Wersja rozszerzona 9 cz. we wrzesiniu, 10 w październiku, 11 w listopadzie, a 12 w grudniu.
9 W sobotę rano, choć był to dzień wolny od pracy, Marek
wstał przed siódmą. Zrobił sobie kawę, wziął prysznic i nie budząc Pauliny,
poszedł na spotkanie z Sebastianem. Mieli zwyczaj codziennie biegać i sobota w
tym rytuale nic nie zmieniała. Seba opowiedział przyjacielowi jak spędził
wieczór z Wiolą a Marek o tym jak było z Ulą. Nawet o tym niespodziewanym
pocałunku. Wrócili też do tematu zaproszenia Sawickiego na benefis Pshemka. Marek
miał plan jak dowiedzieć się czy to Paulina uknuła intrygę.
W
poniedziałek we firmie w poszukiwaniu Pauliny albo Aleksa pojawił się Simone Rinaldi. Żaden z Febo do firmy jeszcze
nie dojechał, dlatego postanowił poczekać na nich w holu. W końcu doczekał się
Pauliny w towarzystwie Marka. Paulina też go zauważyła i liczyła, że nie
podejdzie do nich. Simone nie zamierzał jednak przepuścić okazji, aby się
przywitać z nią i przedstawić się Markowi.
-Simone Rinaldi -przedstawił się Markowi. — Znajomy ze
studiów Aleksa. Aleks albo Paulina nie wspominali ci o mnie? Szukam pracy.
-Wspominali, ale nie potrzebujemy nowych pracowników.
-Aleks inaczej myśli. Logistyk jest wam potrzebny do kontaktów z butikami i
kontrahentami z Włoch. Mam swoje CV. Ostatnie pięć lat siedziałem we więzieniu
za narkotyki. Wolę z góry wyjaśnić.
-I ty chcesz u nas pracować? Chyba żartujesz.
-Marco Simone w dawnej firmie dobrze pracował. Był nawet kierownikiem
działu. Z głupoty wplatał się w narkotyki. Przyleciał do Polski, bo chce
zakończyć znajomość z dawnymi kumplami. Przez nich trafił do więzienia i tu w
Polsce chce zacząć nowe życie. Obiecaliśmy mu z Aleksem, że pomożemy na
początek.
Marek miał już
powiedzieć mu, że absolutnie go nie zatrudni, ale w holu pojawił się
Pshemko.
-Marco ja tak dalej nie mogę pracować.
Marcel odszedł albo sam go zwolniłem. Sam już nie wiem. Dostałem anonim,
że to on stoi za tym zamieszaniem z Antonim. Poza tym nie potrafił porozumieć
się z wydawnictwem z Włoch. Znajdź mi kogoś ze znajomością włoskiego.
-Simone jest znajomym Pauliny i jest Włochem -podchwyciła Marek. — Mógłby
być twoim asystentem, ale obawiam się, że nie zna się na projektowaniu.
-Trochę się znam -wtrącił sam zainteresowany. — Dziadkowie krawiectwem się
zajmowali i jak byłem dzieckiem i nastolatkiem, cały wolny czas spędzałem w ich
pracowni. Dziadek szył głównie garnitury a babcia suknie ślubne.
-Włochem z Włoch jest? -podpytywał mistrz.
-Z Mediolanu dokładnie mówiąc -wyjaśnił Simone. — Tam mieszkałem całe
życie. Ale mama urodziła się i wychowała w Polsce. W Białymstoku dokładnie.
-Na początek starczy mi on Marek.
-Skoro sobie tak życzysz.
Dla Marka było to jak najbardziej udane rozwiązanie zatrudnienia Simone.
Pshemko i jego asystenci mieli to do siebie, że długo ze sobą nie pracowali. To
oznaczało, że teraz zadowoli mistrza, a za jakiś czas będzie miał z głowy
znajomego Febo.
-Powiadomię Sebastiana, żeby załatwił wszystkie sprawy z zatrudnieniem.
Godzinę później Simone miał już pracę i szedł do gabinetu Marka, aby ten
podpisał mu umowę. Co prawda nie o takie stanowisko mu chodziło, ale lepsze to
niż nic. Nie chciał też, póki co wchodzić w konflikt z prezesem. Chciał za to
zorientować się jak radzi sobie Aleks. Studia skończył tylko z jego pomocą, bo
to on pisał za niego wszystkie prace, korzystał z jego notatek i że końcowa
ocena studiów jest znacznie niższa niż wszyscy myślą. Podejrzewał nawet, że
dyplom ma sfałszowany. Zastanawiał się też, kim teraz się wyręcza, bo zdolności
ekonomicznych nie miał i musiał tuszować się kimś w miarę zdolnym.
