Część 1
Piątkowy letni wieczór był nietypową porą na pracę dla Marka Dobrzańskiego, bo jeszcze parę tygodni temu takie piątkowe wieczory spędzał wszędzie oprócz pracy, a pracę zostawiał swojej wiernej asystentce Uli Cieplak. On tymczasem bawił zazwyczaj wraz z Sebastianem w Klubie 69 i podrywał kolejne panienki. Mógł na taki luz pozwolić sobie, bo był prezesem firmy, a Ula była w nim zakochana, robiła wszystko, co jej kazał i poniekąd wykorzystywał z premedytacją jej miłość. Teraz sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni i to Ula była prezesem, a on kimś w rodzaju jej asystenta. Dwa tygodnie temu bowiem dała mu taką szansę i zamierzał funkcję asystenta utrzymać jak najdłużej. Mógł w ten sposób być blisko niej, pomagać a przede wszystkim patrzeć, a czego jawnie nie mógł robić jeszcze całkiem niedawno. Powodem tego zaś było to że po aferze z PRO- es i objęciu przez Ulę stanowiska prezesa na jej życzenie i poniekąd na swoje nie mógł nawet pokazywać się we firmie. Jej zachowaniu i temu, że nie chce go oglądać i trzyma na dystans nie dziwił się, bo kiedyś skrzywdził ją i oszukał i trudno było wszystko wyprostować. Szczęście jednak dopisywało mu i z pomocą Sebastiana oraz pomocy dobrych duszków Ula stopniowo łagodniała i najpierw pozwoliła przychodzić do firmy, a później zaproponowała wspólną pracę. Z takiego obrotu sprawy był jak najbardziej zadowolony i jedynie Piotr Sosnowski, niedawno poznany chłopak psuł mu humor, bo ciągle kręcił się obok Uli. Teraz jak mniemał był z Ulą na żaglówce, a on zadręczał się tym faktem. Nawet tuż przed jej wyjazdem popołudniem w piątek poprosił ją, aby nie jechała, ale jej odpowiedź była jednoznaczna, że nie zamierza rezygnować z wyjazdu
Piątkowy letni wieczór był nietypową porą na pracę dla Marka Dobrzańskiego, bo jeszcze parę tygodni temu takie piątkowe wieczory spędzał wszędzie oprócz pracy, a pracę zostawiał swojej wiernej asystentce Uli Cieplak. On tymczasem bawił zazwyczaj wraz z Sebastianem w Klubie 69 i podrywał kolejne panienki. Mógł na taki luz pozwolić sobie, bo był prezesem firmy, a Ula była w nim zakochana, robiła wszystko, co jej kazał i poniekąd wykorzystywał z premedytacją jej miłość. Teraz sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni i to Ula była prezesem, a on kimś w rodzaju jej asystenta. Dwa tygodnie temu bowiem dała mu taką szansę i zamierzał funkcję asystenta utrzymać jak najdłużej. Mógł w ten sposób być blisko niej, pomagać a przede wszystkim patrzeć, a czego jawnie nie mógł robić jeszcze całkiem niedawno. Powodem tego zaś było to że po aferze z PRO- es i objęciu przez Ulę stanowiska prezesa na jej życzenie i poniekąd na swoje nie mógł nawet pokazywać się we firmie. Jej zachowaniu i temu, że nie chce go oglądać i trzyma na dystans nie dziwił się, bo kiedyś skrzywdził ją i oszukał i trudno było wszystko wyprostować. Szczęście jednak dopisywało mu i z pomocą Sebastiana oraz pomocy dobrych duszków Ula stopniowo łagodniała i najpierw pozwoliła przychodzić do firmy, a później zaproponowała wspólną pracę. Z takiego obrotu sprawy był jak najbardziej zadowolony i jedynie Piotr Sosnowski, niedawno poznany chłopak psuł mu humor, bo ciągle kręcił się obok Uli. Teraz jak mniemał był z Ulą na żaglówce, a on zadręczał się tym faktem. Nawet tuż przed jej wyjazdem popołudniem w piątek poprosił ją, aby nie jechała, ale jej odpowiedź była jednoznaczna, że nie zamierza rezygnować z wyjazdu
Kserowanie
stosu dokumentów było dość nudne, ale robił to
dla swojej pani prezes, bo nie chciał jej zawieść. Odrzucił nawet
propozycję Sebastiana pójścia do klubu i zabawienia się w towarzystwie
jakichś dziewczyn. Teraz takie życie do niego nie należało i postanowił
dotrzymać danego słowa Uli i przygotować wszystkie dokumenty na
poniedziałek. Przy tej monotonnej pracy mógł przywołać też obrazy z
czasów, gdy on był prezesem.
Wszystko do nas powraca- myślał chmurnie na myśl, że jego ukochana pływa teraz po
jeziorze z Piotrem Sosnowskim. Kiedyś to ona była zazdrosna, gdy ja w tym biurze baraszkowałem
z Klaudią albo Mirabellą a teraz ja jestem zazdrosny i to boli. I to ja pracuję,
a ona bawi się z innym.
Z pracy wyszedł późno i pojechał do swojego mieszkania. Zasnąć
i tak nie potrafił i przeleżał bezsennie całą noc. Do firmy zaś wrócił nazajutrz popołudniu, aby skończyć pracę.
