Ula tej nocy oka nie
zmrużyła. Ciągle miała przed oczami zdjęcia Wojtka i Emily, a w głowie swoje
myśli. Gdybym kochała Wojtka
naprawdę to pojechałabym z nim do Szkocji tak jak prosił mnie o to, a nie miała
wątpliwości przed wspólnym zamieszkaniem. Przestałam nawet szybko tęsknić.
Minęły cztery miesiące od jego wyjazdu, a ja nawet nie pamiętam, jak brzmiała
barwa jego śmiechu, jak pachniała jego woda po goleniu. A i przed wyjazdem te
weekendowe spotkania dużo nie dawały nam. Chyba nawet nie poznaliśmy się
dobrze. Z nim byłoby jak z garnkami z promocji kupionymi przez telefon.
Wszystko pięknie a później klapa. I, gdybym czuła coś do Wojtka to nie
spoglądałabym na Marka tak, jak spoglądam. Już, gdy poznaliśmy się, wtedy na
korytarzu firmy spodobał mi się. Później podobał mi się dalej, chociaż
myślałam, że jestem szczęśliwie zakochana w Wojtku. Teraz Wojtka już nie ma w
moim życiu a Marek pozostał jako kandydat do łóżka. Nie ma co tematu drążyć
Ula. Niezależnie od tego, czy Wojtek ma te dziecko, czy nie to i tak między
nami nie udałoby się. Musiało tyle wydarzyć się, żeby to zrozumieć.
Na
kłopoty i myśli nie pomogła jej nawet melisa i rano z łóżka wstała niewyspana. Konsekwencją tego było natomiast to że ubierając się była na półprzytomna i
nie zauważyła, że w stroju wygląda prowokująco. Za to jej
rodzina musiała być wyspana, bo na wczesnym śniadaniu pojawiła się w komplecie,
a mogli spać dłużej, bo rodzeństwo miało ciągle wakacje a ojciec drugą zmianę w
pracy.
-Gdyby Wojtek pojawił
się jednak to, co mu powiedzieć? -zagadnęła matka stawiając talerz z kanapkami
dla całej rodziny.
-Mamo mówiłam ci już,
że Wojtek jedzie w Pieniny na dziesięć dni. Zresztą wie, że mnie nie ma to
nie przyjedzie.
-Jeszcze parę tych
dni a zapomnicie o sobie- zawyrokował
ojciec.
-Tato są telefony,
Skype, zdjęcia-dodała w myślach.
Na razie też nie
zamierzała tłumaczyć rodzicom swoich problemów z byłym już chłopakiem. Nie czas na to ani nie miejsce- jak myślała. Rodzina
za bardzo go lubi i uważała za dobrą partię dla mnie, żeby powiedzieć im tak
nagle, że przestałam kochać go albo zastanawiam się nad tym czy w ogóle
kochałam. A o zdjęciach to już w ogóle nie mogę.
-Kupisz mi coś w
Berlinie-odezwała się Beatka i temat Wojtka sam zamknął się.
-Mi piwo możesz
przywieźć-dodał brat.
-Mi coś do szkoły i
widokówki-sprecyzowała siostra.
-Jurto rano będę
miała trochę wolnego czasu, to kupię pamiątki.
-To co konkrentnie
będziecie tam robić z Markiem-zapytała najmłodsza latorośl.
-Konkretnie Betti a
nie konkrentnie. Jutro popołudniu pójdziemy na taki specjalny pokaz mody.
-To jedziesz zabawić
się? -drążyła temat.
- Betti ja jadę tam
tak jakby do pracy, a nie na jakąś zabawę. I gdyby nie choroba ojca Marka to
nigdzie nie jechałabym.
-Myślisz, że będziesz
miała czas coś zwiedzić z Markiem- tym razem mama pociągnęła temat.
-Wątpię mamo -rzekła
krótko, ale stanowczo. —Czasu nie będzie. Dzisiaj pewnie tylko kolacja i może
krótki spacer, a jutro rano będę chciała przygotować się na wyjście. Pani Helena
miała zamówioną wizytę w hotelowym salonie piękności i nie odwołała jej to ja skorzystam.