Kiedy wszedł do sekretariatu Wiola próbowała
walczyć z komputerem. Simone problemów z naprawą nie miał i po raz pierwszy
wybawił z kłopotów. Drugi raz natomiast chwilę później, gdy do biura wpadł Adam i zrobił jej
awanturę o zestawienia dla Adama.
-Robię, co mogę Adam. Zaraz wydrukuję.
- Zaraz to taka wielka bakteria.
-Jest poniedziałek rano i dopiero się wszystko się ładuje. Daj mi chwilę, a
nie rób hałasu.
- Marek jest za bardzo pobłażliwy dla wszystkich. Ja i Aleks inaczej byśmy
kierowali firmą.
- Weź na luz
kolego -upomniał go w końcu nieznajomy. — Tylko się nakręcasz. Firma nie obóz
pracy. Jeśli od Aleksa nabyłeś takich manier i trzymania dyscypliny, to daleko
takim zachowaniem nie zajdziesz.
-Adam w końcu
zabrał świeżo wydrukowany dokument i szybko wyszedł.
-Mało sympatyczny typek. Widać, że wyładowuje na innych swoje frustracje. A
raczej frustracje Aleksa. Nie cierpię takich ludzi. On tak zawsze ma, czy tylko
dzisiaj coś go walnęło?
-Prawie zawsze. A jak ktoś go rozzłości, to chodzi i mówi zobaczymy,
zobaczymy, kto będzie się śmiał w ostatki.
-To nieźle. Pół godziny w firmie i dorobiłem się pierwszego wroga.
********************
10 W poniedziałkowy poranek Marek nie tylko z Simonem
musiał się zmierzyć, ale i z kłopotami, o których dowiedział się w
piątkowe popołudnie. Pismo z kancelarii komorniczej mocno zaniepokoiło go i
dlatego na dzisiaj umówił się z prawnikiem.
Było po dwunastej i Feliks Fic zdążył sporo już ustalić. Okazało się, że na firmę zaciągnięto w trzech różnych bankach w
odstępnie około pięciu miesięcy Marek. W
sumie na osiemdziesiąt tysięcy. Siedemdziesiąt tysięcy natomiast w sklepie
meblowym i z armaturą sanitarną. Dwa miesiące temu dwie pierwsze raty miały być
spłacone.
- Według rachunków ktoś zakupił jakby umeblowanie
czterech mieszkać, łazienek i kuchni.
-Za firmowe pieniądze -pytał z niedowierzaniem Marek.
-Na to wygląda.
Marek bez problemu domyślił się, że Aleks za tym stoi. Musiał mieć na to
dowody. Dlatego też za radą Fica postanowił zatrudnić detektywa.
Ula tymczasem zastanawiała się, czy ma iść pierwsza do Marka
i porozmawiać o tym pocałunku, czy wszystko zostawić jak jest. Przez weekend
trudno było jej zapomnieć i ciągle wracała wspomnieniami do piątku. Problem sam
się rozwiązał, bo Marek przyszedł do niej.
-Cześć
Ula. Nie przeszkadzam?
-Nie i
miałam iść do ciebie -przywitała go z promiennym usmiechem. —Mam już kompletną dokumentację na podpisanie umowy z
agencją reklamową. Brakuje tylko twojego podpisu.
-Gdzie
machnąć podpis?
-Nie
przejrzysz?
-Nie jesteś
Aleksem ani Adamem, żeby ci nie ufać. Paulina i Aleks wzmacniają właśnie siły. Simone Rinaldi ich znajomy
został właśnie asystentem Pshemka.
-Spokojnie
Marek. Pshemko prędzej czy później i tak go wywali. Iza mówiła, że jego
asystenci dłużej niż dwa miesiące przy nim nie wytrzymują. Paulina zaprosiła mniedzisiaj do teatru na przedstawienie piątkowe do Teatru
Narodowego.
-I co
jej odpowiedziałaś?
-Zgodziłam
się, bo i tak nie dałaby mi spokoju. Chętnie obejrzę dobre przedstawienie.
