Okres świąteczno- noworoczny minął wraz ze świętem Trzech Króli i trzeba było wrócić do wzmożonej pracy i codzienności. Ula swój czas dzieliła pomiędzy pracę, rodzinę i zajmowanie się swoją hurtownią. Z Markiem przez dwa tygodnie mieli okazję tylko raz się widzieć służbowo w banku, kiedy przyszedł powysyłać przelewy zagraniczne. W wolnych chwilach głównie przed zaśnięciem Ula wracała do najwspanialszego sylwestra, jaki dotąd mogła przeżyć i zastanawiała się, jakby to było, gdyby spotykała się z Markiem naprawdę. W jedno popołudnie uczestniczyła również w prezentacji odzieży medycznej i małym bankiecie zaplanowanym tuż po pokazie. Pojawienie się Uli wzbudziło zainteresowanie i domysły u innych uczestników. Tym bardziej że była ona z Markiem na sylwestrze. Po firmie krążyły również domysły na temat współwłaściciela szwalni. Podobno ktoś taki był, ale nikt nazwiska nie znał. Podejrzenia padły na Ulę, bo była na zebraniu, ale Marek plotki dementował mówiąc, że to doradca z banku i to z nią załatwiali formalności związane z kredytem na szwalnię. Prędzej jeszcze ona znalazła jego portfel i tak się poznali. Wszystko układało się w logiczną całość i było w pewnej części prawdą, więc tematu Uli, jako współwłaścicielki nie drążyli.
Ciekawskie spojrzenia kierowane w stronę Uli, w czasie bankietu po pokazie odzieży medycznej, nie umknęły jej uwadze. To zaś powodowało, że czuła się skrępowana i mogła się jej w każdej chwili przytrafić jakaś wpadka.
-Te dwie dziewczyny przy oknie ciągle patrzą na mnie Wiola -rzekła do nowej koleżanki tuż po rozpoczęciu bankietu.
-Domi i Klaudia Ula -odparła, zerkając dyskretnie. —Modelki. A patrzą, bo są zazdrosne. Jeszcze jak Marek był z Pauliną, liczyły na coś, a teraz jak się rozstali, chciałyby zająć miejsce po Pauli, a to ty sprzątnęłaś im Marka spod brody. Nie przejmuj się nimi.
-Łatwo powiedzieć nie przejmuj się. Cały czas świdrują mnie wzrokiem.
-Przyzwyczajaj się Ulka. Jak teraz będziesz z Markiem, tak będzie. Przynajmniej na początku.
-Jak ja z Markiem? Myślisz, że jest zainteresowany mną?
-Ula przecież to widać, że zależy mu na tobie. Inaczej nie zapraszałby cię na sylwestra i na dzisiejszy bankiet -argumentowała, bo była wśród tych osób, które nie wiedziały, że jest współwłaścicielką szwalni i jest tu nie tylko prywatnie, ale i poniekąd służbowo.
-Myślisz? -zapytała, ciągle nie wierzą, że tak może być.
-Sama się niedługo przekonasz kochaniutka, że mam rację.
Ulę obserwował jeszcze Kamila Szydłowska nowa asystentka Marka. Była jednak znacznie dyskretniejsza niż modelki i Ula nie zauważyła jej spojrzeń. Robiła to na polecenie Pauliny, chociaż Sabina była przeciwna temu, aby interesowała się byłym narzeczonym i jego nową miłością.
Tymczasem w innej części sali stał Sebastian z Markiem i rozmawiali o Uli. Od czasu sylwestra z ust syna często słyszał pytania o Ulę i czy się jeszcze z nią umówi. Był jednak zbyt zajęty, aby myśleć o randkach. Nie wiedział jeszcze, jak by Ula zareagowała na kolejne spotkanie.
- Ciekawy jestem, o czym Ula tyle czasu rozmawia z Wiolą? -zapytał przyjaciela.
-Znając Wiolkę to o ciuchach i facetach.
-Chcę umówić się z Ula na randkę Seba -rzekł jakby mimochodem.