Ula
tymczasem w piątek wieczorem wróciła do Rysiowa, bo Piotr
nieoczekiwanie musiał odwołać wyjazd i zająć się pacjentami w
zastępstwie
kolegi z pracy. Następnego dnia zaś od rana po głowie kołatała jej myśl,
aby pójść do firmy i pomóc Markowi, bo źle się czuła, z tym że
zawaliła go pracą na dwa
dni. Myśl tę jednak odrzucała od siebie. Głównie, dlatego że Ala, która
gościła
u niej mówił, że jak popracuje, to dobrze mu to zrobi. Po obiedzie
jednak
pokusa była tak duża, że pojechała do firmy. W F&D pojawiła się po
szesnastej, a od ochroniarza Władka dowiedziała się, że Marek pracuje od
dwóch
godzin i że poprzedniego dnia według słów jego zmiennika z pracy wyszedł
po
północy.
Z wjechaniem na piąte piętro zajęło jej chwilę, a Marka
zastała skupionego na pracy w sali konferencyjnej, gdzie zainstalował swoje
biuro.
-Cześć Marek- rzekła od drzwi.
-Ula? - rzekł zaskoczony, uradowany i zainteresowany
pojawieniem się jej tutaj, bo miała być daleko od niego i pracy.
-We własnej osobie a wyglądasz, jakbyś ducha zobaczył-
odparła, widząc jego spojrzenie.
-A twój wyjazd? – pytał, nie wierząc ciągle, że jest.
-Piotr musiał zastąpić kolegę na prowincji w białej
sobocie i niedzieli, więc przyszłam z pomocą- odparła, podchodząc do niego. —To
nad czym teraz siedzisz?
-Nad reklamą. Zarys kampanii już mam i zabieram się
właśnie za kosztorys.
-To świetnie trafiłam Marek- rzekła, siadając obok.
—Kosztorysy to mój konik. To znaczy ty na pewno świetnie poradziłbyś sobie beze
mnie, ale dwie głowy to nie jedna.
-I zawsze we dwoje raźniej Ula.
-Raźniej i szybciej Marek- dodała. —Gdybym nie przyszła,
to musiałbyś kolejną noc zawalić albo niedzielę. A przecież masz swoje życie,
plany odpoczynku.
Moje życie i plany to ty Ula. Gdybyś tylko dała mi
szansę.
-Pomijając to, że byłoby mi głupio w poniedziałek rano,
że zostawiłam cię z pracą samego, a ja siedziałam bezczynnie w domu-
kontynuowała tymczasem Ula.
-Daj spokój Ula- mówił z zażenowaniem. —To moja praca.
-Teraz to nasza praca- wtrąciła zdecydowanie.
Przez kolejne dwie godziny pracowali zgodnie i nieprzerwanie.
O osiemnastej zaś zrobili sobie przerwę na kolację.
-Zgłodniałem Ula. Może zamówimy coś do jedzenia? –
zapytał, rozciągając kości.
-Chętnie coś zjem, ale zamiast zamawiać jedzenie, poszlibyśmy
gdzieś. Przyda się nam przewietrzyć głowę i rozprostować kości.
-Ok Ula. To gdzie idziemy. Do twojej budki na zapiekanki,
próbujemy w restauracji, czy w inne miejsce.
-Do baru tu niedaleko. To nowy lokal nieodkryty jeszcze i
mają tam świetne zapiekanki ziemniaczane z brokułem, pieczarkami i innymi
dodatkami na życzenie.
-Brzmi smakowicie Ula.
Kwadrans później byli na miejscu, znaleźli wolne miejsce
i zamówili dania.
-Całkiem ładnie tu– rzekł, rozglądając się po sali. —Tak
przytulnie.
- Ładnie, smacznie, w dobrej cenie, jakości i dostępne
dla wszystkich- dodała od siebie. —Wróżę
właścicielom sukces.
-To jest trochę tak jak z naszą kolekcją. Dobra marka, jakość i cena będzie przystępna.
Już jest zainteresowanie.
-Żeby tylko nie zapeszyć Marek- mówiła, nie wiedząc, że
za sprawą Febo nad ich kolekcją właśnie teraz zbierają się czarne chmury. —Paulina
i Aleks spokojnie ostatnio to znoszą.
-Bo nic nie mogą wskórać. Nawet tato jest po naszej stronie.
Zobaczysz Ula za trzy tygodnie będziesz cieszyła się sukcesem.
-Będziemy Marek- poprawiła go. —To nasze wspólne dzieło.
Chwilę później kelnerka przyniosła im dania, a po niecałej
godzinie zaś wrócili do pracy i tak jak przed wyjściem pracowało im się dobrze.
Ula nie mogła też oprzeć pokusie spoglądania na profil Marka. Twarz była
przystojna, ale widać było, że jest zmęczony, choć nie pokazywał tego po sobie.
W czasie jednego takiego spojrzenia poczuła nawet chęć przytulenia go albo chociaż pogłaskania
po policzku i odwdzięczenia się w ten sposób za pomoc.
Tuż przed
dziesiątą oboje stwierdzili, że czas kończyć pracę i poskładali, pochowali
papiery oraz pozbierali swoje rzeczy.