-Tylko że oprócz jej i ciebie mam ja iść i Aleks. Chce was zeswatać.
-Tego mi nie powiedziała. W najmniejszym procencie nie jestem nim zainteresowana.
Samego Simone Ula
poznała, kiedy poszła do bufetu na kawę. Razem z Wiolettą siedziały przy
stoliku i Kubasińska opowiadała właśnie koleżance o zajściu z Adamem, kiedy
pojawił się w bufecie. Wiolettę zdążył już poznać i dlatego postanowił
skierować się w ich stronę. Przez kolejne minuty toczyli zwykłą zapoznawczą
rozmowę. Ula jednak postanowiła być
czujna i wybadać, jakie są jego intencje. Często jej przeczucia, jaki kto jest
się sprawdzały i liczyła, że i teraz się nie pomyli.
-A jak się tu pracuje? Kogo się mam obawiać oprócz tego Adama i z kim
trzymać? Prezes wygląda na spokojnego i miłego faceta.
-Jak nie zadrzesz z Pshemko i całkowicie cię zaakceptuje, to nie musisz się
nikogo obawiać -odpowiedziała Ula. — Zwłaszcza Marka. Jest świetnym szefem i
prawie wszyscy go lubią.
O Febo Simone nie wspomniał i dlatego Ula pierwsza też nie zamierzała nic
mówić.
-Nowemu z protekcji Febo łatwo nie będzie. Trochę się obawiam, jak zostanę
przyjęty -rzekł mniej więcej to o czy myślała Ula. — A chcę rozpocząć tu nowe
życie.
Rozmawiali już chwilę, gdy do bufetu przyszedł również Marek z Sebastianem.
Od rana nie mieli okazji dłużej porozmawiać i postanowili nadrobić to w czasie
przerwy w pracy. Zarówno Ula, jak i Wiola były tak zajęte rozmową, że nawet nie
zauważyły, że panowie weszli do bufetu. Ci jednak zauważyli uśmiechnięte twarze
dziewczyn.
-Był u mnie pod moją nieobecność i Wiola jest nim zachwycona. Postawił się
Adamowi -oznajmił Marek przyjacielowi.
-A jak przyjmowałem go do pracy, pytał mnie, czy znam jakieś kluby albo
miejsca, gdzie można się zabawić i kogoś poznać. Pierwszy raz jest we Warszawie
i oprócz Pauliny i Aleksa nikogo nie zna i że całe popołudnia nie chce w domu
siedzieć.
-Dziwne, że oni się nim nie chcą zająć.
-Dokładnie. Musimy być bardziej czujni Marek.
-Wiola już po jednej rozmowie jest nim zachwycona. Boję się, co będzie, jak
się Simone rozkręci.
- O Wiolę możesz dalej być spokojny. Znalazłem sposób, żeby spędzić z nią
trochę czasu i nie umawiać się z nią. Uczy się hiszpańskiego i mnie trochę
pouczy. W końcu we wrześniu jadę na dwa tygodnie do Hiszpanii i powiem jej, że
chcę, chociaż podstawy języka poznać.
Simone Rinaldi potrzebował
tylko trzech dni, aby nie tylko na Wioletcie i Uli zrobić dobre wrażenie, ale i
na innych pracownikach. Głównie na paniach. Był względem nich bardzo
kulturalny, miły, empatyczny, uczynny i całkowitym przeciwieństwem rodzeństwa
Febo. Takie zachowanie nie spodobało się Markowi, bo uważał, że jest to kolejny
plan Febo. Zwłaszcza że najwięcej czasu
spędzał w towarzystwie Uli i Wioletty.
-Widzisz to, co ja -pytał Marek przyjaciela, kiedy obie wyszły z firmy w
jego towarzystwie. — Wspólne picie kawy w przerwie w pracy, a teraz to.
-Widzę. Do swojego auta prowadzi nasze dziewczyny.
-Myślisz, że do którejś podbija?
-Stawiałbym nawet na Wiolettę -mówił Sebastian. — Adam się nie sprawdził,
to Febo znaleźli nowe rozwiązanie.
Zwłaszcza że jest całkiem inny niż Adam.
-Tylko że ty będziesz miał utrudnione zadanie.
-Spokojnie Marek. Postaram się być tępym uczniem. Wiolka nie będzie miała
czasu na Simone.
