Czyli współczesna miłość Ani z Zielonego Wzgórza i Gilberta 😊
Jedno
z lepszych liceów w Warszawie już samym wyglądem robiło wrażenie. Na korytarzu
zaś można było dojrzeć rewie mody i szpanu wszelkimi komórkami i tabletami.
Chyba
nie pasuję tutaj-
myślała prawie siedemnastoletnia Ula Cieplak, patrząc na swoje skromne ubranie
i brak makijażu. Wróć
Ula, ja tu na pewno nie pasuję-
poprawiła się, gdy jakaś piękna brunetka otaksowała ją. Nawet jak skończy mi się żałoba, to nie
będę miała co na siebie włożyć. Jednak sama jesteś sobie winna. To ty je wybrałaś
jako jedno z najlepszych – myślała,
pukając do pokoju nauczycielskiego.
Do nowej szkoły we Warszawie Ula jechała z
duszą na ramieniu. Do tej pory bowiem chodziła do liceum w Sochaczewie, gdzie
mieszkała z rodzicami i młodszym dziesięcioletnim bratem Jaśkiem. Żyli tam skromnie, ale szczęśliwie i nigdy na
chleb im nie brakowało. Ich sielankę przerwała nagła śmierć mamy Uli. W czasie
porodu doszło do krwotoku wewnętrznego, którego nie dało się powstrzymać.
Tragedii dodawał również fakt, że osierociła dopiero co urodzoną córeczkę
Beatkę. Po tym nieszczęściu trudno było im się zebrać i zająć się domem i małą
Betti. Ponad półroku później podjęli
decyzję o przeniesieniu się do Rysiowa i babci. Ta miała dopiero sześćdziesiąt
pięć lat i mogła zająć się domem i wychowaniem wnuków. Cieplak tymczasem mógł
wrócić do pracy i zarabiać na rodzinę. Kolejne cztery miesiące zajęło im też sprzedaż
domu i remont u babci. Przeprowadzkę zaś zaplanowali na ferie, aby Ula i Jasiek
od nowego półrocza mogli rozpocząć naukę w nowych szkołach.
Pójście
do pokoju nauczycielskiego było koniecznością, bo wiedziała tylko, że ma
dołączyć do klasy drugiej „b” o profilu humanistycznym (w czteroletnim cyklu
nauki), a wychowawczynią jest polonistka pani Jolanta Kubacka.
Wkrótce
dzwonek obwieścił ósmą i w towarzystwie wychowawczyni podążyła na lekcje
polskiego i na poznanie swojej nowej klasy. Pojawienie się jakiejś dziewczyny w
towarzystwie wychowawczyni wzbudziło zainteresowanie, a gwar ucichł.
-To
jest Urszula Cieplak i dołączy do was- przedstawiła ją polonistka. —Ula do tej
pory chodziła do liceum w Sochaczewie, ale sprawy rodzinne sprowadziły ją
tutaj. Ula była tam najlepszą uczennicą
i chlubą szkoły.
Pięknie
już na starcie stałam się kujonką- myślała,
rozglądając się po klasie, aby znaleźć sobie jakieś miejsce do siedzenia. W sumie wolnych krzesełek było pięć, ale nie
oznaczało to, że zawsze są puste. Z dylematu wybawiła ją pani Jola, która
kazała jej usiąść obok Majki. Sama Majka pokazała się jej, machając z
przedostatniej ławki w środkowym rzędzie. Idąc na tył klasy dojrzała dwóch
chłopaków siedzących w ostatniej ławce przy ścianie. Blondyna i bruneta. Ten
pierwszy wrażenia nie robił, ale ten drugi jak najbardziej, bo był przystojny z
zabójczym uśmiechem. Ona sama na nim również
zrobiła wrażenie, bo na kujonkę nie wyglądała, była taka naturalna i miała
piękne oczy. Zanim usiadła, dowiedziała
się też, jak się nazywa.
-Dobrzański
nie rób z klasy szatni i odnieś kurtkę do szatni- rzekła mu nauczycielka.
-Mam
jechać z profesorem Janickim omówić szczegóły meczu z liceum Krasickiego pani
profesor- mówił, podchodząc do nauczycielki.
-Fakt Jacek mówił o zwolnieniu. Możesz iść.
-Majka
Olkowicz -odezwała się tymczasem jej nowa koleżanka. —A ci dwaj to Marek Dobrzański
i Sebastian Olszański- dodała cicho. —Marek jest kapitanem drużyny
koszykarskiej klas pierwszych i drugich i przewodniczącym klasy.
Przez
całe dwie pierwsze lekcje polskiego próbowała pozapamiętywać, kto jak ma na
imię. Brunetka z korytarza również znalazła się w klasie i miała na imię
Dominika. Ulgę przyniosło jej również to, że nie była jedyną osobą w klasie ubraną
w prostą bluzę, zwykłe nieprzetarte dżinsy i porządne ciepłe zimowe buty.
Zastanawiała się też, z kim zaprzyjaźni się najbardziej. Z lekcji polskiego
najbardziej zapamiętała Wiolettę, bo dziewczyna w czasie przepytywania dwa razy
pomyliła wyrazy i przekręciła przysłowie. Majka zaś powiedziała jej, że to miss
szkoły i chce w przyszłości zaistnieć w mediach. Jednocześnie z tokiem lekcji
polskiego przeglądała zeszyt Majki i z ulgą stwierdziła, że obie polonistki
korzystały z podobnych konspektów, bo wiele z ich nauczania się zgadzało.
W
czasie krótkiej przerwy poznała Julię Chmielewską i ową Wiolettę Kubasińską,
najlepsze koleżanki Majki. Cała trójka trzymała się razem i siedziały na
lekcjach na przemian, bo w każdej klasie były ławki dwuosobowe a żadna nie
chciała być poszkodowana. Ona natomiast miała zajmować te wolne miejsce.
W połowie
drugiej lekcji pojawił się również Marek, a mijając ją, mrugnął okiem.
Co
miał to znaczyć-
myślała. Sposób na zawieranie znajomości. Za
nami siedzi Jacek i Damian to musiało być do mnie.
Na
trzeciej lekcji usiadła obok Wioletty. Dziewczyna miała to do siebie, że ciągle
coś pisała w notatniku, a robiła to, bo nie mogła rozmawiać, a chemia nudziła
ją. Inaczej było z nią, bo ten przedmiot
był dla niej łatwy do opanowania. Mogła
nawet wykazać się wiedzą, bo przerabiany temat miała w poprzedniej szkole i pan
Borecki poprosił ją o wykład, a później uczniów o ewentualne pytania. Pytania
od klasy był dwa i oba padły z ust Marka. Z odpowiedziami na nie poradziła
sobie wyśmienicie, za co dostała pierwszą piątkę w nowej szkole. Zastanawiała
się też czy jego pytania nie miały związku z wydarzeniami na przerwie pomiędzy
polskim a chemią.
Stała bowiem przez chwilę sama i miała okazję
rozmawiać z nim pierwszy raz i to on odezwał się do niej pierwszy.
-Cześć
jestem Marek i włodarzem tej grupy- zagadnął, wyciągając rękę.
-Cześć
Ula- odparła, podając swoją rękę. —Była
vice włodarz szkoły w Sochaczewie.
-Szczebel
wyżej niż ja- odparł.
-Powiedzmy.
Ale co innego liceum z pierwszej połowy drugiej setki rankingu liceów niż z
pierwszej dwudziestki- stwierdziła Ula.
-Tak
czy siak Ula, gdybyś potrzebowała jakichś notatek, pomocy to służę swoją osobą- rzekł klarownie. —Czuję się odpowiedzialny za każdą
koleżankę i kolegę z klasy.
-W to
nie wątpię. I będę pamiętała. Chociaż Majka, Wiola i Julia zaoferowały już
swoją pomoc.
- Nie
we wszystkim są dobre. Z chemii albo informatyki są takie przeciętne- mówił,
przechodząc z patrzenia z oczu na nos.
-Wszystko
wyjdzie w praniu, jak to mówią.
-Tak –
mówił ciągle wpatrzony w jej nos.
-Siedem-
rzekła nieoczekiwanie.
-Co
siedem? -zapytał niezrozumiale, spoglądając ponownie w oczy.
-Ułatwiam
ci zadanie Marek. Mam siedem piegów na nosie. Nie jesteś pierwszym, który chce
je policzyć.
- No
tak- mruknął. —Nic się przed tobą nie ukryje.
-Skoro
robisz to tak ostentacyjne.
-Czyli
wolałabyś jakiś bardziej wysublimowany sposób, w ukryciu i zamiast samego
wizualnego oszacowania również i bardziej namacalny? – zapytał, podkręcając
uśmiech.
-Chyba
śnisz -odparła, unikając jego wzroku.
-Jeśli
we śnie miałaby występować jakaś ładna dziewczyna, to chętnie skorzystałbym -
rzekł z łobuzerskim, peszącym uśmiechem.
-Zawsze
jesteś taki bezpośredni i wygadany czy tylko teraz? -zapytała, odważając się
spojrzeć na niego.
-Taka
moja natura Ula. Bezpośredniość i asertywność. Zresztą ludzie bezpośredni w sensie
nawiązywaniu kontaktów z innymi mają łatwiej w życiu- argumentował.
-Oby tylko
jednej bezpośredniości nie pomylić z tą drugą złą- stwierdziła wyraziście.
—Jeden błąd i cały plan na nawiązywanie kontaktów legnie w gruzach.
Dalszą
ich rozmowę przerwał jednak dzwonek oznaczający pójście na chemię.
Przez
kolejne cztery lekcje Ula głównie porównywała materiał przerabiany w
Sochaczewie z tym tutaj oraz przedstawiała się kolejnym nauczycielom. Przerwy
zaś rezerwowała dla Wioli, Majki i Julii. Na najdłuższej z nich tak zwanej
obiadowej dowiedziała się sporo o klasie i gospodarzu klasy.
-Marek
to szkolny Casanova, więc musisz uważać na niego- zaczęła Wiola. Niejedną
dziewczynę ze szkoły zbałamucił i rzucił.
-Dominika
i Klaudia dwie piękności klasowe ciągle rywalizują o niego- dodała Julia.
-Naprawdę
jest wart tego? -zapytała, choć uważała, że z urody jest interesujący.
-Oprócz
tego, że jest przystojny, to jest nadziany- oznajmiła jej Majka. —Jego rodzice
prowadząc firmę modową F&D, a wywodzącą się z Włoch. Marek zresztą mieszkał tam do ósmego roku
życia. Od pierwszej klasy chodzę z nim do szkoły, to pamiętam,
że dołączył do nas w połowie roku szkolnego jako ośmiolatek.
-To
znaczy, jest starszy od nas. Wygląda na starszego.
-Dokładnie.
Za miesiąc piętnastego marca wchodzi w dorosłość i z tej okazji wyprawia
imprezę.
-Ja
mam urodziny pięć dni po nim- oznajmiła im.
-Planujesz
coś? -zapytała Wioletta.
-Nie.
Mam żałobę po mamie- odparła i opowiedziała smutną historię z początku
ubiegłego roku.
We
wtorek do szkoły jechała już z mniejszym stresem. Zwłaszcza że miała mieć tylko
pięć lekcji w tym wychowanie fizyczne, kulturoznawstwo i religię, których
obawiać się nie musiała. Do tego matematykę i język angielski. Na matematykę
cieszyła się najbardziej, bo był to jej ulubiony przedmiot. Już na początku
lekcji mogła wykazać się przy tablicy przy obliczaniu
całek. Tym samym zrobiła na uczniach po raz drugi wrażenie, bo dla większości
ciągle była to czarna magia.
We
środę po przejściu prawie wszystkich przedmiotów z ulgą stwierdziła, że
zaległości nie ma praktycznie żadnych, a w niektórych wypadkach jest z
materiałem do przodu.
Dzień
później jednak w czasie lekcji informatyki stwierdziła, że z programem są dużo
dalej niż ona w starej swojej szkole i była zmuszona poprosić o pomoc. Najlepszy z informatyki okazał się Marek, to profesor
Zawada wyznaczył go na udzielenie krótkich korepetycji. Mieli usiąść w jego
kantorku i w spokoju przeanalizować ostatnie dwa miesiące ich lekcji.
Przez
pierwszy kwadrans nauka szła im całkiem dobrze. Ula siedziała przy stoliku, a
Marek stał za nią i pilnował, jak radzi sobie z tematem. Później poszedł do
klasy po krzesełko i usiadł obok. Po kolejnych paru minutach kącikiem oka dojrzała
wzrok Marka utkwiony w jej kolana i zdecydowanie nie podobało się jej to.
Zachowuje
się tak, jakby kolana w życiu nie widział. Jednak jestem sama sobie winna,
ubierając tę spódniczkę do szkoły- myślała,
próbując jednocześnie skupić się na tym, co mówi Marek.
Nie mogłam jednak przecież
przewidzieć, że coś takiego będzie miało miejsce.
-Czyli
chodzi o błędne wysyłki danych? – zapytała
-Dokładnie
tak Ula- odparł, zakładając rękę na oparcie krzesełka, a dłoń powędrowała na
jej ramię, delikatnie gładząc. —Teraz możemy przejść do kodów.
Laptop,
choć z tych małych to nie jest dobra broń obrony, ale jak jeszcze coś zrobi, to
jak Boga kocham, przywalę mu- myślała
złowrogo.
Chwilę
później, jak na zawołanie Marek pochylił się i poczuła jego oddech na swoim
policzku, a on chwilę później poczuł uderzenie łokciem w bok.
-Za
co? -zapytał zaskoczony.
-Za
myśli i całokształt. I ciesz się, że to tylko łokieć, a nie laptop na przykład
i twoja głowa. Teraz możemy przejść do tych kodów EDC i ECC.
Dzień
później w piątek przypadały walentynki, a na korytarzach co rusz można było
zobaczyć dziewczyny z małym bukiecikiem kwiatów, oglądające i czytające kartki
czy objęte pary. Ula oglądała to wszystko z uśmiechem i westchnieniem szczęścia
innych. Oczywiście sama nie spodziewała się dostać niczego, bo nie miała przecież
od kogo. Po powrocie z przerwy na czwartą lekcję czekała na nią niespodzianka. Pod
zeszytem bowiem znalazła charakterystyczną kopertę.
-Ulka
to jest chyba walentynka- zaczęła Majka. —Ty to masz farta. Pięć dni w szkole i
już ktoś ci walentynkę wysyła.
-Może
ktoś się pomylił i miała trafić do ciebie Majka- znalazła sensowne
wytłumaczenie.
-Wierzysz
w to, bo ja nie- odparła.
-Oby
nie od Marka- odezwała się Klaudia.
-Tu
jest szesnaście innych chłopaków, jakbyś się nie doliczyły- odparła Julia
-Marek
mnie przysłał walentynkę- odezwała się Domi, machając jakąś kartką, głównie
przed oczami Klaudii.
-Takiej
zołzie– odgryzła się Klaudia. —To mnie wysłał.
-Chyba
mi dziewczyny- wtrąciła Ula spokojnie.
-Akurat-
odparły chórem. —Nie te progi- dodała Dominika.
-Mówi
się mi, a nie mnie- wyjaśniła im precyzyjniej.
-Znając
Marka, to żadnej z was walentynki nie wysłał- wtrąciła rzeczowo Wiola. —To nie
typ romantyka jak Łukasz, Robert, Szymek albo Cebulek.
-To
kto? -zastanawiała się głośno Ula.
Tymczasem
na korytarzu Sebastian dopadł Marka.
-Twoje
dwie dziewczyny kłócą się o to, komu wysłałeś walentynkę- rzekł z rozbawieniem.
—Obie dostały, a znając je, to same sobie wysłały, żeby zaimponować drugiej.
-Skoro
są tak puste, że posuwają się do takich rozwiązań.
-Ula
również dostała. A ty w czasie przerwy kręciłeś się po klasie. W co ty się
bawisz?
-W nic
Seba- odparł bez wykrętów, że to nie on. —Ula to ładna, porządna, inteligentna
dziewczyna. Pierwsza watra wysłania walentynki. A ty swojej Wioli już dałeś?
-Czekam
na odpowiedni moment- odparł.
Raz na miesiąc będę starała się coś dodać.
Świetny pomysł na opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZaczyna być interesująco. Ula od samego początku wpadła w oko Markowi, ale i na wzajem. I ciekawe czy tak jak w Ani z Zielonego Wzgórza również zostanie żoną. To dopiero pierwsza część więc wszystko jest przed nami. Ciekawi mnie czy, a raczej jaką rolę odegra tu Paulina i Aleks.
Dziękuję za tę mini i czekam na kolejną część oraz na kontynuację pozostałych opowiadań.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Nie wiem czy skończą jako małżeństwo, ale na pewno jako para. Paulę i Aleksa może gdzieś tam włączę ale nie ma do nich odzwierciedlenia w książce. Już dla Seby nie ma jak dobrze pamiętam.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Naprawdę super pomysł ;) Ula spodobała się Markowi od razu. Właśnie ciekawe kim będą w opowiadaniu Aleks i Paula . Dobrze że Ulka od razu złapała z koleżankami z klasy dobry kontakt, no oprócz Dominiki i Klaudii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Tak jak pisałam wyżej Paula i Aleks raczej nie będą mocno mieszać w życiu bohaterów. Będę starała się w każdej części inną historię przestawić. Ula tu taka będzie. Koleżeńska i uczynna, a Wioletta, Julia i Majka to odzwierciedlenie koleżanek Ani z Zielonego Wzgórz. Diany, Janki i Ruby. Klaudia i Dominika natomiast to Józia.
UsuńOstatnio przyniosłam od rodziców tę książkę i coś mnie tak tknęło z napisaniem.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Jak dla mnie pomysł interesujący i początek wciągający. Marek jak widać od lat młodzieńczych ma naturę podrywacz a Ula jest zwykłą przeciętną dziewczyną niedającą sobie w kasze dmuchać. Ania była podobna. Zastanawiam się czy tutaj Ula obrazi się na Marka na długie lata i za co.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Kamila.
PS Czytałam wszystkie części Ani po parę razy i podobała mi się szalenie. Teraz niestety moja córka uważa to za obciach.
Pozdrawiam serdecznie RanczUla. Kamila
Obrażenie musi być, bo inaczej nie byłoby współczesnej Ani. Przezwanie nie będzie to, bo to nie te czasy.
UsuńWspółczesne dziewczęta chyba tak mają, bo moja siostra lat 11 też nie czyta. Cała seria ode mnie powędrowała do niej , ale kurzem zarastała do wróciła do mnie.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Znowu zaskoczyłaś pomysłem na opowiadanie, choć ja bardzo nie lubię komasowania bohaterów innych seriali w jednej historii o czym pisałam już pod jednym z Twoich opowiadań. Wychodzi na to, że cała plejada bohaterów drugoplanowych z BrzydUli jest w tym samym wieku, a do tego dochodzi jeszcze Majka i Julia. Trochę mi to koliduje, bo trzy modelki z całą pewnością były od Uli starsze i ciężko się przestawić na taki tok myślenia, że tu jest inaczej. Wychodzi na to, że i Sebastian jest równolatkiem Uli, a był raczej równolatkiem Marka. Sama treść jest jednak na tyle interesująca, że na pewno jakoś przywyknę, mimo iż najbardziej wolę, kiedy oni są już dorośli i przeżywają rozterki dorosłych a nie nastolatków.
OdpowiedzUsuńUla nie jest BrzydUlą, chociaż dziewczyną z nie najlepiej sytuowanej rodziny. Markowi jednak najwyraźniej nie przeszkadza jej ubiór, bo dostrzega atuty jej urody i poczyna sobie dość śmiało. Cechą wspólną z serialem na pewno jest fakt, że modelki są naiwne, głupie i niezbyt lotne a Violetta też jest taka jaką dobrze znamy. Nie wiem do jakiego momentu masz zamiar pociągnąć akcję tego opowiadania, czy doczytamy czasów studiów a potem czasu pracy w F&D. Zakładam, że Ula i Marek mają być razem i ciekawa jestem w jakim momencie do tego doprowadzisz. Swoją drogą byłoby dość zabawne, gdyby połowa tej klasy po latach studiów zaczynała pracę w F&D. Jak do tej grupy równolatków mają się oboje Febo? Wystąpią w tej historii czy nie?
Serdecznie pozdrawiam. :)
Julia i Majka to tylko twarze i imiona. Nic o ich serialach nie będzie. Wyglądały również w miarę młodo i chciałam, żeby łatwiej je zapamiętać..
UsuńKoniec ma być wraz z końcem liceum, ale będzie taki jak każdy lubi.
Febo jeśli będą to tylko w epizodach i na pewno nie zrobię z Marka i Uli pary. Serce Marka, choć to trudno sobie wyobrazić wkrótce będzie należało tylko dla Uli.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Anię z Zielonego wzgórza czytam i oglądałam więcej niż raz. Paczka brzydulowa Marek, Ula, Seba,Viola mi nie przeszkadzają w żaden sposób.Modelki irytują ,bo to puste plastiki ,mają niemal ten sam tok myślenia ,co w serialu ,chociaż tu są młodsze.Ale te dwie jakoś mi nie pasują i raczej ich nie polubię ,ale historia jest intrygująca i poczekam ,co wydarzy się dalej.Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńJa do czytających i oglądających wiele razy również należę. Ostatnio nawet na dniach. Ania mojej siostry zaś to Harry Potter. Przebrnęłam przez film, ale książkę to już nie.
UsuńNie wiem czy te dwie to masz na myśli modelki czyli Józie z Ani , czy Majkę i Julię, bo te mają być pozytywnymi bohaterkami i koleżankami Uli.
pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Moja 13- siostra Natalia nie przebrnęła przez całą serię Ani z Zielonego wzgórza ,a twierdzi ,że lubi czytać. A te dwie miałam na myśli majkę i Julię ,bo za aktorkami nie przepadam ,ale może Twoje bohaterki da się polubić,a wiadomo ,że one nie będą grały pierwsze skrzypce. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń