Przyjęcie
urodzinowe Sebastiana zgromadziło sporo osób. Była jego rodzina, przyjaciele, znajomi
oraz inna elita Warszawy, jako że Sebastian pochodził z szanowanej wojskowej
rodziny. Ula również została zaproszona, choć po ostatnich wydarzeniach z
Markiem szła na nie z obawami. Obiecała jednak przyjść już prędzej i miała być też
do towarzystwa Wioli, bo Kubasińska oprócz Sebastiana nie znała nikogo i było
jej z koleżanką raźniej.
Wśród gości znaleźli się i ci, których Sebastian nie
lubił za bardzo, ale wypadało zaprosić. Do nich właśnie należał Piotr Sosnowski
zastępca ordynatora oddziału, na którym pracował, a prywatnie siostrzeniec
dyrektora szpitala. Mężczyzna podobnie jak Wioletta i Ula, nie znał tu nikogo,
to trzymał się podwładnego.
-Kto
to – zapytał, gdy Wioletta w towarzystwie Uli pomachała im, tak jak ustaliła z Sebastianem.
-Wioletta
i Ulka- wyjaśnił krótko, nie wdając się w szczegóły.
-Bardzo
ładne- rzekł, urzeczony urodą obu dziewcząt.
-Jeśli
chcesz, to, możemy podejść- zagadnął. —Są same tak jak my.
Sosnowskiemu
dwa razy nie trzeba było mówić i sam pierwszy ruszył w ich stronę.
-Wioletta
Kubasińska, Urszula Cieplak- zaczął przedstawiać Olszański. —Piotr Sosnowski
kolega po fachu.
-Miło
poznać panie- odparł dżentelmeńsko Sosnowski, całując obie w dłoń. —Sebastian
nie mówił, że zna tak piękne dziewczyny.
-A nam
nie mówił, że ma tak przystojnych kolegów- odparła Wiola. —Chciał chyba
zachować nas dla siebie.
-Chyba.
To, co tak piękne panie robią tu samotnie? – pytał Sosnowski.
- Już
niesamotne panie Piotrze- rzekła Wioletta. —Nie ma to jak doborowe towarzystwo.
Prawda Ula?
-Tak-
odparła, tylko dlatego, aby nie okazać się nieuprzejmą.
-Toast
już był, ale grzechem byłoby nie wypić za spotkanie- kontynuował Piotr, biorąc
od przechodzącego kelnera dwa kieliszki szampana i podając go dziewczynom.
-Za
poznanie- rzekła Wioletta. —Oprócz Sebastiana nie znamy tu praktycznie nikogo i
nawet mówiłam Ulce, że tak nudno nam samym, a tu pojawiacie się jak na
zawołanie- mówiła ku zdziwieniu Uli, bo nic takiego nie mówiła.
Zastanawiała
się też, dlaczego Wioletta zachowuje się tak, jakby była zainteresowana
mężczyzną.
-Miło
wiedzieć- stwierdził Sosnowski. —Pani koleżanka jednak taka milcząca jest-
dodał, patrząc na Ulę. —Jakby nie była zadowolona z towarzystwa.
-Mowa
jest srebrem, a milczenie złotem, jak to mówią, panie Piotrze- odparła Ula. —A tak na serio to Wiola tak ma, że czasami nie da dojść do
głosu.
-Czyli
z was to taka charakterna Klara i spokojna Aniela? – zagadnął.
- Tego
nie powiedziałam- odrzekła klarownie. —Wioletta jest po prostu bardziej ekspansywna w
niektórych dziedzinach życia, a ja zdystansowana. W innych jest na odwrót. Ona
bierna a ja operatywna.
-Nie
tylko piękne, ale i inteligentne- stwierdził, patrząc na obie i doceniając
słownictwo Uli. —Czas spędzony z wami do zmarnowanego na pewno nie będzie
należał.
-A pan
wszystkim kobietom mówi takie miłe słówka, czy jesteśmy wyróżnione z Ulką? – zapytała
Wioletta.
-Tylko
tym, które zasługują na komplementy pani Wioletto- odparł, patrząc już tylko na
Kubasińską.
-A ja
się cieszę, że się cieszycie ze swojego towarzystwa, bo nie będę mógł poświęcić
wam tyle czasu, ile chciałbym- odezwał się ponownie Sebastian. —Obowiązki
jubilata zobowiązują.
Sebastian
z zainteresowania dziewczynami przez Sosnowskiego był jak najbardziej
zadowolony i myślał, że wszystko idzie według jego i Wioletty planu. Szyki
krzyżował tylko Marek, który ciągle nie pojawił się na urodzinach, a powinien
być od godziny, czyli półgodziny przed przybyciem gości. On tymczasem, gdy był już kawałek za Rysiowem,
zmuszony był zawrócić z drogi i zaprowadzić motor do domu, bo maszyna odmówił
posłuszeństwa. Po próbach naprawy i przeprawie przez polną drogę był również zakurzony
i pobrudzony i musiał się przebrać. Na szczęście miał swój samochód, to wsiadł
w auto i pojechał do Warszawy. Po dotarciu
na przyjęcie zaś jako pierwsza dopadła go Wioletta.
-Co
tak późno Marek? -pytała. —Martwiliśmy
się ze Sebastianem o ciebie.
-Motor
zepsuł mi się po drodze i musiałem zawrócić. A coś ominęło mnie ciekawego?
- Poza
pierwszym toastem i powitaniem to nic. Chyba że interesuję cię to, że taki
jeden doktorek, kolega Cebulka czepił się Ulki jak rzep psiego ogona- dodała,
naciągając sprawę.
-To
dobrze, że znalazła kogoś sobie tak szybko- odparł bez zainteresowania, ale rozglądając
się jednak po ogrodzie. — I nie wiem, po co mówisz mi to wszystko.
-Pomyślałam,
że jako jej były chłopak może zainteresować cię to. Taki ciemny blondyn jakbyś
był zainteresowany obejrzeniem go. Kręci się koło Ulki, to łatwo będzie
zauważyć- dodała, chociaż razem ich nie widziała. Miała jednak nadzieję, że
Seba coś już zrobił w tym kierunku. —Nie będziesz chyba unikał Uli całe
popołudnie Marek. Wypadałoby się choćby przywitać.
-Na
pewno przywitam się Wiola- odparł. —A gdzie jubilat?
-Parę
minut temu widziałam go, jak wchodził do domu z pudłem z prezentem, to szukaj
go tam.
Ula
tymczasem po rozstaniu z Wiolą, Sebastianem i Piotrem usiadła samotnie na ławce
i zajęła się własnymi myślami.
Gdzie
jest Marek-
myślała i rozglądając się dyskretnie, bo myślał, że przeoczyła jego przyjście. Zaproszony pewnie był, skoro to najlepszy
przyjaciel Sebastiana. Muszę porozmawiać z nim o tym artykule i liście do niego.
Nieprawda Ula- poprawiła
się w myślach.
Głównie chcesz zobaczyć go. Tylko pytam się po co? Na co liczę? Że mu przeszło?
-Witaj
piękna nieznajoma- usłyszała znienacka zza pleców, a gdy spojrzała za siebie
dojrzała młodego mężczyznę. —Można byłoby panią namalować w tej pozie. Byłby
piękny obraz- rzucił komplementem.
-Dzień
dobry- odparła uprzejmie.
-Emilian
Malicki, brat cioteczny Sebastiana- dodał, wyciągając rękę na powitanie.
-Ula
Cieplak, znajoma Sebastiana- odparła, podając rękę, a chwilę później ów
mężczyzna z czułością i ukłonem pocałował w dłoń.
-Mogę
się dosiąść i potowarzyszyć pani?
-Proszę
bardzo. Ławka moją własnością nie jest- mówiła kurtuazyjnie.
-A
właściciel tych pięknych ocząt i uśmiechu istnieje? – zapytał, siadając obok.
Chciała
już powiedzieć mu co myśli o takich zalotach, ale kącikiem oka dostrzegła Marka
i to, że patrzy w ich stronę i podąża do ławki, to zmieniła zdanie.
-Kto
wie? Może właśnie się pojawił? - odparła, uśmiechając się słodko.
Marek
tymczasem z podszeptów Wioletty szedł już w stronę Uli i blondyna, ale jego
uwagę przykuła rudowłosa piękność i zawrócił z obranej drogi. Ula zaś nie
doczekawszy się pojawienia go, spojrzała w bok i dostrzegła rozmawiającego z
jakąś nieznajomą dziewczyną.
-Witaj-
rzekł, podkreślając uśmiech. —Marek Dobrzański.
-Kamila
Malicka. Siostra cioteczna jubilata- odrzekła, podając z gracją rękę.
-Najlepszy
przyjaciel Sebastiana- mówił, całując dłoń. —Seba nie wspominał mi, że ma tak
uroczą krewną.
-Może
dlatego, że mało się spotykamy i daleko mieszkamy. Jesteśmy spod Wilna- wyjaśniła.
-Tym
bardziej cieszę się, że znalazła się okazja do poznania- mówił zauroczony jej
urodą, ale również spoglądając na Ulę i nieznajomego mężczyznę obok niej.
-Również
jesteś lekarzem? -zapytała, uśmiechając się słodko
-Broń
Boże. Pracuję w urzędzie w urbanistyce, a rodzinnie to mamy firmę cukierniczą
Febo & Dobrzańscy. A twoja rodzina
nie prowadzi przypadkiem firmy odzieżowej Maliccy firma z fasonem? Sebastian coś kiedyś wspominał.
-Dokładnie
tak. Maliccy firma z fasonem to my.
W
innej zaś części ogrodu Sebastian ponownie rozmawiał z Piotrem. Sosnowski był
akurat sam to on jako gospodarz i jubilat czuł się zobowiązany zajmować
gośćmi. Nawet tymi, za którymi nie
przepadał.
-Gdzie
zgubiłeś dziewczyny? - zagadnął.
-Miały
jakieś sprawy do obgadania i odeszły- odparł Sosnowski. —Ale mam nadzieję, że
szybko się odnajdą w tym tłumie. Są niezmiernie interesujące. Piękne, dystyngowane,
z temperamentem, błyskotliwe. Mało, kiedy kobieta ma tyle zalet- komplementował
Sosnowski.
-Bo
takie są- przytaknął z zadowoleniem Sebastian. —Dlatego je tak lubię.
-Nic
tylko brać i nie czekać panie kolego- dodał.
-Nie
da się ukryć, że Ula to ładna i interesująca dziewczyna- ponownie przytaknął
koledze z pracy.
-Tylko
ja mówię o Wioletcie- oznajmił mu Sosnowski. —Widać, że ma charakterek a Ula
taka spokojna gąska.
-Wiolka
to moja dziewczyna i wara od niej- wtrącił zdecydowanie. —Mało masz dziewczyn
wokół siebie. I nie myślę tylko o tych tu obecnych.
-Tylko
że ta warta jest zachodu kolego- odparł sugestywnie.
-Radzę
ci, odpuść ją sobie.
-Jeśli
nie, to co? – pytał arogancko.
-To
nie będę patrzył na koligacie rodzinne z dyrektorstwem szpitala- mówił, cedząc
słowa. —Karta pacjenta niejakiego pana Józefa Kluski ciągle istnieje doktorze.
I chcę przypomnieć, że dzięki przytomności siostry Anieli i mojej pan Kluska
żyje do dzisiaj. Teraz chyba wystarczająco dobrze się wyraziłem kolego. Od Uli
też trzymałbym się z daleka- dodał na koniec. —To dziewczyna przeznaczona dla
mojego przyjaciela.
Kwadrans
później Wioletta, która szła do Sebastiana, aby spytać go o osoby rozmawiające
z Ulą i Markiem natknęła się na Piotra. Zatrzymała się na chwilę przy nim, bo o
jego zainteresowaniu jej osobą nie wiedziała. Nie chciała być też nieuprzejmą.
Sebastian zaś patrząc na trzy rozmawiające pary nie wiedział, w którą stronę
udać się najpierw. Na jego szczęście do Piotra i Wioletty dołączył jego stryj,
to Kubasińska opuściła jego towarzystwo. Sebastian w międzyczasie zaś wybrał
Wiolettę i szedł już w jej stronę.
- Wiola
całej waszej trójki nie upilnuję- rzekł, gdy się spotkali. —Na prawo Ula, na
lewo Marek a ty pośrodku. Chociaż ty mogłabyś nie gadać z Sosną. Powiedział mi,
że jest tobą zainteresowany, a nie Ulką.
-Poważnie
mówisz? – zapytała podejrzliwie.
-Nie
żartowałbym w tych sprawach- wtrącił. —Co chciał?- pytał ze wzburzeniem.
-Tak
ogólnie pytał o pogodę i jak się bawię.
-To
dobrze, bo myślałem, że nic do niego nie dotarło. Co mnie w ogóle podkusiło,
żeby zapraszać go i wymyślać plan zazdrości. Sama gadka o syfilisie może
by wystarczyła Markowi.
-Troska
o przyjaciela kierowała tobą- odparła spokojnie. —A ten cały Piotr nic mnie nie
interesuje Cebulku, więc się nie denerwuj. Ale miło, że jesteś zazdrosny-
dodała również. —To z kim Ula i Marek teraz rozmawiają?
-Z Kamilą
i Emilianem- zaczął wyjaśniać. —To moje cioteczne rodzeństwo. Mieszkają pod
Wilnem, są bliźniętami i przyjechali na cały wrzesień. Nie jestem z nim jakość
szczególnie mocno związany i nie podoba mi się ta ich poufałość z Ulą i Markiem.
Kamila to kusicielka i flirciara a Emilian nie jest lepszy. Ma podobno do tego nieślubne
dziecko z panną z okolicy.
-Nieźle
i fatalnie- rzekła z otępieniem na rewelacje Olszańskiego.
-Katastrofalnie
rzekłbym nawet- dodał Sebastian. — Ze Sosnowskim miało być na niby, a wyjdzie
na to, że inni się przyplątali na poważnie.
-Trzeba
Uli i Markowi powiedzieć prawdę o Emilianie i Kamili- zadecydowała Wioletta. —Zanim całkiem się nie rozejdą.
-Dokładnie
tak Wiolka- przytaknął. —Ja pogadam z Markiem, a ty Ulką się zajmiesz. Chciałem
wyswatać Ulkę i Marka, a oni jeszcze w jedną rodzinę wejdą- dodał krytycznie.
W drugiej części ogrodu natomiast Marek i Ula mieli okazję przypadkiem spotkać się i
porozmawiać. Ula wychodziła z ogrodu różanego, a Marek akurat przechodził obok
furtki. Musiał też przyznać, że urodą wielokroć przebijała Kamilę.
-
Witaj Ulijanko- zaczął
-Musisz
być złośliwy i mówić tak do mnie- odparła, nie wysilając się na przywitanie.
-Ciebie
też jakże miło widzieć- odparł ironicznie. —Przeczytałem w końcu twój list.
-Coś
to zmienia? - pytała, patrząc mu w twarz, jakby chciała tam wyczytać odpowiedź.
— Nie było w nim nic, ponadto to co powiedziałam prędzej.
-Nie
jest łatwo zapomnieć o kłamstwach. I
miłości-
dodał w myślach.
-Czyli
nie- sama sobie odparła bardziej konkretnie.
Rozmowę
przerwał im Bartek Dąbrowski, który przywiózł urodzinowy tort od rodziny Marka.
Zarówno Ula, jak i Marek znali go. Marek od dziecka i znacznie lepiej, bo z
wioski, a Ula przelotnie z zamierzchłych czasów, gdy był zatrudniony jako
dostawca w F&D i pojawiał się również w ich cukierni.
- Dobry-
rzekł mało uprzejmie. —Nie wiecie, gdzie mam to dać?
-Bartek?
Co tu robisz? Zatrudnili cię ponownie? - pytała Ula, widząc napis na kartonie Cukiernia Szarlotka ul. Złota 55.
-Tak
wyszło. A to, co piszą o was w Skandalikach
Warszawy to
prawda?
-Nie
twoje sprawy Bartek- odparł mu niegrzecznie Marek.
- Nie
moje, ale temat do gadania jest. To, gdzie mam to dać?
-Tam
jest rodzina Sebastiana, to ich spytaj- odparł ponownie Dobrzański, pokazując
ręką grupę osób.
-To
znaczy, że czytałeś artykuł- ni stwierdziła, ni zapytała, gdy Dąbrowski oddalił
się wystarczająco daleko.
-Trudno
było przeoczyć Ula. Nie martwiłbym się jednak zbytnio tym, co piszą.
-Nie
byłabym taka pewna- odparła sceptycznie. —Skoro nawet Bartek wie i ma swoje
zdanie, to inni mogą naprawdę myśleć, że jest coś między nami.
-Jego
akurat nie warto słuchać- argumentował. —Przepił ojcowiznę i teraz bawi się w
Syna Marnotrawnego. Pomijając to, że ledwo szkołę skończył. Inni zaś pogadają i
przestaną, jak znajdzie się inny temat w tej gazecinie. Zobaczysz, że wszystko
umrze śmiercią naturalną.
- Niesmak
jednak pozostanie Marek. Mama już mi wytyka, że znalazłam się w gazecie.
-Na
mamę nic ci nie poradzę- wtrącił. —Z moją już mam kłopoty. Lepiej chodźmy do Sebastiana.
Dzieli tortem, a resztek dostać nie
chcę.
-Nie
wiesz, że kto zjada ostatki ten piękny i gładki- odparła, aby coś powiedzieć.
To
sobie porozmawialiśmy-
myślała, idąc z nim w stronę grupy osób i przyglądając się dyskretnie. Ani kroku w tył, ani w przód. Dosłownie w
martwym punkcie utknęliśmy. Mogłam jednak spodziewać się tego. To już naprawdę
koniec mojej bajki o księciu Marku.
-Jeszcze
nie zdążyłem złożyć ci nawet życzeń- rzekł Marek, gdy dostał swój kawałek tortu
i była chwila na rozmowę z przyjacielem.
-Skoro
byłeś zajęty moją kuzynką, to nie dziwota- odparł z naganą Sebastian.
-Bardzo
atrakcyjną kuzynką- sprecyzował.
-Atrakcyjna
jest, ale niestała w uczuciach. Zmienia starających się jak rękawiczki.
Rozkochuje i porzuca. Ot co.
-Czyli
trafił swój na swojego- odparł z rozbawieniem. —Ja bałamut a ona kusicielka.
-Czy
ty musisz być taki cyniczny? - mówił ze wzburzeniem. —Z Pauliną plan nie wyszedł, to chcesz
znaleźć sobie drugą? To możesz być pewny, że powiem Kamili o twoich planach i że
to Ulę kochasz.
-A, czy
to ważne Seba, kogo się kocha? - rzucił z lekceważeniem. — Ważne, żeby układało
się między małżonkami, a my mamy podobne charaktery, to nie może się nie udać.
-Słyszysz
w ogóle, co mówisz? – pytał ze zdenerwowaniem. —Może zrobić z ciebie rogacza.
Nie tylko faceci mają kochanki.
-Zwłaszcza
te, które mają starych mężów i potrzebny jest im jary kochanek- wtrącił. — Ja
jestem jednak młody i jary. I najważniejsze, żeby tylko dziecka innego nie
przyniosła do domu- dodał, uśmiechając się szelmowsko.
-Nic
tylko strzelić cię w ten zakuty łeb Marek- odparł na jego ironię.
Ula również
miała podobną rozmowę z Wiolettą.
-Co
widzisz w tym Emilianie? – zapytała bez ogródek. —Cebulek mówił, że ma naturę
podrywacza.
-Nic
nie widzę- odparła, wzruszając ramionami.
—Podszedł do mnie, to pozwoliłam mu się dosiąść. I to już prędzej Marek widzi
coś w jego siostrze i chyba tylko do mnie ma uprzedzenie.
-To żadne
uprzedzenia tylko jego widzi mi się- żachnęła Wioletta.
-Jak
zwał tak zwał Wiola, ale prawda jest taka, że, zaczynam wątpić w słowa
Sebastiana, że Marek boi się miłości i że nie zasługuje na mnie.
-A
gdybyś tak zaczęła coś widzieć w Emilianie- zasugerowała delikatnie.
-Jak widzieć?
-Ula,
jakby Marek troszkę popatrzył na to, że ktoś zainteresował się tobą i
pozazdrościł, to by mu nie zaszkodziło. Kto wie, czy proste rozwiązania nie są
najlepsze. Może przestanie myśleć o tej Kamili.
-Myślisz
Wiola? – mówił, ale bez wiary. —Widział mnie z Emilianem i słowem nie pisnął.
-Co
myślał, to nie wiemy. A w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone Ula.
Bartek
tymczasem zazdrościł wszystkim, że bawią się, mają lepsze życie niż on i że musi
im usługiwać i pracować. Do matki również miał żal, bo choć przyjęła go z
powrotem pod dach, to postawiła warunek, że nie będzie na jej utrzymaniu. Nawet
to, że ubłagała Dobrzańskich na drugą szansę dla syna, było dla niego nie do
zniesienia. Najbardziej jednak zazdrościł Markowi, bo znał go od dziecka i
zawsze miał lepiej niż on. Teraz zaś jedynie
czego chciał to żyć w miarę dostatnio i nic za dużo nie robić.
CDN PO DYLIŻANSIE 3 POSTY DALEJ
Oj ten Marek co on ma w tej głowie. Naprawdę powinien mu ktoś strzelić w ten głupi łeb - jak mówi Seba.
OdpowiedzUsuńPlan Sebastiana był dobry, ale jak to bywa czasem wychodzi, że coś pójdzie nie tak.
Violka też zaczyna kombinować ale oby nie przekombinowała. Myślę, że czasami lepiej zostawić sprawę swojemu biegowi.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
W łeb Marek nie dostanie, ale będzie mały wstrząs i zacznie patrzeć inaczej na sprawy.I planu Wioletty nie mam na myśli. Inna sprawa będzie kluczowa.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Marek jest cyniczny i zachowuje się paskudnie. Wychodzi z niego ciemna strona natury. Wygląda na to, że rozstanie z Ulą spłynęło po nim jak po kaczce. W rozmowie z Sebastianem o wszystkim opowiada bez emocji jakby było mu wszystko jedno. Nie baczy na uczucia dziewczyny, chociaż doskonale wie, że jest przedmiotem jej uczuć. To dowód na to jak bardzo przedmiotowo traktuje kobiety i manipuluje nimi. Jak nie ta to będzie inna. Jest tak bezczelny i pewny siebie, że ktoś wreszcie powinien mu utrzeć nos. Ciekawa jestem, czy jak zdeklaruje się Paulinie, bo przecież jest już zdecydowany, to czy ona będzie tak bardzo pobłażliwa dla niego jak on sobie to wyobraża. Sądzi, że podstarzałej pannie wystarczy sam fakt, że wyjdzie za mąż? Nie mam pojęcia dokąd on zmierza, ale żyjąc w taki sposób daleko nie zajedzie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :)
Marek w rozmowie z Sebastianem po części mówił z ironią a po części prawdę. Do ironii należało to o dziecku a poważnie o kochaniu. Jemu te uczucie nie jest obce i już wkrótce przekona się jak trudno walczyć z tym uczuciem. Będzie próbował z Kamilą, ale wychodzić nie będzie. Paulina zaś to przeszłość.
UsuńPozdrawiam miło i dzięki za wpis.
Oby Sebastian miał właściwy wpływ na Marka, i wybił mu z głowy nowy romansik...Marek widać z uczuć nie robi sobie nic, musi skierować go na właściwą drogę.Fajne to opowiadanie.Czekam na
OdpowiedzUsuńdalszy rozwój sytuacji.Pozdrawiam Agata
Fajni że się podoba.
UsuńMarek uczucia ma ale ma też te swoje bezsensowe powody. I fakt trudno mu wybić to z głowy. Dopiero gdy coś złego ma się wydarzyć wraca rozum.
Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
Kamila Emilian a na dokładkę Bartek. Skoro wspomniałeś o nim i w takich kategoriach to może będzie chciał coś namieszać. Za dużo tych kręcących się przy Uli i Marku. W Marka natomiast wierzę że rozum mu wróci i do Uli wróci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Kamila.
Może i za dużo ale przynajmniej Sosnowski odpada. Co do Bartka to coś będzie. Wspomniałam o nim już w poprzedniej części ale uwagi w komentarzach nie zwrócił.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
No to się porobiło. Miał być tylko Sosnowski, a tu pojawiło się kuzynowstwo Sebastiana i jeszcze Bartek Dąbrowski. Marek powinien posłuchać Seby i nie wdawać się w romans z Kamilą. A pomysł Ulki i Violi ciekawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Sosnowski już nie zagraża. Co do Malickich to nie mogę zdradzić ich roli. W kolejnym rozdziale trochę rozjaśni się i nakreśli końcówkę.
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.
RanczUlo właśnie skończyłam czytać Twoje opowiadania. Są lepsze gorsze i te które będzie się PAMIĘTAĆ. Mam takie 5 u Małgosi Szyler i u Amicus 3. Teraz mam kolejne które wciąga i czeka się na kolejną część z niecierpliwością. Do Panicz dodałabym jeszcze cykl mini. Miłą rodzinkę stworzyłaś z Emilką Tomkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę nieustannej weny. Iwona
Bardzo miło słyszeć, że jest się w gronie Małgosi i Amicus. Może napiszę jeszcze coś do cyklu mini .
UsuńPozdrawiam miło i dziękuję za wpis.