poniedziałek, 24 września 2018

Dama i wieśniaczka 2/6



Z Markiem i Pshemko chętnie spotkałabym się jeszcze- myślał Ula, gdy pożegnała się z nimi i szła do zaparkowanej limuzyny, która miała odwieźć ją do domu, po nagraniu programu Damy i wieśniaczki. Paulina to jednak inna bajka. Nic jej nie zrobiłam, a zachowywała się, jakbym rodzinę jej wybiła. A życie damy takie słodkie nie jest. Ciągła walka o pozycję i pieniądze.
W samej już limuzynie na dalsze rozmyślania czasu nie miała, bo czekała tam na nią niespodzianka w postaci ojca i Beatki i przez kolejne dwie i półgodziny, które dzieliły ją od Rysiowa, opowiadała im o ostatnich trzech dniach.  (Ula mieszka przy wschodniej granicy)
W czasie, gdy ona wracała do swojego domu, w mieszkaniu na Siennej Paulina robiła awanturę Markowi. Głównym powodem zaś było to, że Marek oczarował się jej nowym wyglądem, a później nie spuszczał z niej oka. Poza tym razem z Pshemkiem nie mogli nachwalić się jej inteligencji, życzliwości i kreatywności.
-O czym rozmawiałeś z wieśniaczką przed jej odjazdem?! -zapytała opryskliwie. —Umówiłeś się z nią?
-Po pierwsze nie z wieśniaczką, tylko Ulą, a po drugie jak zwykle przesadzasz. Paula twoja zazdrość zawsze była chorobliwa, ale teraz masz obsesję na tym punkcie. Jesteś zazdrosna o zwykłą znajomą, która mieszka daleko stąd. I zapewniam cię, nie mam kochanki w każdej kobiecie, na którą spojrzę.
-Widziałam, jak patrzyłeś na nią- wtrąciła ostro. —Na mnie nigdy tak nie patrzysz.
To może zaczniesz być tak jak ona? Zawsze uśmiechnięta.
-Widziałaś, to co chciałaś zobaczyć- odparł w zamian. —Paula naprawdę nie ma o co się kłócić- dodał, bo mina Febo mówiła, że ciągle jest zła. —Zajmij się na powrót przyjęciem zaręczynowym- zasugerował, choć  miało mieć miejsce dopiero za cztery miesiące, to już planowane było z rozmachem niczym ślub królewski.
-Właśnie Marek. Trzeba zamówić specjalne serwetki do ust. Takie z naszymi inicjałami i napisem zaręczyny- odparła już mniej obrażona. — Wyczytałam, że były takie na zaręczynach u Kelly i Brandona.
Pomimo tego, że Paulina przez kolejne dni zajmowała się organizacją przyjęcia, to nie przeszkadzało, aby i Marek ciągle był pod uważną obserwacją jej i Wioletty. I choć po latach takiego życia przyzwyczaił się do ich szpiegowania, to było denerwujące. Miał też swoje sposoby na radzenie sobie z nimi, czyli wszystko, co ważne trzymać w sejfie i dzwonić, gdy go nie słyszą. Dla zmylenia tropu zostawiał raz po raz coś nieistotnego na wierzchu.  W kolejnych dniach Ula powoli schodziła z pierwszego planu zainteresowania Pauliny, bo do Polski wróciła Klaudia. Modelka i jedna z kochanek Marka. On zaś nie przejmując się, że znowu zaczną się wzmożone szpiegowania i kłótnie, próbował całą uwagę skupić na zbliżającym się pokazie.  
Ula tymczasem wróciła do swojej codzienności sprzed programu. Pomagała w zajeździe, prowadziła swoją małą firmę i zajmowała się domem oraz ogródkiem. Z programu zaś wywiozła nowy wygląd, szkła kontaktowe, kuferek kosmetyków od Julii, sukienkę od Pshemka i więcej śmiałości. Zastosowała się też do rad Julii i więcej czasu poświęcała sobie oraz nauczyła brata większego utrzymywania porządku w swoim pokoju. Nowe znajomości również były podtrzymane, bo zarówno Marek, jak i Julia zadzwonili do niej. Marek nawet szybko, bo pięć dni po jej wyjeździe.  Miał już zdjęcia z jej pobytu we F&D i chciał zapytać o e-maila. Jeszcze tego samego dostała kilka fotek.


