Z
Markiem i Pshemko chętnie spotkałabym się jeszcze- myślał Ula, gdy pożegnała się z nimi i
szła do zaparkowanej limuzyny, która miała odwieźć ją do domu, po nagraniu programu Damy i wieśniaczki. Paulina to jednak inna bajka. Nic jej nie
zrobiłam, a zachowywała się, jakbym rodzinę jej wybiła. A życie damy takie słodkie
nie jest. Ciągła walka o pozycję i pieniądze.
W samej
już limuzynie na dalsze rozmyślania czasu nie miała, bo czekała tam na nią
niespodzianka w postaci ojca i Beatki i przez kolejne dwie i półgodziny, które
dzieliły ją od Rysiowa, opowiadała im o ostatnich trzech dniach. (Ula mieszka przy wschodniej granicy)
W
czasie, gdy ona wracała do swojego domu, w mieszkaniu na Siennej Paulina robiła
awanturę Markowi. Głównym powodem zaś było to, że Marek oczarował się jej nowym
wyglądem, a później nie spuszczał z niej oka. Poza tym razem z Pshemkiem nie
mogli nachwalić się jej inteligencji, życzliwości i kreatywności.
-O
czym rozmawiałeś z wieśniaczką przed jej odjazdem?! -zapytała opryskliwie.
—Umówiłeś się z nią?
-Po
pierwsze nie z wieśniaczką, tylko Ulą, a po drugie jak zwykle przesadzasz.
Paula twoja zazdrość zawsze była chorobliwa, ale teraz masz obsesję na tym punkcie.
Jesteś zazdrosna o zwykłą znajomą, która mieszka daleko stąd. I zapewniam cię,
nie mam kochanki w każdej kobiecie, na którą spojrzę.
-Widziałam,
jak patrzyłeś na nią- wtrąciła ostro. —Na mnie nigdy tak nie patrzysz.
To
może zaczniesz być tak jak ona? Zawsze uśmiechnięta.
-Widziałaś,
to co chciałaś zobaczyć- odparł w zamian. —Paula naprawdę nie ma o co się
kłócić- dodał, bo mina Febo mówiła, że ciągle jest zła. —Zajmij się na powrót
przyjęciem zaręczynowym- zasugerował, choć miało mieć miejsce dopiero za cztery miesiące, to już planowane było z
rozmachem niczym ślub królewski.
-Właśnie
Marek. Trzeba zamówić specjalne serwetki do ust. Takie z naszymi inicjałami i
napisem zaręczyny- odparła już mniej obrażona. — Wyczytałam, że były takie na
zaręczynach u Kelly i Brandona.
Pomimo
tego, że Paulina przez kolejne dni zajmowała
się organizacją przyjęcia, to nie przeszkadzało, aby i Marek ciągle był pod uważną
obserwacją jej i Wioletty. I choć po latach takiego życia przyzwyczaił się do
ich szpiegowania, to było denerwujące. Miał też swoje sposoby na radzenie sobie
z nimi, czyli wszystko, co ważne trzymać w sejfie i dzwonić, gdy go nie słyszą.
Dla zmylenia tropu zostawiał raz po raz coś nieistotnego na wierzchu. W kolejnych dniach Ula powoli schodziła z
pierwszego planu zainteresowania Pauliny, bo do Polski wróciła Klaudia. Modelka
i jedna z kochanek Marka. On zaś nie przejmując się, że znowu zaczną się
wzmożone szpiegowania i kłótnie, próbował całą uwagę skupić na zbliżającym się
pokazie.
Ula tymczasem
wróciła do swojej codzienności sprzed programu. Pomagała w zajeździe,
prowadziła swoją małą firmę i zajmowała się domem oraz ogródkiem. Z programu
zaś wywiozła nowy wygląd, szkła kontaktowe, kuferek kosmetyków od Julii,
sukienkę od Pshemka i więcej śmiałości. Zastosowała się też do rad Julii i
więcej czasu poświęcała sobie oraz nauczyła brata większego utrzymywania
porządku w swoim pokoju. Nowe znajomości również były podtrzymane, bo zarówno
Marek, jak i Julia zadzwonili do niej. Marek nawet szybko, bo pięć dni po jej
wyjeździe. Miał już zdjęcia z jej pobytu
we F&D i chciał zapytać o e-maila. Jeszcze tego samego dostała kilka fotek.
