28. 04.1988
Testament.
Ja, niżej podpisany Tadeusz Nowacki pozostający w pełnej świadomości i bez przymusu ustalam testament.
Moim wnukom Alexandrowi Febo i Pauli Febo dzieciom mojej jedynej córki Agnieszki Febo z dom Nowacka przekazuję.
-Willę w Rembertowie wraz z ogrodem do równego podziału pomiędzy wnukami.
-Samochód Ford Escort zapisuję wnukowi Alexowi.
-Biżuterię zapisuję Paulinie.
-Oszczędności do równego podziału.
-Gospodyni Marii Bąk przekazuję 25 tyś. polskich złotych.
-Mieszkanie natomiast w Warszawie w kamienicy na ulicy Konopnickiej przepisuję Urszuli Cieplak zamieszkałej w Rysiowie.
-Co? -przerwał ostro dwudziestopięcioletni Aleks Febo.
-Kim ona jest -zawtórowała w tym samym tonie dwudziestotrzyletnia Paulina Febo.
-Proszę nie przeszkadzać -odparł prawnik.
Testament dotyczący wnuków mocy prawnej nabiera po roku, a pani Cieplak i gospodyni natychmiastowo. Argumentuję to prawdopodobną niezgodą ze strony wnuków i na wypadek, gdyby próbowali pozbyć części spadku pani Uli, postanawiam ich część oddać na ochronki dla dzieci.
Wnuków zobowiązuję również do dbania miejsca wiecznego mojego spoczynku, mojej żony Basi i brata Jana.
Wykonawcą mojego testamentu i woli ustalam mojego przyjaciela i prawnika Mieczysława Moniuszkę. Testament jest niepodważalny i ostateczny.
Tadeusz Nowacki.
-Z panią Cieplak nie miałem jeszcze okazji się skontaktować -rzekł prawnik do siedzących naprzeciw niego rodzeństwa w swojej eleganckiej kancelarii. —Pod podanym adresem zastałem tylko rodzinę pani Urszuli. Ojca i młodsze rodzeństwo. Pani Cieplak wyjechała dorobić na zbieraniu truskawek do NRD.
-Jaka Cieplak? Kim w ogóle ona jest? -pytał z oburzeniem Aleks.
-To jakaś jego nieślubna córka, kochanka? -zarzuciła pytaniami jego siostra. —Może zmusiła go do oddania mieszkania. Tam są cztery pokoje i wszystkie media. Wykorzystała jego stan zdrowia.
-Zapewne zauważyli państwo, że testament był napisany dwa miesiące temu, kiedy państwa dziadek nie był jeszcze w stanie agonalnym. Mam jeszcze nagranie wideo, na którym państwa dziadek wszystko wyjaśnia. Puszczę je za ponad miesiąc. Pani Cieplak wraca do Polski za dwa tygodnie, ale ja jadę w tym czasie na trzy tygodnie na urlop. Po moim powrocie spotkamy się we czwórkę. Ja państwo i pani Cieplak.
-My tak tego nie zostawimy panie Moniuszko -mówił ze wzburzeniem Aleks. —Znajdziemy dobrego prawnika i zajmiemy się sprawą. To mieszkanie fortunę kosztuje.
Godzinę później oboje siedzieli w restauracji Kameralna, raczyli się kawą z WZ-etką, lampką wina i rozmawiali o tym co niedawno usłyszeli od prawnika. Niedługo później dołączył do nich Marek Dobrzański.
-Widzę, że spadek opijacie -zagadnął do rodzeństwa.
-Nie do końca? -rzekł ze skrzywieniem Aleks na wino i na niedawną wizytę w kancelarii. —Dziadek mieszkanie przepisał na jakąś Urszulę Cieplak z jakiegoś Rysiowa. I nie pytaj, kto to, bo wiemy tyle samo co ty, czyli nic. Mamy miesiąc, aby coś się o niej dowiedzieć i coś na nią znaleźć.
-Skoro tak zrobił, musiał mieć powód. Zawsze był rozsądny -argumentował.
-Albo do łóżka mu wlazła. Dziadek nie był taki stary. Sześćdziesiąt trzy lata miał. Musiała go uwieść i musimy tego dowieść.
-Może to jego córka nieślubna -rzucił rozsądnym rozwiązaniem.
-To też pod uwagę bierzemy -rzekła Febo. —Ty możesz nam pomóc Marek. Zainteresujesz się nią i sprawdzisz, czy jest łatwa i czy każdemu wejdzie do łóżka. Masz taki urok osobisty, że nie będzie ci trudno ją poderwać.
-Jak ja Paula? Jestem przecież twoim chłopakiem.
-Dla dobra sprawy pozwalam ci na ten jeden raz. Tylko do łóżka masz z nią nie iść. Masz sprawdzić co to za cwaniara.
-Przed chwilą mówiłaś, że mam sprawdzić czy do łóżka mi wejdzie.
-Ty pierwszy masz jej do łóżka nie zaciągnąć -wysyczała Febo.
-Paula ma rację. Kto jak nie ty możesz ją wybadać.
- Nie wiem czy jest to dobry pomysł -mówił z obiekcjami.
-Najlepszy -mówiła uparcie Febo. —To mieszkanie to nie lada majątek.
Marek i Paulina byli parą od ponad roku, a zamieszkali razem pół roku temu w strzeżonym czteropiętrowym nowoczesnym apartamentowcu. Paulinie jednak dwie sypialnie salon, osobna garderoba, nowoczesna kuchnia oraz oddzielnie WC i łazienka nie wystarczało i marzył się jej dom. Swój czas dzieliła pomiędzy Warszawą a Mediolanem, gdzie studiowała zaocznie. Więcej jednak czasu spędzała w Polsce. Przy Marku wiodła dostatnie życie, bo spełniał jej zachcianki i płacił za jej wydatki. Najbardziej imponowało jej, że jest zabójczo przystojny i że inne kobiety jej zazdrościły. W wypadku Marka zainteresowanie Pauliną spowodowała uroda Febo i to, że w łóżku było z nią mu dobrze. Drugim powodem byli jego rodzice i zmarli rodzice Pauliny, którzy od zawsze marzyli, aby ich dzieci w przyszłości się pobrały i do tego pomysłu się przyzwyczaił. Głębszego uczucia do niej jednak nie czuł. Nie wierzył również w prawdziwą miłość.
Dwudziestojednoletnia Urszula Cieplak obudziła się, skoro świt cała zgrzana. Nigdy takich snów, jak erotyczny nie miała, a teraz czuła w najintymniejszych miejscach podniecenie, chociaż nigdy jeszcze tego faktycznie nie przeżyła. Pamiętała sen, chociaż nie pamiętała ani twarzy tego kogoś, ani jego imienia. Może nawet nie było wymienione. Wrócili ze spaceru i bez pośpiechu rozpinał jej bluzkę, całował szyję, usta, ramiona. Równie lekko ściągnął z niej dżinsy i położył na łóżku. Sam zrzucił z siebie podkoszulek z napisem Levis i swoje spodnie. Akcja na łóżku była jeszcze cudowniejsza. Czuła, jak przygniata ciężarem i zachłannie całuje usta i piersi. Dłońmi pieścił każdy kawałek jej ciała, a później jednym energicznym ruchem wdarł się w jej ciało twardym i ogromnym członkiem i pozbywając jej dziewictwa. Z bólu czuła, jak chwyta prześcieradło, ale i mocno trzymała biodra mężczyzny między swoim udami. Przez kolejne minuty, kiedy czuła rytmiczne ruchy mężczyzny, czuła się cudownie i nie chciał, aby ten stan się skończył. Wszystko jednak ma swój koniec i mężczyzna wstał z niej i w milczeniu ubrał koszulkę, slipy i spodnie. Na koniec wyciągnął z portfela banknot z Chopinem i rzucił jej na poduszkę.
-Było całkiem miło mała -rzekł i wyszedł, zanim cokolwiek powiedziała. Z tą samą chwilą zadzwonił budzik i oznajmił, że jest piąta rano i trzeba iść na pole z truskawkami.
Dwa tygodnie po spotkaniu z prawnikiem Aleksowi udało się zdobyć zdjęcie Uli i przekazać je Markowi. Ten miał pojechać do Rysiowa w dniu odpustu i w czasie zabawy nawiązać znajomość. Febo liczyli, że pójdzie na nią, bo była to jedna z bardziej rozsławionych atrakcji Rysiowa. Dziewczyna ze zdjęcia atrakcyjna zbytnio nie była i domysły, że mogłaby być kochanką dziadka Febo były mało prawdopodobne. Spodobały się mu jednak oczy dziewczyny. Były bardzo błękitne, a przy żółtej bluzce przypominały mu niebo. Aleks powiedział mu jeszcze, że ma dwadzieścia jeden lat i studiuje ekonomię na najlepszej uczelni.
Marek tak jak planował w Rysiowie pojawił się w sobotni wieczór na zabawie po odpuście. Tłum był spory, ale w końcu udało się mu wypatrzeć dziewczynę ze zdjęcia. Stała z dwiema innymi dziewczynami w pobliżu sceny i popijała oranżadę. Na sobie miała niebieską sukienkę z dekoltem z przodu i dopasowaną w talii. Tym samym już z daleka widać było, że figurę ma niezłą.
-Dzień dobry -zagadnął do niej i koleżanek mężczyzna pod krawatem i kłaniając się przed Ulą. —Mogę prosić do tańca?
-Mnie? -zapytała zdziwiona, bo były tu ładniejsze dziewczyny. —Chyba nie jesteś stąd? Nigdy cię nie widziałam tutaj.
-Bo jestem tu pierwszy raz. Marek mam na imię -dodał, wyciągając do niej zachęcająco dłoń.
-Ula -odparła.
-Ula, jeśli nie chcesz to ja chętnie -wtrąciła jakaś brunetka.
-Możemy zatańczyć jeden kawałek -odparła, aby Marzena nie poszła z nim, bo była z tych dziewczyn, które zawsze znalazły chętnego na taniec.
Taniec
z
nieznajomym był bardzo przyjemny, bo nieznany mężczyzna miał poczucie
rytmu tak
jaki i ona. Melodia była cichsza, więc mogli chwilę porozmawiać.Do tego
był zabójczo przystojny i trudno było oderwać jej wzrok od dołeczków w
policzkach, jak się uśmiechał i od szarych oczów z iskierkami w
spojrzeniu.
-Jakoś znajomość trzeba było nawiązać i dlatego poprosiłem do tańca.
-To prawda. Przyjechałeś tu do rodziny, znajomych?
-Nic z tych rzeczy. Przyjechałem z kolegą zabawić się z dala od Warszawy. Tam mieszkam na co dzień, pracuję i studiuję.
-Ja od zawsze w Rysiowie mieszkam i marzy mi się wyrwanie stąd i polepszenie losu. Tylko perspektyw na wyjazd do dużego miasta nie widać. Może jak skończę studia uda mi się wyrwać.
-Studia? -spytał zdziwiony, choć wiedział, że studiuje. —Ja dawałem ci osiemnaście lat. Można wiedzieć, co studiujesz?
-Na SGPiS. Teraz na drugim roku.
-Nieźle. Umysł ścisły.
-A ty co porabiasz?
-Jestem marzeniem z dzieciństwa, czyli strażakiem i ze względy na dyżury, studiuję zaocznie na kierunku menadżerskim. Już kończę, bo jestem na piątym roku. Rozpocząłem studia z rocznym opóźnieniem, więc mam już dwadzieścia pięć lat. Mogłem iść do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej, ale praca za biurkiem w jednostce ani kariera w straży mnie nie interesuje. Nie muszę być brygadierem Markiem Dobrzańskim albo kapitanem. Wolę gasić pożary i koty zdejmować z drzew. A jeśli już będę za stary na służbę, to będę pracował w rodzinnej firmie.
-To znaczy?
-Jak ją założę Ula -wytłumaczył się z popełnionego błędu.
Przez kolejne dwie godziny, ku zazdrości koleżanek Marek nie odstępował jej na krok. Rozmowa z nią nie była też taka zła dla Marka, jak się obawiał. Z dziewczynami ze wsi nigdy nie miał do czynienia i myślał, że będzie jakaś zahukana, a okazało się, że jest bardziej inteligentna niż znane mu dziewczyny z miasta. A już na pewno była mądrzejsza od modelek, z którymi miał sporo do czynienia.
-Możemy się jeszcze spotkać? -zapytał pod koniec zabawy.
-Pewnie. Może być pojutrze w parku Moczydło. Mam sprawy do załatwienia w pobliżu i będę tam około czternastej.
-Mi pasuje Ula.
Dzień później Marek zdał relację rodzeństwu Febo.
-Inteligentna, raczej spokojna i ułożona. I chce wyrwać się z Rysiowa. Najchętniej do Warszawy.
-Jednak -rzekła Paula, jakby był to obciążający ją dowód o najgorszą rzecz.
-Ja na jej miejscu również chciałbym się wyrwać z Rysiowa -odparł jej Marek. —Bieda z każdej strony piszczy.
-Nie chciała coś od ciebie wyciągnąć? Nie była nachalna? -pytał Aleks.
-Nie, nie była. Zresztą nie powiedziałem jej, kim jestem tak naprawdę. Tylko że strażakiem. Na dzisiaj jestem z nią umówiony.
-Postaraj się dowiedzieć, czy ma tu jakiś znajomych, krewnych, ulubione miejsca -zażądała Paula. —Może nas to doprowadzić do czegoś.
Na spotkanie z Markiem Ula poszła po wizycie w kancelarii pana Moniuszki. Nie wiedziała, po co miała się tam wstawić i po wyjściu dalej nic nie wiedziała, bo od sekretarki dowiedziała się, że dzień prędzej prawnik wyjechał na trzy tygodnie.
Kiedy pojawiła się w parku, to Marek już był i przywitał ją bukiecikiem kwiatów.
-Witaj Ula -zagadnął, podkręcając uśmiech i ukazując dołeczki w policzkach to, co zauważyła i w sobotni wieczór. —Proszę to dla ciebie.
-Witaj i dziękuję -odparła, wąchając kwiatki.
-To co zrobimy z popołudniem? Ja ze swojej strony mogę zaprosić cię na lody. Chyba że masz inne plany.
-Nie. Mogą być lody. Tam na początku parku jest budka z lodami włoskimi.
Kolejna godzina z Ulą upłynęła Markowi błyskawicznie. Ula czuła jakby znała go od zawsze, a on miał podobne odczucie i jeszcze bardziej przekonywał się, że nie mogła omotać dziadka Pauliny i Aleksa. Ula opowiedziała mu o czteroletniej Beatce i szesnastoletnim Jasiu, ojcu i matce, która zmarła przy porodzie najmłodszej córki. Po godzinnym spotkaniu Marek odprowadził ją na autobus. Niedługo później ponownie spotkał się z Pauliną i Aleksem i ponownie wiele im nie powiedział. Następne dni były podobne, ale Marek dalej nie widział nic podejrzanego w zachowaniu Uli.
-Ja pasuję. Wy powinniście dać sobie również spokój. Przynajmniej do czasu, aż nie spotkacie się ponownie z mecenasem. Macie lecieć lada dzień do babci, więc dobrze by było sprawę odłożyć.
- Na te parę dni możemy tak zrobić Marco -przytaknęła Febo, ale z niezadowoleniem.
Mimo to on dalej zamierzał się spotykać z Ulą, bo zaczęła go naprawdę interesować, a nie ze względu na spadek po panu Nowickim. Przy niej czuł się szczęśliwy i doceniony. Opowiadał jej o swoich akcjach pożarniczych, a ona z uwagą słuchała i doceniała to co robił. Paulina natomiast nie była zbytnio z tego faktu zadowolona. Wolała, aby był na etacie w F&D i zarabiał więcej, chociaż aż tak małej pensji nie miał.
Tuż przed spotkaniem z mecenasem Aleks z
Pauliną polecieli na krótko do Mediolanu. Pech chciał jednak, że Aleksowi
skradziono neseser z dokumentami swoimi i siostry i musieli zostać we Włoszech
na dłużej, aby wyrobić nowe dokumenty. Tym samym spotkanie z mecenasem odłożyli
na trzy tygodnie, czyli na początek września.
Marek natomiast w tym czasie już na dobre zaczął spotykać się z Ulą. Zwłaszcza
jak Febo przebywali w Mediolanie, mógł poświęcać jej więcej czasu. Pokazał się
nawet u niej w Rysiowie. Oczywiście wzbudził tym uwagę sąsiadów. Podobnie jak
jego samochód Jaguar. Były również pierwsze pocałunki.
Drugiego września Ula zgłosiła się do kancelarii pana Mieczysława Moniuszki. Wraz z nią pojawiło się tam rodzeństwo Febo. Od razu obrzucili ją wrogim spojrzeniem. Nic jej jednak nie powiedzieli, bo prawnik pojawił się na korytarzu i zaprosił ich do środka.
Całkiem inna wersja znajomości Uli i Marka. Zawsze jak piszesz jakieś historie to mi się bardzo podobają i co najważniejsze oczu nie można oderwać. Paulina i Alex mają swoją wizję dlaczego dziadek przepisał Uli mieszkanie. Podejrzewają Cieplak o takie rzeczy, że sami nie wiedzą co mówią a tym bardziej myślą. Paulina nawet nie jest świadoma tego, że pakuje Marka w ramiona Uli, aby ją sprawdzić i znaleźć na nią oczerniające historie. Wiadomo Paulina będzie żałować swojej decyzji bo straci Marka. Teraz tego nie widzi, bo interesuje ją spadek po dziadku. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy ...... :)
OdpowiedzUsuńStaram się wymyślić inne zapoznanie niż w F&D bo ile można. Febo sporo opcji brali pod uwagę, ale nie ten, że mieszkanie jest po ich wuju i że Ula była jego adoptowaną córką. Gdyby była kochanką ich dziadka albo córką mieliby jakieś argumenty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło i dziękuję za komentarz.