piątek, 30 grudnia 2022

Magia świąt ? 2/2


 


U Cieplaków Marek spędził całe popołudnie i do domu wracał, jak było już ciemno. W oknach jego domu również było ciemno, co oznaczało, że Paulina jeszcze nie wróciła od brata. Tym się akurat nie przejął. Narzeczona oczywiście dzwoniła do niego parę razy, ale u Cieplaków miał wyciszony telefon, a gdy wracał do domu, stwierdził, że oddzwaniać nie warto. W holu zauważył, że Febo musiała jednak być, bo brakowało futra z norek i kozaków. W sypialni natomiast zastał bałagan. Niektóre rzeczy Pauli leżały na łóżku i brakowało dużej walizki. 

Wyprowadziła się -pomyślał bez żalu i paniki.

Kiedy poszedł do kuchni, na stole znalazł leżącą kartkę z listem do niego.

Marco, Emilio i Rafael Scacchi zaproponowali mi wyjazd do Bolzano do posiadłości ich babci i wspólny sylwester w Villa Eden. To dość blisko kurortu Val di Fiemme, gdzie będzie Aleks szalał na nartach. Perla z nimi nie przyjechała, dlatego jest miejsce w ich busie dla mnie. Spróbuj dojechać na sylwestra kochanie.

Taa już lecę się pakować i załatwiać bilet -zakpił. Kilka dni bez Pauliny i Aleksa oznacza kilka dni spokoju.

Wieczór spędził przy piwie w sypialni i na oglądaniu telewizji. Z oddzwonieniem do Pauliny zwlekał najdłużej, jak się dało. Wiedział jednak, że powinien zadzwonić.

-Można wiedzieć, gdzie byłeś przez cały dzień -zapytała, jak tylko odebrała telefon.

-Ty masz swoich znajomych a ja swoich -odparł, nie wdając się w szczegóły. — Dzwonię, żeby powiedzieć ci, że nie zamierzam spędzać sylwestra w Bolzano. Mamy już opłacony sylwester w hotelu Hampton. Rok temu zrezygnowałem już i dałem się namówić ci na wyjazd do Wenecji. Nie wypada drugi raz rezygnować z ich sylwestra. Mamy z nimi dobre umowy, a prezes jest moim dobrym znajomym.

-Nie lubię go i mało, kogo będę tam znać.

-Podobnie jak ja we Włoszech nie będę znał twoich znajomych.

-Czyli nie zamierzasz przylecieć?

-Nie Paula. Ja zamierzam bawić się w hotelu Hampton z tobą czy bez. Znajdę kogoś, z kim pójdę.

-To może brzydule weźmiesz ze sobą -zakpiła? 

-Żebyś się nie zdziwiła Paula, że pójdę z Ulą.

Następnego dnia pojechał do rodziców na obiad, a wieczorem na spotkanie z Sebastianem. Seniorzy oczywiście nie ominęli tematu Pauliny i ich ostatnich nieporozumień.

-Powinniście zrobić sobie z Pauliną wakacje z dala od Warszawy i problemów -zasugerowała matka.

- I zacznijcie w końcu ze sobą rozmawiać -dodał Krzysztof. — Istnieje coś takiego jak kompromis.

-W moim wypadku nazywa się, to dla świętego spokoju ulegnij Paulinie tato. Ale wyrastam z ulegania. Osobny sylwester jest przykładem. Chciała, abyśmy bawili się z jej znajomymi we Włoszech, a nie z moimi. W małżeństwach się zdarza, że nagle coś się psuje. W naszym związku się od dawna psuje. Może jednak nie pasujemy do siebie.  Albo jesteśmy sobą zmęczeni.

-Skoro tak mówisz, może odpoczniecie od siebie przez dłuższy czas -podsunął pomysł Krzysztof. — Przekonacie się, czy zatęsknicie i jak się wam żyje z dala od siebie.

-I to jest bardzo dobry pomysł tato. Oby siedziała we Włoszech jak najdłużej.

 

Dzień później trzeba było wrócić już do pracy. Ula, która wzięła sobie do serca słowa Marka, że lepiej wyglądała bez podkręconej grzywki, we firmie pojawiła się nieco odmieniona. Podobnie jak Marek inni również uważali, że tak zdecydowanie lepiej wygląda.

 


Mimo że pracy dużo nie było, Markowi praca szła opornie. Już po przyjściu do pracy mówił, że czuje się rozbity, boli go głowa i ma mdłości. Ula stwierdziła również, że ma gorączkę i może to nie być efekt przejedzenia świątecznego czy spotkania z Sebą i wypity alkohol. Kiedy kolejnego dnia poprawy nie było Ula i Sebastian wysłali go do lekarza. Tam po serii badań dostał przekaz do szpitala. Kolejne badania wykazały, że ma prawdopodobnie zapalenie wyrostka robaczkowego. Jeszcze tego samego dnia został operowany.

Ula w szpitalu pojawiała się codziennie przez pięć kolejnych dni. Marka odwiedzała zarówno prywatnie jak i służbowo. Każda taka wizyta była dla Marka przyjemnością. Patrzył na uśmiechniętą twarz Uli i z przyjemnością słuchał jej głosu i tego, co ma do powiedzenia.

-Bardzo miła i uczynna ta pana dziewczyna panie Marku -mówił mu jeden z panów, z którym dzielił salę.

-Ula jest przyjaciółką. Dobrą przyjaciółką i asystentką.

-A szkoda. Tak dobrze z oczu jej patrzy. I patrzy na pana z miłością.

-Ula już tak ma, że patrzy życzliwie na każdego panie Pawle.

-Wie pan, że takie związki oparte na przyjaźni są bardzo często bardzo udane i szczęśliwe -dodał drugi pacjent.

-Słyszałem. Ja i Ula jednak byłoby to bardzo dziwne.

Przed snem jednak myślał o Uli i o ostatnich miesiącach, kiedy to Ula była obok niego, pomagała mu i niejednokrotnie się poświęcała.


Ula to najlepsze, co mnie spotkało w tym roku -myślał w dzień sylwestra. Gdyby nie ona nie byłbym teraz prezesem. Pomaga we wszystkim, wspiera, kryje, doradza, opiernicza -uśmiechał się na wspomnienie, jak nazwała go świnią.

 W nocy natomiast śniła się mu Ula. Widział jej oczy i scenę z jej domu, kiedy był u niej w pierwszy dzień świąt.

-Ale jesteś piękna -słyszał, jak mówi we śnie.

-Co ty Marek. Nie żartuj.

-Nie żartuję. Masz takie piękne oczy. Nie wiedziałaś?

-Marek wiem, że są święta i zdarzają się cuda, ale przecież to niemożliwe, żebyś tak myślał.

-Dokładnie rak myślę. Ula to po prostu magia świąt. 

 

Paulina o problemach zdrowotnych narzeczonego dowiedziała się jeszcze tego samego dnia, co trafił do szpitala. Kolejnego dnia zadzwoniła do niego. Było to jednak krótka typowa rozmowa.

-Kochanie Helena wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie i powiedziała o operacji. Jak się dzisiaj czujesz?

-Słabo Paula. Jak to po operacji.

-Chciałabym być teraz z tobą.

Z końca świata trudno się wydostać -pomyślał.

-Rozumiem. Jesteś w końcu ponad tysiąc kilometrów stąd.

-Właśnie. I tak wiele bym ci nie pomogła.

-Właśnie Paula. Tylko byś mogła wpaść w odwiedziny i wodę niegazowaną przynieść oraz piżamę na zmianę.

-Wiesz już, kiedy wyjdziesz, że szpitala -zapytała, nie reagując na ironię narzeczonego.

-Po Nowym Roku. 

-Ja wrócę z Aleksem po Trzech Królach. 

Kolejne rozmowy się wiele nie różniły. Dopiero rano w Nowy Rok rozmowa przybrała inną formę.

-Kochanie dzwonię, aby życzyć ci szczęśliwego Nowego Roku.

-Dziękuję. Tobie również życzę dobrego roku.

-Jak wrócę, wybierzemy się razem do SPA. Będziesz potrzebował czasu na dojście do siebie. Nadrobimy osobnego sylwestra. Marco tu jest cudownie -dodała, zanim zdążył odpowiedzieć, że SPA nie jest mu potrzebne na dojście do siebie. —W końcu czuję, że naprawdę żyję. Spotykam się z przyjaciółkami w kawiarni, popijam latte macchiato, odpoczywam. Tu jest prawdziwe życie.

-Niech zgadnę Paula. Chcesz przedłużyć swój pobyt we Włoszech.

-Nie. Wrócę ósmego z Aleksem, tak jak mówiłam. Zastanawiam się, czy my musimy mieszkać w Polsce.

-Mam tutaj rodzinę, pracę, przyjaciół, jakbyś zapomniała.

-Nie liczysz się w ogóle z moimi potrzebami. Wszędzie można znaleźć pracę. 

-Może ty po prostu chcesz mnie od Sebastiana odseparować i mojego życia w Polasce?

-Nie zaszkodziłoby ci. Teraz żałuję, że dałam namówić się twojej mamie na zamieszkanie w Polsce.

-Mam przez to rozumieć, że zostałaś w Polsce, bo moja mama cię namówiła, a nie dla mnie?

-Jest jeszcze wspólna firma i jej przyszłość.

-Paula ta rozmowa nie ma sensu -wtrącił gwałtownie. —Ani nie jest na telefon. Porozmawiamy, jak wrócisz. Zresztą zaraz będzie obchód.

Po tej rozmowie podjął decyzję, że jak tylko Paulina wróci do Polski, powie jej, że ich związek nie ma sensu ani szans, aby był trwały i udany. Przez kolejne dni albo nie odbierał telefonu od niej, albo unikał tematu. 

Ula również odwiedziła go tego dnia w szpitalu, aby złożyć mu życzenia noworoczne.  

-Marek ( Kochani) Na ten Nowy Rok chciałabym złozyć Ci ( Wam) życzenia. Samych kolorowych dni, w których i dla mnie znalazłoby się trochę miejsca. Życia w miłości, przyjaźni i szczęściu. Jak najmniej tros, chmurnych dni i złości. Oby najskrytsze twoje  (Wasze) marzenia znalazłu urzeczywistnienie, a każdy dzień dzień przynosił radość i uśmiech. 

-Dzięki Ula i nawzajem. Mogę tylko dodać, abyś się nie zmieniła i była dalej uśmiechnięta, radosna, życzliwa i blisko, mnie.

 


Drugiego stycznia Marek wyszedł ze szpitala i na kilka dni przeniósł się do rodziców. Paulina, pomimo że dokładnie wiedziała, kiedy narzeczony wyjdzie ze szpitala i że będzie potrzebował pomocy, nie zamierzała skrócić wyjazdu i przylecieć do Polski po sylwestrze. Swoją decyzją tylko rozczarowała Helenę.

-Rozmawiam z nimi i nie jestem mu potrzebna. Nie poprosił mnie ani razu, abym wróciła.

-Sama powinnaś to wiedzieć. Obca osoba mu pomaga Paulinko.

-Niech zgadnę Heleno. Cieplak.

-I, co z tego, że ona. Powinien byś u siebie w domu z tobą.

-Nie wpuszczaj jej do domu, skoro to problem.

-Nie jest to problemem i nie w tym problem.  Nie zamierzam być też nieuprzejma i robić tego Markowi.  Ty naprawdę mało dbasz o wasz związek Paulinko. Naprawdę chcesz, żeby się rozpadł?

-Wrócę z Aleksem po Trzech Królach i wszystko wróci do normy -mówiła uspokajająco. — Wybierzemy się gdzieś odpocząć. Teraz i tak musi mieć zmieniane opatrunki i lepiej, żeby był na miejscu.

 

Paulina tak jak obiecała, do Polski wróciła ósmego stycznia. Prosto z lotniska pojechała do Dobrzańskich. Trochę zdziwiła się, bo Helena powiedziała jej, że Marek dwa dni temu wrócił do siebie i Sebastian czasowo zamieszkał z nim. Kiedy przyjechała do swojego domu, Marek był sam, bo Seba musiał iść do pracy. Jeszcze narzeczonego zastała, odpoczywającego w jeszcze ich sypialni.

-Mogłeś mnie uprzedzić, że wróciłeś do domu -rzekła ma z wyrzutami. — Prosto z lotniska pojechałam do twoich rodziców i mocno byli zaskoczeni, że nic nie wiedziałam, że wróciłeś do domu. Co mogli pomyśleć sobie o nas?

-Że między nami jest źle -odpowiedział momentalnie. —Zresztą wiele razy im o tym mówiłem. W szpitalu miałem sporo czasu, aby pomyśleć o nas i doszedłem do wniosku, że nie pasujemy do siebie. Konkretnie ja nie pasuję do ciebie. Ty wolisz inaczej żyć a ja inaczej.

-Nonsens -odparła wybuchowo.

-Nie Paula. Dobrze się stało, że ktoś pokrzyżował plany związane z katedrą. Ślubu nie będzie w ogóle -rzekł najprościej, jak się dało. —Nasza przyszłość jest bez szans i dlatego jedynym sensownym wyjściem jest, jak się rozstaniemy i odwołamy plany ślubne.

- Poważnie nie mówisz -rzekła po chwili i przez gardło.

-Bardzo poważnie -odparł ze spokojem. — Od dawna nie ma między nami miłości. Jeśli w ogóle kiedyś była.  Okres świąteczny to taki magiczny czas, kiedy sporo się dzieje i kiedy ma się dużo czasu na przemyślenia. Ja go miałem w nadmiarze w szpitalu i wszystko przemyślałem.

-I ty nazywasz to magią świąt -wybuchła wściekłością. —To jest kompletna niedorzeczność.

-Jest już dawno po świętach, które zresztą wolałaś spędzić we Włoszech, a nie ze mną. Jakby zależało ci na mnie, to byś góry przefrunęła, aby tylko być ze mną.

-Tyle lat byliśmy razem, ja ci je poświęciłam. Będzie skandal.

-A gdzie argument o miłości -zaskoczył ją pytaniem.

-To chyba zrozumiałe, że nasza miłość jest najważniejsza.

-My się nie kochamy Paulino i nie ma takiej siły, abym zmienił zdanie. 

-Nie zostawisz mnie, jak swoje panienki. 

-Już postanowiłem. 

-Jesteś nikim innym jak zwykłym chamem -wysyczała, wychodząc z sypialni.

 Przez kolejne dni Paulina mieszkała u Aleksa, ale i robiła wszystko, aby Marek zmienił zdanie. Liczyła również, że Dobrzańscy będą po jej stronie, ale ci postanowili się nie wtrącać.

Marek tymczasem, choć mógł jeszcze być przez dwa tygodnie na zwolnieniu lekarskim, postanowił wrócić do pracy. Zwłaszcza że fizycznie nie pracował i nie musiał się obawiać, że sobie zaszkodzi. W pracy coraz częściej łapał się na myślach, że jest coraz bardziej zauroczony Ulą. Od czasu jak zmieniła nieco uczesanie, zaczęła również delikatnie się malować i lepiej ubierać. W końcu zaczął z nią flirtować, a od tego do uczucia było blisko. 


 

-Ula nie wiem jak i kiedy, ale zakochałem się w tobie -wyszeptał jej, kiedy w jednene z kwietniowych popołudni poszli po pracy do parku.

-Naprawdę -zapytała z obawy, że to znowu jej wymysł, bo wiele razy tylko wyobrażała sobie taką scenę.

-Tak Ula. Nasze świąteczne i noworoczne życzenia się spełniają kochanie. Mamy nasze szczęście, miłość i cudowne dni i czas przed nami. Chyba że ty mnie nie kochasz.

-Kocham Marek i to od dawna. Kocham cię od dnia, kiedy zaczęliśmy razem pracować.

 

KONIEC.

6 komentarzy:

  1. No i pięknie. Paula niech spada na drzewo a Ula z Markiem żyją sobie długo i szczęśliwie. Dziękuję i życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina sama jest sobie winna. Wolała być na wyjeździe niż zajmować się chorym narzeczonym. Egoizm z niej wyszedł i tyle.
      Dziękuję za życzenia i również szczęścia u udanego Nowego Roku.

      Usuń
  2. Paulina kolejny raz pokazała ile znaczy dla niej Marek i związek z nim. Gdyby go kochała tak jak to ona twierdzi, to byłaby przy nim.
    Samemu Markowi trochę czasu zajęło zrozumienie co czuje do swojej asystentki.
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku oraz wciąż nieustającej weny.
    Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie.
    Cieplutko pozdrawiam w sobotę popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina wybrała brata i tym przyspieszyła to, co było nieuniknione. Nie chciałam tak od razu łączyć Ulę i Marka. Marek musiał mieć trochę czasu, aby zrozumiał, kogo kocha.
      Pozdrawiam milutko i również życzę wiele dobrego w 2023 roku.

      Usuń
  3. Paulina nie nadaje się ani na narzeczoną, ani na żonę. W komentarzu pod poprzednim rozdziałem pisałam, że rozstanie z nią Marka nastapi szybko i tak właśnie się stało. Faktycznie miał sporo czasu na przemyślenia i doszedł do jednego, słusznego wniosku, że z Pauliną mu nie po drodze. Ona poza sobą i może swoim bratem nie kocha nikogo. Egoistycznie podchodzi do życia i właściwie dba o swój własny komfort. Marek ma rację mówiąc, że gdyby jej choć trochę na nim zależało, przyleciałaby pierwszym samolotem po tym, jak dowiedziała się, że jest w szpitalu. Ona zbagatelizowała i operację i rekonwalescencję po niej, bo ważniejsze było włoskie towarzystwo. Z całą pewnością nie byłoby z tej mąki chleba, a rozstanie było nieuniknione. Poza tym Marek jest pod urokiem Uli i to też mu pomogło w decyzji o rozstaniu z Paulą.
    Bardzo fajna mini. Czekam na coś nowego. Do siego roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te magiczne świąteczne dni okazały się nie takie znowu magiczne dla Pauliny. Chociaż swoją magię miała we Włoszech. Pewnie mogła sobie myśleć, że skoro Marek jest w szpitalu, to ma jak najlepszą opiekę i jest niepotrzebna. I tu popełniła błąd. Zwłaszcza że Marek delikatnie dał jej do zrozumienia, że mogła, chociaż wodę mu przynieść i piżamę.
      Teraz postaram się dodać kolejną część Dziewczyny z klubu.
      Pozdrawiam milutko i dziękuję za komentarz.

      Usuń