wtorek, 24 września 2024

Piękna i nieporadna 20

Krzysztof projekt ugody dla Aleksa miał już przygotowany i pozostało tylko przejrzeć ją przez Fica i Marka oraz podpisać przez Aleksa.

-Nie tak ja i twój ojciec wyobrażaliśmy sobie naszą współpracę -grzmiał Krzysztof. — Dlaczego za firmowe pieniądze urządzałeś te mieszkania.  Swoich masz mało.

-Bo taniej wychodziło. 


 

-Powinienem z Markiem sprawę zgłosić na policję Aleks. Bądź co bądź to kradzież. Ratuje cię to, że ten Herman cię oszukał.

-Jeśli to prawda -wtrącił Marek.

-Jest prawdą. Nie wiem, jak to udowodnić, ale jest.

-Powinien pan zgłosić sprawę na policję -rzekł Fic. — Mogę pójść z panem.

-Będę wdzięczny.

-Traktuję cię jak syna, a widok syna za kratami nie jest czymś miłym -mówił Krzysztof. — Rozmawiałem z moim prawnikiem i mógłbyś dostać kilka miesięcy, a w najlepszym wypadku wyrok w zawieszeniu. W kartotekach policyjnych jednak byłbyś już na zawsze.  

-Wszystko się zgadza -dodał Fic. — Najprawdopodobniej zawiasy by ci groziły.

-Wracając do ugody, to po pierwsze pieniądze na konto firmy z zaległościami mają jeszcze dzisiaj trafić na konto firmy.

-Przeleję, co do grosza Krzysztof.  

-Dalej odejdziesz z firmy bez możliwości powrotu i tylko będziesz brał udziału w kwartalnych radach. Zyski z firmy tobie i Paulinie wypłacane będą automatycznie na wasze konta.

-Rozumiem. I tak chciałbym do Mediolanu się przeprowadzić. Nic tu po mnie.

Po wyjściu z firmy Aleks i Fic poszli na policję i zgłosili przestępstwo Artura Hermana. Policja zgłoszenie przyjęła, ale sprawa pilna nie była i odłożyli ją do następnego dnia.

Kiedy po wyjściu z policji próbował dodzwonić się do Hermana, okazało się, że jego telefon jest poza zasięgiem. W końcu razem z Ficem pojechali do niego do mieszkania, ale nie było go też w domu.  

Do domu wrócił w podłym nastroju.

-Co tak długo -zapytała Paulina, która po wyrzuceniu ją przez Marka zamieszkała z bratem.

-Ten kretyn Herman mnie oszukał -rzucił siostrze. —Pieniądze, które miał spłacać, to sobie przygarnął.  Drugi kretyn Marek wynajął detektywa i ten wszystko odkrył. A Simone wszystkim powiedział, że nie znam się na ekonomii i że studia skończyłem z pomocą innych.

-On jest wszystkiemu winien Aleks. Od kiedy się pojawił, wszystko się wali. Przez niego Marek mnie rzucił.

-Trzeba było prędzej pomyśleć o małżeństwie z Markiem, a nie dopiero jak sprawa spadku wróciła. W najgorszym wypadku byłabyś rozwódką z mieszkaniem w Rzymie.

-Jeszcze żarty ci się trzymają.

-Paula daleki jestem od żartów. Krzysztof potraktował mnie jak złodzieja a Marek i Simon mieli satysfakcję z mojego upadku.

-To się nimi zajmij -odparła bratu rozkazująco. —Zemścij się.

-Na razie to ja muszę Hermanem się zająć. Musi oddać wszystkie długi.

Na tym problemy Aleksa się nie skończyły. Wieczorem chciał wypełnić pierwszy punkt ugody i ze swojego konta oddać to, co był dłużny firmie. Wraz z odsetkami było to niecałe dwieście tysięcy.   Jednak na jego koncie zamiast prawie miliona, które miał jeszcze rano, widniały zera.

-Niemożliwe -mówił, zrzucając ze stolika papiery. —Herman wyczyścił również moje konto.  

-Ale jak ci ukradł. To nie takie łatwe włamać się na czyjeś konto.

-Dla niego widocznie jest. Jestem bez grosza.

-To, za co będziemy żyć? Potrzebuję dwóch tysięcy. Obiecałam Julii, że jej urodziny spędzimy w SPA w Sopocie. Chciałam pożyczyć od ciebie.

