Rozmowa
kwalifikacyjna cz. 5
Utracona
część została odzyskana z pomocą ALEKSANDRY ZIELIŃSKIEJ, której bardzo dziękuję. Tą moją
drugą wersję również zostawiam. Jest poniżej.
Bądź co bądź spłodziłam ją w jakieś trzy godziny. Różnice są w niektórych
fragmentach.
Część 6
jest również poniżej lub pod wpisem starszy post.
Po obejrzeniu zdjęcia Ula
próbowała zadzwonić do Wojtka, ale jego telefon był wyłączony. On do niej
również nie oddzwonił, a noc była wystarczająco długa, aby przemyśleć pewne
rzeczy. Porozmawiać mieli okazję dopiero rano, ale rozmowa do spokojnych nie
należała i opierała się głównie na wylewaniu własnych żali i pretensji. To
Wojtek zadzwonił do niej przed wyjściem do pracy i już na początku rozmowy i
zanim Ula zdążyła powiedzieć mu o zdjęciach, Emily i jego postępowaniu doszło
do spięć, a powodem tego był zbliżający się urlop. Mężczyzna, bowiem
poinformował ją, że postanowił zmienić nieco ich plany urlopowe i do Polski
przylecieć już za tydzień, ale razem z Chrisem i wybrać się z nim w Pienin
na dziesięć dni. Oni natomiast wspólny urlop mieli spędzić dopiero na przełomie
września i października. Później emocje wzięły górą i Ula wypomniała mu, że
zmienił się, że ma coraz mniej dla niej czasu i że nowy znajomy jest dla niego
ważniejszy niż ona. O Emily nie wspomniała, bo to chciała zostawić, gdy spotkają
się i zobaczyć jego reakcję. On natomiast miał pretensję o zbyt zażyłe stosunki
z szefem. W drodze do pracy jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że
coś się kończy i że nie tęskni za nim już tak jak na początku. Jednocześnie
zamierzała wykorzystać wyjazd do SPA i bawić się równie dobrze jak jej chłopak
z Emily, Irminą, Tomkiem i Chrisem. Po dotarciu do firmy natomiast poszła od
razu do kadr anulować tygodniowy urlop zaplanowany na drugi tydzień września, a
Sebastian nie omieszkał powiadomić o tym przyjaciela. Sam też uważnie
przysłuchiwał się rozmowom Uli i Wioli. Spotkał je w pokoju z ksero, idąc do
socjalnego po kawę.
-Mieliśmy podążać szlakiem najpiękniejszych
polskich zamków, a tak to pojadę palcem po mapie Wiola- mówiła Ula wyraźnie
rozżalona.
-Ula te zamki stały wiekami, to postoją te
parę tygodni dłużej- odparła Kubasińska. — I zawsze możesz sama pojechać albo
ze mną. Świat na Wojtku nie kończy się.
-Niby tak, ale miała to być taka
romantyczna wyprawa we dwoje. Myślałam nawet, że poszukamy jakiegoś ładnego
miejsca w miarę niedaleko Warszawy na sesję ślubną. A on co? Kolegę wybrał i
Pieniny.
-Tak z chłopami jest moja droga-
westchnęła bezradnie Wiola. — Mój Darek miał czasami tak samo i wybierał
wyjście na mecz z kolegami. Trzeba pogodzić się z ich niektórymi fanaberiami
Ula.
- Tylko że dla niego liczy się tylko jego
zachcianka, a nie to co ja bym chciała- żaliła się. —Zastanawiam się nawet czy
nasz związek ma jeszcze sens. On tam a ja tu.
-Ula nie mówisz chyba poważnie- żachnęła.
- Mówię Wiola- odparła pewnie. —I miałaś
zupełną rację mówiąc, że tak długo nie da się ciągnąć.
-Ja mówiłam tak ogólnie, a nie o tobie i
Wojtku -próbowała wyjść z sytuacji. — A ty powinnaś porozmawiać z nim szczerze,
a nie działać jak komar w ukropie i od razu zrywać.
-Porozmawiam, ale nie wiem, czy to coś zmieni-
mówiła bez wiary. —A tak na marginesie Wiola, co byś pomyślała, gdybyś
zobaczyła zdjęcie swojego chłopaka owiniętego w sam ręcznik a kobietę, piękną
kobietę obok w szlafroczku?
-A co dostałaś anonimowe fotki-zainteresowała
się.
-Nie. Koleżanka na Facebooku
zamieściła coś takiego.
- Z jednej strony byłabym ostrożna Ula, ale
też logicznie myśląc, to ktoś musiał zrobić im te zdjęcie- wróciła do zadanego
pytania. —Może, więc to tylko zdjęcie przypadkowe.
-Właśnie, może. A morze jest głębokie i
szerokie, jak to mówią- wymruczała. —To, co Wiola bierzemy te papierzyska i
wracamy do pracy, skoro mamy jutro wolne- dodała głośniej. —Musimy dzisiaj
zrobić Markowi te zestawienia.
Po tych słowach Marek schował się
w socjalnym, a kolejne dowody na to, że w związku Uli i Wojtka dzieje się źle
ucieszyły go i to mocno.
Do końca dnia nic szczególnego
się nie wydarzyło. Ula zajęła się pracą, próbując nie myśleć o swoich
problemach, a Marek planował wyjazd i zastanawiał się jak w czasie wyjazdu
zwrócić uwagę na siebie. Dzień później we czwórkę już rano pojechali jego
samochodem na trzydniowy wypoczynek. Miejsce tak zachwalane przez Wiolę i Marka
rzeczywiście było urocze i już sam widok z tarasu apartamentu Marka był piękny.
Z racji, że pokój Sebastiana oraz
wspólny Wioli i Uli nie był jeszcze gotowy, to po zameldowaniu się całą czwórką
tam właśnie odpoczywali po podróży. Jeszcze przed obiadem poszli na plażę,
przylegającą do SPA, zażyć kąpieli w jeziorze i złapać trochę słońca. Ula w
bikini, jak szybko zauważył Marek, wyglądała rewelacyjnie i trudno było mu nie
przyglądać się jej. Wioli również nic nie brakowało i w swoim jednoczęściowym
kostiumie kąpielowym i wyglądała równie atrakcyjnie, a Sebastian miał podobne
myśli co przyjaciel. Ona też więcej czasu spędzała we wodzie kąpiąc się, a
kadrowy jej towarzyszył. Ula tymczasem wolała koc i plażę a Marek, choć wolałby
popływać to leżał obok niej. Dla miłości jak myślał można zrobić wiele. Mógł
też podziwiał piękne ciało. Sama też nie mogła oprzeć się pokusie spoglądania
na niego i porównywania do Wojtka. Jej chłopak był bardziej umięśniony, ale nie
oznaczało to, że Marek nie podobał się jej taki półnagi. Po wspólnym obiedzie
natomiast Ula i Wioletta poszły na relaksujący masaż, a Marek i Sebastian w tym
czasie udali się na korty i na trening przed rozpoczynającym się nazajutrz
turniejem. Ponownie spotkali się wieczorem i po szybkiej kolacji wybrali się na
zwiedzanie rynku, pobliskiego zamku a na koniec poszli na plażę. Biegali na
bosaka, chlapali wodą, śmiali się i rozmawiali. Gdyby zobaczył ich ktoś obcy,
to pomyślałby, że spacer w takiej obsadzie to nic innego jak randka dwóch
zaprzyjaźnionych par. Oni sami też tak myśleli, ale nikt głośno nie określił
się. Na sam koniec poszli jeszcze do kawiarni na lody i do ośrodka wrócili,
więc dopiero późnym wieczorem. Leżąc już w swoim łóżku Ula nie mogła nie myśleć
o całym dniu. Zdecydowanie dzień należał do przyjemnych a towarzystwo było
miłe. Zwłaszcza Markowi poświęciła więcej myśli, a to spowodowało snem z
Markiem w roli głównej.
Dzień później rano Marek i Sebastian mieli
swoje pierwsze mecze, a dziewczyny w tym czasie skorzystały z usługi
kosmetyczki. Zdążyły też pójść pokibicować Markowi w jego drugim meczu. Później
czas spędzili już wspólnie na plaży i tak jak poprzedniego dnia Ula więcej
czasu spędzała na plaży, a Wiola wolała wodę i przejażdżkę łódką po jeziorze.
To właśnie brak koleżanki obok spowodowało, że musiała poprosić o wmasowanie
olejku w plecy Marka. Prośba Uli zaskoczyła go, ale i przystał na nią z ochotą.
Bez pośpiechu nalał sobie na dłoń olejek i rozsmarował dokładnie na plecach. Najchętniej
i tę czynność robiłby wolno, ale nie chciał narażać się na jej gniew. Plecy Uli
był bowiem gładkie i kuszące. Przypadkiem Ula poruszyła się, a jego ręka
poślizgnęła się i zsunęła się w okolice piersi.
-Przepraszam Ula- rzekł szybko i ze skruchą.
-To moja wina Marek- wtrąciła. — Coś mi na
rękę usiadło i chciałam strzepnąć-starała się mówić z opanowaniem, bo
rozsmarowywanie olejku było przyjemne. —Zobacz -dodała pokazując kierunek
jeziora i chcąc zmienić temat. —Wioletta i Seba świetnie bawią się na łódce.
Machają do nas. Wiola wydaje się być pierwszy raz tak szczęśliwa od czasu
śmierci Darka.
-To prawda. A ty nie chciałabyś przejechać się
łódką albo kajakiem? zapytał z nadzieją. —Tam jest przystań i instruktorzy. Na
tej wysepce jest bardzo ładnie.
-Chętnie Marek-odparła ku jego zadowoleniu.
Na swoją kolej długo nie musieli
czekać i wkrótce mknęli łódką, siedząc naprzeciwko siebie.
-Jest tu zdecydowanie piękniej
niż widok z twojego tarasu- rzekła Ula, gdy oddalili się od brzegu i patrząc z
perspektywy apartamentu Marka, drugiej strony. —W ogóle jest pięknie i
miło-wzdychała brodząc ręką we wodzie. —Wiola miała dobry pomysł z tym
wyjazdem. Piękna pogoda, okolice, doborowe towarzystwo- dodała spoglądając na
niego.
-Miło to słyszeć- odparł posyłając do niej
swój popisowy uśmiech. —I mogę powiedzieć to samo o towarzystwie. Ty i Wiola
jesteście świetnymi dziewczynami do towarzystwa. To znaczy kumpelami-poprawił
się szybko, bo poprzednie wyrażenie można było inaczej z interpelować.
-Dzięki Marek- rzekła pokazując swój uśmiech.
—W moim i Wioli imieniu. A wracając do Wioletty i Sebastiana to Seba mile
zaskoczył tym, że tak zajmuje się Wiolettą. Nie znałam go od tej strony. Ciebie
też nie- pomyślała. —Mam tylko nadzieję,
że nie zrobi nic głupiego. Jedna tragedia w życiu Wioli starczy.
-Bez obawy Ula- momentalnie rozwiał jej
wątpliwości. —Nie taki zły Sebastian jak go malują- dodał wpatrując się w oczy
Uli.
Tego właśnie nie mogę być pewna Marek.
Oboje macie wygląd anioła a duszyczkę diabełka-myślała wpatrując się również w
swojego rozmówcę.
-Szkoda, że nie wzięliśmy
aparatu, porobiłabym zdjęcia- rzekła przerywając ciszę. —Tyle tu kaczek i
innych ptaków.
-Możemy powtórzyć przejażdżkę
jutro albo dzisiaj jeszcze-zagadnął.
-Jeśli będzie czas to chętnie-
odparła wpatrzona w budkę z kolorowym ptakiem, gdy przepływali obok lądu. — Nie
taki zły Marek jak go malują-dodała przenosząc wzrok z ptaków na Marka.
—Zajmujesz się mną i tak w ogóle-wyjaśniła mu.
-Drobnostka Ula- rzekł szczerze uszczęśliwiony
zachwalaniem swojej osoby. —Dla mnie to sama przyjemność.
Ula ciągle spoglądała na niego i
to intensywnie i wtedy doszło do drugiego ich pocałunku. Nie był on długi i
namiętny, bo sami nie byli na łódce, tylko delikatne muśnięcia ust, ale dla
Marka najważniejsze było, że był. Ula też nie żałowała tylko uśmiechnęła się
delikatnie. Marek działał na nią jak magnez i ciągle widziała i szukała
wzrokiem jego uśmiechu i dołeczków. Nikt też nikogo nie przepraszał za to co
się stało.
Po powrocie na plażę Wiola i
Sebastian byli już i całą czwórką poszli na obiad i na kolejne zabiegi.
Popołudniu natomiast panowie wrócili na kort a dziewczyny kibicowały im. Obojgu
udało się wygrać swoje gry i awansować do ćwierćfinałów zaplanowanych na niedzielę
rano. Ich sukces postanowili uczcić wieczorem w smażalni ryb, a po kolacji
zrobili sobie ponownie wycieczkę po Olsztynie. Spacer w blasku księżyca po
parku i pokaz fajerwerków z okazji jakiegoś ślubu był uwieńczeniem całego dnia.
Do wydarzeń z łódki Ula i Marek nie wracali, ale i tak w ich głowach pocałunek
ciągle był.
Nazajutrz rano los sprawił, że
Marek zagrał o półfinał z Sebastianem i po zaciętej grze wygrał Sebastian
(rzucałam monetą, bo nie mogłam zdecydować się kto ma wygrać.) Jednakże kolejny
mecz i on przegrał. Oboje byli jednak zadowoleni z wyników, bo było to więcej
niż zakładali i resztę niedzieli mogli poświęcić dziewczynom, a na tym zależało
im bardziej niż na pucharze czy medalu. Obie pary popołudniu też rozdzieliły się
na dłużej, bo Ula chciała zwiedzić zamek Karnity a Wioletta obejrzeć plenerowe
przedstawienie.
Tuż przed obiadem Marek dostał telefon od mamy. Okazało się, że wysypka, która pojawiła się dwa dni temu u ojca to półpasiec i że ojciec na pewno nie będzie mógł pojechać do Niemiec do pani Kruger na pokaz. Obie firmy od lat były, bowiem zaprzyjaźnione i uczestniczyły w ważniejszych wydarzeniach, a teraz była właśnie taka okazja, bo pokaz w Berlinie był pierwszą z cyklu charytatywnych imprez, z których pieniądze przekazane miały być na dzieci z Sudanu. Ula tymczasem nadrabiała zaległości na Facebooku. Kolejne zdjęcia jej chłopaka Wojtka z Emily w humor jej nie wprawiły.
Tuż przed obiadem Marek dostał telefon od mamy. Okazało się, że wysypka, która pojawiła się dwa dni temu u ojca to półpasiec i że ojciec na pewno nie będzie mógł pojechać do Niemiec do pani Kruger na pokaz. Obie firmy od lat były, bowiem zaprzyjaźnione i uczestniczyły w ważniejszych wydarzeniach, a teraz była właśnie taka okazja, bo pokaz w Berlinie był pierwszą z cyklu charytatywnych imprez, z których pieniądze przekazane miały być na dzieci z Sudanu. Ula tymczasem nadrabiała zaległości na Facebooku. Kolejne zdjęcia jej chłopaka Wojtka z Emily w humor jej nie wprawiły.
Chciała już zadzwonić do Glasgow,
ale usłyszała pukanie do drzwi, a chwilę później w drzwiach pojawił się Marek.
Tak luzackiego jeszcze go nie widziała. Ula w błękitnej bluzeczce również
wyglądała powalająco.
-Czemu nie- odparła mając przed oczami
niedawno oglądane zdjęcia. — I tak nie mam planów na weekend-skłamała, bo miał
przylecieć Wojtek.
-Świetnie Ula- mówił nie
ukrywając zadowolenia. —Zadzwonię od razu do rodziców. Mama miała cichą
nadzieję, że pojedziesz ze mną-wyjaśnił. —Masz klasę na takie wyjścia. Tak
mniej więcej powiedziała mi.
-To podziękuj i pozdrów ją ode
mnie-odparła wysilając się na uśmiech. —A ojcu życz zdrowia. -Na pewno przekażę
Ula- rzekł tuż przy drzwiach. Po wyjściu Marka i namyśle Ula zrezygnowała z
telefonu do Wojtka, a chwilę później wróciła Wioletta i wyszły na obiad. Tuż po
nim natomiast Wiola i Sebastian poszli na rynek, a Ula i Marek pojechali w
stronę Karnit. Do celu dotarli w godzinę.
-Wiem, że się powtarzam Marek,
ale pięknie tu- westchnęła patrząc na budowlę zamku. —Tak romantycznie-
dodała. W sam raz na randkę- pomyślała.
-To prawda- przytaknął. —To, co
Ula może przejdziemy się teraz po parku, a później zapraszam na kawę i lody.
Tam jest jakaś kawiarenka.
-Z chęcią-odparła mu. Spacer
starymi alejkami zaprowadził ich do altanki ozdobionej różami. Ula jeden z
kwiatów chciała powąchać, ale gdy tylko zbliżyła nos do kwiatka, to wyleciała z
niego pszczoła i odruchowo odsunęła się do tyłu i wpadła w ramiona Marka.
-Użądliła cię- zapytał zaniepokojony,
obracając do siebie.
-Nie- odparła ledwie słyszalnym głosem.
-To dobrze. Bałem się, że masz uczulenie.
Stali bardzo blisko siebie i patrzyli w oczy.
Chwilę później Marek pogładził jej policzki i delikatnie pocałował. Ula z żaden
sposób nie zaprotestowała, to zrobił to drugi raz, ale znacznie mocniej. Uczulona
jestem na ciebie Marek-myślała, gdy pocałunek ciągle
trwał, a język Marka wtargnął w jej usta.
*********************************************
Rozmowa kwalifikacyjna część 5.
Rozdział
pisany od nowa, bo poprzednią wersję przypadkiem usunęłam. Jest trochę skrócony,
bo nie pamiętam dokładnie wszystkiego a i przed wyjazdem na wakacje chciałam dodać.
Za błędy przepraszam.
Po obejrzeniu zdjęcia Ula postanowił od razu zadzwonić do
chłopaka, ale miał wyłączony telefon. On również nie oddzwaniał, a noc była
wystarczająco długa, aby przemyśleć niektóre rzeczy a mianowicie to że już nie
tęskni za chłopakiem jak na początku. Wojtek zadzwonił rano tuż przed jej
wyjściem do pracy, ale rozmowa do spokojnych nie należała i opierała się
głównie na wylewaniu własnych żali i pretensji. On zarzucał jej zbyt zażyłe
stosunki z szefem a ona jemu, że na pierwszym miejscu stawia znajomych. Oznajmił jej też, że zmienił nieco plany
urlopowe i przyleci do Polski za tydzień z Chrisem, aby pojechać z nim w
Pieniny a oni urlop spędzą pod koniec wrzenia. O Emily i zdjęciach nie
wspominała mu, bo chciała zostawić to gdy spotkają się już i zobaczyć jego
reakcję.
W drodze do pracy jeszcze bardziej przekonywał się, że
między nimi coś się psuje. Po dotarciu do firmy natomiast poszła do Sebastiana
odwołać swój urlop a kadrowy o jej planach poinformował od razu Marka.
Powiedział mu też, że chyba to z powodu Wojtka. Przypuszczenia Sebastiana
potwierdziły się wkrótce, gdy posłyszał rozmowę Uli i Wioletty. Dziewczyny były
w pokoiku z ksero a on szedł do socjalnego po kawę.
-Mieliśmy wędrować szlakiem najpiękniejszych polskich
zamków a tak pojadę palcem po mapie- żaliła się Ula.
-Te zamki stały latami albo i wiekami to postoją te parę
dni dłużej-pocieszała. —I zawsze możesz pojechać sama albo z kimś innym. Na
Wojtku świat nie kończy się. Mój Darek czasami też wybierał mecz i kolegów
zamiast mnie. Musimy pogodzić się z ich zachciankami.
-Niby tak, ale chciałam przy okazji znaleźć miejsce
niedaleko Warszawy na naszą sesję ślubną. A tak na marginesie Wiola. Co byś
pomyślała gdybyś zobaczyła swojego chłopaka półnagiego i dziewczynę w
szlafroku.
-A co jakiś anonim dostałaś-zainteresowała się.
-Nie koleżanka na Facebooku opublikowała.
-Sami tam nie byli, bo ktoś musiał im te zdjęcie zrobić-
bardzo rozsądnie pomyślała. —Może, więc nic nie stało się.
-Może- powiedziała do siebie. —To co Wiola bierzemy te
papierzysk i kończymy raport dla Marka, skoro jutro mamy wolne.
Po tych słowach Marek schował się bezpiecznie w pokoju
socjalnym a z kłopotów Uli i Wojtka był jak najbardziej zadowolony. Planował
też wykorzystać wyjazd na zwrócenie uwagi Uli na swój osobę.
Do Olszyna pojechali nazajutrz rano samochodem Marka a po
przyjeździe odpoczywali na tarasie apartamentu Marka i podziwiali widoki. Po
obiedzie natomiast poszli zwiedzić pobliski zamek i na chwilę na plażę
przylegającą do ośrodka SPA.
Później natomiast Ula z Wiolą udały się na relaksujący masaż,
a panowie na trening przed
rozpoczynającym się nazajutrz turniejem squasa. Po kolacji był czas na
zwiedzenie pięknie oświetlonego rynku i spacer o zmroku po plaży. Biegali,
śmiali się, chlapali wodą. Ktoś obcy widząc ich w takiej obsadzie mógłby
pomyśleć, że to dwie zaprzyjaźnione pary a nie tylko znajomi z pracy. Oni
również tak myśleli, ale nikt głośno nie określił się. Późnym wieczorem leżąc
już w łóżku Ula z zadowoleniem myślała, że dzień należał do całkiem udanych.
Reszta myślała podobnie.
Nazajutrz rano Marek i Sebastian mieli po dwa mecze, a
Ula i Wioletta w tym czasie były u kosmetyczki. Na korty przyszły spóźnione i
trafiły tylko na drugi pojedynek Marka. Kolejne mecze zaplanowane były dopiero
na popołudnie a dziewczyn fryzjerka również to czas do obiadu spędzili na
plaży.
Jeszcze
poprzedniego dnia Marek i Sebastian zauważyli, że dziewczyny w strojach kąpielowych
wyglądały rewelacyjnie i trudno było im nie patrzeć na nie. Ula miała
dwuczęściowy a Wioletta jedno. Ona też wolała pluskać się we wodzie a Sebastian
jej towarzyszył. Marek tymczasem towarzyszył Uli i leżał z nią na kocu, chociaż
wolał wodę. Ten dyskomfort zrekompensował sobie tym, że mógł patrzeć na ciało
Uli i jak myślał robił to w imię miłości. Ula również zerkała n niego ukradkiem
i chociaż nie był tak umięśniony jak Wojtek to nie oznaczało, że nie podobał
się jej. Brak koleżanki obok spowodował też, że musiała Marka poprosić o
wmasowanie olejku do opalania w plecy. Dobrzański w tą czynnością nie spieszył
się, bo i plecy Uli były gładkie i przyjemne w dotyku.
-Przepraszam Ula-rzekł, gdy ręka ześlizgnęła się w
okolice biustu.
-To moja wina-starała się mówić z opanowaniem, bo
rozmasowywanie olejku było przyjemne. —Coś mi na rękę usiadło i chciałam
strzepnąć. Wiola i Seba świetnie bawią się na łódce-dodała chcąc zmienić temat.
—Machają do nas.
-A ty nie jesteś chętna -pytała z nadzieją. —Tam są łódki
i instruktorzy? -dodał wskazując kierunek pomostu.
- Czemu, nie Marek.
Chwilę później, siedząc naprzeciwko siebie, płynęli łódką
a Ula podziwiała widoki z perspektywy drugiej strony niż z apartament Marka.
-Szkoda, że aparatu nie wzięłam- rzekła brodząc ręką we
wodzie. —Tyle tu kaczek i innych ptaków.
-Możemy wrócić tu później albo jutro-zachęcał.
-Chętnie. Wiola wydaje się być tak szczęśliwa pierwszy
raz od śmierci Darka. Oby tylko jej nie skrzywdził.
- Bez obawy Ula-szybko rozwiał jej wątpliwości. —Nie taki
zły Sebastian jak go malują-dodał wpatrując się w oczy Uli.
Tego właśnie nie mogę być pewna- pomyślała zapatrzona w twarz Marka. Oboje macie wygląd
aniołka a duszyczkę diabełka.
Ula ciągle patrzyła na niego to wychylił się i pocałował
w usta. Nie był on długi i namiętny, bo sami na łódce nie byli, ale dla Marka
najważniejsze, że był. Ona dziwnym zbiegiem okoliczności również nie żałowała.
Po powrocie na plażę Wiola i Sebastian również już byli i
poszli na obiad a później we czwórkę na korty. Ula i Wiola bowiem zrezygnowały
z wizyty u fryzjerki na rzecz kibicowania. Markowi i Sebastianowi poszczęściło
się wygrali swoje mecze i awansowali do ćwierćfinału zaplanowanego na niedzielę
rano a swój sukces uczcili wieczorem w smażalni ryb. Później jeszcze obejrzeli
pokaz fajerwerków z okazji jakiegoś ślubu, poszli na lody i wrócili do ośrodka.
Nazajutrz los sprawił, że Marek i Sebastian grali o
półfinał przeciwko siebie. Po zaciętej grze lepszy okazał się Sebastian. Kolejny mecz jednak i on przegrał. Nie był tym
zbyt zmartwiony, jak i swoją przegraną Marek, bo osiągnęli więcej niż
planowali. Bardziej też zależało im też na Uli i Wioli niż na pucharze czy
medalu. Mogli też popołudnie im poświęcić a nie grze. Tego popołudnia też obie
pary rozdzieliły się. Ula chciała pojechać obejrzeć zamek Karnity to Marek
zaproponował jej swoje towarzystwo, a Wioletta wolała plenerowe przedstawienie
i wybrała się na nie z Sebastianem.
Przed wyjazdem Ula przejrzała Facebook i trafiła na
kolejne zdjęcia zamieszczone przez Irminę.
-Ula dzwoniła moja mama i okazało się, że wysypka, którą miał
ojciec od dwóch dni to półpasiec- zaczął tłumaczyć przebieg niedawnej rozmowy, jaką
odbył z matką. —A rodzice mieli lecieć w piątek do Berlina na taki charytatywny
pokaz mody do pani Kruger. Cały dochód ma być przekazany na dzieci z Sudanu.
Wylot byłby w piątek wieczorem, a powrót dzień później albo w niedzielę rano. Samemu tak głupio byłoby pokazać się i właśnie
chcę spytać cię czy zgodziłabyś się pojechać ze mną.
-Ok Marek-zgodziła się momentalnie. —Możesz liczyć na
mnie.
-Świetnie- odparł wyraźnie zadowolony. —Oddzwonię tylko
do mamy i możemy jechać do tego twojego zamku-dodał wychodząc.
Do Karnit daleko nie było i dojechali w godzinę. Już z
daleka przywitał ich piękny widok.
-Wiem, że powtarzam się Marek, ale pięknie tu- mówiła
westchnąwszy.
-Tak, to prawda. Dobre miejsce na randkę - pomyślał. —To, co proponuję ci też przechadzkę Ula, a
później zapraszam do kawiarni na kawę i lody. W zamku jest jakiś lokal.
-Ok Marek. Może być kawa i lody-odparła.
Spacer starymi alejkami zaprowadził ich do altanki
ozdobionej różami. Ula zachęcona samym widokiem i delikatnym zapachem chciała
powąchać jeden z kwiatów. Jednak, gdy tylko zbliżyła się to z jednego z kwiatów
wyleciała pszczoła, a ona odruchowo odsunęła się do tyłu i wpadła w ramiona
Marka.
-Użądliła cię-zapytał zaniepokojony.
-Nie- rzekła cicho.
-To dobrze. Bałem się, że możesz być uczulona-mówił nie wypuszczając
jej z ramion.
Uczulona to tylko na ciebie jestem-pomyślała, gdy ich
usta zetknęły się w namiętnym pocałunku. Było to coś wspaniałego i niezapomnianego.
UFF. Udało się cudem. Córeczka spała trzy
godziny, a później siostra zabrała ją na spacer i z zapisków jakoś odtworzyłam
mniej więcej. Teraz pakowanie i wyjazd jutro wieczorem. Pozdrawiam miło. Jeszcze raz za błędy przepraszam.
Kochana! Proszę skontaktuj się ze mną na fb bądź przez e-mail, mam cały rozdział 5 zapisany w całości, prześle Ci go, chwila i wstawisz taki jak był wtedy a nie okrojony ;) 😚
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe, że komuś tak spodobał się, że ma gdzieś zapisany. Ja również muszę zapisać na Pendrivie. Facebooka nie mam. Zdecydowanie wolę spotkać się na żywo ze znajomymi niż rozmawiać wirtualnie albo przez telefon. Mój adres na pocztę wp. ranczula1@wp.pl
OdpowiedzUsuńBardzo wielkie dzięki.