O szesnastej jest początek pokazu a później jeszcze bankiet. Na styk też nie
wypada tam być. Marek mówił, że wrócimy
do hotelu w środku nocy, a samolot powrotny mamy w południe. Zresztą byłam już
w Berlinie i zwiedziłam, co chciałam. Muszę już iść-dodała wstając i głównie,
aby tematu nie kontynuować.
-Wszystko spakowałaś?
-zapytała jeszcze rodzicielka.
-Tak mamo- odparła
trochę poirytowana tą troskliwością. —A nawet jeśli czegoś zapomniałam to kupię
sobie. Miłego weekendu-dodała spoglądając na całą czwórkę. Pocałowała jeszcze rodzinę
na do widzenia i poszła na przystanek.
Po przyjściu do pracy
wzięła pocztę dla Marka z recepcji i pojechała na piąte piętro, a tam
skierowała się prosto do gabinetu szefa. Ula już w drzwiach wyglądała pięknie,
a gdy usiadła za biurkiem trudno było mu skupić się.
-Gotowa na wyjazd? -zapytał,
gdy jeszcze szła w jego stronę.
-Tak. Torbę
zostawiłam w sekretariacie.
- To dobrze-rzekł
wpatrując się w nią. —Pomyślałem sobie, że nie ma sensu, żebyś sama siedziała
we firmie, skoro możesz przeczekać u mnie w mieszkaniu te dwie godziny do
samolotu. A i tak musiałbym wracać po ciebie.
Zobaczyłabyś też przy okazji, jak mieszkam- argumentował.
-Czemu nie. Mogę
pojechać- odparł bez sprzeciwu i większego zainteresowania. —A tu masz pocztę.
-Dzięki. Ja muszę
spakować się jeszcze. Wczoraj nocowałem u rodziców i czasu nie było. Tato
bardzo chwalił cię za tą wczorajszą pracę- zmienił temat. —Tyle oszczędności
znalazłaś i poradziłaś sobie z Mielnickim.
-To podziękuj mu.
Pochwały tak znakomitej osoby, jak twój tato to dla mnie wielki zaszczyt.
-To prawda. Nawet ja
chyba tyle pochwał nie usłyszałem z ust ojca tak w jednym kawałku. A wracając
do Mielnickiego to dałabyś radę dokończyć tą symulację podziału zysków z
Mielnickim tak na dwunastą Ula? Obiecałem podesłać mu faksem.
-Za godzinę będziesz
mieć na biurku.
Godzinę później Marek
pojawił się w sekretariacie. Dolna szuflada w biurku Uli była otwarta i
niechcący potknął się o nią i zauważył, że leżała tam ramka ze zdjęciem Wojtka,
choć na blacie było sporo wolnego miejsca.
-Jeszcze chwila i będzie
gotowa- rzekła nie odrywając oczu od ekranu komputera i nie zauważając tego co
zauważył Marek.
-To dobrze-odparł zastanawiając
co znaczy ta ramka w szufladzie.
-Na wspólny lunch nie
byłabyś chętna? -zagadnął.
- Byłabym- odparł
obdarzając go uśmiechem.
Po dwunastej poszli
na obiad, a przejście przez park było częścią niego.
-Zobacz Ula- rzekł
przechodząc przez alejki. —Jest dopiero koniec sierpnia, a liście zaczynają
żółknąć.
-Dużo rzeczy kiedyś się
kończy- rzekła z melancholią.
-A masz coś
konkretnego na myśli, czy o lecie mówisz? -pytał zainteresowany.
-I lato się kończy, i
wakacje, i młodość, czasami uczucia.
-I kto to mówi. Wy kobiety mówicie, że miłość nie przemija.
-Miałam na myśli bardziej
ogólnie uczucia. Żal też jest uczuciem i może minąć. Tak jak i zauroczenie albo
nienawiść. Miłość też może minąć, jeśli nie dba się o nią. Nawet ta prawdziwa.
-Kiedyś ktoś
powiedział, że czasami prawdziwa
miłość objawia się dopiero wtedy, gdy nie wszystko do końca się rozumie.
-Nie ktoś, tylko Janusz
Leon Wiśniewski. Ma kilka fajnych sentencji i powieści wartych do poczytania.
