Przyjazd do sądu okazał się dla Uli i Marka zaskoczeniem, bo chwilę po nich na korytarzu pojawił się Marek Dobrowolski w towarzystwie mecenasa Fica. Wkrótce okazało się, że Dobrowolski to tak naprawdę komisarz Wolski.
-Sami państwo rozumieją, że nie mogłem się ujawnić -rzekł im. — Nawet nazwisko dali mi inne. Wolski Dobrowolski.
-Ja dowiedziałem się wczoraj -dodał Fic.
-Ale dlaczego? -pytał Marek. —Po co pojawił się pan w firmie.
-Policja poprzez pana Hu i pana Aleksa Febo chciała dotrzeć do ministra Biodro -wyjaśniał ciągle zaskoczonym Dobrzańskim. — Potrzebne były konkretne dowody na korupcje ministra. Od dawna mieliśmy podejrzenia co do jego uczciwości.
- A my posądzaliśmy ciebie to znaczy pana o -zaczęła Ula.
-Ciebie -wtrącił Wolski.
-Ciebie o szpiegostwo.
-Tak wiem -odparł, wpatrując się w Ulę. — Trochę wam zeszło z tym dochodzeniem. Myślałem, że prędzej szpiega we mnie zobaczycie.
-Dobrze się maskowałeś -odparła Ula.
-A co z panem Hu i Aleksem? -zapytał Marek. Oczywiście nie spodobało się mu to, jak patrzył na byłą żonę.
-Jedyny zarzut, jaki możemy im postawić to, to że dali łapówkę ministrowi. Teraz zależy, co zeznają. Dobrze byłoby, gdyby zgodzili się zeznawać przeciwko ministrowi. Dzisiaj czeka ich niespodzianka. Sprawę macie wygraną.
-Jeśli państwo chcą, mogą oskarżyć ich jeszcze o psucie wizerunku firmy i poprzedniej kolekcji oraz domagać się odszkodowania -dodał Fic.
-Pomyślimy o tym. Nerwów trochę nam przysporzyli -odparł Marek.
Kolejne wydarzenia działy się bardzo szybko. Ula z Markiem będąc jeszcze w sądzie zadecydowali, że oskarżą Aleksa i pana Hu, a mecenas Fic porozumie się z nimi i ich adwokatem jeszcze tego samego dnia. Po wyjściu z sądu Ula z Markiem pojechali do firmy, aby opowiedzieć, o tym co wydarzyło się w sądzie. Południem, gdy mieli wychodzić z firmy i jechać do domu do Marka zadzwonił Fic z dobrymi wiadomościami. Telefon włączył na głośnomówiący i Ula mogła wszystko usłyszeć.
-Za odstąpienie z drogi sądowej Aleks jest skłonny oddać swoje udziały. Pieniędzy na odszkodowanie po prostu nie ma. Jego pan Hu również oszukał. Zainwestował w firmę i raczej pieniędzy nie odzyska. Febo chce wyjechać na stałe do Włoch, a pan Hu zgadza się na rozwód z Wiolettą na jej warunkach. To wszystko jest do umówienia, ale po świętach i nie przez telefon. Wygląda na to, że problemy firmy i pani Wioletty się skończyły. Sam jestem zaskoczony takim obrotem sprawy.
-Ula słyszałaś. Jest lepiej, niż myśleliśmy -mówił z radością i z takim samym rozradowaniem wziął w ramiona Ulę i obrócił się z nią kilka razy. Na koniec pocałował z rozpędu w czoło. —Wszystko da się jeszcze uratować. Firma dalej będzie istnieć.
-I nie pozwolimy, aby drugi raz była na granicy bankructwa -odparła, kiedy poczuła, że były mąż postawił ją na podłodze. To będzie cel na Nowy Rok.
Nie były to jedyne dobre wiadomości tego dnia. Jasiek i Wojtek jakiś czas temu wpadli na pomysł zaprojektowanie zabawek pluszowych dla przedszkoli i do sklepów. Parę sztuk uszyli i teraz okazało się, że pomysł cieszył się z zainteresowaniem. Oni mieli je projektować a firma F&D szyć i mieć dodatkowe pieniądze. Do domu Ula z Markiem wracali więc jako szczęśliwi ludzie. Tam czekało ich popołudnie i wieczór z dziećmi.
Pół godziny później byli już w domu i po odjeździe Ali wzięli się za przygotowywanie kolacji. Ula również za robienie pierogów i krokietów na wigilię. Pracy miała dużo, dlatego wizyta Marka tego dnia u dzieci miała być długa. Dzieci chciały jajecznicę na kolację i Marek miał się tym zająć. Kroił właśnie cebulkę, gdy się zaciął. Chwilę później szukając plastra w domowej apteczce zauważył tabletki Depresin oraz inne opakowanie o nic niemówiącej mu nazwie. Kiedy Ula wyszła z kuchni, jeszcze raz otworzył szafkę z lekami i przeczytał nazwę. Później wpisał w wyszukiwarkę w telefonie. Ten lek również był z grupy leków psychotropowych.
-Ula wszystko dobrze? -zapytał cicho, kiedy dzieci zajęły się oglądaniem telewizji.
-Tak. Dlaczego pytasz?
-W apteczce masz leki na depresję. Martwię się.
Nic nie jest dobrze, od kiedy odszedłeś i nie zawalczyłeś o nasze małżeństwo. Zamiast tego zdradziłeś mnie. Nawet nie wytłumaczyłeś się, dlaczego nie chciałeś porozmawiać. Ja ci powiedziałam, dlaczego zdradziłam i tyle razy przepraszałam. A ty, tylko że zdradziłeś. Może zrozumiałabym, wybaczyła.
-Niepotrzebnie Marek -odparła, odwracając wzrok od męża.
-Ula znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. Wiem, kiedy kłamiesz. To przeze mnie? Ciągle ciężko znosisz rozwód -ni zapytał, ni stwierdził.
- Dlaczego myślisz, że przez rozwód? Może to przez firmę?
-To na jedno wychodzi. Firma ma kłopoty przeze mnie.
-Na szczęście wszystko wychodzi na prostą Marek. Moje zdrowie również.
Dalej tematu nie drążył, bo nie chciał denerwować Uli, a i dzieci mogły usłyszeć ich rozmowę. Swoje jednak wiedział, że Ula wpadła w depresję przez niego i rozwód.
-Może wina się napijemy Ula. Mamy co świętować. Albo za błędy możemy wypić. Jak wolisz.
-Błędy lepiej naprawiać Marek. Myślisz pogodzić się z Sebastianem? Wigilia to dobry dzień na wybaczanie. Zbyt długo trwa wasza kłótnia.
-Myślę codziennie. On chyba nie jest chętny.
-Pytałeś go?
-Tyle razy widzieliśmy się w firmie i słowem się nie odezwał.
-Tak jak ty Marek. Ktoś musi zrobić pierwszy krok. Zadzwoń do niego i spróbuj umówić się na jutro. Albo jedź do niego. Tyle lat byliście przyjaciółmi. Nie brakuje ci go.
-Brakuje Ula.
I jego i ciebie i dzieci.
Kiedy wracał do domu, mijał Klub 69. Sam nie wiedziała, dlaczego postanowił wejść. Stamtąd zadzwonił do Sebastiana powiedział, gdzie jest i zaprosił na piwo. Olszański w klubie pojawił się po półgodzinie.
-Dzięki, że przyszedłeś -odezwał się Marek.
-Lepiej piwa napić się w klubie z kumplem, niż samemu w domu i do telewizora mówić.
-Przepraszam Seba. Nawet nie wiesz, jak bardzo podle się czuję. Nie mogę patrzeć na siebie.
-Trudno nie zauważyć.
-Wyszło tak, jakbym chciał odegrać się na Uli i aby poczuła, jak to jest być zdradzonym. Ale tak nie było. Poczułem się samotny, wypiliśmy za dużo. Następnego dnia nie miałem odwagi pojawić się w mieszkaniu, spojrzeć w oczy Natalii i powiedzieć jej, że to był błąd. Ona od początku wiązała ze mną jakieś nadzieje. I wiem, jak łatwo jest zdradzić i jak trudno jest poradzić sobie. Zdradziłem jedyną kobietę, którą kocham.
-Ula nie potrafi ci wybaczyć.
-Nawet nie prosiłem. Ula to nie Paulina. Seba jeden błąd pociąga za sobą kolejne i nic nie da się zrobić.
-Można Marek. Trzeba tylko chcieć.
-Nie zasłużyłem na Ulę. Nie po tym co jej zrobiłem.
-I co? Zamierzasz być z …
-Nie Seba. Nie będzie jej. Ani Uli, ani żadnej innej. Będę sam.
Następnego dnia do Dobrzańskich przyjechał Sebastian. Jechał do rodziny na święta i po drodze przywiózł prezenty dla Uli i dzieci. Zanim wszedł, przebrał się za gwiazdora.
-Hoł, hoł, hoł. Czy są tu jakieś grzeczne dzieci? -zawołał, gdy wszedł do salonu i zauważył starsze pociechy Uli i Marka.
-Wujek -zawołał Kuba z Julką. Chwilę później tulili się do gościa.
-Jaki wujek? Jestem świętym Mikołajem. Za wierszyki albo piosenki dostaniecie prezenty.
-My chcemy, tylko żeby tata wrócił -wypowiedziała się Julka za siebie i brata. — To da się załatwić?
-Trzeba wierzyć i bardzo chcieć. Na razie może coś innego znajdę w moim worku. Teraz odpakujecie czy pod choinkę włożymy -mówił, wyciągając pierwszy prezent dla Julki.
-Teraz -zadecydował Kuba za siebie i siostrę. — Możemy mamo.
-Możecie -odparła.
Dla Julki miał Magiczny Pamiętnik, Kuba dostał
mikroskop, a Antoś muzyczny pociąg ABC. Ula również dostała prezent, ale
włożyła sobie pod choinkę. Dla całej rodziny Sebastian miał jeszcze grę
interaktywną Kto kłamie
-Jest super. Zaraz włosa obejrzę i kurz -zawołał Kuba na widok mikroskopu. — Dziękuję wujku.
-A ja napiszę pamiętnik -dodała Julcia.
-Kawy, herbaty święty Mikołaju? -zapytała Ula, kiedy mali Dobrzańscy zajęli się swoimi prezentami. — Mam serniczek i pierniki.
-Chętnie Ula -odparł, siadając przy stole. — Wczoraj pogodziliśmy się z Markiem. Mówił już ci?
-Nie. I cieszę się, że się wam udało porozumieć.
-Dzięki tobie Ula.
-Tyle czasu przyjaźniliście się, że szkoda by było stracić coś tak pięknego.
-A wy Ula? Naprawdę nic nie da się zrobić? Marek żałuje. Wszystkiego żałuje.
-Ja wystarczająco długo prosiłam go o wybaczenie i nie wybaczył.
-Wybaczył, tylko że za późno Ula.
-Wybaczył zemstą.
-To ty myślisz, że z zemsty przespał się z Natalią? Oni za dużo wypili i poczuł się samotnie.
-Adwokatem jego jesteś?
-Nie, ale widzę, jak się zachowuje. Pamiętam go za czasów Pauliny. Nigdy nie miał najmniejszych wyrzutów sumienia po zdradzie. On nawet uważa, że nie zasługuje na ciebie. Wczoraj zwierzył mi się ze wszystkiego. Nie szkoda wam tracić czasu na jakieś idiotyzmy? Tak bardzo kochaliście się, żyliście jak w bajce. Cała wasza historia miłości była bajką.
-Seba to, co mówisz, jest dziecinne. Poza tym każda bajka się kiedyś kończy.
Korzystając z okazji, że Sebastian zobowiązał się przez godzinę zająć dziećmi, Ula wyskoczyła na ostatnie zakupy. Kiedy kupiła wszystko postanowiła pójść jeszcze na krótki spacer do parku w pobliże firmy F&D. Obok Wisły i lasku było to jej i Marka ulubione miejsce. I tu było najbliżej.
Marek tymczasem w swoim mieszkaniu zjadł samotnie śniadanie. Później z braku lepszych pomysłów na przed popołudnie postanowił gdziekolwiek pójść. Samotne siedzenie zdecydowanie go przygnębiało. Zwłaszcza w taki dzień. Chciał pójść w miejsce, które łączyło go z Ulą, a że najbliżej było mu do parku obok firmy, tam właśnie poszedł.
Siebie zauważyli jednocześnie, więc uciekać ani udawać, że się nie widzą, sensu nie było.
Nie dałam rady dokończyć, więc jest tyle. Postaram się resztę dodać w niedzielę.