niedziela, 27 grudnia 2020

Szkolna wigilia 3/4

Jeszcze przed kolacją wigilijną Helena zauważyła, że syn jest zamyślony i coś go trapi. Pomyślała, że znowu pokłócił się z Paulinką. Chciała już podejść do niego i spytać dokładnie, co się stało, ale pani Zosia przyniosła wazę z barszczem i czas był zasiąść do stołu. W czasie składania życzeń Dobrzańscy nadmienili im, że życzą powiększenia w końcu rodziny.

-Pomyślimy na jesieni Heleno -odparła Paulina. —Nie chcę iść gruba do ołtarza ani w podróży poślubnej męczyć się mdłościami dodała do zniesmaczonej Heleny.

 On matce nic nie odpowiedział. Od dawna toczył z Pauliną boje o dziecko. Najpierw była mowa, że po trzydziestce, a później, że po ślubie. Teraz kiedy jest już prawnie panią Dobrzańską, decyzję przełożyła o kolejne parę miesięcy. Temat dziecka z Pauliną podjął już parę miesięcy temu po jego czerwcowym wypadku i odwołanym z tego powodu ślubie kościelnym.

-Teraz jest dobry czas na powiększenie rodziny Paula- mówił, kiedy wyszedł ze szpitala. —Zdążysz urodzić do przyszłego roku. Możemy nawet ochrzcić dziecko przy okazji ślubu.

-Zwariowałeś Marek -mówiła z oburzeniem. —Będzie dość załatwiania ze ślubem, aby jeszcze dziecko czas nam zajmowało. Poza tym nie wiem, jaką będę miała figurę. Zaczniemy się starać nie prędzej jak jesienią przyszłego roku.

Prawda była taka, że najchętniej w ogóle by nie rodziła i odkładała ciążę, chociaż jej lekarka po zleconych badaniach już dawno przestrzegła ją, że jej zegar biologiczny bije szybciej i może mieć kłopoty z zajściem w ciążę w przyszłości. Marek tymczasem więcej rozmowy z nią nie podejmował.

Kiedy już zjedli, Helena postanowiła porozmawiać z synem. Cały czas milczał, a jak o coś pytano go, nie wiedział, co ma odpowiedzieć.

-Synku znowu się pokłóciliście -wyrokowała mama. —Paulina powiedziała, że widziała w twoim telefonie zdjęcie jakiejś młodej dziewczyny. Mogła mieć nie więcej jak osiemnaście lat.

-Oczywiście musiała polecieć do was na skargę. To było zdjęcie z tej szkolnej wigilii. Musiała Darię Cieplak widzieć mamo.

-To, dlaczego nie wytłumaczyłeś jej, że to nasz podopieczna.

-Mamo, mam inne problemy niż tłumaczenie się przed Paulą. Zwłaszcza przed świętami.

-Teraz jeszcze bardziej mnie zaniepokoiłeś synku? Jesteś chory?

-A wy co tak z dala spiskujecie –zagadnął Krzysztof.

-Próbuję dowiedzieć się, co go trapi Krzysiu.

-Mamo, tato muszę powiedzieć wam coś -podjął momentalnie decyzję. —Początek historii sięga kilkunastu lat.  Daria Cieplak to moja córka -wyznał. —Jestem na dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewny.

-Marek, co ty znowu wymyśliłeś? -zapytała Helena po chwili ciszy.

-Wszystko wam opowiem -odparł, patrząc z daleka na swoją żonę. —Paula zajęta jest z Aleksem, jest więc czas.

 

-Wszystko się składa w logiczną całość synku -rzekła Helena, gdy skończył opowiadać. —Mamy chyba wnuczkę. Nie wiem, co to było, ale od chwili, gdy ją poznaliśmy z ojcem, poczułam dziwną sympatię do niej.

-To się nazywa intuicja albo więzy krwi mamo.

-I co teraz zrobisz? -pytał ojciec.

-Spróbuję umówić się z Ulą jeszcze przed Nowym Rokiem służbowo. Pracuje w firmie organizującej imprezy okolicznościowe i mam pretekst. Paulinie na razie nie zamierzam nic mówić.

-Chcielibyśmy ją poznać lepiej Marek. Z tych naszych spotkań wywnioskowałem, że to dobra i inteligentna dziewczyna.

-Ja też tato. Już wystarczająco dużo czasu straciłem.

 

Było za pięć dwunasta, kiedy Marzena oznajmiła Uli, że pan Dobrzański już przyszedł. Chwilę później pojawił się w drzwiach. Ula przyglądała mu się przez chwilę i stwierdziła, że ciągle wygląda przystojnie i że zdjęcie na telefonie córki całej urody Marka nie oddało. Marek również i jej się przypatrywał i dalej była ze ślicznym uśmiechem, błyszczącymi i błękitem oczami. 


 

-Dzień dobry -rzekła oficjalnie. —Urszula Cieplak.

-Marek Dobrzański -odparł, podając jej dłoń na przywitanie. Ta krótka chwila spowodowała, że przez jej ciało przeszedł dreszcz.

-Proszę usiąść. Napije się pan kawy?

-Z chęcią. Czarną z cukrem.

-Marzeno dwie kawy -rzekła do asystentki, która chwilę później znikła w sekretariacie.

-Witaj Ula -rzekł, patrząc ciągle na nią.  

-Poznałeś mnie?

-Tak jak ty mnie. Prawie siedemnaście lat się nie widzieliśmy. Poznałem cię w twarzy twojej córki. W naszej córce, jak mniemam. Spotkaliśmy się w czasie szkolnej wigilii.

-Tak wiem. Pokazała mi twoje zdjęcie i poznałam. Skąd wiesz, że jest twoja.

-Nieodzowny FB. Sprawdziłem, kiedy ma urodziny. Urodziła się dziewięć miesięcy po tym jak byliśmy ze sobą. Byłem pierwszy, więc prędzej spłodzić jej nikt nie mógł, a wątpiące jest to, że zaraz po mnie był inny. Ula, dlaczego uciekłaś? Chciałem porozmawiać. W niedzielę szukałem cię jak i w kolejne dni.

-Ze wstydu uciekłam. Byłam lekko odurzona, jak się później okazało i dlatego ci się oddałam. Dlaczego powiedziałeś, że nazywasz się Marek Olszański? Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, to jego szukałam i nie znalazłam.

-Głupia zabawa z moim przyjacielem Sebastianem. Zamienialiśmy się nazwiskami. Nigdy później nie skojarzyłaś mnie. Moje zdjęcia pojawiały się w prasie czy Internecie.

-Bo twoja twarz zaczęła znikać mi w pamięci, a plotkami się nie interesuję. Poza tym byłeś Olszańskim, a nie Dobrzańskim i na nazwisko Dobrzański uwagi bym nie zwracała.

-Co powiedziałaś Darii na temat ojca? Nienawidzi mnie?

-Mówiłam jej w zależności od wieku. I nie ma do ciebie żadnych pretensji. Jest rozsądna i wie, że nie miałam szans, aby ci powiedzieć. Zawsze chciała poznać ojca. Przez lata w czasie urodzin były to jej życzenia.

-Kiedy dasz mi taką szansę?

-Dzisiaj z nią porozmawiam. Wracam prędzej z pracy i powiem. Znając ją, będzie chciała jeszcze dzisiaj. Porozmawiam z nią i zadzwonię do ciebie.

-Dziękuję Ula, że dajesz mi szansę.

Chwilę później w biurze pojawiła się Marzena i musieli przerwać na chwilę rozmowę prywatną.

-A co ze sprawami, z którymi tu przyszedłeś? Naprawdę potrzebujesz naszych usług.

-Tak. Firma, którą do tej wynajmowaliśmy, zdzierała z nas.

 

O czternastej Ula była już w domu. Daria robiła przegląd poświątecznej lodówki, więc postanowiła nie zwlekać i powiedzieć jej prawdę.

-Córeczko nie uwierzysz, ale znalazł się twój tata -powiedziała najprościej.

-Mamo, co ty mówisz? -pytała, odkładając półmisek z sałatką na stół.  —Poszłaś do pracy i mi go ot tak znalazłaś?

-Nie. Tak naprawdę, to on przypadkiem znalazł cię. To Marek Dobrzański -powiedziała to co najważniejsze.  

-To naprawdę on mamusiu?