-To, co Ula odwiozę cię do Rysiowa- zaproponował.
- Gdybyś mógł- odparła, idąc z nim w stronę drzwi.
—Nieciekawe towarzystwo jeździ nocnym kursem.
Do wyłącznika światła zaś sięgnęli razem, a ich dłonie
przypadkiem spotkały się w krótkim dotyku. Ula wiedziała też, że jeśli teraz spojrzy na niego to stanie się coś, co
nie powinno się wydarzyć. I nie myliła się mocno, bo jak tylko uniosła wzrok, to
zobaczyła twarz Marka bardzo blisko swojej twarzy. Sama również nie odrywała od
niego wzroku. To zaś było dla niego przyzwoleniem i delikatnie bez pośpiechu
pocałował ją. Z rozkoszy lekko westchnęła, oblizała wargi po pocałunku, a jego
usta wróciły do jej ust. Tym razem pocałunek był znacznie dłuższy i namiętny i
tak jak chwilę prędzej ogarnęło ją cudowne uczucie. W ramionach
Marka czuła się bezradna i szczęśliwa. Zastanawiała się też, czy jak
zaprotestuje, to Marek puści ją, ale fakt był taki, że nie potrafiła
zaprotestować, bo usta i pieszczoty Marka były wspaniałe. Przypomniał się
jej też widok sprzed paru minut, gdy Marek wyglądał na zmęczonego i chciał
przytulić go. Marek tymczasem nie zamierzał spieszyć się i miał swój plan. Chciał
być delikatny i przedłużać pieszczoty, aby Ula mogła wspominać te chwile jak
najdłużej. Zwłaszcza wtedy, gdy byłaby z Sosnowskim i to on by ją całował.
Kolejne westchnienia Uli i pocałunki przerwał dzwonek
telefonu Marka.
-To Tomek barman z klubu- wyjaśnił, gdy spojrzał na
wyświetlacz.
-Odbierz- odparła, a później wsłuchiwała się w krótką
rozmowę.
-Tomek powiedział, że Sebastian upił się i kima u niego
na zapleczu. Muszę pojechać po niego, zanim szef Tomka zorientuje się w
sprawie. I przepraszam Ula. Nie
powinienem całować cię.
-Nie powinieneś- odparła, choć wiedziała, że od dobrej
pół godziny sama chciał przytulić się do niego i pogłaskać zmęczoną twarz. —Pójdę
już. Autobus mam za kwadrans.
-Odwiozę cię Ula- wtrącił. —Najpierw pojedziemy po
Sebastiana, zawiozę go do siebie, położę spać i odwiozę. Dużo czasu nam to nie
zajmie, a telepać się autobusem po nocy nie pozwolę ci. Sama mówiłaś, że to
niebezpieczne.
-Niech będzie Marek.
Do Klubu 69 było blisko i dojechali w dziesięć minut.
Wpakowanie Seby w samochód z pomocą Tomka dużo czasu również nie zajęło i po
kolejnych dziesięciu minutach byli na Siennej. Tam było gorzej i Marek musiał
skorzystać z pomocy Uli, aby dowlec Sebastiana z samochodu do windy.
Winda,
choć wydawała się najłatwiejszym etapem w dotarciu na dwunaste piętro, to okazała
się jednak najgorsza, bo ruch do góry spowodował, że część zawartości żołądka
Olszańskiego wylądowała na sukience Uli.
-Pięknie Marek- warknęła głośno. —Sukienkę mi spaprał.
-Zrozum go Ula, przechodzi trudny okres- tłumaczyła
przyjaciela. —Wioletta jest z Arturem, a on zrozumiał, że chciałby z nią być.
On przynajmniej upił się z rozpaczy- pomyślała momentalnie. A ty odpuściłeś
sobie mnie, jak tylko poprosiłam cię o to. Chociaż po tym co zaszło w biurze,
to może nie odpuściłeś?
Po wejściu do mieszkania i zataszczeniu Sebastiana do
sypialni Ula poszła do łazienki zaprać sukienkę, a Marek wziął szmatkę i wiadro
i poszedł umyć podłogę we windzie. Gdy wrócił, poszedł do sypialni, a Ula na
chwilę przystanęła przy drzwiach niezauważona przez niego.
-Z tą wiernością Ulce miałeś całkowitą rację Marek-
usłyszała bełkot kadrowego. —Tak jak z tym że nie poszedłeś ze mną do tego
klubu na podryw. Teraz wyglądałbyś tak jak ja.
Wierności Ulce- myślała. Marek jest mi wierny? Mówią, że pijak prawdę mówi, to może coś w tym jest.
-Mówiłem ci, że picie to nie jest dobra metoda na
rozterki miłosne- usłyszała w odpowiedzi Marka.
Chwilę później schowała się w łazience ponownie, a Marek
pojawił się tam tuż po niej.
-Samego
nie powinieneś zostawiać go Marek- mówiła głośno.
—Sypialnie ci jeszcze zabrudzi tak jak moją sukienkę albo coś zniszczy,
jak będzie chodził po mieszkaniu. Zamówię taksówkę i sama wrócę do
domu.
