Wizyta na otwarciu kortów był okazją nie tylko do tego, aby Ula kupiła sobie coś nowego, ale zmieniła wygląd. Wyjścia nie ukrywali i dlatego Ania z recepcji oddała jej swoją zarezerwowaną wizytę u fryzjera. Fryzjer na radykalne zmiany się nie zdecydował i postawił na naturalne loki. Mimo to wrażenie było mocne. Nawet Sebastian, który dość sceptycznie podchodził do jego wyjścia z Ulą, teraz musiał przyznać, że wygląda atrakcyjnie.
Pojawienie się Marka na imprezie z piękną kobietą wzbudziło zainteresowanie. Nie wszyscy zebrani wiedzieli jednak, kim jest. Również wbrew obawom Uli całkiem miło spędziła czas na otwarciu kortu. Markowi brakowało jednak prywatności, aby mieć trochę bliskości.
-Co byś powiedziała na późny obiad albo wczesną kolację u mnie w domu jutro -zagadnął z filuterią, z nadzieją i czułością. — Zamówię coś z Książęcej. Przy okazji pokażę ci, jak mieszkam.
Zaproszenie oczywiście zaskoczyło ją. Było to coś osobliwego, bo tam ciągle mieszkał z narzeczoną. Zastanawiała się i nad celem spotkania i czy w jego planach nie ma przypadkiem czegoś więcej niż kolacja.
- Planów, jako takich na jutro nie mam.
Paulina tymczasem również postanowiła zamówić kolację z Książęcej. Z tą różnicą, że na piątek. Miała to być niespodzianka dla Marka i coś w rodzaju przeprosin za to, że przedłużyła swój wyjazd. Kiedy dodzwoniła się do restauracji i podała adres, na jaki ma być dostarczona kolacja oraz to, że zamówienie mają dopisać do rachunku F&D, pani przyjmująca zamówienie zapytała ją, czy zamówiona kolacja dla dwojga na czwartek na ten adres jest dalej aktualna. Pech chciał, że krótko po tym zadzwoniła do niej znajoma i opowiedziała o Marku i jakiejś dziewczynie, z którym był na otwarciu kortu Terleckiego. Kim była dziewczyna obok Marka, jednak nie wiedziała. Powiedziała, tylko że była bardzo ładna. Dlatego zadzwoniła do Wioletty, aby ją wypytać. Kubasińska jednak rozkazujący ton Pauliny się nie spodobał i skłamała, że nie wie, z kim był na otwarciu klubu.
Do domu Marka pojechali prosto po pracy. Zanim dostarczono zamówioną kolację Marek, tak jak obiecał Uli, oprowadził ją po pokojach i innych pomieszczeniach.
- Tu najwięcej czasu spędzam -rzekł, gdy znaleźli się w sali ćwiczeń i relaksacji. Oprócz zestawu do ćwiczeń był tam również bilard, telewizor i sofa. — To moja ostoja spokoju Ula.
-Masz szczęście, że masz takie miejsce w domu -mówiła, rozglądając się po pomieszczeniu. — U mnie trudno znaleźć osamotnienie. Żeby znaleźć trochę spokoju, chodzę nad Wisłę -dodała, przywołując wspomnienia.
-Wisła od niedawna też jest moim ulubionym miejscem -odparł, podchodząc do niej i patrząc w oczy. — Ula od soboty czekam, żebyśmy byli sami.
Brak odpowiedzi Marek uznał za przyzwolenie, aby ją pocałować. Delikatne pocałunki szybko zamieniły się w namiętne.
Czy wylądujemy w sypialni? Taki miał plan, zapraszając mnie tutaj? To wbrew moim zasadom. Mieszka tu z Pauliną. Ale przecież już raz zdradził Paulinę ze mną.
Marek tymczasem nie słysząc dalej żadnych protestów, całował nie tylko usta, ale i szyję, gładząc również plecy. Ula natomiast oddawała się tym pieszczotom bezgranicznie. Dlatego podniecenie rosło w nich z każdą chwilą.
-Ula kocham cię i tak bardzo pragnę, ale znam cię i tu nie mogłabyś kochać się ze mną -rzekł, przerywając pocałunki. —Lepiej, więc będzie, jak przestaniemy.
-Masz rację. Nie czułabym się komfortowo.
Wkrótce dostarczono jedzenie i pozostało im usiąść do stołu. Marek otworzył również wino i nalał po kieliszku. Pić dużo nie zamierzał, bo musiał jeszcze za jakąś godzinę odwieź Ulę do Rysiowa. Kiedy skończyli jeść, było przed szóstą i sączyli jeszcze wolno wino, gdy pod dom podjechała taksówka. Chwile później Ula i Marek usłyszeli dzwonek do drzwi. Chcąc nie chcąc Marek poszedł otworzyć. W progu zastał Paulinę.
-Niespodzianka Marco -rzekła od drzwi, pocałowała w policzek i poszła od razu w stronę jadalni, aby sprawdzić, z kim Marek zamierzał spędzić ten wieczór.
-Dzień dobry -przywitała się Ula i stąd Febo wiedziała, kim jest, bo w pierwszym momencie nie skojarzyła z Cieplak. Kobieta siedząca na sofie była, bowiem ładna i gustownie ubrana.
-Co ona tu robi? -zapytała narzeczonego w swoim wyniosłym stylu.
-Jemy kolację. Nie widzisz? A ty, co tu robisz? Miałaś wrócić jutro.
-Ale chciałam zrobić ci niespodziankę i wróciłam dzisiaj i chciałabym odpocząć po podróży, a nie zajmować się gośćmi -mówiła, akcentując dwa razy słowo chciałabym.
-Nikt nie każe ci zajmować się Ulą -odparł ze spokojem. — Idź do sypialni i odpoczywaj.
-Marek pójdę już -wtrąciła Ula. —Nie chcę być powodem kłótni.
-Odwiozę cię Ula -odparł, bo również nie chciał robić hałasu.
-Lepiej nie. Chwilę temu piłeś wino. Mam dobre połączenie. Do widzenia pani -dodała do Febo i zabrawszy torebkę, poszła w stronę wyjścia.
Marek dalej też nie nalegał, bo Ula miała rację. Odprowadził ją tylko do wyjścia.
-Do jutra Ula -powiedział przy drzwiach głośniej i ciszej dodał. — Pa kochanie.
-Do jutra Marek -odparła i wyszła z domu, a Marek wrócił do salonu.
-Nie cieszysz się z niespodzianki Marco -zagadnęła słodko Febo i zarzucając mu ramiona na szyję.
-Prycza w areszcie była miękka Paula? -zapytał, wyswobadzając się z jej ramion.
-Nie rozumiem?
-Wiemy, że poleciałaś z Mediolanu do Wenecji i że tam zostałaś aresztowana, a Aleks poleciał do ciebie. Rodzice również wiedzą i nie mogą pojąć, jak mogłaś się tak zachować.
-Marco to było przez tą Scacchi -próbowała się bronić.
-Nie tłumacz się, bo kompletnie mnie to nie interesuje -wtrącił.
-To może zaczniemy od początku przywitanie -rzekła, chcąc ponownie go objąć. —Stęskniłam się za swoim narzeczonym.
-Paula musimy porozmawiać -zaczął z obawami i podejmując decyzję, że teraz jej powie o odwołaniu ślubu. — Miałem sporo czasu, aby przemyśleć pewne sprawy. Nasz związek nie ma przyszłości. Od dawna nie ma między nami zaufania, porozumienia, miłości -wyjaśniał szybko spokojnie i w prostych słowach. — Jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia i że rodzice tak chcieli. Powinniśmy się rozstać i odwołać ślub.
- Jak odwołać? -zapytała po chwili z niedowierzaniem.
-Zwyczajnie odwołać. Powiedzieć wszystkim, że ślubu nie będzie.
-Żartujesz sobie!? Jak sobie to wyobrażasz?! Zostały niecałe trzy tygodnie -mówiła gwałtownie. — Nie pozwolę, żebyś wystawił mnie na pośmiewisko. Co powiedzą nasi znajomi!?
-Paula zdania nie zmienię -odparł spokojnym, ale zdecydowanym głosem. — Ślubu nie będzie, bo nie pasujemy do siebie, a uczucie, jeśli było między nami, wypaliło się już dawno. Nie zamierzam być z tobą na siłę albo dla innych. Rodzicom już powiedziałem i nie masz, po co dzwonić do nich, bo nie zamierzają więcej wtrącać się w nasze życie.
-Ślub odbędzie się, choćby nie wiem, co -wysyczała.
-Nie Paula. Niczym mnie nie przekonasz. Nie kocham cię -dodał na koniec i przelewając czarę goryczy Pauliny.
-Pożałujesz Marco -odparła z nienawiścią. — Gorzko pożałujesz tego, co mi robisz.
Kwadrans później taksówka ponownie podjechała pod dom Marka i Febo odjechała do brata.
Następnego dnia rano Marek miał ponownie ostre spięcie z Febo. Tym razem z Aleksem, który niespodziewanie i gwałtownie wtargnął do jego gabinetu.
-Aleks? Byliśmy umówieni? -zapytał ze spokojem. — Jeśli przyszedłeś w sprawie Pauliny, to nic z tego. Nie ożenię się z nią.
-To, że zmusiłeś mnie do odejścia z firmy, nie oznacza, że odpuściłem sobie sprawy firmy -oznajmił ze wzburzeniem. — Zwłaszcza sprawę PRO-es. Krzysztof o wszystkim się dowie, jeśli nie wrócisz do Pauli.
-Za idiotę mnie uważasz? Ożenię się z Paulą, a później zrobisz swoje.
-Czyli jest coś z PRO –es -zaśmiał się mu w twarz. — Dałeś się nabrać jak małe dziecko -dodał, wyciągając dyktafon. —Wszystko nagrałem i jeśli nie zrezygnujesz ze stołka wszystko puszczę Krzysztofowi.
-Nic konkretnego nie powiedziałem Aleks -odparł, wyciągając telefon. — To po pierwsze. Po drugie to do ojca możemy od razu zadzwonić -dodał, szukając odpowiedniego numeru. — Jest trochę spraw do omówienia.
-Świetnie, bo mam sporo uwag co do prowadzenia firmy przez ciebie i panią Cieplak -mówił nerwowo i tak samo nerwowo gestykulując.
-Podobnie jak ja z ojcem mamy sporo pytania do ciebie. Tato masz chwilę? -zapytał, kiedy ojciec odebrał (….) —Aleks ma do ciebie sprawę, związaną z PRO -es -mówił, patrząc na zdziwionego Aleksa. Po chwili oddał telefon Febo.
-Witaj Krzysztof -rzekł z uprzejmością. (…) —Wiesz o wszystkim i tak spokojnie o tym mówisz? (…) Będzie tu za jakąś godzinę -dodał do Marka.
-To zapraszam za godzinę do konferencyjnej Aleks -odparł z małą satysfakcją na minę Aleksa.
Godzinę później Krzysztof pojawił się we firmie. Aleks natomiast z obawy, że Krzysztof może przyjść prędzej i coś za jego plecami ustalać z Markiem, postanowił z firmy nie wychodzić. Marek w tym czasie poszedł przywitać się z Ulą. W biurze byli sami, mogli więc przywitać się pocałunkami.
-Teraz mniej przyjemne sprawy Ula -rzekł, kiedy już skończyli się witać. — Przyszedł Aleks i jątrzy. Jak zwykle chodzi mu o PRO-es. Tato ma być za jakąś godzinę i jeśli wszystko się uda są to ostatnie chwili Aleksa w firmie. I moje z rodzeństwem Febo. Wczoraj powiedziałem Paulinie o odwołaniu ślubu. Wściekła się, ale zdania nie zmienię.
-Dziwne nie jest Marek. Każdy by się wściekł. Jej marzenia zostały zrujnowane.
Spotkanie, z którym Aleks wiązał sporo nadziei, okazało się całkowicie nie po jego myśli. Chciał dokładnej kontroli i audytu, aby sprawdzić, ile szkody narobił Marek z Ulą i dokładnego przyjrzenia się firmie PRO-es.
-Założę się, że Cieplak kosztem firmy nieźle się obłowiła, a Marek powiedział ci tylko to, co chciał na temat PRO -es -przekonywał Krzysztofa. — Raport napisany przez jego ulubienicę rzetelny też nie może być.
-Ula jest rzetelna w tym co robi i uczciwa -odparł ostro Marek.
-Sprawą raportu zajmiemy się w poniedziałek Aleks -wtrącił Krzysztof, przerywając ich wymianę zdań. — Wtedy też omówimy dokładnie działanie PRO-es. Teraz chcielibyśmy dowiedzieć się coś o twoich sklepach.
-Nie rozumiem -odparł nerwowo i zbity z tropu.
-Sklepy z sieci Scacchi Aleks -wyjaśniał Marek. — Jest ich pięć w Polsce i dziwnym zbiegiem nazwane od bliskich ci imion. Alex, Paola, Agnes, Sofia i Francesco. Pierwszy powstał dwa lata temu. Mamy dowody, że z firmowych pieniędzy je nabyłeś i zakupiłeś towar. Tylko zyskami zapomniałeś się podzielić. Zanim kogoś oskarżysz, zastanów się, kto okrada firmę.
-To jakieś brednie wymyślone przez ciebie i Cieplak -oburzał się Febo.
-Panią Cieplak, jak już -wtrącił Marek. —I nie są to brednie. Tato ma teraz sporo wolnego czasu i przeanalizował dawne sprawy. My z Ulą przejrzeliśmy niektóre przelewy z ostatnich dwóch lat. Wszystko składa się w całość. Okradałeś firmę i udowodnimy ci to.
-Zawiodłem się na tobie Aleks -dodał Krzysztof. — Uważałem, że jesteś lepszy od Marka. Kazałem Markowi brać za przykład, a okazało się, że się myliłem.
-Czyli ja jestem tym złym i sprawa niejakiej PRO-es będzie zamieciona pod dywan i ujdzie im na sucho.
-Marek zrobił błąd, ale umiał przyznać się do błędu i ratował z panią Ulą firmę, a ty ją okradałeś -mówił z reprymendą. — Musisz, ponieś konsekwencje. Policja to taka instytucja, która każdy przekręt wykryje. Masz dwa wyjścia. Albo my złożymy doniesienie, albo przepiszesz sklepy na firmę. W końcu to za firmowe pieniądze je otworzyłeś. W poniedziałek zarząd to masz parę dni na zastanowienie się, co jest lepsze dla ciebie. Traktuję cię jak syna i nie chciałbym zgłaszać oszustw na policji. Może odbić się to na firmie. To tyle na dzisiaj.
-Ja zrobię swoje, a wy swoje -wytknął Aleks.
-Masz moje słowo Aleks -odparł Krzysztof. —Jestem starej daty i człowiekiem honoru.
Aleks z firmy wyszedł wściekły. Zakładając sklepy, myślał, że jego przekręty wyjdą na jaw. Jego stanowisko dyrektora finansowego było przecież nie do ruszenia i tym samym oszustwa miały byćbezpieczne. Później liczył, że to on zostanie prezesem. Kiedy musiał odejść, nie przypuszczał, że Uli i Markowi będzie się chciało przeglądać stare przelewy i rachunki.
W innych humorach byli Dobrzańscy, bo sporo improwizowali w dowodach na Aleksa. Najważniejsze było, że się udało i się przestraszył.
-Idę teraz do Uli tato podzielić się z nią dobrymi wiadomościami -rzekł do ojca, jak tylko Aleks wyszedł.
-Coś wydaje mi się, że zależy ci na pani Cieplak -odparł życzliwie.
-Aż tak widać?
-Nie wiem jak inni Marek. Ja zauważyłem, jak razem we trójkę ostatnio pracowaliśmy.
Weekend dla Febo okazał się paskudny. Paulina nie wierzyła Markowi w to, że Dobrzańscy, a zwłaszcza Helena odpuściła sobie plany związane ze ślubem i poszła na spotkanie z nimi. Zamiast zapewnień, że porozmawia z synem Dobrzańska, powiedziała jej, że szczęście syna jest dla nich najważniejsze i że zawiedli się na rodzeństwu. Również Aleks nic nie zdziałał z Markiem. Aleksa natomiast przez ten czas miał swoje problemy. Od Adama wiedział, że we wtorek Ula, Marek i Krzysztof zamknęli się w biurze Uli i coś przeglądali. Po zastanowieniu się postanowił zgodzić się na warunki Krzysztofa i na oddanie im sklepów. W planach miał na stałe przenieść się do Włoch i zabrać za sobą Paulinę. Jednemu z braci Scacchi Paula się podobała i liczył, że uda się ich zeswatać i zyskać na wejściu do rodziny.
Inaczej było z Ulą i Markiem. Im humory w czasie weekendu dopisywały. Marek powiedział matce o uczuciach do Uli, a Ula o swoich swojej rodzinie. Marek przyznał się również rodzicom do tego co zrobił i że teraz musi starać się o Ulę.
-Dziewczyny takie jak Ula romantyczki lubią, jak wraca się do ważnych miejsc, wydarzeń. Pomyśl o czymś takim synku.
-Pomyślę mamo. Mamy takie swoje miejsca.
Zorganizowanie dla Uli niespodzianki zajęło Markowi sobotni poranek. Później pojechał do Uli na pierwsze spotkanie do Rysiowa. Z Cieplakami spędził wczesne popołudnie, a później zabrał gdzieś Ulę. Przed rogatkami Warszawy skręcił i zatrzymał się przed klubem oferującym loty balonem. Jeden z nich gotowy był do wylotu. Przez kolejne minuty z lotu ptaka oglądali siedzibę firmy, ich park, Wisłę, palmiarnię.
-Warszawa przy zachodzie słońca wygląda pięknie Marek -wyszeptała, gdy balon był już odpowiednio wysoko.
-Tak myślałem, że ci się spodoba -odparł, stając tak samo obok Uli, jak parę tygodni temu. — Była winda do nieba, to teraz będziemy jeszcze bliżej nieba.
-Stajesz się coraz bardziej romantyczny. Brakuje tylko szampana.
-Kto powiedział, że brakuje -rzekł, wyciągając ze schowka kosza mały szampan i dwa kieliszki. — Nie mówiłem ci prędzej, ale dzwonił Aleks do ojca i zgadza się na nasze warunki. W poniedziałek na zarządzie wszystko ustalimy, a później razem z Pauliną przenosi się na stałe do Włoch.
-Jednak się przestraszył -odparła, popijając szampana. — Ale chyba nie z tego powodu otworzyłeś szampana?
-Ula za kogo ty mnie uważasz? Pijemy za nas. Za naszą wspólną przyszłość. Dalej muszę ci udowadniać, że naprawdę cię kocham? Że chcę być z tobą na dobre i na złe.
-Nie musisz Marek. Jednak robisz to tak doskonale i efektownie, że trudno się oprzeć, żebyś przestał.
KONIEC
Każdy dostał to na co zasłużył. Według zasług. Oboje Febo są wręcz żałośni w tym swoim udawaniu, że są tacy kryształowo czyści.
OdpowiedzUsuńMina Pauliny po rozmowie z Heleną musiała być bezcenna. A taka była pewna swego.
Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie.
Cieplutko pozdrawiam we wtorkowe popołudnie.
Julita
Na pewno tego się nie spodziewali Febo. A plan wydawał się idealny, bo przecież Dobrzańscy im ufali. Przyznaje się Marka do winy na pewno też zapunktowało.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.
Świetne i bardzo pozytywne zakończenie. Na nic zdały się knowania Febo, bo Ula i Marek okazali się bardziej od niego przenikliwi i przeglądając dokumenty zrobili to solidnie, dzięki czemu prawda o okradaniu firmy wyszła na jaw. Należy podziwiać mądrość Krzysztofa i jego wewnętrzny spokój. Nie pozwolił się sprowokować Alexowi i zdecydowanie uwierzył synowi. Paulinki plany też runęły i zapewne poczuła się mocno rozczarowana zerwaniem zaręczyn i odwołaniem ślubu. Niech sobie jedzie do tych Włoch, przynajmniej nie na łyka się tak wstydu, niż gdyby miała zostać w Polsce. A Ula i Marek wreszcie spokojni i szczęśliwi. Zrzucili ogromny ciężar z ramion i zdecydowanie mogą świętować.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Nie mogło być inaczej z zakończeniem. Chociaż mogłam napisać jeszcze o dzieciach. Załóżmy, że są te, co w serialu. Wyjazd Febo do Włoch na pewno dla wszystkich okaże się dobry a sklepy Febo przyniosą zyski firmie.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz
Rodzeństwo Febo nawet się nie spodziewało co ich będzie czekać po powrocie z Włoch. Paulina gdy dowiedziała się, że Marek zamówił kolacje i później gdy rozmawiała z koleżanką o jakieś atrakcyjnej dziewczynie w towarzystwie Marka, musiała zobaczyć kto to jest. Niespodzianka to z pewnością nie była tylko ciekawość Febo. A gdy dowiedziała się od Marka jaka jest prawda ich wspólnej przyszłości wpadła w szał. Myślała, że Helena stanie po jej stronie jak zawsze, ale spotkało ja kolejne rozczarowanie. Jeśli chodzi o Aleksa to kolejny manipulant, który myślał, że Dobrzańscy nigdy nie odkryją jego przekrętu. Był taki pewny, że jest oczkiem w głowie Krzysztofa i, że senior Dobrzański mu we wszystko uwierzy i stanie po jego stronie. Ale się zdziwił gdy usłyszał jaka jest prawda i co ma do powiedzenia Krzysztof w jego sprawie. Nie miał wyjścia i oddał wszystko w ręce Dobrzańskich, aby uniknąć problemów z policją oraz więzienia. Oby dwoje Febo zasłużyli na to, aby zniknąć z F&D, oraz z prywatnego życia Dobrzańskich. Na koniec bardzo cieszę się szczęściem Uli i Marka. Każdy z nich znalazł swoją połówkę na resztę życia. Pomysł na romantyczny lot balonem fantastyczny. Wreszcie mogli odetchnąć z ulgą, oraz żyć bez problemów. Bardzo dziękuję Ci za kolejne opowiadanie, oraz czekam na następne historię Uli i Marka. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPlany Febo runęły jak domek z kart, a tak pięknie się układało. Przyszłość z Markiem, zyski ze sklepów, zaufanie Krzysztofa. Wszystko się jednak kończy kiedyś i teraz Ula może planować przyszłość z Markiem, a zyski ze sklepów trafiły w te ręce co powinny.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.