Kolejny telefon od niego miała po tygodniu, a związany był ze zbliżającym się pokazem i cateringiem. Marek postanowił bowiem zaryzykować i zamówić coś swojskiego na bankiet, a Ula miała dać mu jakieś wskazówki. Miesiąc później zadzwonił do niej po raz trzeci z informacją, że za dwa dni jedzie do Grodna i zapytaniem, czy może podjechać do niej, bo ma sprawę służbową, ale nie na telefon.

Marek tak jak zapowiadał, pojawił się w Rysiowie dwa dni później w południe. Ula akurat nakrywała do obiadu, to został zaproszony. Obiad z rodziną Uli mijał bardzo miło a przygotowane przez nią żeberka, surówka i kluski śląskie smakowały. Zabawianiem i rozmową zajęła się zaś głównie Beatka, dając raz po raz powiedzieć coś ojcu i bratu.  



Ula natomiast o interesujące ją sprawy mogła dowiedzieć się po obiedzie, gdy z kawą i ciastem poszli do jej pokoju.
- A jak poszło wam na letnim pokazie? -zapytała, nawiązując do pokazu sprzed tygodnia.
-Dobrze Ula. Kolejny sukces spłynął na konto Przemka. A z tym cateringiem miałaś rację. Z Febo długo nie mogliśmy dojść do porozumienia, to koniec końcem zamówiliśmy dwa. To znaczy Paula swoje dania bardziej wykwintne a ja prostsze zaproponowane przez ciebie. I było tak, jak mówiłaś. Z mojego cateringu prawie nic nie zostało a z jej kawioru i krewetek całe stosy.
-Cieszę, że pomogłam. I utarłam nosa Paulinie- pomyślała. —To, co masz tak pilnego do mnie i nie na telefon?- zapytała zmieniając temat. Jakieś sprawy finansowe.
-Dokładnie Ula. Mówiłaś, że prowadzisz małą księgowość, to miałbym coś do ciebie.  Nie podobają mi się Aleksa wyliczenia za ostatnią kolekcję i chciałbym go sprawdzić. Mam w laptopie wszystkie potrzebne dokumenty to rozeznałbym cię w temacie.
-Tylko że może zająć nam to wiele godzin, a przecież jedziesz dalej- stwierdziła racjonalnie.
-Spokojnie Ula- wtrącił.  —W Grodnie mam być dopiero jutro, to do wieczora możemy posiedzieć nad tym. Specjalnie powiedziałem, że dzisiaj jadę, aby móc tu przyjechać.
Przez kolejne pięć godzin z przerwą na podwieczorek i rozprostowanie kości, Marek wprowadzał Ulę w dokumentację.  To zaś szło im sprawnie, bo Ula była pojętna i było widać, że zna się na ekonomii.
-To, ile by ci to zajęło- zapytał, gdy kończyli pracę i z przekonaniem, że usłyszy przynajmniej tydzień.
-Na jutro nie mam nic zaplanowane, to posiedzę nad tym i spróbuję wszystko sprawdzić na pojutrze- odparła ku jego zaskoczeniu. —Zwłaszcza że mam spore rozeznanie.
-Ula, jeśli uda ci się to będziesz niesamowita- odparł z poważaniem.
Gościnność Cieplaków na samym obiedzie i podwieczorku nie skończyła się, bo został i na kolacji, a później pojechał do hotelu w Białystoku. 