-Odwiozę cię tak jak obiecałem Ula- wtrącił zdecydowanie.
-Nie musisz. Mówiłam, że mogę taksówką wrócić.
-Szkoda pieniędzy na taksówki- przekonywał. —Nocne i weekendowe kursy są dwa razy droższe. A Sebe przypilnuje mój sąsiad Radek. Obiecał, że będzie za jakieś piętnaście minut. I przepraszam za Sebastiana.
-Nie musisz. Mówiłam, że mogę taksówką wrócić.
-Szkoda pieniędzy na taksówki- przekonywał. —Nocne i weekendowe kursy są dwa razy droższe. A Sebe przypilnuje mój sąsiad Radek. Obiecał, że będzie za jakieś piętnaście minut. I przepraszam za Sebastiana.
-Nie twoja wina- rzekła ugodowo.
-Może do salonu wejdziesz i tam poczekamy na Radka? - zapraszał, pokazując gestem ręki dalszy
ciąg mieszkania. —Tak w toalecie nie
wypada przyjmować gości- argumentował.
-Fakt nie wypada- odparła, idą we wskazanym kierunku.
Mieszkanie Marka było całkiem ładne i oprócz obejrzanej
już łazienki, sypialni i przedpokoju składało się jeszcze z salonu z aneksem
kuchennym.
-Całkiem przytulnie Marek- rzekła, rozglądając się po
pomieszczeniu.
-Mam nadzieję, że kurtuazja to nie jest- zagadnął.
-Nie skąd. Prawda, tylko prawda i sama prawda. I masz tę
zaletę, że do pracy jest blisko.
-Dokładnie. Może przestanę się w końcu spóźniać-
zażartował.
-Przecież nie spóźniasz się do pracy- stwierdziła mimo to
poważnie. —Jesteś nawet przede mną. Spóźnianie było w grafiku twojego starego życiu.
-Do którego nie zamierzam wracać Ula- wtrącił. —Niektórym
trudno w to uwierzyć, ale zmieniłem się i tak już pozostanie. Żałuję, tylko że
tak późno zrozumiałem, że warto zmienić swoje życie. Być może wszystko potoczyłoby się inaczej.
-Lepiej późno niż wcale, jak to mówią- odparła,
wysilając się na optymizm w głosie. —A morze jest głębokie i szerokie.
-Czas też nie cofnę- wymruczał cicho.
Radek w końcu przyszedł, a oni chwile później wyszli i
pojechali w stronę Rysiowa. Przed jej domem pożegnali się tylko i Marek wrócił
do mieszkania i Sebastiana.
Dzień później Ula dzwoniła dwa razy do Marka z pytaniem,
co u Sebastiana, ale zarówno rano, jak i popołudniu kadrowy ciągle spał i dopiero
wieczorem doszedł do siebie.
-Śniło mi się, że byłeś tu z Ulką- rzekł, gdy pił wodę z
tabletką. —Wyzywała na coś okropnie
Marek.
- Bo tu była Seba- odparł. —Pomogła mi nawet wtaszczyć
cię do windy i mieszkania. I na ciebie bluzgała, bo pobrudziłeś jej sukienkę.
-Serio mówisz, bo nic nie pamiętam- mówił podejrzliwie.
-Bardzo serio- oznajmił mu klarownie. —Podłogę we windzie
również zapaprałeś. A Ula dzwoniła i pytała, jak się czujesz.
-Ma dziewczyna serce – rzekł życzliwie. —Zaraz, zaraz Marek, ale Ula powinna teraz
pływać po jeziorze- stwierdził po chwili całkiem sensownie, co zaś oznaczało to że
pamięć mu wraca.
-Powinna, ale Piotr miał jakąś akcję charytatywną, wyjazd
nie wyszedł i wczorajsze całe popołudnie i wieczór spędziliśmy razem. I powiem ci, że było gorąco do czasu, jak nie
zadzwonił Tomek z klubu z wiadomością, że mam cię odebrać z zaplecza.
- Nic nie pamiętam stary- stwierdził żałośnie. — A co to znaczy, że było gorąco? Było coś na rzeczy? – pytał z zainteresowaniem.
-Jeśli pytasz czy kochałem się z nią to nie, bo nie był na to czas ani
miejsce. Całowaliśmy się tylko i mam
nadzieję, że zapamięta sobie te chwile na długo i przypomni, jakby chciał całował ją Sosnowski.
-To tak sobie to wykombinowałeś- mówił, potakując głową.
—Bardzo mądrze Marek. A swoją drogą to doktorek był taki pewny, że Ulka zawinie
z nim do przystani, a okazało się, że odpłynęła w twoich ramionach.
-Dokładnie Seba- odparł z zadowoleniem.
Ula tymczasem całą niedzielę spędziła z rodziną w
Rysiowie. Miała też sporo czasu na analizę wczorajszego dnia i na porównania
Marka i Piotra.
Część 2
W poniedziałek rano do pracy Ula szła z mocnym postanowieniem trzymania Marka na dystans. W planach miała również, trzymać się z dala od niego tak długo, jak się da. Los inaczej jednak zadecydował i spotkała Marka w towarzystwie Seby przed wejściem do firmy.
-Cześć
Ula- rzekli niemal jednocześnie.
-Cześć- odparła im. —Wyglądasz znacznie lepiej Seba.
-Dzięki
Ula. I przepraszam cię za sukienkę- dodał. —Marek powiedział mi, że
zabrudziłem. Jeśli trzeba, to odkupię.
-Nie
trzeba. Plama mi zeszła.
- Marek
mówił jeszcze, że pomogłaś zataszczyć mnie z samochodu do windy. Jeszcze raz
dziękuję Ula.
-Nie
ma za co. A ty Marek masz już zrobiony ten plan na program telewizyjny? –
zapytała oficjalnie.
-Zaraz
dokończę i za jakąś godzinę podrzucę ci.
-Świetnie.
Jeszcze dzisiaj będziemy mogli umówić się z dziennikarzami. A co z
panią z prasy?
-Możemy
jechać choćby zaraz Ula. Tylko trzeba uprzedzić ją o wizycie.
-Ty wy
sobie tu pracujcie, a ja sobie pójdę- wtrącił Olszański, gdy Ula dzwoniła.
Spotkanie z panią Kowalik oznaczało godzinę w towarzystwie Uli. I choć było to wyjście służbowe to Marek i tak był zadowolony. Lepsze to niż nic- myślał.
Ula tymczasem miała zgoła inne odczucia, bo chciała unikać sam na sam z Markiem. Po odjechaniu z parkingu od razu więc ustawiła rozmowę na służbową.
-Postanowiłam przejrzeć listę płac Marek- oznajmiła mu nieoczekiwanie.
-Chcesz po pensjach polecieć? Ludzie ci tego nie wybaczą.
- Tego nie powiedziałam. Chcę sprawdzić, czy jest adekwatna do obowiązków, stażu pracy, wykształcenia. Niektórzy mogą dostać podwyżki.
-Odważnie- stwierdził z respektem. —Ale uważaj na Aleks może tego nie zaakceptować-dodał z przestrogą.
-To pójdę do twojego ojca. I nie tak od razu. Tobie pensja również się należy.
-Ula z głodu nie przymieram- wtrącił.
-Ale cały czas pracujesz.
-Na przyszłość własnej firmy.
- To przyjmij to jako próbę i sprawdzenie się czy dasz wyżyć za jakieś trzy tysiące na miesiąc.
-Wyzwanie przyjęte- odparł z uśmiechem.
- A
ty, dlaczego jesteś taka zmartwiona, zamyślona, smutna? - zapytała.
-Artur
zaproponował mi wspólne zamieszkanie- odparła smętnie.
-No i?
Przecież tego chciałaś.
-Ulka,
ale to oznacza, że będziemy spać razem, a ja nic nie czuję, jak mnie całuje.
Żadnych motylków, robaczków, owadów, wiatru.
Kompletna cisza a przy Sebastianie to miałam burzę piaskową w całym
brzuchu.
-I
prędzej tego nie wiedziałaś? - dziwiła się.
-Wiedziałam.
Po prostu ja z Arturem umawiałam się na złość Cebulkowi za umawianie się z tym
Zającem. Myślałam jeszcze, że z czasem zmieni się to i poczuję, chociaż mały
zefirek. Teraz wiem, że uczuć nie da się oszukać.
-To
coś ci powiem. W ostatnią sobotę Sebastian upił się sztok z tęsknoty za tobą i
całą niedzielę leczył kaca u Marka. Z Andżelą nic go nie łączy.
-Naprawdę?
- pytała z ożywieniem.
-Bardzo
naprawdę. Razem z Markiem przywoziłam go z kluby i słyszałam, jak mówił, że
upił się z tęsknoty za tobą.
-Kochany
Cebulek. Upił się z miłości. Muszę pójść do niego i porozmawiać. Zanim nie
odmieni mu się albo nie pojawi się inna Zającówna.
-Dokładnie
tak. Szczera rozmowa Wiola.
Jeszcze
tego samego dnia Wiola z inicjatywy Uli zakończyła swój związek z Arturem.
Chwilę
po wyjściu Wioletty przyszedł Piotr Sosnowski. Chciał jeszcze raz przeprosić za
nieudany wyjazd i zaprosić na szybką kawę.
Uczuć
nie da się oszukać-
pomyślała, gdy muskał jej usta na powitanie. Kompletny
brak reakcji, a jak Marek całował w sobotę to, to miałam motylki i robaczki.
-Miło cię widzieć- rzekł również.
-A jak twoja akcja charytatywna? -zapytała,
mając na myśli jego wyjazd na prowincję w ramach białej soboty i niedzieli.
-
Udana. Zdiagnozowałem kilka przypadków chorób serca.
Tylko szkoda, że naszym kosztem i z wyjazdu na żagle nic nie wyszło.
-Zdrowie
najważniejsze Piotr. Tak samo nasze, jak i innych.
-To może
mógłbym zaprosić cię teraz w ramach rekompensaty na szybką kawę.
-Małą
chwilę jeszcze mam.
Przyjście
Sosnowskiego i wspólne ich wyjście Markowi nie umknęło. Tak jak i powrót oraz
to, że na pożegnanie cmoknął Ulę w policzek. Przyszedł właśnie z papierami i był
świadkiem czułego pożegnania.
Nie
przejmował się tym, bo wiedział, że kolejne dni będą mieli wypełnione pracą i
to z nim będzie spędzała czas. Nie zamierzał również naciskać na Ulę i liczył,
że pocałunki z soboty ciągle są w jej głowie.
Tak
jak przypuszczał przez wtorek, środę i czwartek miał Ulę prawie tylko dla
siebie. Robił jako jej posłaniec, kierowca, sekretarka, doradca i asystent.
Zostawiali również razem do późna w pracy.
Ula jednak dalej trzymała go na dystans i
znowu traktowała jak przyjaciela. Tym jednak nie martwił się, bo czuł, że mimo
to jest inaczej. W swoich domysłach nie mylił się, bo Ula dokładnie wiedziała, że to przy Marku drży jej serce a nie przy Piotrze i to z Markiem czuje się lepiej. Miał jednak wadę, bo jako facetowi nie można było mu ufać a Piotrowi tak. Dlatego też ciągła związek z Piotrem i umawiała się z nim, łudząc się, że z czasem coś się zmieni.
-
Znowu wychodzą razem- rzekł mu Sebastian, gdy we czwartek dojrzeli ich na
korytarzu. —Nie martwisz się tym.
-Nie- odparł
zdecydowanie. —Gdy rozmawiamy, to unika
mojego wzroku, jakby bała się spojrzeć. A rozmawiając z nim, to patrzy w oczy. Nie
peszy się, nie denerwuje, nie uśmiecha. Kobiety, gdy coś czują, to się peszą.
-Może
i masz rację- orzekł Olszański.
-Bo
mam- odparł pewnie. —Są jeszcze te jej koleżanki. Ciągle wychwalają doktorka i mieszają w głowie i uczuciach. Gdyby nie one to już dawno wróciłaby do mnie.
Piątkowe
wyjście na kosza Marka i Seby dobrze nie skończyło się, bo Ula dosztukowała im
Piotra. Gdy zaś przyszła na boisko zobaczyć,
jak grają to Marek i Piotr mieli ślady pobicia.
-Co
się stało? – zapytała, patrząc to na Piotra, to na Marka. —Pobiliście się obaj.
-Sensu
zaprzeczać nie ma- odparł Marek za siebie i Sosnowskiego.
-Jesteście
gorzej niż dzieci- zezłościła się na nich. —Trzeba opatrzyć te rany- dodała
również.
-Będzie
lepiej, jak osobno wrócimy- wtrącił Marek. —Pójdę z Sebastianem.
-To o
co wam poszło? O mnie? – pytała Ula Piotra, gdy Marek i Sebastian odeszli
kawałek.
-Poniekąd.
Ula oni cały czas opowiadali o tym, jak
dobrze bawili się przez weekend w klubie. Później, gdy upomniałem ich za te
rozmowy, to z zemsty Marek rzucił się na mnie z piłką- mówił, idąc z Ulą w stronę firmy.
Nieprawda
Piotr. Cały sobotni wieczór spędziliśmy razem, w niedzielę był z Sebą w domu, a
w piątek według słów ochroniarza również był we firmie do północy. Może z tym
pobiciem też jest inaczej. Na razie zachowam to dla siebie i wszystko dokładnie sprawdzę.
-A mi
powiedział, że pracował przez dwa dni- odparła dość sugestywnie.
-Skoro
obiecał, to powiedział- stwierdził z zadowoleniem, że kolejne kłamstwo udało mu się
jej wcisnąć. —I wiesz przynajmniej, że kłamał.
-Nie
po raz pierwszy- dodała cicho.
Po
odprowadzeniu go do swojego gabinetu i opatrzeniu rany apteczką, poszła po lód
do socjalnego. Tam zaś zastała Marka.
Tak jak ona przyszedł po lód.
-Zadowolony
jesteś? – zapytała od drzwi.
-Nie,
bo nie chciałem, żeby tak to się skończyło i to nie ja miałem okazję pierwszy
się wytłumaczyć.
-To
może opowiesz mi swoją wersję?
-Teraz
nie ma to znaczenia Ula. Moje słowo przeciw jego. Komu uwierzysz? Mogę jedynie powiedzieć, że
mi głupio i że mam kolejny minus u ciebie.
-Sam
sobie je stawiasz- odparła, odchodząc.
Może w tym Piotr
mówi prawdę i Marek, naprawdę pierwszy zaczepiał Piotra- myślała, wracając z kostkami lodu do
swojego gabinetu.
Po
powrocie do biura postanowiła podejść Piotra.
-Spotkałam
Marka i rozmawiałam z nim- zagadnęła. —Wszystkiemu zaprzecza i twierdzi, że ty jesteś winny. Podobno prowokowałeś go i dlatego nie żałuje tego, co się stało- mówiła, nie wiedząc jeszcze, że jest to prawda.
-Było, to do przewidzenia Ula, że tak będzie twierdził. On nie ma żadnych uczuć i kłamie w żywe oczy. Jest jak bandzior. Nie panuje nad sobą i nie wiem,
co w nim widziałaś- oczerniał Marka, ale z mniejszą pewnością niż chwilę prędzej.
-Teraz
tak samo zastanawiam się, co- odparła zastanawiając się dlaczego Piotr oczernia Marka a Marek , Piotra już nie.
Gdy
Sosnowski wyszedł, poszła do Seby. Pomimo tego, że był przyjacielem Marka, to chciała usłyszeć i jego wersję wydarzeń.
-Możesz
powiedzieć, co się tak naprawdę stało? O czym Marek rozmawiał z Piotrem.
-Nie
wiem Ula. To znaczy w drodze na boisko to o samochodach rozmawialiśmy. Później gdy zaczęliśmy grę to moja mama zadzwoniła, to odszedłem i stałem tyłem do nich. Marek opowiadał
mi tylko, że Piotr powiedział mu, że teraz może tylko ci kawę podawać. Później podobno dwa razy rzucił w niego ostro
piłką. Tak jakby zaczepiał Marka.
-To, dlaczego
Marek nie powiedział mi tego. Spotkałam go w socjalnym, gdy był po lód.
-Może,
dlatego że tylko winny się tłumaczy. Zresztą doktorek na pewno powiedział swoją
wersję a Markowi i tak byś nie uwierzyła.
-Chyba
nie- rzekła, zdając sobie sprawę, że pewnie by tak było.
-Nie
wiem komu wierzyć- mówiła, po ty jak opowiedziała o bójce. —Piotr powiedział, że
Marek z Sebastianem opowiadali o weekendzie spędzonym w klubie na zabawie z
panienkami, a przecież Marek ma stuprocentowe alibi i według słów Sebastiana rozmawiali o samochodach. Powiedział jeszcze, że to
Marek zaczął, a gdy rozmawiałam z nim, nie bronił się w żaden sposób.
-Ale i
nie potwierdził- wtrącił.
-Nie,
ale w przeszłości okłamywał mnie i robił świństwa. Może posunął się i do bójki.
-Czas
chyba Ula, żebyś miała więcej faktów na temat Marka i nie oceniała go tak
pochopnie- rzekł wstając z kanapy. —Muszę na chwilę do domu wrócić.
Pięć
minut później wrócił z listem, który Marek zostawił jej przed wyjazdem na
Mazury, a Ula w końcu poznała jego treść. Po lekturze była jednak w jeszcze większych
rozterkach.
Na jej
szczęście przez sobotę i niedzielę nie musiała oglądać ani Piotra, ani Marka.
Sosnowski w sobotę miał dyżur, a w niedzielę Cieplakowie wyjeżdżali, to
spotkanie odwołała. Marek tymczasem zastanawia się jak może wybielić się w
oczach Uli.
W
poniedziałek rano przed pracą Ula pojechała do zarządcy boiska, aby obejrzeć
monitoring. Słowa Seby, rozmowa z Maćkiem i kłamstwa Piotra spokoju jej nie
dawały.
-Chcę
wiedzieć, kto pobił mojego chłopaka- skłamała miłemu ochroniarzowi. — Może ma
wrogów. To było w piątek tak około czternastej.
-Jak
nic ten chłopak zaczepiał pani chłopak- rzekł chwilę później mężczyzna, pokazując na
Piotra rzucającego w Marka piłką dwa razy z rzędu, a po trzecim razie oboje
sięgnęli siebie.
-Dlaczego
pan myśli, że to jest mój chłopak? – zapytała ze zdziwieniem. —Może to ten
drugi.
-Żona
kupuje kolorowe pisma i widziałem was razem- odparł.
Wiola
w tym czasie szła do Cebulka. Zatrzymała ją jednak rozmowa Piotra i Aleksa.
Całości nie słyszała, ale to co usłyszała, dało do myślenia.
Sosnowski
bowiem chcąc, kuć żelazo puki gorące, przyszedł niezapowiedziany do firmy, ale
w holu czekała go niespodzianka. Obok zdjęć rodziny Dobrzańskich, Febo i
Pshemka widniało zdjęcie Uli i Marka znad Wisły. Oglądał je z miną złości i wrogości.
Takiego zastał go Aleks.
-Piękna
para- rzekł, przystając obok. —Aleks
Febo- dodał.
-
Piotr Sosnowski.
-Chłopak
pani prezes- rzekł ironicznie.
-Powiedzmy.
Tylko on wchodzi mi w paradę. Zawsze nam przeszkadza. Myśli, że jak będzie
między nami, odciągał Ulę ode mnie tłumacząc się pracą, to coś wskóra- mówił z nieukrywaną wrogością.
—Uważa się za pana świata.
-Rozumiem
cię. Moja siostra do dzisiaj cierpi po tym, jak odwołał ślub.
-Najchętniej
wysłałbym go na koniec świata albo w inne diabły- dodał Sosnowski.
-To
tak jak ja. Chciałbym pozbyć się go z firmy. Najlepiej razem z panią prezes.
Mam rachunki do wyrównania z Markiem nie tylko za siostrę, ale i swoje
prywatne. I nie powiem, że teraz gdy cierpi i widzi was razem, to sprawia mi to ogromną przyjemność.
-Skoro
mamy wspólnego wroga to może warto zjednoczyć siły i pozbyć się go z firmy i
życia Uli - rzekł nieoczekiwanie Piotr. —Może spróbujemy udowodnić, że
działają na niekorzyść firmy.
-Nie powiem,
byłoby to rozkoszą dla mnie- odparł Febo w chwili, gdy Wioletta dochodziła do
zakrętu korytarza. —Mam nawet już mały plan na kompromitację ich i pozbycie się z firmy– dodał, mając na myśli plagiat
związany z kolekcją.
-Nie
mniejszą rozkoszą będzie to dla mnie- dorzucił Piotr.
-To
mamy wspólnego non grata panie Piotrze- odparł Febo, podając rękę. —Mareczka Dobrzańskiego.
-Dokładnie-
odparł Sosnowski.
Chwilę
później inną drogą Wiola pomknęła do kadr.
-Co to
znaczy non grat Cebulku? -zapytała od drzwi.
-Chyba
non grata. Inaczej mówiąc wroga, niechętnie widzianego. A dlaczego pytasz?
-To
znaczy źle- ni spytała, ni stwierdziła. —Słyszałam właśnie na korytarzu
przypadkiem rozmowę Aleksa i Piotra i Aleks tak właśnie powiedział. To mamy
wspólnego non grata panie Piotrze, Mareczka, a ten powiedział, że tak.
-To niedobrze
Wioluś. Zazdrosny Piotr i chcący zemsty Aleks dobrze nie wróży.
-Nie wróży
i musimy coś z tym zrobić. Ulka tylko może nam nie uwierzyć, że Piotr wszedł w
układ z Aleksem. Musimy wymyślić dobry plan Cebulku.
No to zaczyna się robić niebezpiecznie dla Marka. Oby tylko Sebastian z Violką byli wstanie temu zaradzić.
OdpowiedzUsuńUlka powinna pogonić doktorka gdzie pieprz rośnie i wrócić do Marka. Na co ona czeka? Przyłapała tego faceta na kłamstwie. Oby plan tych dwóch szui się nie powiódł.
Pozdrawiam gorąco
Julita
Czy plan Wioli może się udać? Chyba tylko z przypadku. Doktorkowi za dwa kłamstwa oberwie się, ale co innego będzie powodem do wysłania go w diabły.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Musiałam wrócić do części pierwszej, bo nie bardzo mogłam sobie przypomnieć jak to się zaczęło. W tej mini Sosnowski wyrasta na zwykłego, kłamliwego śmiecia i w dodatku wchodzi jeszcze w konszachty z Febo. Już zaczynam się bać, co z tego wyniknie dla Marka. Ula po obejrzeniu monitoringu chyba wreszcie uwierzyła, że to doktorek łże jak pies i dyskredytuje Marka w jej oczach. Dobrze, że przynajmniej Maciek okazał się obiektywny i oddając jej list Marka niejako otworzył jej oczy. Pytanie tylko, co Ula zrobi z tą wiedzą, czy nadal będzie spotykać się z Sosnowskim? Na jej miejscu pogoniłabym go na cztery wiatry.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Szczerze ja również przeczytałam, aby jakiś mniejszych faktów nie pominąć. Te najważniejsze fakty pamiętałam.Ze spółki Febo- Sosna dużo nie wyjdzie. I nie tylko ci dwaj będą mieli w tym współudział. Zdradzę tylko, że dni triumfu Piotra są policzone.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Także musiałam wrócić do pierwszej części. Jak fajnie że Ulka nie uwierzyła do końca Piotrowi w sprawie tej bójki. Dobrze że pojechała sprawdzić jak to naprawdę było.Uu Aleks dogaduje się z Piotrem. Szkoda że Viola nie usłyszała całej rozmowy. Ale Ulka pewnie nie uwierzy im od razu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Może i szkoda, ale najważniejsze, że Wiola coś tam wywnioskowała i poszła z tym do Sebastiana. Teraz muszą dobrze to rozegrać, aby mieć dowody na Aleksa i Piotra.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Ula coraz częściej ma okazję zauważyć, że słowa Piotra są nie zgodne z prawdą (Marek był z nią a nie w klubie) Co świadczy o tym że on również kłamie i nie jest taki dobry za jakiego chce uchodzić. Marek w całej tej sytuacji przyjął bardzo dobrą taktykę, jest obok ale nie narzuca się Uli. Teraz mam tylko nadzieję, że Sebastian i Viola uratują Marka, kolekcję i Ulę od związku z doktorkiem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ula ma dowód nie tylko na ten jeden sobotni wieczór, ale i na piątek i niedzielę. To zaś, że kłamie wyjdzie w kolejnej część. Choć dalej będzie brnął w kłamstwo. Marek jest tutaj jak w serialu i nic nie mówi o bójce.
UsuńOczywiście, że uratują w tajemniczą piątkę.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Piotr chce uchodzić u Uli za dobrego,szczerego faceta lepszego od Marka. Klucie z Febo niczego dobrego nie przyniesie ,a Marek może mieć poważne problemy i źle się dla niego skończyć. czy Ula da Markowi drugą szansę? Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńOczywiście, że da Markowi i szansę i swoje serce. Wszystko potoczy się w miarę szybko i obędzie się bez rozlewu krwi( czytaj wypadku). A swoją drogą to żałuję, że sprawa bójki w serialu i to kto zaczął nie wyjaśniła się.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.