-Jeszcze chwila, a nie będziemy mieć gdzie mieszkać i za co żyć Paula, a ty myślisz o jakimś SPA dla koleżanki. Muszę jeszcze rachunki zapłacić za prąd, gaz i ratę za dom. Sama rata to piętnaście tysięcy.

-Nie trzeba było wchodzić w układy z tym Hermanem.

-Skąd miałem wiedzieć, że to taki oszust. Ty ile masz na koncie? Marek płacił rachunki i cię utrzymywał, więc powinnaś coś mieć.

-Nie wiem Aleks. Marek nie na wszystko dawał mi pieniądze. Za ubrania, kosmetyczkę, wyjścia z koleżankami sama musiałam sobie płacić od jakiegoś czasu. Podobno za dużo wydawałam.

-To sprawdź. Po zakupy trzeba iść, bo w lodówce dużo nie zostało.

-Do banku musiałabym pójść albo bankomatu. Nie mam konta internetowego.

-Jutro pójdziemy do banku i wypłacisz trzysta tysięcy w gotówce.

-Mam dać ci moje pieniądze?

-Jak nie oddam długu, wsadzą mnie do więzienia, a ty zostaniesz sama. Dom też będę musiał opuścić, a ty razem ze mną.

-To, gdzie będziemy mieszkać?

-Pod mostem. Najlepiej byłoby, gdybyś znalazła sobie kogoś i wyszła za mąż. Apartament po cioti  przeliczając na polską walutę to jakieś osiem milionów.  

-Myślisz, że na bazarku znajdę sobie kandydata na męża? Muszę jeszcze dziecko urodzić. Zapomniałeś, że ciotka Valentina zażyczyło sobie mój ślub i dziecko.

-Nie.  Nie zapomniałem. Musimy znaleźć ci kogoś. Jak nie tu to we Włoszech. Amadeo Sanna od dziecka się w tobie kocha.

-Przecież to półgłupek i koszmarnie wygląda.

-Ale ma złote serce, jak mówi babcia i złote ręce do wszelkich napraw.

 

Od rana w sobotę w Łazienkach trwały przygotowywania do pokazu F&D.  Najpierw powstała scena, później dekoracje i nagłośnienie. Popołudniem przywieziono projekty i przeprowadzono próbę generalną. W czasie przerwy pomiędzy próbą a pokazem na miejsce pokazu dotarła również Paulina. Pierwsze, co zauważyła to Marka, Simona i Ulę. Stali w oddali i wesoło się śmiali. Nieopodal niej stał stolik z przygotowanymi trunkami, wiec wzięła dwa kieliszki i wypiła duszkiem.  Simon i Marek również ją dojrzeli i podeszli do niej.

-Za dużo nie pijesz -zapytał były narzeczony.

-Bo, co? Będziecie mi teraz matkować, pilnować i mówić, co mam robić?

-Zapomniałaś już, jak parę lat temu, gdy się upiłaś, ktoś ukradł ci torebkę z kluczami do domu babci, czego konsekwencją była kradzież -przypomniał jej ł Simone. — Aleks raczej do dzisiaj nie wie, kto stoi za kradzieżą jego zegarka pamiątki po ojcu.

-Znaleźli się wielcy szlachetni, a tak naprawdę oboje jesteście gnojkami.

-A ty kombinatorką, oszustką i łajdaczką -wyrzucił Simone. — Nie lubię prorokować, ale ty się nie zmienisz.

-Simon zapomniał dodać, że jesteś zimna i samolubna.

Słowa byłego chłopaka i byłego narzeczonego rozwścieczyły ją jeszcze bardziej i wypiła kolejne kieliszki wina. Później poszła do pomieszczenia, gdzie leżały stroje kolekcji i pocięła je nożyczkami. Kiedy wychodziła, wpadła na Izę i Simona. Leżące łatki na podłodze od razu oboje zauważyli.

-Tylko nie to -odezwała się, podnosząc skrawek materiału.

-Obawiam się, że to, to -odparł Simon. —Wszystko zniszczyła. Przecież to katastrofa jest. I ktoś musi powiedzieć o tym Markowi i Pshemko.

Paulina w tym czasie wpadła na Ulę i Marka i zaczęła bełkotać im o upokorzeniach, jakie spotkały ją i Aleks ze strony Dobrzańskich i Simona. 


 

-Dobrzańscy a tacy niedobrzy. To, co zrobiliście mi i Aleksowi jest podłe.

-Ciesz się, że tylko tak się dla was wszystko się skończyło. I lepiej będzie, jak wrócisz do domu. 

-Niby dlaczego? Ciągle jesteśmy z Aleksem udziałowcami. Mam prawo być na pokazie.

-Bo jesteś pijana, a nie chcemy rozgłosu.

-Ale jutro będę trzeźwa i będę mieć swój niezapomniany dzień.

-Gdzie Aleks -zapytał Marek?

-Nie wiem. Gdzieś miał pójść. Tu go nie ma. On odpuścił ci, ale jeszcze nie wiecie, do czego zdolni są Febo.  A ty już moje miejsce zajęłaś -zapytała Ulę. — Jeszcze dobrze się nie wyniosłam z domu Marka.

-Nie nakręcaj się Paula.  Marek ma rację. Lepiej będzie, jak zamówimy ci taksówkę i pojedziesz do domu. Nie wyglądasz dobrze, a ty lubisz błyszczeć -wzięła ją na sposób.

-Możecie przestać mówić mi, co mam robić -odparła im, podnosząc głos.

-Marek, Ula katastrofa -przerwał im Simon. — Paulina zniszczyła wszystkie stroje.

-Ale jak zniszczyła -zapytał prezes.

-Pocięła nożyczkami. Wszystko. Każdą kreację.

-Przypilnuj ją i zadzwoń na policję. Jest pijana i zagraża otoczeniu. Ja muszę pójść i sytuację ogarnąć.

Kiedy dotarł na miejsce Pshemko siedział pośrodku poniszczonych ubrań i rozpaczał.

-Nic nie ma. Katastrofa Marco. To koniec i wstyd. I to przez Paulinę.

-Wiem i nie daruję jej tego. Zapłaci za wszystko.

-Ty tylko pieniądze, a tu chodzi o prestiż. Mój i firmy.

-To też wiem. Wyjdę do dziennikarzy i powiem im całą prawdę. Wraz z pijaną Pauliną. Po takim skandalu wyniesie się na stałe do Mediolanu.

 

Następnego dnia rano gazety na pierwszych stronach rozpisywały się o pokazie, którego nie było i o pijanej Paulinie Febo. Marek próbował się skontaktować w tej sprawie z Aleksem, ale telefon jego był wyłączony. Dopiero w południe skontaktował się z nim policjant i powiedział, że Aleks został pobity i leży w szpitalu.

poniedziałek, 16 września 2024

Piękna i nieporadna cz. 19

Marek rozmowy z ojcem nie zamierzał odkładać. Zadzwonił do rodziców chwilę po rozmowie z Pauliną i zapowiedział się, że przyjdzie do nich na kolację. Przy okazji chciał powiedział im o rozstaniu z Febo. Byłą narzeczoną znał wystarczająco długo, aby być pewnym, że zadzwoni do nich albo pojedzie i się im wyżali, a chciał być pierwszy w poinformowaniu o rozstaniu z narzeczoną.

-Dzisiaj na kolację Marek -dziwiła się matka. — Mieliście z Pauliną lecieć do Mediolanu pozałatwiać wszystkie sprawy.

-Ale nie lecimy. Rozstałem się z Pauliną. Okazało się, że okłamywała mnie przez  lata. To nie ona przeciągnęła mnie z pobocza w bezpieczne miejsce tylko przypadkowy facet. Simone Rinaldi mi powiedział, że to jego kumpel.

- Jak nie ona? Jesteś pewny, że ten Simone mówi prawdę. Może chce zaszkodzić waszemu związkowi.

-Znał sporo szczegółów i wszystko się trzymało sensu. Zresztą Paulina poniekąd się przyznała.

-Trudno uwierzyć Marek.

-Ale taka jest prawda. Będę wieczorem, to wtedy porozmawiamy. Wioletta i Ula są w sekretariacie, a jeszcze mam z nimi do porozmawiania.

 

Tak jak było do przewidzenia, Paulina pojawiła się u Dobrzańskich, zanim Marek przyszedł do rodziców na kolację. Liczyła na mocne wsparcie seniorów zwłaszcza Heleny, ale i ona uważała, że na kłamstwie szczęścia się nie zbuduje.


 

-Nawarzyłaś piwa musisz sama je wypić Paulinko -mówiła Helena.  

-Wiem, ale to wasz syn i gdybyście porozmawiali, z nim mógłby zmienić zdanie.

-Marek tyle lat żył w przekonaniu, że tyle ci zawdzięcza, że miał prawo tak zareagować -odparł Krzysztof. — Teraz wymogłaś na nim szybki ślub i posiadanie dziecka, tylko, dlatego że spadek po ciotce przepadnie. Tylko to się liczyło. Żeby w ciągu roku spełnić warunki ciotki.

-Wy przecież czekacie na wnuka.

-Owszem, ale dopiero zdecydowałaś się na dziecko, kiedy wyszła sprawa spadku. Nie uważasz, że to jest egoistyczne?

-Czy to takie ważne, w jakim momencie się urodzi?

-Ważne jest szczęście naszego syna -rzekł Krzysztof.

-Powiedział, że był z tobą z wdzięczności, a to za mało na udany związek -argumentowała Helena. —I rozumiem jego zachowanie. Nikt nie chce być okłamywany. Zwłaszcza tyle czasu.

-Ale ja go kocham. Dlatego nic nie mówiłam i znosiłam jego kolejne romanse.

-To się kwalifikuje do zaborczej miłości Paulinko. Chciałaś zawłaszczyć sobie Marka. A takiego losu nie chcemy dla niego.

-Ale zawsze chciałaś widzieć nas, jako małżeństwo Helenko.

-Ale nie za wszelką cenę. Teraz rozumiem, dlaczego Markowi nie spieszyło się do ślubu. On nie chciał być z tobą.

-Czyli jesteście przeciwko mnie i nie porozmawiacie z Markiem

-Porozmawiamy, ale do niczego nie będziemy go namawiać -stanowczo odparł Krzysztof.

-Nie tego się spodziewałam po was -rzekła wyraźnie obrażona.

-No cóż, Paulino -kontynuował Krzysztof. — Takie jest życie. Składa się z sukcesów i porażek.

Po tych słowach nie pozostało jej nic innego jak wyjść.

 

Kolacja jak to u rodziców była smaczna i wystawna. Pani Zosia, wiedząc, że ma i Marek przyjść zrobiła jego ulubione dania.

-Twoje ulubione naleśniki Marek -rzekła gosposia. —Z ziołami, pieczarkami i serem. A później tarta.

-Dziękuję pani. Naleśniki w pani wykonaniu mogę jeść w każdej postaci. Nawet z samym cukrem.

-Tym bardziej jest mi miło przygotowywać -odparła.

-Paulina mocno dała wam w kość -zapytał, gdy kobieta wyszła?

-Wyżaliła się i chciała, abyśmy z tobą porozmawiali.

-To nic nie da.  Nie kocham Pauliny -mówił stanowczo. —Może i kiedyś tak było, ale jeszcze przed tymi wydarzeniami w Mediolanie. Byłem z nią z wdzięczności.

-To teraz całkowicie mnie zaskoczyłeś. Czy przypadkiem nie stoi za tym inna kobieta?

-Nie, nie ma nikogo. Nie wrócę do niej. Nie przekonacie mnie.

-Spokojnie synku -odezwała się matka. — Nam też nie spodobało się to, co zrobiła i że dopiero spadek spowodował, że zdecydowała się urodzić dziecko. Nie będziemy cię do niczego namawiać.

-W dodatku nie widzi nic złego w swoim postępowaniu -dodał ojciec.

-Dziękuję wam. Nie wiedziałem, jak to odbierzecie.

-To, o czym tak naprawdę chcesz porozmawiać Marek -zapytał ojciec. —Paulina to jak myślę niejedyny powód wizyty.

-A jak się czujesz dzisiaj tato?

-Czuję, że chcesz mi coś powiedzieć. I nic przyjemnego to nie będzie.

-Chodzi o Aleksa. Mam sporo dowodów na jego machlojki tato. Cały czas szkodzi firmie. Simon to jego kolega ze studiów i gdy pojawił się w Polsce i Aleks z Pauliną chcieli, abym zatrudnił go, zacząłem coś podejrzewać i zatrudniłem detektywa. Poza firmą Aleks spotyka się z niejakim Hermanem. Co więcej, opowiada mu o sprawach firmy i konsultuje się z nim.  Simon powiedział mi, że w czasie studiów to on i inni studenci pisali za niego prace semestralne i douczali. Podejrzewa nawet, że dyplom może mieć kupiony.

-Marek to są poważne oskarżenia. Dział finansowy działał bez zarzutu.

-Bo Adam się tym zajmuje. Jest znacznie lepszym ekonomistą niż Aleks. I gdybym nie miał dowodów, nie przychodził do ciebie z tym.

-A tego Simone pewien jesteś -odezwała się i Helena. — Mógł głupot nagadać ci.

-Jego jestem pewien mamo. Detektyw i jego sprawdził.

-Teraz jak o tym myślę, to Adam cały czas zawalony był papierami, w pracy zostawał dłużej, a Aleks punk szesnasta i do domu szedł.

-Widzisz tato. Ale to jeszcze nie koniec. Dostałem pismo, że firma zalega z ratami w sklepach meblowych i z urządzeniami sanitarnymi. To Aleks poza firmą prowadzi z Hermanem swój biznes. Kupują mieszkania i wynajmują je. Z tym że na umeblowanie i wyposażenie kuchni i łazienek wydał firmowe pieniądze. Brał wszystko na raty i nie płacił. Niedawno dostałem pismo ponaglające zapłatę rat.

-Wierzyć się nie chce -mówił sceptycznie.

-Krzysiu -odezwała się Dobrzańska. — Parę miesięcy temu, gdy poszłam do Aleksa do biura, to rozmawiał, z kimś o licytacji jakiegoś mieszkania i że jak zawsze ma kupić to samo wyposażenie. Marek może mieć rację.

-Aleks nie byłby przecież, aż tak głupi, żeby robić przekręty na koszt firmy.

-Może jednak jest. Tu mam wszystko, co udało mi się zdobyć tato -mówił Marek, pokazując neseser.

Przez kolejne minuty Krzysztof wszystko oglądał i wysłuchał nagrania.

-Nie ma, na co czekać synu -rzekł stanowczo. — Jutro tak około trzynastej przyjdę do firmy i skonfrontujemy się z Aleksem. Dobrze byłoby, żeby i ten twój prawnik Fic jak dobrze pamiętam przyszedł. Ja jeszcze porozmawiam z Władziem Kubiakiem i może powie mi, jakie konsekwencje poniesie Aleks.

-Przede wszystkim niech odda, co ukradł i raz na zawsze wyniesie się z firmy i Polski -zdecydowanie wyraził swój pogląd.

- Ciężko będzie mi to znieść synu, bo i Aleks jest w pewnym sensie moim synem, ale nie wszystko można wybaczyć i nie mamy w tej sytuacji innego wyjścia.

 

Ula i Wioletta tymczasem były już w domu i miały czas, aby pogadać o  wydarzeniach we firmie. Najpierw jednak Ula musiała koleżance opowiedzieć o okolicznościach podarowania jej  róż od Marka i które stały w wazonie w dużym pokoju.  Dla Wioli obie sprawy nawet się łączyły.  

-Kto wie, czy te kwiaty nie były przypadkowe Ula. Marek rzucił Paulinę  i postanowił się tobą zainteresować. A to że zapłacił tej kobiecie więcej niż miał dać miało tylko podreperować jego wizerunek.

-Ale on mnie nie interesuje -odparła stanowczo. — Wiem, jaki jest. Nie szukam takiego faceta jak on.

-Ale  inne dziewczyny jednak w nim coś widzą. Teraz to dopiero do niego będą walić  schodami i windami.

-Będzie miał przynajmniej, w kim wybierać.

- Seba dzisiaj też mnie mile zaskoczył. Spotkałam go w sklepie i po wyjściu dał jednej dziewczynie torbę z zakupami. Jej mama sprząta u niego i powiedział, że czasami kupuje im coś do jedzenia.

-No proszę Wiolka. Nawet Sebastian potrafi pokazać się z lepszej strony.   

 

Wieczorem Marek i Sebastian wraz z Simonem w mieszkaniu Seby urządzili sobie męski wieczór przy meczu i piwie.

-Tego mi brakowało -westchnął Marek. — Koledzy, piwko i spokój.

-I Ulą będziesz się mógł zająć -dodał Simon.

-Daj spokój. Ula to dobra koleżanka z pracy.

-Dobra, dobra. Dzisiaj koleżanka, a jutro może już nie być koleżanką. Prawda Seba.

-Od dawna mu to mówię.

-Może zajmiecie się sobą i szukaniem sobie kogoś, a nie mną?

-Ja mam -rzekł kolegom Simon. —Z Karoliną się spotykam. I to dzięki tobie Marek.

-To gratuluję. Tylko jak będziemy mieć dziewczyny, nie będziemy mieć takich męskich wieczorów.

-Spokojnie Marek -odparł Simon. — Nie wszystkie dziewczyny są Paulinami.

 

Piątkowy ranek nie zapowiadał się Aleksowi źle. Na konto wpłynęły mu pieniądze za wynajem mieszkań i zarezerwował sobie hotel na wakacje na Hawajach. Po trzynastej pojawił się u niego jednak sam Krzysztof i poprosił go do sali konferencyjnej. Kiedy przyszedł, obecny był i Marek. 


 

-Widzę, że szykuje się dłuższa pogawędka.

-Brakuje jeszcze dwóch osób -odparł mu Krzysztof.  — Simona i mecenasa Fica.

-A oni tu, po co?  O czym niby mamy z nimi rozmawiać?

-O tym, co robisz z firmą.

Chwilę później w drzwiach pojawił się Rinaldi

-Ja dałem ci forsę, a ty tak się mi odwdzięczasz -wysyczał Febo do Simona? — Najpierw Paulina a teraz na mnie się mścisz.

-Tak się składa, że pojawienie się Simona w twoim otoczeniu spowodowało, że zainteresowałem się nim -zaczął wyjaśniać Marek. Simon niczego nie musiał mi mówić o tobie. —Wynająłem detektywa i on ustalił sporo ciekawych faktów. Między innymi, z kim się spotykasz i że poza firmą prowadzisz drugą działalność. Kupujesz mieszkania, meblujesz je, a później wynajmujesz.

-To moja prywatna sprawa.

-Do czasu jak za umeblowanie płacisz ze swojej kieszeni.

-A niby z czyjej mam płacić?

-Aleks ja mam dowody. Niezbite dowody. Nabrałeś kredyty na firmę, żeby umeblować mieszkania.  Parę dni temu na adres firmy przyszedł monit o niezapłacone raty ze sklepów meblowych i sanitarnych.

-Bzdury.

-Tu masz dowód -dodał Krzysztof, pokazując dokument.

-Niemożliwe -rzekł, wyrywając papierek z rąk Krzysztofa. —Herman ten idiota mnie oszukał.

-Nie udawaj niewiniątka Aleks -wtrącił Marek.

-Ja bym się nie zdziwił, jakby jego koleżka zrobił go w balona -rzekł Simon.

-Ciebie o zdanie nikt nie pytał -odburknął mu, chociaż stanął w jego obronie.

-Nie masz prawa być dyrektorem finansowym firmy -Rinaldi odparł mu w tym samym nieuprzejmym tonie. —Studia skończyłeś z pomocą kolegów. Głównie nie chwaląc się z moją pomocą. Aż cud, że zdawałeś egzaminy. Chyba że przepłaciłeś wykładowców.  Twoja praca dyplomowa to moja po części zasługa. A ja swoją musiałem pisać nią w więzieniu.

-Możesz się zamknąć.

-Brak kwalifikacji to twój najmniejszy problem Aleks -mówił Marek. —Narobiłeś długów na sto pięćdziesiąt tysięcy i wszczęto postępowanie. Bardzo dużo to nie jest jak na firmę, ale liczą się fakty.

-Jak mogłeś obcą osobę wprowadzać w sprawy firmy -dodał Krzysztof i przedstawiając mu kolejny zarzut. — Mógł doszczętnie firmę okraść.

-Tylko idiota mógł tak postąpić i nie spłacać rat -dodał Marek.

-To Herman nie zapłacił rat -wydusił z siebie. — Miał wszystko regularnie spłacać.

-Biedaczek -ironizował Marek.

W sali pojawił się również Fic. Mecenas miał przedstawić Aleksowi, co mu grozi za okradanie firmy i porozmawiać na temat ewentualnej ugody. Za przekręty groziło mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia, więc opcja ugody bardziej się mu odpowiadała.