Siostrze zapał do pisania dawno minął, więc ja muszę dokończyć. W dodatku zapomniała, co chciała opisać. Postaram się coś wymyślić podczas urlopu. Jakby ktoś miał, jakiś pomysł proszę o wpis w komentarzu.
Przypomnienie starszy post.
Marek w szpitalu pozostał tydzień. Kolejne siedem dni spędził w domu i dochodził do siebie pod czujnym okiem mamy. Ula oczywiście odwiedzała go codziennie, przychodząc z lekcjami. Równie dobrze mógł robić to Sebastian, ale Ula uważała, że to ona powinna się tym zająć. Gdyby nie Marek jej mała siostra mogła nie przeżyć wypadku albo w najlepszym wypadku być ciężko ranna. Marek ryzykował swoim życiem i będzie mu wdzięczna do końca swojego życia. Idąc do niego pierwszy raz, bała się reakcji jego matki. Dobrzańska jednak nie wspomniała ani jednym słowem, że ma pretensje do niej i o nic jej nie obwiniała. Było nawet odwrotnie, bo zawsze przyniosła do pokoju syna, gdzie uczyli się, coś do picia i przekąski.
To, co zrobił Marek, po szkolnych korytarzach szybko się rozniosło i prawie wszyscy byli pod wrażeniem jego odwagi. Tylko nieliczni mieli odmienne zdanie i uważali, że rzucanie się pod samochód było głupotą. Przy okazji i Ulę winili, że nie upilnowała siostry.
-Jakbyś się teraz czuła, gdyby Marek zginął -pytała ją Dominika, kiedy przed jedną z lekcji byli w klasie w kilkuosobowej grupie. —Byłabyś winna.
-Przez ciebie mógłby zginąć. Miałabyś go na sumieniu- dorzuciła Klaudia.
-Oczywiście żadna z was staruszki z chodnika by nie podniosła -odparła im tak, aby wybić je z dalszej dyskusji a przejść w inną.
-A ty może jesteś Matką Teresą z Kalkuty? -pytała Domi.
-Albo inną samarytanką -dodała Klaudia.
-Mam więcej odwagi i empatii w małym paluszku niż wy razem wzięte -odparła odważnie. —Was tylko lajki interesują i istnienie w portalach społecznościowych.
-To taki sposób sobie wymyśliłaś, żeby zbliżyć się do Marka? -rzuciła wyzwanie Klaudia. —Jego matka lubi takie grzeczne dziewczyny. Ale nie myśl sobie, że sobie go odpuszczę.
-Albo ja -wtrąciła Dominika.
-To sobie go bierzcie. Na smyczy go nie trzymam.
Mimo to, że wybrnęła z odpowiedzi, to wiedziała, że koleżanki z klasy mają rację i zastanawiała się, jakby się czuła w sytuacji, gdyby Marek zginął pod kołami. Wiedziała jeszcze, że musi się mu odwdzięczyć, ale w jaki sposób jeszcze nie wiedziała. Jakaś gratyfikacja w postaci nakładu dużych pieniędzy nie wchodziła w rachubę, bo nie byłoby jej stać, a i Marek nie zgodziłby się na coś drogiego. Na dobry początek pojawiła się u niego wraz z poduszką oparciem w kształcie samochodu. Marek w pokoju miał sporo mniejszych i większych samochodów, więc i ten gadżet pasował do całości wystroju.
-Z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia i w podzięce -mówiła, wyciągając prezent z obszernej torby. —Chociaż w porównaniu, co zrobiłeś to drobiazg. Proszę Marek to dla ciebie.
-Ulka nie musiałaś nic kupować -mówił, ale uśmiech na jego twarzy świadczył, że mu się podoba.
-Wiem, ale chciałam,
żebyś miał coś od mojej rodziny. Zauważyłam, że lubisz wylegiwać się, a z tym
będzie ci wygodniej. Nie odmawiaj.
-Na pewno wygodniej Ula i jest taka -próbował coś określić.
- Przytulna i w sam raz dla małego i dużego fana motoryzacji.
-Dokładnie tak. Dziękuję Ula.
-Naprawdę to drobiazg.
Przerabianie lekcji szło im w miarę sprawnie, bo Marek nie był tępy i głównie polegało na przepisywaniu z zeszytu Uli do swojego. Ula tylko czasami mówiła coś od siebie.
-Muszę powiedzieć, że masz dryg do uczenia. Pantofelki, gąbki i inne pierwotniaki nigdy nie były moją mocną stroną, a teraz pojąłem w mig. Mogłabyś być nauczycielką.
-Żartujesz chyba. Nie na moje nerwy bycie nauczycielką.
-Patrząc na naszą klasę, nie dziwię się w ogóle. Właśnie na jaką uczelnię planujesz iść po maturze?
-Do jakiejś szkoły ekonomicznej. Najlepiej na SGH. A później chcę pracować w banku albo w jakiejś firmie. A ty co planujesz?
-Podobnie. Z tym że prace pewnie będę miał w rodzinnej firmie. Mam kiedyś przejąć stery po ojcu. Aleks woli zostać w gastronomii.
-Nie zazdroszczę Marek. Będziesz do ojca porównywany.
-Niestety Ula.
-Wracając do pantofelków to mamy poczytać o rozmnażaniu. Wiem, że wolałbyś rozmnażanie ssaków naczelnych, ale że masz to w małym paluszku, porozmawiamy o pantofelkach.
-Wieki temu uczyłem się o rozmnażaniu ssaków -wtrącił. —Czas, żeby wiedze przypomnieć i usystematyzować -mówił, wpatrując się głęboko w oczy.
-Nie ze mną te numery brunet, jakby powiedziała Wiola -odparła, odwracając szybko wzrok od niego. —Przyłóż się, bo Rybicka może zrobić nam kartkówkę z tego Marek.
-Tak jest pani profesor. Pierwotniaki wykuję na blachę. Na pewno przyda mi się w przyszłości.
-Tak samo jak masy powietrza i fronty atmosferyczne Afryki. Teraz polski Marek. Marzenia i pragnienia w literaturze międzywojennej. Wypracowanie jest do napisania. Masz czas dwa tygodnie.
-Szkoda, że nie o własnych marzeniach. Tu miałbym pole do popisu.
-W podstawówce nie jesteś. Jasiek ma coś podobnego do napisania. Moje życie w 2021 roku.
-Ja za dziesięć lat chciałbym mieć kampera i spędzić cały miesiąc na mazurach albo w innym ładnym miejscu.
-Poważne marzenie jak na osiemnaście lat. Chłopacy w twoim wieku myślą o ekstra szybkim samochodzie.
-Jedno drugiemu nie przeczy. A ty masz jakieś marzenia?
-Każdy je ma. Kiedyś chciałam być jak Katarina Witt. Nauczyłam się nawet jeździć na łyżwach, ale piruety i skoki były nie do przeskoczenia. Teraz marzy mi się lecieć samolotem i zwiedzić, chociaż część europejskich najciekawszych miejsc. Chcę skończyć studia z dobrym wynikiem i mieć dobrą pracę. Jak ostatnie mi się spełni, z pierwszymi dwoma nie powinno być problemu. Oczywiście jako kobieta chciałabym mieć rodzinę. Kochającego męża, dzieci i tak ogólnie szczęście rodzinne.
-To zrozumiałe. A mój kamper pasuje jak ulał w twoje marzenia podróżowania Ula. Zawsze na hotelach się zaoszczędzi. Kempingi są tańsze.
-A ty Marek? Zwierzenia za zwierzenia. Tylko szczerze. Jakie były twoje marzenia jako dziecko i jakie są teraz. Oprócz kampera.
-Jak byłem mały, chciałem mieć w pokoju szałas i w nim spać, ale mama się nie zgodziła. W zamian pojechałem do Disneylandu. Chciałem jeszcze poznać Jerzego Dudka, Kamila Kosowskiego i Kasię Figurę, ale się nie udało. Było jeszcze coś głupiego Ula i nie wiem, czy powinienem powiedzieć.
-Przenieść się w inne czasy albo zamienić się z kimś na życie -strzeliła.
- Nic z tych rzeczy. Był taki okres, że chciałem mieć lalkę Barbie w samochodzie, ale głupio było mówić rodzicom, żeby mi kupili. Pomijając to, że koledzy by się śmiali ze mnie, że się lalkami bawię. Czasami Paulinie brałem zestaw Barbie Cadillac.
-To nic złego Marek. Zwłaszcza że miała to być jedna konkretna lalka. Jasiek moimi starymi zabawkami jeszcze niedawno tak samo się bawił. I przynajmniej wiadomo skąd u ciebie marzenia o samochodach. Od dzieciństwa przewijały ci w marzeniach. A co teraz ci się marzy?
-Teraz to chyba chciałbym nauczyć się nurkować.
Po odejściu Uli mógł stwierdzić, że znowu są na dobrej drodze, aby ułożyło się między nimi i nieporozumienia poszły w niepamięć. Mówili o swoich marzeniach bez tajemnic i swobodnie. Do tego śmiali się i żartowali. Ula miała to do siebie, że umiała dobrą ripostą odpowiedzieć. Ona myślała całkiem podobnie, bo Marek był jedynym chłopakiem, przy którym się nie nudziła. Jedyną jego wadą było, to że zdarzało się, że ją rozpraszał.
Nazajutrz pojawiła się znowu u Marka. Zanim jednak zaczęli lekcje, sięgnęła po coś do torby.
-Ma na imię Jessica i tylne prawe koło wypada -rzekła, kładąc przedmioty na biurku. — Reszta jest dobra Marek. Proszę oto twoje marzenie.
-Ale jak to Ula? -pytał, patrząc na różowy samochód i lalkę.
-Dostałam pod choinkę z dziesięć lat temu i chcę podarować ci twoje marzenie. Na te mnie stać. I nie odmawiaj Marek. Tyle zrobiłeś dla mojej rodziny, a Jessica w swoim czasie była moim największym skarbem i dbałam o nią jak o skarb. Tak jak o Betti. Oddałabym ci wszystko, co posiadam.
-Ulka to wystarczy -wtrącił, bo Ula znowu zaczęła temat wdzięczności, a nie lubił ciągłego maglowania tego tematu. —Będę dbał o Jessice nie gorzej niż ty. I bardzo dziękuję.
-To ja dziękuję -odparła, cmokając w policzek. —Już dawno powinnam ci tak podziękować -wyjaśniła ten spontaniczny pocałunek.
Rekonwalescencja Marka skończyła się w końcu i wrócił do szkoły. Już pierwszego dnia spłynęły na niego wyrazy uznania. Zarówno od kolegów jak i od nauczycieli. On do sprawy podchodził jednak bez emocji i nie afiszował się na bohatera.
-Nie było czasu na zastanowienie się -opowiadał kolegom, kiedy otoczyli go wianuszkiem. —Starałem się jak najszybciej przepchnąć Beatkę z jezdni na pobocze.
-Jesteś okrzyknięty już supermanem. Teraz jesteś dopiero kimś, a nie tylko tym Dobrzańskim Casanovą -dodał ktoś.
-W końcu w dzieciństwie chciałem być takim bohaterem -odparł kolegom.
-Ciekawa jestem, co byś mówił, jakbyś zginął? -zapytała Domi.
-Nic bym nie mówił, bo bym nie żył. Pomyśl, zanim coś powiesz kretynko.
WAKACJE. Widzimy się po 8 sierpnia.
super jest fajnie pozdrawiam mam nadzieje ze bedzie lepiej
OdpowiedzUsuńDziękuję, że się podobało. Pozdrawiam i dziękuje za komentar.
UsuńUla w ramach podziękowań za uratowanie siostry przez Marka niemalże wychodzi z siebie.
OdpowiedzUsuńTe dwie kretynki to powinno się odizolować od społeczeństwa totalny brak empatii i innych wyższych uczuć.
Miłego i spokojnego wakacyjnego wypoczynku.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środowe popołudnie.
Julita
Trudno znaleźć coś, aby się odwdzięczyć. Chyba siebie musiałaby oddać. Domi i Klaudia mądrością i taktem na pewno nie grzeszą.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Kiedyś już chyba pisałam w jakimś komentarzu, że kompletnie nie mam przekonania do opisywania lat szkolnych Uli i Marka. Uważam, że okres szkolny jest mało ciekawy a życie ich jako dorosłych bardziej frapujące. To jednak moje subiektywne odczucia, bo są tacy w znacznej większości, którzy uwielbiają takie historie. Młodzieńcza fascynacja kolegą ze szkoły i pierwsze nastoletnie miłości rzadko trwają dłużej niż koniec ostatniej klasy w danej szkole. Oczywiście są przypadki, gdy okazuje się, że młodzieńcze zauroczenie przeradza się w miłość do grobowej deski i tak może być w przypadku Uli i Marka. Nie wiem, czy zamierzasz tak długo ciągnąć tę historię a na koniec zwieńczyć ją ślubem. Poza tym bardzo nie lubię, gdy wplątuje się w wątki opowiadania bohaterów z innych seriali tak jak tu Majkę i Julię. Tego raczej moja wyobraźnie nie jest w stanie udźwignąć. Jednak jakby na to nie patrzeć, to też jest jakiś pomysł na oryginalną historię, który jednym bardziej się spodoba a innym mniej i moja opinia nie ma tu nic do rzeczy.
OdpowiedzUsuńPo początkowych nieporozumieniach Marek urasta w oczach Uli na bohatera. Ratuje spod kół samochodu małą Betti. To bardzo odważny i szlachetny czyn, który Ula zdecydowanie docenia i czuje do chłopaka ogromną wdzięczność. Prezenty, którymi go obdarowuje są w jakimś sensie symboliczne, ale nie tak bardzo istotne, bo Marek ich nie oczekuje. Wciąż liczy, że Ula w końcu zostanie jego dziewczyną mimo knucia Domi i Klaudii. Myślę, że po wyjściu ze szpitala faktycznie zostaną parą.
Serdecznie pozdrawiam i życzę udanych wakacji. :)
Historia długo nie będzie ciągnięta. Spróbuje do 10 części się zmieścić. Ja (prawie) niedawno skończyłam liceum i jest mi łatwiej pisać o tych czasach. Majka i Julia to tylko imiona i nic nie będzie z ich seriali. Siostra je wybrała, a ja nie zmieniałam.
UsuńMarek już wrócił ze szpitala do domu i do szkoły. Teraz łatwiej będzie mu prekonać do siebie Ulę. On jak najbardziej ma do koleżanki jak najbardziej uczciwe zamiary. Co do ich przyszłości musisz poczekać.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Miło się czytała młodzieńcze lata Uli i Marka. Pojawienie się prawdziwych bohaterów bardzo mi się podoba. Wizyta Marka w domu Uli też ma swoją historię. Ratując życie małej Beatce zyskał bohaterstwo w całej rodzinie Cieplaków a najbardziej w oczach Uli. Widzę, że Dominika i Klaudia kręcą się wokół Marka i rywalizują o jego względy tak jak było w serialu. Bardzo jestem ciekawa jak zakończy się opowiadanie liczę na to, że będzie kolejny happy and. Pozdrawiam oraz życzę miłych i słonecznych wakacji. Wracaj do Nas i czekam na kolejne opowiadanie :) Mistrzyni pisania blogów jest tylko jedna :)
OdpowiedzUsuńCzuje się jak Doda. Królowa jest tylko jedna. Dla mnie mistrzynią niedoścignioną jest Małgosia. O koniec możesz być spokojna. Nie wiem tylko, czy zakończę ślubem, czy po prostu planami ślubnymi.
UsuńPozdrawiam i dziękuje za komentarz.