To taki naukowiec i pisarz-wyjaśniła.
-Ula wiem, kim jest
tylko nie wiedziałem, że to jego zdanie- wyraźnie nie spodobało się mu to że
posądziła go o niewiedzę.
-Powiedział jeszcze,
że mężczyźni, chociaż są
to wyjątki, także czasami myślą-
stwierdziła trochę złośliwie. — I że mężczyźni dojrzewają….
-Do szóstego roku
życia, potem tylko rosną. Zresztą nie wszyscy-dokończył za Ule.
-Dokładnie- rzekła uśmiechając
się.
-Jesteś chodzącą
encyklopedią Ula-dodał on z respektem.
- Teraz to chyba Wikipedią.
-Jak zwał tak zwała,
ale tak jest.
-Ty również dużo
wiesz- odwzajemnił komplement.
-Powiedzmy- rzekł sarkastycznie.
—To, co wracamy Ula- ni to stwierdził ni zapytał spoglądając na zegarek.
—Trochę pracy przed nami.
-Tak- przytaknęła. —Zwłaszcza że Wiola jest sama.
Do firmy wrócili na
trzy godziny, a kwadrans po szesnastej dotarli na Sienną do mieszkania Marka. Mieszkanie, jak szybko zauważyła Ula, było
całkiem przytulne. Składało się z salonu połączonego z aneksem kuchennym,
dużego korytarza, sypialni i łazienki.
-Całkiem ładnie
tu-stwierdziła rozglądając się.
-Prawie wszystko było
już w wyposażeniu przy wynajmu. Mama tylko przyniosła parę zdjęć, figurek i
obrazków. Ściany jak dla niej były zbyt gołe. Siadaj proszę-dodał pokazując ręką kanapę. —Napijesz
się czegoś? Sok, kawa, herbata, woda.
-Może być sok-odparła
siadając na dużej czerwonej i wygodnej kanapie.
-To podam ci i pójdę
odświeżyć się, a później spakować. A ty rozgość się.
Kwadrans później
Marek wrócił z łazienki wykąpany i przebrany na podróż. Ula stała przy oknie i
oglądała widok na park.
-Musisz mieć piękny
widok wieczorem Marek-mówił spoglądając w dół. —Blisko nieba i ziemi.
-To prawda- odparł
stojąc za nią. —Wpadnij któregoś wieczoru to sama zobaczysz. Zapraszam.
-Dzięki-odparła
spoglądając na niego przez ramię.
Marek jakby czekał na
to, bo jak tylko spojrzała to obrócił ją do siebie i odgarnął kosmyk włosów z
policzka za ucho. Ta pieszczota zaś spowodowała, że spojrzała mu w oczy a ich
twarze tak jak poprzedniego dnia dzieliły centymetry.
-Nie powinnaś tak
ubierać się-rzekł wpatrując się głodnym wzrokiem w jej usta. —Wyglądasz pięknie
i ponętnie-dodał gładząc policzek.
Długo nie musiała
czekać, aby Marek pocałował ją. Pragnął tego od chwili, gdy zobaczył ją dzisiaj
drzwiach, a teraz mógł posmakować jej ust i poczuć pod dłońmi jej kształtów.
Dla niego był idealna i w talii, i w biuście. Całował usta, szyję i dekolt, a ona
poddawała się z każdą chwilą i mogła tylko wzdychać. Marek zawsze wyglądał jak
ciasteczko z wisienką, ale z mokrymi jeszcze włosami i pachnący żelem pod
prysznic był jeszcze bardziej pociągający i niebezpieczny. Czuła też rosnące
pożądanie Marka.
-Ula, wczoraj
powiedziałem ci, że kończę to co trzeba- mówił ostatkiem sił odsuwając się od
niej. —Dzisiaj będzie ten pierwszy raz
jak nie skończę. Chociaż dużo mnie to kosztuje- mówił wyraźnie poddenerwowany. —I nie ma czasu na to, a nie chcę szybkiego
numerku. Ty też musisz być pewna. Pójdę spakować się- dodał zanim Ula zdążyła
odezwać się.