**************************
11 Febo mieli
podobny stosunek do Simone, co Marek i Sebastian. Ci jednak z innych powodów.
Znał ich tajemnice i mógł w każdej chwili je wyjawić. W dodatku nic za bardzo
nie mogli zrobić, bo on miał ich w szachu. Liczyli, że szybko rozzłości mistrza
i ten będzie nalegał, aby go zwolnić.
Włoch tymczasem radził sobie całkiem dobrze a sam Pshemko był nim
zachwycony. Simone postanowił też trzymać się blisko Wioletty i Uli, bo one
miały najlepsze relacje z Markiem i poprzez nie mógł mieć dobre układy z
prezesem i innymi pracownikami.
-Myślisz, że Simone próbuje do jednej z nas startować? Ciągle trzyma się
nas -zastanawiała się głośno Wioletta, kiedy gotowały sobie kolację. — Jakby,
co ja zainteresowana nie jestem.
-Ja też nie jestem. Miły jest, ale bardziej na kolegę się nadaje niż na
chłopaka. To znajomy Pauliny i Aleksa i to już skreśla go z listy na
ewentualnego chłopaka.
-Ta ich
znajomość dziwna jest Ula. Dzisiaj przed wyjściem z pracy przy windzie nieźle
naskoczył na Aleksa. Aleks wrzeszczał na sprzątaczkę, bo przypadkiem wpadła na
niego, gdy niosła tace z konferencyjnej. Sok trochę mu zmoczył marynarkę, a
wrzeszczał na cały korytarz. Pamiętasz, jak Simone powiedział przy nas, że z
tego, co zauważył, to Paulina dalej jest wyniosła?
-Fakt. Było tak -odparła z zastanowieniem Ula. — Nigdy go nie widziałam na miłej pogawędce z
nią albo Aleksem. A są przecież dawnymi znajomymi. Trochę to dziwne.
-Ja też nie. Mogą się nie lubić.
- Tylko dlaczego oboje nalegali na zatrudnienie Simone?
- Może ma na nich jakiegoś haka?
-Wiola jesteś genialna. To może być to.
Marek i Sebastian w innej części
Warszawy również omawiali sytuację w pracy i samego Simone. Byli akurat na
siłowni i jeden z pracowników wiedząc, że są z F&D oddał im pozostawiony
przez Simone spory notes.
-Zobacz Seba -rzekł Marek, patrząc na pierwszą kartkę. — Tylko trzy numery
telefonów. Aleksa, Pauliny i chyba Wioli.
-Na pewno jej. 023 końcówka jak u mojej mamy.
-Zobaczymy, co jeszcze skrywa notes.
Dalej było sporo zapisków zarówno w języku polskim jak i włoskim. Większość
dotyczyła pracy z Pshemko.
-No proszę. 18 września urodziny Wioli -dodał, gdy Marek przerzucił kilka
stron.
-A już myślałem, że teraz jak Wiola dała kosza Adamowi, będę mógł sobie ją
odpuścić.
-Teraz dopiero
musisz się starać, bo kto wie, czy Simone nie ma zająć się Wiolettą. Adam się
nie sprawdzał, to mogli znaleźć nowego kawalera. Zawróci Wioli w głowie i
wyśpiewa mu, co robię. Do czasu jak nie dowiem się czegoś konkretnego od
detektywa, trzymaj się Wioli. Ciekawe -dodał. — Simone ma wycinek z gazety o
tym moim wypadku i o bohaterskim wyczynie Pauli.
-Ty, a może ma coś z tym wspólnego?
-Ale, co Seba? Był na miejscu albo od niego oberwałem. Nie zdziwiłbym się.
-A tak swoją drogą
widziałeś, chociaż raz, aby Paulina albo Aleks gadali z Simone tak po
przyjacielsku, skoro są starymi dobrymi znajomymi -dedukował Sebastian podobne
jak Ula. — Ja bym w Simone nie miał wroga,
tylko próbował się zaprzyjaźnić.
-Zrobić z naszej dwójki trójkę. No nie wiem.
-To potraktuj to w kategoriach mnie i Wioli. Dla dobra sprawy trzeba się
poświęcić Marek. Spróbujemy się z nim bliżej poznać.
Znajomość Simone z Ulą i
Wiolą tymczasem się rozwijała, bo poprosił je o pomoc w zorganizowaniu małego
przyjęcia. Oznajmił przy okazji, że oprócz ich dwóch i rodzeństwa Febo nikogo
tu nie zna, a z nimi dobrych relacji nie ma. Obie się zgodziły a w zamian
zaprosił je do siebie na kolację.
Detektyw czasu nie marnował i po kilku dniowej obserwacji Aleksa i Simone
miał kilka spostrzeżeń. Pierwsza z nich, że prywatne stosunki między Febo a
Simone raczej nie są dobre. Potwierdziło to tylko przypuszczenia Uli, Marka i
Sebastiana. Po pracy nawet ze sobą ani razu się nie spotkali, ani nie rozmawiali.
Aleks za to spotykał się dwa razy z Arturem Hermanem ekonomistą.
-Ekonomistą -pytał Marek. — Przecież Aleks skończył ekonomię.
-To samo mnie zdziwiło. Herman chyba zajmuje się jego finansami i radzi mu
w sprawach firmy.
-Jak w sprawach firmy -zapytał z oburzeniem. —Wynosi sprawy firmy poza
firmę. To jest karalne.
-Jak znajdę coś konkretnego dam znać.
Co do Rinaldi wynajmuje mieszkanie od Aleksa. Co więcej, Aleks ma ich
cztery. Wygląda na to, że te kredyty właśnie poszły na umeblowanie tych
mieszkań.
-Wiedziałem, że to on. Paulina nie jest tak zdolna. Muszę mu udowodnić
wszystko. Tak, aby wyleciał z firmy. Razem z Simone.
-Ten nie wygląda na szkodliwego. Podwozi czasami te pana koleżanki do pracy
albo odwozi. Popołudniami głównie w domu siedzi. Idzie tylko na zakupy albo na
siłownię na Kaszubską.
- Tak wiem. Przypadkiem się dowiedzieliśmy.
Ja z przyjacielem chodzimy tam również. Może czas, aby się tam spotkać w
tym samym czasie i prywatnie pogadać. Później jakieś piwko. Wie pan, kiedy ma
pójść kolejny raz.
-Zapisywał się na jutro na osiemnastą.
**************************
12 Pójście na siłownię w
tym samym czasie, co Simone było dobrym pomysłem. Marek i Sebastian mogli porozmawiać z nim,
bowiem nie tylko służbowo. Włoch okazał się całkiem rozmowny i opowiedział im o
dawnych czasach. Z tego czasu najbardziej zaskoczył ich fakt, że on i Paulina
byli kiedyś parą. Kolejnym faktem z przeszłości Simone i Febo było to że
studiował razem z Aleksem.
-Ekonomem jesteś -pytał Marek.
-Jestem i to z całkiem dobrym wynikiem ukończyłem
studia. Chciałem tylko zbyt szybko wzbogacić się i wpakowałem w narkotyki.
Zresztą Paulina kosztowała trochę. Zwłaszcza jej niektóre pomysły.
-Skąd my to wiemy Marek -zakpił Seba. — Nie tylko życie ci marnuje, to
traci pieniądze -dodał do Marka.
-To, czemu ciągle jesteście razem -pytał Włoch.
-Dług wdzięczności -odparł Sebastian zamiast Marka.
-Sprawa sprzed lat. Nie chcę o tym mówić ani wracać -dodał Marek.
-Ok. Nie będę nalegał. Znacie, jakiś klub gdzie można poznać jakieś fajne
dziewczyny i się zabawić. Całe wieczory w domu siedzę przed telewizorem.
-Pewnie, że znamy -odparł z uradowaniem Sebastian.
-Simone jesteś znajomym Aleksa i Pauliny, a nas Uli i Wioli się trzymasz
-wypalił z podejrzeniami Marek. — Trochę
to dziwne.
-A, co? Myślisz, że mnie podstawili,
abym szpiegował -tym razem Simone postanowił być szczery. — Oni są takimi
sztywniakami, że więcej rozrywki miałbym przed telewizorem.
-Dokładnie tak myślę. Sprowadzili cię, załatwili ci pracę. Taka
bezinteresowna pomoc nie jest w ich naturze.
-Są mi winni przysługę i dlatego załatwili mi tu pracę. Ale teraz skoro już
wiem, co o mnie myślisz, będzie prościej nam się pracowało.
-Zobaczymy -odparł, nie wiedząc, co
o tym wszystkim myśleć.
-To może na przełamanie lodów dołączycie jutro do mnie Uli i Wioletty.
Zaprosiłem je do siebie na kolację. Zrobię coś z włoskiej kuchni.
-Ja chętnie przyjdę -jako pierwszy zaproszenie przyjął Sebastian. Głównie
dlatego, aby mógł się wymigać od planowego wyjścia do kina z Wiolą.
-Ja jeszcze nie wiem. Jutro ci powiem.
Simone
po rozmowie z Markiem i Sebastianem był niemal pewny tego, że Marek tylko
dlatego jest z Pauliną, bo jest przekonany, że to ona odciągnęła go
nieprzytomnego z pobocza ruchliwej ulicy i tym samym uchroniła od wypadku albo
śmierci. Co do pracowitości Aleksa też był niemal pewny, że te wszystkie
zasługi w pracy zawdzięcza Adamowi. Mylił się tylko w tym że oprócz Adama ma
drugiego pomocnika Artura Hermana, a na którego wpadł już wynajęty przez Marka
detektyw.
Kolacja u Simone całkiem się udała. Na kolację
przygotował mniej popularne dania włoskie, a do tego kupił dobre włoskie wino.
Marek i Sebastian z picia wina zrezygnowali, bo prowadzili, ale Ula i Wioletta
nie odmówiły wypicia z nim po lampce wina. Simone zaproponował również
przenieść się z zabawą do jakiegoś klubu, ale Sebastian oznajmił mu, że idzie z
Wiolą do kina na seans o dwudziestej pierwszej.
-Nie wiedziałem, że Wiola i Seba się spotykają -rzekł
Uli i ku jej dziwieniu. — On taki
bawidamek a Wiola taka spokojna. Nie pasują do siebie.
Ula już jakiś czas temu dokładnie tak samo myślała, co
Simone. Zainteresowanie koleżanką przez Sebastiana było podejrzane. Jej koleżanka ewidentnie nie pasowała do
schematu dziewczyn Sebastiana. Kubasińska była przeciętną, spokojną dziewczyną,
nieradząca sobie w podbramkowych sytuacjach i w dodatku miała to do siebie, że
potrafiła potknąć się o własne sznurówki. Dziewczyny kadrowego były natomiast
zawsze bardzo ładne, przebojowe i lubiące się zabawić. Bała się po prostu, że Sebastian wykorzysta
ją i porzuci.
-Zobaczymy, co z tego wyjdzie Simone. Przeciwieństwa
się przyciągają. Ale ty chyba nie jesteś zainteresowany Wiolettą.
-Nie, nie jestem.
Po kolacji Wioletta i Sebastian poszli do kina, a Ula z Markiem i Simonem
do kręgielni. Wkrótce Simone poznał Karolinę i porzucił towarzystwo Uli i
Marka. Ci poszli do Parku Ujazdowskiego.
Przez następną godzinę napawali się otaczającym ich
pięknem. Ula potrafiła zachwycić się najmniejszym kwiatem i motylem. Trochę
znała się na różnych gatunkach kwiatów i mówiła Markowi, co znaczą.
-A to jest szczawik kwiat miłości i szczęścia -rzekła
do Marka, nachylając się nad klombem.
-Wierzysz w te wszystkie amulety i kamyki przynoszące miłość i
szczęście?
- Brat dał mi na urodziny kamyk księżycowy, który dodaje energii, sprzyja
szczęściu. Dwa tygodnie później dostałam pracę u ciebie. Sprawdziło się.
-Moje szczęście było bardziej rewolucyjne i nie zadziałało -odparł
posępnie. — Dwa lata temu Paulina stwierdziła, że musimy przemeblować dom.
Głównie sypialnię. Według niej zła energia w niej panowała. Spotkała jakiegoś
speca od feng shui i namieszał jej w głowie, że stąd nasze kłótnie i trzeba
zmienić umeblowanie i przywrócić dobrą energię domu. No i mam dzwonki,
szarości, słabe światło i tapetę w kratkę. Teraz medytacja ma jej pomóc
odwrócić los. Chociaż obawiam się, że będzie tylko gorzej.
-Może akurat się wyciszy -próbowała pocieszyć go.
-Marzenie Ula. Ona się nie zmieni. Lepiej wracajmy. Wiola i Sebastian
również niedługo z kina wyjdą.
-Właśnie Marek. Co Sebastian widzi w Wiolce? Ja to wiem ty to wiesz, że nie
jest w jej typie.