-W końcu Marek -odparł bez zaskoczenia. —Ale parą już jesteście okrzyknięci. Wspólny sylwester, teraz wspólnie. Prawie nikt nie wie, że Ula jest współwłaścicielką szwalni i że jest tu jakby służbowo. Wszyscy myślą, że coś was łączy. Inaczej nie da się tego nazwać. Ty z koleżankami nigdy nie wychodziłeś.
-Myślisz, że się zgodzi?
-Ja bym się z tobą nie umówił Marek.
-Ja z tobą tym bardziej Seba. Nie umawiam się z zaręczonymi osobami.
Kwadrans później, kiedy Ula przez chwilę była sama podeszła do niej Klaudia. Marek z niedalekiej odległości obserwował ją i widział, że przez chwilę przyglądała się samotnej Uli, a wiedząc o jej charakterze, domyślił się, że ma w zanadrzu coś niemiłego. Później dokończyła jednym haustem wino i zmierzała do Cieplak. On rozmawiał z kimś od prasy, ale przeprosił rozmówcę i również skierował się w stronę Uli.
-Wiesz, kim jestem? -zapytała wyniosłym tonem.
-Modelką Klaudią.
-Pierwszą modelką firmy. Ale nie o tym chciałam porozmawiać z tobą. Nie licz, że z Markiem to coś na dłużej. Dłużej był z Paulą, bo syn ich łączył i jego rodzice tak chcieli.
-Nie wiem, tylko dlaczego mi mówisz o tym.
-Bo jesteś jego dziewczyną od niedawna i chcę cię przestrzec. I nie zaprzeczaj, że nie jesteś, bo wszyscy wiedzą, że od niedawna jesteś nową dziewczyną Marka.
-Ula masz jakiś problem z Klaudią? -zapytał znienacka Marek.
-Nie Marek. Przyszła się tylko przedstawić.
-Dokładnie tak Marek. Chciałam poznać dziewczynę, na którą zamieniłeś Paulinę. Poznałam i już sobie idę.
-Nie słuchaj jej Ula -rzekł Marek z zakłopotaniem, kiedy modelka odeszła. —Ona potrafi być uszczypliwa.
-Nie była uszczypliwa Marek. Podobno faktycznie brana jestem za twoją dziewczynę. Tak powiedziała nie tylko Klaudia, ale i Wiola sugerowała.
-Podobno chodzą takie słuchy Ula.
-I nie przeszkadza ci to? To plotka, a z plotki jeszcze większe plotki powstają.
-Możemy sprawić, że nie będzie to tylko plotka Ula -oznajmił nieoczekiwanie. —Wiem, że nie jest to dobre miejsce na takie propozycje, ale skoro jesteśmy już w tym temacie. Umówisz się ze mną na randkę? -zapytał, podkręcając uśmiech.
-Na prawdziwą randkę? I dlaczego ja?
-Najprawdziwszą. A dlatego pytam, bo jesteś nietuzinkową dziewczyną. Fajną, mądrą, zabawną, ładną, świetnie mi się z tobą rozmawia. Nie poznałem nigdy takiej dziewczyny jak ty. I Iwo jeszcze cię lubi. Sam namawiał mnie, żeby się z tobą umówić. Nie musisz od razu odpowiadać.
-Zgoda Marek. Umówię się z tobą -odparła bez zastanowienia.
-Świetnie. Juto mam wywiadówkę w szkole Iwa, może więc pojutrze przyjdę po szesnastej pod twój bank i gdzieś pójdziemy. Możesz wybrać miejsce.
-Ty zaprosiłeś, ty wymyślasz atrakcje Marek.
Do końca bankietu Ula
czuła się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Sama czuła do niego to samo, co
powiedział o niej albo i więcej. Już dawno spostrzegła, że jak jest w jego
pobliżu albo ma go w myślach, jej serce zaczyna mocniej bić. Jej radość potęgował jeszzce fakt, że czekała ją podróż z Markiem do Rysiowa.
Podróż do domu ze względu na warunki pogodowe trwała dłużej niż zazwyczaj, ale dla Uli było to akurat na rękę, bo mogła dłużej pobyć ze swoim chłopakiem. W czasie drogi najpierw rozmawiali o pokazie, później Marek mówił o planach pokazu dla kobiet o rozmiarze XXL i gładko przeszedł do opowiedzenia jej historii firmy, rodziny Febo i Dobrzańskich i jego związku z Pauliną.
-Związek dla dobra firmy, wspólnych interesów nie był dobrym pomysłem Ula -oznajmił na koniec.
Nas łączą interesy -pomyślała. Nas również czeka nieudany związek?
-Ja myślę, że jak ma się zgodne charaktery, to związek jest udany.
-To my nie mieliśmy zgodnych. Drugim powodem, że związałem się z Paulą, był Iwo. Łatwiej był go zaadoptować.
-Bardzo dobry powód Marek. Iwo jest mądrym, rezolutnym chłopcem.
-Tylko brak mu matki, do której mógłby przyjść, przytulić się, poradzić. Kiedyś chciał pogadać z kobietą i nie miał z kim. Babcia to babcia i musiał pójść do żony Aleksa. To ten dom Ula? -zapytał, gdy zatrzymał się przy chodniku i nie był pewien.
-Ten Marek.
Do domu już nie wchodził, choć Ula go zaprosiła. Iwo był pod opieką Aleksa i jego żony, a urodziła się im właśnie córka Laura i nie chciał obarczać młodych rodziców opieką nad swoim synem.
Marek na pierwszą randkę z Ulą chciał pójść nad Wisłę tam, gdzie zgubił portfel, a Ula go znalazła i mu oddała. Od tego zaczęła się bowiem ich znajomość. Pogoda jednak nie pozwalała na to, bo poprzedniej nocy spadł śnieg i utworzyły się zaspy. Poza tym stwierdził, że nie są jeszcze na takim etapie znajomości, aby celebrować ważne dla nich miejsca. Ula oczywiście zastanawiała się, gdzie pójdą i obstawiała kawiarnię albo kino. Planetarium się nie spodziewała.
-Tak bardzo podobał ci się taras widokowy w hotelu, więc pomyślałem, że tu ci się spodoba -rzekł, gdy parkował. —Byłem tu rok temu z Iwo i obiecałem sobie kiedyś wrócić. Przejrzałem jeszcze repertuar kin i nic ciekawego nie znalazłem.
- Tu na pewno będzie ładniej Marek i można wypić coś ciepłego pod gwiazdami.
Kolejne dwie godziny spędzili na oglądaniu gwiazd, planet w jakości 3D i przez lunety, wystawy oraz dowiadywali się, jak co działa. Atrakcja podobała się jej, ale Markowi bardziej, bo widziała, jak błyszczą mu oczy i wszystko, co słyszy od przewodnika i widzi, pochłaniał jak dziecko.
-Ty chyba chciałeś być astronomem w dzieciństwie Marek -stwierdziła. —Widzę, jak podoba ci się tutaj.
-Kierowcą tira i podróżować po całej Europie. A ty kim chciałaś być?
-Kucharką na weselach, jak moja sąsiadka. Była bogata i myślałam, że stąd ma pieniądze i że pracuje tylko w piątki, soboty i niedziele, a resztę dni w tygodniu ma wolne. Dopiero później dowiedziałam się, że jeszcze jest kierowniczką kuchni w bursie i się rozczarowałam. (marzenie mojej siostry) Później chciałam być już tak bardziej typowo dla dziewczynki, czyli nauczycielką w przedszkolu albo pielęgniarką.
Tuż przed końcem randki do Uli zadzwonił Jasiu i powiedział, że zatrzymała go i kolegę policja i że ich sąsiad oskarżył ich o graffiti na jego nowym płocie. Pech chciał, że jego kolega był znany z tego i nie jeden stary płot czy mur ozdabiał jego rysunek.
Na komisariat Ula pojechała razem z Markiem. Od policjanta dowiedziała się, że w plecaku kolegi Jaśka Roberta znaleźli spray, a Jasiek był oskarżony o byciu na czatach. W dodatku w ostatnim czasie narazili się sąsiadowi, bo ciągle donosił na nich i innych chłopaków, że pod jego oknem zrobili sobie punk spotkań. Graffiti było również obrażające.
-Tłumaczyliśmy
policjantom, że to nie my i tylko przechodziliśmy tamtędy i zatrzymaliśmy, żeby
obejrzeć, ale nam nie wierzą -mówił Jasiek, gdy Ula dołączyła do brata, Roberta
i policjantów. —A farby Robson ma zawsze ze sobą.
-To nie macie
żadnego alibi? -zapytała brata.
- Sami sobie jesteśmy alibi. Byliśmy u Roberta, a jego rodzice i siostra wyjechali. Później chodziliśmy bez celu.
-Według sąsiada od szóstej było ciemno u Korzeniowskich -oznajmił policjant Uli. —Mieli ponad półgodziny, aby zniszczyć ogrodzenie Kołakowskiego.
-Co im grozi? -pytała policjanta
-Na razie mogą do domu wracać. Może uda się polubownie załatwić sprawę bez sądu.
Do domu odwiózł ich Marek. Wtedy też Jasiu przyparty do muru przez siostrę przyznał się, gdzie spędził te brakujące półgodziny w braku alibi.
-Możesz powiedzieć, jak było naprawdę Jasiek? Trudno uwierzyć w to chodzenie bez celu. Jeśli mam ci pomóc muszę znać prawdę.
-Nie chodziliśmy, ale nie możemy powiedzieć prawdy policji. Wole już ponieść karę za ten płot. Bartek mnie i Robsona zabije, jak powiemy policji prawdę.
-Co ma z tym wspólnego Bartek? -zapytała, hamując wybuch złości za kontakty brata z nieodpowiednim sąsiadem. —Sam wiesz, że był karany. Kradliście dla niego?
-Nie. Byliśmy w nielegalnym salonie gier. On nas zaprowadził.
-Zwariowałeś!? Hazard?! -krzyczała. —I to z Dąbrowskim! On nie jest zwykłym łobuzem z ulicy! On jest rasowym przestępcą!
-Pierwszy raz byliśmy i wygrałem dwieście złotych. A tak na marginesie to Paulina Febo ta pana była narzeczona była tam z jakąś znajomą -zwrócił się do Marka.
-Pewny jesteś? -pytał, spoglądając w lusterku na Jasia.
-Same się do nas odezwały. Ta druga miała na imię Sabina. Nazwiska nie pamiętam.
-Maury Borowska -dodał Marek. —Dobrze wiedzieć, co robi Paula.
Przez kolejne dwa tygodnie spotkania Uli i Marka stały się coraz częstsze i coraz lepiej czuli się w swoim towarzystwie oraz coraz więcej wiedzieli o sobie. Ula przez ten czas zdążyła poczuć do Marka coś, co śmiało można było nazwać miłością. Marek również miał swoje przemyślenia i wiedział, że z Ulą jest całkiem inaczej niż z kobietami, z którymi spotykał się dotychczas. Z nią było znacznie lepiej, nigdy się nie nudził i mógł porozmawiać praktycznie na każdy temat z wyjątkiem sportu i samochodów. Pomógł również Uli w kupnie samochodu od siostry Sebastiana i był z nią przy pierwszych jazdach, bo dawno nie prowadziła. Ula odwiedziła także Marka w jego domu i spotkała się z Iwo. Ich dom jak przyznała, mieścił się w bardzo pięknej okolicy. Przed domem Marek zrobił jej zdjęcie, a w otoczenie Ula wkomponowała się pięknie.
Helena tymczasem dowiedziała się o planach sprzedania przez Paulinę lokalu, gdzie mieściła się kwiaciarnia. Tym samym jej znajoma została bez środków do życia. Nie były to jedyne jej kłopoty, bo wkrótce okazało się, że ma do spłacenia kredyt dziesięciu tysięcy, a żadnej pożyczki nie brała. Podobne problemy miało kilkanaście osób z firmy. Kiedy policja bardziej poświęciła uwagę sprawie, to okazało się, że trop prowadzi do firmy F&D i banku, gdzie pracowała Ula. Po głowie Uli natomiast chodziła myśl o odkupieniu od Pauliny kwiaciarni i zatrudnić znajomą Heleny, aby dalej prowadziła kwiaciarnię i miała za co żyć.