Dwa dni później tak jak było umówione wstąpił po papiery.
-Miałeś rację Marek. Aleks ewidentnie zawyżał wydatki na pokaz. Głównie na dostawcach materiałów i szwalniach.  Natrafiłam gdzieś tam, że twój ojciec robił przetarg na szwalnie, a Aleks wybrał spółkę polsko- włoską. Nie chcę oskarżać go, ale może dostał dywidendę za przeforsowanie kogoś albo firmy.
-Możliwe Ula. To miał być pierwszy pokaz, odkąd tato przestał być prezesem i podzielił nam obowiązki. On zajął się między innymi szwalniami.
-I wybrał drogą w porównaniu z poprzednimi latami- stwierdziła klarownie.
-To, co radzisz Ula? -  pytał, przyglądając się papierom.
-Zawsze możesz powiedzieć mu o tym. Albo po prostu przy następnym pokazie weź to pod uwagę i sprawdzaj, kogo wybiera Aleks. Do mnie z wątpliwościami również możesz dzwonić.
-A nie myślałaś, aby zająć się czymś poważniejszym Ula. Z takimi zdolnościami marnujesz się tutaj. Sam chętnie zatrudniłbym cię u mnie na stałe. Jako moją asystentkę. Asystentkę i sekretarkę, bo Wioletta nawet do parzenia kawy się nie nadaje. I mówię bardzo serio.
-Mam tu rodzinę i nie chciałabym zostawiać ich na długo.
-Ula wszystko jest do pogodzenia- argumentował. —Mogłabyś przyjeżdżać do domu na weekendy, a w poniedziałek przychodzić do pracy spóźniona.  Koszty podróży pokrywałaby oczywiście firma. Tak jak twoje mieszkanie. Pensje powiedzmy, że ustaliłbym ci na trzy tysiące. Mogłabyś rozwijać się również.
-Kusząca propozycja - odparła głównie ze względu na pensję. —Musiałabym jednak na spokojnie pomyśleć.
-To zrozumiałe- odparł momentalnie. —Gdybyś jednak nie zgodziła się, to ja z góry zgadzam się na twoją propozycję współpracy.
Trzy dni później Ula zadzwoniła z wiadomością, że się zgadza przyjąć jego ofertę pracy i przyjechać do Warszawy we środę.
O decyzji Uli powiadomił i Paulinę.  Ta zaś najpierw była zła, ale później pomyślała, że może to dobrze, bo nad tymi panienka na miejscu miała kontrolę a na wyjeździe już nie. Marek bowiem już prędzej powiedział jej o nieuczciwych interesach brata i chęci współpracy z Ulą, choćby było to na odległość.
Trzy dni później w sobotni wieczór został wyemitowany odcinek programu Damy i wieśniaczki z Ulą i Julią w rolach głównych. Wtedy też mogła dojrzeć reakcję Marka i Pauliny na jej zmieniony widok.
Paulina chyba chciałaby, abym była zapyziała, zahukana i brzydka- myślała na widok jej skwaszonej miny. Marek jednak to co innego.
 Wypowiedź lektora również była sugestywna.
Wieśniaczka po metamorfozie wygląda jak prawdziwa dama. I bez wątpienia oczarowała wszystkich.  No prawie wszystkich, bo przyjaciółka damy minę ma nietęgą. Czyżby ciągle była zła za zajście w pracowni mistrza?



W środę Ula pojawiła się we F&D, aby podpisać umowę. Tuż po wyjściu z windy natomiast wpadła na Paulinę.
-Cześć -rzekła nieśmiało Ula, bo w czasie programu były na ty, ale nie wiedziała, czy coś się nie zmieniło.
-Cześć- odparła Febo mimo niechęci do Uli. —Marek czeka na ciebie. Jest właśnie u Sebastiana naszego kadrowego. Zaprowadzę cię- zaoferowała nieoczekiwanie.
Do kadr było blisko, bo na tym samym piętrze to chwilę później zapukała do drzwi i przywitała się z Markiem i Sebastianem.
-Wszystko to, co mówiłem masz zagwarantowane- mówił Marek po tych uprzejmościach. — Tylko z twoim mieszkaniem może się coś zmienić.  Jeśli ci by to nie przeszkadzało, to mogłabyś zamieszkać z Alą. Ala to nasza kadrowa i szuka kogoś na pokój.
-Nie ma sprawy Marek. Może być ta Ala- odparła.
Paulina tymczasem po odprowadzeniu Uli pod drzwi kadr poszła do Wioletty i korzystając, że nie ma tam Marka, to dała jej instrukcje.
-Przyjechała Ula i masz pilnować tej wieśniaczki- mówiła rozkazującym tonem. —Zaczyna pracę od poniedziałku.
-Paulinko kochana ona nie kichnie, żebym o tym nie wiedziała- zapewniała.
-Tylko nie zawiedź mnie- odparła, odchodząc. —Marek chciał cię zwolnić, ale przekonałam go do zmiany decyzji- skłamała na koniec.
Ta wieśniaczka pożałuje, że zadarła z Aleksem i ze mną- myślała. Ośmieszyli mnie w programie. Wyszłam na jakąś zazdrosną, niepanującą nad emocjami paniusię.