Chwilę później
zniknął za drzwiami sypialni, a Ula zastanawiała się tymczasem czy żałuje, że
do niczego nie doszło i czy zgodziłaby się na coś więcej niż pocałunki i
pieszczoty, gdyby nalegał.
Do Berlina dotarli
później niż planowali, bo samolot miał opóźnienie i był tylko czas na kolację, a
potem powiedzieli sobie dobranoc i Ula zniknęła w swoim pokoju. W nocy zaś
zastanawiała się, czy nie zafundować sobie jednak płomiennego romansu z
Markiem. Nawet za cenę, że gdyby już znudziła mu się to zwolniłby ją. Marek
również dużo nie spał i myślał nad tym czy nie wejść między Ulę i Wojtka i nie dać mu do rozumienia, że jego dziewczyna do końca wierna mu nie jest. Doszedł
jednak do wniosku, że związek Uli i Wojtka wisi na włosku, a on we fryzjera
bawić się nie chce.
Następnego dnia rano
zjedli wspólnie śniadanie a później Ula poszła do fryzjera. Po wyjściu z salonu
piękności wyglądała tak zjawiskowo, że jej widok zapierał dech w piersiach, a przy
obiedzie Marek mógł zauważyć, że nie tylko na nim zrobiła wrażenie.
Później był
tylko czas na przebranie się i wyjście na pokaz i bankiet. Ula zarówno w roli
tłumaczki jak i towarzyszki sprawdziła się świetnie i błyszczała. Świetnie też
tańczyła. Marek prezentował się równie dobrze, jak Ula a modelki prawie nie
odstępowały go. Do hotelu wrócili w
środku nocy, a Marek odprowadził ją pod drzwi. Nie pytając nawet o pozwolenie
przytulił i pocałował. I, choć było to
delikatne to przez ciało przechodziły miłe dreszcze.
- Tak bardzo cię
pragnę- rzekł, gdy na chwilę oderwał się od jej ust. —Mogę wejść? - zapytał
ledwo słyszanym głosem.
-Tak- odparła bez
zastanowienia.
-A Wojtek? Ty nie jesteś z tych, które zdradzaj.
-Wojtka już
praktycznie nie ma. Za dużo nas dzieli.
W hotelowym pokoju
było wystarczająco jasno, aby nie zapalić światła a Marek wziął ją na ręce i
zaniósł do łóżka. Tam delikatnie pozbył ją sukienki i oddała się jego słodkim
pieszczotom.
-Jesteś taka piękna-
mówił całując ją w miejsce między piersiami uwięzionymi jeszcze w biały
koronkowy stanik. —Piękna i ponętna.
Uli trudno było
skupić się na słowach Marka, bo to co wyprawiał z jej ciałem skutecznie
odbierało racjonalne myślenie. Marek, bowiem wiedziała, jak ma ją pieścić, żeby
wzbudzić w niej pożądanie i rozkoszowała się każdą pieszczotą i dotykiem. Wiedziała
też, że będzie to niezapomniana noc. I była, bo kochali się bez pośpiechu. Szef pieścił i
całował każdy skrawek jej ciała, dając najwspanialszą rozkosz. Sam również
czerpał z tego jak najwięcej i zachwycał się jej idealnym ciałem i jej
pieszczotami. Teraz to wiedział na pewno, że jego Ula była idealna i żadna
modelka, czy przypadkowa panienka nie mogła równać się z nią. Ula nie chciała
też być dłużna i oddawała pieszczoty. Każdy najdelikatniejszy dotyk Uli
sprawiał mu przyjemność i chciał więcej i więcej. Oboje rozpływali się w tym, co robili i oboje
byli w pełni szczęśliwi.
-Hm-zamruczała z zadowoleniem.
—Muszę przyznać, że jesteś dobry w te klocki.
-Żadna jeszcze nie
narzekała- odparł zarozumiale. —A ja tak. Ale ty byłaś wspaniała.
-Założę się, że
każdej panience to mówisz-wytknęła dosadnie.
-Nie Ula. Tylko od
święta. Nie raz, nie dwa byłem mocno rozczarowany. Niewiele w głowie i mało
rozkoszy. A u ciebie przekłada się intelekt na ciało. Jedno piękne a drugie
błyskotliwe. Masz umiejętności ponad
normę w jednej i drugiej dziedzinie.
