środa, 20 lutego 2019

Skazani na miłość cz. 13


Decyzja Uli, o pozostaniu u cioci, pokrzyżowała plany Markowi na szczerą rozmowę. Uszanował jednak jej decyzję i obiecał, że przez ten czas zajmie się znalezieniem odpowiedniej ekipy remontowej. W tym miał pomóc mu Sebastian, który spłacał właśnie ostatnią ratę kredytu za mieszanie i miał dołożyć się w końcu do wspólnego przedsięwzięcia. Marka cieszył również fakt, że z rozmowy telefonicznej nie wyczuł od niej dużego chłodu i dystansu. U ciotki Ula miała natomiast sporo wolnego czasu na przemyślenia i postanowiła, że nie będzie już tak uległa i naiwna tylko zdecydowana. Zwłaszcza w sprawie Maćka. Powrót do firmy był jednak dla niej nieprzewidywalny i wszystkie jej palny legły w gruzach.
-Marka nie ma- oznajmiła jej Wioletta, gdy przywitały się i zajrzała do gabinetu szefa. —Pewnie ciągle kaca leczy.
-Co to znaczy ciągle leczy?- dopytywała.
-To ty nic nie wiesz- mówiła szeptem. —Marek zostanie tatusiem.
-Jak tatusiem. Z kim?
-Okazało się, że Paulina w ciąży jest.
Słowo ciążą podziałało na nią elektryzująco. I to nie tylko ze względu na Paulinę, ale sama próbowała przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz miała te dni. Po szybkiej analizie stwierdziła, że było to jakieś półtora miesiąca temu.
-I to nie ze szczęścia pije Ula. Sebulek mówi, że jest załamany- kontynuowała Wioletta.
-A Paulina? -zapytała, aby coś powiedzieć.
-Teraz poleciała znowu do Włoch. Tak na dwa tygodnie. Aleks ma mieć proces.
-Muszę jeszcze wyjść na chwilę- odparła jej. —Na pocztę- skłamała na doczekaniu. —Miałam wysłać ciotce list priorytetem.
Zamiast na pocztę poszła do apteki i dla pewności kupiła od razu dwa test ciążowe. Ze zrobieniem testu nie czekała i pobiegła do toalety.  Po przeczytaniu ulotki i zrobieniu co musiała czekała z niecierpliwością na wyniki. Te zaś były pozytywne. Na powrót do biura nie była na razie gotowa, to poszła do parku pomyśleć.



I co teraz Ula? Mam iść do Marka i powiedzieć Marek zaliczyliśmy wpadkę. Również jestem w ciąży.  Albo Marek będziesz podwójnym tatusiem.
Jednego była pewna, że jeśli wszystko potwierdzi się u lekarza, to nie może powiedzieć Markowi o dziecku i musi zniknąć z jego życia. Dla swojego dobra i dziecka. Zwłaszcza Paulina nie może się o niczym dowiedzieć, bo zrobi z jej życia i dziecka piekło. Co do Marka była spokojniejsza i pewna, że nic by jej nie groziło i uznałby dziecko, ale ryzyko ze strony Pauliny byłoby spore. Nie mogłaby też spokojnie patrzeć na Paulinę i Marka, którzy za poparciem i błogosławieństwem Dobrzańskich wkrótce staliby się pewnie małżeństwem albo parą. Ona zaś byłaby tą drugą z bękartem.
 Z rozmyślań wybił ją telefon od Wioletty.  
-Budujesz pocztę czy znaczki drukujesz? -pytała. —Masę czasu cię nie ma, a Marek czeka na ciebie.
Spotkanie z Markiem było trudne, ale musiała stawić temu czoła.
-Gratuluję Marek- rzekła na przywitanie.
-Ula wiem, że dziecko to dar, ale nie z Pauliną- odparł wyraźnie załamany.
-Byliście ze sobą tyle czasu i sypialiście, to można było przewidzieć, że mogą być z tego konsekwencje.
-Musiał się to stać ostatnim razem. Nie byłem z Pauliną od ponad dwóch miesiąc- mówił usprawiedliwiająco.
-Zdarza się Marek- odparła.


O ciąży Paulina dowiedziała się w czwartek. Czuła się źle, miała mdłości, to poszła do lekarza. Ten od razu podejrzewał ciążę i skierował na badanie krwi i USG. Po godzinie w czasie badania lekarka z uśmiechem oznajmiła jej, że jest w ósmym tygodniu ciąży.
-To niemożliwe- rzekła po pierwszym szoku. —Brałam regularnie tabletki.
-Czasami nie skutkują- tłumaczyła doktor Jaworska. —Wymioty, inne tabletki, stres, mała przerwa w braniu powodują, że przestają działać.
-Fakt był czas, gdy wymiotowałam i brałam jakieś leki- mówiła, mając na myśli okres, gdy spotykała się z Bartkiem i zabierał ją do podejrzanych knajp.  Po jednym takim wyjściu struła się i wymiotowała.
-I to mogło spowodować, że tabletki antykoncepcyjne przestały działały- odparła lekarka, potwierdzając swoje niedawne słowa.
Fakt bycia w ciąży był zdecydowanie jej nie na rękę. Nigdy nie miała instynktu macierzyńskiego i jeśli kiedyś miała takie plany, to tylko raz zamierzała zostać matką i to dla zaspokojenia marzeń Dobrzańskich o wnukach i Marka o byciu ojcem. Teraz sprawa była o tyle skomplikowana, że doskonale wiedziała, że nosi w sobie dziecko Mario, a nie Marka. Jeśli jednak, jak szybko pomyślała znajdzie odpowiedniego lekarza, to da się w terminach namieszać. Zwłaszcza że zamierzała leczyć się we Włoszech, mieć kartę ciążową w języku włoskim z której Marek wiele by nie rozumiał. Tym sposobem chciała również zemścić się na Marku i ziścić marzenia o byciu panią Dobrzańską.  Mario, był również podobny do Marka, co było kolejnym atutem jej planu. Tak jak to, że uciekł z Włoch i że nic nie wskazywało na to, aby wrócił.



Marek o tym, że zostanie ojcem, dowiedział się w czwartek wieczorem. Paulina nieoczekiwanie zadzwoniła do niego i ściągnęła do rodziców na kolację pod pretekstem Aleksa i jego problemów.
-To, co masz tak ważnego? – zapytał, zanim usiedli do stołu. — Oby nie była to kolejna próba przekonywania mnie do powrotu.
-Mam niespodziankę Marco. Zostaniesz ojcem- odparła z satysfakcją. —A wy dziadkami- dodała z uśmiechem do Heleny i Krzysztofa. —Byłam dzisiaj u lekarza i wszystko potwierdził. Mam nawet wydruk z USG- mówiła, podając Markowi wydruk.
-Żartujesz? -zapytał z kamienną miną.
-Możemy poczekać, aż urośnie mi brzuch Marco- wysyczała ze złością.
-To wspaniała wiadomość- odezwała się Helena, całując w policzek. —Tyle czasu czekaliśmy na taką chwilę.
-Serdeczne gratulacje- dodał Krzysztof.
-Dziękuję wam- mówiła z uśmiechem. —Będzie tak, jak marzyliśmy Marco- dodała, głaszcząc go po policzku i zmieniając minę twarzy na triumfalną. —Nawet niebiosa są po naszej stronie i chcą widzieć nas razem.
-Muszę się przewietrzyć- odparł, odsuwając się od niej i przez gardło.
Po wyjściu od rodziców pojechał do sklepu i kupił pół litra czystej.  Pół godziny później pojawił się u Sebastiana.  
-Stary, Paula powiedziała mi właśnie, że jest w ciąży- rzekł od drzwi. —Tyle lat i nic, a teraz, gdy uwolniłem się od niej taka wpadka.
-Marek brałeś coś? -zapytał, przyglądając się mu uważnie.
-Chciałbym. To już koniec Seba. Ona nie da mi teraz żyć. Muszę zapić się, choć na chwilę. Każda lepsza niż….
-Niż Paulina- dodał kadrowy.
Nazajutrz do pracy Marek w dobrej kondycji nie przyjechał i musiał skorzystać z pomocy Sebastiana. W dodatku w biurze zastał swoich rodziców.
-Co was sprowadza? - zapytał bezczelnie.
-To chyba zrozumiałe- odparł ojciec.
-Zajmę się nim- wtrącił. —To mogę wam obiecać.
- Nie masz zająć się nim tylko zachować jak mężczyzna i ożenić się z Pauliną- rzekł stanowczo ojciec.
-Nie kocham jej.
-Ale będziecie mieć dziecko- odparła z uwydatnieniem Helena.  —Chcesz, aby miało tatusia na godziny.
-Nie na godziny, bo będę spędzał z nim sporo czasu. Paula może nawet na początku zamieszkać ze mną.
-A później odstawisz, gdy przyzwyczai się do miejsca i życia- mówiła rodzicielka.  
-Wczoraj zachowałeś się podle- odezwał się ponownie ojciec. —Wychodząc i nie wracając. Paulina popłakała się po twoim wyjściu. Wyczuła, że nie chcesz tego dziecka.
-Nie chodzi mi o dziecko tylko o życie z Pauliną tato- wtrącił. —Nie chcę do niego wracać. Mam przysięgać jej miłość, wierność, uczciwość małżeńską i że nie opuszczę jej aż do śmierci, kiedy w żadnym punkcie nie będzie to uczciwe- dodał, cedząc słowa   
-To chociaż ślub cywilny na początek weź pod uwagę- zasugerowała matka. —Dziecko będzie mieć porządek w papierach, zabezpieczenia na przyszłość.
-Zabezpieczyć się to powinienem głównie ja i intercyzę spisać- wymruczał trochę do siebie.
-Przede wszystkim to powinieneś porozmawiać z Paulinką- odparła mu zdecydowanie. 
-Tyle chyba możesz zrobić dla niej i nas- dodał ojciec.
-Jutro wieczorem będę- obiecał. —Ale nie, dlatego aby mówić o ślubie tylko o dziecku.
-Całe życie zamierzasz być kawalerem?- zapytała jeszcze matka. 
-Lepsze to niż życie z Pauliną mamo- odparł.
 Z misji Dobrzańskich Paulina do końca zadowolona nie była, bo myślała, że usłyszy o jakichś konkretnych deklaracjach Marka. Tym na razie nie zamierzała się mocno przejmować. Zwłaszcza że Dobrzańscy obstawali za szybkim małym ślubie, a ona marzyła o ślubie królewskim w katedrze z masą gości i bez ciążowego brzucha. Chciała również poczekać, aż sprawy z Aleksem się wyjaśnią i żeby mógł być na jej ślubie. Na razie miał jej wystarczyć powrót do życia Marka. Później, jak planowała jej kartą przetargową będzie ich dziecko i w razie problemów będzie mogła zagrozić mu, że wywiezie je do Włoch.
Marek również miał nad czym myśleć i w jego głowie układał się plan.  Zamierzał zamieszkać przynajmniej na jakiś czas z Pauliną i nagrywać ich rozmowy i to co się dzieje w domu. Znając ją, to wiedział, że prędzej czy później będzie narzekać na ciążę, dziecko i że w przyszłości może to posłużyć mu nawet w pozbawieniu jej albo ograniczeniu praw rodzicielskich.



Następnego dnia tak jak obiecał, pojawił się wieczorem u rodziców i choć miał przeciwko sobie trzech przeciwników postanowił nie poddawać się i mieć coś do powiedzenia. Pierwszy sukces i ku jego zdziwieniu z poparciem matki odniósł, gdy Paulina zaproponowała wyprawienie przyjęcia świątecznego i oznajmieniu na nim, że wrócili do siebie i spodziewają się dziecka. Szybko jednak wybił jej ten pomysł z głowy argumentując, że będzie to okres gryp i przeziębień i nie będzie ryzykował zdrowia dziecka dla jej zachcianek. Równie dobrze poszło mu, gdy wynika sprawa wspólnego zamieszkania. Marek zgodził się, ale z góry uprzedził, że on będzie zajmował się finansami domowymi i dziecka, a jej wydatki to jej sprawa. Febo nie mogła też powstrzymać się od złośliwości.
-Długo nie cieszyłeś się wolnością- rzekła mu z wyniosłością, gdy zostali sami.
-A ty dużo nie ugrałaś- odparł, nie dając się sprowokować. —Nawet mama skrzywiła się na twoje plany o przyjęciu na dwieście osób.
-Jeszcze zobaczymy Marco, kto postawi na swoim- odparła, ale mniej pewnie.
-Zobaczymy czy zobaczymy- rzekł jej, patrząc w twarz.
W niedzielę rano, choć Dobrzańscy byli temu przeciwni, to poleciała do Włoch.

Na rozmyślania o swoim stanie i co dalej Ula miała czas w domu. Jednego była pewna, że musi wyjechać, zanim wróci Paulina. Nawet pomimo tego, że Marek mówił, że nie zamierza żenić się z Pauliną, tylko zająć się dzieckiem. Znała bowiem Paulinę i wiedziała, że z pomocą Dobrzańskich prędzej czy później dopnie swojego. Rodzinie również musiała powiedzieć coś o swoim stanie. Z tym postanowił jednak poczekać i najpierw porozmawiać z Markiem. Z tym z kolei nie czekała i już następnego dnia dała mu wypowiedzenie z pracy.
-Ula, jak odejść? - pytał, spoglądając to na nią to na dokument. —Jeśli chodzi o tę sprawę sprzed twojego wyjazdu to …
-Nie o to chodzi- wtrąciła. —Nie miałabym życia przy Paulinie- argumentowała ani moje dziecko- dodała w myślach. —I dla dobra waszego dziecka i naszego powinnam zniknąć stąd. Nie powinna denerwować się, widząc mnie a ja ją.  Postanowiłam pojechać do cioci i pobyć z nią dłuższy czas.
-Ula nic ci nie grozi, a ja będę cię bronił- przekonywał. 
-Przede wszystkim powinieneś dbać o spokój Pauliny- argumentowana.
- A co z naszą inwestycją? -zapytał zbyt dosadnie. — Zostawiasz mnie z tym.
-Więc tylko o to ci chodzi- odparła z rozczarowaniem.
-Ula oboje sporo zaryzykowaliśmy- próbował wyjść z sytuacji.
- Możesz spać spokojne. Nikt się nie dowie. Mam tylko warunek. Maciek zajmie moje miejsce w F&D. Potrzebuje dobrej pracy. Ma ślub w planach, a jego narzeczona jest w ciąży. Przez najbliższe miesiące będzie też zajmował się tymi sprawami za mnie.  Remont potrwa do lata i potrzebna nie będę. A na wypadek jakby coś się działo, to są telefony i Internet.
-Czyli jak rozumie nie mam wyjścia- odparł z rozgoryczeniem. —Muszę zgodzić się na twoje odejście z pracy i Maćka.
-Musisz -odparła.
Pięć minut później Marek pojawił się w biurze Olszańskiego.
-Seba, jak się wali to wszystko na raz- mówił od drzwi. —Ula odchodzi z pracy i tego całego Maćka na swoje miejsce każe mi zatrudnić.
-Ma pazurki dziewczyna- stwierdził jakby z podziwem. —Można było się jednak tego spodziewać. Po tym, co słyszała i zrozumiała postąpiłbym tak samo.
-Tylko że ona nie odchodzi z mojego powodu tylko z Pauliny. Nie chce, aby denerwowała się jej widokiem.
- Cała Ulka- odparł z kolejnym respektem. —Mało kogo byłoby na coś takiego stać. Widać, że ma klasę. Bujała się w tobie, a odchodzi. Nie to, co Paulina, co na siłę chcę się z tobą związać.  Gdyby sytuacja była odwrotna i to Ulka była z tobą w ciąży to Paula zatruwałaby jej życie codziennie, a nie odeszła.
- Albo trafiłby ją szlak, co byłoby dla mnie lepsze. A z Ulą to mógłbym nawet ożenić się i bez zastanowienia Seba. Przynajmniej nadaję się na matkę i żonę. 

Przejęcie obowiązków przez Maćka przebiegło sprawnie i w ciągu trzech dni. Szymczyk okazał się równie kompetentny co Ula i co najważniejsze Paulina była zadowolona. O tym, że to jest najbliższy przyjaciel Uli, nie wiedziała i nie miała się dowiedzieć (Maciek nie chodził z Ulą i Pauliną do liceum).  
Znacznie trudniejsza rozmowa czekała ją z ojcem i rodzeństwem. Musiała jakoś sensownie wytłumaczyć im odejście z pracy i ciążę. Z pierwszą sprawą było łatwiej, bo dopiero co owdowiała ciotka potrzebowała towarzystwa, a jej zakład gastronomiczny kogoś kto zająłby się zarządzaniem.



-Jest jeszcze drugi powód mojego wyjazdu- zaczęła opowiadać wymyśloną przez siebie prędzej historie. —Ponad trzy miesiące poznałam pewnego chłopaka. Zjawił się w F&D i podawał za kontrahenta firmy Seta z Włoch, a która zajmuje się dostawami jedwabiem. Spotykałam się z nim ponad miesiąc, gdy okazało się, że to oszust, bo wykorzystał mnie do swoich interesów, a jego tkaniny nie miały akcyzy.
- I teraz narobiłaś długu i pan Marek zwolnił cię– zgadywał Cieplak, gdy Ula na chwilę zamilkła.
-Nie tato. W porę się zorientowaliśmy z Markiem. Ja jestem z nim w ciąży i lepiej będzie, jak zniknę z Rysiowa. Nie chcę, żeby wzięli mnie na języki tak od razu- mówiła szybko. —A na Piotra nie mogę liczyć, bo to oszust, czeka go więzienie i zainteresował się mną celowo- dodała, wymyślając sobie imię Piotr i mając poniekąd na myśli Marka.
-Dobrze, że tata siedzi- rzekł Jasiek po chwili przerwy.
-Jasiek ty się nie odzywaj- odparł mu ojciec. —Zaskoczyłaś nas córciu. Zawsze byłaś taka rozsądna- mówił z ciągłym niedowierzaniem, ale i spokojnie, bo nie był to czas na wyrzuty i ostre słowa. W kuchni obok siedziała też i rysowała Beatka i mogła coś komuś powiedzieć a tego, jak na razie chcieli uniknąć.
-Sam jestem na siebie zła, że dałam się tak okłamywać- mówiła łamiącym głosem.
-Błędy zdarzają się wszystkim córciu- uspokajał. —I nie jesteś pierwsza w takiej sytuacji ani sama.  Możesz na nas liczyć.
- Dziękuję tato- odparła cicho i z ulgą.
O to, że ojciec albo Jasiek powie Markowi o ciąży, obawiać się nie musiała, bo spotkali się tylko raz. Prawdę zaś znał tylko Maciek.  Ominęła tylko to, że wykorzystał ją i powiedziała, że sama z zemsty na Paulinie pozwoliła sobie na niezobowiązujący związek z szefem. Znała też Maćka i wiedziała, że gdyby znał prawdę, to dobrze dla Marka by się to nie skończyło. Wytłumaczyła również sprawę z Pauliną i że nie dałaby jej żyć, gdyby dowiedziała się, że nosi w sobie dziecko Marka. Chłopak zrozumiał to i obiecał trzymać w tajemnicy. Zwłaszcza po tym, jak poznał Paulinę i zrozumiał, że Ula mówiła prawdę, że nie miałaby przy niej życia. 
Tydzień po odejściu z pracy Ula była gotowa do wyjazdu. Samo odejście natomiast było dla pracowników zaskoczeniem. Od niemal pierwszych dni była bowiem ulubienicą szefa i ostatnią osobą do odejścia.  Wioletta widziała w tym również jakąś tajemnicę, ale żadnymi sposobami nie udało się jej dowiedzieć.
Na dworzec PKP Ulę odprowadziła cała rodzina i Maciek. Tam ucałowała wszystkich po kolei, życzyła powodzenia i odjechała na rozpoczęcie nowego życia.
 Będę kochała je za siebie i Marka- myślała, wsiadając do pociągu jadącego do Piotrkowa Trybunalskiego. 




11 komentarzy:

  1. No to się porobiło obie panie w ciąży, oby tylko oszustwo Pauliny wyszło szybko na jaw. Ciekawe jak zachowa się Marek gdy na jaw wyjdzie ciąża Ulki. Myślę, że na początku będzie na nią zły o ukrycie tego. Rodziców Marka tak jak i w serialu również i tu nie rozumiem. On wciąż im tłumaczy jak wygląda życie u boku Febo i jaka ona jest, a oni swoje.

    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj świetnie tak z wieczora coś poczytać. Ale może czas abyś trochę zwolniła tempa ze względu na swój stan. Tak wiem ciąża to nie choroba, ale ty lada moment rodzisz.
    Pozdrawiam gorąco we wtorkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poród dopiero na ósmego a chłopcy podobno później się rodzą. Chcę też zdążyć skończyć to opowiadanie i korzystał ze zwolnienia lekarskiego i piszę.
      Spokojnie oszustwo wyjdzie i to w najmniej spodziewanym czasie. Paulina przekombinuje sprawę.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  2. Za komentarz mogą posłużyć emotki. Szok smutek złość. Przygotowana byłam na coś bardziej optymistycznego. A tu klapa. Pocieszające jest tylko to że Marek ani myśli brać ślub.
    Pozdrawiam serdecznie Kamila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te ostatnie zdjęcie to tak dla żartów dodałam. Co do ślubu to Paulina wpadnie we własne sidła i pożałuje, że nie słuch Dobrzańskich i chce poczekać z ślubem.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  3. Ranczulko kochana, pojechałaś z tymi ciążami, ale dobrze opowiadanie nabiera pikanterii, oj będzie się działo. Paulina nie odpuszcza, za wszelką cenę posuwając się nawet do kłamstwa chce zostać panią Dobrzańską. Chciałabym widzieć minę Heleny kiedy to wszystko wyjdzie na jaw. Dobrzańscy jakby mieli klapki na uszach, w ogóle nie słuchają tego co na temat Pauliny i ślubu mówi Marek ich rodzony syn. Taka mała Dulszczyzna. Co do Uli szkoda, że odpuściła, choć trochę ja rozumiem, u ciotki spokojnie doczeka narodzin dziecka, może nawet zmieni wygląd. Plus tego jest taki, że teraz Maciek będzie miał pracę i przy tym dopilnuje jej spraw. Może i Marek zmieni z czasem o nim zdanie, bo przecież nie taki diabeł straszny jak go malują. Dziękuję za dziś, pozdrawiam serdecznie Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak rozumiem Marek to Zbyszko, który na początku próbował postawić się matce i ożenić z Hanką. Tu na szczęście Marek będzie bardzie konsekwentny i nie zmieni zdania co do ożenku. A i z Heleny nie będzie do końca przebijać Anieli. Co co Uli to nie wiem czy ją zmienię. Na razie zmieniłam jej charakter.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam miło.

      Usuń
  4. Ha..robisz sobie prezent niespodziankę na Dzień Kobiet?Kochana pryciaro...a imię dzidziusia to ???? Jakie wybrałaś pochwal się....
    Co do opowiadania...mówi się,że kłamstwo ma krótkie giczałki...Zrób wszystko,by ta jędza szybko wpadła,w jakieś błotko...a da się zrobić,by podsłuchał jakąś rozmówkę kłamczuchy... Maciek? Oj było by gorąco.... Marek niech pocierpi...drugi kłamczuch...wrrrrr.
    Ściskam ..leciutko...Pozdrówka. Jula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak zechce się urodzić. Córka w czasie też nie była. Co do imienia to Kamil albo Piotr.
      Spokojnie wpadnie we własne sidła i sprawę przedobrzy. Chociaż dalej będzie chciał mieszać w życiu Marka.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  5. Marek znalazł się w zupełnie nieciekawej sytuacji, chociaż do końca o tym nie wie. Już sam fakt, że Paulina wmówiła mu, że jest w ciąży z nim jest dość koszmarny, a jeszcze gdyby wiedział, że Ula nosi jego dziecko, to chyba by się pochlastał. Nie powinien się upijać, tylko dokładnie policzyć, kiedy ostatni raz spał z Pauliną i czy rzeczywiście dziecko jest jego. Druga możliwość, to taka, że powinien przejść szybki kurs włoskiego, by dobrze odczytywać wyniki badań. Mam nadzieję, że kłamstwo Pauliny szybko się wyda a Ula zmieni zdanie i wyzna Markowi, że ciążowy brzuch zawdzięcza właśnie jemu. Ależ skomplikowałaś im życie...
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek ma tylko takie odrażające uczucia w stosunku do Pauliny. Sebie mówi, że gdyby sytuacja była odwrotna i Ula była w ciąży to mógłby nawet ożenić się z Ulą.
      Niestety ale Marek jak na razie nie będzie świadomy kto jest tak naprawdę ojcem dziecka. Zdradzę, że dopiero przed porodem zacznie się wszystko tak naprawdę wyjaśniać.
      Pozdrawiam miło i dziękuję za wpis.

      Usuń
  6. Jak ja nie lubię tej Pauliny. Ula jest szczera w przeciwieństwie do tej wrednej pożal się boże Włoszki

    OdpowiedzUsuń