niedziela, 16 września 2018

Przystań Marek 4/4

Teczka pozostawiona przez Wiolettę była pokusą dla Piotra i chwilę po wyjściu Kubasińskiej schował się dla bezpieczeństwa za drzwi i zajrzał do środka.  Na wierzchu zaś leżała karteczka, to w pierwszej kolejności przeczytał ją.


       Ulka musimy znaleźć więcej oszczędności. Przy tych wydatkach nawet w połowie nie wypracujemy planu zysków. To zaś oznacza koniec Ciebie i mnie w tej firmie, a tego nie chcemy. To przecież nasze drugie dziecko.
Dalej znajdowały się trzy kartki z rzędami cyferek, wykresów, porównań. Na tym się nie znał, ale treść wiadomości dużo mu mówiła.
To jest moja szansa- myślał. Ulę w Polsce między innymi firma trzyma. Gdyby tutaj jej nie wyszło, to może poleciałaby ze mną do Bostonu. Tam z dala od Mareczka zapomniałaby o nim. Mógłbym jeszcze postarać się o zdyskwalifikowanie Marka w oczach Uli.  To, że raz moje plany nie powiodły się nie znaczy, że za drugim razem nie uda się mi. Muszę mieć tylko lepszy plan. A, to co jest w teczce, przyda się Febro.  Po nieudanym projekcie ratowania firmy wyleci stąd.
Długo nie myśląc, postanowił swoją wiedzę wykorzystać i szybko zrobił cztery zdjęcia. Gdy zaś odstawiał teczkę na biurko Uli, zauważył kalendarz z numerami do niektórych działów. Numer do dyrektora finansowego całkiem nieprzypadkowo był tam również.
Dodatkowym impulsem powiadomienia Aleksa było to, że poprzedniego dnia widział, jak Ula wychodziła razem z Markiem i odjeżdża z nim. Zdążył zauważyć również, że była uśmiechnięta i zadowolona. Nie zastanawiając się już dłużej, na swoim telefonie wybrał służbowy numer Aleksa Febro.
-Dzień dobry panie Febo- powiedział, po usłyszeniu słucham Febo. —Piotr Sosnowski kłania się z tej strony. Mieliśmy okazję poznać się niedawno w holu. Mam coś, co pana zainteresuje. Wioletta zostawiła teczkę dla Uli i z tego, co widzę to Marek i Ula mają problemy.
-(….)
-Zapewniam, że po tym losy Marka i Uli w tej firmie skończą się definitywnie. Mam pewne zdjęcia i dane pogrążające ich. Z tego, co zrozumiałem zyski nie będą takie, jakich się spodziewają.
-(….)
-Wystarczy mi, że Ula będzie z dala od Mareczka. Chcę zabrać ją do Bostonu i zacząć wszystko od nowa. 