-Nie lubię
wazeliniarstwa Marek- rzekła z wyrzutem. —Mi było dobrze ci było dobrze i temat zamknięty. Teraz
chciałabym przespać się trochę-dodała sennie.
-Ok. Ula. Mogę zostać?
-zapytał jeszcze.
-Możesz-zdecydowała
po chwili.
-Słodkich snów Ula-odparł
zadowolony.
Marek długo nie
zasypiał, bo wolał przyglądać się śpiącej Uli. Ula natomiast zasnęła szybko, a rano obudziła
się w ramionach Marka. Powtórzyli wydarzenia z nocy, później poszli na
śniadanie a popołudniu, jak gdyby nigdy nic wrócili do Polski a w poniedziałek
do pracy. Po przyjściu do firmy Ula znalazła na swoim biurku kremową różę.
Marek specjalnie wybrał taki kolor, który nie wyrażała miłości, bo nie chciał
jej tym wyznaniem przestraszyć i wolał poczekać z tym. Z tego samego powodu nie
powiedział jej też tego, gdy kochali się. Czekał na odpowiedni moment i nastrój
oraz na to, aby Ula poczuła coś do niego.
Przez kolejne cztery dni
całowali się na powitanie, pożegnanie, w ciągu dnia, gdy nikt nie widział,
szeptali do ucha czułe słówka. Marek podarował jej też czekoladki i srebrnego słonik na
szczęście. Nikt chyba też nie zauważył ich flirtu, bo nie dało dostrzec się
drwiących spojrzeń czy usłyszeć docinków.
Mam regularny biurowy
romans-myślała Ula w tych
chwilach. I jest mi z tym
dobrze.
Czwartek przyniósł im
kilka doznań i niespodzianek. Rano pojechali razem na spotkanie biznesowe z
Mielnickim na korty, a w drodze powrotnej wstąpili na Sienną, aby Marek
przebrał się ze stroju sportowego na bardziej elegancki. W mieszkaniu
zatrzymali się na dłużej, bo nad Warszawę nadciągała burza i chcieli przeczekać. Ula do końca nie
wiedziała jak to się stało, że to ona pierwsza zaczęła drażnić Marka, a Marek
nie pozostawał obojętny na to. Po chwili całując Ulę doszedł z nią do kanapy. Jestem
już taka wrażliwa na ciebie, że to aż niemożliwe- myślała, gdy kładł ją na czerwony mebel. Rozbieranie
dużo czasu nie zajęło im i Marek wkrótce mógł pieścić jej piersi, brzuch i
każdy zakątek jej ciała. Ula nie
pozostała dłużna i dotykała Marka tam, gdzie nie śmiała dotykać nawet Wojtka. Za
oknami szalała burza, a w salonie panowała podobna aura. Doszli w tej samej
chwili a potem opadli na łóżko wycieńczeni, wciąż słysząc echo swych krzyków
i ekstazy, której przed momentem doświadczyli.
Po powrocie do firmy
zastali tam czekającego na Ulę, Wojtka. Zajęta rozmową z Markiem nie zauważyła go
w pierwszym momencie.
-Marek mój szef-
zaczęła przedstawiać. —Wojtek mój chłopak.
-Cześć- Marek
pierwszy przywitał się wyciągając rękę. —Zostawię was, bo pewnie chcecie
porozmawiać-dodał, gdy uścisnęli sobie już dłonie na przywitanie.
-Co tu robisz? - zapytała,
gdy zostali sami, przywitali się i wyszli z firmy.
-Przyjechałem, bo
Chris chce zobaczyć również Warszawę. Zameldowałem go w hotelu i jestem. Możemy
porozmawiać chwilę.
-Pewnie. Oszczędzę ci
nawet tłumaczeń i wyjaśnień. Wiem o Emily i że jest w ciąży-wypaliła. —Ze zdjęć
zamieszczanych przez Irminę na Facebooku.
- I ty myślisz, że ze
mną jest w ciąży? -pytał dezorientowany sytuacją.
-A nie jest tak-
rzuciła mu w oczy. —Widziałam na zdjęciach jak mizdrzycie się i
trzymasz ją za brzuch. Jak jakiś szczęśliwy ojciec. A później zdjęcie ze szkoły
rodzenia.
-Emily owszem jest w
ciąży, ale w szóstym miesiącu- wtrącił, bo zauważył, że Ula nakręca się. —I jest związana z Agnes ze swoją
współwłaścicielką zakładu fotograficznego. Ula, Anglicy są tolerancyjni, ale do szkoły rodzenia
nie chciała iść z dziewczyną. Jej brat poprosił mnie o towarzyszenie jej. Tyle oboje robią dla mnie to zgodziłem się.
Nie zdradził mnie. A
ja go tak. Jeszcze pół godziny temu leżałam w ramionach Marka. Chociaż nie. Nie
zdradziłam go, bo przecież nie kocham go-pomyślała.
-Jak to?
-Tak to Ula. Jak w ogóle mogłaś posądzić mnie o coś
takiego?- dodał z pretensją.
-To, co tak ważnego,
nie na telefon chciałeś mi powiedzieć? - zapytała pomijając jego oskarżenia i pytanie.
-Żebyś pojechała ze
mną do Glasgow. Mam trzy pokojowe mieszkanie, praca dla ciebie na pewno również
znajdzie się. Moglibyśmy zatrzymać się tam nawet na parę lat. A do rodziny
mogłabyś przylatywać nawet co miesiąc w odwiedziny.
-A nie zauważyłeś, że
oddaliliśmy się od siebie przez ten czas- mówiła z wyrzutami. —Nawet nie miałeś
czasu zadzwonić.
-Właśnie dlatego nie dzwoniłem,
żeby mieć argument na przekonanie cię, że związek tak na odległość to nie
związek. A tyle razy miałem ochotę dzwonić - mówił z wyczuwalnym żalem. —Zacząłem chodzić w końcu na imprezy
z Chrisem, Irminą i Tomkiem, żeby zabić czas z nudów. Ula tak się nie da żyć.
Jedź ze mną do Szkocji.
Przeczytałam tą część i jestem w szoku. Wojtek jej nie zdradził a ona poniekąd zdradziła go z Markiem. Zastanawiam się jak teraz to będzie wyglądać. Czy Ulka rozstanie się z Wojtkiem i zwiąże się z Markiem. I czy w ogóle przyzna się chłopakowi co ją łączy z Markiem i jaka wówczas będzie jego reakcja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Miałam taką nadzieję, że zaskoczę. Zresztą scenariusz, że Wojtek ma dziecko byłby prosty.Co do reszty pytań to zrozumiałe, że nie mogę zdradzić.
UsuńPozdrawiam miło.
Dawno nie pisałam bo pracy więcej ale ta część jest zaskakujące a koniec to totalny szok. Jak to czasami widzimy co się chce widzieć. Szkoda że Wioli i Seby nie było. A sceny i ich rozmowy cudowne. Pozdramiam��
OdpowiedzUsuńO Wioli i Sebastianie będzie jeszcze. A co do tego , że czasami widzimy to co chcemy widzieć jest prawdą.
UsuńPozdrawiam miło.
Wojtek jej nie zdradził? Chyba każda z nas go o to posadziła a on nic nie zrobił. Chyba że nie mówi prawdy. Ula ma romans z Markiem więc powinna się rozstać z Wojtkiem nawet jak on jest jej wierny to ona go nie kocha. Oby tylko nie wyjeżdżała bo popełnił ogromny błąd. Marek powinien jej wyznać co czuje. G
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś nie lubi Wojtka to może sobie wyobrazić, że kłamie , bo w moim zamyśle opowiadania mówi prawdę. Co do rozstania Uli i Wojtka to jest pewne jak w banku a co do Uli i Marka to tajemnica.
UsuńPozdrawiam miło.
Zamurowało mnie.Ula posądziła Wojtka o zdradę ,bo dowody w postaci zdjęć dawały prawo snucia takich teorii ,a okazuje się ,że jej bezpodstawne oskarżenia ,a fotki złe zinterpretowała?Nie jest taka kryształowa jak sądziłam może i dobrze. Pytanie czy zdobędzie się na odwagę i powie ,co zaszło między nią ,a Dobrzańskim ? No sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej jeśli okaże się ,że zaliczyła z Markiem wpadkę to Wojtek z brzuchem jej nie zechce ,a zwłaszcza wychowywać cudzego dzieciaka.Ciekawe jak zachowa się w tej sytuacji Marek? I Jak przebiegnie dalszy ciąg rozmowy Uli i Wojtka. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńJak pisałam wyżej widzimy co chcemy widzieć. Teraz może Wojtek wybieleje w oczach czytelniczek. Na pytania znajdziesz odpowiedź kolejnych częściach. Dzidzia będzie, ale kiedy to nie zdradzę.
UsuńPozdrawiam miło.
RanczUla świetny rozdział.I nie ze względu na końcówkę, ale za całokształt i sceny. Nie wulgarne a piękne. Jesteś u mnie na podium pod względem opowiadań o Brzyduli. Trzymaj tak dalej dziewczyno.
OdpowiedzUsuńKlaudia.
PS. Oczywiście podziwiam Cię za to że umiesz znaleźć czas na bloga i córkę.
Miło słyszeć, że jest się na podium.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.
O matko! A to się porobiło! Wszystko przemawiało za tym, że Wojtek rzeczywiście zdradza Ulę. To tylko świadczy o tym, żeby nie wyciągać za szybko zbyt daleko idących wniosków. I co teraz? On pozostał jej wierny za to ona zdradziła go wielokrotnie. Ależ zaserwowałaś im pasztet. Ciekawa jestem jak Ula z tego wybrnie. Lubi szczerość, więc powinna mu powiedzieć, że zrywa z nim, bo jest już z innym. Mam nadzieję, że nie będzie się plątać i wybielać związkiem na odległość, bo to świadczyło by tylko o jej słabości.
OdpowiedzUsuńPoza tym uderzyła mnie rozmowa Uli z Markiem po pierwszym ich zbliżeniu. Uważam, że komentowanie jego przebiegu i własnych wrażeń tuż po nim, a także porównywanie partnerki do poprzednich partnerek mężczyzny jest dość prymitywne i niskie. Marek niby kocha Ulę a wygaduje takie bzdury? Przecież nie jest półgłówkiem i posiada wrodzoną inteligencję więc albo jest taki płytki i głupi, albo tak bezgranicznie wierzy w swoją męską doskonałość, że chełpi się nią, co też jest głupotą.
Pozdrawiam. :)
Takiej reakcji na koniec rozdziału spodziewałam się. Nawet specjalnie wydłużyłam rozdział aby ująć ten urywek. W dalszej rozmowie natomiast Ula dużo kręcić w nie będzie, to mogę zdradzić.
UsuńCo do drugiej części to ta rozmowa jest odzwierciedleniem rozmowy ze Spa. Marek tam podjął podobną rozmowę. Zastanawiałam się tylko czy nastąpi ona w Berlinie czy w jego mieszkaniu.
Dzięki za wpis i pozdrawiam miło.
Tego się nie spodziewałam, Wojtek okazał się niewinny a Ula tak jak i my wszystkie zbyt szybko go oceniłyśmy. Zachowanie Wojtka też jednak nie było nienaganne, przestał dzwonić aby przekonać Ulę do przyjazdu. To jakiś marny podstęp i przede wszystkim nie przewidział, że swoim zachowaniem osiągnie dokładnie odwrotny skutek. No i pozostaje jeszcze kwestia wyjazdu Uli z chłopakiem. Boję się, że Ula jednak zdecyduje się na wyjazd. Może będzie kierowała się wyrzutami sumienia. Wojtek to jednak jej chłopak który otwarcie mówi że kocha a Marek pozostaje kochankiem który swoich uczuć nie ujawnił. Mam jednak nadzieję, że jednak nam tego oszczędzisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dokładnie tak. Pomysł Wojtka na niedzwonienie przyniósł odwrotny skutek. Ula zresztą powie mu o tym. Jak pisałam wyżej z Wojtkiem nie wyjedzie a Marek spóźni się z wyznaniem miłości jak to było w serialu.
UsuńDzięki za wpis i pozdrawiam miło.