Kolejny
telefon od niego miała po tygodniu, a związany był ze zbliżającym się pokazem i
cateringiem. Marek postanowił bowiem zaryzykować i zamówić coś swojskiego na
bankiet, a Ula miała dać mu jakieś wskazówki. Miesiąc później zadzwonił do niej
po raz trzeci z informacją, że za dwa dni jedzie do Grodna i zapytaniem, czy
może podjechać do niej, bo ma sprawę służbową, ale nie na telefon.
Marek
tak jak zapowiadał, pojawił się w Rysiowie dwa dni później w południe. Ula
akurat nakrywała do obiadu, to został zaproszony. Obiad z rodziną Uli mijał
bardzo miło a przygotowane przez nią żeberka, surówka i kluski śląskie
smakowały. Zabawianiem i rozmową zajęła się zaś głównie Beatka, dając raz po
raz powiedzieć coś ojcu i bratu.
Ula natomiast
o interesujące ją sprawy mogła dowiedzieć się po obiedzie, gdy z kawą i ciastem
poszli do jej pokoju.
- A
jak poszło wam na letnim pokazie? -zapytała, nawiązując do pokazu sprzed tygodnia.
-Dobrze
Ula. Kolejny sukces spłynął na konto Przemka. A z tym cateringiem miałaś rację.
Z Febo długo nie mogliśmy dojść do porozumienia, to koniec końcem zamówiliśmy
dwa. To znaczy Paula swoje dania bardziej wykwintne a ja prostsze zaproponowane
przez ciebie. I było tak, jak mówiłaś. Z mojego cateringu prawie nic nie
zostało a z jej kawioru i krewetek całe stosy.
-Cieszę,
że pomogłam. I
utarłam nosa Paulinie-
pomyślała. —To, co masz tak pilnego do mnie i nie na telefon?- zapytała zmieniając temat. —Jakieś sprawy
finansowe.
-Dokładnie
Ula. Mówiłaś, że prowadzisz małą księgowość, to miałbym coś do ciebie. Nie podobają mi się Aleksa wyliczenia za
ostatnią kolekcję i chciałbym go sprawdzić. Mam w laptopie wszystkie potrzebne
dokumenty to rozeznałbym cię w temacie.
-Tylko
że może zająć nam to wiele godzin, a przecież jedziesz dalej- stwierdziła racjonalnie.
-Spokojnie
Ula- wtrącił. —W Grodnie mam być dopiero
jutro, to do wieczora możemy posiedzieć nad tym. Specjalnie powiedziałem, że
dzisiaj jadę, aby móc tu przyjechać.
Przez
kolejne pięć godzin z przerwą na podwieczorek i rozprostowanie kości, Marek
wprowadzał Ulę w dokumentację. To zaś
szło im sprawnie, bo Ula była pojętna i było widać, że zna się na ekonomii.
-To, ile
by ci to zajęło- zapytał, gdy kończyli pracę i z przekonaniem, że usłyszy
przynajmniej tydzień.
-Na
jutro nie mam nic zaplanowane, to posiedzę nad tym i spróbuję wszystko
sprawdzić na pojutrze- odparła ku jego zaskoczeniu. —Zwłaszcza że mam spore
rozeznanie.
-Ula, jeśli
uda ci się to będziesz niesamowita- odparł z poważaniem.
Gościnność
Cieplaków na samym obiedzie i podwieczorku nie skończyła się, bo został i na
kolacji, a później pojechał do hotelu w Białystoku.
Dwa dni
później tak jak było umówione wstąpił po papiery.
-Miałeś
rację Marek. Aleks ewidentnie zawyżał wydatki na pokaz. Głównie na dostawcach
materiałów i szwalniach.
Natrafiłam gdzieś tam, że twój ojciec robił przetarg na szwalnie, a
Aleks wybrał spółkę polsko- włoską. Nie chcę oskarżać go, ale może dostał dywidendę za przeforsowanie kogoś albo firmy.
-Możliwe
Ula. To miał być pierwszy pokaz, odkąd tato przestał być prezesem i podzielił
nam obowiązki. On zajął się między innymi szwalniami.
-I
wybrał drogą w porównaniu z poprzednimi latami- stwierdziła klarownie.
-To,
co radzisz Ula? - pytał, przyglądając
się papierom.
-Zawsze
możesz powiedzieć mu o tym. Albo po prostu przy następnym pokazie weź to pod
uwagę i sprawdzaj, kogo wybiera Aleks. Do mnie z wątpliwościami również możesz
dzwonić.
-A nie
myślałaś, aby zająć się czymś poważniejszym Ula. Z takimi zdolnościami
marnujesz się tutaj. Sam chętnie zatrudniłbym cię u mnie na stałe. Jako moją
asystentkę. Asystentkę i sekretarkę, bo Wioletta nawet do parzenia kawy się nie
nadaje. I mówię bardzo serio.
-Mam
tu rodzinę i nie chciałabym zostawiać ich na długo.
-Ula wszystko
jest do pogodzenia- argumentował. —Mogłabyś przyjeżdżać do domu na weekendy, a w
poniedziałek przychodzić do pracy spóźniona. Koszty podróży pokrywałaby oczywiście firma.
Tak jak twoje mieszkanie. Pensje powiedzmy, że ustaliłbym ci na trzy tysiące. Mogłabyś
rozwijać się również.
-Kusząca
propozycja - odparła głównie ze względu na pensję. —Musiałabym jednak na
spokojnie pomyśleć.
-To
zrozumiałe- odparł momentalnie. —Gdybyś jednak nie zgodziła się, to ja z góry
zgadzam się na twoją propozycję współpracy.
Trzy
dni później Ula zadzwoniła z wiadomością, że się zgadza przyjąć jego ofertę pracy i przyjechać do Warszawy we środę.
O
decyzji Uli powiadomił i Paulinę. Ta zaś
najpierw była zła, ale później pomyślała, że może to dobrze, bo nad tymi
panienka na miejscu miała kontrolę a na wyjeździe już nie. Marek bowiem już
prędzej powiedział jej o nieuczciwych interesach brata i chęci współpracy z
Ulą, choćby było to na odległość.
Trzy
dni później w sobotni wieczór został wyemitowany odcinek programu Damy i wieśniaczki z Ulą i Julią w rolach głównych. Wtedy też
mogła dojrzeć reakcję Marka i Pauliny na jej zmieniony widok.
Paulina
chyba chciałaby, abym była zapyziała, zahukana i brzydka- myślała na widok jej skwaszonej miny. Marek jednak to co innego.
Wypowiedź lektora również była sugestywna.
Wieśniaczka po metamorfozie wygląda jak prawdziwa dama. I bez
wątpienia oczarowała wszystkich. No
prawie wszystkich, bo przyjaciółka damy minę ma nietęgą. Czyżby ciągle była zła
za zajście w pracowni mistrza?
W środę
Ula pojawiła się we F&D, aby podpisać umowę. Tuż po wyjściu z windy natomiast
wpadła na Paulinę.
-Cześć
-rzekła nieśmiało Ula, bo w czasie programu były na ty, ale nie wiedziała, czy
coś się nie zmieniło.
-Cześć-
odparła Febo mimo niechęci do Uli. —Marek czeka na ciebie. Jest właśnie u
Sebastiana naszego kadrowego. Zaprowadzę cię- zaoferowała nieoczekiwanie.
Do
kadr było blisko, bo na tym samym piętrze to chwilę później zapukała do drzwi i
przywitała się z Markiem i Sebastianem.
-Wszystko
to, co mówiłem masz zagwarantowane- mówił Marek po tych uprzejmościach. — Tylko
z twoim mieszkaniem może się coś zmienić.
Jeśli ci by to nie przeszkadzało, to mogłabyś zamieszkać z Alą. Ala to nasza
kadrowa i szuka kogoś na pokój.
-Nie
ma sprawy Marek. Może być ta Ala- odparła.
Paulina
tymczasem po odprowadzeniu Uli pod drzwi kadr poszła do Wioletty i korzystając,
że nie ma tam Marka, to dała jej instrukcje.
-Przyjechała
Ula i masz pilnować tej wieśniaczki- mówiła rozkazującym tonem. —Zaczyna
pracę od poniedziałku.
-Paulinko
kochana ona nie kichnie, żebym o tym nie wiedziała- zapewniała.
-Tylko
nie zawiedź mnie- odparła, odchodząc. —Marek chciał cię zwolnić, ale
przekonałam go do zmiany decyzji- skłamała na koniec.
Ta
wieśniaczka pożałuje, że zadarła z Aleksem i ze mną- myślała. Ośmieszyli
mnie w programie. Wyszłam na jakąś zazdrosną, niepanującą nad emocjami paniusię.
W
poniedziałek tuż po dziesiątej Ula z walizką pojawiła się w pracy, rozpoczynając
tym samym nowy rozdział życia. W to, że z Markiem będzie pracowało się jej dobrze
wiedziała, ale obawiała się jak to będzie z innymi. Jej obawy szybko rozwiały
się, bo prawie cała ekipa była jej bardzo przychylna i miła. Znalazła nawet
koleżanki w osobach Ali, u której mieszkała oraz Izy krawcowej, którą to miała
okazje poznać w czasie programu oraz bufetowej Eli. To od nich dowiadywała się
o wszystkich plotkach firmowych. Tych starych i najnowszych. O braku uczucia miłości pomiędzy szefem i Pauliną również się dowiedziała. Tak jak, że jest to związek bardziej
zaaranżowany przez Dobrzańskich i nieżyjących już rodziców rodzeństwa Febo niż
ich samych. Zdrady Marka to był kolejny temat do rozmowy, choć o tym mogła
poczytać w Internecie albo gazetach. Kolejną
osobą, z którą miała dobry kontakt była Julia. Sławińska nie traktowała ją z
góry jak Paulina i zawsze mogły porozmawiać nie tylko służbowo, ale i
prywatnie. Wioletta i praca z nią taka zła też nie była.
Sama Kubasińska czuła podobnie, bo Ula nigdy jej nie ośmieszała ani nie poniżała.
Czuła nawet, że mogłaby zaprzyjaźnić się z Ulą, ale za wstawienie się za nią miała
dług wdzięczności wobec Pauliny. Po pięciu dniach pracy Ula do domu wracała
zadowolona.
Nowy
tydzień pracy dla Uli rozpoczął się nieoczekiwaną propozycją ze strony Marka. We
wtorek miał bowiem ważny bankiet, na którym nie wypadało pojawić się samemu i w
poniedziałkowe popołudnie poprosił ją o przysługę.
- Wiem, że takie prawie prywatne wyjścia nie są w zakresie twoich obowiązków,
ale ty nadajesz się najlepiej Ula- mówił prosząco.
-A
Paulina? Dlaczego nie chce iść?
-Sama
zrezygnowała, bo ma umówione spotkanie z florystką- zaczął dłuższe tłumaczenie.
—Nasze zaręczyny to teraz jej priorytet i nic nie jest w stanie tego
zmienić. W ostatnich tygodniach ciągle
przegląda kolorowe gazety i Internet i czytał o ślubach czy zaręczynach
celebrytów. Później notuje i przekłada na nas.
-
Słyszałam Marek- rzekła jakby ze współczuciem. —Wiola mówiła mi, że ostatnio
zamawiała serwetki do ust z pozłacanymi inicjałami z Francji.
-Wiem,
że to nierozsądne, ale Pauli do rozsądku nie przemówisz- odparł, wyczuwając jej
myśli, ale też bez urazy.
-To
uważaj, bo okaże się, że zaręczyny będą kosztować tyle, co wesele. Moja kuzynka ma tego samego dnia ślub i liczy,
że wszystko będzie kosztować ze trzydzieści pięć tysiaków.
-U nas za samo jedzenie wychodzi pięćdziesiąt tysięcy- oznajmił jej mrucząc z niezadowoleniem.
-To,
ile zamierzacie mieć osób? – pytała, próbując przeliczyć w głowie, ile byłoby
to na osobę.
-Na
razie jest ze trzysta, a do zaręczyn zostały trzy miesiące, to pewnie trochę
osób dojdzie.