W poniedziałek tuż po dziesiątej Ula z walizką pojawiła się w pracy, rozpoczynając tym samym nowy rozdział życia. W to, że z Markiem będzie pracowało się jej dobrze wiedziała, ale obawiała się jak to będzie z innymi. Jej obawy szybko rozwiały się, bo prawie cała ekipa była jej bardzo przychylna i miła. Znalazła nawet koleżanki w osobach Ali, u której mieszkała oraz Izy krawcowej, którą to miała okazje poznać w czasie programu oraz bufetowej Eli. To od nich dowiadywała się o wszystkich plotkach firmowych. Tych starych i najnowszych. O braku uczucia miłości pomiędzy szefem i Pauliną również się dowiedziała.  Tak jak, że jest to związek bardziej zaaranżowany przez Dobrzańskich i nieżyjących już rodziców rodzeństwa Febo niż ich samych. Zdrady Marka to był kolejny temat do rozmowy, choć o tym mogła poczytać w Internecie albo gazetach. Kolejną osobą, z którą miała dobry kontakt była Julia. Sławińska nie traktowała ją z góry jak Paulina i zawsze mogły porozmawiać nie tylko służbowo, ale i prywatnie.  Wioletta i praca z nią taka zła też nie była. Sama Kubasińska czuła podobnie, bo Ula nigdy jej nie ośmieszała ani nie poniżała. Czuła nawet, że mogłaby zaprzyjaźnić się z Ulą, ale za wstawienie się za nią miała dług wdzięczności wobec Pauliny. Po pięciu dniach pracy Ula do domu wracała zadowolona.

Nowy tydzień pracy dla Uli rozpoczął się nieoczekiwaną propozycją ze strony Marka. We wtorek miał bowiem ważny bankiet, na którym nie wypadało pojawić się samemu i w poniedziałkowe popołudnie poprosił ją o przysługę.
- Wiem, że takie prawie prywatne wyjścia nie są w zakresie twoich obowiązków, ale ty nadajesz się najlepiej Ula- mówił prosząco.
-A Paulina? Dlaczego nie chce iść?
-Sama zrezygnowała, bo ma umówione spotkanie z florystką- zaczął dłuższe tłumaczenie. —Nasze zaręczyny to teraz jej priorytet i nic nie jest w stanie tego zmienić.  W ostatnich tygodniach ciągle przegląda kolorowe gazety i Internet i czytał o ślubach czy zaręczynach celebrytów. Później notuje i przekłada na nas.
- Słyszałam Marek- rzekła jakby ze współczuciem. —Wiola mówiła mi, że ostatnio zamawiała serwetki do ust z pozłacanymi inicjałami z Francji.
-Wiem, że to nierozsądne, ale Pauli do rozsądku nie przemówisz- odparł, wyczuwając jej myśli, ale też bez urazy.
-To uważaj, bo okaże się, że zaręczyny będą kosztować tyle, co wesele.  Moja kuzynka ma tego samego dnia ślub i liczy, że wszystko będzie kosztować ze trzydzieści pięć tysiaków.
-U nas za samo jedzenie wychodzi pięćdziesiąt tysięcy- oznajmił jej mrucząc z niezadowoleniem.
-To, ile zamierzacie mieć osób? – pytała, próbując przeliczyć w głowie, ile byłoby to na osobę. 
-Na razie jest ze trzysta, a do zaręczyn zostały trzy miesiące, to pewnie trochę osób dojdzie. 
Zastaw się, a postaw się- pomyślała. Wróć Ula. Na biednych nie trafiło.
-Skoro twoja kuzynka ma ślub, to znaczy, że ciebie nie będzie? -zapytał tymczasem Marek z żalem.
-Na to wygląda- odparła przepraszająco. Wiem, że sporo pomagam ci i radzę, ale spokojnie dasz radę zaręczyć się beze mnie- dodała, wyczuwając jego nastrój.