Wioletta tymczasem dołączyła do Uli, Marka i Sebastiana ukrytych w sali konferencyjnej. Gdy dochodziła do nich Sosnowski, robił właśnie zdjęcia.
-I co? - zapytała od drzwi. — Rybka złowiona.
-Na razie przynęta połknęła haczyk Wiluś- odparł jej Sebastian.  —A ty spisałaś się na medal.
-Kubasińscy to nie most zawodzony Cebulku.  My nie zawodzimy- mówiła, gdy Sosnowski wybierał numer telefonu. —Jednak to szuja nie myta– dodała, gdy oglądali nagranie i przysłuchiwali się rozmowie.
-Tyle mi starczy. Pójdę i rozprawię się z nim- wtrąciła Ula.
-Mam iść z tobą? -zapytał Marek.
-Nie. Sama to załatwię.
Chwilę później Marek, Wioletta i Sebastian mogli dalej oglądać, to co się działo w gabinecie Uli.
-Już jesteś? -zapytał zdziwiony. —Wioletta mówiła, że będziesz później.  Ale to dobrze Ula. Prędzej porozmawiamy. Sam telefon był dla mnie miłym zaskoczeniem.
-Dla mnie zaskoczeniem jest to, jaki jesteś naprawdę- wtrąciła ostro. —Dwulicowy, mściwy, podlec.
-Tylko po to chciałaś spotkać się ze mną? Żeby mi to powiedzieć? -mówił z wyrzutami. —Czegoś tutaj nie rozumiem?
-W tych kwiatach jest kamera- wyjaśniała, pokazując ręką wazon. —Nagrała cię, jak robisz zdjęcia i dzwonisz do Febo. A te papiery są nic niewartą podstawką.
-To nie tak Ula. Chciałem dowiedzieć się, co planuje Aleks- odparł, kłamiąc.
-Jakoś trudno mi w to uwierzyć- rzuciła zdecydowanie. —Chcesz, wywieź mnie do Bostonu. Poza tym Wioletta podsłuchała cię i Aleksa w holu jak zawieracie przeciwko Markowi układ. Nie uczysz się na błędach Piotr. Ciągle bruździsz w moim życiu, a tak bawić się nie będziemy. Rozczarowałeś mnie po raz kolejny i mam wrażenie, jakbyś chciał rządzić moim życiem. Nawet Aleks jest lepszy od ciebie. On przynajmniej knuje jawnie, a nie za plecami. Nie zdziwiłabym się, gdybyś chciał sprzedać mnie za trzydzieści srebrników- mówiła z oburzeniem.
-Dobrze mu mówi- mówiła tymczasem Wiola.
-Na mnie kiedyś tak samo nakrzyczała- odezwał się Marek. 
-Żeby to raz Marek – odezwał się Sebastian. —Ale teraz będziesz mieć u niej kolejną szansę.
-A twój Mareczek może jest lepszy? -odgryzał się Sosnowski. — Jest zwykłym kobieciarzem. Zapomniałaś już, jak cierpiałaś po rozstaniu z nim. I na Mazurach moje towarzystwo jakoś ci nie przeszkadzało.
-Co za bezczelny typ- odezwał się Marek. —Pójdę i rozprawię się z nim.
-Daj Uli działać- uspakajał Sebastian.  —Tylko zaognisz sprawę.
-Bo nie znałam drugiej twojej twarzy- mówiła spokojnie Ula. —Nie pokazuj się już nigdy w moim życiu. Nie próbuj nawet zbliżać się do mnie. Teraz bądź tak miły i opuść ten gabinet i firmę. Zadzwonię do ochroniarza, to cię odprowadzi.
-Sam trafię do wyjścia- rzekł wściekle. —Mam nadzieję, że kiedyś cię jeszcze skrzywdzi- dodał już w drzwiach.


Chwilę później Ula pojawiła się w konferencyjnej.
-Widzieliście i słyszeliście, jak mniemam- rzekła od drzwi.
-Ulka tak niechcący- tłumaczyła Wiola.
-Powiedzmy Wiola. Teraz musimy zająć się drugą połową.
-Aleksem sam się zajmę- wtrącił Marek. — Przegram nagranie na mojego laptopa i pójdę do niego.
Spotkanie z Febro było krótkie i konkretne.
-Mam interesujące nagranie dla ciebie. Nie wiem tylko czy wolisz obejrzeć, czy mam ci streścić?
-Wole oglądać ekran niż cię słuchać- wymruczał złośliwie.
-Jak zawsze z uszczypliwością w zanadrzu- odparł, otwierając laptopa. — Co prawda występuje tylko jeden bohater, ale za to z rolą na Oskara. Nikt tak dobrze nie udaje.
-Po co każesz oglądać mi faceta pani prezes? -zapytał, gdy ujrzał Sosnowskiego i domyślał się dalszego ciągu.
-Dojdziemy do sedna nagrania.
-Oby, bo na razie to jakieś dyrdymały- mówił z niechęcią.
-Chyba po tym, co widziałeś i słyszałeś, rozstaniemy się dyplomatycznie- rzekł, gdy Febo obejrzał całość. —I nie będziemy ojca w to mieszać. Chociaż byłoby to dla mnie przyjemnością, gdyby dowiedział się, że taki bez skazy, za jakiego uważał cię, nie jesteś.  Drugi raz próbujesz zawierać jakieś układy. Jak nie z Wiolą to z nim.
-Możecie mnie teraz wyrzucić, ale na pokazie i tak się pojawię- rzekł wrogo.
-Masz prawo- odparł Marek.
Wygraliście bitwę, a nie wojnę- myślał, odchodząc.  Udowodniony plagiat na samym pokazie będzie moją słodką zemstą. 


Po tych wydarzeniach Ula w pracy  dłużej zostać nie chciała. Musiała wyjść przewietrzyć się i uspokoić.  Swoje towarzystwo zaproponował Marek, to zgodziła się z ochotą. Ostatnio w jego towarzystwie czuła się najlepiej i znowu czuła te szybkie bicie serca.


-To, dokąd chciałabyś pójść? -zapytał, gdy znaleźli się na ulicy.
-Nad Wisłę- odparła bez zastanowienia i ku zadowoleniu Marka. —Tam czuję się tak bezpiecznie i potrafię się zrelaksować. I mam miłe wspomnienia- dodała w myślach. Jestem winna ci również spotkanie tam. Długo wtedy czekałeś?
-Z godzinę. I miło, że chcesz nadrobić stracony czas Ula- rzekł z uczuciem.
-Tak naprawdę to dopiero tydzień temu przeczytałam twój list. Maciek zachował go pomimo tego, że kazałam go wyrzucić.
-I?
- Widać, że pisałeś go od serca i był szczery. 
-Bo był. Od czasu naszego wieczornego spotkania nad Wisłą byłem szczery i głupi Ula. Zbyt głupi, żeby inaczej to poprowadzić. Może wszystko potoczyłoby się inaczej.
-Albo i nie. Trzeba cieszyć się z tego, co jest. Knucie Aleksa ujrzało światło dzienne na czas i może już na dobre odejdzie z firmy. A ty zyskałeś nowe zalety. Jesteś sumienny, pomocny, dobry, uczciwy. Jesteś moją taką bezpieczną przystanią.
-Miło słyszeć Ula. Zwłaszcza że kiedyś wszystko olewałem, byłem obibokiem, wykorzystywałem innych i kręciłem.
-Do tego umiesz przyznać się do wad. A to jest trudne Marek.
-Tak Ula. Muszę wstąpić jeszcze do sklepu po krówki- oznajmił jej nieoczekiwania. —Wtedy, gdy czekałem na ciebie miałem kupione.
-Ale chyba nie chcesz, aby utyła i stała się nieatrakcyjna? -zapytała podejrzliwie.
-Skąd Ula. Jak możesz posądzać mnie o to coś takiego?- mówił z oburzeniem.
Chociaż kochanego ciała nigdy nie za wiele- pomyślał.
Czas spędzony nad Wisłą był jak najbardziej udany. Siedzieli na kamieniach, jedli krówki i rozmawiali. I choć nie było pocałunków, pieszczot, przytulań to ze spojrzeń i uśmiechów można było wyczytać, że łączy ich uczucie. 

Poniedziałkowy dzień pracy Ula zaczęła od nadrobienia zaległości związanych z Adamem Turkiem i tuż po przyjściu do pracy wezwała go do siebie.
-Adam dwie sprawy- rzekła, gdy usiadł.
- Ula ja do południa przyniosę ci ten raport- mówił nerwowo.
-Adam nie chodzi mi o raport- wtrąciła.
-To ten niezapowiedziany urlop- odrzekł ciągle nerwowo, dodatkowo poprawiając krawat. —Musiałem mieć wolne. Rodzina przyjechała ze wsi na wakacje. Taka dalsza rodzina i jako wujek musiałem oprowadzić po Warszawie takich dwóch brzdąców.
-O to też nie. Daj mi dokończyć. Proszę to dla ciebie- rzekła, podając jeden z dokumentów. —Chociaż jest to już nieaktualne.
-Ale za co podwyżka? Ja przecież nic nie zrobiłem. I czemu nieaktualne? Ulka, jeśli chodzi o tę teczkę, to zrobiłem to dla dobra firmy.
-To znaczy, że to ty ją wysłałeś?- ni zapytała , ni stwierdziła.
-To znaczy, że się sam wsypałem- odparł załamany Turek. —Musiałem Ula. Aleks chce zniszczyć firmę. Teraz mnie zniszczy za ten donos. Nigdzie pracy nie znajdę.
-Zrobiłeś bardzo dobrze i Aleks nie dowie się, że to ty- uspakajała. —Mamy swój plan. Jeśli Aleks będzie chciał sprawę rozkręci, to Pshenko ma mówić, że to rysunki Wojtka i że sam mu dał stare kolekcje, aby się uczył szkicować. To zaś, że zostały wzięte za projekty na pokaz to przypadek.
-I nie będzie się mścił na mnie? - zapytał z wiarą i ulgą.
-Dokładnie. Wracając do naszych spraw, to podwyżkę dostałeś za to, że nie miałeś jej od pięciu lat a z tego, co wiem, to harujesz jak wół. Decyzję zaś podjęłam już tydzień temu w poniedziałek, zanim dostałam twoją teczkę. A nieaktualne natomiast, dlatego że zastąpisz Aleksa na stanowisku dyrektora finansowego. Na razie jako PO a po pokazie będę chciała na stałe widzieć cię na tym stanowisku.
-Ja dyrektorem? – mówił podejrzliwie.
-Tak Adam i gratuluję- odparła, podając rękę.
-Ulka ja ci tak finanse poprowadzę, że firma rozkwitnie jak za czasów pana Krzysztofa- mówił, całując w rękę. —A ty będziesz dla mnie wzorem do naśladowania.
-Adam tylko bez podlizywania się- wtrąciła. —Tego tolerować nie będę. Pod uwagę będę brała tylko wyniki pracy.



Pięć dni później odbyła się premiera kolekcji. Pokaz zaś wzbudził ogromne zainteresowanie, zgromadzając wiele osób nie tylko z prasy i telewizji, ale i całkiem prywatne osoby. Zainteresowanie pokazem zaś było spowodowane głównie tym, że była to innowacja dla firmy F&D i że obok zawodowych modelek miały wystąpić osoby, do których kolekcja była skierowana, czyli przecięta Kowalska. Szybko okazało się, że pomysł był strzałem w dziesiątkę, bo już pierwsze kreacje wzbudzały aplauz wśród publiczności. Jednak nie tylko na scenie było gorąco, bo i za kulisami. To tam mistrz wraz z synem dyrygował pokazem.


-Można wiedzieć, co to jest? -zapytał znienacka Aleks, mistrza Pshemka tuż po rozpoczęciu pokazu. —Kolekcja nie zgadza się z tym, co ja widziałem na papierze i co zatwierdzałem.
-A co widziałeś- zapytał spokojnie projektant.
-Co innego.
-To już słyszałem- odparł ironicznie mistrz. —I możemy wiedzieć kim jest twój towarzysz? –zapytał grzecznie. —Nie będziemy rozmawiać o sprawach firmowych przy obcych.
-Mecenas Leszek Kołecki- przedstawił się sam zainteresowany. —Specjalista od praw autorskich. Prościej mówiąc, to zajmuję się ściganiem plagiatu i właśnie doniesiono mi o popełnieniu tego przestępstwa.
-U mnie plagiat? -przerwał mu mistrz. —Pan chyba żartuje.
-Mam tutaj pana projekty panie Przemysławie i katalog z ubiorami sprzed paru lat. Wszystko się zgadza.
- Widocznie zaszła jakaś pomyłka- odparł, spoglądając przelotnie na przyniesione przez Kołeckiego papiery.
-Tato ja to wyjaśnię- odezwał się nieoczekiwanie Wojtek. —Panie mecenasie miałem uczyć się szkicować modę i tato dał mi takie katalogi do przerysowania ubrań i to są moje szkice. Parę dni później przyszedł do pracowni Adam Turek i chciał projekty dla pana Febo. Był tak zdenerwowany, że zrobiło mi się go szkoda i dałem mu na odczepkę moje rysunki z tego właśnie katalogu. Nie wiedziałem, że to ważne.
-I sprawa się wyjaśniła- rzekł z zadowoleniem Pshemko. 
-Nie wierzę w taki zbieg okoliczności- odparł ostro Febo. 
-Czyli jak rozumiem, plagiatu nie ma i nic tu po mnie- odezwał się Kołecki.
-Nie tak szybko drogi panie- odparł mistrz. —Ja chciałbym dowiedzieć się coś więcej na temat tego nieporozumienia. Nie lubię, jak się mnie oczernia.

Tymczasem w szatni przebywał Piotr w towarzystwie niedawno poznanej panienki w klubie.  Dostali się tam bez trudu, bo jeszcze przed kłótnią z Ulą ta podarował mu dwa bilety na pokaz i wejściówki za kulisy, a które miały trafić do rąk jego znajomego. Teraz jego plan był prosty. Skompromitować Marka w oczach Uli i prawa. Szczęście dopisywało mu, bo samochód Marka pozostawał otwarty i był zaparkowany w zacienionym miejscu. Dziewczyna również dała sobą manipulować i wypiła sok z domieszką tabletek ekstazy. Zwabienie Dobrzańskiego na dwór było również proste, bo powiedział pierwszemu lepszemu ochroniarzowi o uszkodzonym aucie. W chwili, gdy pojawił się przy wyjściu, to delikatnie popchną dziewczynę w ramiona Dobrzańskiego, a ta uwiesiła się na nim.
Chwilę prędzej na parkingu pojawiła się policja razem z psem tropiącym i oświadczyła, że dostali doniesienie o ukrytych narkotykach w samochodzie Marka. Pech chciał, że przy jego samochodzie natrafili na niego i dziwnie zachowująca się dziewczynę.
-Aspirant Adam Kotlarski i sierżant Karol Małyszek. Nasz pies wyczuł niedozwolone środki w pana samochodzie- oznajmił Kotlarski.
-To jakieś nieporozumienie panie władzo- mówił jeszcze spokojnie Marek.
-Sprawdzimy i zobaczymy- odparła Małyszek.
-Nie wiem, skąd wzięły się tutaj- tłumaczył się chwilę później, gdy w bagażniku znaleźli woreczek z jakimiś tabletkami i proszkiem. —Przyszedłem tutaj, bo jeden z ochroniarzy powiedział mi, że ktoś uszkodził mój samochód. Konkretnie to lusterko. I fakt jest uszkodzone. Samochodu zaś nie zamykałem, bo wracałem tutaj często i jest to parking zamknięty. A tę dziewczynę spotkałem przy wyjściu. Uwiesiła mi się na szyi, to wyprowadziłem ją. Myślałem, że jest pijana.
-Wyjaśnimy wszystko na komisariacie panie Dobrzański- rzekł jeden z policjantów.
Na komisariat pojechał również Sebastian. Ula dotarła tam tuż po zakończeniu pokazu, gdy Olszański wychodził z komisariatu.
-Seba wiesz już coś? -zapytała z niepokojem.
-W samochodzie Marka znaleźli tabletki ekstazy albo coś podobnego do tabletek gwałtu Ula – mówił Sebastian po spotkaniu z policjantem. —Nie znam się na tym, a policjant dla dobra śledztwa wiele nie chciał powiedzieć. Fakt jest też taki, że dziewczyna, która z nim wyszła była czymś otumaniona.  I założę się, że to Febo za tym stoi. Był wściekły, że pokaz udał się i nie było żadnego plagiatu.
-Albo Piotr. On ma dostęp do różnych świństw i miał również powody do zemsty.
-Zobaczymy. Poprzeglądają monitoring i dojdą, co się stało za kulisami. Ta dziewczyna musiała się tam przewijać. Zobaczysz, że jutro wszystko wyjaśni się, a Marek wyjdzie z aresztu.  Teraz nic tu po nas Ula. Wrócimy jutro, gdy będzie adwokat Marka.

Tak jak przewidywał Sebastian, następnego dnia popołudniu Marek wyszedł z aresztu, a przed budynkiem czekała na niego Ula z Sebastianem.
-Wiadomo już Marek, kto ci to zrobił? -zapytał Sebastian.
-Piotr czy Aleks- sprecyzowała Ula.
-Przykro mi Ula, ale to był Piotr. Ta panienka, gdy doszła do siebie, to zaczęła mówić prawdę. Policjant nastraszył ją za współudział i wsypała Piotra. Znalazłem nawet go na monitoringu. Cwaniak rozjaśnił włosy, chodził w czarnej skórze, ciemnych okularach i powiedział jej, że nazywa się Damian Muszyński. Dostęp do leków miał również. Tego, czego nie miał, to pewnie dokupił gdzieś.
-Gnojek jeden- wyzwał Olszański.
-Gnojek to za mało powiedziane- odezwała się Ula. —Ten typ dla zemsty posunąłby się do najgorszych rozwiązań. Jest odrażającym padalcem.
-Ula nie ma sensu bluźnić na niego- wtrącił Marek. —Czasu to nie cofnie, a ja na szczęście wyszedłem z tego cało i bez konsekwencji.  I dzięki, że jesteście.  Chętnie poszedłbym z wami gdzieś, ale muszę teraz jak najszybciej przebrać się i umyć.
-Może pójdę z tobą, jeśli chcesz? – zapytała nieśmiało Ula. —Powiem ci, co działo się później na pokazie.
-Będzie mi miło Ula. Samemu nie chciałbym teraz być.
Na Sienną daleko nie było, to Marek po drodze opowiedział Uli o przebiegu przesłuchania i koszmarnej nocy w areszcie spędzonej w towarzystwie jakiegoś złodzieja. Ula zaś opowiedziała mu o definitywnym odejściu Febo z firmy i chęci wyjechania na stałe do Włoch. Po dotarciu do mieszkania natomiast pokazał Uli mieszkanie, zrobił jej kawy i poszedł odświeżeniu się i przebrać. Do salonu, gdzie pozostawił Ulę, wrócił po kwadransie, ubrany w dżinsy i niebieską koszulę.  Miał też mokre włosy i pachniał zniewalająco płynem pod prysznic.


-Mogę zapytać o coś Ula? – zapytał, siadając obok niej na kanapie.
-Pewnie pytaj.
-Dlaczego chciałaś przyjść tutaj ze mną?
-Bo cię kocham Marek i ani przez chwilę nie wierzyłam w twoją winę- mówiła, wpatrzona w niego.
- Tak długo czekałem Ula, żeby znów usłyszeć te słowa z twoich ust- odparł, gładząc po policzku. —Tyle samo czasu czekałem, żeby móc powiedzieć ci to samo. Kocham cię Ula. Kocham po raz pierwszy tak szczerze i mocno- dodał, całując w usta. —I pomyśleć, że to Piotr okazał się tą osobą, która rzuciła cię w moje ramiona i dała szczęście- mówił, gdy na chwilę oderwał się od jej ust.  —Chyba będę musiał paczkę wysłać mu do więzienia, jeśli tam trafi.
-Złośliwy nie jesteś przecież. A tak szczerze to wolałabym, żeby wyjechał do tego swojego Bostonu i nigdy nie wrócił.  Jednak po tym, co zrobił to pewnie to już nierealne.
- Pewnie nie, ale nie mówmy o nim Ula. Mamy lepsze zajęcie. Miesięczne zaległości w całowaniu. Nie licząc naszych pocałunków we firmie, to czekałem na to cztery długie miesiące- mówił, kładąc ją na czerwonej sofie.
Pocałunki szybko przybierały na sile i rozbudzały ich zmysły. Żadne z nich też nie robiło nic, aby zaprzestać. Było wręcz odwrotnie, bo Marek znalazł swoje miejsce do całowania w odkrytych ramionach Uli i zagłębieniu szyi, a ona z czułością przeczesywała dłońmi włosy Marka.
-Jeśli teraz nie przestaniemy, to nie ręczę za siebie- rzekł Marek, ale z małą wiarą w swoje słowa. —Tak bardzo chciałbym kochać się z tobą. Nie byłem z żadną przez ten czas- mówił krótkimi zdaniami.
-To zrób to – odparła, patrząc na niego z miłością i pożądaniem. 
Do sypialni zaniósł Ulę na rękach i położył delikatnie na łóżku. W kolejnych minutach obsypywał pocałunkami całą twarz, szyję i ramiona.
-Ula wyjdziesz za mnie? -zapytał pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem.
-Ślub z tobą będzie spełnieniem moich marzeń- rzekła drżącym głosem.
-To dobrze, bo zamierzam ożenić się z tobą tak szybko, jak się da- odparł, całując namiętnie usta.
-  Po co ci teraz telefon? -zapytała po chwili z rozczarowaniem, że znowu zaprzestał pieszczot i sięga po ten przedmiot.
-Bo nie chce mi się wstawać po długopis i kartkę kochanie, a chcę mieć twoją obietnicę na piśmie.  Włączę dyktafon i nagram. Możesz już mówić- dodał po chwili.
-Ja Urszula Cieplak zdrowa na ciele i umyśle obiecuję, poślubić Marka Dobrzańskiego tak szybko, jak się da- mówiła bardzo wyraźnie i poważnie. —Zadowolony?
-Nawet bardzo – odparł, odkładając telefon. —Teraz możemy się kochać, kochanie. 
Godzinę później, gdy obudziła się dojrzała Marka przeglądającego na laptopie pierścionki.
-Szukam jakiegoś pierścionka zaręczynowego- wyjaśnił jej. —Ten ci się podoba? – zapytał, pokazując jeden z nich.


-Bardzo. Jest taki subtelny.
-W takim razie biorę go. Nie jest też drogi, bo kosztuje tylko półtora tysiąca. To znaczy, ja ci nie skąpię, ale w tym miesiącu muszę oszczędzać. Pamiętasz moje wyzwanie? Trzy tysiaki na miesiąc.  Kiedyś kupię ci kiedyś coś droższego.
-Pierścionek zaręczynowy jest jeden i innego nie chcę i nie będę nosić- oświadczyła mu zdecydowanie. —A z tym wyzwaniem przetrwania za trzy tysiące na miesiąc nie musisz się wywiązywać.
-Nie muszę, ale chcę sobie udowodnić, że dam radę Ula. 

8 komentarzy:

  1. Wszystko na szczęście skończyło się dla naszych bohaterów pozytywnie w myśl zasady, że dobro zawsze zwycięża. Ta historia pokazuje nam jednak, że nawet porządny, wykształcony człowiek, lekarz, który powinien używać swojej wiedzy z jak najlepszych pobudek potrafi się tak ześwinić i zeszmacić z powodu zwykłej zazdrości. Na szczęście Piotr nie okazał się aż tak sprytny a momentami bywał dość naiwny jak np. w przypadku tej naćpanej panienki. Rzecz rozgrywała się na monitorowanym parkingu a on był aż tak głupi i nawet nie pomyślał, że nic nie da ufarbowanie włosów i zmiana kurtki, bo i tak ludzie go rozpoznają.
    Podrzucenie teczki to jednak robota Turka. Zrehabilitował się chłop i został za to nagrodzony. Najważniejsze jednak, że Alex już raczej do firmy ma drogę zamkniętą podobnie jak drogę do serca Uli ma zamkniętą Sosnowski.
    Spotkanie nad Wisłą przy krówkach ma tu charakter symboliczny, bo przecież to tam Marek zrozumiał wreszcie jak bardzo Ula jest mu bliska. Zgodnie z pisarską tradycją była namiętna noc i oświadczyny a w domyśle szybki ślub, bo Marek po tych wszystkich przejściach na pewno nie będzie chciał czekać.
    Świetna historia a ja już czekam na następne. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr i Aleks to po jednych pieniądzach są, jak to mówią. Ze wskazaniem na tego gorszego jako Piotra. Tak jak powiedziała Ula gorsze jest knucie za za plecami i zdrada niż knucie jawne Aleksa.
      Turka zawsze lubiłam i gdy u mnie występuje to dobrze kończy. Szkoda, że w serialu jakoś go nie wybielili.
      Oczywiście krówki miały być taką słodką niespodzianką i symbolem ich dawnej znajomości i udało się Markowi z tą słodkością.
      Kolejna opowieść niespodzianka już tuż tuż.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  2. Świetne zakończenie. A pomysł z dyktafonem rozłożył mnie na łopatki. Jak widać Aleks ani Piotr do samego końca knuli i kombinowali. Dwie podłe kanalie.
    Gorąco pozdrawiam
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy kanaliami są od zawsze a inni stają się tak jak Piotr.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę że wszystko skończyło się szczęśliwie ;) Fajnie że Marek uparł się na to wyzwanie i chce je dokończyć. A co do Piotra i Aleksa. Nie umiem powiedzieć, który okazał się gorszym człowiekiem.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że tym gorszym jak dla mnie był Piotr. Tak jakby zdradzał Ulę z Aleksem.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń
  4. Powtórzę się pewnie twierdząc, że zakończenie świetne. Alex i Piotr do końca konsekwentnie chcieli pogrążyć Marka co na szczęście nie wyszło im najlepiej. Ula znalazła spokojną przystań i niech tak zostanie. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodziła spokojna przystań Marek. Zawsze znalazła pocieszenie u Marka w kłopotach.
      Pozdrawiam miło i dzięki za wpis.

      Usuń