Zastaw
się, a postaw się- pomyślała. Wróć Ula. Na biednych nie trafiło.
-Skoro twoja kuzynka ma ślub, to znaczy, że
ciebie nie będzie? -zapytał tymczasem Marek z żalem.
-Na to
wygląda- odparła przepraszająco. —Wiem,
że sporo pomagam ci i radzę, ale spokojnie dasz radę zaręczyć się beze mnie- dodała, wyczuwając jego nastrój.
Dzień
później popołudniem po wizycie u fryzjera, kosmetyczki i po wyborze kreacji
przez mistrza Ula była gotowa na wyjście, a w czerwonej dopasowanej sukience
wyglądała olśniewająco. Nawet Paulina, choć tylko w myślach, musiała przyznała,
że wyglądała pięknie. Pomimo tego nie zrezygnowała ze swoich planów i wysłała
narzeczonego na przyjęcie z nadzieję, że na salonach Ula nie poradzi sobie i
mała jej kompromitacja będzie jej słodką zemstą.
Marek
w swoim garniturze również wyglądał bardzo elegancko i razem z Ulą śmiało mogliby
walczyć o najlepiej ubraną parę na przyjęciu, jeśli takowy konkurs miałby
miejsce.
We
środę od samego rana Paulina dowiadywała się od koleżanek, że Ula zrobiła jak
najlepsze wrażenie na gościach, a w rozmowach i tańcach była rozchwytywana. Wyróżniała
się też urodą, wdziękiem i uprzejmością. Sam Marek był tym wszystkim
oczarowany, a w myślach pojawiły się kosmate myśli. Szybko jednak wyrzucał je z
głowy, bo Ula oprócz że była jego asystentką stawała się i przyjaciółką i nie
chciał, aby romans zepsuł to. Ula zresztą była inna i na nic nieznaczący romans
pewnie i tak nie zgodziłaby się, jak myślał.
Uli
udało się również porozmawiać z panią Kruger z Niemiec i Morello z Włoch. We
trójkę wpadły na pomysł wymiany pracowników na podobnych zasadach jak wymiana
studentów. Pracownik z F&D mógł wyjechać do Berlina bądź Rzymu zatrzymać
się na nocleg u jakieś rodziny, a później następowała rewizyta. Pomysł na taką wymianę szybko rozniósł się po
firmie i znaleźli się pierwsi chętni zarówno na wyjazd, jak i przyjęcie gości.
-Jeszcze
trochę a Ula będzie ważniejsza od ciebie- mówiła z wrogością Febo, gdy widziała
zachwyt pracowników.
-To
się nazywa asertywność- odparł jej Marek.
W
piątek jednak wszystko się zmieniło, bo Ula wyczuła, że wiele osób trzymało ją
na dystans.
Nie
mogli mnie od wczoraj tak znielubić- myślała, gdy pani Matylda na jej miłe
dzień dobry nic nie powiedziała, a Adam, który do tej pory podrywał, mijał
szerokim kołem. Może tylko mi się wydaje. Iza, Ala, Pshemko rozmawiali ze mną.
Tymczasem
sprawa złej atmosfery wyjaśniła się w biurze Marka. Marek wszedł bowiem do
biura w chwili, gdy Wioletta zajęta była czytaniem pamiętnika Uli.
- Wiola! -rzekł jej ostro od drzwi. —Nie masz za grosz przyzwoitości. Nikt cię nie
nauczył, że nie powinno czytać się o czyichś prywatnych sprawach.
-Chciałam
zobaczyć, tylko co pisze o mnie- tłumaczyła się nerwowo. —Tylko że to zwykły
pamiętnik.
- A
myślałaś, że zeszyt skarg i zażaleń- zażartował.
-To
nie ja tylko Paulina- odparła konspiracyjnie. —Powiedziała, że wszystko notuje tu i później ci donosi. Wszyscy dzisiaj o tym mówią. A ja wczoraj musiałam wyjść
na godzinkę. Tylko kolejka była i zrobiło się z godzinki dwie.
-Paulina
powiedziała ci, że Ula donosi- zapytał, omijając jej drugą wypowiedź.
-Wczoraj.
Prędzej jeszcze, że chciałeś mnie zwolnić, ale ubłagała cię na drugą szansę i
teraz ta druga szansa może przepadła.
-Wiola
zapewniam cię, że nigdy nie zamierzałem cię zwolnić, a Ula mi nie donosi. I
dzięki, że oświeciłaś mnie, kto psuje tu atmosferę.
-To
znaczy, że Paula okłamywała mnie? – ni zapytała, ni stwierdziła.
-Okłamuje
i manipuluje tobą od dawna- wyjaśnił jej wyraziście. —Powinnaś zacząć sama myśleć i nie być na jej
posyłki. A teraz zwołaj zebranie za
piętnaście minut w konferencyjnej. Trzeba oczyścić atmosferę.
Sprawa
w konferencyjnej trwała krótko i zajęła się nią sama Ula. Przeczytała bowiem pracownikom, to co miała napisane w pamiętniku. Nie było to też na jej szczęście nic
takiego, co nie mogłoby ujrzeć światła dziennego.
-Jak
widzicie, to co miało być donosami, jest pamiętnikiem- rzekł Marek po
przeczytaniu kilku zdań Uli. —Chcę powiedzieć też, że nigdy donosicielstwa nie
tolerowałbym i nie będę tolerował.
Dużo
więcej o sprawie Ula dowiedziała się, gdy była sama z Markiem.
-Rozmawiałem
z Wiolą i to Paulina rozpętała całą tę burze- mówił przepraszająco.
-Dlaczego
ona mnie nienawidzi? – wtrąciła. —Nic jej nie zrobiłam.
-Źle
ocenili ją w czasie programu i znalazłaś haka na Aleksa. Na przyjęciu też
dobrze ci poszło. Do tego jesteś
lubiana. To jej starczyło.
-Chyba
po raz pierwszy spotykam się z czymś takim- rzekła za smutkiem. —Jestem nie
lubiana, bo jestem lubiana.
-Paula
ma już taki charakter i chyba nic się nie zmieni- odparł.
Kolejne
tygodnie mijały Uli w miarę spokojnie, a praca z Markiem, choć do łatwych nie należała, to układała się pomyślnie. Marek bowiem miał to do siebie, że pracę traktował zbyt beztrosko i
musiała pilnować go i przypominać o wielu sprawach. Nie dziwiła się już temu,
że Febo w swoim czasie pozwalał sobie na przekręty. Paulina tymczasem w zamian za lepsze traktowanie
Uli dużych konsekwencji za swoją podłość nie miała ponieść. Musiała tylko
przeprosić Ule, co i tak było wysoką karą, jak dla niej. Nikt też nie
dowiedział się, kto krył się tak naprawdę za oczernianiem Uli. Fama poszła, że
Wiola coś źle usłyszała, dodała, inny coś przekręcił i tak powstała plotka.
Sama Wioletta wzięła sobie słowa Marka do sera i przestała być powiernicą
Pauliny. Ula przywyka również do rozjazdów i dzielenia życia w mieście i w
Rysiowie. Służbowo zaś zajmowała się
razem z Markiem kolekcją jesienną F&D Gusto. Febo jak było do przewidzenia,
blokowali wiele ich decyzji i pomysłów i o wszystkie drobiazgi musieli walczyć.
Głównie z Aleksem, który jako dyrektor finansowy sprawdzał każdy wydatek i
wytykał Markowi rozrzutność.
Po
jednej takiej batalii zobaczyła go na korytarzu i już z daleka było widać, że Marek
jest zmęczony ostatnimi tygodniami pracy, wyjazdami i użeraniem się z Aleksem.
Gdy spojrzał na nią i uśmiechnął się, poczuła szybsze bicie serca. Marek zawsze
podobał się jej i podkochiwała się w nim, ale teraz wiedziała, że kocha i jest
to miłość bez przyszłości, bo za tydzień miał zaręczyć się i stać nieosiągalny
dla niej. Odwzajemniła krótki uśmiech i poszła w stronę księgowości, choć
wolała znaleźć jakiś kąt i wszystko przemyśleć.
Na
myśli miała godzinę później, gdy jechała do Rysiowa.
Muszę
zapomnieć o nim. Tak będzie najlepiej. Tylko jak? I jak najszybciej odejść z pracy. Może
jak nie będę widywać go, to będzie mi łatwiej? Do pokazu został miesiąc to może
dam radę wytrzymać. I dobrze, że mam ten ślub kuzynki i nie muszę być na tych
zaręczynach.
Kolejne
cztery dni był ciężkie dla Uli, bo pracy było sporo i wszyscy ciągle mówili o
zaręczynach Marka. W dodatku Klaudia
ponownie pojawiła się we firmie i życiu prezesa. We czwartek najwięcej czasu
poświęcili na rozmowę o kolekcji F&D Gusto. Pod koniec dnia zaś było trochę
czasu na prywatność.
-Jutro
jadę na ten ślub i nie będziemy się już widzieć, to teraz chciałam życzyć ci szczęścia i podarować amulet
szczęścia- rzekła z bólem i z wymuszonym uśmiechem.
-Dziękuję
Ula- odparł, otwierając pudełeczko. —A co to za kamyk?
-Kamień
księżycowy twój szczęśliwy kamyk. Sprawdzałam w horoskopie.
-Na
pewno się przyda- mówił, oglądając go w świetle. —I jeszcze raz dziękuję. A
tobie życzę udanego wesela.
Podłość i wredność panny Febo nie zna granic. Aleks jak zawsze knuje i rzuca kłody pod nogi. Ciekawe czy Ula rzeczywiście odejdzie z pracy. Sądzę iż zaręczyny Marka z Pauliną mogą nie dojść do skutku. Dziękuję za dzisiaj i niecierpliwie czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam
Julita
Z Febo jest tak jak z aktorami jednej roli. Jak przylgnie to trudno z tego wyjść. Co do reszty to w kolejnej części.
UsuńDziękuję za wpis i pozdrawiam mił
Nie spodziewałam się że Paula aż tak źle zachowa się wobec Uli. Nawet Viola po tej całej akcji trochę zmądrzała. Dobrze że Ula nie miała nic napisanego o Marku w tym pamiętniku. Oby nie doszło do zaręczyn. A właściwie to z kim Ula idzie na te wesele kuzynki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie myślałam z kim. Pewnie sama.
UsuńZnajomość Uli i Marka była na takim etapie, że nic nie było o nich w pamiętniku.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Bardzo obszerny rozdział a mimo to poczułam niedosyt czytając o całej akcji przenosin Uli do Warszawy. Trochę zabrakło mi opisu emocji z tego tytułu i odniosłam wrażenie, jakby ktoś pstryknął palcami a ona już zaczęła pracować w F&D.
OdpowiedzUsuńGdyby ktoś wymyślił jakaś skalę do pomiaru wredności, mściwości i podłości, to oboje Febo przekroczyliby jej zakres. Paulina nie dość, że wredna do granic możliwości to jeszcze podła manipulantka. Sytuacja z czytaniem pamiętnika totalnie poniżej pasa i przez to człowiek ma tylko mieszane uczucia co do poczytalności Violetty, bo nawet gdyby dostała takie polecenie od Pauliny, to chce się wierzyć, że jednak posiada swój rozum i zdecydowanie powinna odmówić. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca a czytanie pamiętnika Uli utwierdza w przekonaniu, że Kubasińska to kompletna idiotka pozbawiona zdolności myślenia. Marek na szczęście trochę otworzył jej oczy, ale czy ktoś tak prymitywny wyciągnie z tego wnioski, śmiem wątpić. I na koniec mała uwaga. Julia nazywała się Sławińska.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Przewidziałam trzy części to musiałam iść skrótami, omijając coś tam. Głównie chodził aby Ula znalazła się w firmie w miarę szybko. Większą część pisałam też jeszcze w czasie wakacji.
UsuńDo Febo to nic dodać nic ująć, ale Wioletta sama z siebie zaczęła czytać pamiętnik Uli, bo była przekonana, że znajdzie tam jakieś donosy. I bez obawy wnioski wyciągnie.
Fakt jest Sawińska. Zjadłam ł a taka różnica. Czytając nawet parę razy i tak bym tego nie zauważyła.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.