Dzień później popołudniem po wizycie u fryzjera, kosmetyczki i po wyborze kreacji przez mistrza Ula była gotowa na wyjście, a w czerwonej dopasowanej sukience wyglądała olśniewająco. Nawet Paulina, choć tylko w myślach, musiała przyznała, że wyglądała pięknie. Pomimo tego nie zrezygnowała ze swoich planów i wysłała narzeczonego na przyjęcie z nadzieję, że na salonach Ula nie poradzi sobie i mała jej kompromitacja będzie jej słodką zemstą.


Marek w swoim garniturze również wyglądał bardzo elegancko i razem z Ulą śmiało mogliby walczyć o najlepiej ubraną parę na przyjęciu, jeśli takowy konkurs miałby miejsce.


We środę od samego rana Paulina dowiadywała się od koleżanek, że Ula zrobiła jak najlepsze wrażenie na gościach, a w rozmowach i tańcach była rozchwytywana. Wyróżniała się też urodą, wdziękiem i uprzejmością. Sam Marek był tym wszystkim oczarowany, a w myślach pojawiły się kosmate myśli. Szybko jednak wyrzucał je z głowy, bo Ula oprócz że była jego asystentką stawała się i przyjaciółką i nie chciał, aby romans zepsuł to. Ula zresztą była inna i na nic nieznaczący romans pewnie i tak nie zgodziłaby się, jak myślał.
Uli udało się również porozmawiać z panią Kruger z Niemiec i Morello z Włoch. We trójkę wpadły na pomysł wymiany pracowników na podobnych zasadach jak wymiana studentów. Pracownik z F&D mógł wyjechać do Berlina bądź Rzymu zatrzymać się na nocleg u jakieś rodziny, a później następowała rewizyta.  Pomysł na taką wymianę szybko rozniósł się po firmie i znaleźli się pierwsi chętni zarówno na wyjazd, jak i przyjęcie gości.
-Jeszcze trochę a Ula będzie ważniejsza od ciebie- mówiła z wrogością Febo, gdy widziała zachwyt pracowników.
-To się nazywa asertywność- odparł jej Marek.
W piątek jednak wszystko się zmieniło, bo Ula wyczuła, że wiele osób trzymało ją na dystans.
Nie mogli mnie od wczoraj tak znielubić- myślała, gdy pani Matylda na jej miłe dzień dobry nic nie powiedziała, a Adam, który do tej pory podrywał, mijał szerokim kołem. Może tylko mi się wydaje. Iza, Ala, Pshemko rozmawiali ze mną.
Tymczasem sprawa złej atmosfery wyjaśniła się w biurze Marka. Marek wszedł bowiem do biura w chwili, gdy Wioletta zajęta była czytaniem pamiętnika Uli.
- Wiola! -rzekł jej ostro od drzwi. —Nie masz za grosz przyzwoitości. Nikt cię nie nauczył, że nie powinno czytać się o czyichś prywatnych sprawach.
-Chciałam zobaczyć, tylko co pisze o mnie- tłumaczyła się nerwowo. —Tylko że to zwykły pamiętnik.
- A myślałaś, że zeszyt skarg i zażaleń- zażartował.
-To nie ja tylko Paulina- odparła konspiracyjnie. —Powiedziała, że wszystko notuje tu i później ci donosi. Wszyscy dzisiaj o tym mówią. A ja wczoraj musiałam wyjść na godzinkę. Tylko kolejka była i zrobiło się z godzinki dwie.
-Paulina powiedziała ci, że Ula donosi- zapytał, omijając jej drugą wypowiedź.
-Wczoraj. Prędzej jeszcze, że chciałeś mnie zwolnić, ale ubłagała cię na drugą szansę i teraz ta druga szansa może przepadła.
-Wiola zapewniam cię, że nigdy nie zamierzałem cię zwolnić, a Ula mi nie donosi. I dzięki, że oświeciłaś mnie, kto psuje tu atmosferę.
-To znaczy, że Paula okłamywała mnie? – ni zapytała, ni stwierdziła.
-Okłamuje i manipuluje tobą od dawna- wyjaśnił jej wyraziście.  —Powinnaś zacząć sama myśleć i nie być na jej posyłki.  A teraz zwołaj zebranie za piętnaście minut w konferencyjnej. Trzeba oczyścić atmosferę.
Sprawa w konferencyjnej trwała krótko i zajęła się nią sama Ula. Przeczytała bowiem pracownikom, to co miała napisane w pamiętniku. Nie było to też na jej szczęście nic takiego, co nie mogłoby ujrzeć światła dziennego.
-Jak widzicie, to co miało być donosami, jest pamiętnikiem- rzekł Marek po przeczytaniu kilku zdań Uli. —Chcę powiedzieć też, że nigdy donosicielstwa nie tolerowałbym i nie będę tolerował.
Dużo więcej o sprawie Ula dowiedziała się, gdy była sama z Markiem.
-Rozmawiałem z Wiolą i to Paulina rozpętała całą tę burze- mówił przepraszająco.
-Dlaczego ona mnie nienawidzi? – wtrąciła. —Nic jej nie zrobiłam.
-Źle ocenili ją w czasie programu i znalazłaś haka na Aleksa. Na przyjęciu też dobrze ci poszło.  Do tego jesteś lubiana. To jej starczyło.
-Chyba po raz pierwszy spotykam się z czymś takim- rzekła za smutkiem. —Jestem nie lubiana, bo jestem lubiana.
-Paula ma już taki charakter i chyba nic się nie zmieni- odparł.

Kolejne tygodnie mijały Uli w miarę spokojnie, a  praca z Markiem, choć  do łatwych nie należała, to układała się pomyślnie. Marek bowiem miał to do siebie, że pracę traktował zbyt beztrosko i musiała pilnować go i przypominać o wielu sprawach. Nie dziwiła się już temu, że Febo w swoim czasie pozwalał sobie na przekręty. Paulina tymczasem w  zamian za lepsze traktowanie Uli dużych konsekwencji za swoją podłość nie miała ponieść. Musiała tylko przeprosić Ule, co i tak było wysoką karą, jak dla niej. Nikt też nie dowiedział się, kto krył się tak naprawdę za oczernianiem Uli. Fama poszła, że Wiola coś źle usłyszała, dodała, inny coś przekręcił i tak powstała plotka. Sama Wioletta wzięła sobie słowa Marka do sera i przestała być powiernicą Pauliny. Ula przywyka również do rozjazdów i dzielenia życia w mieście i w Rysiowie.  Służbowo zaś zajmowała się razem z Markiem kolekcją jesienną F&D Gusto. Febo jak było do przewidzenia, blokowali wiele ich decyzji i pomysłów i o wszystkie drobiazgi musieli walczyć. Głównie z Aleksem, który jako dyrektor finansowy sprawdzał każdy wydatek i wytykał Markowi rozrzutność.
Po jednej takiej batalii zobaczyła go na korytarzu i już z daleka było widać, że Marek jest zmęczony ostatnimi tygodniami pracy, wyjazdami i użeraniem się z Aleksem. Gdy spojrzał na nią i uśmiechnął się, poczuła szybsze bicie serca. Marek zawsze podobał się jej i podkochiwała się w nim, ale teraz wiedziała, że kocha i jest to miłość bez przyszłości, bo za tydzień miał zaręczyć się i stać nieosiągalny dla niej. Odwzajemniła krótki uśmiech i poszła w stronę księgowości, choć wolała znaleźć jakiś kąt i wszystko przemyśleć.
Na myśli miała godzinę później, gdy jechała do Rysiowa.
Muszę zapomnieć o nim. Tak będzie najlepiej. Tylko jak?  I jak najszybciej odejść z pracy. Może jak nie będę widywać go, to będzie mi łatwiej? Do pokazu został miesiąc to może dam radę wytrzymać. I dobrze, że mam ten ślub kuzynki i nie muszę być na tych zaręczynach.
Kolejne cztery dni był ciężkie dla Uli, bo pracy było sporo i wszyscy ciągle mówili o zaręczynach Marka.  W dodatku Klaudia ponownie pojawiła się we firmie i życiu prezesa. We czwartek najwięcej czasu poświęcili na rozmowę o kolekcji F&D Gusto. Pod koniec dnia zaś było trochę czasu na prywatność.
-Jutro jadę na ten ślub i nie będziemy się już widzieć, to teraz chciałam życzyć ci szczęścia i podarować amulet szczęścia- rzekła z bólem i z wymuszonym uśmiechem.
-Dziękuję Ula- odparł, otwierając pudełeczko. —A co to za kamyk?
-Kamień księżycowy twój szczęśliwy kamyk. Sprawdzałam w horoskopie.
-Na pewno się przyda- mówił, oglądając go w świetle. —I jeszcze raz dziękuję. A tobie życzę udanego wesela.
-Również wielkie dzięki- odparła i rozstali się na cztery dni.




6 komentarzy:

  1. Podłość i wredność panny Febo nie zna granic. Aleks jak zawsze knuje i rzuca kłody pod nogi. Ciekawe czy Ula rzeczywiście odejdzie z pracy. Sądzę iż zaręczyny Marka z Pauliną mogą nie dojść do skutku. Dziękuję za dzisiaj i niecierpliwie czekam na kolejną część.
    Gorąco pozdrawiam
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Febo jest tak jak z aktorami jednej roli. Jak przylgnie to trudno z tego wyjść. Co do reszty to w kolejnej części.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam mił

      Usuń
  2. Nie spodziewałam się że Paula aż tak źle zachowa się wobec Uli. Nawet Viola po tej całej akcji trochę zmądrzała. Dobrze że Ula nie miała nic napisanego o Marku w tym pamiętniku. Oby nie doszło do zaręczyn. A właściwie to z kim Ula idzie na te wesele kuzynki?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślałam z kim. Pewnie sama.
      Znajomość Uli i Marka była na takim etapie, że nic nie było o nich w pamiętniku.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Bardzo obszerny rozdział a mimo to poczułam niedosyt czytając o całej akcji przenosin Uli do Warszawy. Trochę zabrakło mi opisu emocji z tego tytułu i odniosłam wrażenie, jakby ktoś pstryknął palcami a ona już zaczęła pracować w F&D.
    Gdyby ktoś wymyślił jakaś skalę do pomiaru wredności, mściwości i podłości, to oboje Febo przekroczyliby jej zakres. Paulina nie dość, że wredna do granic możliwości to jeszcze podła manipulantka. Sytuacja z czytaniem pamiętnika totalnie poniżej pasa i przez to człowiek ma tylko mieszane uczucia co do poczytalności Violetty, bo nawet gdyby dostała takie polecenie od Pauliny, to chce się wierzyć, że jednak posiada swój rozum i zdecydowanie powinna odmówić. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca a czytanie pamiętnika Uli utwierdza w przekonaniu, że Kubasińska to kompletna idiotka pozbawiona zdolności myślenia. Marek na szczęście trochę otworzył jej oczy, ale czy ktoś tak prymitywny wyciągnie z tego wnioski, śmiem wątpić. I na koniec mała uwaga. Julia nazywała się Sławińska.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewidziałam trzy części to musiałam iść skrótami, omijając coś tam. Głównie chodził aby Ula znalazła się w firmie w miarę szybko. Większą część pisałam też jeszcze w czasie wakacji.
      Do Febo to nic dodać nic ująć, ale Wioletta sama z siebie zaczęła czytać pamiętnik Uli, bo była przekonana, że znajdzie tam jakieś donosy. I bez obawy wnioski wyciągnie.
      Fakt jest Sawińska. Zjadłam ł a taka różnica. Czytając nawet parę razy i tak bym tego nie zauważyła.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń