaka, bo uważała, że ma czas i wolała poświęcić się nauce. Dlatego w szkole była średnio lubiana, bo część nauczycieli dawała ją za przykład sumiennej uczennicy. Stroniła także od imprez i używek. Tego wieczora z okazji zakończenia kursu, jeden kolega z głupoty dosypał jej trochę do soku jakiegoś narkotyku.

Do dziesiątej wieczorem bawiła się jeszcze w klubie z Markiem, a później Marek zaproponował jej spacer.  Kiedy spacerowali, Marek odważył się i zaczął ją całować. Kwadrans później był już z nią w dużym domu Wojtka.  Jego rodzice razem z młodszą córką byli na feriach a Wojtek w klubie, więc liczył, że już niedługo będzie mógł zasmakować tego co tak go podniecało. Wojtek na czas jego pobytu dał mu sypialnię rodziców i tam ją zaprowadził.

Kiedy rozpinał jej bluzkę, to Ula nawet zaprotestowała. Co więcej, sama nerwowo zaczęła rozpinać koszulę Marka. Pięć minut później byli w samej bieliźnie, a Marek kładł Ulę delikatnie na łóżko. Kiedy zdjął z niej uwierający stanik i spojrzał, to jego podniecenie jeszcze bardziej wzrosło. Ula wyglądała tak słodko i niewinnie, choć o tym drugim jeszcze nie wiedział. Z trudem hamował się, aby nie rzucić się na nią jak wygłodniały pies na żarcie. Zamiast tego całował i pieścił piersi, szyję i usta, a jedna dłoń powędrowała do jej najbardziej intymnych miejsc. Ula nigdy nie czuła się tak wspaniale i pozwalała Markowi na wszystko i chciała więcej.

Kiedy Marek czuł, że dłużej nie może czekać, spojrzał jeszcze na Ulę w te cudowne oczy i zaczął zagłębiać się w niej, ale poczuł opór i musiał wbić się mocniej. Z tą samą chwila Ula wydała cichy jęk, a łzy zebrały się w oczach. Dla odwrócenia uwagi całował usta i policzki Uli. Jednocześnie wgłębiał się dalej. Dał jej jeszcze chwilę, aby przyzwyczaiła się do nowej sytuacji i zaczął delikatnie i rytmicznie się poruszać. Ula ciągle czuła ból, ale nie był już tak mocny, a to co robił Marek, zaczęło być przyjemne. Jej kobiecość w końcu odezwała się w pełni i objęła go biodrami. Tym samym Marek pozwolił sobie na szybsze i mocniejsze ruchy.  Kiedy oboje doszli do szczytu rozkoszy, to po bólu Uli nie było śladu i poddawała się wszystkim pieszczotom, jakie serwował jej Marek. Było jej tak cudownie, że pozwoliła sobie nawet na ciche jęki z rozkoszy i chciała więcej. Niektóre koleżanki miały już to za sobą i opowiadały, jak to jest, ale nie przypuszczała, że tak cudownie. Wszystko ma jednak koniec i gdy pożądanie malało a ruch Marka stawały się słabsze, to Ulę szybko wzięło zmęczenie i zasypiała w ramionach Marka.

Marek chciał od razu porozmawiać, ale Ula spała w jego ramionach i nie chciał jej budzić. Dwie godziny później, kiedy Ula obudziła się, to z niedowierzaniem patrzyła, gdzie jest i myślała, co się stało. Marek wypił dwa drinki i ciągle spał więc cicho ubrała się i uciekła ze wstydem. Marek obudził się półgodziny później i zaczął sobie przypominać, co się stało. Odebrał jej dziewictwo. Było nawet kilka śladów krwi na czystej pościeli. Siedząc na pościeli zdał sobie sprawę, że chociaż miał już parę kobiet w swoim życiu, to nigdy nie przeżył tak wspaniałego seksu. Wieczorem ponownie pojechał do klubu, ale jej nie był. Tak jak nikogo z kursu. Później dziewczyny postanowił nie szukać. Nie wiedział nawet, gdzie ma szukać.

 

Następnego dnia rano przy śniadaniu przejrzał FB i profile Darii Cieplak. Była tylko jedna osoba, a to co wyczytał i zobaczył, zszokowało. Paulina jeszcze spała, więc nie czekając aż się obudzi, wyszedł szybciej do pracy. Przed firmą spotkał Sebastiana i od razu opowiedział, co odkrył. 


 

-Ta dziewczyna Seba już wiem, skąd ją znam -opowiadał z zamyśleniem. To znaczy, spotkałem przed laty jej mamę. Dokładnie to niecałe siedemnaście lat temu w Łodzi jak byłem u Wojtka. Poznaliśmy się w klubie, a później wiesz, co było.

-No wiem łóżko.

-Dokładnie tak. Sprawdziłem Darię Cieplak na Facebooku i wśród znajomych ma Urszulę Cieplak. Są do siebie bardzo podobne.

-Skoro to jej mama. Tylko czemu się tym zajmujesz?

-Daria niedawno obchodziła szesnaste urodziny i

-Jak szesnaste, skoro w tym roku ma mieć maturę? -przerwał pytaniem.

-Nie wiem. Mogła pójść prędzej do szkoły albo dwie klasy robić na raz, skoro jest tak zdolna. I nie o to chodzi. Ona może być moją córką. Wszystko sobie policzyłem i sprawdziłem luty w Internecie tamtego roku.

-Marek nie fantazjuj. Ta Ula mogła być z kimś parę dni przed albo po -hamował jego zapędy.

-Nie mogła być przed, bo nie było nikogo innego. Dlatego zapamiętałem Ulę. Nie wydaje mi się też, żeby od razu poszła z innym do łóżka. Jest jeszcze jedno zdjęcie z tych starszych. Daria jest tam w stroju kąpielowym i obok pępka ma taki sam pieprzyk jak ja. Prawie wszyscy Dobrzańscy go mają.

-To gratuluję Marek -rzekł, poklepując po ramieniu. —Jesteś ojcem. Tylko co teraz?

-Nie wiem. Jakoś skontaktuję się z Ulą. Wiem, że mieszka w Warszawie i gdzie pracuje. Szukałem ją już przed laty, ale udało mi się znaleźć nawet punktu zaczepienia.

-Paula wpadnie w furię, jak dowie się, że masz dziecko z inną -stwierdził pesymistycznie. 

-Wiem, ale ja od dawna jestem gotowy być ojcem. Tylko ona ciągle odkłada macierzyństwo.

-To może masz prezent pod choinkę Marek.Dziecko.

-Może. Szkoda, tylko że tak późno dowiedziałbym się o tym.

 

 


Wiary, która odmieni nasze serca,

Nadziei, że jutro będzie lepsze,

Miłości, która przetrwa najgorsze momenty w życiu.

I zdrowia, którego wszyscy potrzebujemy.

Wesołych świąt Bożego Narodzenia!

 

12 komentarzy:

  1. Nawzajem kochana dużo zdrowia i radości, oby ten nowy rok był lepszy niż ten co teraz mamy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesolych spokojmych swiat
    Opowiadanie swietne bardzo wciagajace

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknych, rodzinnych a przede wszystkim zdrowych świąt przepełnionych wiarą i nadzieją, że ten zwariowany świat wkrótce odejdzie w niebyt i znowu będzie normalnie. Wszystkiego najlepszego dla całej familii. :)
    PS. Komentarz dotyczący rozdziału ukaże się jutro, bo dzisiaj ledwie otwieram powieki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z początku myślałam, że imiona Ci się pomyliły, później, że Daria to siostra Uli. A tu taka niespodzianka Daria może być córką Marka. Ciekawa jestem czy Ula nie szukała Marka przez ten czas? Co takiego powiedziała córce na temat ojca? Mam nadzieję, że Dobrzański postara się zrobić wszystko aby odnaleźć Ulę i wyjaśnić to co się wydarzyło tyle lat temu.
    Na zbliżające się świąteczne dni, wielu radosnych chwil w gronie rodzinnym, a w Nowym Roku wiary w lepsze jutro. Nieustającej weny. Życzy Julita
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w świąteczne piątkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak od razu nie chciałam pisać, kim jest Daria i wprowadzić dla zmyłki Wiolettę. O Uli większa część w kolejnej części w tym odpowiedzi na twoje pytania.
      Dziękuję za życzenia i również życzę wszystkiego najlepszego.

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy pomysł na niezłą historię. Początek bardzo intrygujący. Marek ma 36 lat i szesnastoletnią córkę. Ma też pewność, że to jest jego dziecko a nie innego mężczyzny. Tak rozbudziłaś mi wyobraźnię, że teraz usilnie myślę co dalej. Czy Marek znajdzie Ulę, bo że będzie jej szukał nie mam najmniejszych wątpliwości. Na jego miejscu zadałabym jej mnóstwo pytań. Przede wszystkim dlaczego nie usiłowała go powiadomić o ciąży i jak radziła sobie z wychowaniem córki. Ona jest zdolna i raczej nie po tatusiu. Dlaczego Ula nie ubiegała się o alimenty, no i w końcu, czy jest sama, czy zamężna. Tyle rzeczy chciałoby się o niej wiedzieć i dobrze by było, gdybyś nam naświetliła życie Uli od momentu poznania Marka do teraz. Zacieram łapki na dalszy ciąg.
    Najserdeczniej pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Uli wszystko w kolejnej części i odpowiedzi na wszystkie pytania. Ta część będzie szybko, bo może jutro a później przerwa, bo szykuje się nam mały wyjazd.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  6. Intrygująca historia. Wiele pytań bez odpowiedzi. Zwłaszcza dotyczących Uli i jej życia. Marek niestety nie zdąży juz nadrobić utraconego czasu z córką ,ale może ją poznać i spotkać się z Ulą .Ciekawe jak im potoczy się życie liczę na happy end. Spóźnione życzenia. Zdrowych,pogodnych,pełnych rodzinnego ciepła ,humoru i miłości świąt ,dużo weny i oby nastepny rok był lepszy. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz, masz. Niestety Markowi pozostaną zdjęcia.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń