Marek pakując rzeczy Pauliny, zastanawiał się, czy nie zadzwonić do Aleksa i go nie uprzedzić o swoim przyjeździe. Doszedł jednak do wniosku, że lepiej będzie, jak się nie zapowie. Był czwartek i w TV leciał kolejny odcinek Ośmiornicy i było duże prawdopodobieństwo, że będzie w domu i będzie oglądał mafijny serial. Gdyby się zapowiedział, mógłby wyjść z domu. Do Aleksa przyjechał przed ósmą.
-Wprowadzasz się? -zapytał Aleks, widząc Marka na progu z walizkami.
-Paulinę wprowadzam. Wpuścisz mnie czy będziemy w drzwiach rozmawiać?
-Nie rozumień? -mówił robiąc mu miejsce, aby wszedł do środka. — Co znaczy, że Paulinę przeprowadzasz?
-Jak wróci z Mediolanu koniec z nami -wyjaśniał, mijając go w drzwiach. — Zrywam z nią.
-Chyba żartujesz? -rzekł po chwili, wpatrując się z osłupieniem w Marka.
-Nie -odparł spokojnie. — Mam dość życia z nią i waszych ohydnych działań. Ciągle nachodzicie Ulę.
-Ona musiała na ciebie jakiś urok rzucić, skoro zostawiasz dla niej Paulę.
-Nie powiedziałem, że dla niej rzucam Paulę. Jest nawet całkiem inaczej, bo Ula uważa, że pomogłem wam w ostatniej intrydze i nie chce mnie znać. A to co ostatnio zrobiliście jest draństwem. Odbiło się to na zdrowiu jej ojca.
-To o co tym razem mnie i Paulę oskarżasz? Ostatnio było szpiegostwo.
-Nie udawaj, że nie wiesz -mówił z irytowaniem.
-Inaczej bym nie pytał.
-Grozicie jej. Wysłaliście Uli list i zdjęcia, na których jest ze mną. Napisaliście coś takiego, że zadaje się cudzymi narzeczonymi i że milczenie kosztuje. Jej ojciec widział list i zdjęcia i trafił przez was do szpitala.
-I niby ja z Paulą mielibyśmy coś takiego wymyślić? -zapytał z oburzeniem. — Uważasz nas za idiotów? Nie bawimy się w takie szantaże.
-Czyli zaprzeczasz?
-Owszem. Cieplak głupot ci nagadała i tyle.
-Sam widziałem. Mam wam przekazać, że jak nie przestaniecie swoich intryg, to Ula sprawę zgłosi na milicję. Ja sam złożę zeznania.
-To sobie składajcie -odparł odważnie i stanowczo. — Nie mamy z Paulą z tym nic wspólnego. I jeśli to wszystko, co miałeś mi do powiedzenia, to do widzenia. Zajęty jestem -dodał, biorąc walizki z rzeczami Pauliny z holu i kierując się do jednego z pokoi.
-Resztę rzeczy Pauliny dowiozę. I nie musisz odprowadzać mnie do wyjścia. Sam trafię.
Nie tylko wizyta Marka wprawiła Aleksa dzisiaj w podły nastrój. Popołudniu dzwonił do niego również pan Moniuszko i przypomniał o adnotacji dotyczącej, że w razie gdy będą robili problemy Uli, to ich część przeznaczona będzie na cele charytatywne. Od razu zaczął również próbować dodzwonić się do Pauliny do Mediolanu.
Marek tymczasem wrócił do domu. Przekręcając zamek, usłyszał dzwoniący telefon. Nie spieszył się jednak z otwieraniem drzwi i odebraniem, bo obawiał się, że to Paulina. Zazwyczaj gdy wylatywała do Włoch, właśnie o tej porze dzwoniła do Polski. Oczywiście niemożliwe było, aby dzwoniła w sprawie rozstania, bo najszybciej takiego telefonu mógł spodziewać się następnego dnia. Mogła jednak dzwonić w innej sprawie. Kiedy wszedł do mieszkania, telefon dalej dzwoni.
I tak będę musiał kiedyś przejść przez to -pomyślał, podnosząc słuchawkę.
-Słucham.
-Marek -słyszał głos ojca. — Aleks dzwonił do nas przed chwilą.
-Tato teraz i on będzie dzwonić do was i donosił -wtrącił, bo z tonu ojca domyślił się, w jakiej sprawie dzwonił. — Jest wieczór i nie powinieneś się denerwować, a on nie powinien dzwonić do was.
-Nic mi i mamie nie będzie -uspokoił syna. — Chcieliśmy, żebyś wiedział, że naprawdę mamy dość poczytań Pauliny i Aleksa. Skoro tak miałoby wyglądać twoje życie, to lepiej, że zdecydowałeś się odejść od Pauliny. My nie będziemy wtrącać się w wasze sprawy.
-Dzięki tato -odparł z ulgą.
-Ty przecież jesteś naszym dzieckiem, a nie oni.
-Ale Paulina i ja mieliśmy być razem. Takie były plany.
-To były bardzo głupie plany Marek -odparł głosem pełnym szczerości. — Nie będę ci dłużej głowy zawracał. Po pracy jesteś i pewnie zmęczony. Miłej nocy synku -dodał na koniec.
-Również miłej i dobranoc kochani.
Spać kładł się ze spokojem, bo przynajmniej jego rodzice byli po jego stronie, a to było dużo.
Następnego dnia sprawa listu i zdjęć nabrała całkiem innego światła, bo Ula, robiąc porządek w swojej torebce, natrafiła na listę zakupów sprzed trzech tygodni. Były to jej zakupy w sklepie pasmanteryjnym zapisane na kartce, ale również krawcowej Marzeny. Jej pismo było jej znane i porównała je z listem. Nie tylko zgadzał się charakter pisma, ale jasny odcień wkładu długopisu. Obie kartki złożyła i schowała do torebki i poszła na PKS. W niecałą godzinę później była już w Warszawie i z automatu przy poczcie dzwoniła do Marka.
Marek tymczasem zabrał się za porządki domowe. Po opróżnieniu szaf z rzeczy Pauliny przesunął niektóre mniejsze meble w sypialni i ustawił stolik pod telewizor i video. Przy okazji postanowił wytrzepać dywan. Zwinął sprawnie dywan w rulon i poszedł na najbliższy trzepak. Kiedy wrócił, usłyszał dźwięk telefonu. Telefon odebrał, tylko dlatego że przechodził obok aparatu. Zanim wyszedł na dwór, telefon również dzwonił, ale ani nie chciał odrywać się od pracy, zbiegać na dół i rozmawiać z Pauliną, bo pomyślał, że to Paulina dzwoni. Aleks miał bowiem całą noc, aby dodzwonić się do Mediolanu, a stamtąd do Polski było łatwiej się dodzwonić. Teraz odbierając telefon przekonany był, że usłyszy głos byłej dziewczyny.
-Słucham -rzekł mało uprzejmie.
-Cześć Marek -zaczęła niepewnie Ula. — Nie przeszkadzam?
-Skąd -odparł całkiem innym tonem. — Miło cię słyszeć. Stało się coś, że dzwonisz tak z rana? I skąd dzwonisz? Z Warszawy? Słyszę ruch uliczny.
-Tak z Warszawy. Przyjechałam do ojca i chciałam przy okazji porozmawiać o tym liście i cię przeprosić. Bo widzisz Marek, ten list nie był od Febo. Wysłała go Marzena. Pewnie wspólnie z Maćkiem. Oni są parą.
-Ula gdzie konkretnie jesteś? Przyjadę i porozmawiamy.
-Przy Głównej Poczcie.
-To czekaj tam na mnie. Będę za jakiś kwadrans. Obok jest kawiarnia, a mi się marzy kawa, nie w samotności.
Kawiarnia mieścił się co prawda obok salonu kosmetycznego, gdzie pracowała Wioletta i często szefowa wysyłała ją tu po ciastka czy desery dla klientek i było możliwe, że spotka się z nią. Jednak teraz nie miało już to znaczenia dla Marka, bo nie był już z Pauliną.
Czekanie dłużyło się Uli. Ciągle stała przy automatach i mimochodem słyszała jedną rozmowę. Podsłuchiwać nie chciała, ale dziewczyna mówiła dość głośno.
-Mówię ci Gośka, szefowa chce mnie przenieś do salonu, na jakąś Wiejską ulicę. Dasz wiarę. A tam przecież pies z nogą w gipsie nie przyjdzie. Paulina już na pewno nie. A jest moją najlepszą klientką. Złotą kurą. Gdzie jest to w ogóle? Perypetie Warszawy?
-To niedaleko stąd -wtrąciła Ula, powstrzymując śmiech, bo w kilku zdaniach dziewczyna zrobiła kilka śmiesznych błędów. —Sejm jest przy tej ulicy?
-Serio? -odparła, nie wierząc nieznajomej. Ula zresztą zaufania w niej nie wzbudziła.
-Bardzo serio. Wsiądź w autobus 116 i dojedziesz.
-Gośka jakaś dziewczyna powiedziała mi, że to miasto i niedaleko. Kamień z nerek spadł. Słuchaj, czy ten twój brat dalej ma kontakty z tym szperanym towarzystwem? -zmieniła momentalnie temat.(…) Paulina i jej brat mają do niego sprawę.(…) Pogadamy później, bo znajomy idzie.
Marek w końcu pojawił się w umówionym miejscu i z daleka posłał Uli jej jeden ze swoich uśmiechów. Zbyt późno zauważył jednak Wiolę. Ula tymczasem zauważyła, jak idzie ulicą i wyszła naprzeciw niemu. Podobnie było z Wiolettą, która pomyślała, że Marek do niej się uśmiecha.
-Cześć -rzekli równo we trójkę.
-Marek -odezwała się Wiolka. — Jaka miła niespodzianka.
-Wiola ja do Uli się uśmiechałem i z nią się witałem.
- Jakiej Uli?
-Tej Uli -odparł, pokazując na Ulę obok.
-Tej od ulicy Wiejskiej -dodała Ula.
-Jakiej ulicy? Nie rozumiem? -wtrącił Marek, patrząc na Ulę i od niej oczekując odpowiedzi.
-Później ci opowiem.
-To z nią się umawiasz za plecami Pauliny -zaczęła bojowo nastawiona Kubasińska i mierząc wzrokiem Ulę. — Do tej misski, z którą widywany byłeś rok temu daleko jej. Paulinka poświęciła ci najlepsze lata życia, a ty grasz na dwa forty.
-Fronty -przerwał jej ostro Marek. — Ciągle te lata ma przed sobą. Ma dopiero dwadzieścia trzy lata. I nie twoja sprawa, z kim się spotykam. Do Pauliny nawet nie próbuj dzwonić, bo jest w Mediolanie. I zapewne Aleks już jej doniósł, że zamierzam się z nią rozstać. To, co idziemy do tego Cocktail Bar -dodał do Uli, zanim Wioletta przetrawiła, co usłyszała. Jej mina z otwartymi ze zdziwienia ustami również mogła oznaczać, że będzie chciała dłużej rozmawiać z Markiem. — Na spokojnie porozmawiamy.
-Pewnie, że idziemy.
-To o co z Wiejską chodziło?
-Z tego co zrozumiałam, szefowa przeniosła ją do salonu na ulicy Wiejskiej i myślała, że to gdzieś na wsi albo na peryferiach miasta. Dziwna z niej osoba. Ciągle słowa przekręcała.
-Cała Wiola -rzekł, kiedy otwierał drzwi kawiarni Cocktail Bar.
-Marek ona pytała jakąś Gośkę o brata i czy dalej obraca się w szemranym towarzystwie. Mówiła jeszcze, że Paulina i jej brat mają do niego sprawę. Dobrze to nie wygląda.
-Nie wygląda, ale my mamy przewagę Ula. Wiemy, że knują i dalej chcą knuć. Co dla ciebie? -zapytał, kiedy usiedli.
-Kawę i serniczek. Przepraszam, że oskarżyłam cię tak od razu o spisek.
-Spokojnie Ula, nie jestem pamiętliwy. To, co z tym listem i zdjęciami.
-Marzena, gdy wybierałam się niedawno do pasmanterii, dała mi listę swoich zakupów, wczoraj znalazłam ją w torebce i porównałam pismo. To ona pewnie razem z Maćkiem musiała wszystko wymyślić. A raczej Maciek, a ona przystała na pomysł. Sam porównaj.
-Szantażu się im zachciało -odparł, oglądając to, co podała mu Ula. — Nie mam wątpliwości, że jest to samo pismo. Ale nikogo z błędu nie będziemy wyprowadzać. Niech na Febo spadnie wina. Im więcej na nich, tym lepiej. Jeszcze trochę a z niczym nie zostaną. Jutro jak pójdziesz podpisać ostateczne papiery, pokaż wszystko panu Moniuszko i idź na milicję.
-Ale milicja przecież jakoś sprawdzi ten list. Choćby odciski palców.
-Zawsze można zasugerować, że sami Febo mogli tego nie robić tylko wynająć
kogoś. To nawet byłoby w ich stylu. A ty się nie przyznawaj, że rozpoznałaś pismo.
-Tylko że problem jednak zostaje Marek. Marzena i Maciek mogą faktycznie zatruwać mi życie.
-Nie muszą Ula -rzekł z uroczym uśmiechem. — Musisz faktycznie zostać moją oficjalną i prawdziwą dziewczyną. To wszystkim usta zamknie.