-Tak. Dzisiaj spotkałam się z nim i okazało się, że widział mnie w twojej twarzy. Chce spotkać się z tobą jak najszybciej. Nawet dzisiaj. Mam zadzwonić, jak podejmiesz decyzję.

-To dzwoń mamo. Na co czekasz?

 

Po rozstaniu z Ulą minuty dłużyły się Markowi. Na każdy dzwonek telefonu podskakiwał nerwowo. W końcu przyszło to najważniejsze połączenie od Uli. Do jej mieszkania jechał łamiąc kilka przepisów drogowych. Kupił jeszcze po drodze misia, bo nie wiedział, co kupić, a nie chciał jechać na pierwsze spotkanie z córką z pustymi rękoma. Później domofonem poinformował o swoim przyjściu i wbiegł na pierwsze piętro. Obie już na niego czekały w otwartych drzwiach.

-Cześć Ula, Daria -mówił, patrząc to na jedną to na drugą. Chwilę później Daria rzuciła się mu na szyję.

-W końcu, w końcu poznałam i mam ojca -mówiła przez łzy.

-Nawet nie wiesz, jak ja jestem szczęśliwy -mówił, również płacząc.

-Marzenia się spełniają -szeptała. —Od lat wyobrażałam sobie ojca.

-Mam nadzieję, że nie zawiodłem. Jeśli tak postaram się podporządkować twojej wyobraźni.

-To jest już nieważne. Ważne, że jesteś.

-Nie wiedziałem co ci kupić i kupiłem niezawodnego pluszaka.

-Maskotek nigdy u mnie nie za dużo. Dziękuję.

-Moja córka.

-Mój tata.

Przez kolejne minuty Daria z Markiem praktycznie nie mówili, bo brakowało im słów i nie przestawali płakać. Uli również płynęły łzy.

-To, co Daria zaproś ojca do swojego pokoju -zaproponowała Ula. —Nie będziemy stać w korytarzu. Sami porozmawiacie. Macie tyle lat do nadrobienia.

-Mamo ty jesteś częścią nas i powinnaś być z nami.

-Daria ma rację Ula. Nie wszystko Daria pamięta, a chcę wiedzieć jak najwięcej.

-W takim razie pójdę i zrobię coś do picia i przyjdę do was.

Do pokoju przyszła, kiedy Marek oglądał zdjęcia i inne pamiątki Darii.


 

-Mamo, tata powiedział, że i on ma alergię na ryby. Tak jak ja.

-Lekarz tak mówił, że pewnie po ojcu córeczko.

Marek został u nich do późnego wieczora. Oczywiście musiał znaleźć usprawiedliwienie dla Pauliny. W tym pomogli mu rodzice, którzy obiecali dać mu alibi, a te było praktycznie niepodważalne dla niej.

 

W kolejnych dniach spotykali się codziennie i poznawali lepiej. Markowi jednak pozostało powiedzieć o tym Paulinie. Rozmowę za namową rodziców postanowił przeprowadzić w sylwestra u nich w domu.  Liczył, że nie wpadnie w szał. 


 

-Paula -zaczął, kiedy już się przywitali i usiedli. —Rodzice już wiedzą, teraz ty powinnaś dowiedzieć się prawdy. —Niedawno dowiedziałem się, że mam szesnastoletnią córkę.

-Jaką córkę? Żarty sobie robisz?

-Nie są żadne żarty ani bzdury Paula -mówił spokojnie Marek. —Ma na imię Daria.

-Z kim niby ją masz? Z Lidką, Asią, Moniką -wymieniła imiona dziewczyn, które kręciły się przy Marku paręnaście lat temu.

-Z Ulą Cieplak. Nie znasz jej. Ja sam znałem ją krótko.

-I po tylu latach tak nagle się znalazła? -zapytała wątpiąco. —Nie pomyślałeś, że jest to dość dziwne? Chcą wyciągnąć od ciebie pieniądze i tyle. Zrobiłeś badania DNA?

-Nie i nie zamierzam robić. Bez tego wiem, że Daria jest moją córką. Urodziła się dokładnie dziewięć miesięcy po tym jak byłem z jej mamą, ma taki sam pieprzyk, jak ja i jest uczulona na ryby jak ja. Więcej dowodów nie potrzebuje. Poza tym to ja odnalazłem ją, a nie ona mnie i na moje pieniądze nie lecą. Chociaż muszę jakoś zrekompensować wychowanie Darii i łożyć na bieżące wydatki.

-A wy pozwalacie na to, aby dać się oszukiwać? -pytała Dobrzańskich.

-My wysłuchaliśmy Marka i wiemy, że tak jest. Ma po Marku wiele w genach -argumentował Krzysztof.

-Poznaliśmy tę dziewczynę prędzej, zanim okazało się, że jest naszą wnuczką i oszukiwanie jest jej daleki -dodała Helena. —To nasz podopieczna. Dziewczyna, której fundujemy stypendium.

-Właśnie -mówiła wymownie. —Wywąchała pieniądze i wraz z matką oszukuje was wszystkich.

-Nie ważne co mówisz Paulinko -przerwał jej Krzysztof. —Jutro Daria będzie u nas na obiedzie i my ją przyjmiemy do rodziny z radością.  Jeśli coś ci się nie podoba, możesz nie przychodzić -dodał, kończąc dyskusję. —Pani Zosia podała obiad.

 

Przed atakiem furii Marek nie uciekł, bo jak tylko wrócili do domu, rzuciła torebką w komódkę i wyrzuciła potok obraźliwych słów.

-Ile jeszcze bękartów pojawi się w twoim życiu?!  Skoro mnie zdradzasz, to zabezpieczaj się, chociaż! Istnieją prezerwatywy! -krzyczała. —Jesteś obleśnym gnojkiem!  Nie umiesz hamować swojego popędu.

-Nie mów tak o Darii Paula -odparł ostrzegawczo.  

-Przecież to prawda! Jest nieślubnym dzieckiem!

-Tylko, dlatego że straciłem kontakt z Ulą -odparł również podniesionym tonem.

-I co teraz? -pytała spokojniej. —Myślisz, że będzie przychodziła tu do mojego domu i będę udawać, że jest mile widziana?

-Mojego domu jak już Paula. Ja go kupiłem. I bez obawy. Nie narażę jej na kontakty z tobą. Byłabyś typową złą macochą. Będę zapraszał ją, jak ciebie nie będzie. Chcę nadrobić stracone lata i wynagrodzić jej moją nieobecność.

-Nie zamierzam dzielić się z nimi majątkiem Marek -wysyczała. —Miał być dla naszych dzieci.

-Więc głównie o to ci chodzi -rzekł odkrywczo. —Bo ja myślałem o braku ojca, a nie o finansach. Skoro jednak już wiem, jakie jest twoje zdanie, to na szczęście nie ty o tym decydujesz. Daria już wkrótce prawnie będzie moją córką. Darią Cieplak -Dobrzańską i będzie miał prawo do dziedziczenia po mnie majątku.

-To się jeszcze okaże – rzuciła z groźbą w głosie. 

-Paula nawet nie próbuj mi grozić -odparł, gdy wychodziła z salonu.

Po jej wyjściu wyjął ramkę ze zdjęciem Darii ukrytą tymczasowo w szufladzie i postawił obok zdjęcia swoich rodziców.

Febo powinna być zadowolona, że Marek ma dziecko, to o czym marzył, a Dobrzańscy wnuczkę i nie będzie musiała rodzić, ale chciwość wzięła górę. Dlatego postanowiła, że odstawi tabletki i postara się zajść w ciążę prędzej. Marek wtedy zajmie się prawowitym potomkiem i majątek Marka będzie należał do niej i ich dziecka, a nie do jakiegoś bękarta. Na sylwestra pomimo kłótni poszli. Choć był też najdroższym w mieście, to widać było, że oboje źle się bawią

 

Ula również bawiła się na sylwestrze, choć mniejszym i firmowym. Razem z Marzeną przygotowała się do balu starannie. Jej asystentka, sekretarka i zarazem przyjaciółka była typową gąską i postanowiła, że weźmie ją do fryzjerki i kosmetyczki i razem zrobią się na bóstwo. Zmieniona Marzena nie tylko na Uli zrobiła wrażenie, ale i na Hubercie. Hubert Marzenie od dawna się podobał, ale był z Ulą i nie chciała wchodzić między nich.

 

Następnego dnia Marek przywiózł córkę do rodziców na obiad i całe popołudnie.  Dobrzańscy na przyjęcie wnuczki przygotowali się, jakby przyjmowali bardzo ważnego gościa.

-Dzień dobry -przywitała się, nie wiedząc, jak się ma do nich zwrócić.

-Witaj drogie dziecko -rzekli oboje Dobrzańscy, przytulając ją. —Miło jest nam ciebie gościć u nas.

Obiad był bardzo wykwintny i niektórych smaków Daria nie znała. Na deser podano w pucharkach lody z dodatkami. Rodzynkami, czekoladą, ananasem. Marek z Darią jak na komendę zjedli dodatki, a później zaczęli łyżeczkami mieszać lody do płynności.

-Wykapany Marek -rzekła Helena.

-Ja tak od dziecka mam -odparła Daria. —Chociaż mama mówiła, że przy gościach nie powinnam.

-Geny nie kłamią, jak widać -podsumował dziadek.

Paulina tymczasem sprawdziła w Internecie, jak wygląda Ula Cieplak. Kiedy zobaczyła jej zdjęcie, to zdała sobie sprawę, że to ona może być zagrożeniem dla jej związku z Markiem, a nie Daria.

 

8 komentarzy:

  1. Dobrze, że Marek ma wsparcie po stronie rodziców co do Darii. Oby takie również otrzymał względem Uli. W Paulinie zaczyna odzywać się jej chciwość i podłość.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie. Przez córkę do serca mamy. Niestety, ale Paulina nie ma dobrych cech charakteru.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Ale masz szybkie tempo pisania, nie miałam nawet czasu skomentować poprzednich części. Ta miniaturka jest cudowna i cieszę się, że nie muszę długo czekać na kolejne części. Fajnie, że Dobrzańscy tak pozytywnie przyjęli wiadomość o wnuczce. Reakcja Pauliny wcale mnie nie dziwi, bo chyba żadna kobieta nie skakałaby z radości gdyby dowiedziała się, że jej mąż ma dziecko z inną. Spotkanie Marka i Uli przebiegło w bardzo spokojnej atmosferze, nie było żali i wzajemnego obwiniania a to bardzo mnie cieszy. Jestem ciekawa co Paulina wymyśli i czy Ula z Markiem utworzą związek.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mini była praktycznie w większości napisana i czekała na święta. Tylko dopisała kilka fragmentów. Ula i Marek zdążyli się przygotować na rozmowę i dlatego była spokojna. Co do Pauli to fakt nikt z radości nie skakałby, ale to było, zanim związany był z nią. I jej głównie chodzi o niedzielenie się majątkiem. Są też kobiety, które potrafią zrozumieć.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że podstęp Pauli się nie uda i Marek będzie miał dosyć awantur. Czekam niecierpliwie na ostatnią część.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ostatnia zobaczymy, bo po większość była napisana a teraz tylko rozpisuję niektóre fragmenty.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  4. Świetna część. Rozczulam się nad Darią, bo to świetna dziewczyna. Mądra, rezolutna i zdolna. Wobec Marka zachowała się wspaniale podobnie jak w stosunku do swoich dziadków. Ma wiele wspólnego z Markiem chociaż tak bardzo jest fizycznie podobna do Uli. Znamię i sposób jedzenia też odziedziczyła po nim. Paulina może mówić co chce, ale genów nie można zmienić. Poza tym to puste babsko ma do niego pretensje o zdrady i posiadanie nieślubnego dziecka? Przecież kiedy ono się poczęło miał dwadzieścia kilka lat i chyba jeszcze nie był z nią związany więc o jakiej zdradzie mowa. Niektórzy oceniają innych własną miarką i taka też jest Febo. Oskarża Ulę o interesowność a sama kombinuje jak tu teraz zajść w ciążę, żeby majątek Marka przypadł jej i ewentualnym dzieciom. To się nazywa wyrachowanie.
    Mam nadzieję, że postępowanie Pauliny nie zaszkodzi Uli i Darii a Marek wreszcie podejmie rozsądną decyzję i odejdzie od tej suki.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daria jeszcze zaskoczy swoją dojrzałością w przeciwieństwie do Pauliny. Temat (nie)zdrady będzie jeszcze podjęty. Są osoby, które to nie rozumieją.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.

      Usuń